Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
Przepraszam bardzo . Tak mnie uczono ,nie wiem jak was że trzeba mieć łydki dociśniete w odpowiednim miejscu żeby nie latały po całym koniu
To źle Cię uczono. Stanowczo nie należy niczego ściskać ani dociskać. Ani ud, ani kolan, ani łydek. Jazda konna nie polega na ściskaniu i trzymaniu się nogami.
Jak ktoś chce się posiłować, to niech idzie na siłownię! 😁
Nigdy nie przestaną mnie szokować ludzie, którzy jeżdżą po kilka lat konno i głoszą takie herezje, będąc o tym święcie przekonanym.
No, ale to nie ich wina, tylko jakichś pseudoinstruktorów, którzy takie bzdury opowiadają.
[quote author=angie560 link=topic=107.msg1066951#msg1066951 date=1310237899]
Przepraszam bardzo . Tak mnie uczono ,nie wiem jak was że trzeba mieć łydki dociśniete w odpowiednim miejscu żeby nie latały po całym koniu
To źle Cię uczono. Stanowczo nie należy niczego ściskać ani dociskać. Ani ud, ani kolan, ani łydek. Jazda konna nie polega na ściskaniu i trzymaniu się nogami.
Jak ktoś chce się posiłować, to niech idzie na siłownię! 😁
Nigdy nie przestaną mnie szokować ludzie, którzy jeżdżą po kilka lat konno i głoszą takie herezje, będąc o tym święcie przekonanym.
No, ale to nie ich wina, tylko jakichś pseudoinstruktorów, którzy takie bzdury opowiadają.
[/quote]
A tak półżartem, to dlatego że właśnie nie powinno sie ani ściskać ani dociskać, w jeździectwie jest tak wielu jeźdźców z nadwagą... 😁
Racja, Julie, a potem jeszcze do tego pretensje tylko i wylacznie do konia, bo ganaszowac sie nie chce :/ Ida w ruch wypinacze, czarne wodze i inne cudawianki, ale zeby pomyslec, "co robie zle, ze kon nie chce zejsc na dol" to za duzo do roboty :/
lets-go, ale przeciez nadwaga nie wplywa zbytnio na sciskanie i dociskanie, jesli sie dobrze siedzi i dziala pomocami, myle sie?
Julie: instruktorow i kiepskich koni do nauki🙂 no bo jak sie uczyc na zwierzaku, ktory ponosi, bryka, a w najlepszym przypadku jest krzywy i nieregularny? a dla niektorych to normalka i codzienna codziennosc w szkolce. lepiej, jak raz odwazylam sie to powiedziec na glos o jednym miejscu to zapanowalo swiatobliwe oburzenie, ze musi byc ciezko, zeby sie nauczyc😉
to dlatego że właśnie nie powinno sie ani ściskać ani dociskać, w jeździectwie jest tak wielu jeźdźców z nadwagą...
tak jakby ściskanie i dociskanie mialo stanowić o spalaniu kalorii w czasie jazdy 🤔wirek:
stwierdzenie godne totalnego laika jeździeckiego który też twierdzi "przecież ty nic nie robisz bo całą robotę koń wykonuje a ty sobie tylko siedzisz"
nie mam pojęcia w jakim wątku mam to opisać, to opiszę tutaj:
przyszła do nas na jazdę dziewczynka. wcześniej jeździła trochę z instruktorem. mama (jest instruktorką) wzięła ją na lonżę. postępowały chwilę, dziewczynka w stępie ma bardzo ładną postawę, wyprostowana, noga oparta w strzemieniu, nie zaciska kolan, łydek, ud... trochę jeszcze spięta, fakt. no to kłus anglezowany. dziewczynka złapała się za siodło i anglezuje na rękach. dlaczego? instruktorka jej tak kazała 😵 na początku, jak puściła siodło, kurczowo zaciskała kolano, gubiła strzemiona, dosłownie leciała z konia. pod koniec lonży (bite pół godziny z hakiem) już ładnie anglezowała opierając się na nogach. bardzo pojętne dziecko. poza tym, w kłusie ćwiczebnym siedziała jak przyklejona, nawet nie tak spięta, jak się spodziewałam (widziałam różnych ludzi i tak luźnego dziecka na jednej z pierwszych to chyba jeszcze nie spotkałam. nie mam pojęcia, ile ona jeździ, ale zdaje się, że krótko).
a piszę po to, żeby opisać wątpliwe kompetencje instruktorów. nie wszystkich, części. ja rozumiem, że pierwszy w życiu kłus anglezowany itd., to na parę taktów nawet na stawanie na rękach można pozwolić. ale to jest parę taktów... a nie całe jazdy po 30-45min. w ten sposób to się tylko dzieci marnuje...
