kuć czy nie kuć?
Dea taka opinia u doświadczonych "wyjadaczy" końskich,ale dla mnie to nie ma znaczenia.Chcę konia nie kulejącego 🙁 i przyczynę znaczenia 🤔wirek:
Odpowiadając na Twoje pytanie: po łąkach kopyta miała właśnie bardzo fajne,ale błyskawicznie się to zmieniło po tej pracy na lonży ( 20 minut dziennie po twardszej ziemi).
Nie strugałam konia-nie da się ot tak wezwać kowala ( bo ZAWSZE przyjedzie ok tydzień po terminie), a po drugie konina dzika była-musiałam nauczyć podawać nogi,a tego nie da się zrobić w kilka dni na tyle żeby zaprosić kowala.
Nie strugałam konia-nie da się ot tak wezwać kowala ( bo ZAWSZE przyjedzie ok tydzień po terminie),
wyobraź sobie, że masz małe dziecko i pobolewa je ząb.... i stomatolog je przyjmie po tygodniu😉 Jak myślisz co zastanie?
Koń miał słabe/ złe kopyta ale nie pracował więc nie było tego widać. Zaczął używać kopyt i wyszło, że nie zdają egzaminu.
Nie kuj tylko daj się kopytom zaadaptować do nowej dla nich sytuacji - większym obciążeniom na innym podłożu.
Pytanie co to znaczy "kopyta fajne" i "kopyta niefajne" 😉 Jeśli się łatwo podbijała "zawsze" (? dobrze zrozumiałam?) to raczej nie tyle fajne, co porozciągane. Dlatego też mogły nie wytrzymac intensywniejszego ruchu, szczególnie na twardym.
Tydzień - to szybką reakcję u kowala macie. Ja sama czasem nie daję rady w tydzień dojechać. Zajeżdżanie nie mogło tydzień poczekać? 😉
dea, 😉 czyli jednak nie przez podkowy to mieliscie 😉
Perlica, a gdzie ty stoisz? bo z tym kowalem jest ciezko- on przyjezdza z daleka, staram sie umawiac mu po prostu ludzi w mojej okolicy, zeby ten jeden dzien pracowal na tym terenie.
wlasnie dlatego, ze jest madrym i dobrym kowalem z wieloletnia praktyka w sporcie itp sciagam go prawie 200 km. bo tu w okolicy wroclawia to tylko brance bym dala ruszyc nasze kopyta. ale branka nie kuje 😉
i wlasnie branka moze potwierdzic, ze moj (o zgrozo) kuty kon, ma prawidlowo dzialajace kopyto, ruch z pietki, kopyta nie sa zaciesnione (ba, odkad go mam strzalki sa znacznie szersze, co bylo robione za pomoca podkow), kon nie ma oderwanej sciany kopytowej (wy to nazywacie flara chyba?) tzn ma w stopniu na tyle malym, ze nawet naturalnie prowadzone konie tak maja. jednak zauwazyc nalezy, ze ja nie rezygnuje z karmienia zbozem. na sezon poznojesienno zimowy, do wiosny, jest rozkuty, kopyta odpoczywaja.
Nikt nie kuma nic z moich wypowiedzi 🤔wirek:
Sytuacja ta miała miejsce w sierpniu rok temu i dziś jest to nie istotne.
Więc co to ma do rzeczy teraz?
Teraz koń stoi w innym miejscu-jeżdżę teraz po hali i po podłożu, w teren tylko spacerki.
Istotne fakty: kobyła jest kuta cały czas
TERAZ kuleje
TERAZ okuta jest na okrągło ( od 5dni) i znaczy
Rozkuć czy nie? Przeczekać? Zakładać Rivanol?
Katija Wierzbna-czy to za za daleko
edytuj posty!
katija - ale co mieliśmy przez podkowy? Grzyba po deszczu? Nie 😜 Nigdy tak nie mówiłam, zresztą nasze konie nigdy nie były kute, co nei zmienia faktu, że miały fatalne kopyta.
