Pomagać czy nie? Czyli- czy udzielisz pierwszej pomocy?

Też bym się zatrzymała widząc zakrwawione dziecko... cóż auto rzecz nabyta, serio. Z resztą ja wierzę w tzw. obieg pozytywnej energii, więc wiem, że jeśli ktoś krzywdzi mnie to tak naprawdę krzywdzi siebie.

Co do zakażania się czymkolwiek - nie przesadzajmy. HIV'a się nie złapie robiąc usta, usta. W Polsce najbardziej popularna i największe żniwo kosi żółtaczka. Wystarczy się zaszczepić - co polecam wszystkim bo najwięcej zakażeń generują: wizyty i fryzjera i kosmetyczki plus wizyty w szpitalach.
nie slyszałam jeszcze o kradzieży na "okrwawione dziecko". jedynie na leżących przy drodze dorosłych. ktos wychodzi, żeby sprawdzić czy ten leżący to żyje czy może już nie, a wtedy dostaje czymś w łeb/grozi się mu nożem i auto z zawartością znika.

jasne, auto rzecz nabyta. ale życie i zdrowie jedno jest.

Hiv można jak najbardziej złapać robiąc usta usta. mam nawyk-gryzę policzki. więc ranki w buzi mam.wystarczy, że ktoś miał atak epi (Mariusz po każdym ma pogryziony język, policzki i całe usta we krwi) i juz można spokojnie przy wymianie usta usta przekazać sobie krew.
[quote author=ms_konik link=topic=92667.msg1903176#msg1903176 date=1382216746]
aszhar,
a możesz napisać, co powinien zrobić ktoś spotykający drugą osobę z atakiem epi,
czego Ty byś oczekiwała?
[/quote]

Przede wszystkim ułożyć na boku ( jeżeli się da, jeżeli drgawki są bardzo silne to ułożyc na boku po ataku) i trzymać głowę żeby podczas drgawek tej głowy chory nie uszkodził.
I to wszystko po prostu czekać aż minie atak.

Jednego pijaczka we dwójkę nie mogliśmy ogarnąć. Ja kolanami przyciskałam głowę do chodnika a inny pomocny człowiek trzymał resztę.
A i tak miał tak silne drgawki że cała głowa była pozdzierana

Ja miałam na szczęście ataki bez utraty świadomości ( od 5 lat jestem czysta )
Jedynie nogi odmawiały mi posłuszeństwa i leciałam jak kłoda.
Raz po takim ataku zbierałam się sama z chodnika bo dosłownie nikt do mnie nie podszedł. Miałam wtedy rozwalone ręce i i nos ( niestety ręce wtedy też były jakieś takie "lewe" i nie zamortyzowały upadku)

W innych przypadkach ( a było ich jeszcze kilka) znalazły się dobre duszyczki które pomagały mi się ogarnąć

Facella   Dawna re-volto wróć!
21 października 2013 20:10
Mnie uczono inaczej. Nie wolno sztywno trzymać głowy (to ponoć "stara szkoła"😉, trzeba jej tylko zapewnić amortyzację. Czyli - klęknąć na oba kolana i wsunąć je pod głowę. Albo podłożyć bluzę, kurtkę, coś miękkiego. Bez dociskana głowy do podłoża, trzymać ją po prostu w rękach i pozwolić lekko latać. I bez obracania na bok, najlepiej zostać w pozycji, w której człowiek upadł. W sumie z tego co nam mówił ratownik, to wytyczne dość często się zmieniają i jeden jest nauczony sztywno trzymać głowę i jeszcze coś do ust wtykać, a drugi już tego nie będzie robił...
Facella, warto ukladac na boku bo na plecach moze sie zachlysnac. Ja zawsze z kims obracamy na bok, jedna osoba pilnuje ulozenia ciala i stoi na wysokosci bioder, druga lapie w rece glowe i amortyzuje.
Dziewczyny, a jest z tym językiem? Widziałam kiedyś jak ktoś udzielał pomocy przy epilepsji wlasnie i włożył łyżke zeby jezyk sie nie zapadl? To jest jakaś "stara szkoła"? Czy nieprawidłowe? W końcu wszystko było w porządku, ale bym sie nie domyslila do czegoś takiego.
Nic się nie wkłada.
[quote author=galopada_ link=topic=92667.msg1903705#msg1903705 date=1382294549]
Często przytaczana sytuacja na zajęciach z etyki:

Jedziesz sama w nocy samochodem po totalnym odludziu. Nagle na drodze zauważasz leżącego człowieka. Co robisz?

