Fundacje,osoby ratujące zwierzaki -pytania,opinie
autor: SiwulkaB dnia 26 września 2010 o 20:26
Więc tak drogie Panie, cały hałas o zadzior na kopycie puszczę mimo uszu bo nie jest wart nawet komentarza.
Met powiedziała, że koń nie był strugany z rok przy czym ja go miałam trochę ponad pół roku, ale to i tak moja wina.
Był strugany regularnie i jakiś tydzień przed wizytą Met. Ciężko jest od razu naprawić takie kopyta
z jakimi Dylan do mnie przyszedł.
Na uwiązie powiesił mi się 2 razy, pierwszym razem jak się wystraszył więc nie sądziłam, że mogłoby to być
odsadzanie i wiązałam go dalej zwracając na niego większą uwagę i od tamtego czasu nie zdarzyło mu się to ani razu.
Ale jak już mówiłam za pierwszym razem się wystraszył za drugim Was zobaczył więc mniemam, że może to mieć ze sobą jakiś związek :]
Ale nie o tym, co tam dalej pisze Atos? O godzinie 16 osoby zainteresowanej współadopcją nie było, a no nie było a być miała ale
jak to w życiu często gęsto bywa najzwyczajniej w świecie nie miała jak dojechać.
O wizycie Met była poinformowana, ba nawet dzień wcześniej była o tym gadka na stajni.
Wzięłam konia na lonże i musiałam iść z nim do boksu bo nie umiałam sobie z nim poradzić. Ot co!
Na stajni zrobił się duży ruch, Dylan nie należy do "osiołków" a raczej do koni z charakterkiem, do tego jest młody.
Ile ma dokładnie lat nie wiem, najpierw słyszałam, że 4, później że 5 lub 6 (bo paszportu szkapowy niestety nie posiada) no mniejsza z tym,
koń młody, charakterny, na stajni szum i duży ruch to chyba logiczne, że lepiej zaprowadzić go do boksu i bez stresu ubrać na spokojnie
niż stresować go w tym harmiderze no ale może to moje błędne myślenie - nie wiem, człowiek się uczy całe życie.
"Koń się wiercił, był niespokojny" A JAK SIĘ ZACHOWUJĄ MŁODE KONIE?! Wasze młodziaki pewnie jak się urodzą to już wszystko potrafią,
są zrównoważone i spokojne. 🙄
[quote="Atos"]adoptujaca chciala podciagnac popreg. Przy tej czynnosci byly potrzebne 3 osoby.[/quote]
Co za bzdura, byłaś tam na pewno ? Koleżanka konia przytrzymała, ja podpięłam popręg i tyle. :|
[quote="Atos"]Po kilku minutach zapiela wypinacze( miala problem z zapieciem ich na odpowiednia dlugosc, prosila o pomoc inna osobe)[/quote]
Poradziłam się trenerki, jak zawsze w sprawach dotyczących Dylana. Pani Trener mi pomagała i co w tym złego?
Popadacie w paranoje, już nie wiedziałyście czego się doczepić to chyba logiczne, że lepiej się konsultować z osobą wykwalifikowaną
niż robić coś na siłę ale samemu i wyrządzać przy tym krzywdę zwierzęciu.
Wypinacze nie były zapięte po kilku minutach tylko po 25 z zegarkiem w ręku i nie chrzań mi tu proszę Met, że wypinam nierozgrzanego konia.
[quote="Atos"]Dopiero gdy podeszla Pani instruktor wałach zaczął pracowac. Wiec SiwulaB miala od kogo sie uczyc, ale jak widac nie chciala z tego skorzystac.[/quote]
Pozwól, że pominę w cytacie tą wzmiankę o tym, że koń mnie nie słuchał. Jeśli np. wielokrotne przejścia ze stępa do kłusa z kłusa do galopu i w drugą stronę są objawem
nieposłuszeństwa to faktycznie ja się na tym w ogóle nie znam.
