Kaha
Konto zarejstrowane: 25 lutego 2011
Cool? F*cuk Cool! I'm Awesome!
Najnowsze posty użytkownika:
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 03 marca 2011 o 16:53
armara- tym bardziej dla mnie oczywiste są kwoty jakie sobie za takiego konia hodowca życzy 🙄
tak czy inaczej myślę, ze w sumie mówimy o tym samym, o wzajemnej uczciwości w relacji sprzedający-kupujący.
edzi69-myślę, że tu pokutuje moda na posiadanie kuca, czy to agroturystyka, czy tez u "chłopa" na wsi, gdzie to ozdoba ogródka 🤔wirek:. Nie dziwię się w takim razie Twojemu rozgoryczeniu-przypuszczam, że sama miała bym podobne odczucia.
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 03 marca 2011 o 10:54
no litości dziewczyny.
Wiemy chyba wszyscy, że takie podejście to już skrajnie niedorzeczne jest. 🤔
Bo o ile hodowcą koni nie jestem i nigdy nie będę, to o tyle wiem jak wygląda hodowla psów-oczywiście rodowodowych, co dla wielu ludzi jest już absurdem samym w sobie, no bo przecież nie będą płacić za papier. dalej ile trzeba kasy i wysiłku przy samym kryciu(i koni zapewne tak samo, co nie?), Ciąża, poród-zagrożenia jakie za tym idą, odchów potomka. Każdy rozsądny i zdrowo myślący człowiek WIE o tym. Albo przynajmniej przypuszcza.
I wydaje mi sie, że tu nie tyle chodzi o kasę samą w sobie, co o to, co za tą kasę dostaniemy. Bo litości, ale zdrowy, spokojny i ujeżdżony to akurat nie są jakieś kosmiczne wymagania, piękny i zdolny to kwestie już sporne, bo co dla jednego piękne dla drugiego niekoniecznie.
także myślę, że taka równowaga i uczciwość dot. zarówno hodowcy-sprzedającego, jak i kupującego. 🙂
ps. halo, ja naiwna byłam, ale szybciutko mnie z tego wyleczyły realia z jakimi się zetknęłam. Niemniej jednak nadal mogę marzyć o takiej utopii, gdzie wszystkie konie ach i och i ceny przystępne 😀iabeł:
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 25 lutego 2011 o 19:16
ja uważam to za zdrowe podejście. Dbać o to co się ma. Dla mnie taka norma. Pomimo tego, że w moim domu same kundle i znajdy, to pracujemy nad zachowaniem i wychowaniem takiego stwora-pomimo, że na żadnej wystawie nie zagościmy. Chciała bym, żeby to był ogólno pojęty standard, a nie megalomania. Tak czy siak, mam nadzieję, że już niedługo będę się cieszyć swoim kopytnym 😀iabeł:
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 25 lutego 2011 o 16:55
ja osobiście dojrzewałam do decyzji lat 8. W końcu doszliśmy do wniosku, że szkółka już nic więcej mi nie da. Dzierżawiłam koninę, współ-dzierżawiłam, no ale to tez nie to...
W końcu decyzja zapadła są fundusze, ino konia nie ma, ale (tfu tfu odpukać-lostak dziękuję, kopytny urzekający) o ile wszystko uda się pomyślnie załatwić, to być może znalazłam tego właściwego. Oczywiście wszystko się okaże w praniu-czyt. na spotkaniu.
Niemniej jednak uważam, że takiej decyzji pod wpływem emocji podejmować się nie powinno(tyle, że rozum swoje, serce swoje 😀iabeł🙂.
Ja jestem technicznie na konia gotowa-pensjonat wstępnie umówiony, sprzęt zakupiony, wet ustalony. Zatem do dzieła 🏇
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 25 lutego 2011 o 16:35
kujka-no niestety boleśnie się o tym przekonałam. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że w sumie nie licząc losowych wypadków nikt mi konia zrobionego do Nki nie sprzeda za 15 tys. I to nie o to chodzi nawet, zadowoliła bym się Lką( :icon_rolleyes🙂 byle by to było uczciwie wypracowane, a nie 4latek chodzący 2 lata pod siodłem, albo koń z fajnym papierem nie umiejący nawet poprawnie w kłusie się ruszać. A o jakiejkolwiek sensownej pracy w ogole nie ma mowy, no ale super rodzice, taki papier, nic tylko kryć i kasę robić 🤔wirek:
Nie wiem czy to ja mam takie kulawe szczęście, że wiecznie do czynienia mam z takimi skrajnościami.
