Koń - przyjaciel
autor: kate67 dnia 23 grudnia 2009 o 15:33
ja miałam takiego konia...rodzice opowiadali ze jak miałam 3 lata to pojechaliśmy do stadniny zeby poogladac konie, mnie oczywiscie zainteresował najbardziej wybieg na którym były klacze ze źrebakami. pośród tłumu koni dostrzegłam ją - skarogniadą arabo-fiordkę (wygladała jak arabka, główka, ruch arabski) miała wtedy pół roku. Prosiłam rodziców żeby mi ją kupili, oni wtedy myśleli ze zapomne ( przecież miałam tylko 3 lata!) ale nie, ja dzień w dzień prosiłam i w końcu kupili...tak się zaczeła nasza przygoda z konmi. oczywiscie konik był mój i od dziecka się nią zajmowałam. to na niej nauczylam się jeździć. nie była jakoś specjalnie ujeżdzana, a jednak kiedy na nią siadałam (miałam z 5 lat) to ona spokojnie szła, bez żadnych wybryków. jednak kiedy jechało się w teren np. na ścierniska to odzywał się w niej temperament i gnała ile tylko mogla (nawet w wieku 9 lat wygrałam na niej wyścig w którym brało udział z 15 koni😉) zawsze była dla mnie bliska, zawsze spedzałam z nia wolny czas. dzieciństwo kojarzy mi się tylko z nią, pamiętam nasze jazdy. była na prawde mądrym koniem... umiała wyczuć kiedy mam zły humor, zawsze wtedy kiedy do niej przychodziłam smutna to ona spoglądała na mnie swóimi ogromnymi oczami i muskała swoim pyszczkiem jakby chciała powiedzieć "nie martw się!"
niestety pare lat temu na wybiegu złamała nogę, musieliśmy ją uspać. strasznie rozpaczałam. straciłam swojego przyjaciela. i choć mamy inne konie to ja nie potrafie obdarzyć żadnego takim uczuciem jak ją...
jedno jest pewne, na zawsze pozostanie w moim sercu jako moj ukochany koń-przyjaciel...
bardzo mi jej brakuje 🙁