Ale fakt, że kopyta nie są tak zupełnie "sobie" w oderwaniu od konia, nie tylko na układ ruchu mają wpływ, ale też np. na układ krążenia, bardzo znaczący. Pracujace kopyto wydatnie pomaga sercu w tłoczeniu krwi. To tylko jeden przykład 🙂
Perlica - jeśli nikt nie kuma Twoich wypowiedzi, to może warto przemyśleć, czy jasno je formułujesz 😉 okuta na okrągło znaczy - ja bym rozkuła, bo nie masz żadnego zysku z tego, okuta na okrągło z powodu zagwożdżenia - również bym rozkuła. Ze względu na to, ze "się podbija" (tak?) pooszczędzaj na początku w sensie doboru podłoża (hala powinna być spoko). Rivanol na podkowę jest z grubsza bez sensu, nie dotrze gdzie ma dotrzeć. Na gołe kopyto tak, założyłabym, pomogło kilka razy.
dea, dlatego zazartowalam, ze to jednak nie przez podkowy. wiem, ze twoje konie kute nie byly.
zeby wiedziec jaki wplyw ma kopyto na funkcjonowanie konskiego organizmu, wystarczy znac podstawowa anatomie konia. ale nikt mi nie wmowi, ze od kucia kon zdechnie, a tak probuje wmawiac sekta strasser. tak samo nie jestem w stanie domyslic sie wplywu kucia na watrobe.
Nie byłabym taka pewna braku wpływu dobrze/źle funkcjonujących kopyt* na wątrobę. Dobry punkt, żeby czegoś poszukać, bo mi świta, że coś sensownego w tym temacie słyszałam. Nie pamiętam szczegółów chwilowo - poszukam. Organizm to siatka wzajemnych zależności. Ogólnie samo krążenie pewnie ma wpływ np. na odporność (dobre krążenie to dobre odżywienie tkanek i "silniejsze" tkanki), więc nie ma co się tak odżegnywać.
Żeby nie było - AFAIK kasik metody Strasser nie stosuje 🙂 A ja na kursie u Tomka Świątka byłam i powiedzmy - część do mnie przemówiła, część nie, metody też nie stosuję 😉 ale sam kurs sporo mi dał i był niepozbawiony mądrych i przydatnych treści. Więc może się tak na sektę nie blokuj, bo przy okazji wiedzę przyblokujesz, a wiedza nie gryzie. Jak swój rozum masz, to odfiltrujesz co przydatne. Wyrzucić wszystko razem do kosza - to każdy portafi 😉
* no właśnie, wolę rozróżnienie na dobrze i źle funkcjonujące kopyta niż kute/niekute, bo te grupy nie są tożsame. Na pewno są kopyta niekute - źle funkcjonujące, może i kute dobrze funkcjonujące są, tylko ich nie widziałam.
Co do wpływu kopyt na wątrobę - opisywano przypadki zatrucia organizmu konia produktami rozpadu tkanek w sytuacji, gdy zbyt szybko i gwałtownie uruchomione krążenie kopytowe "zabierało" te brudy (ropnie, martwe tkanki będące wynikiem patologicznego ucisku na tworzywo kopytowe) i wywalało je do organizmu.
No tak, ale to w drugą stronę jest 😉 Za dużo dobrego może zaszkodzić - tak jak szybkie odrobaczenie mocno zarobaczonego zwierzaka może go zabić, co wcale nie znaczy, ze nie należy odrobaczać.
Kojarzysz jaki może być wpływ "przyblokowanych" kopyt na wątrobę?
A swoją drogą ochwat jest świetnym przykładem (taki ostry) tego, że kopyta wpływają naprawdę na wszystko. Przy nieopanowanym/źle prowadzonym ochwacie wysiada dosłownie WSZYSTKO - nerki, wątroba, serce... :/
Póki co kojarzę tylko teorię o słabym krążeniu kopytowym i niewykorzystanym białku obciążającym wątrobę.
