ochwat

dea   primum non nocere
16 czerwca 2011 14:21
Chcesz pomóc koniowi czy chcesz pomóc znaleźć paszę, a konia masz w nosie?

Możesz mieć problem z paszą niskobiałkową dla ochwatowców, bo producenci niestety dali sobie powciskać teorie i coraz więcej pasz ma nadruk "niskocukrowe i niskoskrobiowe". Tyle że to raczej ino nadruk, cukru i tak, z definicji raczej bedzie w tym wszystkim za dużo. Niskocukrowa pasza zbożowa to oksymoron - jak "żywy trup" albo "niesłodki cukier" albo "nietłusty olej"...
Dla takiego ochwatowca będzie lepsze świeze siano (dobrej jakości ) moczone , czy moze kiepska trawa podawana 2razy dziennie koszona  ? nie potrafie teoretycznie  ocenić co by zawierało wiecej węglowodanów .
dea   primum non nocere
16 czerwca 2011 16:53
Świeże siano - masz na myśli tegoroczne? Chyba jeszcze za szybko na skarmianie, u nas dopiero co kosili, bałabym się. Ogólnie siano moczone jest bardziej polecane dla ochwatowca niż trawa. Szczególnie jeśli przez "kiepskiej jakości" rozumiesz np. poddaną suszy - taka potrafi zawierać konkretne ilosci cukru. Najlepiej siano i to takie, które powoli schło, idealnie jest w pochmurne bezdeszczowe dni 😉 (dlatego "mordercze" pod względem zawartości cukrów są workowane siana suszone "natychmiastowo" gorącym powietrzem - bo trawa nie ma czasu zużyć wyprodukowanego cukru zanim wyschnie - z wyschniętej już cukru nie ubywa, można go najwyżej wypłukać, dlatego moczymy).
dea: błagam Cię, nie bierz wszystkiego pod taką lupę, to nie tak! 🤦 Gdyby mnie koń nie obchodził, nie pisałabym tu wcale, nei zajmowałabym sie tym! Trace na to czas, szukam, wiec chyba mi zalezy, tak?
szukam niskobiałkowej, tak zalecił wet. Owszem, pospisuję co sie da, pzredstawię właścicielce co znalazłam, ale była mowa o niskopbiałkowej: to taka szukam! 😤
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 11:04
JSBach - domyślam się, że jest tak jak piszesz. Nie atakuję Cię - chciałam tylko skłonić do chwili przemyślenia. To co piszesz jest zwyczajnie niezgodne z rzeczywistością. Ja też nie piszę tutaj po to, żeby Tobie dokopać, tylko żeby pomóc koniowi. Po to jestem na tym forum, żeby czasem pomóc jakiemuś koniowi.

Jeśli chodzi o ochwat i trzeszczkozę to niestety, polscy weci często są sto lat za murzynami i człowiek stoi przed wyborem - ufać bezwarunkowo i najczęściej patrzeć jak koń się stacza szybciej lub wolniej, albo jednak spróbować tego, co zwyczajnie działa. Wybór - o tym czy przekażesz te informacje właścicielom konia czy nie - należy do Ciebie. O tym, co dostanie koń - zdecyduje właściciel. Ja juz powiedziałam co powinno się zrobić według mojej najlepszej wiedzy. Jeśli chcesz, mogę raz jeszcze podlinkować te badania naukowe. Nie wściekaj się na mnie, bo nie masz powodu...


Jeśli chodzi o ochwat i trzeszczkozę to niestety, polscy weci często są sto lat za murzynami

nie obrażąjąc czarnoskórych to niestety racja.
Ja kilka dni temu mówiąc, że podejrzewam u konia (mega wrażliwośc podeszwy, mega drobienie) insulinooporność i coś jak ochwat usłyszłam od veta;
- ha, ha, ha, chyba kopyta ochwatowego nie widziałaś!!
No taaak, bo ochwat to od razu musi być "ochwat przez rok zaniedbania" i wyglądać jak na zdjęciach koni powyciąganych z jakiś szopek od bambra, no i oczywiście ochwat to się bierze z tego, ze konia ktoś zamknął na rok w boksie na rok i tonę owsa mu co dzień dawał... i to młody vet, nie jakiś dizad stary co kończył studia za króla świeczka jak ronetgen cudem techniki był.

