Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

ozchodzi się o szkoleniowca który jest i dobry i na miejscu bo problemy z jakimi boryka się karola wymagają stałej, regularnej (co najmniej raz w tyg.) Czemu?
Pamiętaj, że chodzi bardziej o umysł/emocje niż ciało.
I że to człowiek musi się nauczyć docierania do danego konia.

Czasem chodzi o to, żeby sobie poukładać, co się ma, czego brakuje, zebrać narzędzia, określić z grubsza plan. I działać. I tak największą pracę do wykonania ma człowiek danego konia.

porady typu udaj się do Karen Rohlf itp nalezy między bajki włożyć z powodów oczywistych.
Jeśli by brak dostępności danego szkoleniowca był taką zaporą, to by żadne "kliniki" i konsultacje nie miały sensu. Włączając klasyczne, naturalnie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 sierpnia 2011 12:23
Pamiętaj, że chodzi bardziej o umysł/emocje niż ciało.
I że to człowiek musi się nauczyć docierania do danego konia


No musi - ale skoro mu to nie wychodzi to warto byłoby się zastanowić dlaczego. A jak samemu się nie jest  w stanie tego wykoncypować albo zamiast być lepiej jest gorzej - to ja osobiście nie widzę przeszkód by zacząć pracować pod okiem dobrego szkoleniowca. Chyba nie będę tu tłumaczyć jakimi cechami się taki ktoś powienien charakteryzować, tym niemniej musi ta współpraca - by dać jakiekolwiek efekty - być rzeczywiście regularna - im większe problemy a dana osoba mniej zaawansowana  - tym częstsza.

Nie muszę tu chyba wyłuszczać oczywistą oczywistość że jednorazowa konsultacja/szkolenie/kurs/klinika  NIC  nie dadzą - i nieważne czy to będzie coś tradycyjnego czy naturalnego.

Co również podkreśliła na samym wstępie Kyra Kyrklund na klinice we wrześniu 2010:

Nie jestem  jakimś zaczarowanym kluczykiem który po przekręceniu przenosi natychmiast jeźdźca na jakieś wyżyny jeździeckie i nie można absolutnie tego  oczekiwać po tym jednym razie.

Możliwe jest osiąganie rezultatów ale pod warunkiem regularnej, systematycznej, skrupulatnej pracy – czego przykładem są moje wyjazdy co 4 tygodnie do Szwecji gdzie mam grupę jeźdźców, których szkolę. Z tym że oni w międzyczasie, pomiędzy moimi przyjazdami, sami pracują nad tym, co im zalecam, są bardzo ale to bardzo zdyscyplinowani i potrafią do maksimum wykorzystać moje wizyty.



Pamiętaj, że chodzi bardziej o umysł/emocje niż ciało.
I że to człowiek musi się nauczyć docierania do danego konia


No musi - ale skoro mu to nie wychodzi to warto byłoby się zastanowić dlaczego.


No właśnie - i zacząć łatać dziury tam, gdzie są.

To mogą być dziury "techniczne" (w sensie braków technice jeździeckiej), mogą być "komunikacyjne". Mogą być i te, i te (pewnie najczęstsze, nikt w żadnej dziedzinie nie jest tak dobry, żeby nie miał powodu się rozwijać). Oko z zewnątrz pomaga. Albo i różne oczy - bo różni szkoleniowcy będą zwracać uwagę na różne sprawy.

Taki tzw. naturalny może np. popatrzeć ze swojej perspektywy, czemu koń się wylamia (strach? stres? ...?). I zlikwidować ewentualną przyczynę problemu. A przynajmniej jedną z przyczyn. Może być tak, że koń ucieka od dosiadu i braku równowagi, albo z powodu problemów ze zdrowiem, może być tak, że nigdy np. nie dostał dość czasu na przyjrzenie się różnym "strasznym rzeczom", na przetrawienie nowości, albo nie ma wyraźnej nagrody za dobre zachowanie, albo jeszcze co innego.