Ja nie chciałam korzystać z pomocy Pani trener? Masz jakieś rozdwojenie jaźni kobieto ja wręcz sama o nią zawsze prosiłam ;|
[quote="Atos"]SiwulaB caly czas przy nas "dzwonila" do tych osob.[/quote]
nie "dzwoniła" tylko DZWONIŁA, wykaz połączeń Ci przesłać ? ;]
Ignorowałam Was ? Powiedzcie mi jak sens ma rozmowa z kimś kto wciska Ci w żywe oczy jakieś bzdury o tym, że koń z galopu przeszedł do stój a tak przecież nie wolno ;]
Z kimś kto ma pretensje o to, że konia lonżuję na mostku przy zwykłym, raz łamanym wędzidle gdy koń w pysku ma łamane podwójnie.
Z kimś kto po prostu na siłę szuka problemu.
Więc wybacz, że nie chciałam tam stać koło Was i wysłuchiwać tych głupot - wolałam sobie zapalić. ;]
Co chwilę były inne informacje o godzinie przyjazdu zainteresowanej współadopcją, jak to mówisz, z Ojcem bo najpierw mi powiedziała, że zaraz będzie
a później, że nie może się dodzwonić do taty i nie wie jak ma przyjechać.
Po krzykach, pretensjach i wyrzutach Met do mnie o to, że ich jeszcze nie ma (co oczywiście było moją i tylko moją winą! <bije się w pierś> ;] )
Sommer zaofiarowała się, że pojedzie po ZAINTERESOWANĄ.
W między czasie przyjechała zainteresowana z tatą.
I teraz uważaj, rodzic nie wiedział, że Met przyjeżdża na wizytę bo mu o tym córka nie powiedziała i nie wciskaj tu takich kitów, że
nie wiedział nic o współadopcji jak narazie to chyba Ty mało wiesz albo masz spore problemy ze słuchem lub z pamięcią.
[quote="Atos"]Adoptujaca wiedziala, ze ojciec i corka nie moga przyjechac do stajni o godz 16, bo w tym czasie ojciec byl w trasie, a corka u lekarza.[/quote]
Kolejne kłamstwo i kolejne... a to niby ja tu kłamię tak? Nic nie wiedziałam ani o jednym ani o drugim. Dzwoniłam do zainteresowanej i sama powiedziała, że przyjedzie ale nie ma jak bo nie wie gdzie jest tata i nie może się do niego dodzwonić a o tym, że był w trasie dowiedzieliśmy się wszyscy dopiero wtedy gdy Pani Trener udało się do niego dodzwonić więc jak nie pamiętasz dobrze
albo najzwyczajniej w świecie nie wiesz to się po prostu zamknij i nie odzywaj bo już mi działasz na nerwy tymi pseudo faktami wyssanymi z palca.
[quote="Atos"]Z tych oto powodow kon zostal odebrany adoptujacej, poniewaz nie mozna tolerowac takich klamst i checi podrobienia podpisu na umowie adopcyjnej.[/quote]
JAKIEJ CHĘCI PODROBIENIA PODPISU NA UMOWIE?! O czym Ty w ogóle kobieto mówisz, masz Ty rozum? Po co miałabym podrabiać jakiś podpis ?
Co by mi to dało ? Wytłumacz może bo widzę, że Ty wiesz więcej o moich planach i zamiarach niż ja.
Z tych oto powodów które same sobie wymyśliłyście konia mi odebrano, odkarmionego i zadbanego, niczego mu nie brakowało ale Met najwidoczniej brakowało kasy.
Nie było żadnej mowy o płaceniu za konie NS, umowa była inna ale oczywiście o Samuelu wszyscy zapomnieli.
O tym jak miesiąc spałyśmy na stajni pilnując go dzień i noc, opiekując się nim i ratując mu życie.
Nawet za niektóre leki nie musiałaś płacić, kroplówki kupowaliśmy na własną kieszeń i tak mi się teraz odpłacasz?
Swoją drogą niezły interes sobie kręcisz, dajesz naiwniakom konie wychudzone na odkarmienie potem wbijasz na stajnie jak bosu i odbierasz konia bo nie wiem, ma krzywo grzywę ściętą czy coś, a to wszystko po to by zaraz dać go do płatnej adopcji.
