naturalna pielęgnacja kopyt

Oczywiście, że sama robię bo oszczędzam na kowalu - no jak nie inaczej! ...
i zawsze na takie stwierdzenie dodaję - "i dzięki temu mam tyle szmat dla konia i byczesów na każdy dzień tygodnia"😉
dea   primum non nocere
16 sierpnia 2011 15:39
Witajcie, mała przerwa od szpitala końskiego... Wrzucę Wam na (smutnego) uśmiecha prześliczne kopytko krzyżowki perszerona z folblutem (ciekawy miks, mam nadzieję, że to ogier był folblutem  😲). Laska kuje i "ogólnie jest dobrze" i "ogólnie fajne kopyta" "tylko trochę suche są", no i "już troszkę te dobre kopyta nasze podkute przerosły, bo to 8 tygodni, ale ogólnie jest dobrze i dobrze jest", "rozkuć nie mogę, bo konio maca i nie chce zejśc z górki i jak ma strumyczek to w nim staje przodami, żeby se je schłodzić"  😲 No to patrzcie:



Jakieś komentarze? Ktoś jeszcze ma odruch wymiotny na ten widok? 😉

Co do obniżania lub nie kątów wsporowych i odmowy łażenia po tejże akcji:
Oprócz decyzji "obniżać lubi nie" jest decyzja "obniżyć STRZAŁKĘ lub nie" - pytanie jakie głębokie są rowki przystrzałkowe? Jeśłi głębokie, podeszwa w katach się kruszy i tylko na strzałce koń nie chce stanąć, to moja rada: CIĄĆ KĄTY. Strzałkę też przyciąc z wysokości! żeby była na takiej samej wysokości jak przed przycięciem kątów. W ten sposób stymulacja strzałki jest zachowana (siła tej stymulacji), a kąty będąc niższe i cofnięte pracują w większej zgodzie z fizjologią. Też mam takiego jednego pacjenta, co to co werkowanie mi mówi, że mnie loffcia albo hejci  😤 Raz piętkuje, chodzi luźno, po prostu rewelacja, potem znowu niby tak samo zrobione i noga idzie w tył już w stój, koń patrzy z wyrzutem, a ja nawet nie chcę go przeprowadzać - co spieprzyłam, kochany? Zwykle jest gorzej jak ma dłuższą przerwę w struganiu. Już mi się częściej udaje go zadowolić i wiele się przy nim uczę, kopyta zdecydowanie wygladają lepiej, ale nadal nie jest wspaniale. Nie zawsze piętkuje po struganiu. Czasem udaje się poprawić po paru dniach (kształt kąta, strzałka). Ogólnie klucz to nie samo obniżenie kątów wsporowych, ale ich odpowiednie ukształtowanie właśnie. Strzałka, jak mówię, u takich koni zwykle musi zostać na takiej wysokości względem kątów, jak była. Ni dziwcie się, ze koń nie będzie chciał chodzić na słabej strzałce! Przyciąć strzałkę. Poziomym cięciem, od góry. Minimum ile trzeba, ale przyciąć. Druga rzecz, to ściany wsporowe - nie moze być tak, że najwyższy punkt kąta wsporowego nie jest w jego "czubku" tylko w "czubku podeszwy" (nie wiem czy to zrozumiałe - chodzi o wewnętrzną stronę "zakrętu" zagiętej ściany) - to czesty błąd. Jak się obniży kąty wsporowe pod złym kątem (trzymając tarnik zbyt pochylony do tyłu kopyta), to latwo takie cos zrobić. Potem jak sie chce podciąć tę wewnętrzną stronę kąta, to się kąt robi za niski i Pacjent mówi, że jest ŹLEEEE!  😤 Tak więc ściana wsporowa od kąta w dół schodzi w stronę środka kopyta, kąt pod jakim schodzi jest mniej istotny - może być schowana naprawdę symbolicznie, jeśli podeszwa trzyma ją wysoko, to może być nawet pół centymetra w różnicy wysokości. Ale musi schodzić w dół i w przypadku tamtego konia to musi być idealnie prosta linia. Jeśli ściana wsporowa ma gdzieś falkę, to ta falka go bedzie uwierała i będzie palcował - z dużym wyrzutem (nie nóg, tylko na paszczy). Do tego przedkątne - łuczek musi być choć symboliczny, żeby kopyto pracowało. Cięzko opisac co jeszcze robię dla tego Pacjenta, to są milimetry. Zrównoważenie też jest istotne (lewy-prawy kąt). Obserwujcie, koń podpowie - tym jak stoi, na początek. Tym jak chodzi, po drugie. Ogólnie jeśli źle stoi to IMHO nie bedzie dobrze chodził 😉 Choć niekoniecznie jesli stoi dobrze, to chodzi dobrze. W każdym razie ja zaczynam od oceny postawy, potem dopiero patrzę na ruch. W takich sytuacjach IMHO lepiej robić częsciej, trzymać kąty najniżej jak sie da, "łapac" każde wykruszenie podeszwy i obniżać strzałkę jeśli trzeba.