Jednak faktem jest że jeździectwo nie ma z "siłowaniem się" nic wspólnego: nic się nie ciągnie, nie ściska, nie dociska, nie szarpie: wysiłek dla długich włókien mięśniowych (odpowiedzialnych za wysiłek wytrzymałościowy) jest żaden, dla mięśnie krótkich (odpowiedzialnych za wysiłek stricte siłowy) jest również żaden. Oczywiście przy dużej ilości koni, przy intensywnej pracy (pielegnacja itp) wysiłek wzrasta. Jednak prawidłowe jeździectwo, szczególnie ujeżdżenie, nie powoduje dużego zmęczenia mięśni, stąd też osoby "łakomczuchy" lub osoby z tendencją do przybierania na wadze łatwo na wadze przybiorą...
P.S. Oczywiście piszę ogólnie - n.p. przy treningu WKKW wysiłek jest oczywiście większy, antomiast w porównaniu do innych dyscyplin sportowych - naprawdę żaden. 😁
[nareszcie mi się studia na AWFie przydały... 😉 ]
edit: ikarina jasne że nie wpływa... jedyne na co może wpłynąć to na to że koń będzie miał więcej do "wożenia"... 😉 😀iabeł:
Jednak prawidłowe jeździectwo, szczególnie ujeżdżenie, nie powoduje dużego zmęczenia mięśni
ciekawe stwierdzenie. Jeżdżę regularnie o -nastu lat a jednak po przejeździe programu (głupie 5 min) jednak odczuwam "pewne" zmęczenie - nie chodzi tu o zmęcznie mięśni bo mięśnie mnie nie bolą ale pojawia się chcociażby szybszy oddech, wyższy puls, spocenie się chociażby
[quote author=lets-go link=topic=107.msg1072226#msg1072226 date=1310734550]
A tak półżartem, to dlatego że właśnie nie powinno sie ani ściskać ani dociskać, w jeździectwie jest tak wielu jeźdźców z nadwagą... 😁
[/quote]
W sumie racja, sama mam malutką nadwagę...
A jeżdżę po kilka koni dziennie, pot się często leje, zmęczenie czuję... ale jakoś nie chudnę od tego. Widocznie za dużo żrę! 😉
Więc przy pomocy zaciskania nóg, to mięśnie Kegla można sobie ewentualnie poćwiczyć! 😁
Julie, Nie chudniesz, bo to dla Ciebie jest już wysiłek normalny, wliczony przez Twój organizm w "koszty". Przerwij to na pół roku a potem wróć. Będziesz chudła 😉 - z tym, że pewnie najpierw przytyjesz...
Słyszałam z opowieści kolegi, że jeździł na obozie z dziewczyną, która po kilkunastu minutach jazdy złaziła z konia bo ... miała orgazm 😀
No to ładny 🚫 ...
Może założymy nowy temat: Jak jazda konna wpływa na nasze życie seksualne... i ankietę: Czy kiedykolwiek w czasie jazdy konnej miałaś orgazm? Hahahaha... 😁
Jednak prawidłowe jeździectwo, szczególnie ujeżdżenie, nie powoduje dużego zmęczenia mięśni
ciekawe stwierdzenie. Jeżdżę regularnie o -nastu lat a jednak po przejeździe programu (głupie 5 min) jednak odczuwam "pewne" zmęczenie - nie chodzi tu o zmęcznie mięśni bo mięśnie mnie nie bolą ale pojawia się chcociażby szybszy oddech, wyższy puls, spocenie się chociażby
Oczywiście. W chwili kiedy poruszamy się idąc tempem ok. 6,5 km/h (szybki marsz) osiagamy tętno w okolicach 125 - 135. Dla porównania kolarz podczas wyścigu ok. 3 - 6 godzinnego (kolarz mtb) osiąga średnie tetno ok. 185. Dlatego jest chudszy ode mnie, bo tętno 135 nie powoduje żadnego znaczącego metabolizmu tłuszczu - tylko lekką zadyszkę. Spalanie tłuszczu następuje bowiem dopiero po 40 minutach wysiłku - musiałabym jeździć czworobok bez przerwy przez godzinę lub wiecej... 😉
są dokładne wyliczenia ile jaka czynność okołokońska i sama jazda w różnych chodach pochłania kalorii więc sobie łatwo można wyliczyć wszystko
http://www.ultimatehorsesite.com/info/caloriesburned.htmla to że ktoś jeździ i mimo wszystko jest gruby - no jest gruby jak żre jak świnia i chla słodkie gazowane napoje litrami albo piwo żłopie
i wystarczy żeby taka osoba przestała jeździc to zobaczy ile natychmiast dodatkowo jej przybędzie
lets-go, ale jazda konna (aktywna, nie tylko flakowate siedzenie na koniu) to jest choćby wysiłek izometryczny. Schudnąć się pewnie od tego nie da, ale wzmocnić mięśnie - czemu nie. A mięśnie, póki się nie przyzwyczają, to też pobędą zmęczone.
