Wojna - co i jak?

Tyle ostatnio się pisze o udziale Polaków w różnych zagranicznych bojach.
Jestem ciekawa-może ktoś ma znajomego,który brał udział?
Jedzie się przymusowo czy są kolejki ochotników?
Zarabia się coś ? Dużo?
Jak to jest ?
mam na studiach kolegę -jest zawodowym żołnieżem.

miał jechać na misję do Afganistanu, ale brzydko mówiąc wychuchali go. Ma rodzinę a momio to chciał jechać, oczywiście dobrowolnie. Był już nawet na szkoleniu, ale cóż 'ci' wyżej rangą wcisneli kogoś innego. Kasa duża podobno, ale szczegółów nei znam.
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 września 2009 09:28
wylącznie chętni,  kolejek juz raczej nie ma ale chetnych wystarcza-zreszta roznie bywa w roznych jednostkach, ale nikogo sie nie zmusza.

temat mi sie nie podoba. chlopaki  tam gina i zostawilabym opowiesci o tym ile zarabiaja w spokoju.
no i co innego być na szkoleniu, i być przygotowanym na wszystko - co innego jechać patrzeć na martwych ludzi leżących na ulicy, samemu strzelać choć nie wiadomo czy słusznie itp itd. nic fajnego
ushia   It's a kind o'magic
15 września 2009 09:40
To ile zarabiaja jest istotne o tyle, ze dla czesci z nich to glowny bodziec.
Poza tymi ktorzy jada bo chcieli zostac zolnierzami nie dla zabaw na poligonie w Drawsku tylko zeby walczyc.

Kolega byl - i chocby nie wiadomo ile placili nie pojedzie wiecej
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
15 września 2009 09:44
znajomy mojego chłopaka był, zgłosił sie dobrowolnie. było to na samym początku jak wysyłali polaków. był tam pół roku, jak wrócił nie ten sam chłopak, zamkniety w sobie, z nikim nie chce rozmawiać na temat tego co sie tam działo i jak było. dla niego ten temat juz nie istenieje a na sama mysl o tym co sie tam działo robi sie blado-zielony.
Armia to dla mnie jedna wielka niewiadoma-stąd byc może jakoś głupio pytam.
Czyli taki chłopak zgłasza się do wojska sam -do jakiejś formacji i potem jest opcja -wyjazd za granicę?
Jest w ogóle pobór teraz?
Może być tak,że ktoś nie chce jechać a dostanie rozkaz i musi?

Dodam-patrzcie ile różnych Misji-
Misja stabilizacyjna w Iraku
Misja pokojowa w Afganistanie
Misja pokojowa ONZ w Syrii
Misja pokojowa ONZ w Libanie
Misja pokojowa EUFOR w Bośni i Hercegowinie
Misja pokojowa NATO KFOR w Kosowie 
Misja pokojowa EUFOR w Kongo 
Misja Pokojowa ONZ w Czadzie
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 września 2009 10:14
Dalecy znajomi (on Arab, ona Polka) mieli niefajne przygody z wojną w Afganistanie.
On poleciał bronić swojej ojczyzny, ona została w Polsce. Mąż jej dostał się do niewoli, potem uciekł i 3 dni szedł przez pustynię, a w ndurze było bodajże przez 2 tygodnie tylko.
Po akcji z pustynią odehciało mu się i wrócił najszybciej jak mógł do domu.

Znajomy rodziców, który ma z nimi kontakt powiedział, że stwierdził 'tamci co się biją to idioci, wolę pokój niż się lać z kimś, kto mi w ogóle nie zawinił'
Dalecy znajomi (on Arab, ona Polka) mieli niefajne przygody z wojną w Afganistanie.
On poleciał bronić swojej ojczyzny, ona została w Polsce. Mąż jej dostał się do niewoli, potem uciekł i 3 dni szedł przez pustynię, a w ndurze było bodajże przez 2 tygodnie tylko.
Po akcji z pustynią odehciało mu się i wrócił najszybciej jak mógł do domu.

