EMS

Konto zarejstrowane: 09 listopada 2021
Ostatnio online: 12 kwietnia 2025 o 11:43

Najnowsze posty użytkownika:

Wszystko do twarzy-czyli pudry,kremy etc.
autor: EMS dnia 12 kwietnia 2025 o 11:43
A dlaczego nie można obu? Ja codziennie używam kremu z filtrem 50. Nawet pod makijaż.
Milla, może Erborian?
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: EMS dnia 06 kwietnia 2025 o 11:42
madmaddie, możesz spróbować. Tylko uważaj, żeby nie przypalić poliestru. Teoretycznie nie powinien, bo ma dość wysoką temperaturę topnienia ale jak jest cienka i delikatna tkanina to trudno przewidzieć jak się zachowa. Dodatkowo weź pod uwagę, że miejsce podklejenia będzie sztywniejsze, nie będzie się miękko układać itd. Pod cienką tkaniną ta łatka może też być widoczna. Możesz też zanieść do krawcowej - pewnie lepiej poradzi sobie z problemem już ty. Może znajdzie inne rozwiązanie? Nie wiem na ile cenna jest ta rzecz, ale kiedyś jeszcze były takie usługi jak cerowanie artystyczne. Cuda potrafili zdziałać. To jest tkanina czy dzianina?
EDIT. Doczytałam, że ta folia klei dwustronnie. To chyba nie zadziała w twoim przypadku.
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: EMS dnia 05 kwietnia 2025 o 15:12
Jako turbany ostatnio odkryłam.... ściereczki kuchenne. No mega. Kupiłam kilka tych karbowanych takich jak te (tylko nie z Temu). Są leciutki i super chłonne.

Nigdy mi nie przyszło do głowy, że powinnam jednak suszyć te włosy. Jeszcze w domu to czasem dmuchnę chwilkę przy samej głowie, ale na wakacjach ani mi się śni. Nawet nigdy nie zabieram ze sobą suszarki, dla mnie to zbędny balast. Zresztą od kilku lat podróżujemy wakacyjnie kamperem, więc tam jakby możliwości suszenia są lekko ograniczone (chociaż suszarkę kamperową mam- dostałam od teściowej 😉

Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: EMS dnia 05 kwietnia 2025 o 14:03
Możecie mi polecić fajną suszarkę do włosów? Mam włosy nieproblematyczne. Dość gęste, lekko falujące/kręcące się, do ramion, nie przetłuszczające się. W wolne dni i wakacje w ogóle ich nie suszę, w ciągu roku zazwyczaj przed pracą wyciągam na szybko prostownicą. Ale czasem muszę użyć suszarki, albo żeby je po prostu wysuszyć, albo żeby je ułożyć na szczotkę. Więc potrzebuję fajnej suszarki, niezbyt dużej, niezbyt ciężkiej, dobrze wyważonej, dość mocnej. Nie musi być tania - to sprzęt na lata. Jestem kompletnie zielona w temacie, nie wiem jakie teraz te suszarki mają nowoczesne bariery typu ochrona włosa itd. 🤷
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 30 marca 2025 o 10:01
donkeyboy, Też uważam wspomaganie frankowiczów za jedno z największych oszust systemu.
Natomiast kwestia emerytur to bardziej skomplikowany problem. Generalnie i bardzo upraszczając. Po wojnie nie mieliśmy żadnych środków na emerytury, więc bieżące pokolenia pracowały na emerytury poprzednich pokoleń (w sensie rynku pracy). To jest system redystrybucyjny. Powstał w Polsce pomysł i plan przejścia na system kapitałowy, gdzie wpłacane przez nas składki będą nasze na naszą przyszłość. Ale pomysł ten został skutecznie rozmontowany przez kolejne rządy i efekt jest taki, że mamy nadal system bardzo redystrybucyjny. No nie ma bata, żeby w takim systemie nie było dziury w starzejącym się społeczeństwie ze spadającą dzietnością. Muszą być do systemu dopłaty z innych źródeł, bo ten nie pokryje bieżących potrzeb emerytalnych.
Zupełnie inną kwestią jest wysokość tych emerytur i oczekiwania społeczeństwa w tym zakresie. No bo ja przepraszam bardzo, ale jeśli ktoś gówno do systemu wkładał to gówno dostaje. I nie jest to wina państwa tylko tego, że się nie pracowało albo pracowało na lewo, albo nie płaciło wystarczających składek.
Przydkła: Przyjmijmy dla ułatwienia, że nie ma inflacji i waloryzacji. Kobieta po studiach idzie do pracy. Ma już 25 lat. Zarabia dobrze, bo 10000 brutto, czyli do ręki dostaje ok 7000. Pracuje do osiągnięcia wieku emerytalnego czyli do 60 lat, czyli 35 lat. Na składkę emertytalną z jej pensji idzie niecałe 20%, czyli 2000 miesięcznie. Czyli przez te 35 lat uzbiera 840 tyś zł. A potem chce żyć do 80-tki, czyli kolejne 20 lat. Jak uzbierany przez nią kapitał podzielimy to wyjdzie 3500 zł miesięcznie. Ale wcześniej dostawała 7000! No i nie ma bata. Albo musimy odkładać więcej albo pracować dłużej, albo zbierać swój kapitał w innej formie (ale to już na własne ryzyko) jeśli chcemy na emeryturze mieć pieniądze zbliżone do tych kiedy pracowaliśmy. A co jeśli ta przykładowa kobieta jakiś czas nie pracowała? Bo np urlop wychowawczy, bo inne przerwy itd. Albo przepracowała 5 lat na czarno? Oczywistym jest, że ta emerytura jeszcze leci w dół.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 29 marca 2025 o 19:25