BTW dobrze to napięcie izometryczne widać, jak się np. spojrzy na (dobrych) ujeżdżeniowców - choćby te "wybrzuszone" czworogłowe uda. Nie chodzi mi o takie rozbudowanie, że są brzuchate cały czas, bo gdzieś miałam zdjęcie z momentu napięcia i momentu rozluźnienia.
Schudnąć się pewnie od tego nie da
jazda konna + czynności okołokońskie = zwiększony wydatek energetyczny (patrz pow. tabela) = mozliwość schudnięcia pod warunkiem spożywania nie zwiększonych ilości kalorii
Że z dodaniem okołokońskich aktywności, to wierzę 🙂 Pamiętam, ile musiałam jeść, żeby utrzymać wagę, pracując wokół koni. Nawet nie tak intensywnie. Pamiętam też koleżankę, która miała ułożoną przez dietetyczkę dietę - ale bez uwzględnienia zajmowania się końmi. Dziewczyna szybko opadła z sił i źle się czuła - za dużo spalała, za mało dostarczała, nie tak, jak było przewidziane.
A jak wygląda zapotrzebowanie kaloryczne na "nicnierobienie"? Myślę, że dopiero porównanie tych dwu wartości daje jakieś wyobrażenie o spalaniu kalorii podczas jazdy.
To wychodzi na to,że źle jeżdże,bo często mam zakwasy na nogach,padam po ćwiczeniu półsiadu i długich galopach oraz po długim płynnym anglezowaniu 😉
mi np. od jazdy konnej wyrobiły się nogi, mam tak jakby wyrzeźbione hehe w sumie nie wiem jak to nazwać, ale widać i czuć mięśnie na łydkach i udach 🙂
No umięśnione są🙂 Mi umięśnił się zwłaszcza łydki zero tłuszczu hehe za to uda owszem mięśnie mają bardziej rozwinięte,ale tłuszcz jak był tak jest,więc rozwój mięśni sprawił,że uda wyglądają bardziej grubo;/
Ja się właśnie tak pocieszam: Wcale nie mam grubych nóg, tylko umięśnione 😉
Można i tak,ale innym to powiedz hehe 😉
Właśnie, nigdy nie jeździłam siłowo, nie trzymałam się siodła/konia nogami a ze względu na uda i łydy spodnie mam 38/40 podczas gdy cała reszta to 36.
A, jak dla mnie, najciekawsze jest to, że znajoma jeżdżąca więcej, robiąca więcej dookoła koni tych mięśni ma o wiele mniej....
Odnośnie zakwasów ud: mogę się teraz pomylić, ale z tymi udami to jest tak, że istnieją tam takie mięśnie jak przywodziciele, które w codziennym bytowaniu generalnie mało co robią. Jeśli ktoś nie ćwiczy np. gimnastyki albo aerobiku, nie pływa żabką i nie wykonuje regularnie ćwiczeń rozciągających te mięśnie, to nie dziwota, że po jeździe konnej ma tam zakwasy nawet jeśli nie stara się usilnie czegoś tam zaciskać tylko np. nie jeździł tydzień-dwa. Bo te mięśnie się rozciągają, człowiek "pracuje" jakoś tymi nogami. No, przynajmniej tak mi się wydaje. 🙂 Z resztą, z drugiej strony - każdy początkujący jakoś tam coś zaciska, to przecież normalne. Chwilę trzeba zanim się człowiek nauczy równowagi na koniu. Są i tacy, którym i to się nie udaje.
Gorzej, kiedy człowiek po całej jeździe ma zakwasy w rękach. 😉
Od samej jazdy konnej raczej schudnąć się nie da, ale czynności "okołokonne".... Sama najbardziej schudłam wywalając obornik, łażąc dziennie do sklepu godzinę w tę i z powrotem, zamiatając stajnię, kosząc trawę....🙂
Haha, z jazdą konną jest jak z masażem odchudzającym - pacjentów ujędrnia, masażystę odchudza 😀
tajnaa, dobrze powiedziane 🙂
lets-go, nie bardzo pojmuję co ma tętno do chudnięcia? Toż wystarczy siedzieć przed kompem i jeść mniej "niż ustawa przewiduje" - i się schudnie. Mnie uczyli (na AWF), że tkanka tłuszczowa "rusza" dopiero po godzinie a ćwiczeniem może być zwykły marsz, w tempie tylko nieco żywszym niż spacer. Ogromna zaletą jeździectwa jest to, że często się ową godzinę przekracza.
