kastracja
daniela - nie ma sie raczej co martwic 😉
moj byl kastrowany w stanie podobnym jak twoj - jako calkowicie surowy, dziki 2,5 latek, (stojacy do tego w poskromie po wypadku, wiec z niespozyta energia). wyjscie na lonze po kastracji bylo jego moze 2-3 wyjsciem na lonzy(i w ogole w reku, w ogole pierwszym od pol roku conajmniej). wiec kontrola byla dosc "minimalna" 😉 zeby sie nie zabil -i otoczenia, dawalam mu na poczatku uspokajacza, efekt byl taki ze kon mulil ledwo powluczac nogami i nagle sie zrywal robiac obroty w powietrzy i dziki galop kolko i znowu leb przy ziemi, czasem sie wyrywal i gdzies gnal ciagnac mnie(czy kogokolwiek lonzujacego) za soba (ucieczki sie skonczyly po zalozeniu oglowia). pieknie sie zagoilo bez powiklan. a, i chodzil po parenascie minut (no moze do pol godz. jak dalo sie utrzymac to sie jeszcze popasl) dziennie, a tak stal w stanowisku. zabieg robiony w grudniu, chcialam juz wczesniej, no ale jako nie zoeszlo...gdy tylko je wymacalam odrazu poszedl pod noz.
drugieko konia - konika poskiego, wykastrowano i puszczono od razu wolno na łąki jak tylko sie troche obudził (tez ciety na leząco). powiklan takz enie bylo zadnych. zabieg jakos w marcu/kwietniu, bylo cieplo ale bez upalow, kon roczny.
ogierzyc oba przestaly sie odrazu, a oba wczesniej kryly ... no konik to bardziej udawal/probowal bo na swoje milosci wybieral siostre i zimm kobyly sasiadow ;] niestey pasja uciekania z padokow, przeskakiwania/taranowania kazdego plotu mu nie przeszla ;]
ile lat mial w momencie kastracji ogier wendetty?
Moj to nawet moze chodzic sam, nie zalezy mi na stadzie bo mam malo padokow i dziele konie po 2 zeby nie zdeptywaly, bo w stadzie skore do biegania. Ważne zeby był bezpieczny dla nas i dla siebie.
Pewnie spadek hormonow mocno go zamuli ale wole to niz konia na dwoch tylnich:/
Minął dzień od kastracji.. wczoraj był na sianie i spacerek. Dziś może połazić trochę na łące? Już mój tato go puścił, niby wczoraj jeszcze nie mógł jeść trawy, dziś już może.. Wet mówił że troche pochodzić może na pastwisku. Jestem strasznie zła, tato co dzień mówi co innego, ja nie wiem co mam mu dawać i kiedy zacząć go ruszać. Możecie napisać mi 'grafik' co mam z nim robić w poszczególne dni, czy może jeść trawę? Kastrowany był we wtorek, 10 maja..
daniela ,moze wychodzic..ile chce. z lonzowniem chodzi o to zeby kon ktory nie chce lazic byl do tego zmuszony. bo mimo ze go boli chodzic musi zeby za szybko sie rany nie zakleily - zeby obrzek sie nie zrobil za duzy (w sensie zeby si enie zbieralo osocze, krew itd, i z tego ropa...), bo opuchlizna jako taka jest zawsze. wiec jak kon ma bezpieczne miejsce do chodzenia (ze nie staranuje plotu do klaczy, ze nie wytarza sie w czyms niebezpiecznym itd)- niech chodzi, krzywdy sobie tym nie zrobi. na lonze bierzemy zeby sie poruszal mocniej, mocniej powyciagal nogi itd.
a jesc trawe moze - nie sadze zeby twoj byl jakis mega inny od dziesiatkow koni trzymanych w tabunie gdzie odrazu po kastracji puszcza sie na laki ...i przezywaja bez problemu;] jak pisalam moj kn tez byl tak zrobiony, wet mial doswiadczenie przy takich wlasnie metodach. mowil ze jakby to byl kon w osrodku, mial mozliwosc wychodzenia na tylko chwile na malutki padoczek, to by trzeba bylo go dodatkowo lonzowac. ale jesli stado chodzi duzo, jesli maja przestrzen i czysto (ze jest trawa a nie kupo-kurz) to nie ma problemu.
