Co mnie cieszy na co dzień
Jest wątek dotyczące tego, co nas wkurza na co dzień, więc pomyślałam sobie, że taki wątek o tym, co nas miłego spotyka na co dzień.
Ja od kiedy przemieszczam się z wózkiem, doświadczam czegoś, co nie było mi dotychczas dane - mianowicie na przejściach dla pieszych w zasadzie każdy kierowca się zatrzymuje i mnie przepuszcza. I w kolejkach w sklepie, co też jest bardzo miłe.
Zdarza Wam się coś miłego na co dzień?
Jak klient, biedny czlowiek, w podzięce za pomoc przynosi kolorowe baloniki, lub narysuje laurkę 🙂
I jak sie od osób trzecich uslyszy, ze byli podopieczni pamiętają i wspominają cieplo.
I widok dzieciaków biegnących z rozlozonymi lapkami zeby sie przytulic, jak sie wchodzi do osrodka.
W ogole poczucie sensu w tym co sie robi jest mega mile 🙂
fajny temat!
Mnie też się zdarza. Kolejno: czytanie książki po przebudzeniu. Moje złote 45 minut. Cicho, ciepło i sobie czytam. I zerkam co się dzieje w karmiku dla ptaków.Potem poranna kawka i oglądanie nowej fotki z Roztocza zamieszczonej na FB, przez pana T. Olszewskiego. No i długo, długo nic. Stres, praca, napięcia. Telefony,telefony.Czasem "perełki" czyli pogadanie z jakimś sympatycznym zwierzakiem, ptak za oknem.
Pasmo przyjemności mam dopiero w weekend w RR. Wieś. Pachnie. Niebo widać. Przyrodę widać. Zwierzaki do głaskania. Treser i jego spokojna obecność. No i magiczne śniadania. Z kakao i jajeczkiem. Podane w restauracji. Cały weekendowy pobyt, jego rutyna i spokój. Bez telefonu.
p.s
fajny temat na dzisiejszy deszczowy, paskudny, męczący dzień. :kwiatek:
W sumie okazało się, że mam wiele miłych rzeczy w życiu.
Super temat!
Cieszą mnie moje dzieciaki, prawie ciągle 😉
Konisko, które mimo wieku ciągle chodzi, uwielbia skakać i często rży, kiedy zbliżam się do jego boksu.
Moi uczniowie, którzy mimo, że może nie są orłami, lubią mój przedmiot. Rodzice uczniów, którzy mówią, że cieszą się, że ich dzieciaki trafiły do mnie.
Cieszą mnie plany na ferie, wyjazd z córeczką i mężem na narty. Jej postępy na basenie i na nartach.
Każda chwila bez pośpiechu.
I pewnie jeszcze tysiąc innych rzeczy, bo jestem chyba raczej optymistką 😀
Cieszy mnie jazda rowerem na uczelnię o 7 rano;
Cieszy mnie, że dziś w końcu pójdę sobie potańczyć do klubu i to nawet ze swoim chłopem;
Cieszy mnie, że ugotowałam dziś przepyszny krem z dyni i wszyscy się zachwycają;
Cieszy mnie jutrzejsze spotkanie rzeszowskich wegusów, bo będzie okazja poznać wielu nowych, ciekawych ludzi;
Cieszy mnie wieczorny, jesienny bieg z mamą;
cdn. - wymieniłam to, co mnie cieszy dzisiaj 😀
Ja choćbym miała okropny dzień to zawsze cieszy mnie jak wyjdę przed dom i zobaczę w jakim miejscu mieszkam 🙂 czy deszcz, wiatr, ciemno, jasno, słońce, mróz - jest pięknie i to moje miejsce na ziemi 😍
Każdego dnia cieszy mnie okrutnie widok mojego konia. Wygląda przepięknie aktualnie, mimo zaawansowanego wieku 😉 Poza tym, uwielbiam patrzeć jak je kolację. 💘
A mnie cieszy to, że jestem. I to, że mogłam iść na studia na drugi koniec Polski. I to, że znalazłam kogoś komu naprawdę na mnie zależy. I to, że mam bliskie osoby, z którymi nie tracę kontaktu mimo odległości. To mnie właśnie cieszy dzień w dzień.
