naturalna pielęgnacja kopyt
Funkcjonuje klinika
http://equine-institut.com/ przy granicy Niemiec z Francją oraz jakaś w Austrii. Kiedyś napisałam tam i ku memu wielkiemu zdzwieniu odpowiedziała mi Strasser, chociaż myślałam, że odpowie jakiś jej SHP 🙂
branka a masz kontakt z osobą która miała tam praktyki? 😍
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
06 maja 2011 21:03
[quote author=ola_koniczynka link=topic=1384.msg1001758#msg1001758 date=1304711694]
I moje pytanie: czy go mieszacie z wodą (1:10) czy od razu z butelki? Ja mieszam i może dlatego nic się nie dzieje... 🤔
[/quote]
A od razu z butli pryskam 🙂. Zmasowany atak 😉
dempsey u nas też kiepsko to wyglądało, ale akurat u tego konia strzałka dobrze jest stymulowana ( nie dał się postawić na wysokich obcasach 😉 ) i może to dodatkowo daje taki dobry efekt. W ogóle jego kopyta takie jakieś są chętne do współpracy 🙂.
branka podczepiam się od pytania oli_koniczynki
ten link mi się podoba, idę dumać o praktykach, EMach i innych 😉
Jutro spróbuję. Ale muszę wziąć strzykawkę by dotrzeć do dna...
Skoro pojawił się temat dr Strasser, to mam pytanie- czy wybiera się ktoś z moich okolic na majowy kurs do Tomka Świątka organizowany w pobliżu Wieliczki??
http://www.ochwat.pl/seminaria.html Jeśli tak, proszę o kontakt na PW, mam wolne miejsce w samochodzie😉
I jeszcze z nieco innej strony😉 do Stokrotki na majowy kurs werkowania też z chęcią kogoś zabiorę 😀
A co do autorytetów... życie nauczyło mnie nie ufać specom 🙁 Ani lekarz weterynarii ani żaden kowal nigdy nie będą mięli u mnie 100%zaufania, nawet jeśli do tej pory leczyli bez "pudła". Powodów mam kilka i to takich, które mogły skończyć się
tragicznie. W większości przypadków problem konsultuję z kilkoma specjalistami a i to mi czasem nie wystarcza i sama szperam w materiałach....No cóż, jesteśmy tylko ludźmi a nasza wiedza oparta jest na skończonej liczbie przypadków....
Pożalę się jeszcze nieco na głupotę i nieodpowiedzialność ludzką.... Robiłam znajomej konia.... zdjęcia kiedyś wklejałam (ta z podejrzeniem rotacji i ochwatu). Kopyta bardzo płaskie, linia biała na pazurze rozciągnięta koloru czerwonego, piętki zaciśniętę, klacz chodzi na zewnętrznych ścianach do tego stopnia, że przedkątna pękła do samej koronki (bo oczywiście chciała sprawdzić czy ja mam rację, że konia rzadziej niż co 2tyg nie wolno robić- niestety wyszło na moje, tylko konia żal) - jedynym słowem- niefajnie. Kuta non stop przez ponad 5lat... wyobraźcie sobie, że wzięła ta kobyłę w teren do lasu... ścieżki mamy tak kamieniste, że mój Smyk, który ma fajne miski wali sztywno z palucha... (dlatego go butuję) i żeby to chociaż na stępa pojechała, na kilkanaście minut, ale nie!! -galopy i pewnie min 1,5h.... 🤦 kobyła kulawa wróciła, oczywiście już miałam telefon, że to przez to, że jej za mało strzałki wycięłam 🙁 To nic, że strzałki gąbczastej ten koń praktycznie nie ma, bo paluch wpada jak w watę....aż nie chce mi się tam iść i zobaczyć co się stało.... I jak takim ludziom przemówić do rozsądku??? Mam jedynie ochotę zadzwonić do niej żeby kobyłę okuła, bo jak się coś poważnego stanie, to oczywiście to będzie moja wina nie jej....
kasik, smutne to co napisałaś. Niestety są ludzie i parapety ...