Zabawne - powiem Wam, dlaczego moja córa tak bardzo polubiła konie 🙂 Otóż zorientowała się w praktyce, że żadna aktywność fizyczna nie daje takich rezultatów jak porządna jazda 🙂 Jazdę "czuć" w każdym włóknie mięśniowym i chudnie się elegancko, tkanka tłuszczowa się "wytrząsa", czy co? 🤣 Już gdzieś na forum polecałam, ale powtórzę (tylko dla pełnoletnich): najlepsza dieta odchudzająca to dużo koni (więcej niż "zwykle"😉, dużo truskawek, szampana i... seksu 🤣
Wydaje mi się, że zachowywanie odpowiedniego tonusu mięśni kosztuje organizm sporo wysiłku - układ autoregulacji musi non-stop pracować. Gdy jeździ się stale - to może to i przychodzi bez wysiłku (wątpię, patrząc na topowych jeźdźców, także ujeżdżenia, sowicie zlanych potem 🙁), ale raptowny wzrost intensywności jazdy przynosi spektakularne rezultaty.
Do dziś pamiętam takie dość intensywne szkolenie, które kiedyś tam, dawno, grupą osób sobie "zafundowaliśmy" (do 5 koni dziennie). Mięśnie zaczęły boleć standardowo - m.w. od "dupy" okolicy. Gdy "doszło" do... pięt 🤔wirek: zdziwiłam się, a gdy zaczęły mnie boleć... mięśnie za uszami 🤣, pojęłam, że proces dostosowania organizmu dobiega końca 🙂
Jeszcze jedno - ból mięśni to nie są "zakwasy"! Zakwasy - czyli zatrucie włókien mięśniowych kwasem mlekowym - nie bolą 🤔 - efektem są raczej skurcze i przykurcze. Ból mięśni to rezultat mikrouszkodzeń włókien - przynajmniej tak mnie uczyli "spece" z AWF. Nasze "telepanie się" na koniu najwidoczniej uszkadza mięśnie, często i gęsto 🙂 I dobrze, bo dzięki temu się wzmacniają (ale warto pamiętać o "wsparciu": relaks? sauna? masaże? choćby wit. C jako najprostszy przeciwzapalny - pochłaniacz wolnych rodników?). Natomiast do produkcji kwasu mlekowego to jeździec nie ma zbyt wielu okazji 🙂 Koń - owszem (raczej przy mocnych lub nagle zwiększonych obciążeniach).
pojechałam dzisiaj do stajni. jeździłam raczej na dłuższych, w sumie prawie ujeżdżeniowych strzemionach (siodło wszechstronne nieco profilowane uj.). łydką się za dużo nie namachałam, całą jazdę poświęciłam na rozluźnianie wszystkich mięśni (co się nawet udało), nie jeździłam za dużo kłusem ćwiczebnym. okrutnie mnie bolą wszystkie mięśnie od pasa w dół, tj. brzuch, krzyż, uda, kolana, łydki i... pięty. na własnym przykładzie mogę stwierdzić, że mięśnie ciągle wykonują jakąś pracę. i nie muszą być przy tym spięte.
Dziewczyny w takim razie nie wiem u kogo mam się uczyć skoro moja Pani Instruktor która kiedyś zajmowała czołowe miejsca w Polsce w ujeżdżeniu
ciągle nam powtarza ,dołóż łydkę '! ,łydka' ! ,więcej łydki' ! - czy jest niekompetentna?
Nie ogarniam już tego ..... 😵
Czyli mam jeździć zupełnie bez łydek , bez trzymania kolana tylko sobie po prostu siąść rozluźnić się i siedzieć ?
No ja nie wiem , ale zdaje mi się to niewykonalne na ten moment . Czy ktoś to objaśni ?
angie560, przyłożenie łydki a zaciskanie się kurczowo w siodle w celu utrzymania się, to są dwie różne rzeczy.
angie560 zależy od sytuacji ale mnie uczono, że łydka ma swobodnie spoczywać przy boku konia, tak żeby przylegała i działać kiedy jest potrzeba, czyli działą mocniej w celu np zakłusowania --> kon idzie kłusem łydka tylko 'pilnuje' tego, jeśli chce coś wiecej znowu działa, jak kon wykonuje to łydka znów tylko przylega do boku mniej lub mocniej, czasem trzeba ją interwencyjnie na moment odstawic, presunąć, ale generalnie nie powinno byc tak, że ty wylewasz siódme poty działajac łydką coraz mocniej a kon ma cię w nosie.