naturalna pielęgnacja kopyt
Kurcze, to jak to jest, że moja ukochana maść homeopatyczna umozliwia moim bolącym stawom funkcjonowanie? Ja bym bez niej chyba nie wstała 🙂
Bo ja wcierając się masujesz regularnie😉
to tak samo jak kremy ujędrniające - trzeba mocno wmasować, a przecież sam masaż ujędrnia, a nie specyfik 🙂
No ale wcześniej stosowałam inne masci i też się masowałam a nie pomagało hmm
Co do homeopatii - nie ma zarówno badań potwierdzających ich skuteczność, jak i nie ma badań potwierdzających jej całkowitą bezużyteczność (takowe się pojawiły, ale udowodniono badaczom stronniczość). Ja tam wiem, że przed moim ślubem moja ówczesna szefowa uratowała mi paznokieć palca obrączkowego po tym jak przytrzasnęłam go sobie szufladą i wyskoczył mi na nim krwiak. Po podanym mi leku homeopatycznym tajemniczo się wchłonął w ciągu niespełna dwóch godzin. Też efekt placebo?
Wiadomo, że to nie są leki na całe zło tego świata, ale spróbować warto 😉
makrejsza- a jaką masz pewność, że bez specyfiku by się NIE wchłonął? Może starczyło go pościskać, masować i też by nic na paznokciu nie było. 😉
Ja pamiętam jeszcze jedną taką historię - makabryczne zatrucie mnie dręczyło. Nie byłam w stanie wypić szklanki wody, żeby jej zaraz nie oddać misce stojącej u stóp łóżka. Po dobie takiego totalnego umęczenia absolutnie półżywa wyprosiłam u mojego ówczesnego TŻ wizytę w aptece. Powędrował, przyniósł pudełko z tęczowym paskiem. Zobaczyłam co kupił, wściekłam się, objechałam go równo (na leżąco)! Położył na stoliku i przeprosił. I wiecie co? Od tego momentu ani razu nie haftnęłam! Pięć minut później wypiłam pół szklanki wody i poszło. Najwyraźniej środek zmienił strukturę cząsteczek wody w powietrzu, które mnie otaczało 😁 bo zadziałał, leżąc 2m ode mnie. Od tego momentu silnie wierzę w środki homeopatyczne 😀iabeł:
Efekt placebo jest wszechmocny i w niego wierzę jak najbardziej. Na zwierzęta też moim zdaniem działa. Zwierzak czuje się "zaopiekowany", a jeśli człowiek wierzy w skuteczność terapii, to emocje potrafi koniowi przekazać. Koń akurat w emocjach jest mistrzem, więc wychwytuje to jak antena i jest spokojny, bo przecież leczony najlepszą magią świata. Chce wyzdrowieć i czuje wsparcie człowieka. No i gotowe... Takie jest moje zdanie. Dlatego moim zdaniem mówi się o wyjątkowej skuteczności homeopatii u koni.
Ponieważ niestety osobiście nie wierzę w tęczowe środki, to zostawię je jednorożcom i będę stosować to, co według badań choćby nikłym procentem przekracza efekt placebo. Jeśli będę wierzyć w terapię, to efekt placebo ("chcę wyzdrowieć"😉 nam się nałoży i jest duża szansa, że terapia będzie skuteczna. A zioła jak najbardziej mają sens - niestety nie raz widziałam je w jednym worku z jedną miliardową wyciągu z ucha nietoperza złowionego o północy.
Zgodnie z tym tokiem rozumowania każde leczenie, nie wazne czym, powinno działać, bo zawsze powinien zadziałać efekt placebo. Nawet naturalne werkowanie, bo tak bardzo się opiekujemy kopytkami konia, ściskamy, masujemy je w ciepłych dłoniach co tydzień albo i cześciej, maziamy różnymi boskimi substancjami, tak długo patrzymy na te nogi az koń się w końcu połapie (bo łapie z powietrza nasze intencje i marzenia), że zrobi nam przyjemność i postawi tę stopę od pięty 🙂 jak widzi radość na naszych obliczach to robi tak coraz cześciej, bo lubi ten uścisk radości 🙂🙂 ale tak generalnie to się chyba OT zrobił 🙂🙂🙂
Jeśli chodzi o efekt placebo to wam potem napisze kilka ciekawych rzeczy, bo jest trochę nowych badań w tej kwestii 😉 obecnie bada się to czy u zwierząt też działa efekt placebo - i wszystko wskazuje na to, że u zwierząt bardziej zaawansowanych umysłowo (jak małpy człekokształtne czy delfiny) występuje. Może o u koni także?
