KOTY

W sprawach szelkowo-obróżkowo-smyczowych jestem zielona
chciałabym zacząć wyprowadzać Amber na małe spacerki
co lepsze? obroża, szelki?

mogłybyście polecić jakiś konkretny model? zależy mi żeby było bardzo estetyczne, nie żadne łapki ii ciapki. Dla brytyjskiej panienki najchętniej jakiś blady róż.
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
05 maja 2011 16:46
tak Alten. nie mój, mojej koleżanki.  🙁
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
05 maja 2011 17:02
Quendi, W życiu obroża! Wyobraź sobie, że kot się czegoś przestraszy, zaczyna uciekać, a gdy poczuje napiętą smycz wpadnie w panikę. W panice zacznie się cofać by draństwo (obrożę) zdjąć. I zazwyczaj kotu się udaje zdjąć bez problemu pomagając sobie łapami.
Szelki są o tyle bezpieczne, że blokują możliwość wyswobodzenia się. Osobiście uważałabym na szelki z zatrzaskami bo, mają tendencję do otwierania się w najmniej sprzyjających momentach. Mam najzwyklejsze szelki dla kota za 15 zł. Rude już chodzi w nich ładnych parę lat i nigdy się nie zdarzyło żeby się z nich 'wyjęła' jak była na działce. A chodziła po chaszczach nie małych.

O takie mam: http://allegro.pl/smycz-i-szelki-dla-malego-kotka-i1593949597.html tyle że czerwone. I nie na małego kota, a normalny rozmiar ;-)
Bischa   TAFC Polska :)
05 maja 2011 18:35
A czy można dostać szelki regulowane? Że będą dobre na 6-7 miesięcznego kota, a potem wraz z wzrostem będzie możma je powiększać? Czy lepiej się opłaca kupować wraz z wzrostem? Jak przy kupowaniu szelek określić czy będą dobre na danego kota?
Quendi, tak jak napisala Notarialna, zadnych obrozek. Poza tym kot to nie pies, nie mozna go cignac za szyjke, w szeleczkach inaczej rozklada sie nacisk - w jedynie akceptowany dla kota sposob. A co do szeleczek, poszperaj na Allegro,  na pewno cos fajnego znajdziesz.. ja kiedys upolowalam tam dla mojej Kici takie wlasnie rozowe ozdobione kilkoma diamencikami .. 😡 🤣
cieciorka   kocioł bałkański
05 maja 2011 21:36
xxagaxx, spokojnie, nikt nie mówi- bo w zasadzie ciężko nazwać taką czynność, dlatego dopytuje, czy przypadkiem nie mówimy o tym samym- w moim wyobrażeniu wykręcanie bynajmniej nie jest ani skuteczne, ani bezpieczne. Nie unoś się.
Bischa   TAFC Polska :)
05 maja 2011 21:39
A co zrobić, żeby kot nie rozumiejący, że Ci którzy mieszkają w drugiej częsci, która kiedyś była częścią całego jednego mieszkania (teraz są dwa niezależne mieszkania) i których głosy słychać nawet jak ja siedzę w swoim pokoju nie są moimi gośćmi ani do mnie nie przyjdą (znam tylko jedną osobę z nich, mojej siostry przyjaciółkę); nie stał pod drzwiami i nie piłował? Przypuszczam, że to po części także dzięki babci, która uważała, że kot nie może zostawać sam na więcej niż 3 godziny, bo to nieludzkie (1,5 miesiąca z powodu rozdzielania mieszkania i remontu, mieszkałam z kotem u babci) i ja dostawałam burę jak na dłużej wychodziłam jak babci nie było, kot był do ciągłej obecności przyzwyczajony i przewojować tego nie mogłam, że tak nie może być. Problem występuje wieczorem, szczególnie gdy u moich sąsiadów za ścianą jest więcej ludzi i niestety wieczorem. W dzień jest spokój, bo zazwyczaj nikogo tam nie ma, albo jest tylko Monia przyjaciółka mojej siostry. Puszczanie ewentualne czasem do nich nie wchodzi absolutnie w grę, bo mieszka z nimi pies- koci morderca. A po drugie mają swoje życie, swoich znajomych i mają się czuć swobodnie, a nie ja się jeszcze z kotem im władowywać będę. Nie chodzi tutaj o mnie, mnie nie przeszkadza miauczenie Luny, ale możę przeszkadzać sąsiadom zza ściany, Monia co prawda twierdzi, że jej to nie przeszkadza, no ale... Nie mieszka tam sama.
Myślicie, że drugi kot pomoże? Myślałam o wzięciu drugiego kota, ale dopiero jak się ustabilizuje moja sytuacja finansowa.
Ja tylko wtrącę się szybko w sprawie szelek:
Bischa L, ja mam te: http://www.as.wroclaw.pl/index.php?products=product&prod_id=233
I są fantastyczne. Są na chihuahue, ale regulacja jest b. duża.
I nie ma kot możliwości wypięcia się
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
06 maja 2011 07:49
To ja też się podepnę pod pytanie o szelki. Generalnie mają to być szelki tylko na wizyty u weta. W sklepie znalazłam takie http://sklep.apet.pl/shop,show,4214 i mi się spodobały, tylko zastanawiam się czy nadają się dla kota.