Kopyto z normalnymi rowkami przystrzałkowymi, albo bliskimi normy (FortunaA - chyba takie jest u was) to inna bajka, tam można przemyśleć nie cięcie kątów tak mocno - tylko podrównanie.
FortunaA
Masz taki sam problem jak ja. I powiem Ci tak. Bedzie gorzej. Z racji tego ze sie boisz, a jak sie boisz to nie wiesz czy dobrze robisz. Miałam to samo i brnełam w to 7 miesiecy. O 7 miesiecy za długo. Zamiast rehabilitowac konia po 15 latach kucia to trzeba go teraz rehabilitowac z kucia i mojego pseudo struganka. Bałam sie go nozem dotknac wiec nie dotykałam nawet sciany wsporowej ani strzałki , zeby go nie okulawic. A jak nie dotykalam sciany to powstały podpórki w róznych miejscach. I sporo krwiaków, których ja nie widziałam. I zaszkodziłam zamiast pomóc.
Moze warto było na zywo to skonsultowac z kimś. Nie tyle zbey ktos przejął ta robote tylko zobaczył i powiedział ze tu za mało, tam za duzo itp? 🙂  :kwiatek:
Thymos oczywiście  :kwiatek: Jak mnie złapiesz w stajni to wypytaj o wszystko.  😀iabeł:
Polecam Cię też te artykuły: [[a]]http://www.hoofrehab.com/hoof%20articles%20by%20Pete%20Ramey.htm[[a]]
A tu są tłumaczenia niektórych z nich: http://www.hipologia.pl/news/showList/id/85
😀
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
16 sierpnia 2011 19:15
Hypnotize, chciałabym na zywo skonsultwać, ale problem w tym, że jestem w czarnej dziurze naturalnych werkowaczy. W okolicy jest co prawda jedna dziewczyna, która robi konie ale wg metody Strasser. Dziewczyna nie ma czasu nawet na swoje konie. Z resztą swego czasu miała prowadzić kopyta mojego stwora, ale z różnych powodów  skończyło się tylko na miała. Wiesz ja myślę, ze mimo wszystko idziemy w dobrym kierunku, bo jednak widzę poprawę w ruchu klaczy. Nie ma piętkowania, ale nie ma też ciągłego potykania się, unikania ruchu. Klacz ma lepszą postawę. Wydaje mi się, że kopyta zmieniają się na lepsze, zaczęły zarysowywać się miseczki, a wcześniej podeszwa była płaska jak placek. Podpórki chronią podeszwę, która wcześniej nagminnie była wybierana przez kowala i najwyraźniej nie nadbudowała się jeszcze. Cały czas jestem w pogotowiu i obserwuje, a jak pojawia się problem to pytam na wątku.
Mnie również trapią ściany wsporowe 🙄 ,a mianowicie  przypominam sobie, jak chyba Dea pisała,że ściany wsporowe odpowiedzialne są za produkcje podeszwy.Jeśli jest tak rzeczywiście,to czy należy wówczas skrobać podeszwę wokół tych ścian? Od jakoś  dwóch tygodni obserwuję taki nowy jasny róg podeszwy wokoło ścian wsporowych i nie wiem czy mam tam skrobać czy też nie???
Przepraszam, że przerywam dyskusję, ale właśnie zaczęłam czytać wątek kopytowy, i bardzo się przestraszyłam, myśląc o kopytach mojego konia. Mogłyście wywnioskować coś z tych zdjęć, czy jest bardzo źle? Niestety to są aktualnie jedyne fotki, jakie mam. W najbliższym czasie postaram się zrobić prawidłowe zdjęcia i wstawię do wątku
FortunaA
Masz taki sam problem jak ja. I powiem Ci tak. Bedzie gorzej. Z racji tego ze sie boisz, a jak sie boisz to nie wiesz czy dobrze robisz. Miałam to samo i brnełam w to 7 miesiecy. O 7 miesiecy za długo. Zamiast rehabilitowac konia po 15 latach kucia to trzeba go teraz rehabilitowac z kucia i mojego pseudo struganka. Bałam sie go nozem dotknac wiec nie dotykałam nawet sciany wsporowej ani strzałki , zeby go nie okulawic. A jak nie dotykalam sciany to powstały podpórki w róznych miejscach. I sporo krwiaków, których ja nie widziałam. I zaszkodziłam zamiast pomóc.
Moze warto było na zywo to skonsultowac z kimś. Nie tyle zbey ktos przejął ta robote tylko zobaczył i powiedział ze tu za mało, tam za duzo itp? 🙂  :kwiatek:


tak nawiązując do tego posta - wyciąć za mało rzeczywiście jest równie źle jak wyciąć za dużo, ale akurat tych 'różnych podpórek' ja nie wycinam. I uważam, że sie nie powinno, po coś to wyrasta. I jak sie to wytnie to koń chodzi gorzej. Strzałki o ile nie gnije i sie nie robią farfocle(choć niestety w naszych polskich warunkach w 90% się robią) tez nie ma po co przycinać.

Chyba, że chodzi ci o jakieś pokłady martwej podeszwy lub np wyłożone/rozlane ściany wsporowe, przez co powstawały krwiaki - wtedy rzeczywiscie trzeba interweniowac nożem i to raczej przyniesie poprawę ruchu. Choć ostatnio ja zaliczyłam pewna niespodziankę, po tym jak wycięłam pokłady martwego i przycięłam wyłożoną ścianę wsporową, pod którą był krwiak, u konia którego robię długo i dobrze znam i byłam pewna, że przyniesie mu to ulgę(szczególnie patrząc na jego historię), a tymczasem on po tym mocno zakulał. W sumie potem nie rozmawiałam z właścicielką, może się zresztą wypowiedzieć, bo chodzi o zimę, bo szczerze nie wiem ile ten koń dni gorzej chodził po tym struganiu, a będę u nich dopiero za kilka dni.
I teraz mam zagwozdkę, jak postąpić w ewentualnej podobnej sytuacji na przyszłość u tego konia. Opinie wśród profesjonalnych strugaczy na ten temat też są różne jakby nie patrzeć... Ja też do tej pory byłam przekonana - ruszac takie coś. Z drugiej strony coraz mocniej jednak skłaniam się ku podejściu, że koń ma przede wszystkim dobrze chodzić, szczególnie po pewnych rozmowach jakie przeprowadziłam z kowalami i strugaczem naturalnym w Irlandii i po obejrzeniu sporej ilości bardzo ciekawych przypadków... swoją drogą musze wam to opowiedziec wszystko, naprawdę pewne rzeczy które widziałam rzuciły mi zupełnie nowe swiatło na struganie, ale kurcze nie bardzo mam teraz na to czas, może się bardziej pod koniec tygodnia zbiorę do sklecenia czegoś sensownego 🙂
Mam zdjęcia🙂

po pierwszym werkowaniu wygląda to tak🙂
ja jestem zadowolona, ale to na moje laickie jeszcze oko, a co Wy sądzicie?  :kwiatek:
[quote author=Hypnotize link=topic=1384.msg1103387#msg1103387 date=1313506670]
FortunaA
Masz taki sam problem jak ja. I powiem Ci tak. Bedzie gorzej. Z racji tego ze sie boisz, a jak sie boisz to nie wiesz czy dobrze robisz. Miałam to samo i brnełam w to 7 miesiecy. O 7 miesiecy za długo. Zamiast rehabilitowac konia po 15 latach kucia to trzeba go teraz rehabilitowac z kucia i mojego pseudo struganka. Bałam sie go nozem dotknac wiec nie dotykałam nawet sciany wsporowej ani strzałki , zeby go nie okulawic. A jak nie dotykalam sciany to powstały podpórki w róznych miejscach. I sporo krwiaków, których ja nie widziałam. I zaszkodziłam zamiast pomóc.
Moze warto było na zywo to skonsultowac z kimś. Nie tyle zbey ktos przejął ta robote tylko zobaczył i powiedział ze tu za mało, tam za duzo itp? 🙂  :kwiatek:


tak nawiązując do tego posta - wyciąć za mało rzeczywiście jest równie źle jak wyciąć za dużo, ale akurat tych 'różnych podpórek' ja nie wycinam. I uważam, że sie nie powinno, po coś to wyrasta. I jak sie to wytnie to koń chodzi gorzej. Strzałki o ile nie gnije i sie nie robią farfocle(choć niestety w naszych polskich warunkach w 90% się robią) tez nie ma po co przycinać.

