Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

gwash, PW 🙂

Ramires, to po prostu ruch wody w tkankach, zignoruj 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
22 czerwca 2016 09:03
Quendi, te syropy 0 kcal od Warszawskiego Koksu podobno nie jadą tak bardzo chemią jak te Waldena. No i mają smak Nutelli, możesz kupić na próbę i podzielić się opinią :P
Mam takie pytanie, w niedzielę byłam w Tatrach - 11h marszu, 22km zrobione. Czyli spory wysiłek fizyczny. Od niedzieli tak strasznie mnie ciągnie do słodkiego czy tłustego że zjadłabym dosłownie tabliczkę czekolady na raz  🙇
Jak myślicie, co powinnam zjeść żeby organizm poczuł się spełniony 😉 ? Więcej tłuszczy dodać na kilka dni?
kolebka, a jak jadlas przed wyjsciem w gory, w trakcie i po wysilku? Teraz juz troche pozno na uzupelnianie tego, co organizm spozytkowal, zrob jak czujesz, jak masz chec na czekolade, to ja zjedz :kwiatek:
Kolebka, mogę, mogę się wypowiedzieć? 😀

Góry są bardzo specyficzne. Nie wiem co jadłaś w górach, ale jedzenie tam rządzi się innymi prawami. Najpierw trzeba się nażreć tłuszczów (śniadanie), a potem tylko tzw. "szturmówka", czyli cukry (najlepiej opierdzielać czystą glukozę). Diety można sobie wsadzić w d* 😉

Ja zawsze po wyprawach (czy to weekendowych, czy 2 tygodniowych) mam turbo chcicę. I szczerze mówiąc opierdzielam bez żadnych konsekwencji. Najczęściej to kwestia 1-2 dni.



Laski dziękuję za słowa otuchy. Napisałam, ze rezygnuję. Dół jest jak stąd do Kansas. Nie umiem go przepracować. Jestem totalnie, ale to totalnie rozżalona. Następna szansa na Elbrus dopiero za 2 lata 🙁 A wtedy to miała być Aconcagua szczerze mówiąc. Dziś nie chciało mi się nawet iść na rehabilitację, bo po co..? Czeka mnie tylko lekki trekking. To nie jest mój świat. Ja lubię adrenalinę, przygodę, wyzwania. Będę się czuła jak emerytka na wakacjach. Basen chyba też odpuszczę, co się będę szarpać.

Przyznaję - gdybym mogła kupić inne buty (kwestia limfatycznych problemów będących wynikiem skręcenia) to bym poszła. Moja aktualne są za zimne + za ciasne (kupowałam je do wspinania, do trekkingu wysokogórskiego powinny być większe) Ale to, co mnie interesuje kosztuje 2 tys. I dałabym radę je kupić, gdyby nie to, że nie mam już za co. Bo albo rehabilitacja, albo buty.

Dupa, dupa, dupa!

Chwilowo opuszczam wątek :kwiatek: :kwiatek:
amnestria, mam nadzieję, że bardzo chwilowo 🙂
A na rehabilitację i na basen MARSZ! Może Elbrus za 2 lata, może Aconcagua. A może za rok? A skąd wiesz co się wydarzy? A może jutro okaże się, że możesz kupić buty?
amnestria, wiesz co..jesli problemem sa buty, to szukaj rozwiazania. 2 tysie to kawal hajsu, ale moze jakis mini kredyt, na raty chyba dasz rade oddawac co miesiac? Przemysl. Moze ktos ze znajomych ma pozyczyc po kilka stowek? Pracujesz, to oddasz. Tak czy inaczej trzymaj sie i napraw noge, wiec nie ma opcji, ze nie idziesz na rehabilitacje ani basen. Dzisiaj jak masz chec, to odpusc, przeplacz, przekrzycz ten dzien, ale nie poddawaj sie i dzialaj. Po prostu zrob nastepny krok, bo tak jest najlepiej.