Nooo.... to parapet bez dwóch zdań.... weterynarz mnie ostrzegała, żeby na kobyłę uważać, bo nie dość, że przekarmiana, to kopyta bardzo kiepskie i o ochwat łatwo.... może jeśli napiszecie co myślicie o tych kopytach, to wyślę jej linka, niech sobie poczyta?? Kowale jej zawsze mówili jakie ma doskonałe kopyta.... a oto zdjęcia 🙁
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] wszystkie zdjecia ogromne
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
07 maja 2011 09:34
Min. z podobnego powodu zrezygnowałam z zajmowania się kopytami konia mojej znajomej, o której pomyśle tu już pisałam przed warsztatami z piglet. Trochę też powstrzymał mnie jeden z moich własnych przypadków, mianowicie Dukat. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że z koniem koleżanki dojdę do takiego momentu jak doszłam z własnym, że będą potrzebne buty lub poruszanie się tylko po komfortowym podłożu na początek. Konie są pół braćmi i kiedy widziałam te kopyta ostatnim razem były łudząco podobne ( nie najlepsze z bardzo kiepską strzałką, bardzo wyjechanie do przodu, zaciśnięte z bardzo wysokimi, podłożonymi kątami i pewnie ścianami wsporowymi ) do moich. Nie mam żadnych gwarancji, że owa znajoma to zrozumie i będzie w swoim postępowaniu konsekwentna. Nie mam możliwości zmiany żywienia i nie ma możliwości zwiększenia ilości ruchu. Dodatkowo koń w okresie źrebięcym miał kontuzję w stawie pęcinowym i jeśli ścięgno było naruszone i przyzwyczaiło się do takiego wysokiego ustawienia nie wiem co stałoby się kiedy zaczęłabym obniżać katy wsporowe. ( oczywiście po zbyt szybkim obniżeniu własnego, tamtego obniżałabym znacznie wolniej, ale ... nie mam też żadnych gwarancji, że to zostałoby zrozumiane, znaczy, ze to trwa i ze potrzeba czasu )
Koń ma 6 lat i robi go kowal, ale po werkowaniu notorycznie maca i się podbija oczywiście chodzi od palca. Znajoma uważa, że on ma wrażliwe kopyta i tak po prostu ma. Póki co jest to wina kowala i konia, ale ... kowalowi nigdy nic nie zostało powiedziane ani nie została zwrócona uwaga no bo ... kowalowi głupio powiedzieć ... Nikt tez nie wpadł na to by konia suplementować bo na przykład czegoś mu brakuje i stad wrażliwość podeszwy. Ze mną może być inaczej i kiedy okaże się, że koń ma wrażliwa podeszwę lub sztywniej chodzi pod jeźdźcem i trzeba by na ten okres przejściowy lub na każdą jazdę zakładać buty, a najpierw je kupić, będą duże pretensje i problem.
Aleks- zapomniałam napisać, ten koń ma buty tylko znajoma nie założyła, bo "chciała sprawdzić... i żeby podeszwa się trochę wytarła" 😕 ja jak chce sprawdzić buty mam przy sobie, żeby w każdej chwili móc założyć jeśli koń się tylko usztywni...
I niestety masz rację... do kowala się nie wydzwania co parę dni, że coś źle wystrugał a do znajomej tak 😕
ależ jestem zła, muszę ochłonąć nieco zanim się z nią spotkam, bo jej jeszcze nawyrzucam 🙁 a to "dobra znajoma"
kasik Nie przejmuj się tylko daj sobie spokój, jak właściciele konia są tacy nieodpowiedzialni.
Ja robiłam konia dziewczyny, koń chyba 16 letni, zacieśnione piętki, strzałki przegniłe, walił od palca nawet w galopie 4 kopytami. Jakiś tydzień czy dwa po werkowaniu dostaje telefon z pretensjami, że coś nie tak zrobiłam, bo koń kuleje na 1 noge....Okazało się, że wydzierżawiła konia kilku osobom, które robiły koniowi trening skokowy 6x w tygodniu, a jeden dzień koń stał cały czas w boksie.
Wet był i zdiagnozował jakiś uraz czy stan zapalny ścięgna, ale jaką borutę miałam przed tym 😵 . Przeprosin się nie doczekałam do dziś dnia....
kasik jakie "ładne" plaskacze! Jak u naszego Samara.
No, własnie,dziewczyny, napiszcie choć słówko na temat jego kopyt (zdjęcia na poprzedniej stronie). Ma straszne flary, myślałam żeby zrobić mu mustang-rolla przez linię białą do brzegu podeszwy. Ale on ma plaskacze na potęgę, jak go postawię na tak płaskiej podeszwie, to będzie bolało...Czy piłowanie ścian do poziomu podeszwy i robienie ich na grubość wystarczy do zlikwidowania flar? Oderwanie ma prawie do koronki, długo będzie to zrastać. Działać radykalnie czy jednak ostrożnie?
