Jak namówić rodziców na konia/jak odmówić konia dziecku
jak namówić rodziców na konia jeżdżę 5 lat kocham konie ( :konik🙂 i marze o swoim jeżdżę będę w tym roku startować w zawodach w skokach. Umiem dbać o konia czyścić ,siodłać itp. Mam już kilka rzeczy (zestaw szczotek, derke polarową, puch pod siodło, kanter , uwiąz, puszek na popręg, naczółek, palcat). 🙄 Mam dużo książek o koniach robie notatki i się z nich uczę . Tata chcee mi go kupić ale się boi że on będzie się nim opiekować
POMÓŻCIE POMOC HELP
edtyowalam tytul, bo watek w sumie ciekawie sie rozwinal, pomimo slabego poczatku 😉
najlepiej zamknij się w pokoju i zrób szantaż - jak nie dostanę konia, to potnę się tępą linijką - zapewniam, działa 😎
Ja uważam ,że najlepiej jakbyś zabrał rodziców do stajni i pokazał co potrafisz robić przy koniach.Poproś ich od niechcenia nie pomogą .Może sami coś zrobią np. wyczyszcza konia.Ja tak zrobiłam i dostałam tak konia.
K0niara, poważnie to sposób jest jeden: namawiasz rodziców na dzierżawę (krótka lub dłuższą) i udowadniasz, że potrafisz się opiekować i zajmować koniem, jednocześnie dobrze się ucząc.
Najlepsza metoda- kup konia sama, potajemnie. Postaw na balkonie, może się nie zorientują. A jeśli jednak się połapią i zapytają co to ma być odpowiedz "nie wiem".
Tata ma rację. Koń nie rower. Znudzi ci się to i jemu będzie przykro, nie odstawisz go na strych. Będziesz miała własne pieniądze, to sama sobie konia kupisz - kiedyś...
K0niara poważnie? Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że musisz jeszcze duuuuuuużo się nauczyć zanim czeka Cię zakup własnego wierzchowca. Bo to nie tylko kwestia namówienia rodziców i posiadania sprzętu różnej maści, kiedy kupujesz konia spada na Ciebie ogromna odpowiedzialność, głównie finansowa; umówmy się, że utrzymanie konia tanie nie jest. Oczywiście nie życzę Ci źle, ja wiem doskonale że ta zależność, kiedy nie masz własnego konia i musisz polegać na innych, którzy Ci swojego oddają pod opiekę/dzierżawę jest upierdliwa. Rozumiem, że bycie 'na swoim' daje satysfakcję. Ale co to będzie za satysfakcja, jak się okaże że sobie z tym koniem nie będziesz radzić, nie wyrobisz finansowo czy też nie znajdziesz dla niego czasu? Kupno konia to nie jest takie "hop siup", to poważna decyzja, która powinna być przemyślana.
Podsumowując: pojeździj, poszkól się gdzie się da, dzierżawa też jest dobrym rozwiązaniem - chociaż trochę uświadamia nam, jakim kosztem jest utrzymanie konia i jakie obowiązki przejmujesz, jeśli masz go praktycznie dla siebie. Wszystko w swoim czasie, każdy prawdziwy miłośnik koni kiedyś się dorabia własnego, myślę, że nie ma się co spieszyć, warto poczekać, by za to zwierzak miał później fantastyczne warunki i opiekę.
etosha po raz kolejny udowadniasz, że dostajesz co chcesz... Nie chcę Cię oczywiście w żaden sposób urażać, ale skoro piszesz, że przez zabranie rodziców do stajni i pokazanie im, co to koń i jak się go czyści kupili Ci własnego, to o czymś to świadczy... Może to po prostu zazdrość przeze mnie przemawia? Otóż moi rodzice wielokrotnie byli w stajni, mój dzierżawiony Pedro wielokrotnie był u nas na podwórku, głaskali te zwierzęta, czyścili, karmili, trzymali na trawce. I popatrz, no kurde uparciuchy, kupić własnego konia mi nie chcą 😎
najlepiej zamknij się w pokoju i zrób szantaż - jak nie dostanę konia, to potnę się tępą linijką - zapewniam, działa 😎
🤣
ja próbowałam namówić przez wieeele lat, najpierw bylo ze kon na komunie, po komunii ze na coś tam, po coś tam, że na 18-stke, jak usłyszałam że na ślub czy chrzciny dziecka to odpuściłam... kupilam sama kilka lat temu i nadal ich nie poinformowałam o tym fakcie ;] (czyli jak radzi Just Cherry, tyle ze ja juz bylam dorosła i sama na niego zarabialam 😉 , bo balkonu nei mam, a w ogródku by zauważyli 😁, wiec musialam wynająć mu dom 😉 )
a argument był zupelnie odwrotny niz przytoczony przez twoich rodziców - moi twierdzili, ze bede sie zabardzo zajmować i przesiadywac siągle w stajni 🙄
Na moich namawianie nie dzialalo - wyjechalam za granice na cale wakacje, pracowalam przy koniach, odlozylam, kupilam konia, a potem do konca szkoly dawalam korki z angola i z chemii zeby zarobic na pensjonat, plus szlo na konia cale moje kieszonkowe - z perspektywy nie zaluje, ale odpukac nigdy mi kon nie zachorowal, bo wtedy juz by rozowo nie bylo.
