Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Atea Dzięki. Znam ten ból  😁 piwko i pizza, dzisiaj też mam, bo mąż dostał nową pracę i mamy świetować.
Zgodnie z założeniem nie przekraczam 61 kg. Uznaję to za mały sukces. Bo nie przekraczam pomimo obecnej "sytuacji życiowej" (znowu na przód mocno wysunęły się sprawy zawodowe + problemy ze zwierzakami), pomimo braku pełnego kontrolowania, więc i nieco chachłackiego jedzenia oraz pomimo przedłużającego się cyklu, co powoduje, że czuję się jak gąbka. Ogólnie nastrój mocno do d... , a wagowo i wyglądowo nie jest źle.

He, he, chyba idzie w wątku ku odejściu od jedzenia co 3-godziny, co jeszcze chwila-moment temu było taaaaaaakie istotne, jedyne słuszne, a kto robił inaczej dostawał wykłady. 😉 Dobrze to któraś z Was określiła... moda. 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 08:47
anil22, wyglądasz super 🙂 I pizza też, chyba następnym razem zrobię właśnie taką! 🙂
Dzięki  😡
Można fajną zdrową zrobić na razowej tortilli bez sera np. 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 09:10
He, he, chyba idzie w wątku ku odejściu od jedzenia co 3-godziny, co jeszcze chwila-moment temu było taaaaaaakie istotne, jedyne słuszne, a kto robił inaczej dostawał wykłady. 😉 Dobrze to któraś z Was określiła... moda. 😉


Człowiek nie krowa, nie musi jeść non stop. Ale jak ktoś zje płatki z mlekiem, to nie ma szans nie być za chwilę głodnym.
Myślenie zmienia się powoli, jeszcze niedawno awokado nie było zalecane w dietach odchudzających, bo "zbyt oleiste" 🤔wirek: Mnie śmieszy trochę to, że małymi krokami pewne idee przesiąkają, ale jeśli ktoś spróbuje zasugerować, że w wielu innych sprawam może być zupełnie odwrotnie, to chcą człowieka od razu na widłach wynieść 🤣 
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 09:13
He, he, chyba idzie w wątku ku odejściu od jedzenia co 3-godziny, co jeszcze chwila-moment temu było taaaaaaakie istotne, jedyne słuszne, a kto robił inaczej dostawał wykłady. 😉 Dobrze to któraś z Was określiła... moda. 😉


Ba! Nawet na pierwszej stronie tego wątku, w pierwszym punkcie jest wyraźnie zaznaczone, że "jemy co 3-3,5 h, żeby podkręcić metabolizm". Spróbuj znaleźć badania (nie sponsorowane przez koncerny produkujące żywność) potwierdzające, że jedzenie co 3h go nakręca. Nie znajdziesz 😉 Podobno nawet w książkach od dietetyki nie ma takich informacji.
Za to jest kilka badań (choćby przytoczone w linku, który wstawiłam na stronie wcześniej), które potwierdzają, że jedzenie w większych odstępach czasu wcale nie spowalnia metabolizmu.
Ufam badaniom i póki co wychodzę na plus (a raczej na minus- w kilogramach 😉 ).

