Koń kładzie się w transporcie !
Witam, piszę do was z ogromnym problemem zarówno dla mnie jak i dla konia. Mój koń 9letni folblut zawsze jeździł przykładowo w transporcie ( dodam, że jeździliśmy często zawody, treningi, wakacje ) nawet na dalekie dystanse, nie robiło mu różnicy czy z innymi końmi czy sam, czy w bukmance czy koniowozie, bokiem, tyłem czy przodem. Aż pewnego razu wracając z treningu zaczął się strasznie tłuc w koniowozie, na myśl nikomu nie przyszło, że to mój koń no ale po dojechaniu na miejsce koń był cały spocony, zerwał podkowę i cały się poobijał, no to pierwsza myśl - nie utrzymał równowagi i glebnął. Na następny tydzień jechaliśmy na zawody jak zwykle chętnie w ochraniaczach wszedł do koniowozu z innymi końmi ale po przejechaniu 2m zaczął się tłuc, otwieramy - koń leży.Myślałam, że może ma jakiś uraz i się boi no to pach do przyczepy, obserwowaliśmy go od tyłu - wszedł ładnie, kierowca odpalił silnik a ten sobie ugina nogi i się kładzie ! Sam z siebie, zadowolony. Oczywiście konia na zawody nie zabraliśmy ale co z tym zrobić? Miał ktoś taki przypadek ? POMOCY !
U nas raz kobyła się położyła w przyczepie (nie miała powodu się wywrócić, więc właśnie myślę, że się położyła). Nie miała jak wstać, bo jej nogi wjechały pod barierką pod drugą kobyłę, a głowę miała uwiązaną dość krótko, więc nie było jej zbyt wygodnie. W trasie musieliśmy zdemontować przegrodę żeby wstała. I chyba się tak wystraszyła, że więcej nie spróbowała.
Mam ten sam problem.
19letni koń, całe życie jeździł po Polsce na zawody i nic się nie działo.
Pewnego dnia nie udało się nam go przetransportować, bo przy każdym drgnięciu przyczepy kładł się. Dla mnie to za duży stres, został w tamtej stajni i raczej ma już tam dożywocie...
a powód? kretyn przewoźnik go "przewiózł" tak, ze chłopak boi się jeździć. Dodam, że do jeden z warszawskich przewoźników, jeśli kogoś to interesuje to napiszę na PW kto, fajnie by było, żeby to nikogo wiecej nie spotkało
Miałam podobny problem z klaczą: mam ją 7 lat jest bardzo nerwowa w transporcie, jeździła średnio 2 razy do roku trasę 650km na studnia i z powrotem, zawsze musiała jeździć na sedalinie. Środek uspokajający dozowałam stosunkowo dużą ilość 7-8ml (kobyłka 157cm suchej budowy), po ok 8 godzinach jazdy dodawałam jej jeszcze resztę 2-3ml. W ten sposób jeździłam 5 lat i było dobrze!! Mając kamerę obserwowałam, że trudno jej się utrzymać na rondach więc każde rondo było przejeżdżane baaardzo wolno.
30 grudnia zeszłego roku, przewoziłam ją 150km, była w 8 miesiącu ciąży, dałam jej 5ml sedalinu i co się stało??
Kobyła na 8 km trasy się przewróciła i to tak niefortunnie, że przesunęła się pod przednią barierkę, tylne nogi pod nogami drugiego konia, jak otworzyliśmy boczne drzwi to ta chciała wstać i nimi wyjść!!! W mrozie, śniegu, na przystanku autobusowym wyjmowaliśmy kobyłę linami przez malutkie boczne drzwiczki... do końca życia nie zapomnę widoku konia który połową swego ciała tj. głową i przednimi nogami leży na lodzie a tyłem jeszcze w przyczepie, cały spocony i bezwładny, próg przyczepy uciskał akurat w słabiznę więc byłam przekonana , że poroni. Jakoś ją wyjęliśmy, wprowadziliśmy jeszcze raz do przyczepy i jedna osoba jechała z koniem w przyczepie cały czas go podtrzymując a i tak przewróciła się jeszcze 2 razy, na szczęście nie trzeba było jej więcej wyciągać przodem. Podróż trwała 7godzin!!! Na miejscu już czekał wet, dał jej środki przeciwbólowe i o dziwo nie poroniła 🙂
Mam postanowienie, że kobyłka zostanie tu gdzie jest i więcej przyczepy nie będzie musiała oglądać!
kiara- a może tak źle nie będzie , może to sedalin w połączeniu z ciążą tak zadziałał??