EMS, - bo teraz dzieci mają Ci, którzy chcą 🙂

keirashara, True. To jest świadome macierzyństwo. Ale z drugiej strony (pomimo licznych trudności, narzekania itd) świadczy to również o tym, że nasze warunki życia się poprawiły. Ogólnie. Przeciętny człowiek zakłada, że da radę wychować dwójkę dzieci. W czasach komunizmu ludzie często nie decydowali się na więcej niż jedno i moim zdaniem wynikało to głównie z braku warunków do wychowania dzieci (lokalowych? finansowych? organizacyjnych? niepewność jutra?). Oczywiście mówię o tych, którzy podejmowali tą decyzję świadomie. Prawdopodobnie na wsiach sytuacja była zupełnie inna, ale ja znam tylko sytuację z dużego miasta.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 29 marca 2025 o 19:11
keirashara,, a jak nie ma komu oddać?
Kiedyś ganiałam po stajni z rzeczami mojej córki z których wyrosła i rozdawałam dziewczynkom, które pasowały rozmiarowo, ale czasem są takie rzeczy, których nie ma komu oddać.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 29 marca 2025 o 17:29

No, ale mi się nie kalkuluje za 15 czy 20zł tracić czas na pakowanie i latanie po paczkomatach. Serio za tyle wolę oddać komuś znajomemu.

keirashara, mnie też się nie chce, bo szczerze, dla mnie te 15 zł to żaden zysk. Ale jak mam coś wyrzucić, to mi się załącza tryb ekologiczny i z tego powodu podejmuję ten wysiłek sprzedaży za 15 zł. Żeby tylko nie wyrzucać na śmieci i żeby jeszcze ktoś tego poużywał.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 29 marca 2025 o 16:41

Także zdecydowanie nie nadaje się na matkę.

keirashara, Uśmiecham się na to stwierdzenie. Nadajesz się. Mam mnóstwo koleżanek, które nie lubiły i nie chciały dzieci i z jakiegoś powodu się zdecydowały (różne to były powody) i są absolutnie świetnymi matkami. Mądre, zdroworozsądkowe, oddane. Co nie znaczy, że cię namawiam do macierzyństwa. Szanuję wybór każdej kobiety w tym zakresie.
Ciekawe jest to "antydzieciowe" podejście, które mam wrażenie przeważa w dyskusji na tej grupie. Już kilka lat temu rozmawiałam z koleżanką (jedynaczką) o tendencji posiadania dzieci w naszym pokoleniu (przełom lat 70 i 80-tych). Obie zauważyłyśmy, że chociaż w niektórych środowiskach wiek macierzyństwa i tacierzyństwa przesunął się na 30+ to nasi znajomi, osoby z naszego otoczenia decydują się na co najmniej 2 dzieci. Ba, więcej znamy takich co mają lub planują trójkę lub więcej, niż takich co kończą na jednym dziecku. To są osoby z dużych miast, wykształcone, ustabilizowane finansowo, z ekonomicznej klasy średniej lub wyżej, gdzie zazwyczaj pracuje dwójka rodziców.
Z mojego pokolenia pamiętam wielu jedynaków. W mojej klasie miałam więcej dzieci, które były jedynakami niż tych, które miały rodzeństwo. W klasach moich dzieci widzę całkowicie odwrotną tendencję. Co ciekawe, częściej zdarzają się jedynacy wśród dziewczynek niż wśród chłopców, ale zupełnie nie wiem czy to przypadkowe czy jest w tym jakaś prawidłowość.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: EMS dnia 21 marca 2025 o 22:45
Co prawda już kilkanaście dni temu porzuciłyście temat vit D, ale jeszcze dorzucić swoje. Mam Hashimoto. Biorę hormony i jeśli trzymam wyniki w normie to czuję się dobrze i nie mam objawów. Jak wyniki zaczynają się rozjeżdżać to od ra-u wiem, bo wszystko zaczyna się sypać. Mój endokrynolog zaleca suplementację podwójne dawki w okresie od września-paźdzuernika do kwietnia. Normalne dawki to 1000 dla dzieci, 2000 dla dorosłych, 4000 dla dorosłych o dużych gabarytach, czyli wzrost albo otyłość. Moje gabaryty są małe więc ja łykam 4000 od wielu już lat. Oprócz tego muszę suplementować selen, bo w moim przypadku hormony bez selenu źle się wchłaniają.
Mam ciemną karnację i nie mam problemów z opalaniem, ale dzień zaczynam od 50-tki na twarz, przez cały rok bo mam problem.z pojawiającymi się plamami. Z okularów słonecznych też nie zrezygnuję bo moje oczy i tak już mają mocno pod górkę więc chronię je jak mogę.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 21 marca 2025 o 22:24
Macierzyństwo jest w ..uj trudne i też mnie zawsze wkurzało idealizowanie macierzyństwa a jeszcze bardziej negatywne ocenianie kobiet, które sobie nie radzą, są zmęczone albo nie wyglądają radości jak skowronki hasając po macierzyńskiej tęczy. Moje dzieci to już nastolatki, więc dużo za mną, ale pamięć mam dobrą i jestem ostatnią osobą, która w matkę rzuci kamieniem.
Co do damsko-meskich ról w rodzinie tonie można generalizować. Wszystko zależy od ludzi i ich sytuacji. Mój dziadek w kuchni potrafił tylko herbatę zrobić. Pralkę dotknął w życiu chyba tylko jak ją wnosił albo naprawiał. Ale to nie znaczy, że małżeństwo dziadków było nierówne. Dziadek był tytanem pracy, zaharowywał się dla rodziny i babcia nigdy nie narzekała że ma na głowie cały dom. Jedynie dziećmi się dziadek zajmował, bo kochał dzieci, wnuki, potem prawnuki i zawsze dla nas wszystkich znajdował czas.
U mnie w małżeństwie też mamy bardziej tradycyjny podział na kobiece i męskie prace, ale to nie znaczy że ja robię więcej. Po prostu inaczej tą równowagę ułożyliśmy. Bo równouprawnienie nie polega na tym, żeby gotować i zmywać na zmianę, albo prasować po połowie, tylko na tym, żeby w miarę równo poukładać ciężar życia i generalnie żyć i robić wszystko z troską i szacunkiem dla tej drugiej osoby.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 22 lutego 2025 o 14:06
Hizero i termomix to ta sama firma i ci sami domokrążcy więc wiadomo, że jak się pojawia dyskusja o termomixie to i hizero wskakuje na afisz 😂. My termomixa nie traktujemy z nabożną czcią, ale co tu dużo mówić- wszyscy w rodzinie go używają więc to mówi samo za siebie. Nawet króliki w nim ważyliśmy jak były małe 😂
Co do samochodów z systemami bezpieczeństwa to ja jestem fanką. Poprzednie moje autko było pod tym względem genialne i twarz trochę brakuje mi tych funkcjonalności. To nie jest tak, że nie potrafię jeździć takimi bez wspomagania. Potrafię. Mogę wsiąść w cokolwiek i nie będę miała problemu, ale jednak komfort jazdy automatem z systemami bezpieczeństwa jest bezcenny.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 21 lutego 2025 o 23:04
Mam termomix i uwielbiam. Nie wyobrażam sobie funkcjonować bez niego. Ale mam stary, bez cookido i nie zamierzam wymieniać. Rzadko gotuję z przepisów termomixa, więc nie kumam koncepcji miksera z aplikacją. Ale zawsze gdy gotuję to coś w termomixie robię. Mielę, podgrzewam, wyrabiam, gotuję na parze. Jest genialny do ciast, do zup kremów dla małej ilości osób (ja zazwyczaj gotuję dla 6 osób na dwa dni, więc termomix odpada), regularnie mielę parmezan, zawsze w termomixie robię naleśniki, pasty, sosy itd. Uwielbiam też kostkę warzywną gotowaną w termomixie. Robię raz w roku, pakuję w słoiczki po koncentracie pomidorowym i wrzucam do zamrażarki. Mam własną pachnącą kostkę, zamiast sztucznych, śmierdzących bulionów. 😁
fundacje ratujace konie...
autor: EMS dnia 06 grudnia 2024 o 09:46
xxagaxx, my kiedyś trzymaliśmy psa w kolczatce. Ale on miał tak grubą skórę i futro, że kolce nawet nie przebijały się przez wierzchnią warstwę sierści, o podszerstku nawet nie wspomnę. Ta kolczatka to była jedyna rozsądna obroża w jego przypadku. Zresztą to był taki pies, którego ulubioną zabawką była opona samochodowa. Chodził sobie z nią po ogrodzie, podrzucał i turlał. W jego przypadku przepisy o kolczatce byłyby kompletnie od czapy. Ale to już jest dygresja.
Ja słyszałam zastrzeżenia dotyczące trzymania psów w blokach, wielkości kojców, sposobu karmienia zwierząt w schroniskach, wynagrodzenia weterynarzy w schroniskach. Również były zastrzeżenia dotyczący przypadków uzasadniających odbieranie zwierząt oraz rejestru zwierząt i instytucji, które miałyby sprawować nad tym nadzór. I wiele innych spraw.
fundacje ratujace konie...
autor: EMS dnia 06 grudnia 2024 o 08:28
Skoro sprawą zajmuje się prokuratura to mam nadzieję, że fundacja odpowie za to materialnie i karnie. Chociaż chciałabym, żeby działalność takich fundacji była bardziej klarowna, rozliczana finansowo i kontrolowana przez organy państwa. Wszystkie takie afery źle wpływają na ogólny obraz NGOsów, podkopują do nich zaufanie, a tak naprawdę takie organizacje są potrzebne w przestrzeni publicznej. Tyle tylko, że wielokrotnie mam wrażenie, że ochroną środowiska i zwierząt zajmuje się w przeważającej części banda oszołomów, których pomysły i wizja są odklejone od rzeczywistości.
Czy ktoś z was popierał "ustawę łańcuchową"? Ja przyznam, że nie, bo pachniało mi to ściemą. Wokół sprawy jest mnóstwo kontrowersji, ale trudno mi się na ten temat jednoznacznie wypowiadać, bo nie czytałam tego projektu. Czy ktoś z was go może przeczytał?
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 31 października 2024 o 13:08