EDIT: a propos skórnych sensacji - kiedyś JolantaG pisała, że po przejściu na bose kopyta jej koń przestał mieć dziwne wypryski skórne, które nie dawały się nijak i niczym zlikwidować.
Więc może się tak na sektę nie blokuj, bo przy okazji wiedzę przyblokujesz, a wiedza nie gryzie. Jak swój rozum masz, to odfiltrujesz co przydatne. Wyrzucić wszystko razem do kosza - to każdy portafi 😉
mysle, ze sama mialas okazje zauwazyc, ze ja sie na wiedze nie zamykam. baaardzo duzo wiedzy wlasnie od was "naturalnych" strugaczy zaczerpnelam, tak naprawde to od was wiem, jak kopyto powinno wygladac, jak dzialac itp. ale tez uwazam, ze w kuciu nie ma nic zlego, a bywa pomocne, o ile jest dobrze zrobione. uwazam, ze fanatyzm w kazda strone jest zly.jak czytam haslo " nie ma dobrego kucia jest tylko zle" to juz dalej nie czytam. budzi to moja irytacje, mam uczucie, ze ktos probuje mi cos narzucic. bardzo chetnie spotykam sie np. z branka, ktora prowadzi mojego pensjonatowego konia. prosze ja o ogladniecie naszych kopyt, o opinie. ale z fanatykami rozmawiac nie bede, nie chce mi sie. branka portafi powiedziec, ze to sie jej nie podoba, tamto tez, ale ogolnie uwaza, ze jest dobrze i jest zaskoczona. potrafi powiedziec, ze widac, ze madry kowal, tego konia robi, a nie, ze to kowal tradycyjny to musi byc gupi! ja sie nie zamykam, na razie nie mam potrzeby przechodzenia na ta metode. mam dobrego kowala, kon ma kopyta coraz lepsze. gdybym kowala musiala zmienic, pewnie baaardzo mocno bym sie zastanowila nad skorzystaniem z uslug branki. ale tak jak mowie, popadanie w skrajnosci nie jest dobre, znam konia jednej z forumowiczek, naturalnie prowadzonego. ten kon wyglada jakby byl chory, bo jest na diecie i nie dostaje prawie nic do jedzenia, zeby to sie na kopytach nie odblo 🤔wirek: i znow- wcale nie potepiam diety niskocukrowej, pensjonatowiec jest wlasnie na takiej. karmie go wg zalecen, ale siana mu nie zaluje 😉 i chlopak u mnie baardzo przytyl i wyglada fajnie (bo byl za chudy), bez owsa i innych zboz.
sama powiedzialam kowalowi, ze kon ma miec niskie pietki, ze nie musi byc duzo smieci po robocie. szybko sie zorientowal z kim ma do czynienia, ze cos wiem, ale i ze szanuje baaardzo jego prace. dojezdza do mnie z daleka, choc srednio mu sie to oplaca. ale on czuje sie doceniony, a ja jestem bardzo zadowolona z jego pracy. on mi tlumaczy, dlaczego podkul tak a nie inaczej, co proponuje, slucha moich sugestii.
Postanowione- jutro ma być kowal, koninę rozkuwam.
Daje jej 7 dni-jak jej nie przejdzie,ani nie będzie lepiej to wzywam weta z rtg i usg bo wówczas wiadomo że to nie kopyto.
Dziwna sprawa jest taka-że koń zakulał w czwartek poprzedni(kulała mocno),podkowa klapała- w poniedziałek był kowal(rozkuł) i wtedy nagle koń był zdrowy, nic nie utykał więc tego samegodnia okuł na te podkowy zamknięte-też była czysta.Wtorek tylko padok, środa miała iść do pracy-zaczęła znaczyć,a dziś(piątek) już znaczy wyraźniej na miękkim i twardym.
katija 👍
Nie można popadać w skrajności ..