Chyba, że chodzi ci o jakieś pokłady martwej podeszwy lub np wyłożone/rozlane ściany wsporowe, przez co powstawały krwiaki - wtedy rzeczywiscie trzeba interweniowac nożem i to raczej przyniesie poprawę ruchu. Choć ostatnio ja zaliczyłam pewna niespodziankę, po tym jak wycięłam pokłady martwego i przycięłam wyłożoną ścianę wsporową, pod którą był krwiak, u konia którego robię długo i dobrze znam i byłam pewna, że przyniesie mu to ulgę(szczególnie patrząc na jego historię), a tymczasem on po tym mocno zakulał. W sumie potem nie rozmawiałam z właścicielką, może się zresztą wypowiedzieć, bo chodzi o zimę, bo szczerze nie wiem ile ten koń dni gorzej chodził po tym struganiu, a będę u nich dopiero za kilka dni.
I teraz mam zagwozdkę, jak postąpić w ewentualnej podobnej sytuacji na przyszłość u tego konia. Opinie wśród profesjonalnych strugaczy na ten temat też są różne jakby nie patrzeć... Ja też do tej pory byłam przekonana - ruszac takie coś. Z drugiej strony coraz mocniej jednak skłaniam się ku podejściu, że koń ma przede wszystkim dobrze chodzić, szczególnie po pewnych rozmowach jakie przeprowadziłam z kowalami i strugaczem naturalnym w Irlandii i po obejrzeniu sporej ilości bardzo ciekawych przypadków... swoją drogą musze wam to opowiedziec wszystko, naprawdę pewne rzeczy które widziałam rzuciły mi zupełnie nowe swiatło na struganie, ale kurcze nie bardzo mam teraz na to czas, może się bardziej pod koniec tygodnia zbiorę do sklecenia czegoś sensownego 🙂
[/quote]


chodziło mi tylko o sciany wsporowe wyłozone i martwa podeszwe, podpórek na szczescie tez nie dotykałam.
Tak myślałam, ale wolałam się upewnić 😉
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
17 sierpnia 2011 09:15
Branka czekam z niecierpliwością na spostrzeżenia po  wizycie w Irlandii.
A propos ciekawostek - przynajmniej jak dla mnie 😉. Wczoraj byłam z wizyta u koleżanki w stajni obok. Jej koń to 11 klacz, która większość życia spędziła na pastwiskach. Kobyłka ma aktualnie trochę przerośnięte kopyta i jest przed wizytą kowala. Ściany zaczęły się delikatnie łupać, wiadomo kopyto samo się skraca. Jak przyjrzałam się z bliska i pomacałam to z 1 cm od koronki, tak pod linią włosów widać było, ze kopyto inaczej narasta, tzn (żeby nie namieszać) wyglądało to tak jakby miało flarę własnie tak ok i 1 cm od koronki. Najlepsze jest to, ze kobyła zasuwa z piętek, że aż miło. W stępie płasko i piętki, w kłusie i galopie ewidentnie piętki. Jeśli ma to znaczenie to podłoże ujeżdżalni jest piaskowe, takie średnio kopne. Patrząc na nią miałam ochotę poucinać szpyty i dosztukować mojej kobyłce 😉 Jak to możliwe, że kopyto, które wyglądało na sflarowane już od samej góry puszki tak działa?
Muszę kupić mniejsze buty.. ale teren wczoraj był super!! Zaczęłam 4 tydzień jazd i odpukać nic złego się nie dzieje nawet już raz (było fajne po deszczu podłoże) wsiadałam bez butów i było jeszcze lepiej!! Koń odzyskuje wigor, bo zaczyna łobuzować. Oj energetycznie było w terenie, jak na niego 😉 dla nas magicznym zwrotem było naprawdę wykorzystanie butów (wkładki pod strzałkę) i odłożenie na bok teorii, że strzałka w stój ma dotykać ziemi :P

dea, od każdej teroii są wyjątki 🙂 ciekawostka 🙂 mój potrafi na polbruku stać podsiebnie (na takim podłożu stoi najgorzej chyba, że mu wezme te nogi i ustawię prosto to wtedy będzie sobie stał prosto) i zaraz po tym samym podłożu poginać od piętki i to najbardziej od piętki w porównaniu z innymi podłożami (sprawdzone na filmikach oglądając klatka po klatce)
Wiwiana   szaman fanatyk
17 sierpnia 2011 09:30
Cejloniara, też byłyśmy wczoraj z Siwą w terenie - mój koń ma takiego stępa, że nie wyrabiam za nią ( w siodle, znaczy) 😉 Po asfalcie zapitala jak szalona, namawiała mnie na zakłusowanie nawet, po kamykach na podjeździe przeszła prawie bez zawahania.
To tyle, jeśli chodzi o kucyki bez ruchu.
Jak sobie przypomnę, jakie miała kopyta zaraz po zakupie i jak na nich chodziła, to mi się na wymioty zbiera - długie pazurska, wysokie piętale, ruch jak maszyna do szycia.
Piękne, nie?