EMS, może jesteś wyjatkiem potwierdzającym regułę, bo logiki w tym brak 😀

xxagaxx, nie upieram się, że jest w tym logika. Ale pewnie ma to coś wspólnego z nartami. Już w końcówce sierpnia zaczynam tęsknić za zimą. Gdybym mieszkała w miejscu gdzie można jeździć na nartach cały rok i kazaliby mi wybrać tylko jeden sport to prawie na 100% zrezygnowałabym z koni dla nart. Także ten no, śnieg mi niestraszny 😉
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 31 października 2024 o 12:50
xxagaxx, kazda osoba która twierdzi że lubi śnieg, nie dojeżdża czy do pracy czy do stajni xD .
xxagaxx, dojeżdżam, odśnieżam, wożę dzieci po mieście, stoję w korkach itd. Nadal uwielbiam śnieg! 😁 Żadne życiowe komplikacje nie są w stanie zachwiać moją miłością do śniegu.
Perfekcyjna Pani domu. No,ostatecznie może być Pan;]
autor: EMS dnia 31 października 2024 o 12:02
Ollala, to jest jakiś rodzaj nadwrażliwości albo uczulenia na wełnę. Ja jestem w stanie "wyłapać" już kilkanaście procent wełny w składzie ubrania, bo mnie gryzie. Unikam. Jedynie płaszcz wełniany jest ok, bo nie dotyka bezpośrednio skóry. Ale szczerze mówiąc też go "czuję".
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 31 października 2024 o 11:58
To, że jest ciemno to nie wina zmiany czasu tylko pory roku. Zgadzam się z NowaJa, że sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. Najgorszy jest okres od początku/środka listopada do mniej więcej połowy stycznia, gdy dzień zaczyna się wydłużać. I też lubię jak leży śnieg, bo jest jaśniej. Mnie zmiana czasu nie przeszkadza. Dzień i tak trwa tyle samo. Albo wstajesz gdy jest ciemno, albo wracasz do domu gdy jest ciemno. Jedno i drugie tak samo nieprzyjemne, chociaż chyba jednak gorzej mi się wstaje w ciemnościach.
Bielizna do jazdy konnej.
autor: EMS dnia 28 października 2024 o 21:06
Feniksowa, Też polecam Brubecka, jeżdżę zimą w ich getrach merino, koszulkach też, super są.
zembria, ja wełny nie toleruję. Niestety. Ale dobrej jakości poliestrowa bielizna daje radę.
Bielizna do jazdy konnej.
autor: EMS dnia 26 października 2024 o 21:15
Feniksowa, ja używam Brubecka do każdego sportu. Ale do jazdy konnej tylko koszulek. Ale nie kojarzę żeby getry/kalesony czy jak to nazwać miały jakieś szwy w złych miejscach.
Bielizna do jazdy konnej.
autor: EMS dnia 24 października 2024 o 08:56
Futro czy żel? Są takie nakładki żelowe na siodło. Jakoś bardziej mnie przekonują niż futro.