Znajomy chirurg powiedział mojemu bratu niedawno, że 50% ostrych zapaleń nerek u ludzi leczy skutecznie placebo 😉
Cejloniara - efekt placebo występuje, ale nie leczy w 100% 😉 właśnie dlatego mówię, ze lubię sobie dołożyć kilka procent od czegoś skutecznego w znaczący statystycznie sposób (czyli ktoś robi badania porównujące sam efekt placebo i efekt leczenia - gdyby nie było efektu placebo, to wystarczyłoby zmierzyć procent wyzdrowień, a mierzy się właśnie RÓŻNICĘ!). BTW jest też efekt "antyplacebo" - jesli nie wierzysz w skuteczność terapii/nie chcesz wyzdrowieć, to ta skuteczność spada.
Jest to watek o kopytach, wiec takim go zostawmy.
Moge tylko powiedziec, ze bardzo duzo zalezy od wiedzy czlowieka, ktory ja przepisuje - mozna po prostu nie trafic z lekiem, tak jak sie nie trafia z lekiem w medycynie konwencjonalnej.
Co do efektu placebo to wierze, ze tak czasem bywa w przypadku ludzi - ale zeby w ciagu 2 tygodni zdjac mega opuchlizne po zapaleniu sciegna ( klasyczny wet mowil o blistrowaniu, fali uderzeniowej i 3 mies rehabilitacji), albo spowodowac, ze kon, ktory pol dnia lezy z powodu chorych stawow z dnia na dzien przestaje sie pokladac, lub kon, ktory ma ogromne problemy z podniesieniem sie, nagle zaczyna wstawac bez problemu, kon z RAO i szpatem - obecnie nie bierze juz zadnych lekow - zero atakow dusznosci - porusza sie bez problemu, klacz z COPD 3 stopien - ostatni raz jak ja widzialam, nie miala wogule atakow od paru miesiecy, kot, ktory drapie sie jak szalony i skóre ma rozgrzaną do czerwonosci w ciagu godziny spi i jest chlodny - jesli te wszystkie przypadki, z mojego wlasnego podworka, sa spowodowane tylko sila przekonan, oznacza to, ze ludzie maja niezla sile umyslu.
Super, potwierdza to tylko fakt, ze nie wiele trzeba zrobic, zeby zmienic rzecywistosc wokol siebie 😉
Branka masz PW.
🚫
A ja się wtrącę co do homeopatii. Kiedyś strasznie chorowałam-non stop gardło, anginy ropne, wirusy itp. Wycięli migdały, nie pomogło-dalej antybiotyk 20 razy w roku (tak-naprawdę), nic nie pomagało. W końcu na medycznym forum znalazłam jakieś porady od lekarza- zastrzyki z homeopatów ( przez 60dni, co 3 dzień 2 zastrzyki na raz). I co? pomogło-odpukać problemy nie wróciły od kilku lat. Ja jestem raczej ta sceptyczna, ale już nie wiedziałam co robić - lekarze zwykli(nawet profesor hematologii) plus analizy wszystkich badań nie pomogły nic a nic.A to pomogło... 🚫
Może czasami warto spróbować 😉
zoyabea - jest milion dolarów do zdobycia, jeśli dowiedziesz skuteczności 🙂 Podać Ci linka? Będę trzymac kciuki za Ciebie, zupełnie serio. I kończę już OT.
EDIT żeby nie mnożyć postów w OT: według mnie jeśli coś nie jest skuteczne, to jest nieskuteczne, ale jesli masz link jakiś do tych nieskutecznych prób dowiedzenia nieskuteczności 😉 to chętnie się zapoznam - ja nie jestem na nie bo nie, tylko jestem zdecydowanie nieprzekonana, bo nie mam powodu w to wierzyć, póki co 😉
zoyabea - jest milion dolarów do zdobycia, jeśli dowiedziesz skuteczności 🙂 Podać Ci linka? Będę trzymac kciuki za Ciebie, zupełnie serio. I kończę już OT.