Jeśli jakaś ścieżka nie działa, można (należy?) spróbować innych.
Coś na zasadzie: if you only do what you've always done, you only get what you always got...

współpraca - by dać jakiekolwiek efekty - być rzeczywiście regularna - im większe problemy a dana osoba mniej zaawansowana  - tym częstsza.
To prawda, jak ktoś chce pracować nad swoim np. dosiadem, to jazdy raz na miesiąc dadzą mniej niż jazdy regularniejsze... Jasne.

Ale jak chodzi np. o wskazówki typu "daj koniowi więcej czasu na przetrawienie zadania", to czasem potrzeba "po prostu" otworzenia na coś oczu. Jasne, że lepiej jak się da wskazówki, potem jeździec spróbuje je wprowadzić w życie, a następnie pokaże, jak mu to wychodzi, żeby można było kolejne korekty wprowadzić. Idealne może by były i regularne lekcje, ale w realiach jest jak jest, zasadniczo lepiej robić coś niż nic.

Kyra pisze, że wyżyn jeździeckich nie osiągnie się bez pracy - jasne. Ale jeśli chodzi o regularność - konsultacje raz na miesiąc to nie jest tak znowu często. Pewnie też by woleli wszyscy częściej. Ale ta realność, co skrzeczy... Po coś ludzie jednak jeżdżą na kliniki/kursy/wykłady/pokazy, po coś kupują książki. Nie wylewaj dziecka z kąpielą, to nie tak, że tylko instruktaż "dzień po dniu" jest dobry, a reszta nie ma  żadnego sensu.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 sierpnia 2011 14:17
No i co z tego że będzie w przyszłym roku.

Jednorazowym szkoleniem  NIKT choćby to był i sam Pat czy Linda czy Karen czy święty turecki nie sprawi że zadzieje sie cud czyt. zmieni twego konia na lepsze.

Tu trzeba regularnej pracy od podstaw i zmiany podejścia które jak na razie charakteryzuje się podejściem typu "to wina konia". Musisz przede wszystkim zacząć od siebie.

Ale jeśli chodzi o regularność - konsultacje raz na miesiąc to nie jest tak znowu często

oczywiście że nie za często. Ale po 1) to są ludzie z wyższej półki juz WIELE umiejący a nie jacyś niedzielni rekreancji ledwo co się telepiący.


Tu trzeba regularnej pracy od podstaw i zmiany podejścia które jak na razie charakteryzuje się podejściem typu "to wina konia". Musisz przede wszystkim zacząć od siebie.



Czego, Tobie Elu, życzę - bo wszystkich już naprawiłaś, ochaniłaś i zmieniłaś - tylko na siebie nie spoglądasz.....

Niektórym wydaje się, że mają dużo do powiedzenia, a po prostu - są gadatliwi  :kwiatek:

Karola - trzymam kciuki, a głupot nie czytaj  💃
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 sierpnia 2011 15:01
Czego, Tobie Elu, życzę - bo wszystkich już naprawiłaś, ochaniłaś i zmieniłaś - tylko na siebie nie spoglądasz.....

Ależ ja cały czas się uczę.

I też bardzo chętnie się dowiem jak to całe PNH i temu podobne naturalne szkoły mogłyby mi pomóc i w czym.

Mój koń nie gryzie ani nie kopie, nie przygniata dościany, wchodzi do przyczepy i wychodzi, zaszczyków się nie boja ani też sprejowania, sama chodzi w teren gdzie nie ponosi, nie boi się wody ani foliowych torebek, w ogóle nie przejawia problematycznych zachowań, stoi do wsiadania a do zabawy ma swoje własne stado na pastwisku. 
julia - to moze ja odpowiem za kinemo000 - czego może ,,naturals,, nauczyć jeżdzca ,,klasycznego,, .... np. tego jak zapakować konia do przyczepy przed zawodami lub po tak aby nie trwało to kilka godzin i koń nie dojechał na miejsce zestresowny i mokry ze strachu . obrazek jakże częsty na naszych zawodach i to nie tylko konie z niższych czy podwórkowych zawodów . nie jest to co prawda element jazdy ale jakże wazna sprawa tak dla jeżdżca jak i konia 🙂