Wszędzie mamy miękko, nawet grząsko, dziadek chodzi w hipoterapii, głównie stępem i niezbyt często, dni spędza raczej na pastwisku. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby się podbił. Chodzi mimo wszystko od piętki. Więc może jednak radykalnie?
Cień na śniegu- nasz Bor też miał mega flary i oderwanie od samej koronki przy praktycznie nieistniejącej wypukłej podeszwie, kulawy 3miesiące zanim się odważyłam go strugać... jak chodził, to od piętki, tylko, że w tamtym czasie nie chodził, bo go bolało mimo śniegu... Robiłam delikatnie, nigdy przez linię białą, nawet do niej nie dojeżdżałam, za to męczyłam go nawet 2razy w tygodniu, pięknie się zrasta i nawet na majówkę boso poszedł, 150km 💃 ani śladu podbicia, zero kulawizny...a było chwilami kamieniście, tylko wtedy starliśmy się boczkiem, stępem iść. Trudno mi jednak doradzać, bo doświadczenia mam niewiele....
Cień - zależy co było wcześniej. Jeśli koń miał kopyta zapuszczone, to "normalne" zrobienie może być wystarczające. Od tego zwykle zaczynam. Radykalniej robię, jesli po 2 struganiach nie widać żadnych zmian w sensie "zjeżdżania kaczego dzioba" i takich tam. Uwaga z piłowaniem ścian na pazurze na zero (na grubość lub głęboki mustang roll) przy płaskiej podeszwie - podeszwa jest miększa od ściany, bez ściany się łatwo wytrze, a ponieważ kątów wsporowych nie spiłujemy raczej na zero (grubością 😉) to przy kopycie sztorcowym (kośc "nurkująca" dziobem w dół, cieńsza podeszwa i płytsze rowki z przodu kopyta, z tyłu głęboko, koronka z profilu zbliższa poziomej niż idealnym 30 stopniom) pogorszy nam się skątowanie (pazur się obniży, a piętki albo zostaną, albo strzelą w górę). Jak zwykle trzeba ostrożnie balansować na krawędzi, tym trudniej, im bardziej "niestruganiowy" problem ma dany koń...
Hehe, jak czytam wasze zmagania z 'trudnymi' ludźmi to mi się przypominają moje początki 😉
Teraz na szczęście jest inaczej.
To naprawdę jest tak, że albo ktoś chce naturalne struganie i rozumie z czym to się je(przynajmniej jako tako)albo nie ma sensu się w to bawić. Jak ktoś nie rozumie czemu nie może np świeżo po rozkuciu jechac na galopy po kamieniach albo, że jak ma konia ze skłonnością do ochwatu to go nie może wypasać cały dzień, to ma kowali do wyboru do koloru, po co się męczyć z kimś takim.
Są przypadki i niestety jest ich dużo, że właściciel musi wypełnić pewne zalecenia - np stępować przez 4 tygodnie po twardym, albo dużo kłusować, abo kupić buty, albo moczyć strzałki albo coś jeszcze innego - róznie to bywa. I to trochę jak w przypadku weta - zaleca cos tam np po kontuzji i jak właściciel sie nie stosuje to często odmawia dalszego leczenia. I ja jak mi ktoś ewidentnie nie stosuje się do zaleceń, też niestety dziękuję. Oszalałabym jakbym miała się przejmować bardziej, niż właściciele koni...
I ja jak mi ktoś ewidentnie nie stosuje się do zaleceń, też niestety dziękuję.
Dokładnie. Jak komuś mówię, że jego koniowi strzałki gniją, to przedstawiam sposób leczenia i zalecenia okołokopytowe, a potem dowiaduję się, że strzałki owszem są leczone - raz w tygodniu, jak się przypomni maść założyć, a koń jak stał w syfie, tak stoi, zaś kolejny telefon jest już z gorzkimi żalami, że koniś okulał na 4, to cóż mogę zrobić... tylko podziękować za współpracę. Nerwów szkoda.
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
07 maja 2011 15:09
I dlatego zrezygnowałam.
Ale, ale ... tak rano ta sytuacja mnie stłamsiła, że nie pochwaliłam się naszymi butami 😀.