Nie chce mi sie - bo i tak sie zawsze znajdzie jakis sceptyk 😉
Ciekawe jest to, ze tak samo jak nie mozna udowodnic, ze homeopatia jest skuteczna - nie mozna dowiesc, ze jest ona nieskuteczna.
Moglabym Ciebie poprosic o to, zebys udowodnila, ze opisane przeze mnie przypadki sa efektem placebo - piszesz sie? Tez sie znajdzie jakas nagroda 😉
Skupmy sie moze na udowadnianiu, ze naturalne struganie to fajna rzecz 😎
Ktoś może rozwiać moje wątpliwości z poprzedniej strony?? 😉 Byłabym przeogromnie wdzięczna, a nawet dźwięczna jeśli będzie trzeba 🙂
Chestnut -a może zmiana żywienia? I minerały -dajesz? A podwinięte piętki -o ile nie są już za niskie -to cofać nadal i pazur ciąć. Nic innego nie przychodzi mi do głowy 🤔
Zdjęcie jakieś by się przydało 😀
Chodzi Ci o poszarpaną linię białą? Zwykle jest to przeciążenie jakieś, wskazujące na nierównowagę w danej płaszczyźnie - jeśli jest na jednej ścianie bocznej to oznacza, że koń nierówno je obciąża (i teraz trzeba by spojrzeć na całe kopyto, żeby powiedzieć, która jest mocniej obciążana, najlepiej jeszcze w ruchu), a np. ruda miała pazur taki jak opisujesz w tych nieszczęsnych zadach - on był za długi (równowaga przód/tył kopyta była zachwiana i przy tym też piętki się kładą). Ogólnie mówiąc: trzeba kopyto zrównoważyć lepiej, a jak, to już musisz się przyjrzeć: rowki przystrzałkowe, kształt miski kopyta, ułożenie koronki względem ziemi patrząc od przodu i z profilu, możesz też poprosić kogos o przeprowadzenie konia po prostej po płaskim i przyjrzeć się czy widać, że kopyto ląduje krzywo (powinien równo na obu kątach wsporowych wylądować).
Jeśli w tej nodze jest problem ze strzałką, to koń może chodzić "na boku kopyta" żeby nie obciążać środka (strzałki) - wtedy też się robią takie kwiatki. Tak ogólnie piszę bo (chyba?) nie napisałaś w którym miejscu to poszarpanie jest...
apropos antyplacebo - są ciekawe badania i ich wyniki zreplikowano kilkukrotnie, w których pacjencji dostawali placebo i wiedzieli, że je dostają i mieli powiedziane 'to nie działa' i deklarowali, że nie wierzą w skutecznosć tego co dostali a i tak procent wyzdrowień był większy, niż w grupie kontrolnej, która nie dostała nic - i to o sporo!
Oj no strzałki nam się pewnie posypały od trawy, bo w czerwcu (zdjęcia pokazywałam na kursie) jak były 3 tydzień na trawie to już się zaczynały sypać. Koń chodzi na trawę w kagańcu (w którym nota bene nie potrafi jeść :/ mimo moich prób nauczenia go), siano ma w siatce (oczka 5cm) i część owsa zamieniłam na paszę niskocukrową (11-12 %).
Piętki obniżam, pazur skracam tyle ile mam sił w rękach (czyli z reguły do linii białej, lub jeśli nie ma gigantycznych flar to trochę mniej) i tak długo aż moje oczy nie zaczynają mnie zwodzić (wydaję mi się, że zrobiła mustang rolla do linii białej, aż tu patrzę na zdjęcia i okazuje się, ze wcale nie :P).
https://picasaweb.google.com/113100479343890318868/14Lip2011Ja?authuser=0&feat=directlinkps Jeszcze jedna edycja, Chodzi mi bardziej o poszarpaną linię wodną (tak z wierzchu) robią się takie mikro zadziorki, jakby pęknięcia, które zgrzytają o tarnik gdy przycinam wystające ściany
Stosowałam polecone tu zabiegi,nie ma już żadnej wydzieliny z tej szceliny i wydaje się być wysuszona,robić zabiegi dalej czy więcej już raczej nie zyskam?