Hm. Ja mojego Tatę kiedyś spytałam. I to był błąd, bo widziałam, że mu przykro odmówić.
Konia kupiłam rok później, za zarobione za granicą pieniądze, utrzymywałam sama przez 2 lata, chodząc na dwie zmiany i zawalając drugi rok filologii. No ale wtedy koń był ważniejszy.
Poczekaj, aż będzie Cię stać na kupno, no chyba, że Twoi Rodzice mogą sobie na to spokojnie pozwolić. Jeżdżą z Tobą do stajni? Sami zobaczą, ze to kochasz, może to ich przekona. Dobrym argumentem jest ominięcie "zagrożeń związanych z dorastaniem", ale o tym musi ich uświadomić osoba dorosła, jakiś autorytet 😎
Pozostaje Ci uczyć się dalej, sprzęt się nie zmarnuje, uzbrój się w cierpliwość i choć może to potrwać jakiś czas konsekwentnie udowadniaj rodzicom że jesteś na tyle odpowiedzialna że będziesz o konia dbała sama. Na razie doskonal swoje umiejętności jeździeckie, korzystaj i jeździj na różnych koniach i mimo że pewnie strasznie chcesz mieć tego konia już teraz zaraz na spokojnie pogadaj z rodzicami jakie muszą być spełnione warunki żebyś mogła dostać swojego konia. Zastanów się też nad dzierżawą być może na to się zgodzą.
Ja swojego pierwszego konia dostałam jak miałam 11 lat i do dziś go mam prosiłam zawsze o konia ale co z tego że w stajni jest 12 koni zimnokrwistych ja chciałam tego swojego hucuła i tak tato raz pojechał z moim wujkiem i kupili mi 6 msc hucułke na której teraz już jeżdzę i jest prze kochana 💘 Ale niema co się gorączkować
Jest już przynajmniej jeden wątek związany z kupnem koni,proponowałabym przenieść ten temat do już istniejącego.
Całe dzieciństwo prosiłam rodziców o konia. Tata był skłonny do takiego zakupu, ale mama bojąca się koni jakby to były co najmniej aligatory, stanowczo się nie zgadzała. Był taki moment, że byli blisko, aby zakupu dokonać. Chodziło wtedy o młodego, spokojnego wałaszka, popierdółki w sam raz dla uczącej się dziewczynki. Bardzo przeżywałam, że wtedy konisko nie zostało jednak moje. W tej chwili, gdy patrzę na wszystko z perspektywy lat cieszę się, że tak wyszło. Wigor jest teraz bardzo sędziwym koniskiem, na którym wiem, że nie nauczyłabym się niczego więcej niż to co umiałam w wieku 10 lat, w tej chwili nie mogłabym już na nim jeździć ze względu na jego wiek, kochałabym go pewnie z całego serca, ale wiem, że dobrze się stało, że nie został mój. Czasem na prawdę lepiej poczekać parę lat, zdobyć niezbędnego doświadczenia i dopiero kupić własnego konia. Czy Twój tata jest w jakiś sposób związany z końmi? Poza umiejętnościami jeździeckimi bardzo ważne jest też wiedza dotycząca opieki, bo kto jak nie Ty wyznaczy ile koń ma jeść? Co zrobisz, gdy koń dostanie kolki? Czy w ogóle rozpoznasz tą kolkę? Takich rzeczy jest cała masa, a zdobycie wiedzy zajmuje lata.
spoko.. ja się prosiłam chyba z 4 lata .. ale tata zawsze porównywał konie do samochodów 😁 w końcu wyszedł mega spontan i konia miałam na drugi dzień 😎
I JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA, ŻE NIE KUPILI MI GO WCZEŚNIEJ!