Mnie cieszy, że mam męża, którego kocham z wzajemnością.
Pomimo iż jesteśmy ze sobą 12 lat (po ślubie 2,5 roku) i jak to w związku, bywały czasem gorsze chwile, nasza miłość jest prawdziwa i trwa.
Mnie cieszy widok ukochanych koni. Widok wschodu słońca, gdy jadę rano do szkoły, zwłaszcza gdy jest mgła. Cieszą mnie ładne zdjęcia. Cieszy mnie równa kreska na powiece. Dzisiaj ucieszyła mnie piątka z biologii. Cieszą mnie moi znajomi. Cieszy mnie moja Mama. I cieszą mnie inne rzeczy, które teraz mi nie przychodzą do głowy. Kolejność oczywiście losowa 😁
Edit: i mój kot. Oj, kot to mi wiele radości sprawia!
Pies. Pies to sama radość. Uwielbiamy go wszyscy, a on dzielnie znosi wyrazy uwielbienia 🤣
Hiper dzieci, super mąż.
Dom, dzięki któremu chyba nigdy nie będę się nudzić 😁
I uwielbiam krótkie, bezcelowe (prawie), nocne lub wieczorne przejażdżki samochodem.
Oraz wieczorne powroty przez most na Wiśle (że wreszcie po koszmarze zakupów i wreszcie do domu 🙂😉 serwujące niesamowite widoki nieba. Czuję się wtedy jak król życia: że to dla mnie takie spektakle, a jeszcze muzyka w radio, droga świetna, samochód wygodny i szybki...
A dziś - cieszą mnie własne obrazy, które jakoś inaczej wyglądają zebrane razem i w fajnych ramach 😀 Aż chyba wiosną zrobię "im" galerię - żeby móc w spokoju cieszyć się z własnych obrazów 🤔wirek:.
Koń też mnie cieszy - że zdrowy (tfu), że ładny, że sobie łazi po padoku 😁
Kolejność nieprzypadkowa 😀iabeł:
No koń cieszy bardzo.
A ciesza mnie też sikorki, które dokarmiam na balkonie. Były 3, jest z 8 😉 Lubie na nie patrzeć i słuchać ich spiewu.
Cieszy mnie też moje dziecko, które co chwila zaskakuje mnie czymś nowym.
I od niedawna cieszy mnie też zabawa aparatem i robienie zdjęć. Już myślę o prezencie dla rodzicow i teściow pod choinkę w postaci ręcznie robionego albumu ze zdjęciami ich wnuczki i anegdotami, ktore spisuje.
Samolot, jak przelatuje mi nad głową 😁
I dzisiaj bardzo mnie ucieszyła przytulająca się do mnie koninka 🙂
I góry mnie szalenie cieszą, wręcz zachwycają
Cieszy mnie, że codziennie rano otwieram oczy 😉
Może nie na codzień, ale cieszy mnie, jak ktoś do mnie zadzwoni i pogada o bzdurach 😉 Cieszą mnie spacery z mp3 na uszach, bardzo mnie uspokajają.
No i jeszcze ciasto z lokalnego sklepu, które jest przepyszne i nigdy nie mogę się mu oprzec, jak mam dni wolne.
Mnie cieszy moja wieś. Tam zawsze jest pięknie. Psy, kozule, kuraki. Uwielbiam znajdować jajka w kurniku (hihi). Śmiejący się psiak który miał do mnie przyjechać na ostatnie dni a żyje sobie już rok. Niebo mnie cieszy. I szelest lišci pod stopami (uwielbiać szurać jak idę po liściach). Cieszy mnie jak mam czas popisać moje "dzieło". A czasem cieszy mnie taka rzecz jak to, że widziałam dziecko które do kobiety ciągnącej psa który ewidentnie chciał się wysikać powiedziało: piesek chce zrobić siku. Nie widzi pani? To po co pani pies? Wow! Cudowne dziecko. Niech nigdy ze swej szczerości i wrażliwości nie wyrośnie. I cieszy mnie "przypowieść o rybaku". Ot tak.