Chestnu czy w pozostawianiu nietkniętych ścian wsporowych kryje się jakaś filozofia?? Ja osobiście tnę wspory do podeszwy chyba że są takie....kurcze jakby to nazwać.... nieokreślone, jakby bez wyraźnej granicy.... moja Mgiełka tak ma w tyłach (od zewn str), bo w przodach już się jej określiły.
Co do tych mikropęknięć w linii wodnej, dla mnie to norma jeśli konie chodzą dużo po kamieniach. Możesz mocniej zmustangować.....w "moich" kopytkach tak się dzieje jak za słabo zrobię je na grubość.
incognito- ja bym zrobiła przerwę, bez sensu byłoby przesadzić, bo na przyszłość intruz może się uodpornić 🙁
Nie podoba mi się prawy tył. Zwróć uwagę na wewnętrzny kąt wsporowy i ścianę przedkątną. Ona wygląda na wyższą od zewnętrznej i chyba są na niej siniaczki. Na fotce od piętek też wyglada na wyższą. Do tego podwija się pod kopyto. Wiesz jak spojrzeć "przez staw skokowy" na kopyto? Sprawdziłabym, czy tak patrząc płaszczyzna podparcia jest prostopadła do osi nogi, bo cos mi się zdaje, że wewnętrzny kąt będzie wystawał. Na to kopyto musisz bardzo uważać, żeby się nie podwijało bardziej! Tym gorzej, ze ściana która jest dłuższa jest jednocześnie podwijającą się, musisz ją skrócić, ale jak obniżysz tę stronę względem drugiej, to zwiększysz siłę wpychającą ścianę pod kopyto. Przemyśl to bardzo dokładnie.
Ściany wsporowe też bym minimalnie podcięła, żeby nie były równe z miską kopyta tylko pozwalały na pracę (skosem wgłąb miski, nie musi być duży, ale niech będzie...).
A gdzie ten postrzępiony róg, o którym pisałaś? Która to noga i w którym miejscu, bo jakoś nadal nie wiem czy to na ścianie bocznej, pazurze czy gdzie 🙂
Tych pęknięć nie widać w sumie na zdjęciach, one są tak jak się patrzy na podeszwę, na linii wodnej, maluteńkie zadziorki, które powodują, że tarnik tak jakby "gorzej" szedł kiedy trzymam go w obu rękach na płasko (i się delikatnie zadzierają, strzępią- ale i tak nie są chyba tak istotne).
Tych tyłów prawie w ogóle nie ruszam od dwóch miesięcy, bo miska trochę się wykrusza w przedniej części kopyta (tak od grota strzałki do jej środka) a reszta jest zbetonowana, co utrudnia mi obniżanie piętek do poziomu podeszwy, bo ten poziom się nie zmienia. Co więcej ściany wydają się być czasem niżej niż podeszwa.
Mustang roll w tych tyłach też mi dziwnie wychodzi :/ zwróćcie uwagę jak wygląda on w przednich kopytach a jak w tyłach? Coś jest nie tak czy mi się wydaję? Może robię go za mało i to też powoduje, że te kopyta tak rosną?
Co do spojrzenia przez staw skokowy to chodzi o to czy piętki są w linii prostej z tym stawem, w sensie, że go "podpierają"? 😡
No i dzisiaj jak się z nim bawiłam to stanął mi jak ochwatowiec 🙁 Przody wysunięte mocno wprzód a tyły pod siebie
A podpórki zostawiłam, bo tak szybko odrastały, że pomyślałam że są potrzebne. No i co do flar to teraz widzę flarę giganta w prawy tyle, a wydawało mi się że jak przykładałam tarnik, że nie jest tak źle. Jednak ta brudna, rozciągnięta linia biała patrząc od podeszwy mówi sama za siebie :/
ps Nie nudzi się komuś w Poznaniu lub okolicach i nie chciałby przyjeżdżać do nas raz na dwa tygodnie robić zdjęcia jak skończę te kopyta, bo ja nie widzę jak robię bez zdjęć :/
kasik ok dzięki 😉
A tak profilaktycznie to może zaopatrzę się w dziegieć żeby taki proces gnilny znów na powrócił?