Zostanie mi kupienie surowizny i robienie samodzielnie- ale tu obawiam się, że to niezbyt dobra decyzja. Jako, że nie bardzo wiem, czy w ogole czegokolwiek potrafiła bym takiego kopytnego nauczyć. Tak czy inaczej szukamy 😉
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 25 lutego 2011 o 16:12
Wiek sprawa drugorzędna myślę ze od 8-14 lat. Koń, który już coś umie, poprawnie pracuje, który będzie dla mnie nauczycielem-pomijając oczywiście trenera. Wybaczy błędy, a przy okazji da możliwość nauki.
Wzrost- ja jestem osobą dość wysoką 172cm, dobrze się czuję na koniach większych, to 160-170cm to takie optimum.
Wiem, że to mało konkretne, ale trudno mi powiedzieć klasa L, P, N tylko i wyłącznie, 165 cm i ani milimetra różnicy i najlepiej jeszcze czarny w kropki bordo. Bo wiem, że to nierealne. Zdecydowanie bardziej zależy mi na dresiarstwie- skorki traktuję jako ewentualna rozrywkę, ale jakoś nadal uważam, że to za wysokie progi-przynajmniej na razie.
No i oczywiście cena 15 tys jest zdecydowanie górną granicą. Papier jako taki nie jest dla mnie ważny, w sensie czy to Małopolak, Ślązak, czy NN.
Jestem realistką i wiem, że coś za coś i albo albo. No ale litości, nie chce mi się wierzyć, że to nierealne i ze moje oczekiwania są jakieś super wygórowane...
Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi
autor: Kaha dnia 25 lutego 2011 o 15:54
Na samym początku witam serdecznie, jako, że to mój pierwszy post na forum, które nota bene jest skarbnicą wiedzy dla mnie :kwiatek:
natomiast, co do tematu. Sama jestem na etapie wybory, poszukiwania konia. Nie jestem sportowcem, i nie szukam konia do sportu. Chcę koninę z jakimiś tam możliwościami, ale nie potrzebuje championa. Tyle, że znalezienie przyzwoitego konia do rekreacji-na średnio zaawansowanym poziomie, graniczy z cudem.
Dwie skrajności, albo chabety od rolnika, albo konie szykowane do wysokiego sportu.
Dość istotną kwestią jest cena takiego kopytnego, no ale litości, nie mogę sobie pozwolić na kupno konia za 40tys. Z resztą jaki by to miało cel, poza samym "mieniem" takiego stwora? Wiem, że ja tego potencjału nie wykorzystam.
Natomiast szukając konia do rekreacji, spotykam się z ofertami, naprawdę zmęczonymi życiem, zajechanymi, zaniedbanymi, często tez końmi, które same potrzebują sporo pracy. Jakaś dziwna tendencja nazywania "profesorem" konia 5letniego, który sam umie tyle co ja albo jeszcze mniej. Chciała bym się jeździecko rozwinąć, ale nie umiem sobie materiału na nauczyciela znaleźć, albo takowy nie istnieje 👀
Pomijając już kolejne skrajności pt. "moje konie sprzedaje tylko do sportu", albo wprost przeciwnie " moje konie to tylko do kochania".
Przeraża mnie brak uczciwego sprzedawcy, który naprawdę wie co sprzedaje.
Kolejny kwiatek-koń naprawdę ciekawy, 8 letni, fajnie robiony, z głową. Wiadomo daleko jeszcze do perfekcji, ale tu już było nad czym myśleć. Sprawa dograna w 90%. Jedziemy z pieniędzmi i bukmanką. A tu wielkie zdziwienie właścicielki, że ja konia chce przenieść do innego pensjonatu. Naprawdę nie wiem, czy miała bym zaufanie zostawić konia tam gdzie stał, jako, że właścicielka pensjonatu i ówczesna właścicielka konia w bardzo dobrej komitywie były. Nie jestem pewna, czy konisko było by użytkowane li tylko przeze mnie, no i oczywiście, kwestia emocjonalna- ja zawsze była by ta druga.
oczywiście do zakupu nie doszło.
Nie wiem czy to ja mam tak wysokie wymagania, czy naprawdę skazana jestem na konia "od pługa", jako, że nie zapewnię mu regularnych treningów 5 dni w tyg plus solarium i basenu. A tylko ta nieszczęsną pracę z amatorką na poziomie rekreacji... 🤔
no, musiałam się trochę wyżalić, ale naprawdę nie rozumiem działania tego naszego polskiego rynku końskiego...