A suplementów podkowowych w wysłodkach gwiazda żreć nie chce, nie i nie. Spróbuję ją czosnkiem albo ziołowym naparem oszukać, może zeżre, jak nie będzie czuła tego ich zapachu dziwnego.
Ciekawe kiedy będzie wersja suplementów w granulkach.... 😉
Wiwianna ja musiłam odpuścić suplementy w wysłodkach - koń nie jadł całej porcji wyslodków już od ponad tygodnia. A czyste wysłodki - wczoraj miskę wylizał! Tak więc sorry - suplementy z owsem. I powiem tak niestety u nas nawet jakby miał gigantyczne niedobory tych minerałów to ich ot tak nie zeżre bo są gorzkie i muszą być czymś "posłodzone" - choćby owsem;(
Fortuna, u mojego konia też zaobserwowałam też coś takiego.Wybrzuszenie wokoło koronki,wygląda jak flara.Jestem święcie przekonana,że to od trawy,dużej ilości trawy.Jak poszła na "nowe" pastwisko z wielka trawą tak się najadła,że aż zaczeła robic luźne kupy,do tego grzanie kopyt i właśnie takie wybrzuszenie na puszce.Zdarzyło sie to dwa razy ,drugi raz kilka dni temu i nie tak wyraźne jak za pierwszym razem.Pogorszenia w ruch brak.

I tak przy okazji,wybiera ( z wlkp)  się ktos na wrześniowe warsztaty kopyt doskonałych?

Takie moje spostrzeżenia po ostatnim struganiu( może ktos ma podobne). Zauważyłam zależność między długością pazura,łuczkiem na podeszwie i linią koronki,można dołączyć do tego jeszcze pęknięcia, rysy na puszce. Jedno wpływa na drugie.
Co do suplementów to powiem Wam tak jeszcze: ja musiałam wyszorować żłób a potem dać jeszcze Frazesowi (drugi koń) do wylizania )Frazes zje nawet pokruszoną cegłę bykle w żłobie), bo Cejlona niczego nie chciał jeść ze żłoba, w którym był choć cień suplementu! Z wiadra i owszem a to samo z wiadra wsypane do żłobu już odwracał się do mnie zadem (on się czasem też tak zadem odwraca do mnie żeby go masować i drapać, po padoku chodzi za mną tyłem, Wasze konie też tak robią??). W tak małych porcjach paszy jaką Cejlon teraz je (siana dużo je) nie mam jak przemycić 30 gramów, musiałabym mu dawać 5 posiłków i nie wiem ile słodkiego od melasy musli i owsa w ciągu dnia musiałby zjeść, by wciągnąć te 30 gram. Ja bym,  ztego i te drożdże wyrzuciła byle by dawke dzienną zmniejszyć ;(

Wiwiana, Cejlon w stronę stajni to zapitala i po takich jak asfalt nawierzchniach, czyli twardo ale równo. Do lasu mamy taki kawałek drogi szutr z gruzem to po tym muszę w butach i go prowadzić, bo ze mną na sobie to jest już o wiele za dużo.

edit: jak próbowałam to mi się zdawało, że suplement jest raczej słony hmmm
Ja daję magnez spożywczy, cynk i miedz... i to jest gorzkie w cholerę razem. Nie pomogło dodawanie kawałków jabłek, oleju, octu jabłkowego, dłuuugich obierek z marchewki (że koń nie da rady powybierać) - nic. NIe je bo to niedobre w takiej formie. Był okres, że jadł. stałam i gmerałam mu ręka w misce to się zmuszał ale teraz nie je.
Trudno...
Ja czekam na zamówione nutri horse.
matko, co te wasze konie wyprawiają? <szok>
Mój dostaje miedź, cynk, skrzyp i magnez - wciąga aż miło. Tylko mój na żarcie ogólnie się rzuca 😉 - tylko ja nie daję z wysłodkami. Wieczorem dostaje owies + makuch lniany rozrobiony z wodą - taka papka - za makuch da się pokroić i wcina i suplementy...😉
epk, zazdraszczam 🙂🙂 Frazes, drugi koń, który jest tak jakby pod moją opieką, też zje wszystko, mięso pewnie też zje. On za źrebaka był głodzony, strasznie zaniedbany, to przepiękny koń po Dido, który w wieku 7 lat już na emeryturze z powodu masy czipów i czegos tam wyskakującego z czegoś.