Lece zaraz na trening. Dzisiaj bede jesc:

* silowy plus interwaly

1. jajka i bekon
2. bialko i owoce
3. kanapki w ilosci duzo plus koktajl z bialka
4. salatka z kurczakiem
5. lody

Ja byłam na rehabie, tylko motywacja mi totalnie spadła. Widziałam, że rehabilitant się przejął, bo widział, że mam ujemne zaangażowanie. A poza tym on chciał razem ze mną walczyć o moje marzenie. Próbowałam pożyczyć pieniądze - na rehabilitację (buty wówczas bym kupiła), próbowałam uzyskać odszkodowanie.

W ogóle kurde moje "problemy pierwszego świata" zaczynają dominować wątek. Wybaczcie mi. Tylko to faktycznie jest takie poczucie bezsilności, że mnie na maxa przytłoczyło.
Jeszcze jak mam lecieć z całą ekipą jednym samolotem... to niedobrze mi się robi.

Jestem taką "babą", że to aż niesłychane 😕

Wybaczcie jeszcze raz, odezwę się jak wrócą moce 😉
amnestria, tak czy inaczej trzymaj sie. Jestes tylko czlowiekiem, masz absolutne prawo czuc rozgoryczenie i zlosc i byc taka wlasnie 'baba' :grupa:
No co Ty! Przecież wątek dominuje moje "narzekanie" i bycie dziwną. Niech Ci się nie wydaje, że wychodzisz na prowadzenie.  :emota2006092: :emota2006092: :emota2006092:
Bądź tu, bo bez Ciebie ten wątek nie jest taki sam, nie jest tak pozytywny.

Przyznaję - gdybym mogła kupić inne buty (kwestia limfatycznych problemów będących wynikiem skręcenia) to bym poszła.


Mimo, że bardzo Ci kibicuję i trzymam kciuki za Twoje zdrówko i baaardzo kibicowałam, byś zdążyła się wykurować... I nie pisałam tego do tej pory..
Proszę odpuść sobie W TEJ CHWILI Elbrus. Kilka lat temu zdobywając Elbrus zginął mój dobry znajomy. Był w pełni sił... Wyprawa nawet w najlepszych butach z taką kontuzją na Elbrus to nie jest najlepszy pomysł.
Zainwestuj w rehabilitację, myśl o planach na kolejne lata, przesuń Elbrus w czasie na tyle ile będziesz potrzebowała...ale przemyśl dobrze, czy na pewno teraz nawet z tymi butami będziesz w stanie pokonać tą górę.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 czerwca 2016 11:59
amnestia, kurcze, jestem myślami z Tobą. Ale też uważam, że jeśli jest tak źle, to piwinnaś odpuścić. W takich czy innych butach. To jest kolosalny wysiłek, wiem, że technicznie nie jest trudno, ale kondycję trzeba mieć konkretną. I to w wypadku, kiedy wszystko idzie dobrze. Pomyśl sobie o Tamarze Lunger, która na Nandze zawróciła tuż przes szczytem, bo nie chciała narażać teamu. Nie chciałabyś być w połowie wysokości, i organizować dla siebie wycof. Młoda jesteś, niejeden wyjazd przed Tobą  :kwiatek:

No i tak patrząc od strony toksykologicznej to kurczak i łosoś, tak chętnie jedzone są najsyfniejszym mięsem.


Tia, ostatnio czytałam o łososiu, i odtąd kategorycznie odmawiam wszystkiego, co jest dzikim atlantyckim. A pewnie i tam sporo syfu. Kurczak też, już lepiej jeść indyka.
Lotnaa właśnie Elbrus łatwy nie jest. Cały w tym problem, że to groźna góra. Nawet dla ludzi w pełni sił.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 czerwca 2016 12:20
Nie napisałam, że jest łatwa, tylko że nie jest bardzo techniczna, w sensie wspinaczki.
"Problemem" Elbrusa jest to, że to góra kapryśna. Taka nasza przerośnięta Babia Góra. Tylko, że tu dochodzi wysokość (aklimatyzacja/choroby wysokogórskie), szczeliny (otyczkowane, ale przy mgle wystarczy zboczyć na 5 metrów i well..), temperatury (mocno ujemne, aktualnie jest -10). Technicznie nie jest trudna, bo to góra kopiasta, nie ma ekspozycji itp. To nie Aconcagua, której kopuła szczytowa przypomina naszą Orlą Perć zimą.
Jednak to na Elbrusie ginie 100 osób rocznie.