Skoro jakos specjalnie poobijany nie byl, a kladl sie nadal to moze tak my wygodniej albo stabilniej? Co innego jak stoi na 4 patyczkach a co innego jak przywiera brzuchem. No nie wiem,tak mysle.
Taki przejaw buntu i stresu się czasem zdarza. Spotkałam się kilka razy z przypadkami koni, które kładły się przy chamskim, źle przygotowanym zajeżdżaniu, o kładzeniu się z powodu stresu w przyczepie też słyszałam. W jednym wypadku wiem, że pomogło krótsze uwiązanie i bardzo delikatna i powolna jazda, zwłaszcza pierwsze kilometry. Zawsze jeszcze można spróbować jechać z koniem w przyczepie, dawać smakołyki i uspokajać.
Siwa też miała ten problem, ale ona tylko kładła się w zakręcie na lewo. Jak się jechało za przyczepą samochodem, to zad znikał na zakręcie, p oczym znowu się pojawiał. Pomogło odstawienie przegrody na bok, tak, że kobyła miała więcej miejsca w przyczepie 😉
a może nogi zaczynają niedomagać i trudno mu znosić drgania na stojąco?
a może nogi zaczynają niedomagać i trudno mu znosić drgania na stojąco?
w wypadku mojego to odpada.
Mój ma nogi zdrowe na pewno, stresować też sie nie stresuje, obserwując z boku - koń chętnie wchodzi do przyczepy/normalnie stoi z postawionymi uszami, nie boi się zamykania trapu, po ruszeniu stoi jakies 2m odwraca głowę ( dalej z postawionymi uszami ) i na chama się kładzie, nie pomaga krótsze uwiązanie - NIC. Wniosek jest taki, że koń się nie stresuje tylko tak sobie wymyślił i robi- wchodzi do transportu z zamiarem położenia się. Tylko co z tym fantem zrobić ?
pata, moze on tak po prostu lubi? może trzeba mu pozwolić-umożliwić jezdzic na leząco i już? 😉 no bo jesli to nie wyraz traumy, lęku to co poradzisz? poprostu lubi i tyle...mozna wiązać krótko, zabezpieczać, podwiązywać, ale wtedy może sobie krzywdę zrobić, a na pewno przestać lubić jeździć... to jak z konmi które kładą się w wodzie - żaden lęk, poprostu lubią i tyle, kładą się nie zważając czy mają siodło, jeźdźca... (mam takich delikwentów😉 )
jakis czas temu wiezlismy konia, ktory podobno notorycznie kładł sie na zakrętach (też chyba w lewo), ale ze mamy swietna przyczepe (amortyzacja, stabilnść), jechaliśmy bardzo ostrożnie, to nic się nie stało, nie połozyl się. ale jego kładzenie bylo efektem traumy-lęku, a nie upodobania 😉
Transportowanie konia na leżąco nie wydaje mi się bezpieczne, nie licząc urazów ( kłąb, głowa, kończyny ) to istnieje duże prawdopodobieństwo "zaklinowania" się pomiędzy przednią barierą, położenie sie na przednich drzwiczkach, czy trapie. Może znacie jakieś metowy na przekoananie konia, że transport na stojąco nie jest aż tak niekomfortowy ;d ?
nie, no oczywiscie, przeczepa musialaby byc specjalnie przygotowana, zabezpieczona itd....
bo jakos argumentów "po dobroci" nie moge wymyślić :P chyba ze dozowanie marchewek od góry - tak zeby tylko stojąc dosięgał 😜
Znając jego tak wyskakiwał by w góre, że zdobyłby upragniony cel ;d
Mój też się kładzie. Konia mam krótko i ie wiem jak jeździł wcześniej i czy też tak robił. Żeby przestał starczyło tylko wieźć go na szerokim boksie z rozsuniętym tyłem, tylko co zrobię jak będę chciała wziąść 2 konie na zawody? 🙄
Mojej koleżanki koń też z początku mógł jeździć tylko sam, ale po jakimś roku nauczył się podróżować " od nowa " i jeździ z innymi końmi. Może rezultat nie będzie natychmiastowy ale czas pokaże