KOTY

Makrejsza, dzieki za wywód o roslinkach - bede miec co pokazac kolezankom jak znow ktoras postawi jakas roslinke (zwykle trujaca) w przedpokoju, gdzie moj czarny przebywa - mowiac ze to trujace a kot nie taki glupi i nie zje...

czy wasze koty czasem spadaja nie na 4 łapy a na plecy? mojemu sie czasem zdarza 😉
mojemu tez sie zdarza.
W ogole czesto traci rownowage, spada.

Wczoraj mialam ochote z nim jechac do jakiejs kliniki na dyzur, bo wygladal bardzo bardzo zle. Mial biegunke, znow zwymiotowal.
Ale dostal pol tabletki no-spy, jakos usunal. Nie wynioslam go w nocy do woliery, zebym miala go caly czas na oko.
Pomarudzil troche, ale w koncu usnal kolo mnie na poduszce i tak spal do rana  🙂
rano juz czul sie super.
Bischa   TAFC Polska :)
27 czerwca 2011 07:29
A u mnie dziewczyny chyba zaczynają się powoli dogadywać. Luna jak już pisałam od razu się chciała zakumplować, Kituszka nie bardzo, ale widzę dzisiaj już poprawę 😀 Już nie ma warczenia i syczenia jak Luna jest w przedpokoju, a Kituszka w kuchni na parapecie, przechodzą koło siebie bez warkotu i syczenia, nawet siedzą teraz na oknie w kuchni w dwóch końcach co prawda, ale jeszcze wczoraj było to nie do pomyślenia, Kituszka natychmiast przeganiała Lunę.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
28 czerwca 2011 08:40
Moje maluchy mają fazę "gryzę, więc jestem".
Na pierwszy ogień poszły dwa komplety słuchawek telefonicznych - obecnie dostępne w 5 fragmentach o losowo wybranej długości.
Wieczorem siedziałam z laptopem w łóżku i zastanawiałam się który 'szczurek' za te szkody odpowiada... i zastanawiając się straciłam nagle połączenie z netem. Za laptopem leżał Ivo i opitalał dzielnie kabelek łączący modem z portem USB.
😤

Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
28 czerwca 2011 20:37
Makrejsza, dzieki za wywód o roslinkach - bede miec co pokazac kolezankom jak znow ktoras postawi jakas roslinke (zwykle trujaca) w przedpokoju, gdzie moj czarny przebywa - mowiac ze to trujace a kot nie taki glupi i nie zje...


To jeszcze im dopowiedz, że wet mnie przestrzegał przed myśleniem, że jak raz się podtruje, to następnym razem nie ruszy, bo będzie pamiętać, że po tym się źle czuła. Nie będzie pamiętać. Dostałam przykaz umieszczenia kwiatków w niedostępnym miejscu, co przy wszędobylskiej Grzdylce jest niemożliwe lub pozbycia się ich.
Bischa   TAFC Polska :)
29 czerwca 2011 14:51
A tak już razem polują Kituszka i Luna:



😀
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
29 czerwca 2011 19:19
Bischa L, ucałuj Księżniczkę od przyszywanej ciotki! Super, że się już na tyle dogadują.

Bischa   TAFC Polska :)
30 czerwca 2011 22:51
A ja chyba jak skończy się ruja Lunie, ciachnę ją. Tylko nie wiem skąd 250 zł wytrzasnę, muszę za coś żyć, a w tej chwili nie pracuję. To już bodajże 4 albo 5 ruja Luny, szczęśliwie przechodzi je bez jakiś strasznych wrzasków, bardziej takie "Mrrrrr, mrrrrrrrrr" i raz na milion potężne "mraaaaaaaauuuuuuuuuuu", ale niezbyt głośne. Normalnie zamykałam się z nią w pokoju, co przy Kituszce sprawdza się na krótką metę, bo szybko chce wychodzić z pokoju jak tylko drzwi zamknę, jak wychodzę z domu drzwi są otwarte od pokoju. Luna niestety w ruji mimo, że ma kumpelę siedzi pod drzwiami wejściowymi moimi i miauczy po rujowemu i normalnie, nie chcę żeby przeszkadzała moim współlokatorom.
Do Warszawiaków- znacie jakąś dobrą oczywiście klinikę, gdzie mogłabym w jakiś sposób odpracować połowę ceny za sterylizację? Albo nawet całość ceny?
Moj kocio zalapal cos dziwnego nad oczami (tam gdzie jest rzadsze futerko, okreslilabym jako "skronie" u kota). Zrobily mu sie takie male krostki w kolorze skory, ktore niestety sobie rozdrapuje (nie jakos dramatycznie, ale jednak).