Uważam, że większość normalnych klasycznych jeźdźców DOSKONALE WIE JAK nauczyć, przyzwyczaić czy przekonać konia do czegoś (np. do bezstresowego wchodzenia do przyczepy) ale ewentualnie postępuje inaczej z wyboru, czy z braku czasu. Nie dlatego, że nie umie i nie wie jak to zrobić



KarolaHeliowa: A co to jest to JNBT tak z ciekawości?
I z iloma trenerami do tej pory próbowałaś z Vibrante pracować? Jeśli można: to kto to był? Nie chodzi mi koniecznie o nazwiska, ale o kwalifikacje i doświadczenie, tak ogólnie  😀
Nie twierdzę, żeby warsztaty "naturalistyczne" mogły wam zaszkodzić, ba! mogą wręcz pomóc wgłębić się w psychikę konia... Tylko dziwi mnie trochę, że nie jesteś w stanie znaleźć normalnego trenera, który się na psychice koni dobrze zna i ma dobre, łagodne podejście.
dea   primum non nocere
05 sierpnia 2011 15:40
Wiem, ale nie powiem! hahahahahaha  😂 nie dlatego, że nie wiem, gdybym tylko chciała, to bym to zrobiła, ale mi się nie chce, o, bo jestem miszczem i mam lepsze rzeczy do roboty (wydaje mi się, czy ktoś się nabijał z tego ze naturalsi się tak tłumaczą? 🙂 🙂😉. Julie, jesteś zdecydowanie moim faworytem do czytania w tym wątku  😎 😀iabeł:
Uważam, że większość normalnych klasycznych jeźdźców DOSKONALE WIE JAK nauczyć, przyzwyczaić czy przekonać konia do czegoś (np. do bezstresowego wchodzenia do przyczepy) ale ewentualnie postępuje inaczej z wyboru, czy z braku czasu. Nie dlatego, że nie umie i nie wie jak to zrobić A co z etyką zawodową i byciem fair wobec konia?

Ale nad nieco podobną sprawą się dziś zamyśliłam. Ile różnic wynika z różnicy podejścia, innego rozłożenia akcentów (na co się zwraca uwagę, co się rozwija), a co z innego trybu pracy. Mam na  myśli instruktorów, trenerów czy innych konsultantów tego lub owego.
Co z etyką?
W sporcie nie ma czasu na cackanie. Są treningi, zawody, terminy... I konie się często do czegoś mniej lub bardziej przymusza.
Mi się to wcale nie podoba i dlatego osobiście nigdy do sportu mnie nie ciągnęło.
Ale to, że koń na zawody jest pakowany do przyczepy czasem w pośpiechu nie wynika z tego, że właściciel nie wie, nie rozumie i nie umiałby przyuczyć konia do wchodzenia na spokojnie. Nie przyucza z wyboru, z lenistwa czy z barku czasu, a nie z braku wiedzy.
Przecież każdy kto pracuje od lat z końmi wie, że najlepiej wszystko robić powoli i na spokojnie - to cała filozofia, a nie "naturalistyczna magia".

Uważam, że większość normalnych klasycznych jeźdźców DOSKONALE WIE JAK nauczyć, przyzwyczaić czy przekonać konia do czegoś (np. do bezstresowego wchodzenia do przyczepy) ale ewentualnie postępuje inaczej z wyboru, czy z braku czasu. Nie dlatego, że nie umie i nie wie jak to zrobić



a ja jestem uczciwie przekonana, że nie ma pojęcia - nie wie, nie umie, nie ma pojęcia !

Bo z wyboru urywają koniowi język, czy z braku czasu robią to za każdym razem kilka godzin  ?
Wszędzie znajdzie się jakiś haniebny przykład... W PNH też by się kilka złych znalazło. Ale urwany język jest najgorszym z możliwych, przyznaję rację.

