Oszustwa przy zakupie koni

2 miesiące temu zakupiłam konia i jak sie okazało, posiada narowy, które zostały zatajone przede mną tj. spokojny koń okazał się charakternym wierzchowcem, który w efekcie buntu staje dęby. Czy wiecie cokolwiek na temat wyciągnięcia od byłych właścicieli konsekwencji, za zatajenie takich informacji ? Z koniem pracuje 3 miesiąc, jest lepiej, ale najwidoczniej nieprawidłowa jazda spowodowała u konia panikę objawiającą się w postaci małych dębów.
Próbowałaś konia przed kupnem, wsiadałas, wsiadał ich jeździec? Jak kon sie wtedy zachowywał? Po jakim czasie ujawniły się narowy? Ile lat ma koń?
Zauważ tez ze stawanie dęba nie musi byc reakcją juz wyuczoną (tymbardziej jeśli nie przewraca sie na plecy) ale automatyczną np na złapanie na pysk.
Nie znam sytuacji więc nie bede sie wypowiadac co do tej konkretnej sprawy... ale mnie za to powoli juz denerwuje jak ludzie kupują np młodego konia, ledwo podjeżdżonego, który ma zrobione podstawy ale reszta w duzej mierze zalezy od przyszłego jeźdzca, wiadomo...  i dzwonią ze:
a) koń się krzywo spojrzał, odwrócił dupą/ znarowił/ nie lubi mnie
b) od razu biorą go na jakies hardkorowe jazdy i dziwią się ze sie spłoszył/bryknął etc..

jeździłam na nim przed zakupem, jego poprzedni właściciele też na niego wsiadali, chodzi o to, że jak się później dowiedziałam, miał kiedyś takie zachowania, ale widocznie zostało mu to odpuszczane i zapamiętał, że tak może. Chodzi mi o sam fakt zatajenia takiego zachowania przede mną, bo koń został przedstawiony zupełnie inaczej. Obecnie ma 5 i pół roku, więc młodziak i w sumie całe szczęście, bo jest jeszcze w miare plastyczny. Narowy ujawniły się po 4 dniach, ale koń od razu spotkał się z reakcją z naszej strony i było w porządku, potem sie przeziębił i miał troche wolnego od pracy i zaczęło mu znowu lekko odbijać. Nie jestem z tych osób, które wymagają cudów od słabo zajeżdżonych koni i poziom jego ujeżdżenia był mi znany, ale na pytanie o jakiekolwiek skłonności do dębowania odpowiadano "nie". Najpewniej nawet gdybym wiedziała, że może tak zrobić kupiłabym go, bo pod innymi względami jest świetny i przy odpowiedniej pracy powinno być super, tylko chcę zwrócić uwagę na nieodpowiedzialność i fałszywość tamtych osób.
sivson
Mam jedno pytanie. Kontaktowalas sie ze sprzedajacym ? Ja tez kiedys
sprzedalam dwulatke, ktora w domu byla aniolem, a w nowym domu glownie z
powodu niedowiadczenia wlascicelki zmienila sie in minus. Pojechalam,
pogadalam, wytlumaczylam i obie dziewczyny dzis swiata poza soba nie
widza.
Mnie wkurza oczernianie na forach, bo tak naprawde nie znamy ani Ciebie,
ani konia, ani sprzedawcy i jakiekolwiek osadzanie kogokolwiek jest imo
niemozliwe.
Kon to nie rower i warto o tym pamietac...
Zaznaczam, ze nie znam stajni.
krzysztoftzr   Horses knows who moves who
21 kwietnia 2013 21:59
Konia jak się kupuję    to trzeba  wziąść kogoś ze sobą.  Nie  radziłbmy kogoś  obsmarowywać na forum  i robić anty propagandy. 
też jestem tego samego zdania, że koń to nie rower. W takim przypadku gdzie kon jest grzeczny a w nowej stajni świruje to
1) trzeba mu dać czas na aklimatyzację
2) zastanowić się najpierw- co jest nie tak w stajni? w obsłudze? w stadzie? i co JA robię źle

jak się wyeliminuje te czynniki to można zastanawiać się czy przypadkiem ten koń tak ma... i trzeba zacząć pracę od początku
no i skontaktować się ze sprzedającym a nie smarować na forum

