"Nie ogarniam jak..."
infantil, oferować mogą, pytanie czy kogoś znajdą 😉. Teraz jest rynek pracownika i nawet na prowincji pracodawcy musieli spuścić z tonu bo ludzi brakuje.
Nie wiem czy znajdą czy nie znajdą, ja podziękowałam po usłyszeniu stawki. Zwyczajnie nie ogarniam jak można w ogóle komuś zaproponować taką stawkę za taką pracę z takimi wymaganiami. To takie trochę obrażenie kogoś prosto w twarz.
infantil, przy tak absurdalnych wymaganiach i tak niskiej stawce aż bym się zastanawiała czy nie przeprowadzali rekrutacji tylko po to, by udowodnić, że muszą ściągnąć obcokrajowca bo nikt tak w Polsce nie da się wyzyskiwać 😉
Pewnie kandydat już dawno jest... 😉
[quote="Viridila"]Z dziećmi z "bogatych" domów jest tak, że albo pociągną "łeb do interesów" dalej, albo nie. Kiedyś słyszałam (lata temu), że obecnie jest duża iż "moje pokolenie" przepierniczy to co nasi rodzice wypracowali. Cóż, w kilku przypadkach tak jest (np. mam dwóch znajomych co jeszcze w liceum mieli tak poważne problemy z %, że są po odwykach... i rodziny mega normalne, fajny standard ect., gdyby chcieli to mogli by sporo osiągnąć, ale w obu przypadkach padła ta sama odpowiedź "Po co, skoro u rodziców jest fajnie i nic nie trzeba robić?"😉[/quote]
To tylko wychowanie.... no i prywatne zainteresowania tych dzieci.
Są dzieci, które z powodzeniem przejmują interes, bo rodzice przyłożyli się, by je czegoś nauczyć oraz przekazać rodzinne tradycje. Często jeszcze dosyć niepozornie wyglądający młodzi ludzie, którzy się kasą nie afiszują....
Są też dzieci, które mają wszystko, rodzice sypią zielonymi, byleby dzieci się "zajęły czymkolwiek" i nie zawracały głowy... A ogółem wszystko "normalnie". Jak taki człowiek ma przejąć cokolwiek, zarządzać czymkolwiek, skoro przez całe życie nie musiał nawet śmieci wynieść, bo robiła to pokojówka....? 😉 Już nie mówiąc, że więzi rodzinnych zero.
No właśnie nie wiem czy kandydat jest, bo na CV wysłane przedwczoraj już wczoraj miałam telefon a rozmowę dziś 😉 I pani rekrutująca była wielce zainteresowana zatrudnieniem mnie i pozostałych dwóch dziewczyn, już nawet dostałyśmy daty szkolenia. No a do stawki oczywiście przeszła na samym końcu.
Dodam, że oczywiście takie rzeczy jak buty do pracy (wg. dresscodu, łącznie z wysokością i szerokością obcasa) do kupienia we własnym zakresie 😎 Na pytanie o to, czy pracownicy mogą parkować na parkingu za darmo usłyszałam, że nie, że abonament miesięczny to 120 zł 😎
Powaliło ich- delikatnie mówiąc. Nie można się zgadzać na takie stawki, bo to CHORE. I powinni to usłyszeć wprost bardzo wyraźnie powiedziane.
ja w trakcie rekrutacji na kierownika sklepu usłyszałam propozycję pracy na okresie próbnym na zlecenie na 3 mies i sugestie, zebym nie zwalaniała się z dotychczasowego miejsca pracy, tylko przychodziła na to zlecenie w wolne dni od pracy na etacie 🤔wirek:
Ja sie tak patrzę na tą kobietę i mówię, że pracuję na cały etat i w dni wolne mam... wolne. I nie będę pracować 3mies pod rząd na zlecenie na kierownika sklepu 🤔wirek: 🤔wirek:
W ogóle szukając pracy z miejsca podziękowałam na oferty typu zlecenie, na stanowisku kierowniczym to śmiech na sali.
A ja z drugiej strony, strony pracodawcy stwierdzam, że nie ma ludzi do roboty. No nie ma.
Praca fizyczna, prosta, ale nie monotonna, bo co rusz coś innego się robi - produkcja pudełek kartonowych. Maszyny proste w obsłudze, jedna zmiana 7-15, 2 przerwy 20 i 10 minut, sikasz kiedy potrzebujesz, bez norm. Stawka godzinowa minimalna, ale możesz wybrać akord i spokojnie, bez zarzynania 2,5 kafla na rękę wyciągniesz, a z nadgodzinami jeszcze więcej. Do roboty chętnych trzech na krzyż i do tego same baby. Chłopa nie uświadczysz.