Jednak uważam, że większość ludzi przebywających na co dzień z końmi WIE, że powinno się powoli i na spokojnie (czyli można powiedzieć "naturalnie"😉 ale nie robi tego z różnych powodów. Z głupoty, z lenistwa, z braku czasu...

KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
05 sierpnia 2011 16:21
Mysle ze nie ma po co zastanawiac sie kto mi pomagal i jak bo to nie zmieni faktu ze Vibro ma cos z glowa i trzeba sprawdzic co to jest. Byc moze jest to problem neurologiczny i zadna nawet najlepsza szkola ani Monty nie pomoga. Co z tego ze ludzie wsiadali i robili wszystko na spokojnie bez szarpania itd naprawde powoli a on nagle zaczynal dostawac delirki czy jest w klasyce cos co sprawia ze kon sie zaczyna telepac w stepie? Ja nie jestem mala dziewczynka ktora nie potrafi odroznic fachowca od kogos kto ledwo jezdzi , wiec naprawde pomagali mi ludzie ktorzy sie na tym znaja. Klasyka i codzienne spokojne jazdy nic nie zmienily wiec teraz daje szanse naturalowi , bo to jest tak jak z czlowiekiem czasem psycholog juz nie wystarczy i trzeba isc do psychiatry..... Dlaczego Wy sie ciagle ustawiacie po roznych stronach barykady zamiast szukac wspolnego wyjscia a raczej wejscia w jeszcze lepsze jezdziectwo. Jesli ktos ma super kontakt z koniem i wszystko jest ok to swietnie moze ma talent i intuicje i zaden natural nic tu juz nie polepszy tak jak u ElaPe ale sa tez takie konie jak Vibrante do ktorych trzeba szukac innej drogi i nie sadze aby odpowiednie bylo tu osadzanie ze zle trafialam do tej pory, mysle ze to bardzo dobrze swiadczy o ludziach ze przyznaja ze nie sa w stanie czegos zmienic. Bo owszem kon sie ujezdzi ale jakim kosztem , jakim stresem? Kazdy kto mnie zna wie ze zalezy mi na fajnym kontakcie i bezpieczenstwie a nie wyniku na sile. Mam nadzieje ze Vibro jest "na szczescie" po traumie a nie poprostu chory 🙁
Karola, ja tak tylko z czystej ciekawości zapytałam ilu klasycznych fachowców próbowało. Jestem bardzo ciekawa kto i co będzie w stanie zdziałać w próbie "naturalnej".
Zajrzałam na stronę JNBT. Na które szkolenie się zdecydowałaś? Specjalistyczne, "Ja i mój koń potrzebujemy indywidualnej pomocy"?
Życzę Ci z całego serca, żeby ktoś był w stanie wam pomóc. Nie jestem przekonana co do słuszności PNH itp, ale kto wie, może gdybym miała aż tak poważny problem jak Ty, to też posunęłabym się do takiego kroku... Chociażby po to, żeby upewnić się że spróbowałam wszystkiego.
(I gdyby było mnie na to stać, bo jestem pewna, że takie szkolenie do tanich nie należy.)
Miałam klacz fryzyjską, młodą bo trzyletnią. Klacz przemiła, przełagodna. Została zajeżdżona naturalnie i wszystko było super dopóki nie zaczęła na niej jeździć pewna dziewczyna. Nagle koń zaczął się pocić. Nie robiła żadnych numerów, ale sytuacja ciągle się pogarszała. W końcu koń był mokry po 10 minutach stępa. Zrobiłam wszystkie badania, płuca, serce, endoskopia, krew.. wszystko wyszło w normie.i  I wreszcie się okazało. Kobyła nie cierpiała tej dziewczyny mimo, że z całą pewnością ona nic złego jej nie zrobiła Nie życzyła sobie jej na swoim grzbiecie. Nie przyszło koniczynce do głowy,żeby pannę zsadzić więc pociła się z nerwów niesamowicie.
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
06 sierpnia 2011 15:43
A jak do tego doszlas ze nie lubi tej dziewczyny?
Metodą prób i błędów. Zauważyłam,że jak wsiada moja córka, co miało miejsce raz na dwa, trzy tygodnie, to koń był suchy. Więc następnym razem poprosiłam żeby tamta wsiadła i efekt był natychmiastowy.  Wniosek prosty. Podziękowałam dziewczynie i tyle. Nigdy więcej problem nie powrócił
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
06 sierpnia 2011 16:12
Ale numer 🙂 fajna konina  :kwiatek:
😕 Była.
http://hij.com.pl/naturalne-zaufanie/