ja dostałam konia plus minus rok po tym jak zaczęłam jeździć, ale to też inna sytuacja była, bo ja nie szukałam konia, nie chciałam konia, chciałam ją 😍
a sprawa była przesądzona odkąd moja mama weszła pierwszy raz do stajni z wielkimi oporami (bo śmierdzi, a konie mają duże głowy :hihi🙂 i pogłaskała ją po chrapach na wyciągniętej ręce (byleby za blisko nie podejść), ile ja się potem nasłuchałam jakie ona ma rzęsy i jak się mądrze patrzy 🤣
nie jest to łatwe, bo jest ciężko, obowiązek przede wszystkim finansowy i to dużo większy niż by się tak na sucho mogło wydawać, ale nie żałuję i nie żałowałam ani przez najmniejszą chwilę 😅
Uważam, że każdy może mieć konia, tzn. w każdym wieku, nawet jeśli jest to dziecko lat 10 czy 11, byleby rodziców było stać i zdawali sobie sprawę jaka to odpowiedzialność i nawet nie chodzi o doświadczenie, bo zawsze można znaleźć dobry pensjonat, gdzie ludzie znają się na rzeczy, zawsze doradzą i pomogą 😉
ps. oczywiście ludzi i pensjonatu należy szukać i poznać zanim się tego konia kupi :p
No tak, tylko skąd ktoś niedoświadczony ma wiedzieć, że akurat ta stajnia i ci ludzie są odpowiedni? Laikom każdy kto potrafi skoczyć stacjonatę lub rozpoznać przerośnięte kopyto wydaje się "miszczem", a takich "miszczów" jest wszędzie pełno niestety. Kiedyś największym autorytetem byli dla mnie ludzie, u których uczyłam się jeździć, a ich stajnia była najwspanialsza na świecie. Teraz, mimo ogromnego sentymentu do tego miejsca nie postawiłabym tam konia za żadne skarby.
Trzeba dobrze poszukać, zorientować się w temacie, najlepiej byłoby mieć choć jedną naprawdę zaufaną osobę, zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwe, no ale mi się udało, ja i koń żyjemy już troszkę ponad rok, razem w dobrym zdrowiu, także jak się chcę to się da, zrobić tak, żeby bez ofiar w ludziach i koniach się obyło 🤣
edit:
bardziej na myśli mam to, że jak ktoś naprawdę chce to tego konia kupi tak czy siak, skoro po drugiej stronie siedzi uparta małolata (bez obrazy oczywiście 🙂😉 to takie gadanie, w stylu weź poczekaj, za parę lat sobie kupisz, na pewno do niej nie przemawia, a moim zdaniem spowoduję jedynie to, że zezłości się i koniec końców i tak zrobi po swojemu, lepiej więc pokazać jej jak to zrobić, żeby było ok 😉
I tutaj właśnie cała nadzieja w rodzicach, że uparta małolata nie zawsze dostanie to czego chce 😉
jak ja nie lubię wakacji!!! 😤 😫
Własny koń to doswiadczenie-im wczesniej zacznie sie je zdobywac tym lepiej.
Jestem rodzicem i...no własnie. Czy gdyby moje dziecko powiedziało mamo kup mi konia, czy ja kupiłabym jej tego konia? Hmm, swojej córce tak, dlatego ,że ją znam i wiem jaka jest odpowiedzialna, wiem ,że zwierzaka nie traktowałaby jak narzędzie czy rower. Wiem , bo gdy po wypadku mój mąz leżał w szpitalu , ja zas byłam po cięzkiej operacji, córa zajmowała sie naszym zwierzyncem wzorowo. Ba pies chorował , miał babesziozę i dzien w dzien jezdziła z nim do weta na kroplówki.Przeszła wiec próbę więcej niż pozywynie, znam jej stosunek do zwierzat i wiem ,że jest odpowiedzialna. Ale ile takich osób jest? Wiekszosc dizeciaków, w tym przede wszystki małoletnie panienki sa poprostu rozkapryszone, chcą konika bo... inni mają, lub chcą bo to jest modne, bo to jest szpan.
Nie, takiej osobie konia bym nie kupiła. Może jesteś inna.Nie wiem, nie znam Cię ale..dlaczegoś rodzice nie chca Ci kupic konia. Może jest to kwestia finansów, a może nie mjaą do Ciebie i do Twojego zapału zaufania. Jesli tak , a konia chcesz napewno to przekonaj ich ,że się mylą.Porozmawiaj z nimi o dzierżawie (współdzierzawie - wedy będzie taniej), gdy zgodzą się na dzierżawę, pokaż im jak bardzo się myslą i może kiedys po latach wspomogą Cię i kupią Ci konia.