ten szlachetny tez jadl trawe na drugi dzien i tez zyje....i tarzal sie itd...(i tez by byl na pastwiskach jakby choroba mu pozwalala)
edit...tak sobie pomyslalam ze moze ktos z was zna inne do zagadnienia podejscie, moze wam inne zalecenia dawano? podzielcie sie 😅
moze wcale nei jest tak rozowo i sa jakies logiczne argumenty ze kon musi stac w boksie, nie jesc trawy itd? oczywiscie nie mowie o pierwszysm dniu, ale czasie jak juz narkoza calkiem zejdzie (tak serio pytam).
a ...i po kastracji dawaliscie konio jakies leki? moj ten sp dostawal przez kilka dni zastrzyki. konik nic w ogole. (2 roznych wetow) tylko wlasnie niewiem czy dlatego ze ten 2 wiadomo bedize ze bedize duzo chodzil, a do tego lapanie go to byl dosc duzy problem(chow pol-dziki), a sp. byl i tak poraniony wiec dostawal te leki oslonowo przez stare rany wlasnie?
julia
11 albo 12 nie wiem teraz dokładnie.
no to tak jak mój, i jak długo po kastracji był jeszce ogierem(psychicznie)?
napisalam pw do wendetty ale narazie nie mam odpowiedzi
... bo Wendetta dopiero teraz się zalogowała 😉
Już wszystko piszę. Kastrowałam mojego ogiera dokładnie rok temu (26 maja), w wieku 11 lat. Opisywałam już w tym wątku naszą historię, ale .. 😉 Kastrowałam go tylko i wyłącznie ze względu na jego własne dobro, gdyż tak jak napisała Hypnotize to taka dupka wołowa- jego ogierzenie polegało na darciu się non stop, napalaniu, spalaniu, łażeniu nerwowo w boksie (to ogólnie koń z adhd, nawet jako wałach), koń non stop chudł, był cały poraniony (w amoku nie patrzył na co włazi), kilka razy potrzebny był wet do szycia... W stosunku do człowieka zawsze był aniołem- nerwowy, ruchliwy, ale łagodny jak baranek i bardzo wrażliwy (takie 'nerwy na wierzchu'😉. Sama kastracja przebiegła bardzo sprawnie i szybko. Na leżąco na głupim jasiu. Niestety po zabiegu koń bardzo szybko i nagle zerwał się na równe nogi. Nie wiadomo czy naderwał sobie coś czy może to kwestia pory roku (było już dosyć ciepło), ale rana bardzo długo i brzydko się goiła... Koń drastycznie schudł. Kilka tygodniu musiał być na diecie. Po 5 dniach od kastracji według zaleceń weta koń miał kłusować na lonży. Niestety, my przez 3 tygodnie chodziliśmy tylko stępem w ręku na krótkie spacery, bo stan konia nie pozwalał na więcej. Puzdro i okolice rany przez kilka tygodni były bardzo spuchnięte. Koń był bardzo apatyczny i widać było po nim cierpienie. Doszedł do siebie po miesiącu czasu i... właściwie od tamtego momentu jest już tylko lepiej 🙂 Przeczekaliśmy najgorszy okres i teraz mogę powiedzieć, że mimo to, nie żałuję decyzji o kastracji. Nie mam pojęcia czy pozbawienie konia nagle w tym wieku hormonów jakoś wpłynęło na stan jego zdrowia- on ogólnie jest bardzo lichy pod tym względem i co chwila z czymś walczymy- to też mogło być przyczyną takiej długiej rekonwalescencji (ogólna kiepska kondycja organizmu, podatność na choroby, spowodowane wcześniejszymi fatalnymi warunkami bytowymi). Od tamtej pory koń sukcesywnie tył i utrzymuje wagę, baaardzo się wyciszył i uspokoił, nie ma przejawów agresji wobec innych wałachów, z większością kobył może wychodzić. Niestety w dalszym ciągu trzeba uważać z grzejącymi się kobyłami- czasami nadal bywa napastliwy, ale tylko w przypadku bezpośredniego kontaktu. W pracy, w stajni, może przebywać z klaczami i z każdym stanie 😉 i nie ma najmniejszego problemu, ani objawów ogierzenia się- czasami zamruczy, kwiknie, napnie albo wygnie szyję jak ogier, ale tak robi chyba dużo wałachów. Rży też już tylko w ekstremalnych przypadkach 😉 Ale tak jak już zostało wspomniane- każdy przypadek jest inny, u każdego ogierzenie się polega na czymś innym. Tak to było w naszym przypadku, bo osiągnęliśmy cel- koń się wyciszył i "wewnętrznie" uspokoił, sam na siebie przestał wpływać destrukcyjnie. Nie miał typowych cech ogiera dominującego, które moim zdaniem dużo trudniej wyplewić w przypadku późnej kastracji...