zwłaszcza ten wstęp:
"Wielkie sławy jeździectwa, jak Anky van Grunsven, Monty Roberts, Chris Cox, Robert M. Miller i inni na całym świecie, prowadzą kliniki, nawiązując do metod naturalnych bądź całkiem opierając na nich swoją pracę. W ostatnim czasie obserwujemy rozkwit wiedzy behawioralnej dotyczącej różnych gatunków zwierząt."

🤔
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 sierpnia 2011 08:36
http://hij.com.pl/naturalne-zaufanie/

zwłaszcza ten wstęp:
"Wielkie sławy jeździectwa, jak Anky van Grunsven, Monty Roberts, Chris Cox, Robert M. Miller i inni na całym świecie, prowadzą kliniki, nawiązując do metod naturalnych bądź całkiem opierając na nich swoją pracę. W ostatnim czasie obserwujemy rozkwit wiedzy behawioralnej dotyczącej różnych gatunków zwierząt."

🤔


taaa, baju baju będziesz w raju. ale stek pierdów
dea   primum non nocere
25 sierpnia 2011 08:40
Lol, Anky awansowała na natursytkę, świat się kończy  😂 😂 😂
W związku z tym, że nieco liznęłam tematu zdecydowałam się podjąć wątek.
Mieliśmy jakiś czas temu Kurs PNH z wyspecjalizowaną osobą. Cały kurs był sympatyczny, kilku ciekawostek się dowiedziałam, ale nic niezwykłego. Cieszę się, że jako organizator generalnie nie straciłam na tym pieniędzy.Była i teoria i praktyka. Miałam mieszane uczucia. Szczerze powiedziawszy nie na wszystkie pytania ta wyspecjalizowana osoba umiała mi odpowiedzieć (pytania typu 'po co....?' 'nie lepiej tak...?'😉 Jeśli Pat dał na to regułkę to owszem, otrzymywałam odpowiedź, ale nie powiem, że 100 % satysfakcjonującą. A najdziwniejsze było wydarzenie już pod koniec kursu. Przyjechała do nas dziewczyna, która twierdziła, że ma problemy z wprowadzaniem konia do przyczepy. Z jej opowiadań to był jakiś horror z szalonym koniem na czele. Poprosiła więc instruktorkę PNH o nauczenie konia wchodzenia do przyczepy. No więc wszyscy się rozsiedli i czekają na efekty. Paręnaście razy koń uciekł jej z ręki. Koń był wprowadzany do przyczepy parokrotnie i od razu wyprowadzany i tak w kółko. A że nie był głupi, to mu się to znudziło i uciekał. Trwało to trzy godziny. I jeszcze trochę. Bez większych efektów, wręcz przeciwnie.
Dzień później. Instruktorki już nie ma, dziewczyna chce od nas wyjechać z 'szalonym koniem'. Podchodzi z koniem do przyczepy i on spokojnie do niej wchodzi. My chcemy już zakładać drążek, ale powstrzymuje nas przed tym, wyprowadza konia i znowu próbuje wprowadzić. Koń stwierdził, że ma to gdzieś, skoro raz wszedł i nie dali mu spokoju to zaczyna uciekać. W końcu mój mąż zapytał się czy on może to zrobić. Przejął konia i pół minuty później był w przyczepie. Po prostu konia nie puścił gdy ten próbował się wyszarpnąć. Dziewczynie wyjaśniliśmy, że zabawa w wprowadzanie i wyprowadzanie z przyczepy jest dla konia nużąca (mam nadzieję, że już tego nie robi). Koń nie miał z tym problemu, tylko oczekiwali od niego, że będzie go bawiło włażenie i wyłażenie w kółko z przyczepy.

