Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: Szeptem dnia 08 czerwca 2014 o 13:30
Natknęłam się na taki tekst,a właściwie, naturalsowy wywód : " Dlaczego cieszę się, że nie jestem mistrzem…
Przy okazji oglądania zdjęć z eliminacji i mistrzostw Polski w ujeżdżeniu, zdałam sobie sprawę z paru ważnych rzeczy. Otóż po pierwsze, od dłuższego czasu nie byłam oglądać żadnych zawodów, po drugie przestałam wstrzymywać dech, patrząc z zachwytem na relacje z konkursów. Stało się to jakoś niezależnie ode mnie, sama nie wiem kiedy i zaczęłam zastanawiać się, czemu?
Nigdy, ale to nigdy nie miałam aspiracji, żeby być zawodnikiem, moim celem od zawsze była możliwość powłóczenia się z koniem po łąkach i lasach. Co nie zmienia faktu i śmiem twierdzić, że każdy z Was się na tym kiedyś przyłapał, że patrząc na konie i jeźdźców na najwyższym poziomie ujeżdżenia patrzyłam z zazdrością i podziwem, jak wiele potrafili wypracować, jak wiele osiągnęli.
Mam w głowie taki obraz: Galopujący koń, lśniąca sierść, napięte mięśnie, pięknie zapleciona grzywa, do tego jeździec we fraku, białe rękawiczki, z głośników rozbrzmiewa muzyka… koń wyrzuca nogi, ze zmianą co każdy takt, przednie kopyta uderzają o ziemie równiutko z dźwiękami muzyki, …
Kiedy dzisiaj uświadomiłam sobie, dlaczego mnie już to nie zachwyca, dlaczego nie widzę tego piękna i „mistrzostwa”, zrobiło mi się bardzo przykro. To tak, jakby ktoś zabrał mi całą przyjemność, wszystko to, czym cieszyłam się przez wiele lat. Poczułam się oszukana. Dodatkowo, pojawiło się dziwne zniesmaczenie i po głowie zaczęły mi dudnić myśli: ty hipokrytko, podziwiałaś przecież to, z czym publicznie ogłaszasz, że się nie zgadzasz!
I tak sobie myślę, że strasznie żal mi tych „mistrzów”, osób, które tak wiele poświęciły, które oddały się jeździectwu bez reszty, by osiągnąć najwyższy poziom wyszkolenia. Jak ktoś taki może przyznać się do błędu, skoro ja mam problemy, żeby się z tym pogodzić? Jak człowiek, który jest nagradzany i podziwiany może przekreślić lata swojej ciężkiej pracy? Skoro na całym świecie robi się tak samo? No właśnie- jak? Wymaga to wielkiej pokory. Tylko kto i za jaką cenę jest gotowy to zrobić?
Właśnie dlatego cieszę się, że nie jestem „mistrzem” i że bez większych wyrzeczeń mogę starać się żyć tak, aby nie mieć wyrzutów sumienia, żeby być szczerą i uczciwą wobec samej siebie.
Zamieszczone zdjęcia, to fragmenty ze zdjęć, które dzisiaj oglądałam. Obecnie widzę na fotografiach tylko to… Uszy, nie takie, jakie chciałabym widzieć u konia, który mentalnie jest ze mną, oczy, w których widzę ból, pyski, które napinają się pod presją kiełzna, ogony nerwowo machające w powietrzu…
Nie ma dnia, żebym nie powtarzała swoim dzieciom, ze każdy popełnia błędy, że każdy robi czasem cos złego i że największą wartością jest przeprosić i przyznać się. Tłumaczę im, że to nic nie kosztuje, zwykłe powiedzenie: tak zrobiłem źle, postaram się, żeby na drugi raz tak nie zrobić…i dzieci to rozumieją.
Co zmienia się w nas, kiedy dorastamy? Kiedy pojawia się ten strach, wstyd przed głośnym przyznaniem się do błędu? Jakiej odwagi wymaga powiedzenie, że nasze postępowanie nie jest właściwe? Z nadzieja czekam, ze któryś z zawodników PZJ mi na nie odpowie… "
Co o tym sądzicie ? Był zaopatrzony w poniższe zdjęcia :