I jeszcze pewna pani weterynarz (zawodniczka) na tekst: mój koń ma wrażliwą podeszwę i drobi, jak z karabinu maszynowego strzeliła odpowiedź - "okuj go!". Taaak , super rozwiązanie, coś jak
-"Panie doktorze, bolą mnie plecy przy siadaniu...
- To nie siadaj, stój!
Nie ma to jak szukanie przyczyny problemu, jak leczenie a nie maskowanie. Ale gdyby znaleźć przyczynę problemu to od kogo by tu kasę kasować. Jak konie będą zdrowe i nie będą chorować to bankructwo...
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 11:47
kotbury - zapomniałaś, że przy ochwacie koń musi mieć takie narty zapuszczone, żeby siadał na zadzie. Jeśli nie prezentuje "postawy ochwatowej" i jeszcze na przykład stoi podsiebnie czyli "normalnie"*, to już na pewno nie ma ochwatu.

* no właśnie, bo norma to to, co się widzi najczęściej, prawda? A jakiś czas temu ktoś wkleił gdzieś tu na forum z oburzeniem zdjęcie konia z ogłoszenia. Koń stał całkowicie prosto a komentarz był - postawa ochwatowa  😲

Jak sobie nasz hucułek po sterydzie zapuścił podeszwę (teraz wiem, że to był lekki ochwat) to też się musiałam bronić przed naciskami, żeby ją wycinać koniecznie (wet powiedział, że za gruba, bo się nie ugina pod czułkami). Nie byłam jeszcze wtedy taka pewna, więc niejedna nieprzespana noc przeszła nad myśleniem - ciąć czy nie ciąć. Zaufałam koniowi. Zrzucił podeszwę jak był gotowy. Dzięki temu cały ten ochwat przekłusował/przegalopował, z pazurkiem skracanym co tydzień i piętkami obniżanymi...

Ochwat ze znanego powodu, którego można uniknąć na przyszłość (np. to nieszczęsne podanie sterydu) to jest pół biedy. Wtedy widać że kopyto chce zrastać prawidłowe i wystarczy pilnować mechaniki, dopóki nie zrośnie. Gorzej, jeśli koń ma syndrom metaboliczny i non stop przyczyna ochwatu występuje - na kopycie widać wtedy szybszy wzrost na piętkach niż na pazurze, kopyto rośnie do przodu i zawija się i tutaj już nie bardzo samym struganiem cokolwiek można wskórać 🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 czerwca 2011 11:57
Jeśli chodzi o ochwat i trzeszczkozę to niestety, polscy weci często są sto lat za murzynami

niestety, nie tylko polscy weci...

15-letnia kobyła mojej córki absolutnie bez sklonności do otyłości (duzy koń) i nigdy nie mająca podobnych problemów nagle w trakcie jazdy zaczęła jej drobić, następnego dnia jeszcze gorzej. jedzie z koniem na badania do kliniki, tam robią wszystkie badania (prawie) łącznie z prześwietleniami nóg. Nic nie wykryto, stwierdzono że nogi w nadzwyczaj super stanie, jak u młodego konia,  ale za to postawiono diagnozę: ochwat.

Jednak Julka sobie przypomniała że kobyła tarzała się parę dni wcześniej  na padoku i wpadła w jakieś zagłębienie i nie mogła się długo podnieść z niego  i że to może być coś z kręgosłupem a nie  ochwat, na który nic nie wskazywało jednak.

Zawezwała innego lekarza wet -  ze specjalnością w kręgarstwie - która stwierdziła że koń ma przekręconą miednicę i przeprowadziła nastawianie.

Rzecz się miała w Danii.
To ja strzelę eleborat teraz.

Mój puszczony na trawę od 1 kwietnia dorobił się ochwatu.
Zaczęło się na ostro: zaczerwienienie i ocieplenie koronek we wszystkich nogach. Macanie na zmianę w różnych nogach- głównie przody. Spłaszczenie miseczki w przodach. Nie było postawy ochwatowej.

Odstawiłam od trawy, zabrałam owies, dałam sieczkę i siano. Padok piaszczysty.
Mimo tego podeszwa jest wrażliwa.

2 weterynarzy powiedziało- "nie jest to ochwat, bo nie ma rotacji kości kopytowej, a przy ochwacie ZAWSZE jest rotacja, bo ścięgno zginacza głębokiego ciągnie kość. Tu rtg czyste, więc to NIE OCHWAT".

Na moje pytanie- to co to jest, uzyskałam odpowiedź, że "przyczyną macania jest cienka i wrażliwa podeszwa". Podeszwa badana czułkami uginała się mocno.
Na moje pytanie "czy to nie może być ochwat, w którym kość równolegle "opada" , a nie tylko na pazurze - i wówczas objawem byłaby właśnie cienka, wrażliwa podeszwa i spłaszczenie miseczki"- usłyszałam NIE. "Nie ma w ogóle czegoś takiego"

I porada- OKUĆ.