Zaznaczam, że to był Kurs z licencjonowanym instruktorem.

Głównym problemem 'przyczepowym' było to, że ponoć Pat woli konia puścić niż się z Nim szarpać. I za każdym razem gdy koń próbował uciekać pozwalano mu na to  Po czym instruktor latał za Nim wymachując parellowską linką 🤔 Koniowi to dyndało bo cieszył się, że dali mu spokój, trochę sobie pobiegał, raz po raz skubnął trawkę. Wystarczyło go raz przytrzymać (oczywiście nieco mocniej, ale myślę, że nie była to nawet wspominana IV faza 😉), żeby nie uciekł.

Poradziliśmy dziewczynie wprowadzać konia do przyczepy i od razu ruszać w trasę, a nie nużyć inteligentnego konia bezsensowną dla niego zabawą. Przyznała Nam rację, ale nie wiem jak tam teraz to u nich wygląda.

Może ktoś mi to wytłumaczy, ale zaznaczam, że sam instruktor przyznał się do porażki i nie wziął pieniędzy za tą 'lekcję' dla konia, Nie mam osobiście absolutnie nic do tego instruktora, fajny człowiek. Ale zostaję przy swoich metodach pracowania z końmi bo jak zauważyła już wcześniej ElaPe, mimo, że nie korzystam ze stricte naturalnych metod - wszystkie nasze konie są posłuszne i szczęśliwe. A jeśli nie, to wiem co robić by temu zaradzić. Nie jestem przeciw naturalowi, bo uważam, że trochę nim jestem. Nie rozumiem tego podziału na szkoły i nie-szkoły. No nic, może poprzestanę na tym, bo już się za bardzo rozpisałam.
Odnośnie ostatniej uwagi dei apropo Anky przypomniałam sobie , że na kilku końskich forach ( w wątkach o pnh, snh ...) przytaczano przykład A.Sałackiego i jego przejazdu bez ogłowia na Czcionce jako '' prekursora'' naturala . A ma on tyle z nim wspólnego co koń z koniakiem ... . Nie trzeba być mistrzem świata by widzieć że koń jeżdżony był siłowo , na ''efekt'',  ; koń jest sztywny , nie pracuje grzbietem , stawy ledwo się zginają . . . Mi się przykro na to patrzyło .Zdjęciem ogłowia absolutnie nie awansuje się na naturalsa .
Zdjęciem ogłowia absolutnie nie awansuje się na naturalsa .


To kiedy awansuje się na naturalsa? Mnie w ogóle to dzielenie świata jeździeckiego na naturalsów i nie-naturalsów irytuje. Na kursie mówiono mi, że naturalem jest każdy, kto postępuje z koniem tak, żeby jego dobro było na pierwszym miejscu (no, może poza bezpieczeństwem człowieka). Biorąc pod uwagę tą deifnicję, to jestem naturalsem pełną gębą,a mimo to nie mam prawa (i za bardzo nie chcę) się tak nazywać, bo nie podążam ślepo za zaleceniami któregoś z Panów NH.