w razie innych pytań jestem do dyspozycji 😉
wendetta, a dlaczego kastrowaliscie na lezaco?
Szczerze? Nie wiem. Mam zaufanie do naszego weterynarza, który przeprowadzał kastrację (dr Kalinowski), ponoć tak woli i zawsze w ten sposób przeprowadza zabieg, a ja jako laik nie miałam zamiaru dyskutować z fachowcem z kwestii, w której wiedzę mam dużo mniejszą 😉 5 minut po nas kastrowany był drugi ogier w podobnym wieku i na nim zagoiło się jak na psie.
Dr. Kalinowski, to ten, który był w Bogusławicach?
dzieki wendetta, a po jakim czasie wpuscilas go do stada?
bo az mi sie wiezyc nie chce ze po roku czasu ze starego ogra zrobil sie walaszek...ale to bardzo optymistyczna wersja, zwlaszcza ze moj kon czesto uwazany ejst za walacha, lub ...kobyłe, poniewaz jest dosc spokojny natomiast walach uwazany za ogiera, ale to bardziej spowodu wygladu🙂
Moge odpowiedziec natomiast na pytanie dlaczego an leząco. Im starszy kon ale nie koniecznie, ma szersze kanały pachwinowe, przed kastracja lekarz sprawdza jak sa duze, na leząco zawartos jamy brzusznej przez nie nie wypadnie i mozna zalozyc szwy lub klamry, aby je zmniejszyc, i tu dlatego jest wieksze ryzyko u starszych ogierow zwłąszcza jesli jest mozliwosc rozerwania tych szwów.
Kurcze, nadal jestem przerazona, choć miesiac rekonwalescencji to nie jest duzo, zwlaszcza ze moge przy nim byc 24 na dobe.
Dr. Kalinowski, to ten, który był w Bogusławicach?
Z tego co mi wiadomo w Bogusławicach pracuje dr Maciak.
julia
Nie do końca wałaszek. Tak jak pisałam o koniu wendetty , przestał napierdzielać w boksie do okoła, szalec, rżeć , kręcić się i spalać a to był u niego poważny problem. To od zawsze był bardzo elektryczny i wrażliwy na wszelkie ruchy i głosy koń. Każda zmiana u niego to ogromny stres i przeżycie.Szczególnie za czasów kiedy był ogierem można było to obserwować. Ale mimo ze aktualnie nie ma jajek, nadal psychicznie jest ogierem. Nie myśli już ciągle o tym żeby kryć, ale jest pewny siebie, nie zważa na inne konie, w stadzie z wałachami i młodymi ogierkami nie wiedział co ma robić. Najchętniej bawił sie z młodym ogierem w typowe ogierze zabawy ,gdzie walaszki ze stadka w ogole nie wiedziały o co chodzi, wiec powodowało to jedynie duża agresje z ich strony, ciagłe gonienie Fuksa i staranie sie pokazać mu gdzie jest jego miejsce, ale niestety on tego nie rozumie. Momentami widze że wydaje mu sie ze one tez chcą sie bawić.