Wiesz co? Już cenie Twoich rodziców za to ,że nie ulegają zachciankom dziecka, tylko dlatego ,że Ty chcesz.
Pokaz , udowodnij ,że jestes osobom odpowiedzialną i konsekwetną. A jak idzie Ci nauka, jakie oceny w szkole?
Ja proszę o rodziców o sprzęt jeździecki dla mnie ale - nie - "i tak się będziesz bała na konia wsiąść" ... Ale nie daję za wygraną i ciągle mówię im i jak na razie wywalczyłam kask 😁 A co do Ciebie to tak... Jak już dziewczyny sugerowały może najpierw zdecyduj się na dzierżawę. Dzięki temu będziesz mogła sama przekonać się jakim obowiązkiem jest posiadanie konia. To nie jest tak, że kupujesz konia, wsadzasz go do stadniny i problem z głowy. Musisz się nim opiekować i poświęcić mu wiele czasu. Myślę że jak na razie daj sobie spokój z kupnem. Weź jakiegoś w dzierżawę (bądź współdzierżawę) i wtedy, po pewnym okresie czasu, może rodzice, widząc że się starasz, że opiekujesz się nim dobrze, zgodzą się na kupno własnego wierzchowca.
hehe...moi nie chcieli mi kupowac sprzetu zeby "nie przyczyniać sie do tego ze sobie coś zrobie na tych KONIACH" (bo to przeciez bestie takie ze jak tylko sie blizej podejdize to zabiją...konie piekne...ale z daleka są 😉 )
Własny koń to doswiadczenie-im wczesniej zacznie sie je zdobywac tym lepiej.
Doświadczenie to chyba jednak lepiej zdobywać na innych koniach pod okiem doświadczonych osób, a nie na własnym koniu, którego nikt przed nami nie obroni jeżeli będziemy chcieli zrobić głupotę... Konie dla dzieci? Owszem jak najbardziej, ale pod warunkiem, że rodzice nie są kompletnymi laikami, albo dziecko jest takie jak córka Fazy, notabene Faza też wiedzę jakąś posiada, więc w razie problemów na pewno córce pomoże.
Ja jeżdżę 2 lata i myślałam kiedyś że bardzo chce konika i że wszystko będzie "wow i super" bo to takie proste przecież konia wyczyścić i ubrać. Teraz kiedy już jakie takie doświadczenie nabyłam dorosłam do myśli że własny koń to ogromna odpowiedzialność a nie tylko zabawka która w każdej chwili może się znudzić. Dlatego narazie postanowiłam że chciałabym współdzierżawić z kimś konia i najlepiej żeby była to osoba trochę więcej umiejąca ode mnie aby mogła mi w razie czego pomóc coś nauczyć, pokazać itp. Przy tym sprawdzę siebie czy sobie poradzę kiedyś może z własnym koniem 😉
Ja pierwszego konia dostałam od taty, gdy miałam 28 lat, (jeździłam konno od 5 roku życia) i byłam kilka lat po kursie instruktorskim.
Z perspektywy czasu, uważam że miałam wtedy za mało wiedzy i doświadczenia 😁
Biedne konie... muszą się uczyć na naszych błędach.
Niestety, nic się nie da z tym zrobić.
ech... wakacje się zbliżają...
tylko kto wymyślił sesje przed samymi wakacjamiidentyczny wątek:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,20303.msg540817.html
ranyyyyy jak ja moglam przeoczyc tak piekny watek... :emot4:
Ja nie kumam, czemu dziecko nie moze miec konia jak chce. To jakis rodzaj fali? Mi nie kupili to tobie tez nie niech nie kupia?
Nie rozumiem tez tego argumentu, ze trzeba byc konskim fachowcem, zeby konia posiadac. Mozna powierzyc stajni dzieciaka, pozowolic zeby zdobywalo tam wiedze potrzebna do posiadania konia ale zeby konia wyslac do tej stajni to juz trzeba byc konskim specjalista?
Jezeli sa mozliwosci finansowe, jest stajnia do ktorej ma sie zaufanie, to nie widze przeciwskazan, a na wszelki wypadek mozna wziac na poczatek w dzierzawe, gdyby to miala byc jedna z krotkotrwalych pasji, w koncu dzieciom sie czesto zmienia i jest to normalne. Taki urok dziecinstwa.