I chyba nikt nie sądzi, że zdjęcie ogłowia awansuje na naturalsa? Jeśli jeszcze trzeba podkreślać takie oczywistości to za daleko się w tym wątku nie posunęliśmy 😉
Atea myśle dokładnie tak samo... właśnie to dzielenie "my naturalni- cacy, wy-klasyczni- bleee" i na odwrót, prowadzi do tylu nieporozumień 🙄
przecież cel jest jeden (przynajmniej w zdrowym pojęciu jeździectwa) - aby naszym koniom żyło sie dobrze, nieważne jaką drogą do tego dojdziemy
ja jeżdżę klasycznie, ale lubię bawić sie z moim koniem, pewnego czasu natural pomógł mi zrozumieć się z nim lepiej, wsiadam często na oklep, na kantarku, ale nie popadajmy w fanatyzm... osoby, które uważają, że natural to jedyna słuszna droga i prawda objawiona obrzydzają mi kompletnie NH, bo nie o to tu chodzi, trzeba znać umiar w obie strony 😤 szczególnie razi mnie, że szalone nastki obejrzą 2 filmiki na youtube  a potem ganiają konia w kółko z batem w ręce i są NATURALNE, tym samym psują wizerunek osobą, które się na tym na prawdę znają 😵
A ja myślę tak jak wy.... Może '' awansuje'' powinnam była napisać tak jak teraz . Chodziło mi o to że niektóre osoby chyba nieświadomie mówią że natural to już był w wykonie A.Sałackiego , a to nieprawda , bo to nie był ani natural ani Klasyka ... Wiem .... znowu ktoś napisze o dzieleniu itd. , ale zmusza do tego niejako tytuł tego wątku i nic na to nie poradzę. Sama jestem bardziej klasykiem ( kurde znowu dzielę ...) i jestem zachwycona jak oglądam np.Anję Beran ale i Honzę Blacha  itd. Uff .... i dlatego więcej tu nie piszę , bo to dość frustrujące.Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich klasyków i naturalsów , czyli wszystkich którzy w swoich kontaktach z końmi czy jeżdzie dążą do artyzmu !!!
W związku z tym, że nieco liznęłam tematu zdecydowałam się podjąć wątek.
Mieliśmy jakiś czas temu Kurs PNH z wyspecjalizowaną osobą. Cały kurs był sympatyczny, kilku ciekawostek się dowiedziałam, ale nic niezwykłego. Cieszę się, że jako organizator generalnie nie straciłam na tym pieniędzy.Była i teoria i praktyka. Miałam mieszane uczucia. Szczerze powiedziawszy nie na wszystkie pytania ta wyspecjalizowana osoba umiała mi odpowiedzieć (pytania typu 'po co....?' 'nie lepiej tak...?'😉 Jeśli Pat dał na to regułkę to owszem, otrzymywałam odpowiedź, ale nie powiem, że 100 % satysfakcjonującą.


A mogłabyś napisać coś więcej? Jestem ciekawa jakich ciekawostek się dowiedziałaś i też na jakie np. pytania nie było odpowiedzi.
Czy jeśli chodzi o praktykę była w ogóle jazda, a jeśli tak, to co jeśli chodzi o jazdę zostało pokazane?
Jeśli mogłabyś też powiedzieć (może być na PW) jak się nazywa ta instruktorka.

A co do kursu JNBT, na którym była Karola z Vibrante, to widzę, że nie pomogli, bo Karola pisze na swym blogu, że nauczyła się sztuki obserwacji koni, ale też że sprzeda Vibrante jeśli znajdzie się chętna, odpowiednia osoba.


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 sierpnia 2011 10:35
A co do kursu JNBT, na którym była Karola z Vibrante, to widzę, że nie pomogli, bo Karola pisze na swym blogu, że nauczyła się sztuki obserwacji koni, ale też że sprzeda Vibrante jeśli znajdzie się chętna, odpowiednia osoba.

To było jasne i oczywiste że kilkudniowy kurs w niczym nie pomoże. Tu jeśli już miałoby cokolwiek pomóc, to regularna praca z kimś kompetentnym w pracy z koniem i jeźdźcem, z kimś o dużym doświadczeniu praktycznym ze szkolenia konia i jeźdźców oraz dogłębną wiedzą i z wyczuciem.