A Cejlon? No hmmm, jakby to powiedzieć, np. nie będzie jadł treściwego i z tydzień jeśli będzie tam czuł czosnek, albo ziołowy spillers dla "starszych" też nieeee... za mocno pachnie 🙂

suplement próbowałam podawać:
- z musli, sieczką
- z musli sieczką i 200 gramami owsa białego lub czarnego (zalezy jaki jest w gniotowniku)
- z gotowym meszem
- z siemieniem i owsem (taki mini mesz domowy)
- z wysłodkami i siemieniem


No i nie wyszło 🙁 niektóre zjadał dwa razy a potem już strajk a przy wersjach mokrych nawet nie chciał liznąć 🙁
Moja dostaje biotynę z miedzią i cynkiem, glukozaminę /w przyszłości magnez spożywczy/ do tego 2 miarki ziółek, szczypta czosnku i garść owsa. Pożera w mgnieniu oka.
dea   primum non nocere
17 sierpnia 2011 11:34
(on się czasem też tak zadem odwraca do mnie żeby go masować i drapać, po padoku chodzi za mną tyłem, Wasze konie też tak robią??).

Tak! nawet się ostatnio śmiałyśmy, że mamy hiperagresywne konie - tylko wchodzisz na padok, a on się dupskiem odwraca i cofa się na człowieka - może to nieźle przestraszyć, jak się nie spojrzy na łeb, który bynamniej nie wyraża agresji tylko już lekkie rozmarzenie w wyobrażeniu wspaniałego skrobania po skatowanym przez meszki ogonie.
A u nas kończa się jusznice! Kucyki zaczęły chodzic po korytarzu, zamiast tylko wystawac przy wodzie/bramie/na piasku. Tylko one dwa ostały się na korytarzu. Szefozo z Glutkiem, alias ObitaDupa, chodzą na trawę (z nim już wszystko OK). Brytania, jak wróci z kliniki, też pójdzie na trawę. Oby tylko wszystko dobrze poszło... Chyba w sobotę jedziemy. Póki co ostry serwis brzucha, zeby zminimalizowac ryzyko kolki (jedną już miała :/). Dostała odrobaczenie a teraz odpiaszczamy.

Brytania i Akord też nie chciały jeść suplementów na początku, ale się nauczyły. Teraz wciągają nawet z samą garstką sieczki. Na początku dawałam trochę więcej sieczki i musli, żeby smak był lepszy. Teraz pół miarki musli na pięć koni schodzi. Nie wiem czy podkowowe by jadły. Ciekawostka - ostatnio trzy konie u nas w stajni widziałam liżące zardzewiałą kratę. Na suplement się rzucają - gdyby mogły to by zjadały podwójną porcję. Objawy braków miedzi się nasiliły (nie tylko u naszych). Zaczynam się obawiac, że mangan w tym roku skoczył jeszcze bardziej (już w zeszłym roku manganu było więcej niż żelaza, w wodzie i w sianie, a powinno być z grubsza tyle samo - manganu, żelaza, cynku i 1/4 tego - miedzi). Wczesniej lizania kraty nie było. Nie jest to efekt przesadzenia z suplementem, bo tak jak pisałam wcześniej, razem z tym wróciły objawy niedoborów Cu... no cóż, nożyczki i zasuwam ciachać siano na paseczki. Żelazo, w razie braków, sobie futra uzupełniają, jak widac 😉
Żeby było "weselej" sypnęły się w stajni kolki. Ciekawe czy to związane? Wczoraj czwartą obsługiwałyśmy. Tyle dobrze, że żadna nie wyglądała poważnie, ale i tak mnie to niepokoi.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
17 sierpnia 2011 12:16
Amelia, to co widziałam u konia koleżanki to właściwie nie jest takie wybrzuszenie, o którym piszesz, a zrost puszki pod innym kątem od koronki i potem takie załamanie. Nie wiem czy dobrze to ujme, ale to wygląda tak jakby od koronki byłby zrost pod mniejszym kątem a niżej jakiś 1 cm jest załamanie i kąt zwiększa się. Kurcze nie wiem czy jasno się wyraziłam, nie mam jak tego narysować.
Trudno stwierdzić czy nie mówimy o tym samym. Przydałaby sie fotka.

