Ja spadłam podczas ponad 2 lat jazdy 7 razy (licząc od pazdziernika 2009,przy czym ta "plaga zaczęła sie na tych wakacjach xD) Hihi 😉 Najpoważniejszym upadkiem był ten pierwszy.Galopując klacz na ktorej jechałam jakoś dziwnie odskoczyła w galopie.Ja zgubiłam strzemiona,przechyliłam sie w strone bandy ujezdzalni,poleciałam na ściane,odbiłam sie na snopki siana pod ścianą,po czym poleciałam pod kopyta.Skończyło sie zgniecioną nóżką,na której spora blizna widoczna jest do dziś 😀 A pomyśleć,że ta kobyła jest dzisiaj moim największym sqarbeeem ;D Do tych może nie groźnych,ale groźno wyglądających moge zaliczyć glebke przy skokach xD Stacjonata gdzieś ok.110cm, moja pierwsza taka wysokość. Jedziemy galopem. Kobyłka wybiła sie,ale z niezłym,ok.50-zentymetrowym zapasikiem. Mnie katapultowało jeszcze wyzej (nie wiem jak to możliwe) i tak z niezłej wysokości poleciałam sobie na dupcie xDD Byłam w lekkim szoku,alw siadłam znowu i pojechałam jezcze raz xD Z śmiesznych upadków- wyłamanie,przy czym w czasie najazdu krzycze "nie skocze!!" . Klacz zatrzymała sie przed i skręciła a ja wylądowałam jakoś na drągu,a raczej pod nimi,siedząc w pełnym liksusie na piasku z miną "a nie mówiłam!" xD A do tego,reszta upadków była z kucyka szetlandzkiego,którego ani ja , ani on mnie nie darzy wielką sympatią. Kilka razy spadłam,jak zaatakowała mnie serią baranków(na oklep),raz gdy takie dziadowskie siodło sie zsunęło a ja z nim (na dozynkach!! Dobrze ze nie w procesji jeszcze xD) a inny raz w galopie,gdy nie przewidziałam baaardzo stromej górki,a z powodu ze byłam na oklep,to sie po prostu zsunęłam przed konia xD Hihi xD