Na moje drążenie przyczyny cienkiej podeszwy uzyskałam 4 możliwe przyczyny takiego stanu. ( 2 dobrych, znanych i polecanych wetów gnębiłam)
a) taka genetyka że cienka i wrażliwa podeszwa ( od miesiąca mu się genetyka zmieniła? 🤔wirek🙂
b) kowal za dużo wybrał ( i powtarzano to, mimo że próbowałam tłumaczyć, że strugam sama i NIE ma takiej możliwości)
c) niedobór biotyny i metioniny
d) niedobory wiosenne/przednówek/ wiele koni szwankuje na wiosnę

A koń po raz pierwszy raz w życiu na wiosnę dostał jabłuszek i nijakich niedoborów u niego nie podejrzewam.

Kiedy pytałam, czy to może być od wiosennej/wysokocukrowej/wysokobiałkowej trawy usłyszałam-" NIE, to nie trawa".

Jeden z wetów mnie zadziwił, bo kiedy drążyłam ten ochwat, to odpowiedział, że "leczenie ochwatów to teraz jest różne. Są różne podejścia, wie pani... Na wysokie piętki, na niskie piętki, metoda Straseser" Czyli - sporo słyszał.  😉
Ale co do przyczyny ochwatów, rodzaju objawów, ja osobiście widzę luki.

I to jest strasznie przykre, że nie ma się wsparcia w dobrych weterynarzach, którym w zasadzie chciałabym ufać.  I postępuję WBREW ich zaleceniom, bo : nie okułam, nie puściłam nadal na trawę, choć obydwaj kazali, zamierzam suplementować odpowiednie minerały, mimo iż uważają to za zbędne. Uważają, że am dawać biotynę i metioninę ( te również podaję, żeby nie było, żem taka całkiem nieposłuszna)

ps- kiedy zaczęłam wątpić w swoje diagnozy totalnie inne od diagnóz weterynarzy, napisałam do pana Tomka zajmującego się struganiem według Strasser i powiedział- "ochwat".

Nie podoba mi się, że weterynarze są tak bardzo niedouczeni. Sama jestem lekarzem i wiem, że nie każde "nowinki" okazują się słuszne i prawdziwe. Nie każde "cuda" są cudami.  😉 Wiem również jednak, że NAUKA idzie do przodu. I trzeba odróżniać wiedzę naukową od wiedzy nienaukowej i jednak dokształcać się. Nie mam jakiegoś żalu personalnie do poszczególnych weterynarzy, bo nikt nie jest alfą i omegą w każdej dziedzinie i ja to rozumiem. Jest to po prostu przykre, że są aż takie luki w wiedzy weterynarzy w kwestiach kopytowych.
Dobra....to se pogadałam.
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 14:01
Na moje pytanie "czy to nie może być ochwat, w którym kość równolegle "opada" , a nie tylko na pazurze - i wówczas objawem byłaby właśnie cienka, wrażliwa podeszwa i spłaszczenie miseczki"- usłyszałam NIE. "Nie ma w ogóle czegoś takiego"


A możesz im przy okazji zadać pytanie co to w takim razie jest "distal descent" oraz jak w relacji do koronki powinien się sytuować staw kopytowy? Tzn. czy ten staw jest w określonym miejscu, czy też istnieją zdrowe, sprawne konie z połową kości koronowej zanurzonej w puszkę kopytową? Zadziwiające, że na ten drobny fakt na Twoich rtg nie zwrócili uwagi...
Mam taki plan, żeby poczekać aż kość mu się "podniesie". Prześwietlić jeszcze raz u tego samego weterynarza i wtedy z nim porozmawiać porównując obie fotki. Zwłaszcza, że jest bardzo sympatycznym i kontaktowym człowiekiem. Dam znać co powie.

Gorzej, jeśli koń ma syndrom metaboliczny i non stop przyczyna ochwatu występuje - na kopycie widać wtedy szybszy wzrost na piętkach niż na pazurze, kopyto rośnie do przodu i zawija się i tutaj już nie bardzo samym struganiem cokolwiek można wskórać 🙁


No właśnie mnie dopiero jakiś czas temu oświeciło, że mój koń od kiedy go mam ma właśnie takie objawy...
Struganiem się zlikwiduje to fakt,a le bez poprawnego strugania reszta nie będzie mogła dobrze zafunkcjonować.
Nie mam jak odciąć trawy - i się skończy kagańcem, buuuiu 😵


Mam taki plan, żeby poczekać aż kość mu się "podniesie". Prześwietlić jeszcze raz u tego samego weterynarza i wtedy z nim porozmawiać porównując obie fotki. Zwłaszcza, że jest bardzo sympatycznym i kontaktowym człowiekiem. Dam znać co powie.