Ja nie odważyłabym się wyjść  😡
[/quote]

Przepraszam, że dopiero teraz, ale... Najprawdopodobniej nie zatrzymałabym się. Albo zatrzymałabym się kawałek dalej i najpierw zatelefonowała na policję, nie wiem. Sama niedawno stałam rozkraczonym autem w środku lasu, późnym wieczorem (ciemno już było) i zatrzymała się kobieta (sama w aucie!) spytać czy nie potrzebuję pomocy. Wielki szacun dla niej! Ale mam też inny przykład, który przekonał mnie, że zatrzymywanie aut na gałęzie/ludzi itp. nie jest bajką.
Koleżanka wracała od chłopaka do swojego domu w innym mieście, jechała przez las. Na drodze leżał duży konar, w sumie mogła go ominąć, ale postanowiła go odciągnąć na pobocze, żeby nie wtarabanił się w niego inny samochód. Gdy odciągała konar nadjechał tir. Wsiadła do auta i jechała dalej, tir wisiał jej na zderzaku, trąbił i mrugał światłami. Wystraszyła się okropnie i w najbliższej wiosce zjechała na jakieś podwórko. Już wisiała z chłopakiem na telefonie, wysiadła z auta, a kierowca tira (zatrzymał się też) krzyczał, że ktoś wsiadł do samochodu. Widział to ten kierowca i jechał tak za nią, żeby tego kogoś wystraszyć. Gdy się obróciła to w jej aucie nikogo nie było ale drzwi z tyłu były otwarte. Brrr... Do dzisiaj mam ciarki jak sobie przypomnę, a to z 7 lat temu już było.

Nie wiem też czy sama zachowałabym zimną krew, jeśli napotkałabym jakieś zdarzenie. Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała.

Edit: z emocji zapomniałam napisać, że kierowca tira widział jak ktoś jej wsiadł do auta, gdy ten konar odciągała.
sandrita, gdzieś już jakby... słyszałam tę historię. To nie taka urban legend opowiedziana przez koleżankę?
Tak czy siak... dreszcze na całym ciele na samą myśl, że to jest realne.
Dworcika No nie mów, że mnie straszyła/nabrała!  😲 Im jestem starsza tym częściej okazuje się, że ktoś mnie wkręcał, a ja naprawdę przyjmowałam historie/rady/przestrogi do serca i po tylu latach je dobrze pamiętam!  🤔
Ja też słyszałam. Poza tym...grubymi nićmi szyte. Kierowca ciężarówki JAK miał zobaczyć, że ktoś jej wsiada?
- po pierwsze- skąd wie, że ten ktoś to ktoś zły- tak to sobie wszystko obczaił oglądając jak na filmie podczas swojego nadjeżdżania?
- po drugie- musiałby wyminąć jej samochód jak tak nadjeżdżał a ona konar ciągnęła. Zamiast jechać za nią i trąbić, mógł się zatrzymać przed nią i ją zatrzymać
- po trzecie- coś słabo koleżanka jeździ, skoro wielki tir ją dogania i jedzie za nią, jakby za mną debil w TIR-ze siedział mi na ogonie i mi trąbił, to wąchałby moje spaliny po 30 sekundach, nie lubię jak debile siedzą mi na ogonie
- po czwarte- za dużo osób to słyszało
- po piąte- po co włazić komuś do samochodu i ryzykować, że jak mnie baba zobaczy, to zacznie majtać kierownicą i zginiemy, skoro można ją podczas odciągania konaru w krzaki wciągnąć
Mi to się kupy nie trzyma.  😀
No nie.... nie nie nie nie nie nie nie! ja się nie zgadzam! Kolejną bzdurę muszę z głowy wyrzucić! O matko...  😵 Ręce mi opadają na moją naiwność czasami...  😵

Cóż począć. I tak bym się pewnie nie zatrzymała w nocy, jadąc sama samiuteńka.  😎

Edit: Ale to jest straszne! Czuję się oszukana! Przez tyle lat przyjmowałam to za prawdę...  😁 I już kończę OT.  :kwiatek:
Ja bym się zatrzymała. Ale nie wysiadała. Otworzyłabym szybę i przez szybę spróbowała nawiązać kontakt z idącym zakrwawionym dzieckiem. Dalsze postępowanie byłoby uzależnione od tego co by wynikało z rozmowy.
A co do leżącego na poboczu... Nie wiem. Różnie potrafię się zachować. Czasami bardzo asekuracyjnie i ostrożnie, a czasami totalnie bezmyślnie naiwnie i nieodpowiedzialnie. I nie wiem od czego to zależy. Od dnia.
sandrita, muszę Cię dobić, bo ja też już tą urban legendę słyszałam 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 października 2013 11:30
Facella, warto ukladac na boku bo na plecach moze sie zachlysnac.
O, tego nie wiedziałam! Dzięki, ale oby mi się nie przydało (-;
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się