Cieszy mnie moja praca i moi kursanci. Choćbym miała dół, niechcieja i spadek motywacji, to podczas lekcji z nimi ładuję akumulatory, dostaję kopa energetycznego. Od razu łatwiej przeżyć jesień i zimę, bo długie, ciemne wieczory spędzam w pracy, którą kocham.
Cieszy mnie moje miasto, choć dla wielu to totalny zaścianek (coś w tym jest, ale ja to lubię).
Cieszą mnie postępy moich małych podopiecznych. Że rodzice są równie zajarani jak dzieci. Mam poczucie, że moje trajkotanie (często gęsto to tylko mnie słychać na hali 🤣 ) jednak nie trafia tylko do ścian 😉
Cieszy mnie, że Henio rży do mnie, jak wchodzę do stajni.
To, że zbliża się kolejny długi weekend i kolejny piątek pracuję z domu - też mnie to cieszy 😉
Mnie cieszy, że mogę mieszkać z moim K. Chociaż całymi dniami się nie widzimy, uwielbiam tą świadomość, że położymy się razem spać, zamienimy kilka ostatnich słów danego dnia i wtedy nic wokół nie istnieje, żadnych problemów, zmartwień, tylko pościel, ja i on.
Co mnie cieszy? W chwili obecnej:
- że dzięki pracy mogę utrzymać siebie i swoich podopiecznych, że nie musze prosić o pomoc rodziców.
- że nie jestem ciężarem dla rodziny.
- że moi rodzice wyszli z kryzysu zdrowotnego- szczególnie Mama 😅
- że zostałam ciocią
- że schudłam grubo ponad 20 kg i że ta konsekwentna i uczciwa walka z nadprogramowymi kilogramami wpłynęła znacząco na poprawę stanu mojego zdrowia.
- że mam cudownego Męża, który stara się mnie zawsze wspierać .
- że mam cudownych przyjaciół i świetnych znajomych.
- że jestem tak cholernie uparta w realizacji i spełnianiu moich i Męża marzeń.
- że dwa lata temu odważyłam się na wykreślenie toksycznych osób ze swojego życia. Dzisiaj delektuję się każdym dniem spokoju i w końcu poznałam swoją wartość.
- że spełniły się moje największe marzenia- dom na wsi, konie przy domu, cudowne i cholernie zgrane zwierzaki.
- to ze udało mi się ogarnąć mojego konia. Samej, bez niczyjej pomocy.
- że w dążeniu i realizacji marzeń zawsze słucham swojej intuicji.
- że coraz częściej przełamuję kolejne bariery, które kiedyś wydawały się niemożliwymi do przejścia.
- że moja ciężka praca ( zawodowa i prywatna) jest doceniana .
A z rzeczy przyziemnych?
- że przyszły rok będzie totalną rewolucją w naszym życiu ! A na samą myśl mam gęsią skórkę.
Cieszy mnie, że mam pracę w której mnie doceniają i jestem samodzielna. Że mam się do kogo przytulić i kochać. Że ludzie mnie lubią i tęsknią za mną, bo brakuje im mojej obecności. Cieszy mnie też jazda moim czerwonym autkiem mimo, że sprawia ogrom problemów. I to, że schudłam 15 kg też mnie bardzo cieszy. 🙂
O rany, mój wątek na teraz!
Zatem...
Niezmiennie cieszy mnie to, że jestem w Hiszpanii. Cieszy mnie to, że porozumiewam się już całkiem bezproblemowo w najpiękniejszym języku świata. Cieszy mnie to, że się rozwijam 'zawodowo', jeździecko, społecznie. Cieszy mnie pyszna kawa parzona rano w takim dziwnym pyrkaczu, cieszy mnie moje miasteczko - Tres Cantos czyste, spokojne, nowoczesne. Cieszy mnie moja biblioteka z miliardem książek, przez które brnę robiąc amatorskie tłumaczenia li i jedynie dla własnej przyjemności. Cieszy mnie każde nowopoznane hiszpańskie słówko. Praca z moimi końmi, dobrze rokującymi, współpracującymi.