Spodenki to nie, bo one są z nogawkami. Myślałam raczej o samych majtkach. Są do kupienia na allegro, takie z poduszeczkami/żelami na pupie - na zdjęciu wygląda jakby to było właśnie w miejscu guzów kulszowych. Brubeck też ma w swojej ofercie majtki z wkładką, ale ta wygląda jakby była pod kroczem, a nie przy kościach kulszowych.
Bielizna do jazdy konnej.
autor: EMS dnia 23 października 2024 o 22:39
Ja znowu w tym wątku 🙈 Ratunku! Teraz moim problemem są guzy kulszowe. Obcieram je do krwi. Nie zauważyłam korelacji z majtkami. Już próbowałam bawełnianych i z mikrofibry, bezszwowych i brazylianów. Nic nie działa. Po bardziej intensywnej jeździe tyłek mi płonie ogniem. Jestem szczupła, d.pa szeroka ale koścista. Jeżdżę rekreacyjnie, konie rekreacyjne, więc wymiana siodła nie wchodzi w grę. Zastanawiam się nad kupnem majtek rowerowych z poduszeczkami pod pupą. Czy ktoś z takich korzystał? Czy to ma szansę się sprawdzić? A może macie jakieś inne rozwiązania?
Kolejnym pomysłem jest kupno owcy albo żelu na siodło. Ale to już jest droższa opcja, a też nie mam pewności jak się sprawdzi.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: EMS dnia 23 października 2024 o 10:09
Czy może mi ktoś objaśnić nazwy chodów po angielsku? Trot to bezapelacyjnie kłus, ale pogubiłam się z canter i gallop. Słowniki internetowe mieszają te dwa pojęcia. A jak jest stęp?
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 05 października 2024 o 18:40
kotbury, ale ty piszesz o apreturach do szczególnych zastosowań. Nikt tego nie pakuje w kostiumy kąpielowe 🙄
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 04 października 2024 o 23:15
keirashara, ok. Tu się zgodzę, że jest to kwestia dyskusyjna. Nie mam aż takiej wiedzy na ten akurat temat, żeby się upierać. Z drugiej jednak strony, jeśli rzeczywiście by tak było to jak wytłumaczyć bieliznę termiczną? Przecież ona jest poliestrowa. No może poliamidiwa jeśli ktoś się szarpnie na lepszą jakość. A koszulki sportowe? Skoro są takie złe to dlaczego wszyscy sportowcy korzystają z koszulek poliestrowych? Piłkarze, siatkarze, koszykarze, kolarze itd. Wszyscy popitalają w poliestrach. Po prostu poliester ma lepsze właściwości użytkowe dla tych akurat zastosowań. I dla wielu innych też. Kwestia zachowania higieny. Trzeba to po prostu wyprać i wysuszyć. Przepocona bawełna też śmierdzi i też trzeba ją po użyciu wyprać i wysuszyć.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 21:49
Somebody, tak tylko przypominam delikatnie, że nie wszystko co jest napisane w internecie to prawda objawiona. Warto czasem te wiadomości filtrować przez swoją wiedzę, doświadczenie i zdrowy rozsądek. Naprawdę w sieci znajdziesz całą masę bzdur, wyssanych z palca kłamstw i teorii spiskowych.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 21:03
somebody, ale o czym piszą? Że kostiumy z poliestru się topią? Ja nie neguję tego, że lepiej wchodzić do sauny nago, ale proszę, nie wypisuj bzdur o topieniu się kostiumów albo o wydzielaniu szkodliwych substancji. Na pewno lepsze efekty i większy komfort będzie bez kostiumu, ale to nie znaczy, że wchodząc do sauny w kostiumie szkodzisz sobie czy innym.
kącik porad prawnych
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 16:25
Przepisy w tym zakresie zmieniły się niedawno, więc w marcu cię nie poinformowali bo wtedy nie było to wymagane.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 14:55
donkeyboy, prawda, ale to są strefy 18+. Byliśmy w takiej z mężem w Austrii. I poszliśmy tam z pełną świadomością. Gdybym była w grupie znajomych to... no powiem tak. Nie z każdym bym do takiej strefy weszła. Łatwiej z obcymi, dorosłymi ludźmi.
moda, ciuchy etc...
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 13:50
Sprawdź na Italian Fashion. Ja tam sporo kupuję/kupowałam dla całej rodziny. Nie ma szału jakościowego, bo po dłuższym użytkowaniu są lekko zeszmacone, ale z tego co piszesz nie będziesz ich intensywnie używać, a są tanie i wyglądowo ok. Są też wygodne i bawełna jest przyjemna dla ciała.
Ostatnio kupowałam piżamy dla siebie w Etam. To już inny przedział jakościowy, ale przy okazji też cenowo droższe. Ja zawsze kupuję jakieś wyprzedażowe, więc tragedii nie ma.
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: EMS dnia 03 października 2024 o 13:03
zembria to że tworzywa z których są wykonane stroje kąpielowe nie nadają się do siedzenia w takich temperaturach mogą się po prostu stopić poza tym łatwo możesz się nabawić infekcji. Już na prawdę lepiej się owin ręcznikiem
somebody, to jest bzdura! Nie obraź się za mocne słowo, ale to co napisałaś jest naprawdę absurdalne. Temperatura topnienia poliestru (a z tego są zazwyczaj wykonane stroje kąpielowe czy to kostiumy czy męskie spodenki) wynosi 230 stopni. Temperatura w saunie nawet się do tego nie zbliża, więc tu nie ma opcji, żeby cokolwiek się stopiło. Nic się też z tych kostiumów nie wydziela. Włókno syntetyczne jest tak samo dobrym i bezpiecznym włóknem jak naturalne, różnią się właściwościami, ale na pewno nie wydzielaniem szkodliwej chemii. Poza tym do sauny wchodzisz na krótko - nie bardzo jest czas, żeby coś ci pod tym kostiumem wyrosło. Przecież nikt nie siedzi w tym potem godzinami. Po saunie czy basenie myjesz się wycierasz, suszysz kostium. Co tam ma wyrosnąć? Zresztą już prędzej by wyrosło na bawełnie, bo bawełna jest a) higroskopijna, b) dłużej schnie, c) jest naturalna więc stanowi lepszą pożywkę dla organizmów.
Jeśli chodzi o saunowanie w kostiumie to co prawda nie mam zbyt dużych doświadczeń w tym zakresie, ale nie zawsze jest "przestrzeń" do rozebrania się. Może rzeczywiście brakuje nam kultury saunowania.
Koniec z jeździectwem?
autor: EMS dnia 28 czerwca 2024 o 09:25
kotbury, zgadzam się z tym co piszesz. Zachodnie realia nie przystają do rzeczywistości wielu krajów, w których są forsowane. I to nie tylko edukacja dzieci, ale też inne kwestie. Jasne, w idealnym świecie wszyscy są szczęśliwi i bogaci, mają pracę, a dzieci są zdrowe, najedzone, umyte i z uśmiechem chodzą do szkoły w wyprasowanych mundurkach. Tyle tylko, że świat to nie utopia.
Ja mam też dość drastyczne zdanie na temat pracy dzieci. Moim zdaniem w wielu przypadkach, w wielu krajach/regionach te dzieci muszą pracować. Rodzice nie wyżywią rodziny jeśli dzieci nie będą pracować w polu czy w lokalnej fabryce dorzucając się do domowego "budżetu". Alternatywą dla tych dzieci jest głód albo bycie sprzedanym. Mało to jest takich historii? Już lepiej, żeby pracowały.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: EMS dnia 28 czerwca 2024 o 09:17
keirashara, książka to książka, a wybór kgatunku to kwestia gustu. Luz. Gdyby te książki nie miały sporego grona odbiorców to by ich nikt nie pisał i nie wydawał.