Atea: bardzo dobry przykład na totalny bezsens "naturalnych" metod i bezmyślność jej propagatorów "bo Pat tak powiedział i tak ma być".
Dla mnie najciekawsza była teoria. Dla mnie to były ciekawostki, większość z Was pewnie już to wie. Np. dlaczego koń ma zwrotną reakcję na nacisk? Wiedziałam, że jest im potrzebna, kiedy się bezpośrednio bronią tzn. jeśli koń zostanie np. ugryziony, to jeszcze bardziej napiera kopytami na przeciwnika zadając mu ból zamiast uciekać rozszarpując ranę. Natomiast na kursie dowiedziałam się o jeszcze jednym zachowaniu koni w stadzie, które wywiera wpływ na tę cechę. Gdy do dziko żyjącego stada zbliża się wróg, stado zbija się 'w kupę'. Ci, którzy przecisną się do środka (to jest Ci, którzy najbardziej 'naciskają' na innych 😉) są bezpieczni. Dowiedziałam się też, że w takiej sytuacji konie odwracają się zadami do drapieżnika, głowy chowając w środek zbieraniny.

Oprócz tego takie ciekawostki, które tylko powiększają mój respekt do koni: koń myśli 30-50 razy szybciej niż człowiek,a reaguje 10 razy szybciej (wobec czego decyzje są nieco mniej rozsądne od naszych 😉) Klacze i wałachy walczą tyłem, ogiery natomiast przodem.

Ciekawy był też wykład o koniobowościach. Nie idę ślepo za tymi wskazówkami, ale mimo wszystko otwiera to oczy na to, że każdy koń też jest inny. Czasem po prostu tak oczywiste rzeczy musi nam ktoś uzmysłowić. Spodobało mi się też sformułowanie, że to co łączy człowieka i konia to emocjonalność.

Pat ma wszystko ułożone w schematy. Są ludzie, którzy to lubią i to może faktycznie być przydatne dla koniarzy, którzy po prostu nie wiedzą co zrobić dalej. Ja wolę działać intuicyjnie i ewentualnie uczyć się na błędach.

Jeśli chodzi o pytania bez odpowiedzi, to oczywiście wszystkich nie pamiętam. Najbardziej zapadła mi w pamięć dyskusja o lonżowaniu. Przy czym podkreślam, że dyskusji nie prowadziło mi się łatwo bo tylko ja z wszystkich kursantów zadawałam pytania. Reszta raczej po prostu słuchała autorytetu w postaci instruktora i ja to rozumiem. Ale miałam wątpliwości.

Spytałam co jest złego w POPRAWNYM lonżowaniu i czym to się różni od zabawy w okrążanie. Otrzymałam odpowiedź, że koń nie widzi celu w kręceniu go w kółko i to często na patentach. Odpowiedziałam, że ja zawsze staram się urozmaicać koniowi nawet lonżę i nie sądzę by moje konie czuły się skrzywdzone. Wobec czego instruktor skwitował to tak, że to jest już okrążanie. Oczywiście rozmowa ta trwała nieco dłużej i pojawiło się więcej argumentów z obu stron, ale nie chcę przekłamywać sytuacji więc oddałam tylko sens.

Kolejną sytuacją, z której się w duchu śmieje to gdy przeszliśmy do zajęć symulacyjnych bez koni. Ktoś spytał co zrobić, gdy koń gryzie. Instruktor:"Pat zawsze na takie pytania odpowiada: powiedzieć aua i rozmasować siniaka. Trzeba nie dopuszczać do tego, by koń nas ugryzł". Po czym przeszliśmy do ćwiczenia blokowania ugryzienia. Jedna osoba stała tyłem, a druga sięgała do niej carrot stickiem z tyłu. Zadaniem pierwszej było blokowanie ręką carrot sticka w taki sposób, żeby nas nie dotknął.

Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie, że mam czekać na skradającego się za mną konia, który ma zamiar mnie ugryźć. I blokować go ręką. Jeszcze kogoś przy tym zabije  😁

Relacji mogłabym pisać i pisać. Dużo ciekawostek, ale równie wiele absurdów - moim skromnym zdaniem.

EDIT: Pogubił mi się sens w zdaniu 😀

EDIT 2: Jazdy nie było. Ćwiczyć jazdę metodami parellowskimi można dopiero gdy nauczysz się niższych poziomów, czyli 7 gier i potem ich modyfikacji. Nie pamiętam dokładnie kiedy zaczyna się uczyć jazdy naturalnej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się