Wczoraj zrobiłam pierwszą przymiarkę, przestępowałam i po konsultacjach okazało się, że są na nas w sam raz 🙂. Dziś przetestowałam je w kłusie i nieplanowanie w galopie i kilku brykach i jestem BARDZO BARDZO zadowolona. Dano nie widziałam Dukata by poruszał się w taki swobodny, rozluźniony i sprężysty sposób. Nagle okazało się, że kolega POTRAFI świetnie pracować grzbietem, że stawia kopyta od piętki i obciąża je RÓWNO. Że głowę można nieść NISKO bez pomocy i można być ZAOKRĄGLONYM.
Wiele lat w sumie ( już kiedy decydowałam się go kupić ) podejrzewałam go o problemy z grzbietem, min dlatego zaczęłam go masować i owszem był jakiś efekt, polepszenie, ale miewał gorsze i lepsze dni i ogólnie sytuacja się utrzymywała. Dopiero, kiedy zaczęłam grzebać w temacie naturalnego strugania i w jego kopytach. Zaczęłam pokazywać Wam jego kopyta i udało mi się uczestniczyć w pierwszych moich warsztatach, zaczęłam patrzeć na ten jego grzbiet pod innym kątem. I źródło problemu także zaczęłam dostrzegać gdzie indziej niż wcześniej - w kopytach. Nie miałam 100% pewności, ale po tym co zobaczyłam dziś kiedy śmigał w butach nie mam już wątpliwości. Tym bardziej jestem zadowolona 😀.
Nie napawałam się tym pięknym widokiem długo bo w sumie to jego pierwsze kroki w butach, nie chciałam przeciągać więc, ale dam mu jeszcze ze dwa trzy dni by się przyzwyczaił i wsiądę na niego.
Mam pewne podejrzenia, że w budach coś się zmieni pod siodłem.
Z ciekawości pomierzyłam i przymierzyłam buty na Aleksa i są trochę za duże, ale z wkładką i getrem mogę spokojnie i podczas pracy z nim je używać. On co prawda w zasadzie ich nie potrzebuje jednak po stymulować tak fajnie ( tfu tfu ) odrastająca nam strzałkę zawsze można. Pracuję z nim już z ziemi tak, że jest ku temu okazja 🙂.
No to się pochwaliłam 💃
Aleks porób proszę zdjęcia jak wygląda w butach
Jeszcze niedawno pisałam, że robię kuca szetlanda ochwatowego, że galopuje. Dziś po wizycie w stajni umarłam, chłopak ledwo stępuje po całym tygodniu na trawce. Mówiłam, że trawa zabije je ale co tam, jakaś dziewucha będzie gadać 😎
Branka- kiedy ja bym chciała koński świat uzdrawiać :kwiatek: tylko czemu ludzie są tacy odporni na wiedzę?? Kolejny smutny przykład z dzisiaj... robiłam 2razy pewnego mega plaskacza co miał okropne problemy skórne. Wyobraźcie sobie właścicielka walczyła z tą skóra ponad rok a tu dzisiaj patrzę na konia... ani śladu po łysych plackach, nie ma strupów i mamy jakiś 1cm zrostu... byłoby bajecznie, gdyby nie informacją, że koń musi zostać okuty, bo nie może chodzić w tereny do naszego kamienistego lasu. Dzierżawi go pewna dziewczynka, która przecież nie może tylko na maneżu jeździć 😕 Buty byłyby świetnym rozwiązaniem gdyby nie fakt, ze właścicielka twierdzi, że on na pewno się o nie będzie potykał i się przewróci z małą 🙁
Druga załamka, to ochwat, który zaczyna przypominać tuczone prosię... Za namowa weta koń miał zostać przekuty na zwykłe podkowy (z okrągłych z poprzeczką i wkładkami) a po kilku tygodniach rozkuty i prowadzony boso ale kowal stwierdził, że on go tak nie zrobi, bo kość kopytowa wypchnie podeszwę jeśli nie będzie tych wszystkich "bajerów". Wizja zdjęcia podków odeszła więc w dal, bo kowal jedno, wet drugie....I tłumacz tu człowieku, że skoro minął rok od ochwatu i nie ma poprawy w kącie zrastania kopyta, to ochwat się nie leczy i należałoby coś zmienić....
kasik, deadziękuję za uwagi.