Ale przyznam, że ja czytam mnóstwo książek, różnych gatunków, byle nie romansidła. No mnie od romansów odrzuca 😂. Chociaż z drugiej strony przeczytałam 50 twarzy Greya i sagę Zmierzch, tylko dlatego, że to były głośne książki i chciałam mieć na ich temat swoje zdanie nie bazujące na uprzedzeniach albo opiniach z internetu..
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: EMS dnia 28 czerwca 2024 o 09:11
Gillian, dokładnie tak. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. 😉 Z wiekiem też zmienia nam się perspektywa, z każdą kolejną ciążą, udaną bądź utraconą też zmienia się perspektywa.
Ja zupełnie inaczej podchodziłam do pierwszej ciąży i zupełnie inaczej do drugiej. Samopoczucie też miałam inne i inne obowiązki. Pamiętam jakim potwornym stresem było dla mnie przewijanie młodszego dziecka, które się wyrywało i kopało mnie w "drugą ciążę". Jak musiałam przewijać to już mi było źle. Pierwsze dziecko bardzo szybko musiało się nauczyć chodzić po schodach, bo ja nie miałam siły i odwagi go po tych schodach nosić. Szybko też dostał eksmisję z wózka, bo dwóch naraz w żaden sposób nie potrafiłam pchać 😂, ale to już tak na marginesie.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: EMS dnia 27 czerwca 2024 o 14:41
keirashara, właśnie lookam na amazona. Przy każdej kupionej książce mam kilka opcji. Jedna jest na zdjęciu. To jest wysyłanie bezpośrednio na urządzenia. Przy czym ja mam zarejestrowane 2 Kindle, aplikację na komputerze. Z tej telefonicznej nie korzystałam, ale jak widać można. Co ciekawe, aplikacja na komputerze nie zawiera fizycznie książki. Książka jest w chmurze i jest czytana z chmury. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo nigdzie na dysku nie ma śladu po pliku.

Druga opcja to jest "download and tranfer via USB" czyli można ściągnąć i przerzucić po kablu. Chyba. Tyle tylko, że i tak potrzebujesz aplikacji, która czyta AWZ3.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: EMS dnia 27 czerwca 2024 o 11:56
Czasem kupuję książki na Amazonie i mam pewne problemy z tymi plikami. Udaje mi się przerzucać je na dysk z Kindla albo w jakiś inny sposób. Nie pamiętam dokładnie, musiałabym sprawdzić. Ale to są książki w formacie AZW3 i nie można ich konwertować bo są zabezpieczone. Z tego co czytam w necie ten format jest obsługiwany przez Kindla i PocketBooki. No i oczywiście aplikacje na komputer czy telefon obsługujące AZW3 też to otworzą, ale poza amazonowymi nie znam takich.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: EMS dnia 25 czerwca 2024 o 13:11
Ja bym się nie odważyła. Nie potępiam tych, które jeździły, ale dla mnie to niewyobrażalne, żeby ryzykować ciążę. Zresztą ja od połowy ciąży miałam teoretycznie ciąże zagrożone, więc każdy nadmierny ruch był niewskazany.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 24 czerwca 2024 o 21:43
Ja pierdziele, ja tak czytając ten wątek się zaczęłam zastanawiać czy np. ludzie przed decyzją o dziecku idą w takie dywagacje (bo szczerze wątpię).

donkeyboy, A może powinni? Przynajmniej części problemów (problemów dzieci) może można by w ten sposób uniknąć...