Czy macie pojecie, co to moze byc? Czy jest to opis charakterystyczny dla jakiejs choroby skory? Zanim wydam majatek na niemieckiego weta chcialabym zasiegnac waszej rady. Dodam, ze nie bylo zadnej zmiany karmy itd.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
04 lipca 2011 13:01
A więc dziś musiałam drugi raz w życiu podjąć najtrudniejszą decyzję...
Tym samym pożegnałam się z moją 15-letnią przyjaciółką 😕  Mam nadzieję, że jest Jej tam lepiej...

Bischa   TAFC Polska :)
04 lipca 2011 13:22
Strucelka, trzymaj się mocno! :przytul:
Moj kocio zalapal cos dziwnego nad oczami (tam gdzie jest rzadsze futerko, okreslilabym jako "skronie" u kota). Zrobily mu sie takie male krostki w kolorze skory, ktore niestety sobie rozdrapuje (nie jakos dramatycznie, ale jednak).

Czy macie pojecie, co to moze byc? Czy jest to opis charakterystyczny dla jakiejs choroby skory? Zanim wydam majatek na niemieckiego weta chcialabym zasiegnac waszej rady. Dodam, ze nie bylo zadnej zmiany karmy itd.


Wygląda jak alergia.
mogla sie uczulic, nawet od karmy i nawet jak nie zmienialas. Ale moze nowe opakowanie otworzylas? Moze mogl miec kontakt z jakimis substancjami chemicznymi?
Moze zrob i wstaw zdjecia,
Marzena wlasnie o to chodzi, ze nie mam aparatu w domu, bo maz zabral, a do komorki nie mam kabla- pech.

Co do karmy, to puszki mam caly czas takie same- od 6 miesiecy kupuje Animonde w roznych smakach. Karmy mam tez duzy worek, ktorego nie zmieniam, odkad go zaczelam, czyli bedzie ze 4 mies.

Poczytalam i robie test na wlasna reke, tzn  smaruje kota tym, co i siebie w przypadku zmian skornych- srebro koloidalne, aloes, wyciag z pestek grejfruta (wszystkie sa antyseptyczne, bakterio i grzybobojcze).

Niestety wet na dzien dobry z badaniami  to ok 200euro:/ wiec popatrze jeszcze tydzien zanim szarpne sie na wizyte 🙁

Nad jednym oczkiem jest ok, a nad drugim niestety paskudnie sobie rozdrapal kroste (widac, ze go swedzi) i brzydko to wyglada. 🙄
Strucelka, przykro mi. Co się stało, chorowała na coś?
Makrejsza, TRZECI kot?  😲 wariatka z Ciebie!  🤣
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
04 lipca 2011 20:31
Bischa L dziękuję, choć jest ciężo 🙁

Blue od paru miesięcy marniała w oczach, wychudzona, mało jadła, nie kontrolowała wypróżniania się... Zawsze była cicha i pokojna, ale ostatnio był to już cień kota. Nie mogłam dłużej patrzeć na jej męki ;(
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
05 lipca 2011 11:35
Pandurska, te krostki są takie żółte, przypominające trochę strupki? Jeśli są swędzące to może to być świerzb albo jakaś grzybica. Nie jestem pewna na 100%, ale mój kot miał właśnie takie coś i wet stwierdził świerzb.