Hmmm, Dea ma rację- metody Strasser nie stosuję, choć przy najbliżej okazji na kurs się wybiorę, bo wiedzę należy poszerzać, konie zbożem karmię i wypasam... to tak dla jasności. A co ma źle funkcjonujące kopyto ( przypadku mojego konia i konia znajomej to były konie kute) do grzyba tłumaczy właśnie Strasser 🤣, chodzi po prostu o obciążenie wątroby nadmiarem białka, które normalnie byłoby wykorzystane do produkcji rogu kopytowego, to z kolei powoduje zatruwanie organizmu... podtruty organizm to organizm mniej odporny.... a spadek odporności to także brak odporności na grzyby, które są wszędzie 😉
Katija- ja nie widziałam zdrowych, kutych kopyt ale zdrowe, bose także rzadko widuje 😉....a nie wykluczam, że takowe mogą istnieć... Na to jakie są kopyta składa się zbyt dużo czynników, no i każdy organizm reaguje inaczej...czasem może być tak, że ideału się nigdy nie osiągnie a czasem trzeba niewiele i jest dobrze...w przypadku moich koni, i koni, które znam/widuję problemem jest kowal i kucie, po usunięciu tego problemu reszta też znika (problemy skórne i brązowo-czerwone zabarwienie moczu mojego wałaszka , a nic innego nie zmianiłam).... ale ja nie widziałam i nigdy nie zobaczę wszystkich koni świata 😉, no i to, co widzę wychodzi spod noża może 4kowali a pewnie jest ich dużo więcej 😉.... Jeśli masz dobrego kowala i Twój koń cieszy się zdrowiem, to gratuluję i zazdroszczę :kwiatek: Ja patrzyłam na kulawiznę jednego z naszych koni, ciągnącą się 3miesiące (ten koń był kupiony od naszego kowala)... więc się nie dziw, że pomnika naszemu kowalowi nie wystawię...moje hucuły też przeszły swoje przez niego 🙁 kompetencje są ważne w każdym zawodzie....
Uważam, że po to są fora, żeby się dzielić swoimi doświadczeniami, więc czemu od razu mam byż sekciarą?? Przecież każdy ma swój rozum i odfiltruje to, co zbędne/sprzeczne z jego doświadczeniem... Ty masz swoje, ja mam swoje i nie nam oceniać, które lepsze.... więc czy mogę pisać o swoich doświadczeniach, tak jak Ty piszesz o swoich? :kwiatek:
A z tego co się orientuję (no i zaobserwowałam na naszym kulawcu)to okucie konia, który kuleje z powodu ropy w kopycie to błąd kardynalny 🤬 i przypomina mi radę jakiej mi kiedyś udzielono... koń Ci się ściga, załóż kaloszki, kaloszki nie chronią?? podkuj na luwexy, koń będzie walił w miękkie, głupie co??? Rozkułam, wyprostowałam konia i się nie ściga 😅 a nawet wet nie widział związku kucia ze ściganiem się (u kutego bardziej słychać więc pewnie jak był bosy także się ścigał)....
(u kutego bardziej słychać więc pewnie jak był bosy także się ścigał)....
no wlasnie. zaczyna sie od prawidlowego strugania.
ja dla podtrzymania watku pofoce jutro nasze kopyta znow. beda komorkowe bo telefon zaginal w akcji, ale beda.
Katija nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że żeby prawidłowo okuć konia, to go należy najpierw dobrze ostrugać 😉
I jeszcze uwaga do nieprawidłowego kucia... łatwiej poradzi sobie z pewnymi niedociągnięciami warsztatu kowalskiego koń bosy z prawidłowym ruchem, który ma możliwość ścierania rogu kopytowego niż koń okuty, nawet jeśli się super i dużo rusza, bo kopyta się nie maja możliwości zetrzeć więc koń jest skazany na to, co mu "zaproponowano" w kwestii kopyt.