No ja nie jestem zwolennikiem niekontrolowanego rozrodu. Tak samo jak nie jestem zwolennikiem kupowania zwierząt bez przemyślenia sprawy. Bo ja mam takie poczucie, że jak już się decydujesz na np psa to musisz zabezpieczyć wszystkie jego potrzeby - żywienie, warunki życiowe, weterynarz, ale też zabawy z tym psem, uczucia, odpowiedni do rasy ruch itd. Jeśli z jakiegoś powodu nie jesteś w stanie temu sprostać (bo np masz za małe mieszkanie dla dużego psa) to, kurka wodna, nie idź w tym kierunku! A nie - hip hip hurra - kupmy sobie psa, a potem: O matko kochana! A jak ja teraz pojadę na wakacje!

I podobne kwestie można odnieść i do dzieci i do koni i do kanarków.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 24 czerwca 2024 o 14:39
infantil, ja to raczej zrozumiałam, że przede wszystkim nie ma zdolności kredytowej.
Sonika, chcesz konia, jest ci potrzebny koń, jest to ważniejsze niż cokolwiek? - to kup konia. Tylko musisz mieć świadomość, że (z tego co piszesz) twoje możliwości finansowe topnieją do zera. Albo koń albo mieszkanie, albo koń albo wakacje. Czy jesteś gotowa na to, żeby ugrzęznąć na lata w domu rodziców?
Raty kredytu hipotecznego z czasem maleją (tzn rata jest ta sama, ale wartość pieniądza spada), koszt utrzymania konia jest ten sam albo rośnie. To nie są inwestycje które można porównywać jeden do jednego.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 24 czerwca 2024 o 13:14
Kurcze, ja mam prawie 50tkę na karku (sic!) , 19 letniego konia (u mnie się urodził) i całkiem nowego, rocznego psa. Nie mam dzieci ani rodziny (rodzice dawno nie żyją), niewiele mam wspólnych tematów z rówieśnikami (brak dzieci / wnuków), a zwierzaki zdecydowanie wypełniają moje życie w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Oboje rozpieszczam, bo mogę. Z obu jestem dumna przy szkoleniu / treningach. A konie (jeszcze jak były dwa) niejednokrotnie pomagały mi się oderwać od mega słabej codzienności. Bez nich moje życie nie byłoby pełne. Jest w tym coś złego?
_Gaga, nic w tym złego. Ale sama przyznajesz, że nie masz dzieci, rodziny, bogatych kontaktów towarzyskich. Sonika pisała, że chce założyć rodzinę. A to już różnica.

Dla mnie stajnia też jest terapią i uwielbiam przebywać w towarzystwie koni, ale "first things first". Rodzina jest i zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nie zrezygnowałabym z dzieci dla koni, a pogodzić jedno z drugim jest strasznie ciężko. Wiem, bo miałam próbę powrotu na konie kiedy dzieci były małe. Nie ogarnęłam tego czasowo. Wróciłam dopiero jak a) dzieci podrosły b) mąż zmienił aktywność zawodową i zaczął być regularnie dostępny w domu w normalnych godzinach.
Ta poduszka bezpieczeństwa, o której pisze Rudziczek jest cholernie ważna. I nie tylko finansowa ale też organizacyjna. Wsparcie, czy to rodziców czy partnera, przy opiece nad podopiecznymi (dziećmi, psami, końmi) jest nie do przecenienia. Sonika nigdzie nie napisała, że może liczyć na wsparcie finansowe lub organizacyjne. Wręcz przeciwnie - pisała, że chciałaby się uniezależnić od rodziców. Rozumiem, że koń jest ważny dla psychiki, ale wyprowadzka z domu rodzinnego jak ma się odpowiedni wiek jest równie jeśli nie bardziej ważna dla zdrowia psychicznego. A już na pewno pożądana żeby założyć nową rodzinę (o której Sonika wspomina).

Sonika, musisz chyba rozważyć co jest dla ciebie na pierwszym miejscu. Z czego możesz zrezygnować a z czego absolutnie nie. Co jesteś w życiu gotowa poświęcić? Bo czy to rodzina czy koń - to zawsze wymaga pewnych poświęceń.

Szczerze mówiąc mnie samej zaczyna się marzyć własny koń. Kiedyś mówiłam, że nigdy absolutnie. Dzisiaj jestem trochę zmęczona jazdą na szkółkowych tuptusiach. Czuję, że trochę mnie to blokuje. Jak widzę te chętnie idące do przodu konie, to sobie myślę, że może ja też bym tak mogła. Finansowo stać mnie na wiele, ale jednocześnie wiem, że to będzie wymagało ode mnie większego zaangażowania czasowego, a moja rodzina, głównie dzieci jeszcze są na tym etapie, że potrzebują mojego czasu, mojej obecności w domy, mojej asysty w różnych sytuacjach życiowych. Pracuję pełnowymiarowo i nie jestem gotowa zrezygnować z czasu z dziećmi dla konia. Może kiedyś...
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: EMS dnia 24 czerwca 2024 o 08:52
Sonika, a ja ci jeszcze dorzucę taki argument przeciwko kupowaniu konia. Piszesz, że jesteś w wieku gdy lada chwila mogą się pojawić inne obowiązki - rodzina, dom, dzieci. Pojawienie się dziecka to nie jest tylko zmiana, nawet nie rewolucja. To jest całkowite przestawienie całego życia do góry nogami. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że dzieci zmieniają życie, ale tak naprawdę nikt nie wie jak bardzo. Moim zdaniem nikt, albo mało kto jest w 100% przygotowany na zmiany jakie niesie ze sobą dziecko. Czy ze swoimi skromnymi możliwościami finansowymi (o czasowych już nawet nie wspominam) dasz radę za kilka lat udźwignąć założenie rodziny, usamodzielnienie się od rodziców, utrzymanie dziecka i konia? Czy ogarniesz to czasowo? Czy koń nie będzie twoim hamulcem w rozwoju twojego życia osobistego? Moim zdaniem na tym etapie życia warto poczekać aż poukładasz sprawy rodzinne, a dopiero potem dorzucić do tego konia.
Aparaty fotograficzne i inne sprzęty foto
autor: EMS dnia 19 czerwca 2024 o 16:23
Ja mimo wszystko polecam bezlustro. To nie jest moda. To są po prostu aparaty o krok do przodu technologicznie. Nie wierzyłam dopóki sama nie kupiłam i nie zaczęłam używać. Amatorsko, dla przyjemności, dla ładniejszych zdjęć z wakacji. Jeśli chcesz kupić nowy aparat to wybrałabym jakiegoś bezlusterkowca. Nie znam sie na Canonach. Może możesz wykorzystać stare obiektywy do nowego bezlustra. Pytanie czy ma to sens? Skoro kupujesz nowy sprzęt, który ma być lepszy, szybszy i znowu posłużyć n lat, to czy nie lepiej wrzucić w to ciut więcej kasy ale mieć coś więcej niż do tej pory?
Sprawy sercowe...
autor: EMS dnia 14 czerwca 2024 o 09:33
keirashara, no właśnie bo on zadawał pytanie - po co właściwie być w związku?
I tak naprawdę nie mam w głowie nic, oprócz posiadania dzieci ( choć coraz więcej jest patchworkowych rodzin, gdzie mama i tata jest ale żyją kompletnie oddzielnie) co zapewnił by tylko związek.
Spotkanie rozmowa- przyjaciele zapewnia to samo
Bliskość emocjonalna- przyjaciele, rodzeństw
Seks też się da znaleźć bez związku
Poczucie bezpieczeństwa - jak ciągle widzę ludzie się kontrolują, martwią, pilnują wzajemnie, nawet bezpiecznie nie da się wysłać facetowi jakiegoś bardziej odważnego zdjęcia bo nie wiadomo czy nie rozpowszechni.
Tak naprawdę związek kojarzy mi się z kosztami finansowymi, z musem robienia pewnych rzeczy no bo jesteśmy w związku, z aferami o byle co, z koniecznością wyrzeczeń.
Gdzie są plusy i korzyści ?