Jestem już spokojniejsza. Przegadałam temat z kumplem taternikiem, dziękuję za wszystkie PW. Umówiłam się na rehabilitację kolejną, a jutro idę na basen, robić "moje długości".
Miałyście wszystkie racje, nie teraz, ale wkrótce pokażę na co mnie stać.

Tym samym, jeszcze raz przepraszam za rozpętanie górskiego tematu w wątku o odchudzaniu. Ale dziękuję Wam wszystkim, bo każdy Wasz post, każda wiadomość to dla mnie motywacja, extra siła i super pocieszenie :kwiatek: 😍
amnestria A się pętaj! Straszliwie, straszliwie mi przykro, że teraz się nie uda. Ale tak jak mówisz: nie teraz to ciutkę później. Jesteś zdecydowana i zawzięta, będzie dobrze.

Trzymam kciuki za rehabilitację.
Nie przepraszaj. Nie masz za co. gadamy tu coraz bardziej o różnych innych sprawach, które nam się wiążą z naszą walką o lepszą, ładniejszą siebie. I twoje przygotowania do gór się moim zdaniem świetnie w to wpisują.
amnestria, tak jak gadałyśmy - jest w nas moc, dasz radę i zawsze gdy masz nawet najgorszy dzień - pisz :kwiatek: i dalej rób swoje 🏇 😀iabeł:

🙂
amnestria, walcz, walcz o siebie! Żebyś później nie miała do siebie wyrzutów. Ja już nigdy się nie dowiem, czy gdybym wykazała się większą determinacją i mniejszym dołem, to może teraz nie miałabym takich problemów z ręką. Silna bądź :kwiatek:

Na śniadanie jajecznica, teraz zupa kalafiorowo-koperkowa. Zaraz zabieram się za truskawki, bo kupiłam 2kg, wreszcie! Nigdy więcej Szwecji w sezonie truskawkowym 😁 ale niedługo wracam tam na jagody, a co 🤣
Ech, amnestria, widać największe góry na nizinach – jak przy "Koronie Warszawy" 🙁
Nogę się dorehabilituje, okazje będą, na góry niewarszawskie na pewno się jeszcze nawspinasz!
Co dodał podczytywacz.
Heh teraz u wszystkich na śniadanie jaja a jeszcze niedawno tylko owsianka 😉
dokladnie gwash, co moda to moda. Niedługo się zmieni

co nie zmienia tego ze z wielką przyjemnością chrupię chipsy z dobrze wysmażonego boczku 😀 😀 😀
Mysle, ze to zalezy od tego, co kto robi. Moim zdaniem jedzenie rano sporej ilosci wegli ma sens w dwoch przypadkach - trening jest w porannych porach lub tez mamy tak wyliczone makra, ze nie jestesmy w stanie przejsc inaczej dobowej podazy weglowodanow. Nie wiem tez czy to moda, czy po prostu coraz wieksza swiadomosc?

Uffff, ja po treningu barkow i brzucha i interwalach. Zmeczona, ale wciaz nie jade z pelna moca. Na to przyjdzie czas. Do soboty nie robie zadnej przerwy w treningach 🙂 Unormowalo mi sie z balansem wody, wczoraj bylam zapuchnieta, dzisiaj rano lekko tez, ale juz w okolicach 11-12 czulam, ze schodzi woda. Teraz jest idealnie, czekam na kilogram masy w gore, chce zostac z waga 60 kg.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 czerwca 2016 14:54
amnestia, 100 osób rocznie?  😲 Myślałam, że coś bardziej jak 5-10, szok.