anil22, jak to bez sera? Toż to gwałt na pizzy 😁
Mi długie okresy niejedzenia nie sprzyjają. Tyję wówczas. Bo..
-albo zjem za mało i jestem głodna w tych długich przerwach do tego stopnia, że potem głód mija. A to mi na bank spowalnia metabolizm!!
-Albo zjem w sam raz, czekam na kolejny posiłek, ale w międzyczasie kubki smakowe chcą coś poczuć smacznego i zaczynam podjadać nie dlatego, że jestem głodna, ale dlatego, że mam ochotę wsadzić coś do gęby. I też tyję.
- Albo zjem dużo i konkretnie, żeby dać radę czekać do kolejnego posiłku, a to spowoduje, że zjem tak dużo, że czuję się napchana, za pełna, ociężała, odbija mi się i chce mi się spać.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 09:24
Jeśli zje się posiłek o większej gęstości odżywczej, to nie jest się głodnym. Ani ociężałym, bo on jest niewielki objętościowo. Ale przecież człowiek w swojej głupocie wciąż dąży do tego, żeby móc jeść ciągle, jak najwięcej, bez efektu dla figury. Ergo - wszystko musi być niskokaloryczne i bez tłuszczu. Dokładnie inaczej, niż kiedyś, gdzie człowiek (czy zwierzak) chciał się najeść i mieć spokój na wiele godzin.
Ale już nic nie mówię, bo jeszcze chwila i mogłoby się okazać, że tłuszcz nie jest śmiercionośnym zabójcą. A tu jeszcze pewnie z dekada musi minąć, koncerny farmaceutyczne jeszcze nowego wroga nie wymyśliły, zresztą - póki co kręci im się całkiem nieźle z tymi wszystkimi zaleceniami typu low-fat, gdzie ludzie wpie...ją węgle i chorują, że aż miło  🤣
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 09:35
tunrida, jeśli Ci sprzyja jedzenie co 3h, to tak jedz 🙂

Lotnaa, ja też nie czuję się ociężała po moich posiłkach- wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że dostaję po nich kopa i mam więcej energii 🙂 Ty jesteś na Paleo? Zgadzam się z głównymi założeniami diety i z tym, co piszesz.
Lotnaa, jejku, no właśnie! Nie ogarniam tego, o czym napisałaś. Dobrze pamiętam jak zatrzymała mi się waga, kiedy podliczyłam wszystko to się okazało, że totalnie wycięły mi się tłuszcze. Wystarczyło dorzucić połówkę awokado, trochę tłustszego mięsa albo podsmażoną na tłuszczu kaszę z warzywami i waga znowu spadała. To samo się działo, jak dawałam za mało białka (a o tym i Tunrida mówiła ostatnio). No jednak ta równowaga makr jest ważna! I nie bez powodu na każdym produkcie nadrukowane są wyszczególnione wartości-m.in. białko, węgle, tłuszcze.
lotnaa- ale jak ktoś KOCHA jeść, to jedzenie 3 razy dziennie jest męczarnią psychiczną.
I ja, choćbym nie wiem, jak sobie to wszystko organizowała, to ..tyję.
Dla mnie najlepsza metoda, to 5 posiłków co 3- 3,5 godziny. I nie wpychać w siebie wieczorem nic poza tą normalną planowaną kolacją. A...no i pilnowac makra, żeby nie było, że cały jadłospis to węgle.  😉 Starczy, że się tego trzymam i wtedy chudnę jak szalona.
Tyle, że...trzeba się trzymać tych wieczorów bez żarcia. A to jest dla mnie baaardzo trudne. I nie z powodu głodu, ale z powodu łakomstwa.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 09:52
Scottie, tak, mniej więcej się trzymam, pomijając miłość do czekolady i lodów  🤣 Tyle, żę paleo to nie tylko dieta stricte. To generalnie niekończąca się dyskusja na temat badań, sportu, medycyny, dobrego samopoczucia itd. Dlatego mnie to strasznie śmieszy, jak ktoś to nazywa dietą jaskiniowców, bo nie ma pojęcia o czym mówi.

tunrida, no rozumiem. Kiedyś też tak miałam, od jakiegoś czasu mam spokój, wręcz mi się zdarza zapominać zjeść  😁

Niestety waga zdecydowała się nie puścić tej 5 z przodu. Trudno, będziemy się kisić z 60 plus, żeby chociaż w mięśnie szło.
Tyle, że...trzeba się trzymać tych wieczorów bez żarcia. A to jest dla mnie baaardzo trudne. I nie z powodu głodu, ale z powodu łakomstwa.