Sonika, powiem ci, że trochę mnie uderzyło to co napisałaś. Z mojego punktu widzenia to wręcz patologiczne spojrzenie na sytuację. Może po prostu brakuje ci pozytywnych doświadczeń, żeby zrozumieć czym jest i co daje szczęśliwy związek. Związek, niekoniecznie małżeństwo. Znam już bardzo dużo par, które tworzą rodzinę, pełną rodzinę bez ślubu.
A co ci daje związek? Bardzo dużo. Partner to ktoś kto w przeciwieństwie do przyjaciela, brata czy kochanka dzieli z tobą całe życie, każdy jego aspekt, a nie tylko określone wybiórcze jego elementy. To ktoś kto się przy tobie budzi i przy tobie zasypia, kto ci rano robi śniadanie, kto zbiera twoje porozrzucane skarpetki, ktoś kto do ciebie wraca "do domu" i do kogo ty wracasz "do domu". Ktoś kto się z tobą cieszy i płacze, wspiera w trudnych chwilach, pomaga w opiece nad starszymi członkami rodziny, współuczestniczy w każdym momencie twojego życia. To ktoś kogo przyszłość jest twoją przyszłością i na odwrót. To ktoś przy kim możesz się śmiać, płakać, wściekać, krzyczeć i milczeć. Ktoś z kim planujesz wakacje, codzienny zakup chleba i godziny powrotu z pracy. Ktoś kto ci wybacza twoje błędy i słabości, fochy i afery, gorsze dni, bo po prostu cię kocha i nie patrzy tylko na czubek swojego nosa i swoją wygodę. To ktoś kto ci odda ostatni kawałek ulubionego sera zamiast zjeść go samemu, albo kupi truskawki na rynku bo wie że lubisz.
Zawsze mówiłam, że prawdziwa miłość to gdy kocha się kogoś nie za coś albo pomimo czegoś. Oczywiście, że związek to pewne wyrzeczenia. Żeby prawdziwie kochać i stworzyć prawdziwy związek to trzeba z czegoś zrezygnować, coś od siebie dać. Ale za to w zamian zyskuje się dużo więcej.
Natomiast to co napisałaś o poczuciu bezpieczeństwa - no nie wiem. To brzmi jak toksyczne relacje. Zazdrość do pewnego stopnia rozumiem, ale cała reszta jest dla mnie niepojęta. Mam do mojego męża zaufanie, wiem, że mnie nie skrzywdzi. Nie zrobi czegoś tak po prostu, żeby mnie zranić. Czuję się przy nim bezpieczna, wiem, że w kryzysowej sytuacji zawsze będzie stał po mojej stronie. Nie raz zresztą takie mieliśmy i on zawsze przy mnie był. Rozsyłanie kompromitujących zdjęć? To się w ogóle nie mieści w moim pojęciu jakiegokolwiek "związku".
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: EMS dnia 13 czerwca 2024 o 13:16
keirashara, mnie się zdarzyło dostać zakaz jazdy ćwiczebnym 😂.
Natomiast wracając do jazdy bez strzemion - niezależnie od tego czy komuś to pomaga czy przeszkadza w wypracowaniu jakichś elementów, dla mnie (laika, ale już trochę jeżdżącego) niezrozumiałe jest gdy instruktor/trener w ogóle tego nie wprowadza, nie uczy, nie wymaga. Bo właśnie może się przytrafić taka sytuacja, że zgubisz strzemię, wypadnie, coś się stanie i nagle kaplica. Warto moim zdaniem umieć się utrzymać w siodle bez strzemion.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: EMS dnia 13 czerwca 2024 o 08:26
Większość ludzi z internetow na jakieś problemy poleca jazdę bez strzemion, mnie na przykład to tylko i wyłącznie usztywnia w każdej partii ciała,
flygirl, a mnie jazda bez strzemion pomaga 🙂, także tak jak piszesz, każdy odbiera to indywidualnie. Ja też zauważyłam, że lepiej mi idzie jak się mniej staram, bo wtedy nie jestem tak spięta i koń wtedy odpuszcza, jest bardziej zrelaksowany, lepiej reaguje na sygnały. I nie mogę myśleć o zbyt wielu sprawach naraz, bo się gubię. Wszystko powoli. Jak wypracujesz jeden element i wejdzie ci już w nawyk, to myślisz o kolejnym.
wypieki i słodkości domowej roboty
autor: EMS dnia 12 czerwca 2024 o 08:24
Polecam przepisy z Kwestii Smaku. Tam jest super brownie. Łatwe, szybkie i smaczne. A ostatnio to ciasto robiłam. Dla mnie petarda. Ja takie lubię i też łatwizna do zrobienia:
https://www.kwestiasmaku.com/przepis/czekoladowa-chmura-z-truskawkami
Sprawy sercowe...
autor: EMS dnia 10 czerwca 2024 o 21:34
[quote]EMS, co znaczy że czekałaś?
Ktoś powiedział że za 2 lata będzie gotowy i nie miałaś nikogo w między czasie ?
Bo to takie ryzykowne jednak było chyba.
Nie oceniam, dopytuje
/quote]
Sonika, no życie nas po prostu rozdzieliło na 2 lata. Rzadko się w tym czasie widzieliśmy. Może kilka razy. Kontakt głównie telefoniczny. Czekałam aż wróci do domu (do naszego miasta). Nadal byliśmy parą, nie miałam nikogo innego, nie szukałam przygód. Wrócił zgodnie z planem. Minęło już nie powiem ile lat bo się wyda jaka jestem stara 😜, a my nadal razem. Teraz już jako stare małżeństwo, z domem, z dziećmi....
Sprawy sercowe...
autor: EMS dnia 10 czerwca 2024 o 13:45
A może to zależy od etapu życiowego na jakim się aktualnie ludzie znajdują? Bo pytanie czy ten związek jest wtedy gdy już szukamy czegoś poważnego i na stałe, czy jeszcze jesteśmy na etapie prób i luźnych poszukiwań. Znam wśród znajomych kilka różnych przypadków. W jednym on wyjechał (służba), a ona powiedziała że sorki, ale ona wszystkiego nie rzuci - kariery, przyszłości zawodowej itd (bo tam gdzie on jechał byłoby z tym ciężko). Rozstali się. Może wyczuła, że warto. Ona ma rodzinę, dziecko, on długo nie miał nikogo, jak jest teraz to nie wiem. Drugi przypadek odwrotnie. Ona rzuciła wszystko i pojechała za nim. Młodzi byli, znali się krótko. Właśnie obchodzą 15 rocznicę ślubu. Ja za to czekałam 2 lata. I uważam, że było warto czekać.
Myślę, że każdy przypadek jest bardzo indywidualny.
Koniec z jeździectwem?
autor: EMS dnia 29 maja 2024 o 20:09
randia, nie zamierzam się z tobą słownie przepychać i udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Ty już mnie zaszufladkowałaś jako janusza i niech tak będzie. I tak nic co napiszę nie przekona cię do zmiany zdania. Nie przeczytałaś albo nie zrozumiałaś (albo zignorowałaś) połowę tego co napisałam w tym wątku, a uczepiłaś się tylko kilku wyrwanych z kontekstu zbitków słów, których znaczenie przeinaczyłaś. Ale niech ci będzie - jestem januszem.

