a u nas...
wakacje juz za mna...niestety 🤔
ale niczego wiecej do szczescia nie potrzebowałam jak spedzić je z w domu, na mazurach, z Czarną. Generalnie dwa tyg zleciały nam na lajtowej jeździe w teren a przede wszystkim na oklep w tereny i przede wszystkim z finałem nad jeziorem 🙂
czasami sobie cudowałyśmy na padoku. fotki mam tylko z jednej sesji...bo w sumie tylko raz tak dłużej "hasałyśmy" i robiłyśmy wielkie nic 🙂
Acoba, jak to ona najpierw ganiała a potem jej sie znudziło...ewentualnie sie przyglądała
tu juz z nowa fryzrą...ale jej sie niestety "przewraca" 🙂

Anula, pomimo pierwszego spotkania gdzie chyba chciała próbować zaznaczyć teren-bo bez pańci to przecież koń na włościach 😉
to sie chyba jednak steskniła bo generalnie była słoooodka i przylepa do mnie. wiem ze to moze dziwnie brzmi ale ....ale 🙂
stójka to juz zawsze jej fajnie z ziemi wychodzi

raz to jej sie udało nawet na jednej nodze 😉

kładziemy sie bez problemu

wstajemy też



z piłką owszem, chętnie...

ale czym mnie zaskoczyła. stała a ja mogłam sobie odbijać piłke na jej zadzie...pierwszy raz 😜


dla zdrowia trzeba było i troche pobiegać 🙂

no cóz ...ale myśle wszystko było kwestią dogadania sie 😉