Opiekuję się tymi końmi nieco ponad rok. Poprzedni stajenny ponoć był po kursie kowalskim , ale coś mi się nie chce w to wierzyć, bo kopyta konie miały zaniedbane. Samar miał "narty" tak bardzo wysunięte do przodu, że chodził na żywych piętkach. Miał dosłownie poobcierany naskórek na piętkach! Przez ten rok robił konie klasyczny kowal, skrócił mu pazur i podniósł kąty wsporowe, tak, że piętki przestały dotykać ziemi.Szkoda, że nie robiłam zdjęć!
Mam za to zdjęcie z początku kwietnia ubiegłego roku, kiedy na wszystkich 8 kopytach pojawiły się obrączki, dość dziwne, do dziś nie wiem z jakiego powodu powstały. Szacując mniej więcej tempo przyrostu rogu wyliczyłam, że coś się musiało dziać z końmi w grudniu. Ale nie wiem co?
Wrzucam zdjęcie tylnego kopytka Samara z tą obrączką jako swoistą ciekawostkę.
Ale są też ludzie którzy chcą jak najlepiej dla koni (zielona- pozwól, że Cię wymienię) i pomimo tego, iż nie mieli problemów z kopytami (nie wiem jak wy, ale jak naturalnym struganiem zaczęłam się interesować dopiero gdy było już źle) to chcą jak najlepiej dla konia pod każdym względem. Miałam przyjemność robić jej konia w zeszłym tygodniu i spodziewałam się najgorszego a tu proszę, konik chodzi od piętki, flary nie tragiczne... tylko strasznie położone ściany wsporowe w tyłach. No właśnie, macie jakieś pomysły dlaczego? Według mnie to mocno przerośnięta ściana wsporowa powinna się raczej wykruszać a nie zawijać, a napotykam coraz to więcej przypadków, że się kładą.
A skoro już się rozpisałam to i odnośnie swojej się zapytam. Cieszyłam się bo po potwornej zimie strzałki wyglądały znowu jakby doszły do zdrowia (suplementacja, armex, poprawa warunków środowiskowych). Wszystko superancko a tu nagle pojawił się rowek którego dam sobie głowę uciąć .. nie było. Wąziutki, suchy, ale sięgający dość głęboko. Nic nie wskazuje na to jakby coś tam się działo (gniło, czy też infekcja grzybicza), ale jest. Czy możliwe, że objawił mi się dopiero teraz bo kopyta zaczęły się rozszerzać (pracujemy 4-5 razy w tygodniu dość intensywnie, tereny, utwardzone ścieżki leśne, kamyczki, cuda.. koń wypuszczony 24 h na dobę). Czy możliwe, że wcześniej był na tyle "ściśnięty", że go nie było widać? A może jednak coś złego się dzieje a rozszerzający się tył kopyta (pora zrobić fotki porównawcze) to tylko zbieg okoliczności. Za bardzo chcę być optymistką 😉
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
07 maja 2011 20:55
Według mnie to mocno przerośnięta ściana wsporowa powinna się raczej wykruszać a nie zawijać, a napotykam coraz to więcej przypadków, że się kładą.
To ja tak na szybko 😉.
Zdążyłam posiąść wiedzę, że wyrośnięte ściany wsporowe nie wykruszają się, w ogóle ściana nie wykrusza się. Wykrusza się podeszwa, a ściana jak jest przerośnięta będzie się odłamywać ( np. puszki kopyta ) lub kłaść ( np wsporowa ) 😉. to tak IMO 😉.
Zdjęcia postaram się zrobić, to i pokażę 🙂.
Dobranoc 😉
Ja też na szybko, przyjęłam skrót myślowy. Faktycznie, ściany się nie "kruszą" jednak, u wielu koni się "wyłamują" kiedy przerastają. Natomiast u innych najzwyczajniej się kładą, nieraz przykrawając całą podeszwę w okolicach kątów wsporowych. I stąd moje pytanie, dlaczego? Kwestia osobnicza? Kwestia strugania? Czy może coś jeszcze innego? Przyznam, że od pory kiedy kowal nasze ściany ściął pod pięknym skosem (prawie rok temu) to mam z nimi niezłą przeprawę by je znów postawić. Jak dobrze pamiętam, Dea i kilka innych osób miało zastrzeżenia co do sposobu potraktowania przez niego tych ścian wsporowych. Może coś robię nie tak, ale jedna do tej pory mi się mocno kładzie a co najlepsze, nie mogę znaleźć jej brzegu (u niektórych fajnie widać linię brudu a tu nic, gładko łączy się z podeszwą i można ją tylko rozpoznać po kierunku "rureczek" i strukturze = twardsza od podeszwy).