Fajnie bo w sumie za odkarmienie i doprowadzenie konia do normalnego stanu nic nie płacisz a potem tylko zyskujesz.
Kiedyś się zastanawiałam czemu Dylan był już w tylu domach adopcyjnych... no to teraz już wiem. :]
[quote="Atos"]fundacja otrzymala 2 worki otrab, wedzidlo, wytok i sznurek jako rownowartosc 2000zl[/quote]
Daruj sobie tą ironie bo żałosna po prostu jesteś, to nie była żadna równowartość bo jak sama Met mówiła konie mamy za pomoc przy Samuelu, w tamtym czasie za wiele nie miałyśmy więc dałyśmy przynajmniej to co mamy. Była to forma prezentu.
[quote="Atos"]Rowniez fundacja nigdy nie dostala zwrotu umowy adopcyjnej[/quote]
A to ciekawe jakiej umowy bo ja takiej nawet na oczy nie widziałam, Met coś się ociągała z wysłaniem jej chociaż dane swoje jak i Karoliny przesyłałyśmy jej ze 3-4 razy jak nic.
Więc oświeć mnie o wszystko wiedząca jak można coś odesłać, zrobić jakikolwiek zwrot czegoś czego się nie ma ? hm ?
Kwestia przyjazdu w nocy, bardzo zasadnicza różnica - Met była bardzo dobrze poinformowana, że przyjeżdżamy a w tej sytuacji niby
poinformowała o tym właściciela stajni który tak czy inaczej nic do Dylana nie miał, koń nie był jego więc może wypadało zadzwonić np. do mnie? (a nie mojego chłopaka który głęboko w d. ma Twoje przyjazdy w nocy, w dzień i jakiekolwiek inne; tu się Caress pomyliła bo nie dzwoniłaś do mnie a do Daniela mimo tego, że mój nr miałaś ;] )
Do zainteresowanych współadopcją ? No ludzie złoci...
A nie wbijać się na stajnię o 2 w nocy, budzić ludzi z domu na przeciwko którzy mieli do sprawy tyle co piernik do wiatraka,
o 2 w nocy wydzwaniać po wszystkich i dziwić się, że nikt nie odbiera? Ja pierd.le... Gratuluję pomysłu!
Pewnie wszyscy mieliśmy się zerwać w nocy i czym prędzej pośpieszyć do stajni bo przecież Szanowna Pani Prezes przyjechała!
Ach tak, mogliśmy jeszcze urządzić przyjęcie powitalne z orkiestrą. 💃
Pomijając już, te wszystkie problemy Wasze wyssane z palca wyjaśnij mi Met jak to jest, że ja Dylana ukradłam co?
Bo to mnie najbardziej ciekawi 😀 Powiedziałaś tak Tacie zainteresowanej, że ja konia ukradłam i że niby nigdy Ci nie mówiłam
o zmianie miejsca pobytu malucha i za każdym razem dowiadywałaś się o tym od osób postronnych. 😵
Biję Ci pokłony kobieto ja bym nie potrafiła mieć tyle siły i mocy w sobie żeby wymyślać takie bzdury, mam nadzieję, że wiesz co to zniesławienie i stawianie fałszywych oskarżeń.
W całej sprawie pomijając oczywiście to, że odebrano mi konia z którym zdążyłam się zżyć, najbardziej boli mnie to, że ja naprawdę wierzyłam we wszelkie fundacje działające na rzecz zwierząt ale Met właśnie mi pokazała, że sprawy się mają całkiem inaczej.
Ja nie mówię, że nie pomagasz zwierzętom bo pomagasz i wszystko jest pięknie ładnie tylko nie rób tego kosztem ludzi którzy chcą Ci pomóc.
A teraz złap za telefon i zadzwoń do wszystkich których wymieniłam w poście żeby czasem czegoś nie przegapili ; )
Nie pozdrawiam Cię, żegnam się i mam nadzieję, że już nie ujrzę Twej fałszywej facjaty nigdy i nigdzie.
/edit : literówka.