OOO!! Też kocham jeść i łakomstwo jest moją zgubą.
Łakomstwo na ilość czy na smak? 😉
Mnie biorą raczej zachcianki. Nie muszą to być duże ilości, może być naprawdę tzw. kuśniątko, ale poczuć np. gorzką czekoladę z chilli na języku (dwie kostki i styknie), albo ser żółty lekko rozpuszczony... Przed babskimi dniami mam takie smaki. (czyli dzisiaj, ale staram się to opanować)
A z drugiej strony wcale nie odczuwam dyskomfortu nie jedząc przez wiele godzin. Wiem, że muszę tego pilnować. Ale zdecydowanie 4 posiłki co ok. 4 godziny to jest najlepszy system dla mnie - nie powoduje stresu. 
anill22, wygladasz mega! Gratuluje! 👍

Noooo dobra, skoro dzisiaj i chyba jutro mam rest day, to zrobilam sobie post 🙂 Jak sie wdroze i zaskocze, to zdam relacje po powrocie z urlopu. Chcialabym na czas urlopu bardzo mocno wdrozyc sie w jedzenie tych 3 posilkow, bez straty w organizmie. Nie wyobrazam sobie na urlopie tego, ze bede jesc tak, jak jem w ciagu roku w pracy, gdzie mam dosc latwo z jedzeniem co kilka godzin. Wiec zjadlam teraz sniadanie, nie powiem, ze mnie juz ssalo rowno 😵 Zobaczymy co dalej bedzie sie dzialo 🙂

Moda na diete? Nie wiem, juz sie chyba odnioslam do tego, ze kazdy musi znalezc sposob na siebie, a w swietle ukazywania sie coraz to nowszych badan ciezko trzymac sie scisle tego, co bylo zalecane jeszcze 3-4 lata temu.

Ja szukam caly czas sposobu na utrzymanie takiego ciala, jakie mam teraz i zeby to MI bylo wygodnie w sposobie zywienia. Bo dla mnie to sposob zycia, a nie chwilowa zachcianka.

Eeeeej, jeszcze tylko 9 dni i widze moje Okrutne Szczescie 😍 😍 😜 😜 Serio dziewczyny, nigdy nie bylam tak zakochana 😡 😍
Skoro częste jedzenie nie podkręca metabolizmu i skoro mało posiłków nie podkręca metabolizmu to co podkręca? Każda dieta jest be nawet jeśli makra są pilnowane. No każda zwala metabolizm.

Ćwiczenia to wiadomo, masa mięśni to wiadomo. a poza tym?
Regularne jedzenie co te 3-4h ma ten plus, że przynajmniej nie ma aż takich skoków glukozy we krwi. Tak na mój mały rozumek. 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 12:38
Ale co to tak naprawdę jest to legendarne "podkręcenie metabolizmu"? Chętnie usłyszę jakieś sensowne wytłumaczenie, na czym ono miałoby polegać (zupełnie niezłośliwie piszę).

Mówi się, że trening z ciężarami czy typu crossfit jest tu o wiele skuteczniejszy niż np zwykłe cardio. W sumie, im więcej mięśni, tym więcej tranki potrzebującej pożywienia.
Może zwiększenie wrażliwości innsulinowej? Co jeszcze? Bo przecież nie to, że spalamy więcej kalorii.
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 12:48
escada, ćwiczenia to też temat dyskusyjny- w każdym razie nie wszystkie 😉 Cardio może upośledzać metabolizm. Na początku się chudnie, ale jak organizm się przyzwyczai do takiego wysiłku, to waga się zatrzyma.
A czy nie jest tak, że jednak szybkość metabolizmu jest też cechą osobniczą i już?
No jest, ale podkręcić też można i to znacznie. Ja jedząc 5 posiłków i ćwicząc ostro 3-4x w tygodniu dwa lata temu schudłam 30 kilo. Niestety wróciłam do żarcia jak świnia. Ale - przez prawie rok nie odbiło się to na mojej wadze jakoś znacznie. Dopiero po roku zaczęłam tyć z powrotem.
Teraz widzę, że jest w ogóle jakaś masakra z moim metabolizmem, bo jestem na ostrej redukcji chyba ponad 2 miesiące, a schudłam moooooooże 2 kilo...
Moja waga dzisiaj dalej stoi. Jest 70,6. 20 deko więcej niż dokładnie tydzień temu.
Ale duchota 😲 masakra. Ruszyłam się do sklepu, bo miałam ochotę na sałatkę z tuńczykiem, oczywiście tuńczyka już nie było 😵