Cieszą mnie ludzie i atmosfera w tym kraju. Nowi znajomi, uśmiechnięci, pomocni. Odkrywanie przeróżnych niesamowitych miejsc w Madrycie.
Cieszy mnie to, że wreszcie widzę jakieś światełko w tunelu, mam plan na przyszłość, wiem czego chcę.
Cieszy mnie poznawanie różnych kultur. Nawet jeśli - tak jak wczoraj - poznaje się miłość swojego życia, która chwilę później wylatuje spowrotem do swojego rodzinnego domu na zupełnie innym kontynencie.
Dziś natomiast ucieszyło mnie to, że byłam modelką na pokazach fryzjerskich i wreszcie nie wieje mi nudą na głowie 😜 a także to, że wieczorem idę z kumplem na koncert jazzowy do knajpy, gdzie mają prawdziwego saksofonistę, rodem z Harlemu!
cieszy mnie zapach parzonej melisy, przypomina zapach starych francuskich domów wiejskich
Cieszy mnie do szaleństwa jak mam okazję jechać samochodem sama i słuchać bardzo głośno ( ale bez przesady bo raz nie usłyszałam straży pożarnej za mną na światłach 😉) mojego ukochanego Jasona Mraza 🙂
Cieszy mnie przede wszystkim to, że mogę chodzić 🙂 bo był czas, że nie mogłam.
Dziś ucieszył mnie telefon od znajomej, umówiłyśmy się do kina, na lody....
I cieszy mnie moja praca, że pracuję na popołudnia, cieszą mnie oczka dzieci i kiedy idę ulicą, na cmentarzu, w sklepie, wszędzie mnie dorwą, rzucą się w ramiona z radosnym okrzykiem "Pani Asiaaaa".
Cieszy mnie mój mąż, bo wiem, że mnie kocha, choć okazuje to w czasem dziwny sposób😉
A mnie dziś cieszy, że był piękny, słoneczny dzień i spacer był po prostu cudowny!
Cieszy mnie, że niedługo mój mąż wróci z pracy, zjemy obiad wspólnie i będę mogła patrzeć, jak fajnie zajmuje się dzieckiem.
Cieszy mnie bardzo, jak widzę, jak rozwija się moje dziecko.
I to, że we wtorek znów pojadę do swojego konia.
Aaaa i cieszy mnie to, że odnowiłam kontakt z dawno niewidzianą koleżanką 🙂
Jej, jaki świetny wątek, super się czyta 😀
Cieszą mnie codzienne widoki, spacery na przystanek, chwile w autobusie, kiedy mogę myśleć o niczym. Cieszy mnie moja rodzina, że codziennie wracam do ciepłego, kochającego domu, że zawsze jest ktoś, kto mnie wspiera. Cieszy mnie, że mogę uczyć się tego co lubię i mam do tego motywację. Cieszy mnie, że zawsze mam z kim pogadać, cieszy mnie mój staruszek pies. Cieszą mnie chwile wieczorem, kiedy leżę w łóżku i marzę. Cieszą mnie podróże, poznawanie świata. Cieszą mnie wizyty w stajni, jazda samochodem, rowerem, gorąca herbata, tabliczka czekolady, wygodny fotel, dobra książka, uśmiechy ludzi.
Dużo rzeczy mnie cieszy, codziennie 😁
A mnie cieszy, że Wam się wątek podoba 😉
"Moje" konie mnie cieszą, jak są takie grzeczne, i ponad 20 sztuk chodzi jak po sznureczku 🙂. Hmm, to właściwie własne umiejętności w ogarnianiu tychże mnie cieszą 😉. I moja wrodzona skromność 🙂 🙂 🙂, hahahahaha 🙂.