I muszę się pochwalić - kociska znów zostały przyłapane na wspólnym spaniu  😅

Dodatkowo Donna mnie zszokowała - wpuściłam do nas psa, żeby w końcu się poznały i biedny nie wiedział co ma robić, bo kocica zaczęła się do niego łasic, lizać po pysku i chodziła za nim krok w krok  😵 Nie mógł się od niej opędzić 🙂
Fakt, że w DT miała kontakt z psem i to wielkości doga, ale nie sądziłam, że tak zareaguje na zupełnie obcego psa  👀
Jeśli do wizyt u weterynarza, to IMO lepiej zainwestować w transporter - kot w nim się bezpieczniej będzie czuł a niestety w strachu sierściuchom różne pomysły do głowy wpadają, i szelki czasem to nie najlepszy pomysł... wszach pazury kot ma ostre a jak będzie się denerwował to na pewno plecy czy ręce właściciela na tym ucierpią... akupunktura gwarantowana
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
06 maja 2011 08:18
Wiem, wiem, że transporter lepszy i mamy go. Zresztą obie kotki w nim przyjechały.
Jednak próba włożenia Walentyny do niego z okazji wizyty u weta skończyła się rozoraną ręką i podrapanym dekoltem i szyją. Całą drogę rozpaczliwie miauczała próbując się z niego wydostać.
Na kolejną wizytę pojechaliśmy z kotem w pożyczonych szelkach i była oazą ciszy i spokoju.
Bischa   TAFC Polska :)
06 maja 2011 15:11
A co z moim pytaniem? Po pytaniu o szelki.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2011 21:19
matko kochana, powinni mi zabrać Alpinę, bo do weta chodzimy na obróżce =(

Ale za to jesteśmy lansiarskie i mamy lansiarskie fot 😀



to drugie zdjecie  😍 kiedys zjem Ci tego kota  😍 😍
A ja 3 tygodnie temu dostałam takiego pana w spadku:


Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2011 22:05
Arroch, śliczny !

sanna, Pinka by się ucieszyła, ona uwielbia jak się ją memła 😀
Strzyga, to bysmy padly z Pinka ze zmeczenia, bo ja kocham sie miziac z kotami  🤣
Arroch, co to za slicznotek?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2011 22:18
sanna, Pinka zawsze, wszędzie, przy każdej okazji. Co najśmieszniejsze, ma takie magiczne miejsca, że jak się ją podrapie, to przestaje robić, cokolwiek wcześniej robiła i pogrążą się w ekstazie.
Arroch, co to za slicznotek?


Prawie dwuletni Norweski Leśny, dostałam w spadku, bo się w rodzinie dziecko urodziło i od razu panika, że się uczulenia na kota nabawi, nie narzekam, zwierzak bardzo fajny i szybko się do nowego domu przyzwyczaił 🙂 Maść podobno kojarzy się z włosami Alberta Einsteina, dlatego kot nazywa się Albert - miał już takie imię zanim go dostałam 😉