może być tak, że kon jest na uspokajaczach i np. potem wypływa stado problemów- już w nowym miejscu. Ale też można to sprawdzić- wystarczy wziąć doświadczoną osobę.
dlatego wzięłam doświadczonego trenera, który zajmuje się takimi końmi i stwierdził, że koń taki jest, poza tym dostałam pare wiadomości od osób znających byłe właścicielki i duuużo się dowiedziałam.. Ze sprzedającymi kontaktowałam się nie raz, za każdym razem słyszałam, że koń tak nie robi.. Na początku myślałam, że to faktycznie ja coś nie tak robie, ale jeździło na nim pare osób i było to samo. Prosiłam nie raz byłych właścicieli o przyjazd, bez skutków, aż spotkałam się z komentarzem typu : "może się zmienił, jeżeli tak jest i jest to niebezpieczne to chyba najlepszym wyborem będzie jego sprzedaż".
dlatego wzięłam doświadczonego trenera, który zajmuje się takimi końmi i stwierdził, że koń taki jest

Wow, mam spore doświadczenie w pracy z końmi i przenigdy po "jednym zobaczeniu konia" nie jestem w stanie powiedzieć, że "koń taki jest" w znaczeniu - że buntuje się wspinaniem "bo tak" (zwłaszcza młody koń)... Dotychczas zawsze po wyeliminowaniu "czynnika ludzkiego" prześwietlałam konia na wszelkie sposoby weterynaryjnie. 5,5 roku to termin wyrastania wilczaków, 6 lat to już wyżynające się kły... może by tak wezwać weterynarza i zastanowić się nad stanem zdrowia konia zaczynając od zębów? Problem mógł pojawić się w połączeniiu z niestabilną ręką - wczesniej mógł nie występować. Rónei dobrze na zachowanie konia negatywnie może wpłynać zmiana żywienia na bardziej energetyczne. Dlatego zwsze należy dokładnie dowiedzieć się jak żywiony był koń w poprzednim miejscu zamieszkania...
Warto zawsze zacząć od takich przyczyn zachowania konia, zamiast wieszzać psy na sprzedawcach...
[quote author=_Gaga link=topic=91282.msg1756487#msg1756487 date=1366694855]
Wow, mam spore doświadczenie w pracy z końmi i przenigdy po "jednym zobaczeniu konia" nie jestem w stanie powiedzieć, że "koń taki jest"
[/quote]

I właśnie robisz "pod górkę" tym wszystkim, którzy twierdzą, że trzeba jechać po konia z kimś, kto się zna 🙂

Oczywiście trzeba - bo to eliminuje część ryzyka związanego z zakupem - ale tylko część.
Moje doświadczenie jest takie - że ocena konia, czy na pewno jest, jaki ma być - to kilka miesięcy - dlatego komuś, kto kupuje pierwszego konia i nie handluje końmi poleciłbym zakup takiego, którego już zna - albo może się dowiedzieć, jaki jest od osoby postronnej.
Co ciekawe - reakcja "koń jest inny, niż wtedy, gdy go kupiłem" zdarza się i tym doświadczonym - z własną stajnią, hodowcom, tym z górnej półki.
Na pierwszego konia lepszy profesor niż "brand new, not used" - ale to zupełnie inny temat - chociaż wielu nowicjuszy tak postępuje,  że w obawie przed zakupem konia "z historią" bierze młodego.

Natomiast clou wątku jest takie, że kupujący nie ma zazwyczaj takiej możliwości, by zapoznać się z koniem przez miesiąc- dwa i po zakupie wychodzą "kwiatki" - i niestety - co najmniej w połowie przypadków sprzedający o tych kwiatkach wie, ale dyskretnie nie wspomina, by nie psuć humoru kupującemu.
W tej drugiej połowie przypadków bywa tak, że się "koniu" kolega w boksie obok nie podoba - a właściciel, zamiast konia przestawić potrafi go np. pozbawić rodowych klejnotów, by się "uspokoił".
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 08:01
zamiast konia przestawić potrafi go np. pozbawić rodowych klejnotów, by się "uspokoił".

no taaa, a tak w ogóle to niech se ta kupuje i trzyma taki ktoś ogiera no bo to jest nazupelniej normalne, a jakby co to niech go przestawi w spokojne miejsce 🙄
A tak, żeby ten wątek był mniej osobisty:
- jakie są wady zwrotne dla koni?
- z jakiego przepisu to wynika?
Pamięta ktoś?
ps.
wady znalazłam:
łykawość, tkanie *, dychawica świszcząca, COPD, wartogłowienie, ślepota miesięczna, nie był i nie jest przewlekle chory.
Z czego to wynika?
* tkanie-NIE
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 08:23
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA ROLNICTWA

z dnia 7 października 1966 r.

w sprawie odpowiedzialności sprzedawców za wady główne niektórych gatunków zwierząt

(Dz. U. z dnia 18 października 1966 r.)