A co do ścigania się mojego konia, to ten problem pączkował wraz z upływem czasu.... kułam go na 4 nogi ledwo 6mies, jak był bosy, nie ścigał się, bo miał możliwości usunięcia nadmiarów z pazura (błąd w rozumowaniu weta), po pierwszym kuciu byłam zadowolona, bo Smyk miał położone piętki, więc chętniej szedł po kamieniach, niestety każde kolejne przynosiło tylko problemy i skracało okres nieścigania się (wyrastał pazur, kopyto wchodziło głębiej pod brzuch) aż doszło do takiego paradoksu, że musiałabym przekuwać co 2tygodnie 🤔
no i koniecznie zrób zdjęcia, ja nie mam nic wspólnego z betonem :kwiatek:
wiadomo, ze zle okuty kon to problemy z aparatem ruchu, z czasem zwyrodnienia i trwale wady postawy. dlatego, pomimo ze kuje, nie dalabym tego zrobic innemu kowalowi. jest takich dwoch jak do tej pory. jesli cie to ciekawi, opisywalam jak poszerzalismy kopyta za pomoca podkow. obylo sie bez rozszezenia linii bialej i oderwania sciany. foty zrobie jutro. moge tez nakrecic krotki filmik z ruchem, zeby bylo widac, ze z pietki. tylko kon w czasie leczenia, wiec moze byc troche nieregularny.
Dzięki dziewczyny za rade :kwiatek: nie będe kuła ,ale będę was nachodzić czasem ze zdjęciami czy wszystko jest ok ,a kowal cóż robi jak wie ,najwyżej sama zacznę delikatnie ją robić .Ale będe potrzebowała waszej pomocy i komentarzy do zdjęć .
jak czytam haslo " nie ma dobrego kucia jest tylko zle" to juz dalej nie czytam. budzi to moja irytacje, mam uczucie, ze ktos probuje mi cos narzucic.
Mnie rozłozyło w książkach Strasser jeszcze "gorsze" zdanie - "wszystkie problemy pochodzą od kucia (i wyłącznie od kucia)". Podczas czytania wielokrotnie widząc rażącą niezgodność z prawdą (jak mówię, nasze problemy były bose od początku do końca :P), z trudem powstrzymywałam odruch wymiotny :P ale doczytałam do końca i trochę ciekawych rzeczy mimo wszystko tam było. Chętnie bym przeczytała jeszcze raz, może czas się znajdzie jak zgnębię ksiązki, które teraz mam na liście lektur, bo czuję, że coś jeszcze mogłabym z tego dla siebie "wydusić" 😉
A skoro boso można tyle popsuć, to myślę, że sporo można też naprawić. Jest prościej niż w podkowach, bo lepiej "widać" - ścieranie (OK, na podkowie też widac scieranie, ale na rogu jednak bardziej), można częściej ingerować (naszego krzywusa czasem jak jest potrzeba strugam co tydzień albo co trzy dni, ochwatowca znajomej co tydzień albo dwa - po prostu zobaczę, że się psuje, krzywo chodzi, odstawia nogę, cokolwiek - biorę tarnik i za pięć minut kontroluję, czy jest lepiej. A gdyby któryś z nich był kuty korekcyjnie - paniczny telefon do kowala, kowal nie ma czasu. Czekam tydzień, może przyjedzie, ale to już dwa razy taki czas jak być powinien... Przyjedzie, to zrobi 10 koni, jak będę mieć szczęście to się postara przy moim 😉 ale nikt mi, praktykowi, nie wmówi, że da się zrobić naprawdę porządnie ponad 10 koni ciągiem. Dlatego ja robię jak robię - Ciebie konwertować na boso nie chcę, bo misja dawno mi przeszła 🙂
Fajnie, że są kopyta, które są dobre mimo kucia. Pewnie to kucie im nie szkodzi nawet w 5% tak, jak błędne struganie bose potrafi zaszkodzić. Tylko pytanie - po co je w takim razie kuć, skoro są dobre 😉 Ja się nad tym zupełnie serio zastanawiam, nie chcę Cię przekonywać do niczego :kwiatek:
gajara18 - zanim pomyslisz o robieniu sama, przyjrzyj się dokładnie co kowal robi i pomyśl, co zrobiłabyś inaczej i dlaczego. Spróbuj go do tego namówić - może się uda? Wasze kopytka nie wyglądają fatalnie, a to wcale nie jest tak, że ktokolwiek chwyci tarnik będzie robił lepiej niż dowolny kowal - szczególnie zabierając się za robotę kompletnie bez kursu. Sporo ostatnio widziałam negatywnych przypadków :/ a robota nie jest miła i łatwa, bicepsy rosną, koledzy się śmieją a kopyto wiecznie krzywo wygląda na początku (albo i nie tylko na początku...).