Ascaia, zazdroszczę, ja jak już się do czegoś dorwę, to żadna ilość nie stanowi problemu 😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 13:08
Scottie, a co to jest ME?  😡
Metabolizm na pewno jest warunkowany osobniczo, ja np. mam zaden w porownaniu z moim chlopakiem. Patrzac na niego i na mnie, roznie nasze organizmy buduja metabolizm, ale mamy wspolne dwie rzeczy:

* budowanie masy miesniowej sprzyja spalaniu
* ogolnie rzecz ujmujac: zapierdzielanie zmiennym tempem (interwaly) daje niesamowite efekty, stad tez wszelkie crossfity maja takie wziecie, bo serio luzie przepalaja miliony kalorii

Ale on jest po prostu typem urodzonego i stworzonego do sportu. Tak ma. Ja nie mam.
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 14:19
Lotnaa, chodzi Ci o 2xME? To system odchudzający: minimum zaangażowania, maksimum efektów 🙂
No czyli co, wychodzi na to ze metabolizm da się spowolnić zła dietą,  głodówkami, ale tak naprawdę nikt nie wie jak go przyspieszyć?  Bo ćwiczenia tez zle?  Bez sensu.

W związku z tym myślę że można by skończyć walenie tekstami ze ktoś ma zniszczony metabolizm, każdy ma jaki ma i musi sobie z tym radzić, czy to sześć czy to trzy posiłki,  czy biega czy przerzuca ciężary czy nie ćwiczy nic. Jakoś wszystkie powoli robimy postępy, wiec nie widzę sensu debatowania nad tym jak kto wykorzystuje pasze.

Dziś

Płatki ryżowe z jogurtem
Jabłko
Kurczak jajko ryż pomidor z sałatą

Dalej nie wiem policze, ale raczej białkowo
- głodzenie się spowalnia metabolizm. Bo organizm zaczyna oszczędzać. Nie ma systematycznych dostaw pożywienia, to zaczyna oszczędzać. Metabolizm się spowalnia. Więc odwrotnie...aby go przyspieszyć, należy jeść regularnie. I nie głodzić się. Nie doprowadzać organizmu do stanu kiedy jestem straaasznie głodna, a nie zjem.
- wysiłek fizyczny przyspiesza metabolizm. I już. A który wysiłek jest najskuteczniejszy? Różnie piszą, ale na pewno przyspiesza.
- wzrost masy mięśniowej też przyspiesza metabolizm, bo organizm potrzebuje więcej energii
- zjadać:  imbir, cynamon, bazylię, oregano, estragon, jedząc produkty bogate w błonnik: gruboziarniste kasze, otręby, razowe pieczywo, warzywa, owoce. Ponadto ostre przyprawy

I mówcie sobie co chcecie, możecie starać się być mądrzejsze niż wszyscy, którzy się tym zajmują zawodowo.
Wiadomo, że jeśli ktoś ma bardzo wolny metabolizm, to stosując w/w nie osiągnie nagle Bóg wie czego. Startujemy z naszym metabolizmem z różnych poziomów i ciężko się porównywać jedna do drugiej. Poza tym mamy rózne preferencje osobiste, ale jednak podstawowe zasady działania organizmów są takie same.
Wysilek fizyczny pobudza na pewno metabolizm. Dyskusyjne sa dlugie sesje cardio. Moim zdaniem cardio niczego nie spowalnia, nie umiem sobie jakos wyobrazic jakby mialo spowalniac? Tzn. jak wykonywane mialoby spowalniac? To chyba moje retoryczne pytania 😉