Strucelka, trzymaj się, z czasem będzie lepiej. A jeśli chorowała to zrobiłaś dla niej to co najlepsze - sprawiłaś, że nie cierpi.

Dziewczyny - polećcie jakąś dobrą i niedrogą suchą karmę.
Horciakowa te strupki/krostki za w kolorze skory i wystepuja tylko na glowie. Wygladaja troche jak ludzkie pryszcze (te niezaczerwienione), a potem zasychaja i robia sie male strupki. No nic, zobaczymy. Narazie jakby mniej sie drapie..
Bischa   TAFC Polska :)
05 lipca 2011 13:32
A tak wczoraj w nocy (2,3 w nocy? Nie mogłam w ogóle zasnąć) dziewczyny razem spały:
ja mam 2 nowych lokatorow. Dzikusy. Pozyczam dzis klatke lapke z fundacji i bede lapac, kastracje mamy zalatwione.
Czarno bialego wypuszcze, ale buras.... Zakochalam sie w nim. Moze uda sie go oswoic  😁
no właśnie dziewczyny, jakieś rady na takich dzikusów? Ja mam aktualnie 2 w domu, jedna to kotka drugi to chyba kocurek mają ja wiem, ok 8-9 tygodni? Aktualnie siedzą u mnie w garażu, na widok człowieka chowają się po kątach a jak się je weźmie na ręce to zjadają żywcem. Nigdy nie miałam w domu dzikich kotów, jak je ucywilizować? Na siłę brać na ręce? siedzieć z nimi i nic nie robić?
Będę im szukać domu ( w najgorszym wypadku pójdą do stajni) ale najpierw to się muszę do ludzi przyzwyczaić.
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
05 lipca 2011 20:01
[quote author=_kate link=topic=12.msg1062657#msg1062657 date=1309801913]
Makrejsza, TRZECI kot?  😲 wariatka z Ciebie!  🤣
[/quote]
Też mi odkrycie. Tyle lat mnie znasz i dopiero się zorientowałaś? 😉

Z Grzdylem już wszystko ok. Na drabiny włazi, mężowi asystuje przy remoncie, na lodówkę (tam stoi miska z jej żarciem) wskakuje bez problemu. Uff! 🙂

edit:
Strucelko, przykro mi 🙁
edit2: Oto bohaterka tego całego zamieszania. Debiutująca na volcie Grzdylu Grzdylu na Badylu.