I jeszcze jedno spostrzeżenie, po skróceniu pazura w tyle koń ściga sie rzadziej.Czy możliwe, że stawianie kopyt tylnych na zewnątrz podczas stania i chodzenia spowodowane jest właśnie za długim pazurem ? W moim przypadku biore taką ewentualność pod uwagę,koń ma długi wykrok i idąc tym tokiem myślenia, gdzieś te kopyta
musza się przecież zmieścić,jeśli nie do przodu to na boki.
Musze dodać,że co raz więcej elementów zaczyna do siebie pasować. Jak człowiek tak poczyta,pomyśli to wszystko zaczyna sie pomału uzupełniać.Drażni mnie tylko, że jeszcze tak duzo nie wiem,irytuje,że jestem skazana aby uczyć się na własnych błędach.Nie lubię tego.
Każdy z nas uczy sie na błędach - i jest to normalne, bo kopyta są nieprzewidywalne 🙄
Thymos -dobra robota, widac zmiany na lepsze 😁.
Domcia -z tych fotek widac tylko za wysokie piętki,za długi pazur  i nieciekawy kształt kopyta ( z przodu) -taki prostopadły klocek. Przydałyby sie fotki od spodu, ale pewnie jest zawężenie.
dea   primum non nocere
17 sierpnia 2011 15:06
Amelia - Długie pazury i w przodach i w zadach to częsty problem, jeden z najczęściej spotykanych. Łapki na zewnątrz mogą być od dłuższego pazura, również "breakover" wytarty na BOKU pazura może tu sugerowac - pryzjrzyj sie kopytom przed struganiem. Jeśli z przodu jest za dużo materiału, to koń odrywając nogę używa boku pazura i to widać w tym jak kopyto jest wycierane. Spójrz też na kąty wsporowe - czy są w równowadze (sprawdź: poziom podeszwy, do której da się dodrapać, głębokość obu rowków przystrzałkowych, prostopadłość do kości śródstopia "przez staw skokowy" - jak to wszystko mówi to samo, to gratuluję, jeśli mówią sprzeczne rzeczy, to masz do myślenia). Zwykle zadnie nogi raczej wchodzą pod kłodę - wtedy jest długi pazur i wyższy wewnętrzny kąt. Na zewnatrz nie widziałam osobiście, ale zewnętrznemu kątowi bym się przyjrzała w takiej sytuacji. Wszystko ostrożnie i z głową, w równoważeniu kątów dużo można naprawić i dużo można napsuć. Cokolwiek zmienisz w tym, uważnie patrz na konia przez klika dni po struganiu - czy się nie napina bardziej, czy nie pojawiła się bolesność pleców albo dupci, niechęć do ruchu (szczególnie galop).
Bingo! Jest tak jak piszesz.A mianowicie,musi stawiać nogę na boku gdyż ma starty zew. bok puszki.( na potwierdzenie fotka - z przedostatniego strugania ,ostatnie bylo wczoraj, ale nie zabrałam aparatu)
Podeszwa proszkuje się,w kątach mniej.W katach to my mamy takie coś,nie wiem jak to nazwać, takie małe farfocle.Rowki przystrzałkowe są głębokie, można też powiedzieć  strzałka wysoka i mięsista.Miseczka miminalna,miała większą jak długo nie była werkowana.Zewnętrzna ściana puszki ucieka minimalnie na zewnątrz.
Zatem musze zwrócic uwagę na plecy i tyłek,o.k będę obserwować.A co do galopu,my już długo nie galopujemy,najpierw nie chciała chodzić nawet stępa,a co dopiero galop.Jak wyszło,że to kopyta, to nie daje jej galopować,dopóki nie doprowadzimy ich do porządku.A kilka dni temu wyłapała od innego konia kopa i ma rane na stawie skokowym ,tak więc cały czas tylko stęp.
dea   primum non nocere
17 sierpnia 2011 17:21
To prawa noga? Wygląda, że zewnętrzny kąt faktycznie wyższy i ściana wsporowa na spółkę z kątem leży na podeszwie kąta i pcha okolice przedkatnej na zewnątrz (stąd pewnie flara o której piszesz) - widzisz wygięcie ściany wsporowej i gdzie jest krawędź podeszwy po obu stronach? A ogólnie ładne kopyto - mam nadzieję, że staw mocno nie oberwał. Zwróć uwagę, czy nie zacznie tym kopytem kręcić po stawianiu, to się zdarza przy kontuzjach stawu skokowego i kolana podobno. Widac to też w kształcie kopyta i tym jak się wyciera.