Moje przemyslenia w dniu, kiedy swiadomie przesunelam pierwszy posilek i wyszly mi 3 posilki (tzn. jeden jest wciaz przede mna). Wnioski po pierwszym dniu:

1. Nie bylam ani razu glodna miedzy posilkami
2. Bylam MEGA glodna rano, ale to serio glodna
3. Najadam sie bardzo posilkami, na jeden wychodzi mi ok. 600 kcal

Zastanawiam sie jak jutro bedzie, troche mi podroz koliduje, aleeeee jak dobrze poprzestawiam godziny, to sie uda dopiac wszystko.

Inne moje przemyslenia dotyczace najlepszej mojej formy w zyciu, to jednak byla dieta ograniczajaca weglowodany. I tyle w temacie. Dlugo sie na tym ujechac nie da.
busch   Mad god's blessing.
24 czerwca 2016 18:48
zen, wydaje mi się, że cardio może o tyle "spowalniać" metabolizm że jak się go robi bardzo długo, to człowiek buduje wytrzymałość i może robić coraz więcej, nie umierając ze zmęczenia. To jest bardzo pożądana rzecz, jeśli jest się sportowcem, ale jeśli ćwiczy się tylko po to, by wypalić maksymalnie dużo kalorii, to stopniowo budowana kondycja powoduje, że trzeba coraz dłużej ćwiczyć, żeby palić tyle samo kalorii. Nadal jednak nie uważam, że to jest "spowalnianie" metabolizmu, tylko po prostu normalne przystosowanie organizmu do stawianych przed nim zadań. Jeśli ktoś ma predyspozycje do budowania takiej wydolności, to może i po czasie mu to nie będzie na rękę (jeśli nadal chce schudnąć, rzecz jasna). Chyba najlepiej wtedy zrobić coś całkiem nowego i znowu organizm trochę popracuje nad optymalizacją procesu 😉

Z interwałami i HIIT-ami jest o tyle trudniej mieć taki efekt, że organizm raczej nie bardzo może się przyzwyczaić do szoku, którego celem jest HIIT. Co najwyżej się robi o 10 sekund sprintu więcej, a tętno wylatuje w kosmos tak samo.
Dokładnie. Nie spowalnianie metabolizmu, ale przyzwyczajanie organizmu do wysiłku. Przez co a) organizm nie spala tylu kalorii podczas tego wysiłku, bo jest zaadoptowany b) przyzwyczajony do wysiłku organizm "domaga" się tego wysiłku. I jak go nie dostaje, to człowiek źle się czuje. ( tak mam przez to bieganie po 10 km ze 3 razy w tygodniu. Jak sobie nie pobiegam, to czuję, że mi jelita stoją, czuję się ociężała i jakaś taka...kijowa. Muszę sobie co jakiś czas pobiegać, żeby czuć się normalnie. Ale jak nie biegam, a nie wpierdzielam jakoś ponad normę, tylko pamietam, że nie biegałam więc nie spaliłam i zjem o te trochę mniej,  to nie tyję) I jest dokładnie jak pisze bush. Kiedy biegam dużo, to się i nie męczę przy tym i mniej spalam. (wiem, bo nie jestem mega głodna za jakiś czas) Ale starczy, żebym zamiast biegania poszła na ciężki rower i spalam na nim dużo. Bo wracam mega głodna i jak nie pilnuję jedzenia w trakcie tego roweru, to po powrocie potrafię się rzuciać na żarcie i ciągle mieć zawroty w głowie z głodu. Po prostu- inna aktywność na te cardio.
Szkoda, że nie mogę iść sobie dla odmiany na orbitreka. Albo na basen ( choć nie wiem, czy dałabym radę tam zrobić prawdziwe cardio)
W ogóle, żeby ruszyć tłuszcz, ruszyć maksymalnie metabolizm, to uważam na podstawie obserwacji siebie, że dobrze jest zmieniać te aktywności cardio.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się