Mój 17 letni ogier będący razem na wybiegu tyle ze za barierką dostaje na widok Fuksa szału. Fajnie bylo póki Fuks był nieśmiały i trochę sie bał. Był idealny spokój. Mój koń go wąchał, miział i potem nie zwracał uwagi. Ale Fuks postanowił sie pobawić i zaczął popisywać się dębami , podgryzaniem mojego konia i efekt był taki ze mój Rudy dostał szału, napadu agresji i ogromnej nienawiści do Fuksika. Ostrzegał go ale Fuks nie rozumie o co chodzi.
Zresztą zauważyłam u niego tez ogromne naśladownictwo. Koń który całe Zycie frustrował sie w boksie, nagle jest wypuszczony na pastwisko, ma koleżankę , trawę i nikt nic od niego nie chce. Klacz sie schyla, Fuks też. Klacz się tarza, on też. Klacz idzie pić Fuks też. Jak lustrzane odbicie. Nie ma pojęcia co może robić a czego nie. Chyba dopiero teraz 1 raz w życiu staje sie koniem i musi do tego przyzwyknąć 🙂
Więc jak sadze można jajka wyciąć i fajnie jak ogier nie był agresywny i dominujacy wtedy pewnie będzie sobie łaził z innymi końmi. Tak myślę ze gdybym swojego wykastrowała to nadal byłby skazany na łażenie samemu, bo każda najmniejsza próba zdominowania go przez in nego konia kończyłaby sie bójką.
Życzę Ci żeby Twoj koń uspokoił się zupełnie, dla własnego i Twojego bezpieczeństwa 🙂
a pamietacie celebesa? pozno kastrowany, nie dolaczyl do stada, bo byl agresywny do koni. ale trzeba brac pod uwage, ze celebes kryl.
smutne co piszesz, niby naturalnie ogier a zupelnie pozbawiny umiejetnosci bycia koniem. mnie nie zalezy na wspolnym pastwisku z klaczemi i walachami, ale na bezpieczenstswie, kiedy byl 7 letnim ogierem byl dosc mocno ogierzy, rózwniez wiecznie robil sobie krzywde w boksie. byl jeszce bardziej biegajacy po boksie niz teraz, teraz jak kazdy dzien jest taki sam jest bardzo spokojny, ale wystarczy zamet w postaci klaczy ktora przebiegla przez stajnie a nie powinna byla zaczyna wpadac w swoj ogierzy amok. od czasu gdy sa klacze w stajni nie nawidzi walacha, do tego stopnia ze nie jezdze na nim razem z walachem.
spokojne i konsekwenstne postepowanie z nim spowodowalo z esie wyciszyl, ale drażniaca osoba w stajni moze spowodowac ze kon bedzie barziej pobudliwy. Zostawienie go pod opieką kogos obcego napawa mnie lękiem o ich oboje.
Ale znow ja chce kastrowac a wet powie ze nie...
a pamietacie celebesa? pozno kastrowany, nie dolaczyl do stada, bo byl agresywny do koni. ale trzeba brac pod uwage, ze celebes kryl.
ale w kontekscie ze nie dołączyl do stada natomiast poza tym stal sie spokojniejszy?
Julia
z 2 strony on dopiero zaczyna ze stadem ( narazie z własna osobista klaczą 😉 ) wychodzić. Nowościa jest dla niego ogromny wybieg do wieczora, woda na pastwisku i towarzystwo. mamy to szczescie ze jestesmy w pensjonacie tylko w 3 osoby z czego 3 konie sa jednej osoby. Nie ma tam dzieci, gapiów, turystów, jazd. Jest schematyczny dzień. Zawsze taki sam ze stałymi porami karmienia, wypuszczania czy ściagania do stajni. I to chyba najbardziej takiego nerwusa jak Fuks uspakaja.