No to cie podziwiam za chęci - mi po ostatnim numerze (koń z gorączką, vet mów, że nie przyjedzie bo nie może ale dzwoni do drugiego veta i , że ten będzie rano. Mija południe dnia następnego nikt do konia nie przyjechał. Dzwonię do tego drugiego, a on do mnie, że nasz vet w ogóle do niego nie zadzwonił😉, nice, isn't it) nie chce się dawać jakiejkolwiek wiedzy komukolwiek.
Wiwiana   szaman fanatyk
17 czerwca 2011 14:16
kotbury, kaganiec nie jest takim znów dręczeniem konisiów 😉 Jak tylko koń się nauczy w nim podgryzać trawę i skojarzy, że namordnik=wyjście na trawę, to sam się będzie do niego pchał. 😉
Rodzina czasem czyni mi wyrzuty, że biednego konisia (czyt.moją poochwatową kobyłę) męczę kagańcem i zawsze odpowiadam, że wolę, żeby była nawet trochę nieszczęśliwa niż bardzo chora 😉
kotbury, kaganiec nie jest takim znów dręczeniem konisiów 😉 Jak tylko koń się nauczy w nim podgryzać trawę i skojarzy, że namordnik=wyjście na trawę, to sam się będzie do niego pchał. 😉
Rodzina czasem czyni mi wyrzuty, że biednego konisia (czyt.moją poochwatową kobyłę) męczę kagańcem i zawsze odpowiadam, że wolę, żeby była nawet trochę nieszczęśliwa niż bardzo chora 😉


Z zakładaniem żadnego problemu nie będzię. Gorzej z ludźmi, którzy konika żałować będą i będą go dokarmiać oraz z faktem, że się w towarzystwie odgryźć nie będzie mógł.
Wiwiana   szaman fanatyk
17 czerwca 2011 14:33
Jak go tak będą żałować i dokarmiać to zapytaj czy na rehabilitację ochwatu albo operację kolki kasy też nie pożałują 😉
A do obrony ma jeszcze kopyta  😀iabeł:
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 14:37
Ja sie zastanawiam, czy nasza trawa nie za krótka na kaganiec, czy bydlę bedzie cokolwiek dawało radę zjeść. Będe próbować, zobaczymy... Jak przejdzie samodzielne zakładanie, to kolejna misja - przeszkolić stajennych i przekonać ich, żeby nie "zapominali" ubrac konia...
Wiwiana   szaman fanatyk
17 czerwca 2011 14:40
Dea, moja idzie specjalnie na tą krótszą poprzygryzaną przez Duże trawę, bo długiej nijak się nie da "zgarnąć" do kagańca 😉
Nie wiem jak u Was z ilością trawy, ale jeśli występuje ona w charakterze zdechłych szczątków to może być z kolei za krótka na kaganiec i też koń nic nie zje.
No to żeście mi teraz dały do myślenia.... będę latać i zdjęcia trawy tu wstawiać... cholera no. 🤦
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 15:13
Tak, obawiam sie, że będzie za krótka na kaganiec 🙁 zobaczymy... Jak nie bedzie dawała rady jeść, to jej głodzić w tym nie będę.