No to przyjmuje baby, bo zlecenia z potwierdzonymi terminami leżą, nie ma komu robić, już wszyscy biurowi na produkcji. I wiecie co. Te kobity tak zap&$%*alają, że mi szczena opada. Moje chłopaki, co robią u mnie kupę lat, to cienkie bolki przy nich. I ja tego nie ogarniam.
Ta praca, o której pisze infantil brzmi jak w obsłudze klienta. W tego typu miejscach często jest taka stawka, bo rotacja jest ogromna i mało kto w ogóle zostaje dłużej niż te dwa miesiące. Co nie zmienia faktu, że to ogromnie przykre, zwłaszcza jak dorzucają do tego hity typu ten parking 🙁
infantil, kurczę, ja tyle zarabiałam w tesco, jeszcze przed wprowadzeniem najniższej stawki na zleceniu, wykładając towar i dostosowując sobie godziny do napiętego grafiku. Strasznie mnie smucą takie historie 🙁
Dla mnie trochę brzmi jak lotnisko 😉
Ja w Tesco zarabiałam 6 zł 😂
A tak serio - czytam właśnie burzę na facebooku, szukają osoby do pracy przy legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce.. Stawka taka sama jak podała infantil 😲
Ja zarabiałam 13 zł netto na recepcji w hostelu, gdzie moim zadaniem było zrobienie kilku check-inów dziennie, więc większość czasu siedziałam na luzie, czytałam książki i robiłam rzeczy na studia. Bez żadnej presji i odpowiedzialności i bez żadnych wymagań poza "komunikatywnym angielskim". A na nocnych zmianach spałam 4/5 godzin. No więc dzisiejsza propozycja 13 zł brutto nieźle mnie zmroziła.
ashtray nie chcę rzucać nazwą firmy, ale ogólnie to masz rację. Chodzi o pracę na lotnisku.
O kufa. Zdębiałam, serio.
Podobnie zarabiałam. w RE. w 2007. Jako wykładacz towaru, a nie kuźwa obsługa lotniska! 😲 😵
To chyba już lepiej iść na przysłowiowy zmywak albo do McD, przynajmniej mniej stresu i odpowiedzialności...
Mniej więcej od 2 lat spotykam się coraz częściej z opinią, że niektórym czasami bardziej opłaca się iść pracować na kasie, do jakiejś fabryki, bo obecnie to i da się 2000 na rękę wyciągnąć, a z nadgodzinami znacznie lepiej.
I choć duma mówi "nie", to nie trzeba robić z siebie 'wykształconego debila', co w biurze za najniższa krajową tyra.
żeby jeszcze w tym biurze była REALNA szansa awansu, zmiany w zakresie obowiązków wiążące się z podwyżką konkretną, to jeśli kogoś stać, to można próbować przeczekać. Ale jeśli kwestia kasy to sprawa zamknięta na kilka lat, to znacznie lepiej iśc robić za fizycznego za wyższą stawkę.
Dodatkowo mnie jakiś czas temu zdziwiła tendencja firm, że zamiast umowy o prace oni mi proponują opcje samozatrudnienia.
Gorzej jak czlowiek nie chce byc fizycznym do konca zycia. I do wyboru sa smieciowe umowy w z wyplatami nieprzystajacymi do zakresu obowiazkow, darmowe staze i inne okazje do zarcia gruzu i mirabelek z nasypu 🤣
kokosnuss, wystarczy byc super dobrym 😀 wtedy firmy same sie zgłaszają z dobrymi zarobkami. Jak sie nie jest super dobrym, to trzeba jednak obniżyć trochę wymagania 😀
Abstrahując od całej sprawy, ale sorasy, parking u mnie w budynku kosztuje 200 euro albo 4 zł za godzinę. Innych miejsc nie ma.
Wiesz, ja nie mam problemu z płaceniem za parking, bo wiem z czym się wiąże posiadanie samochodu.