Strzyga  :kwiatek: twoje też śliczne  😜
Strzyga, Pinka jest kotem jedynym w swoim rodzaju :-) Troszke opowiadala mi juz o niej Alvika, wiec mam niejakie wyobrazenie o skali milosci jaka Pinka darzy czlowieka, i mimo iz sama mam koty pieszczochy i kazdy z nich jest baardzo ukierunkowany na mnie, to Pinius chyba bije je wszystkie na glowe jesli chodzi o jej potrzebe kontaktu z czlowiekiem :-) Zaluje tylko, ze nie moge osobiscie wymiziac tego przecudnego, slodkiego pieszczoszka, wiec moze, przy sobocie, zrob to za ciocie sanne ? :-) :-)
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 maja 2011 11:19
sanna, faktycznie, Pinka jest niezwykła, nigdy nie spotkałam drugiego takiego kota. Ma niesamowity dar zjednywania sobie ludzi. Koty mieliśmy od zawsze, tata tolerował je, ale nie nawiązywał kontaktu. Mieli zawarty taki pakt o nieagresji, kontakt ograniczał się do dawania jeść z rana. A Pinka tego nie rozumiała i zupełnie nie peszyło jej, że tata notorycznie zrzuca ją z kolan, przegania, sam sobie idzie. Po prostu chciała się do niego przytulić. Była niezmordowana i nawet nie brała tego za walkę czy potrzebę osiągnięcia jakiegoś celu. Po prostu chciała się przytulić. Tak dzień po dniu. Po jakimś czasie tata pierwszy raz ją pogłaskał, potem po raz pierwszy zasnęła mu na kolanach. Nie jest to wielka miłość, ale czuć między nimi jakąś milczącą, niewidoczną więź.

Tak samo jest z jej czułością. Tą prawdziwą, bo odróżnić trzeba to, jak Pinka czegoś chce i mizia i kocha każdego, kto mógłby jej to dać. Zwłaszcza, gdy jest to śniadanie. Są takie chwile w tej naszej codziennej rutynie, że Pinka, nienachalnie jest ze mną. Tak po prostu, niezauważalnie.  Delikatnie i cicho, tak po prostu, żeby czuć bliskość. Są też takie nasze małe rytuały, jak w łazience, gdy wskakuje na blat, ustawia się bokiem i czeka, aż ją przytulę. Wtedy podnosi pyszczek i patrzy na mnie. Takie chwile są dla mnie niezwykle cenne. Różne od zabawy i drapańsk i przytulańsk. Wtedy na prawdę widzę jej miłość, bo dla mnie to jest miłość, wiem że to jest miłość. Ludzie tak nie potrafią, potrzebują słów, gestów, pokazywania i udowadniania. A ja mam to w najczystszej postaci.

Pinka jest dla mnie niesamowitą nauczycielką wrażliwości i czułości. Nauczycielką życia.
Strzyga, kurcze jakbym o swoim czytała... jestem w szoku po 10 latach posiadania swoich kotek to gdy przyszedł UKi to okazało się, że zdarzają się koty, które absolutnie potrzebują człowieka - jak powietrza. Czasem gdy nie mam się nim jak zająć - to widzę jak się układa obok nagle posmutniały - wystarczy go dotknąć i widać jak całe ciało kota się zamienia w jedną wielką radość. Hihi, następne moje koty to także będą syjamy... 🙂

A moja czarna dziś przyprawiła mnie o zawał serca. Okazało się, że rozwaliła osłonkę balkonu i przelazła na drugą stronę i łaziła za balkonem - na 4 piętrze! Szlaban balkonowy został wprowadzony a dziś jadę do castoramy po mocną siatkę na dół balkonu.
Strzygo, wzruszajaco, pieknie napisane.. ja tylko napisze o mnie i moich kotach, ze moja  pierwsza kotka, Dzampa, pokazala co to jest milosc bezwarunkowa.. jakkolwiek to nie zabrzmi.. a teraz Savana.. tez mamy te chwile spojrzenia w oczy, takiego bezglosnego krociutkiego mraukniecia "jestes? - jestem.. -  jest dobrze.." a mlodziaki powoli tez zaczynaja to "chwytac"..
Moja młoda jest nieźle rąbnięta 😁  wchodzi na czubek drzewa rosnącego przy balkonie, po czym spada z niego za każdym razem na ogród - i wcale nie przeszkadza jej to w tym, żeby znowu wdrapywac się na czubek... heh latający kot.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
07 maja 2011 17:37
A moje bąble zdały właśnie pierwszy test na poprawność kocich zachowań stadnych etapu sysakowego:
Ivo odgryzał Karmelkowi (vel Imbirkowi) tłuściutkiego udźca, a bracholek w ramach praktyk paraweterynaryjnych sprawdzał Ivciowi głębokość przewodów słuchowych. Taaaak, niebieściuchy pełną gębą
😎