EDIT: przypomniałam sobie, że ktoś pytał o ściany wsporowe i rosnący "pod nimi" materiał - niech ktoś mnie kopnie, żebym zrobiła zdjęcia kopyt Campi, niedługo zmarnuję okazję, żeby pokazać niesamowite zmiany... Tak, to wygląda tak, jakby była (od strony rowka patrząc) ściana wsporowa, linia biała ściany wsporowej a pod nią/na zewnatrz od niej NIE proszek, brud tylko żywa podeszwa  - paseczek wyraźnie idący od linii białej ściany wsporwej. Dalej jest już normalny proszek, czasem dość sporo nawet. Jak to wytniemy to od strony podeszwy nic nie będzie rosło. Po prawdzie od strony podeszwy ciągle się kruszy. Ale od strony ściany wsporowej rośnie i jest coraz szerszy ten paseczek. Niestety muszę cały czas "wędrować na linie" z tymi kopytami - sa dwa minusy zostawienia tyłu takiego kopyta (mocno podwinięte, niskie piętki) zupełnie samemu sobie - kąty wsporowe przesuwają się do przodu, więc jednak co jakiś czas trzeba je odrobinkę cofnąć i wtedy kopyto traci z pracowicie nadbudowanej wysokości i koń mi zwykle marudzi przez kilka dni 🙁 no i zostawione "aby produkować podeszwę" ściany wsporowe wypychają przedkątne w "piękne" flary. Jak wyrypię przedkątne w łuczek, a wspory zostawię, to koń oczywiście marudzi (wspory potrzebne, ale stać na nich? nie...). Tak więc tyle ile się da, zostawiam tył kopyta. A trochę kąty cofam, jak uznam, że zbyt daleko zawędrowały, trochę łuczka dodaję, żeby uciekająca na zewnątrz przedkątna nie ciągnęła mi kątów wprzód, no i wtedy trochę też przycinam tych pracujących ciężko ścian wsporowych razem z wyprodukowaną śliczną podeszwą we wzorki 🙁 bo w przeciwnym wypadku koń NAPRAWDĘ marudzi. Nie wiem czy da się to zrobić lepiej i nie spowalniać procesu tymi przeszkadzającymi "korektami", pewnie tak - ja nie umiem. Może gips by pomógł. Gdybym miała czas na zabawę z gipsowaniem i obserwację, jak koń na to reaguje, to pewnie bym spróbowała. Niestety czasu dla własnego konia - brak. Grunt, że się poprawia, ja się uczę BARDZO dużo, koń chodzi coraz lepiej, choć ma dni "sztywne". Jedyne jej obciążenie to stępy, kawałeczki kłusa jak ma lepszy dzień i chętnie się rusza sama z siebie. Mam nadzieję, że nie popsuje się nic trwale "wyżej" przez czas rehabilitacji... chciałabym cofnąć czas i zacząć jeszcze raz opiekę nad jej kopytami. Cóż, nie da się  😕
Tak, to prawa noga.Zew. kąt  jest tylko minimalnie wyższy, w obu tyłach podobnie.Jak patrze na zdjęcie to widzę o wiele więcej niż jak patrzę na żywo.I to wygięcie ściany wsporowej i krawędź podeszwy.W przodach sytuacja podobna tylko wyraźniejsza.Tam odważyłam się i ścięłam ścianę wsporową więcej ,a pod nią znalazłam podeszwę,jednocześnie kąt wsporowy wycofał sie trochę.
To ja pytałam o ściany wsporowe i podeszwę wokoło nich.Nie wiem czy skrobać czy nie,skoro bierze udział w tworzeniu nowej podeszwy.Ja również zauważyłam ,w przodzie,podobną sytuację  jaką opisujesz tzn. chcąc skrócić ściany wsporowe za mocno pojechałam nożem i nacięłam troche podeszwy.I co widzę? Wyraźnie róg ściany wsporowej,nowy róg podeszwy,a na zewnątrz martwa, łuszcząca sie podeszwa.Każda w innym odcieniu bieli.I zadałam sobie pytanie czy powinnam to skrobać? Mam leżącą ściane wsporową i chcąc ją utrzymać w formie na pewno trochę ją zawsze uszczuplę,i do tego jeszcze musze pilnować kąta wsporowego.Normalnie praca na milimetry
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się