A wet czemu ma powiedziec ze nie?
rozważałam kastracje na jesieni, ba, byłam zdecydowana, ale wet powiedzial ze trzeba sie zastanowic bo jest spore ryzyko, bo to strszy kon, szersze kanały, tzreba go połozyc(w tym problemu nie widze), itp, powiedzial ze jezeli koń nie zagraza bezpieczenstwu ludzi to moze lepiej dac spokój.
Wtedy hmm, naczej oceniałam ryzyko, mialam tylko swoja prywatna stajnie dla swoich prywatnych celów, jedyne co to pracowałam i nie było szansy zostawienia jego oraz innych koni na dworzu w momencie kiedy byłabym w pracy, wiec konie staly w boksach, a znając mojego ogiera jak mu sie zaczyna nudzic to zaczyna kombinowac, a no i kolor pomaranczowo jaskrawy żle na neigo działa, a własciwie działą dosc pobudzajaco, wiec jak zobaczy drogowców lub mysliwych to wpada w amok....no ...chce ich kryc.🙂 wiec bałam sie go zostawiac na padoku bez nadzoru.
teraz prowadze gospodarstwo agro, a to jakies jazdy i inne wiec cos sie dzieje. W stajni są rózne osoby, róznie wplywaja na psyche konia...pozatym wydaje mi sie ze jest ostatni moment na kastracje, bo jak bedzie mial 18 czy 20 lat to juz chyba byłaby głupota, a on jest tłusciutki i silny, nie choruje, rany goją sie na nim szybko. Jednym słowem jest w sile wieku.
no i mam córke, i chcialabym by mogla na nim uczyc sie jezdzic, a do puki to ogier to nie ma szansy zebym ja na nim uczyla. jest jednak koniem ktory barzo dobrze traktuje dzieci i jest bardzo dobrze ujezdzony, no i nie ma duzego wzrostu. Wiec licze ze po kastracji za rok, lub dwa stalby sie koniem profesorem.
Kastruj. Wetowi powiedz, że chcesz konia dla córki - i pozamiatane.
Taki mam włąśnie zamiar. Ciekawe czy w czerwcu (koniec maja) nie bedzie za późno...choć much u nas za bardzo nie ma.
Nie bardzo wiem gdzie to mam wrzucic. Czy na zdjęciu to wnętr ? Ja widze 1 jajko ale moge się mylic. Prosiłabym o pomoc
ola8719....
musisz macac, na zdjeciu to nie widac za bardzo.. mojemu jak wkoncu 2 zeszlo to tez bylo troszke wyzej i nie bylo widac zabardzo...napewno nie na fotce (bo on malutkie mial jak i ten twoj) jak macalam to w koncu wymacalam... ale sie kon zawstydzil chyba bo zaraz mu sie schowalo z tego stresu hahaha 🙂 ale decyzja o cieciu i tel. do weta zostal odrazu wykonany 😉
Tylko to juz jest 5letni koń
5 letni to raczej powiniem miec oba jądra, ale nie zawsze je widac, obserwuj go w róznych momentach , ale jak stoi nie lezy, najlepiej w momentach podniecenia jakimis klaczami, przynajmniej u mojego można wtedy wszystkie zaobserwować.
horse_art, i inni - ja bym byla ostrozniejsza z podejsciem i troszke 'podmuchac na zimne', poprzejmowac sie i pocelebrowac ten czas, bo kastracja to jednak zabieg operacyjny i (tfu tfu) zdazyc moze sie duzo, moga wyniknac powiklania itp. Nadmiar beztroski jest tak samo niewskazany jak panikowanie.