Ale zaraz będzie manto za ten dziegieć 🙂🙂🙂 ten specyfik nie w tym wątku 🙂
A tak przy okazji tego dziegciu, taki starej daty kowal mi powiedizał, że dawniej dziegciu nigdy nie używało się tak jak teraz, w sensie, że rozpuszczało się go chyba w denaturacie i topiero jako taki roztwór stosowało hmm bo nie rozcieńczony jest "za mocny".
Ja do codziennej pielęgnacji strzałki teraz używam masci hipovetu na grudę - rewelacja (ale nie do leczenia, tylko do w prewencji, czyli jak mniej sucho jest albo coś tam delikatnie się dziać zaczyna - strzałki mamy teraz jak nigdy.)
incognito - dziegieć to nie jest dobry pomysł. Wysusza za mocno, robi skorupę a pod spodem bakterie i grzyby mogą zrobić imprezę. Profilaktycznie możesz pryskac octem jabłkowym wyczyszczone kopyto (zmienia pH) albo probiotykiem... albo po prostu kopystką czyścić kopyta (do tego się u mnie teraz ogranicza profilaktyka - i jak się robi jakiś frędzel to wycinam). No i koń musi chodzić i stać w czystym! Mam takiego podopiecznego co stoi po pachy w gnoju przez większość dnia, strzałki tragiczne i bolesne a włascicielka się chyba niestety cudów spodziewa 🙁 W tamtej stajni, mimo jej najlepszej woli, akurat nie widzę za bardzo wyleczenia strzałek z takiego stanu... bo warunki to najważniejsza profilaktyka.
aha, zapomniałam napisać, że w środe był kowal. Nie wiem, co zrobił ale koń przestał kuleć. Po struganiu ruszył elegansio z piętali po stajennej kostce a potem zaprezentował nam na padoku wyciągnięty na "haj hitla" kłus 🙂 ah te wzloty i upadki, sił już brak.
A mi Betadine działa, ale jak nie zrobię jeden dzień to wraca śmierdząca strzała 😵
Ok dzięki dziewczyny.A wspomniałam o dziegciu,bo w tym właśnie wątku ktoś wcześniej mi o nim pisał.
Mam takiego podopiecznego co stoi po pachy w gnoju przez większość dnia, strzałki tragiczne i bolesne a włascicielka się chyba niestety cudów spodziewa 🙁 W tamtej stajni, mimo jej najlepszej woli, akurat nie widzę za bardzo wyleczenia strzałek z takiego stanu... bo warunki to najważniejsza profilaktyka.
Też się od jakiegoś czasu nad tym zastanawiam i chyba (mam nadzieje przynajmniej) nie do końca tak jest.
W naszej stajni na dworze stoi ciągle ok 30 koni (w kilku zagrodach), wszystkie mają mniej więcej takie same warunki: pasza + tak samo stoją po pęciny w gnojowicy, jak nie opróżnią im obejścia, kopyta robione przez tę samą osobę.
Niektóre konie strzałki mają wprost idealne - wielkie, śliczne, skórzaste brzuchacze.
Nie sprawdzałem wszystkich, ale wydaje się, że najczęściej są to konie pracujące (rekreacja), więc też i pewnie częściej werkowane.
Te które w większości stoją mają bardziej przerośnięte kopyta i gorsze strzałki.
Wydaje się zatem, że zapewnienie ruchu jest najważniejsze i sprawia, że koń jest w stanie poradzić sobie nawet z ciężkimi higienicznie warunkami (czasami autentycznie stoją dniami po pęciny w gnojowicy) i niekoniecznie najbardziej zgodnym z naszymi wytycznymi werkowaniem (nikt nie przejmuje się wystającymi, albo za bardzo przyciętymi milimetrami rogu, dodatkowo regularnie strzyżona jest podeszwa i strzałka).
No i chyba warto pamiętać o wrodzonej odporności konia na pewne sprawy -są konie bardziej i mniej podatne na choroby. W tych samych warunkach -jeden zachoruje, drugi nie. Stąd i strzałki mogą różnie zachowywać sie nawet, jak są te same warunki.
(Statystyczny góral wypija więcej, niż statystyczny Polak -a statystycznie licząc nie ma tu więcej przypadków marskości wątroby :hihi🙂