Ale w momencie gdy pracodawca oferuje 1800 zł na rękę a parking to prawie 10% miesięcznej wypłaty to coś tu jest nie tak 😜
edit. Ja na tamtą rozmowę poszłam z ciekawości, w ramach budowania sobie planu B. Zaraz kończę staż w fajnym miejscu, w biurze promocji i marketingu jednej z agencji koncertowych. Zobaczymy co mi zaproponują. Nie napinam się, bo ja problemów ze znalezieniem pracy nie mam. A z angielskim C1 to się z samych korepetycji lepiej utrzymam 😉 Nie mam zamiaru obniżać wymagań, bo wiem co wiem i wiem co umiem. I tu nie chodzi o bycie super-dobrym, bo to nie ten rynek. Ja jestem przeciętnym człowiekiem, ale zasługuję na godne życie za uczciwie wykonywaną pracę.
infantil, ja tez nie zarabiam 2000e miesięcznie 😀 chociaż nie miałabym nic przeciwko temu. Prawda jest taka tylko, ze teraz samochód w mieście to luksus, dlatego ja szukam pracy blisko domu i zapytałam na rowerze. Ale u mnie ludzie dojeżdżają godzinkę kolejką.
A ja nie uważam, żeby samochód był luksusem - wręcz uważam, że to jedna z podstawowych rzeczy w życiu. I nie zamierzam traktować auta jako luksus. Dla mnie luksus to wyjście do teatru, na koncert czy do knajpy, ale na pewno nie samochód. Na szczęście tak jak napisałam, ja ze znalezieniem pracy problemu nie mam i mogę sobie na to luksusowe auto pozwolić 🙂 I mój potencjalny-prawdopodobny przyszły pracodawca zapewnia mi darmowy parking w centrum Warszawy.
Też nie uważam, by posiadanie auta samo w sobie było luksusem. Chociaż patrząc na ceny na stacjach to ekhm...
I dla mnie, takie postawienie sprawy - "albo płacisz połowę pensji na parking, albo dymasz z buta" jest trochę świństwem. Nie myślę w kontekście ludzi, którzy mogą, faktycznie dojeżdżać rowerem, hulajnogą, czy jakimkolwiek środkiem transportu publicznego. Ale są i tacy, którzy mieszkają naprawdę na wygwizdowie, gdzie nie jeździ NIC. Pracować trzeba, wiec i dojeżdżać. Błędne koło, jeśli faktycznie nie ma innych miejsc i jak ktoś jest pomysłowy to pewnie sposób znajdzie. (pomijam gadanie "nikt nie każe ci w firmie XYZ pracować!) Jednak, mimo wszystko, noo...
kokosnuss, wystarczy byc super dobrym 😀 wtedy firmy same sie zgłaszają z dobrymi zarobkami. Jak sie nie jest super dobrym, to trzeba jednak obniżyć trochę wymagania 😀
Abstrahując od całej sprawy, ale sorasy, parking u mnie w budynku kosztuje 200 euro albo 4 zł za godzinę. Innych miejsc nie ma.
A bierzesz pod uwagę, że statystycznie większość jest przeciętna. I tych naprawdę dobrych jest garstka. I tak, oni powinni zarabiać super, ale jak mnie już infantil ubiegła:
I tu nie chodzi o bycie super-dobrym, bo to nie ten rynek. Ja jestem przeciętnym człowiekiem, ale zasługuję na godne życie za uczciwie wykonywaną pracę.
Moon, No to tak jakby, nie aplikuj do firm mających siedziby w biurowcach w Gdańsku 😀
O aucie sie nie wypowiem, bo nie mam nawet prawka :P
Ale nie zgodze sie ze stwierdzeniem, ze musisz byc super dobry, zeby miec dobra pensje, bo nie kazdy ma cisnienie na kariere i samodoskonalenie i z roznych powodow jest masa ludzi, ktora jest po prostu przecietna i tacy tez zasluguja na godne zycie. 1800 zl miesiecznie takiego zycia nie zapewnia.
Strzyga, póki co, nie mam zamiaru. W sumie to nie mam na co narzekać, moja branża, wychodzi na to, nie jest taka zła jak o niej myślałam.
ashtray, amen.
Ja zaczynałam od 1800 zł i nie czułam, ze to niegodne dla osoby od razu po studiach na pierwszym etacie. Widać nie mam godności człowieka 😀
A dla środowiska to o wiele lepiej, ze mniej samochódów jezdzi po ulicach.
Dla mnie 1800 zł nie jest godne. Wynajem kawalerki w Warszawie to ok. 1400 zł. I chyba nic więcej dodawać nie muszę, bo każdy wie ile kosztuje życie, jedzenie, chemia, kosmetyki. I dla mnie życie, w którym nie mogę sobie pozwolić na wyjście raz do kina czy kupienie sobie nowej bluzki nie jest godnym życiem. Szczególnie za taką pracę jaką opisałam 😉 (ale i za żadną inną pracę)