Brakowało mi takich widoków.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
07 maja 2011 17:47
Na smaczek: dzisiejsze zdjęcie z wystawy. ;-)

Jakoś ostatnio nie ma w ogóle czasu usiąść do kompa, ale muszę się podzielić! Chyba rozwiązał się mój dylemat, czy brać drugiego kociaka 😎
Otóż, wracam do domu a mój chłop informuje, że kot wybiegł na klatkę i nie ma go z 10 minut. Wyruszyłam więc na poszukiwania. Poszłam pięterko wyżej (mieszkam na ostatnim, dziesiątym piętrze) a tam co widzę? Mój kiciuś wpatruje się w drugiego kiciusia! W śliczną, szarą, wychudzoną kicię!
Niewiele myśląc zaciągnęłam moje kocię do domu i naszykowałam miskę z szamą dla Kici. Zanim jednak zdążyłam dojść na górę, kicia już miauczała pod moimi drzwiami! Uchyliłam je więc, a ta myk i już mi biega po mieszkaniu!
Aktualnie mój kot jest nią mega zainteresowany i chodzi krok w krok, natomiast nowy przybysz jest chyba z lekka wystraszony i dość mocno na niego prycha. Z kolei jak tylko uda mi się ją pogłaskać widać, że jej się podoba 😍
Oczywiście rozwiesiłam ogłoszenie w bloku, może ktoś się po nią zgłosi. Choć sądząc po stopniu jej wychudzenia, nie sądzę, żeby miała właściciela 🙄
I nie powiem, jeśli dogadają się z moim kotem to byłabym przeszczęśliwa, jakby nam ten kot pisany był 😁

jakie srebrne cuuudo!!!
Bischa   TAFC Polska :)
07 maja 2011 22:32
A moje dziewcze tym razem na pewno dorasta, łazi, zawodzi, dupskiem tańczy, turla się po podłodze, kocha wszystkich i wszystko (z miśkiem włącznie, którego się bała 😂 ), mraułczy już od wczoraj. To jej zawodzenie jak na razie jest znośne, obawiałam się, że będzie jak w przypadku Kitki. A jest coś pomiędzy Kitką a Hiszpanem, zdecydowanie bliżej Hiszpana, który przechodził ruję cicho w miarę.
dea   primum non nocere
08 maja 2011 12:10
Słuchajcie, jaka jest prawidłowa częstotliwość kocich oddechów w spoczynku? Patrzę właśnie na dwa moje paski leżące sobie obok mnie na łóżku i trzy oddechy Lemura przypadają na jeden Simby :/ Albo Simba jakos głębiej śpi /?/ albo Lemur oddycha za szybko... Nie wiem, może szukam problemów, bo chwilowo innych z kotami nie mam  😅 Lemurowi razem z wiosenną zmianą sierści wylazły pozlepiane włosy z ogona (przed kastracją mu się takie coś zrobiło, pisałam o tym) W ogóle Lemurek ogarnia się coraz bardziej, mozna go głaskać z zaskoczenia i takie tam, tylko na kolanach nie lubia jeszcze siedzieć. Pewnie dlatego, ze ja rzadko kiedy siedze i dysponuję kolanami 😉 za to bawimy się po wariacku i do zasapania tą wędką:
[url=http://animalia.pl/produkt,11996,47,Trixie_Wędka_z_piórkami_i_paseczkami_50_cm_.html][/url]
Tylko nasza ma żółty badyl i czarną gumkę. Zdecydowanie polecam, wcześniej nie byłam w stanie niczym innym ich "zasapać" - teraz mnie terroryzują, jak tylko do domu przychodzę, dostaję wędkę pod nogi i MIAU!!! Mam zrobić, żeby uciekala 😉 A jak któryś zlapie, to mnie ciagnie w miejsce, w którym chce się bawić dalej - przełączają sobie scenariusze, głupole :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się