Jako ze jestem swiezo po kastracji 6-latka z 'wielkimi jajami', ktory jednak jest cyborgiem pod wzgledem gojenia i odpornosci na bol,moge polecic:
- zrezygnowanie jednak na jakis czas z padokowania- swieza rana niekoniecznie lubi byc zabrudzona,zapiaszczona itp, szczegolnie ze przez kilka dni jednak sie saczy (dochodzi tez sprawa uciazliwych owadow)
- dzien po oprowadzanie, a juz kolejnego (oczywiscie jesli wszystko przebiega bez komplikacji) lonzowanie z niewielka, stale zwiekszana iloscia klusa (w miare mozliwosci 2-3 razy dziennie)
- po kazdym oprowadzaniu/lonzowaniu chlodzenie zimna woda z weza ok 5-10 minut
-zadbanie o skore w pachwinach jesli jest taka potrzeba (u mojego konia w tym miejscu skora zeszla, wystarczylo smarowanie balsamem na otarcia/mascia alantan itp)
- zabieranie na trawe pod kontrola
-stala obserwacje humoru/apetytu/stanu obrzeku i wyciekow z rany
- zmniejszenie ilosci zadawanej paszy tresciwej na czas rekonwalestencji ( ja podmienilam poczatkowo wieksza czesc paszy tresciwej sieczka, kilka dni po kastracji kon stoi na polowie zwyklej dawki tresciwego, lonzuje sie 2-3 razy dziennie)
-bezwzgledna czystosc w boksie
U nas byly podane w sumie 3 dawki antybiotyku (kazda o dzialaniu 48h), z tym ze trzecia nie byla juz konieczna-podana zostala, poniewaz w stajni zaplatala nam sie akurat jakas infekcja bakteryjna i wiekszosc koni kaszlaca i na antybiotykach.
Po zasiegnieciu opinii i doswiadczen innych oraz 'debacie' z moim wetem postanowilismy kastrowac na stojaco- mniejsza dawka srodka uspokajajacego i brak stresujacego momentu podrywania sie po zabiegu, ale zabieg wykonany w boksie (co mialo swoje uzasadnienie rowniez w tym, ze moje 'wielkie ogierzycho' jest bardzo wrazliwe na sedacje- po niewielkiej dawce (przeznaczonej dla konia lzejszego i mniejszego niz on) runal jak dlugi i prawie przekoziolkowal po boksie. Cale szczescie poderwal sie na nogi, choc nie powiem,zeby obylo sie bez stresu.
olcia - 2czy 5 czy 10, czasem nie widac, trafi sie osobnik z malymi a do tego wstydliwy i nepobudliwy ktore je kurczy, chowa..no i nie widac...pomacac trzeba -tylo uwazaj bo czesc jest bardzo wrazliwych i moze kopac ;/
szafirowa - ja sie zgadzam z toba absolutnie. troske trzeba wyposrodkowac tak ja mowisz.
konik zostal puszczony na laki tez z moim lekkim przerazeniem, ale tak kazal wet ktory juz dzesiatki takich prymitywow w takich warunkach meskosci pozbawial (mial o tym wiedze tez od znajomych z takich hodowli) wiec zawierzylam. udalo sie bez zadnych zmartwien. w ogole zabieg i wybudzanie troche takie jakies "chamskie" bylo ... jakos bez odkarzania pozadnego nawet ;/
ale mi wyjasniono tez ze z takim konikiem to troche inaczej niz szlachetnym. niby oba konie ale jednak inna bajka troche.
moj szalal na lonzy bo nie bylo mozliwosci spokojnego chodzenia (pisalam wczesniej o tym chyba), ale tez nie bylo to takie samomas wszstko... byl dogladany kilka razy dziennie. ja mam psychoze na jego punkcie 😉 szczegolnie ze byl wtedy ciezko ranny (na etapie gojenia) wiec opieke mial stala. no ale nie dalo sie nie dopuscic zeby nie robil tych swoich salt w powietrzu i tak. dziki kon. ale dostawal sedalin (uspokajacz) zeby go hamować choć troche, no i p-zapalne, antybiotyki, rana oczywiscie czesto ogladana, macana, plukana, psikana itd . (w koncu jestem po medycynie wiec niedopuscilabym zeby cos sie u mojeo podopiecznego paprało bo nie zadbane😉 )
trzeba wyposrodkowac, ale paniki nie ma co robic tak "z klucza", jaki to zabieg operacyjny...malenkie ciecie, zgniecenie przewodu i wyciecie zewnatrzotrzewnowego narzadu nie majacgo zadnej niezbedenj funkcji (pomijam rozrod oczywiscie) nawet krew nie leci, szwow sie nie zaklada... zabieg trwa 10 minut. przeciez im wątroby nie wycinają 😉 ale wadomo - powiklanai czy komplikacje moga sie zdarzyc przy kazdej "piedole", nawet od samego znieczulenia, wiec uwazac trzeba...