dea, jak juz pisalam kuje tylko na sezon. a robie to dlatego, ze mieszkam na pagorkowatym terenie, gdzie gleby sa ciezkie. jak jest sucho- wysychaja na beton, jak popada troche, to na tym betonie robi sie blotnista maz z duza iloscia kamieni. moj kon przyjechal do mnie ze slabymi dosc kopytami. zaciesnionymi i z nienajlepszym robiem, w dodatku bylo mu bardzo trudno w tym terenie. mial tez przez to nieprawidlowa postawe i ruch. a "pod reka" mialam tradycyjnego kowala. zaczelismy te kopyta prowadzic, zapadla decyzja o kuciu. poczatek byl taki, ze kon przyjechal do mnie okuty na dwa kaptury (zaciesnione kopyto na dwa kaptury kuc!?) i podobno na goraco. jak mu zdjelam podkowy to okazalo sie, ze kopyta sa przepalone i sie wykruszyly. potem prowadzilismy poszerzanie, dostal tez podkowy na tyl bo co z tego, ze przod okuty jak tyl sie kruszyl i pekal. byc moze teraz, kiedy poprawila sie mu postawa i jakosc rogu, to kucie nie byloby konieczne, mozliwe, ze robie to niejako z rozpedu. jednak uwazam, ze nie odbywa sie to ze szkoda dla konia. dodatkowo mam mozliwosc wkrecenia haceli i coraz bardziej sie ku temu sklaniam czasem (wlasnie w kontekscie tej sliskiej mazi na wyschnietej ziemi).
podoba mi sie jeszcze haslo, ze kujemy, zeby przekraczac fizjologiczne mozliwosci konia. nie wiem jak inni, ale ja jezdzac na okutym koniu, pamietam, ze podkowa nie jest amortyzatorem, a wrecz przeciwnie. a panuje taki mit, ze kon okuty to moze po asfalcie zasuwac bez problemu. no wlasnie okutemu koniowi bardziej zaszkodzi to na aparat ruchu niz bosemu przeciez.
🚫 Strasserowa wspomina (nie pamiętam, w której książce, bo przeczytałam 3 dostępne w polskim tłumaczeniu), że spotyka konie kute z prawidłowymi kopytami (tłumaczy nawet dlaczego się tak dzieje), jak również wspomina o koniach bosych, u których występują te same problemy co u kutych, choć kute nigdy nie były..... i wydaje mi się, że nie wolno nam zapominać o takim detalu, jak fakt, że wiedza ewoluuje, więc w książkach z różnych okresów mogą być różne, czasem nawet sprzeczne informacje.... nauki przyrodnicze różnią się tym od ścisłych, że są oparte na doświadczeniu, które zawsze jest skończone i podlega ciągłej weryfikacji 😉
Ja Ci Katija wierzę, że z Twoim koniem jest wszystko dobrze... ale zdjęcia z chęcią zobaczę....i nie zamierzam Cię przekonywać do swojego spojrzenia. Gdzie znajdę historię Twojego konia?? Do namiarów na kowala się gdzieś dogrzebię?? Znajoma ma konia po ochwacie, ze skostniałymi chrząstkami kopytowymi podrażniającymi staw koronowy (a koń był całe życie bosy i chodził tylko po miękkim , oczywiście strugał go nasz eks kowal)
Ja od czasu uzyskania większej kopytnej świadomości nie potrafię siedzieć cicho gdy patrząc na konia widzę duży problem i zapowiedź jeszcze większych kłopotów.... tak mam i tyle. Bo sama wiele razy pytałam skąd mogą wypływać kłopoty mojego konia i nikt, nawet weci nie widzieli patologii w kopytach.... a ona była 😉 Szkoda, że wtedy nikt mi nie wylał wiadra zimnej wody na łeb 🤦
Przychylam się do tego co pisze Dea- bosy koń, to koń, którego można często korygować, zależność od kowala to ciągły problem z terminami no i nie wyobrażam sobie rozkuwania konia co tydzień, bo by miał sitko zamiast kopyt.... i jeszcze sprawa amortyzacji....