Znajomy rodziców, który ma z nimi kontakt powiedział, że stwierdził 'tamci co się biją to idioci, wolę pokój niż się lać z kimś, kto mi w ogóle nie zawinił'

Jak to wrócił? Można wrócić? Czy najszybciej jak mu się skończył termin?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 września 2009 10:46
Nie wnikałam w szczegóły. Powtarzam tylko to co usłyszałam, bo bzdur nie chcę pleść.
Jako, ze walczył po stronie afgańskiej to najbardziej przychylam się ku temu, że po prostu uciekł.
Racja-ten Pan był po innej stronie.
Pytałam o zarobki i warunki-bo jakoś tak z jednej strony wiele narzekań /żołnierzy/ a z drugiej tylu chętnych na wyjazd.Nie widzę nic niestosownego w takim pytaniu.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 września 2009 11:14
Ale najśmieszniejsze jest to, że ten pan był w niewoli u talibów o.0 Niby u swoich, a wpadł w ich niewolę. Nawet nie pytałam dlaczego.
Czyli taki chłopak zgłasza się do wojska sam -do jakiejś formacji i potem jest opcja -wyjazd za granicę?
Jest w ogóle pobór teraz?
Może być tak,że ktoś nie chce jechać a dostanie rozkaz i musi?

Dodam-patrzcie ile różnych Misji-


I te wszystkie misje jakie pokojowe... :/

Z tego co ja wiem, to nabór jest ale dla tych co chcą tylko. I to ma iść w wojsko zawodowe teraz, chociaż nie wiem czy teraz nabór będzie bo pieniędzy nie ma, a na pewno nie ma na tylu żołnierzy ilu miało być.
No i nie wiem jak dokładnie wygląda wyjazd na misje, ale jest ogólnie dobrowolny, a przymuszają jak mają za mało chętnych, ale chyba nie było tak żeby przymuszali.


Ale najśmieszniejsze jest to, że ten pan był w niewoli u talibów o.0 Niby u swoich, a wpadł w ich niewolę. Nawet nie pytałam dlaczego.


Stron konflikt w Afganistanie jest więcej niż dwie, a nawet więcej niż trzy czy cztery... Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, iż jeśli Twój znajomy Pan ma prawo stałego pobytu w Polsce, to zachował się nad wyraz nielojalnie walcząc po innej stronie niż Wojsko Polskie - niezależnie od tego, czy Wojsko Polskie walczy po słusznej stronie i czy w ogóle powinno się pchać w miejsce, skąd można jedynie opium przywieźć... (i prawdopodobnie także fajne konie - ale że opium się łatwiej pakuje do samolotu niż konie, no i jest na nie 1000 razy większy popyt, to na razie przyjeżdża stamtąd do nas tylko opium).

Generalnie opinię na temat naszej niezwyciężonej armii mam bardzo niską - co wynika z faktu, że się jeszcze w dzieciństwie na wielu oficerów najpierw Ludowego, a potem po prostu Wojska Polskiego napatrzyłem i jak jeden mąż byli to cwaniacy, lenie, grubasy, ciepłe kluchy, zdolne co najwyżej do drobnych (bo na wielkie nie starczało im wyobraźni) kantów z zaopatrzeniem i do wykorzystywania darmowej siły roboczej poborowych. Ale... jakiś czas temu jechałem sobie pociągiem w jednym przedziale z kilkoma szeregowcami - i, prawdę pisząc, jeśli mają takich choć z 1000, to jest się czego bać! Chłopaki aż się palili, żeby pojechać gdzieś daleko i postrzelać do "kolorowych" - i otwarcie mówili, że to dla nich po pierwsze przygoda, której nigdy by w swoich wsiach czy miasteczkach inaczej niż w kinie nie doświadczyli, a po drugie szansa na kasę, której w inny sposób nigdy w życiu nie udałoby im się zarobić. No, chyba że w mafii - ale i tam trzeba mieć personalne powiązania lub inne chody, inaczej się tylko trupy zakopuje, g...o z tego mając...

Ogólnie zasada jest taka, że jeżdżą na misje ochotnicy. Wielu jest takich, co byli już na każdej - czasem po kilka razy. Z różnych przyczyn. Niektórzy muszą, bo inaczej nie utrzymaliby rodzin. Inni kombinują na potęgę - i mają przy tym, w przeciwieństwie do znanych mi z dzieciństwa "oficerków" wyobraźnię, o czym jakieś walizki z kasą rekwirowane wracającym z Iraku dobitnie świadczą. Jeszcze inni, po prostu to lubią. Poza tym, prawda jest taka, że jeśli awansują oficera, który na misji nie był i na misji się nie wyróżnił - to moim zdaniem na 99,99% jest to kumoterstwo - bo niby gdzie taki mógł inaczej prochu powąchać i jakiegoś doświadczenia nabrać?


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się