Bischa   TAFC Polska :)
05 lipca 2011 20:58
Przecudnie umaszczona 😀
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
05 lipca 2011 21:09
Bischa L, to bardzo miłe, że tak uważasz 🙂
Uroda Grzdylki jest bardzo dyskusyjna - są osoby, którym się bardzo podoba i takie, jak Moja Mama, która spojrzała na nią i stwierdziła: "Ewa, na pewno ktoś tego kotka będzie chciał przygarnąć, po co ci takie brzydactwo w domu?". Coś, co w niej jest po prostu fantastyczne, to charakter - tego futrzaka nie da się nie kochać! Grzdylka kocha ludzi całą sobą - chce spać z nami w łóżku, siedzieć na kolanach podczas posiłku, dzielnie towarzyszy mojemu mężowi podczas wszelkich prac remontowych w domu - robi przerwy tylko na kuwetę i jedzenie. Moja mama po dwóch dniach u nas stwierdziła, że ona nam tego kota zabiera (dobrze, że tata jej to wybił z głowy, mówiąc, że ich trzy koty nie byłyby zbyt szczęśliwe). Tak fantastycznie wychowanego kota jeszcze nie miałam, ktoś na prawdę włożył w jej wychowanie masę energii... Podejrzewam, że osoba, która ją zostawiła w kartonie w aptece po prostu wystraszyła się Grzdylowego ADHD, które trochę wyciszyła Balbinka, bo nie wierzę, że osoba, która tak wychowała kota zrobiła coś podobnego...
Makrejsza, to ma być brzydki kot???? Ten kot jest cudny - uwielbiam, kocham takie buraski z masą białego. I to kociakowe pyszczydło. No cuudo 🙂
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
05 lipca 2011 22:17
Grzdylowe ego urosło do rozmiarów Mount Everestu, dziękuję dziewczyny 🙂
Makrejsza tak mi chodzilo imie twojego kota po glowie i chodzilo i juz wiem, co mi w nim nie pasowalo! (ja jako ogromna fanka zespolu Fasolki w dziecinstwie 😀😀 ) Otoz, to bylo "Dylu, Dylu na badylu (dylu, dylu zagram wam etc. ) .. 😎
Ale imieniem dla kota pobilas wszystkich i tak 😎
dea   primum non nocere
06 lipca 2011 12:19
xxagaxx - mysmy oswajały najpierw dając jedzenie i siedząc w takiej odległości, jaką dzikusy ze strachem, ale akceptowały. Coraz bliżej podchodziłyśmy, w końcu pokazanie reki podczas jedzenia, potem lekki dotyk, najpierw na chwilę. Później jak już mojego Potwora zabrałam do domu, to było: najpierw dotknięcie, potem od razu karmienie (nagroda za pozwolenie na dotykanie) - najlepiej jakiś przysmak, który lubią. W najgorszym okresie karmiłam młodego wyłącznie z ręki. Ogólnie żarcie pomaga... W tej chwili (przy okazji Lemurkowy raport) mam pieszczocha niesamowitego, ośemkuje mi się przy nogach i odpycha Simbę, wywala się podwoziem do góry i każe czochrać. Ewidentnie odkrył, że głaskanie i drapanie jest przyjemne. Czasem się zestresuje jeszcze jak go przytrzymam, na rękach jest jak kołek i przytrzymany dłużej sie wyrywa, z kolan jeszcze ucieka (wyciaga się do drapania po brzuszku leżąc na dywanie albo na łóżku, na kolanach jeszcze nie). W tej chwili pracujemy nad braniem na ręce, braniem na kolana i przytrzymywaniem łapek celem bezstresowego strzyżenia pazurków. Na razie dotykać i trzymać łapki wszystkie, wyciągać pazurki pozwala, ale już mocniejsze przytrzymanie na chwilę potrzebną do obcięcia powoduje stres - powoli się przekonuje. Jak się zetresuje, to albo sztywnieje albo sięga zębami. Staram się nie prowokować do sięgania zębami. Jak sztywnieje, to chwilę potrzymam i puszczam. Jesli już sięgnie zębami, to staram się nie zabierać ręki od razu, żeby nie nauczył się gryźć, ale na przykład ją przesuwam - jak tylko przestaje zębami sięgac, zabieram rękę i "pytam" czy jeszcze chce się głaskać.
Żarcia już od dość dawna nie używam, polubił samo czochranie 🙂 ale na początku bez smakołyków sobie nie wyobrażam.
50% misji za nami. Biało czarne już wycięte, dochodzi do siebie w ciepełku, w garażu:

Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
06 lipca 2011 19:17
Makrejsza tak mi chodzilo imie twojego kota po glowie i chodzilo i juz wiem, co mi w nim nie pasowalo! (ja jako ogromna fanka zespolu Fasolki w dziecinstwie 😀😀 ) Otoz, to bylo "Dylu, Dylu na badylu (dylu, dylu zagram wam etc. ) .. 😎
Ale imieniem dla kota pobilas wszystkich i tak 😎

Z tym imieniem to mamy małą jazdę - wiadomo, kot znaleziony = częste wizyty u weta (odrobaczanie, szczepienie, kastracja itp. ). I za każdym razem pada kłopotliwe pytanie o imię kota... Musiałabyś zobaczyć minę weta, jak za pierwszym razem wywabiałam Grzdylkę z transportera jej imieniem (najlepsze jest to, że ona na nie rewelacyjnie reaguje  😎, zawsze jest: "Grzdylu, Grzdylu!", a Grzdylka wtedy: "Miaaaaaaaauuuu"😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się