Dziś po raz pierwszy przebiegłam się kawałek z wózkiem, Hania chichrała się na całego, a mnie nawet kolana nie bolały, a za moment - trach, przednie kółko w pizdu  😤
Czyli to by było na tyle :/ Chyba czas na przyczepkę do roweru.

zen, mnie zawsze śmieszy to określenie "moda" w stosunku do diet. Ludzie o czymś się dowiadują, postanawiają wypróbować, czy to dla nich działa lub nie. A nie dlatego, że coś jest "modne"... Ja po śniadaniu złożonym z węgli za chwilę jestem głodna, po białkowo-tłuszczowym zapominam o jedzeniu na kilka godzin.
Lotnaa, w sumie to nie - nie wiem, z d* wzięłam te statystyki 😉 Tak przeczytałam bodaj przedwczoraj (z jakiejś relacji), ale jak teraz szukam śmiertelnych statystyk to jest to raczej 30 osób. Więc wydaje się to bardziej prawdopodobne. Zwłaszcza, ze w Tatrach statystyki śmiertelne to ok 15 osób rocznie
Doszły portki, więc się wstawiam. Nie w formie. Niestety.. to efekt diety wysokowęglowodanowej z graniczeniem białka.  😡 Du*pa mi urosła, mięśnie spadły, zalałam się pod skórą.







Nie podobam się sobie, bo pamiętam jak jeszcze niedawno było fajnie. W związku z tym, to co mam, nie podoba mi się. Tyle, że bluzę mam fajna, wyszczuplającą.
A..i w sukienkach jak zawsze mi dobrze. Ale to w sukienkach. W nich mi zawsze jest ładnie.



Ni euwalczę raczej tego co chcę przed urlopem. Trudno. Jak nie teraz, to trochę później. Najważniejsze, że się opanowałam z tymi węglami i białkami.
Wiem, że Ty wiesz swoje, ale tunrida, wyglądasz przebosko!!! PRZEBOSKO! Super seksowne ciało!
I właśnie w tych gaciach, w sukience jak w sukience!
A mi się w tych gaciach właśnie nie podoba. Tak jak na poprzednich zdjęciach pisałam, że nogi chudo, tak na tych grubo. Ja myślę, że to kwestia tych portek.
Ale brzucha nimasz kobieto!
pokemon- może i kwestia gaci, ale mi uda zgrubły. Mam wrażenie, że od jeżdżenia rowerem mi jednak nabrały. I możliwe, że z powodu ogólnego nabrania z 1- 1,5 kg zgrubły. Niestety. Bo czuję po jeansach, że jest ciaśniej niż było.
Dlatego zmniejszam te węgle, a zwiększam białko. I obiecuję sobie, że na tych rowerach już nie będziemy cisnąć, tylko będziemy sobie lajtowo jeździć jak emeryci (ta...już ja towidzę..no ale takie sobie zakładam założenia)
busch   Mad god's blessing.
22 czerwca 2016 17:29
tunrida, wg mnie wyglądasz dobrze, zwłaszcza na swój opis  mający rzekomo ukazać roztycie 😉. Oczywiście że zawsze można cisnąć więcej, niż się ma, ale wg mnie naprawdę wyglądasz dobrze już teraz 🙂

btw... Możemy jeszcze pociągnąć chwileczkę pseudogórski temat 😁 bo akurat w niedzielę pojechałam sobie do parku linowego. Ale był ogień!!!  😜 Było kilka stopni trudności tras, wybrałam taki drugi najtrudniejszy. Dobrze że mnie nie podkusiło na najtrudniejszy poziom bo by mnie musieli instruktorzy ratować  😎. NIESAMOWITY workout. Była ścianka wspinaczkowa, były jakieś różne linowe cuda typu drabinki, niby-mostki, chyboczące się kładki, wspinanie się na mega niewygodne drabinki speleologiczne. Tu jest filmik jak to mniej więcej wygląda, ale są ujęcia ze wszystkich tras:
.

To był niesamowity wycisk fizyczny, w dodatku też ogromny zastrzyk adrenaliny. Moja trasa była tak około 8-10 metrów nad ziemią, więc mimo zabezpieczenia nie byłam w stanie się psychicznie zmusić do puszczenia się chociaż na chwilę, więc zmasakrowałam sobie mięśnie. Ręce, barki to wiadomo, ale te zakwasy na brzuchu  😵. Byłam w niedzielę, to jeszcze w nocy z poniedziałku na wtorek miałam takie zajebiste zakwasy w brzuchu, że budziłam się w nocy z bólu jak się przekręcałam z boku na bok  😜

Polecam gorąco. Dziś pierwszy dzień będę ćwiczyć, bo autentycznie w poniedziałek i wtorek samo poruszanie się to było za dużo dla moich skatowanych mięśni.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się