kasik - ten zmodyfikowany pogląd to musi być w "Rumaku...", bo tego jedynego (najnowszego) nie czytałam. W "Ochwacie" i "Kuciu..." z całą pewnościa podkowy to jedyne i całe zło tego świata 😀iabeł:
Dea- możliwe, że tam, to pierwsza książka Strasser, która wpadła mi w ręce. Dla mnie książki pani doktor są znaczące, wyjaśniły mi sposób funkcjonowania kopyta oraz jego budowę, jeśli dodam do tego szczątkowe informacje (dostępne w formie tłumaczeń) wyczytane w tekstach 'naturalsów" to mam czytelny obraz i odpowiedź na sporo nurtujących mnie pytań. I nie mnie oceniać błędy tam występujące, bo jestem zbyt cienka w temacie 🙁.
Katija- to o czym wspomniałaś, czyli okresy, w których kopyto "odpoczywa" od podków, unikanie szybszego tempa na twardym podłożu, lub w ogóle unikanie takowego to właśnie wg Strasserowej sposoby na zminimalizowanie lub też całkowite usunięcie zgubnego wpływu podków na kopyto i cały aparat ruchu. Tylko ile osób myśli tak jak Ty?? Ile osób jest rozsądna?? Na większość kłopotów zaleca się kucie, podczas gdy większość z nich można usunąć (jedynie??) prawidłowym werkowaniem... Wszystko jest dla ludzi, i niestety wszystko ulega zniekształceniom....to smutne ale prawdziwe...
Na pewno warto pisać o kowalach robiących klasycznie i poprawnie niemniej dla mnie to jak czytanie o kosmosie 😉 bo widzę robotę określonych osób, a jej daleko od ideału.... i o tym także warto pisać :kwiatek:
"wszystkie problemy pochodzą od kucia (i wyłącznie od kucia)"
Wiecie, dziewczyny, wynik zależy od tego, na jakim materiale się robi badania 😉
Strasser (IMHO, oczywiście) miała dostęp do koni udomowionych, których głównym problemem była niewłaściwa pielęgnacja kopyt, w tym kiepskie podkuwanie. Innych nie było (bo i skąd w Europie wziąć mustangi?), a te konie, co były, stanowiły przypuszczalnie reprezentatywną próbę dla ogólnej populacji koni udomowionych chowanych w warunkach stajennych z całym "dobrodziejstwem" inwentarza, w tym z podkowami przybijanymi mniej lub bardziej fortunnie.
Szkoląc się i pracując na takich, a nie innych przypadkach, faktycznie można wysnuć wniosek, że podkowy są źródłem wszystkich kopytowych problemów, jakie spotykamy. Kwestia perspektywy.
Zresztą przykład z naszego własnego podwórka - dlaczego znacząca większość ludzi nie widzi, że ich konie mają kopyta do d***, a stoją jakby miały Heine-Medina? Bo większość takie ma i tak właśnie stoi, to wszędzie spotykany widok, nie ma innego do porównania.