Jako ze jestem swiezo po kastracji 6-latka z 'wielkimi jajami', ktory jednak jest cyborgiem pod wzgledem gojenia i odpornosci na bol,moge polecic:
- zrezygnowanie jednak na jakis czas z padokowania- swieza rana niekoniecznie lubi byc zabrudzona,zapiaszczona itp, szczegolnie ze przez kilka dni jednak sie saczy (dochodzi tez sprawa uciazliwych owadow)
- dzien po oprowadzanie, a juz kolejnego (oczywiscie jesli wszystko przebiega bez komplikacji) lonzowanie z niewielka, stale zwiekszana iloscia klusa (w miare mozliwosci 2-3 razy dziennie)
- po kazdym oprowadzaniu/lonzowaniu chlodzenie zimna woda z weza ok 5-10 minut
-zadbanie o skore w pachwinach jesli jest taka potrzeba (u mojego konia w tym miejscu skora zeszla, wystarczylo smarowanie balsamem na otarcia/mascia alantan itp)
- zabieranie na trawe pod kontrola
-stala obserwacje humoru/apetytu/stanu obrzeku i wyciekow z rany
- zmniejszenie ilosci zadawanej paszy tresciwej na czas rekonwalestencji ( ja podmienilam poczatkowo wieksza czesc paszy tresciwej sieczka, kilka dni po kastracji kon stoi na polowie zwyklej dawki tresciwego, lonzuje sie 2-3 razy dziennie)
-bezwzgledna czystosc w boksie
No właśnie jak to jest z tą woda, bo niektórzy weci po kastracji na leżąco odradzają lanie wodą.
schlodzenie woda jest dosc logiczne - zimno powoduje obkurczenie naczyn a co za tym idzie zmniejszenie wysieku - wiec obrzeku, lagodzi bol, zmywa swinstwa (brud, bakterie..)..... tylko wlasnie - i to moze byc ten minus bo mozna te swinstwa przy zlym ustwaniu strumienia wody "wtłoczyć" w rane (rany czyscimy zawsze od srodka na zewnatrz), a za duzym cisnieniem sprawic ból. moze stad to odradzanie?
ale to by trzeba bylo jednak weta pytac ktory takie polewanie odradza..bo moze jest jeszcze jakis inny powod, zwiazany z końską fizjologia?
woda rozmiękcza ranę, może się dłużej paskudzić. Może też taki powód?
ale przy kastracji tego typu przeciez o to chodzi zeby sie rana nie zamknela...
a najnowsze badania nt gojenia ran dowodza ze lepiej sie goja w wilgotnym srodowisku (oczywiscie czystym), stad stosujemy zelowe opatrunki itd...
no ale fakt, w takich warunkach - mokro-brudno-zakazenie- babranie 🙁
w zasadzie, jest to zabieg, w pelnym znieczuleniu, czy tylko na głupim jasiu, ja jestem w desperacji, albo go wykastruje albo sprzedam, przezylam dwie operacje mojej corki ktorych uniknąc sie nie dało, bo złamała ręke. Przezyłam wiec kastracje konia tez przezyję.
Najbardziej boje się weta, jutro mam dzwonic do niego, zobaczymy co mi powie. Teraz jestem zdecydowana, a jak ten znów mi odradzi to nie wiem kiedy znow sie zdecyduje. Ale koń, masakra, wścieka sie stasznie, nie nawidzi wałacha, juz nawet klaczy nie nawidzi. w boksie wykopuje dziure od biegania, wogole robi wszytko zebym nie zmienila decyzji...🙂