Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)
autor: Lusitano dnia 17 czerwca 2012 o 20:58
Synuś trzęsie całym osiedlem, gangsterka na Teofilowie, Grześ ( mąż ) wylądował w baraku, a w jego mieszkaniu syn doroty z jej siostrą i jej dzieckiem pomieszkują. Porażka po prostu. Tyle o Skansenie. Syn już przecież pełnoletni jest. I dobrze, że to koniec Skansenu. Tylko koni było żal ..
Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)
autor: Lusitano dnia 17 czerwca 2012 o 13:58
Witam, ( do zgromadzonych dyskutujących wcześniej na temat Skansenu )
dla ścisłości sprostuję :
Wokanda i Gonza przywieziono jednocześnie, z gór. Opłacałam transport, ponieważ Dorota wówczas nie miała pieniędzy.
Obydwa konie zajeżdżała Kasia.
I np. Wokando ( zajeżdżany był pierwszy ) poukładane w głowie miał jedynie dzięki Kasi. Dorota nie uczyła tego konia, a Kuba ( ówczesny właściciel konia ) zaczął lekko wsiadać jak już koń był zrobiony przez Kaśkę. Gonza również miała pod opieką od chwili, w której stanął w Skansenie, i również Ona zaczęła go zajeżdżać.
Baty notoryczne ( nawet pięścią po ogłowie i za to, że podbiegł do ogrodzenia myśląc, że już pora wychodzić ) dostawał Assasino. To był znienawidzony koń przez Dorotę, bo miejsce w boksie zajmował, nie lubił jej, nie zarabiał pieniędzy.
Był bity, wyzywany .. ech, szkoda słów.
Co się z nim stało ?
Pojechał na puszki. Okłamując ludzi w Skansenie, iż Assas jedzie do Tary ( niby w dobre ręce ) został sprzedany handlarzowi ze Zgierza. W każdy czwartek handlarz pchał konie do Włocha.
W tarze sprawdzono - taki koń nigdy nie dotarł do nich, a auto ( żuk obity dechami ) należał do ww Pana handlarza.
Dużo by opowiadać, nawet o tym jej niby "wyjeździe" ze starymi końmi "za granicę".
Ale resztę już raczej sobie pozostawię.
Także Drodzy Państwo, Skansen odwiedzaliście ( z tego, co czytam ) już po Naszej Kandencji 🙂😉 kiedy to Nam cierpliwości brakło nie mogąc patrzeć na to wszystko, co tam się działo - rzuciliśmy to w diabły. Dopiero potem Wy zaczęliście być nowym " narybkiem " Doroty 🙂😉))
Pozdrawiam.