Na podstawie art. 570, art. 571 § 1 i art. 572 Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 1964 r. Nr 16, poz. 93) zarządza się, co następuje:


§ 1. 1. Przepisy Kodeksu cywilnego o rękojmi za wady fizyczne stosuje się ze zmianami wskazanymi w art. 571 i 572 Kodeksu do sprzedaży koni, owiec i norek.
2. Wadami głównymi są:
1) u koni:
a) łykawość,
b) dychawica świszcząca,
c) wartogłowienie (przewlekłe schorzenie mózgowia lub opon mózgowych z obniżeniem świadomości zwierzęcia),
d) przewlekłe schorzenie wewnętrznych części oka powstałe na tle nieurazowym,
2) u owiec świerzb,
3) u norek gruźlica.

§ 2. 1. Sprzedawca zwierzęcia odpowiedzialny jest za wady główne, jeżeli wyjdą one na jaw przed upływem:
1) 15 dni od dnia wydania zwierzęcia - przy łykawości, dychawicy świszczącej i wartogłowieniu u koni i przy świerzbie u owiec,
2) 30 dni od dnia wydania zwierzęcia - przy przewlekłym schorzeniu wewnętrznych części oka powstałym na tle nieurazowym u koni oraz przy gruźlicy u norek.
2. Termin do zawiadomienia sprzedawcy o wadzie głównej, warunkujący zachowanie uprawnień z tytułu rękojmi, wynosi 7 dni, licząc od końca terminu rękojmi przewidzanego w ust. 1.

§ 3. 1. Przy wszystkich wadach głównych, z wyjątkiem łykawości u koni, uprawnienia z tytułu rękojmi wygasają, jeżeli kupujący w terminie rękojmi nie zgłosił chorego zwierzęcia do zbadania przez państwowy zakład leczniczy dla zwierząt lub klinikę wydziału weterynaryjnego wyższej szkoły rolniczej.
2. Uprawnienia z tytułu rękojmi za wady główne u owiec wygasają również, jeżeli kupujący nie zawiadomi organu państwowego właściwego do przyjmowania zgłoszeń chorób zaraźliwych zwierząt o wystąpieniu świerzbu owiec. Zawiadomienie to powinno być dokonane w ciągu 24 godzin, licząc od chwili ujawnienia się wady.

§ 4. Traci moc rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych z dnia 25 czerwca 1934 r. o wadach głównych i terminach ich ujawnienia u zwierząt domowych (Dz. U. Nr 57, poz. 505).
Dziękuję  :kwiatek: :kwiatek:
Teraz ten wątek ma wartość jak należy.
Kiedyś jeden znajomy szukał klaczy do hodowli, spokojnej z dobrym charakterem, takiej, na którą czasem można wsiąść i potuptać.
Kupił klacz, która przed zakupem (umówiony kupiec na konkretną godzinę) chodziła pod siodłem do dość mocnego "wyparowania", po jeździe została wykąpana, osuszona i podczas pokazu przed kupującym była jak anioł. To była charakterna klacz, jak się coś nie podobało stawała dęba, ogólnie nie do jazdy dla niedoświadczonego jeźdźca. Na szczęście była dobrą matką no i z wiekiem spokorniała, ale jak widać, różne są myki sprzedaży 😉
Dodam, że problem z nią był tylko pod siodłem, w obejściu bardzo grzeczna.
sedalin czyni cuda 😉
sedalin da się wykryć we krwi 😉
Pianę z konia się zmyło i nie byl otępiały 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 09:51
Kupił klacz, która przed zakupem (umówiony kupiec na konkretną godzinę) chodziła pod siodłem do dość mocnego "wyparowania", po jeździe została wykąpana, osuszona i podczas pokazu przed kupującym była jak anioł.

Jak ja szukałam konia to u pewnego bardzo zananego i renomowanego hodowcy, po wcześniejszym umówieniu się na jazdę, dano mi do wypróbowania tego konia. Koń ten był calusieńki spocony, a był styczeń. Stajenni jeźdźcy twierdzili że zszedł z treningu bo nikt im nie powiedzial że mam przyjechać go próbować.

Konik był oczywiście grzeczny, fajny i w zasadzie nie kupiłam go tylko dlatego że mial potwornie wybijający kłus. I nie za urodziwą głowę. Potem go widziałam na zawodach i pod jeźdźcem tego hodowcy ten koń na czwortoboku potrafił ni stąd ni z owąd wyrwać się i lecieć jak głupi przed siebie.