EDIT: kurcze, dziewczyny, nie uważacie, że życie byłoby piękne i proste, gdyby wystarczyło podac "specjalną paszę", ewentualnie podkuć - i już? Naprawdę szkoda, że to tak nie działa  😕
A najlepiej byłoby zawołać weta, zapłacić. Zawołać kowala, zapłacić, nie myśleć przy tym nic a nic, i za 5 minut iść od razu jeździć na zdrowym już koniu.
A najlepiej by było nie wołać ich, tylko niech stajenny ich zawoła.
dea   primum non nocere
17 czerwca 2011 15:20
W GG była taka emotka <marzy> - oj tak... A realia inne i brutalne.
Mam takie pytanie ,czy klacz po lekkim ochwacie moze być w programie dotacyjnym i co dwa lata rodzić źrebaki ?
dea   primum non nocere
21 lipca 2011 12:02
Dlaczego miała ochwat? Czy czynnik, który go wywołał, się nie powtórzy? Powinna być pod szczególną opieką w trakcie ciąży i w okolicy porodu, żeby powtórki poporodowej nie zaliczyć, mieć regularnie, prawidłowo strugane kopyta, nie być otyła/przekarmiana (jeśli to hucuł to szczególnie trzeba uważać), mieć zbilansowane minerały w żarciu - i poza tym chyba może... o "prawnych" przeciwwskazaniach nic nie wiem.
Wiwiana   szaman fanatyk
21 lipca 2011 12:04
Do dotacji może rodzić. Kopyta nie wpływają na przyznanie/zabranie dotacji.
A szkoda...
dea   primum non nocere
21 lipca 2011 12:07
Wiwiana - myślisz, że skłonność do ochwatu jest genetyczna, czy że trzeba by nakopać właścicielom, którzy mają maszynki do rodzenia z obolałymi kapciami?
Wiwiana   szaman fanatyk
21 lipca 2011 12:17
To drugie.
Jeżdżąc po stajniach naoglądałam się dość dotacyjnych kobył z nigdy nie robionymi kopytami, "bo pani, kto by sie tam z nio szarpał, una kupyt nie daje, to my nie bierzem, a na co jej to, una tylko, pani, do rodzenia ma być" i dotacyjnych źrebiąt z krzywymi sztorcami, bez strzałek, bo wygniły, ani nie nauczonych wiązania ani łapania, o podawaniu nóg należy od razu zapomnieć, a do boksu nie wchodzić, bo źrebak nigdy nie wypuszczany na ścianę wskakuje w panice.
Nikt tego nie kontroluje, a taki jeden chodofca koni dotacyjnych kupuje od drugiego chodofcy te kaleki bez nóg i tak się toczy ten interesik, bo u znaczącej większości liczy się sztuka, a nie jakość.
Są oczywiście hodowcy dotacyjni, którzy dbają jak bozia przykazała, ale to ci, którzy konie mieli już dawno i wiedzą jak się nimi zajmować. Opisane patologiczne przypadki pochodzą ze "stajni" tych ludzi, którzy zakupili se koniki na hura, bo dotację dają i wielka kasa z tego będzie.

Tfu, powiadam. Wk**** mnie temat dotacji.

A ochwat genetyczny NIE JEST, jak powszechnie wiadomo 😉
dea   primum non nocere
21 lipca 2011 13:12
Tjaa... no, ja miałam przypływ wiary w ludzi i zrozumiałam, że roksis14 pyta nie o to, czy ktoś jej da dotację jak spojrzy na kopyta, tylko o to, czy kobyle poochwatowej rodzenie co 2 lata nie zaszkodzi. Mam nadal nadzieję, że tak właśnie jest.
Chodziło mi właśnie o to czy rodzenie co 2 lata jej nie zaszkodzi .  Koń jest mojego dziadka ,który zastanawiał się nad trzymaniem dwóch kobyłek na dotacje ,ale wątpie żeby zrealizował swój plan ,gdyż jest to moim zdaniem nie opłacalne i ciągle próbuje go od tego pomysłu odciągnąć . No ale tak z ciekawości chciałam się zapytać ,gdyż mamy hucułkę ,którą wyrwaliśmy z od pseudohodowcy . Ochwat powstał w wyniku nieodpowiedniego karmienia . Klacz chodzi praktycznie normalnie , nie kuleje ,pod siodłem chodzi bardzo rzadko . Choć ma dopiero 5 lat to można powiedzieć że ma już emeryturkę ,prawdopodobnie dziadek będzie chciał ją zaźrebić , takze dobrze , że matką może być z ochwatem .
Jeśli ochwat  (skłonności do niego) nie jest genetyczny (nie wiem, nigdy nie czytałam na ten temat) to czym wytłumaczyć, że jedne konie mają syndrom metaboliczny a inne nie, lub, że np. hucuły i kuce mają cześciej...
chyba jednak geny mają tu sporo do powiedzenia.
Moim zdaniem geny mają dużo do powiedzenia. Wystarczy popatrzec na indywidualne różnice w tolerancji cukrów niestrukturalnych, niekiedy naprawde duże u koni róznych ras czy z różnych linii.

Zresztą mam okazję zajmować się kilkoma końmi, które są spokrewnione, niekiedy blisko, bo np źrebie i matka i naprawdę widać duże podobieństwa zarówno w wyglądzie kopyt, jakości rogu(chodzi mi głownie o twardość) jak i w  tym jak radzą sobie np właśnie węglowodanami niestrukturalnymi.

Sam ochwat jaki choroba nie jest dziedziczony, ale pewne skłonności do niego mogą być.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się