My wiemy i mamy świadomość, ale to j.w. kwestia reprezentatywnej próby, którą się ogląda. 😉
zeby byla jasnosc- ja nie twierdze, ze sa to kopyta idealne. wiem, ze nadal sa zaciesnione, lewy przod nienajlepiej skatowany. kon powinien miec wieksze podkowy na przodach, ale niestety nie mozemy go tak kuc, sciaga je sobie.









kasik, co do czestego sciagania podkow. kiedy jeszcze bylo tak, ze poprzedni kowal stal u mnie z koniem i byl regularnie, norma bylo to, ze jesli ktorys kon mial nie pracowac przez pewien czas (np 2 tyg.) z powodu kulawizny, czy niedyspozycji wlasciciela, byl rozkuwany.
Małe sprostowanie apropos Herszta - ja uważam, że on ma duże flary i przecież Ci katija mówiłam to, że ma flary 😉 - ale to było po zimie jak mówiłaś, że był zostawiony dłużej chyba między struganiami czy cos, więc nie wiem czy to od żywienia było, czy od za długich ścian mechaniczne. W sumie ostatnie 2 razy jak uw as byłam to na Herszta nie patrzyłam, więc nie wiem jak jest teraz. Natomiast koń faktycznie chodzi od piętki, co jak patrze na konie w podkowach nie zdarza się niestety zbyt często plus kowal katiji nie wybiera tak podeszw jak inni kowale, przynajmniej akurat u tego konia.
Ale np jak ja bym miała strugać takie kopyto, to bym trzymała je np na niższych piętkach(i dążyła do tego by te które są położone 'wstały'😉 i na pewno walczyła z flarami na przedkątnych 😉
Odnośnie konia Perlicy - widziałam go zdaje się jak jeszcze miał te luźną podkowe i przede wszystkim rzucała się w oczy tam asymetria kopyt - to na które kulała było wyższe od drugiego i to powinien kowal korygować. Niemniej skoro koń zakulał nagle i było to od luźnego gwoździa, to prawdopodobnie akurat ta asymetria nie miała tu związku z ta kulawizną. Też bym się teraz zastanowiła czy jej się teraz ropa nie zaczęła zbierać, jeśli rzeczywiście przyczyną kulawizny był gwóźdź, pozakładaj ten rivanol, jak ropa jest to wyjdzie.
Branka czekam na kowala dziś żeby rozkuł, bo to chyba nie był dobry pomysł żeby ją od razu kuć 🙁
Wtedy założę rivanol,ale kopyto nie grzeje...
branka, ja nie napisalam, ze uwazasz, ze nie ma 😉 ma i ja tez o tym wiem. tylko nie uwazam, zeby mial od tego chora watrobe 😉
z polozonymi tylnimi pietkami walczymy i juz sa wyzej niz byly. natomiast co do przednich, to mi sie wydaje, ze sa niskie...

zdjecie, ktore mam na tapecie w telefonie tez pokaze 😀
Tzn chodzi mi o te położone, że powinny 'wstać', cofnąć się. Położone piętki nie oznaczają niskich (zresztą co pewnie wiesz, ale tak dla rozjaśnienia o co mi chodzi piszę 😉 ) położone piętki są długie i w takim kontekście pisałam, że bym je obniżała (może powinno sie uzywać innego słowa, ale chodzi po prostu o skracanie ich) i - żeby były prawidłowe czyli niskie (ale nie położone, tylko rosnące pod odpowiednim kątem i krótkie).
edit: Plus generalnie taka jest rzecz, że okute kopyto jest całe jakby trochę 'wyżej' ponad ziemią, przez co strzałka nie pracuje tak jak w bosym kopycie. Bose kopyto z niskimi piętkami będzie zawsze wyglądało trochę inaczej niż podkute kopyto z niskimi piętkami na takim ujęciu jak wrzuciłaś na górnym zdjęciu w poscie wyżej.
Nie wiem czy piszę to jakkolwiek zrozumiale :P