Ale ty bardzo proszę odpowiedz mi na kilka pytań. Tak szczerze. Po pierwsze zatrudniasz jakichś pracowników? Tak normalnie na umowę o pracę? Ilu? Od ilu lat? Ile osób się przewinęło przez twoje akta osobowe?
Po drugie, jeśli masz (albo miałabyś pracownika) i on hipotetycznie zachorowałby na 2 miesiące, to oczywiście przez pierwszy miesiąc wypłacasz mu zgodnie z prawem pracy 80% wynagrodzenia. Czy jako pracodawca zrekompensujesz mu stratę tych 20% i dopłacisz je z własnej kieszeni? A przez drugi miesiąc, kiedy pracownik przejdzie na zasiłek chorobowy z ZUSu w wysokości 80% to czy dopłacisz mu te brakujące 20%? Jeśli nie, to dlaczego zarzucasz mi bycie januszem bo napisałam że "pracodawca nie jest od rekompensowania strat pracownika z powodu złamania nogi"?

A teraz pobawmy się w równouprawnienie i brak dyskryminacji. Rozważmy 3 sytuacje z dziedziny zatrudniania i wynagradzania pracowników.

1. Jesteś producentem kulek z papieru. Świetnie się sprzedają. Masz dwóch pracowników, którzy zwijają te kulki - mężczyznę i kobietę. Mężczyzna zwija 1000 kulek dziennie, a kobieta 700 bo ma mniejsze dłonie. Zgodnie z zasadą niedyskryminacji zarabiają tyle samo, bo są na tym samym stanowisku. Nagle jednak przychodzi kryzys. Papier na kulki gwałtownie drożeje, podnosisz cenę, popyt znacząco spada. Już nie sprzedasz 1700 kulek dziennie. Postanawiasz zredukować etaty. Kogo z tych dwóch osób zwolnisz? Czy to nie jest dyskryminacja?

2. Robisz sobie te kulki z papieru. Masz dwóch pracowników. Pracują mniej więcej równo, ale jeden z nich poważanie zachorował i w 2024 roku przez 5 miesięcy nie było go pracy. Potem wrócił. Minął rok i okazało się, że biznes świetnie ci poszedł, zarobiłaś więcej niż się spodziewałaś. Postanawiasz wynagrodzić pracowników extra premią. Możesz na to przeznaczyć 3000 zł. Jak podzielisz te pieniądze między swoich pracowników? Czy to nie jest dyskryminacja?

3. Szukasz pracownika na magazyn. Niech będzie, że będzie przenosił z wózka na regały pudła z kulkami. Na tym polega jego praca. Trzeba to robić ręcznie, bo niestety nie ma u ciebie możliwości automatyzacji. Karton z kulkami waży 27 kg. Przypominam, że wg prawa pracy mężczyzna może dźwigać do 30 kg, kobieta do 12 kg. Czy zatrudnisz na to stanowisko kobietę? Dlaczego? Czy to nie jest dyskryminacja?