Więc skojarzyłam te dwa fakty i pomyślałam sobie że może niekoniecznie ci pracownicy tej stadniny nie wiedzieli.
Kupiłam kiedyś konia do bryczki do agro. Nie było czasu na próbowanie i wydziwianie, bo mi jedyny bryczkowy okulał a kolejki do korzystania z tego typu rekreacji zawsze spore, konieczny był zmiennik. Na miejscu klacz oprzęgnięto - super i w lesie i w ruchu ulicznym. Pod siodłem spokojna - niewiele umiejąca (4,5 roku), ale bardzo grzeczna. Zapakowałam, przywiozłam
Po 3 dniach wsiadłam aby poprowadzic teren z dziećmi (stępo - kłus) jeeezu dawno tak wysoko jak wtedy nie latałam. Okazało się, ze koń niezajeżdżony... Oprzęglismy wieczorem - skoro tak grzecznie chodziła wcześniej - to niemożliwe, że nie oprzęgnięta - okazało się ,ze jednak to możliwe... Badanie krwi wykazało obecność uspokojaczy... Nie miałam kasy , czasu i ochoty robić badań wcześniej
Konia zostawiłam, zajeżdżony i naskakany poszedł po sezonie nawet z zyskiem (przyjemna szlachetna i bardzo przyjazna klacz). Co więcej w robocie okazała się aniołem, tylko nie specjalnie był mi wówczas potrzebny koń do zajazdki... Bryczki w sezonie było niewiele... Naciąć się może każdy...
Dlatego aktualnie jeśli np polecam znajomym konia z rodzinnej hodowli - zawsze proszę aby poza kompletem badań - odwiedzili konia kilka razy (o ile nie są z drugiego końca Polski). Jest też opcja wziecia konia na próbę - pod warunkiem zakupu w razie obniżenia wartości konia (kontuzji, "nieautoryzowanej" źrebności itp.). Wówczas żadna ze strone nie ma wątpliwości.
A gdzie można takie badania wykonać? Może wklejcie namiary?
I jaka próbka? Z surowicy to się robi? Ceny?  :kwiatek:
Np tu (jest też cennik):
http://vetmedica.pl/cennik_badania_krwi/
890,00 + koszt przesyłki.
Kto zwyczajowo za to płaci? Kupujący? A jak wyjdzie źle to sprzedający?
Długo się czeka na wynik? I gdzie jest wtedy koń?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 10:46
890,00 + koszt przesyłki.
Kto zwyczajowo za to płaci? Kupujący? A jak wyjdzie źle to sprzedający?


Może pobrać, zamrozić, a badania zrobić w razie gdyby po jakims czasie koń zaczął się dziwnie zachowywać.

I w umowie sprzedaży konia umieścić paragraf o tym, że jeśli koń po okresie xyz od zakupu  zacznie się zachowywać tak, że można powziąć podejrzenie o podaniu koniowi medykamentów w  chwili wypróbowywania go przez kupującego i jeśli wykonane badanie zamrożonej, pobranej wtedy krwi  to potwierdzi, to koń wraca do sprzedającego, a ten zwraca pełną kwotę zakupu konia + koszt transportu konia + koszt utrzymania konia w tym okresie od zakupu + koszty badań krwi.

To powinno być skutecznym straszakiem - jeśli sie o tym uprzedzi sprzedającego.
Ja też myślę, że w praktyce to jako straszak raczej działa.
Bo tak, żeby rzecz miała ręce i nogi to próbka powinna być pobrana podwójnie, opieczętowana etc etc.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 10:52
Ja też myślę, że w praktyce to jako straszak raczej działa.
Bo tak, żeby rzecz miała ręce i nogi to próbka powinna być pobrana podwójnie, opieczętowana etc etc.


W reportażu ze stajni Helgstranda od sprzedawanego konia wet pobierał chyba ze 4 fiolki krwi w tym celu.
No właśnie. Próbki kontrolne. Żeby nie wywalić kasy na podważalny, od strony procedur, wynik.
Tania, tkanie już nie jest wadą zwrotną
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 kwietnia 2013 12:30
Tania, tkanie już nie jest wadą zwrotną


a było?
Ja tak wyguglowałam z pierwszego linku z brzegu. Mój błąd.
ElaPe, wiem że na pewno było powtarzane, jeszcze kilka lat temu (10 lat) uznawane jako wada zwrotna. Jednak czy było kiedyś umieszczone w ustawie, to nie wiem.

Wiem że w badaniach udowodniono, że tkanie nie ma wpływu na obciążenie ścięgien i ponoć dlatego nie jest to wada zwrotna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się