Dziękuje falabana 🙂 ja wiem teraz , że przed nami wiele pracy i jestem na jej początku
Mam zasadnicze pytanie do werkowaczy: jak nakładacie rączkę na tarnik? Moja rączka jest okrągła w środku, a tarnik na płaskie zakończenie i nijak nie chce się to razem trzymać.
Rączkę mam plastikową. Wpychasz ją na końcówkę tarnika i nakręcasz na siłę. Jeśli wszystko zrobisz mocno siłowo, będzie się trzymać.
No chyba, że jest jakiś inny sposób i również go nie znam. 😉
Ludziki, a po co Wam raczka na tarniku?... 🙂 Toć trzymając takie dlugie coś za koniec, można sie ostro umęczyć a nad durgim końcem nijak panowania ni ma.
Ściany wsporowe to jeden z wyznaczników zdrowia kopyta i jednoczesnie "siły szybkiego regaowania" - cokolwiek się dzieje w kopycie, ściany wsporowe reagują najpierw. Tył kopyta umacnia się, robią mocne grube ściany wsporowe (tak, kładące się), a przód - wałem wokół strzałki. Kto produkuje róg na ten wał? Wspory oczywiście 😉
Jak ściany się kładą, przerastają, są grube, nie chca się "wykruszać"/łamać (no, ja znam trochę ścian wsporowych, o których zdecydowanie powiedziałabym, że się wykruszają! to są te najzdrowsze), to jest to sygnał, że kopytu "źle" - może brakuje z tyłu podeszwy (to się często zdarza w tylnych kopytach i to jest powód niekończącej się walki ze ścianami wsporowymi u mojej grubaski), nacisk za duży (koń przeciąża piętki), albo "ciągnie" je na zewnątrz flara na przedkatnej (jajko i kura - flara na przedkątnej z położoną ścianą wsporową, trzeba walczyć z oboma problemami jednocześnie, bo jeden pociąga za sobą drugi). Teraz mam taką nową sympatyczną podopieczną, położone ściany wsporowe w zadach - podcięłam tylko o tyle, żeby się nie gięły. Minimalnie, wcale nie "tak jak wyglądac powinny" (nie schodzą do dna rowka przystrzałkowego). Wg mnie jeszcze nie jest gotowa na zabranie jej tych "nadmiarowych" wsporów (podeszwa w okolicy linii białej ściany wsporowej jest zdecydowanie woskowata, nic się nie kruszy, nie jest proszkowate w konsystencji) - ale efekt tego delikatnego podcięcia zagiętego fragmentu już widać - kawałeczek bardziej pionowego wzrostu od strony dna rowka.
Jeszcze raz: ściana wsporowa to rzadko problem sam w sobie - niektórzy mówią że NIGDY.To z całą pewnością doskonały wskaźnik, że problem jest gdzie indziej. Samej ściany się NIE naprawi - trzeba "uspkajać" ścianę ale naprawiac problem właściwy...
...lecę w trasę, kopytków w planie sporo, no i dzisiaj czwarty raz męczę moje zwierzę. Ona schudnie, damy radę!
Ja wręcz powiem, że czasem tych ścian wsporowych nawet uspokajać się nie powinno. Oczywiście wszystko zależy od przypadku, ale czasem nawet jak się kładą, wyglądają niefajnie i nie chowają się w misce a należy je zostawić w spokoju całkowitym.
Zgadza się. Chyba że kon chodzi z palca 😉
A nie jest tak że jeśli ściany wsporowe nie chowają sie w misce mogą powodować ucisk? Zwłaszcza gdy są twarde i grube? Pamiętam że gdzieś tutaj był też schemat rozszerzania się tylnej części kopyta i co się wtedy dzieje ze ścianami gdy się nie chowają w misce, wyglądało to tak jakby kopyto blokowało się na nich. Potem była dyskusja jaki ma wpływ na wewnętrzne struktury zbyt wystająca ściana wsporowa, dla mnie było to dość logiczne.
( Choć wczoraj przekonałam się dość dobitnie że nie które rzeczy dla mnie bardzo logicznie uzasadnione jak np. budowa padoku paradis są zupełnie bezsensowne dla innych :/ ale dopięłam swego i zbudowałam 😉 zobaczymy na jak długo. )