Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
Ja na razie staram się ćwiczyć i ograniczyć jedzenie bez specjalnej diety. 2 lata temu bardzo ładnie tym sposobem schudłam, niestety znowu powróciło- w mniejszym stopniu ale większość spodni jest zdecydowanie za mała.
Olbrzymi problem mam z łakomstwem- nie wiem jak inaczej to nazwać- żołądek twierdzi, że jest pełen ale głowa jeszcze by coś chciała. Jak radzicie sobie z taka sytuacją? Czasem pomaga wypicie herbaty lub wody z cytryną, ale to nie zawsze pomaga.
Jak wygrać z własną głową?
Ja sobie nie radzę.
Jedyny sposób dla mnie, to przetrwać początkowe męki i zrzucić ze 2 -3 kilo. Wtedy kiedy widzę efekty diety, zacinam się w sobie psychicznie i jestem w stanie jakoś pokonać łakomstwo.
A i tak czasami mam wpadki. ( tak jak teraz 😡 )
Mam chyba podobnie ja Ty, tunrida, ja po prostu lubię jeść. Ja jestem już najedzona, ale w kuchni jest zrobiony tatar, który uwielbiam i kusi. 😵
Nie pozostaje mi nic innego jak włączyć Chodakowską i poćwiczyć.
Jakimś cudem im więcej ćwiczę tym mniej jem. 🤔
Złota, może te małe porcje wcale nie są tak małe, jak ci się wydaje? Albo nie te składniki co trzeba dostarczają?
Vill, dołączaj! Ja się po jakimś czasie zaglądania tu wciągnęłam i zaczęłam raz że wpisywać się dwa że odchudzać szybciej niż planowałam (od lutego, nie od marca).
Tunrida i Darcia, mam wrażenie, że macie problem ze zmianą nawyków żywieniowych i przez to wam trudniej się odchudzać. Ale trzymam kciuki i łączę się w bólu bo od paru dni i za mną chodzą pokusy. Póki co na szczęście w miarę wygrywam.
Dziś miałam fantastyczny obiad. Choć dzień trochu dziwny bo z jednej strony mnie ssie a z drugiej czuje, że mam pełen brzuch
Ja dziś niestety przekroczyłam moje 1400 kcal o .. pewno ze 700 🤔 Myślę, że przytyć to nie przytyję, ale dziś na pewno nie zrzucę nic.
Żeby nie zeżreć niczego więcej idę poprzymierzać różne ciuchy i pooglądać chude laski z Indii.
Ja juz po kolacji i sesji dopieszczenia siebie. 20 minut na tlenie, potem sauna na podczerwień, łaźnia parowa i grota solna......Jest mi dobrze 😀
Tak się zastanawiam, czy można do Was dołączyć po raz trzeci? 😀
Już dwa razy próbowałam, ale motywacji i porządnego kopa brakło.
Obecnie motywacja jest, sport i wsparcie rodziców także - tym razie musi się udać. (na chwilę obecną jestem 2,5 kg na minusie)
I od razu zapytam: ile razy w tygodniu ćwiczycie?
Ja zwalam dużow agi, więc ćwiczyc nie moge. Tylko spacerki.
Lenna, zapraszamy 🙂 Im nas więcej, tym milej.
Ja ćwiczę codziennie po 30 min, staram się ćwiczyć 2 razy, ale nie zawsze umiem się zmotywować.
Dzisiaj byłam z siebie dumna, bo po raz pierwszy udało mi się zrobić 15 pompek, razem z Jillian, bez oszukiwania na kolanach.
Ale jedzeniowo średni dzień. Podżerałam chlebek chrupki :/
tunrida 🤬 !
Ja w zasadzie nie ćwiczę. Dojeżdżam wszędzie rowerem. Raz jest to 7km/dzień, raz 17km, albo 25km.
Cały czas myślę o bieganiu, ale w tą pogodę to no way. Myślę też nad zakupem karnetu na jogę (tylko kiedy ja na to czas znajdę :icon_rolleyes🙂 i czasami mam chęć na basen, ale wtedy zwykle wejścia są tylko wieczorem kiedy zbieram się już do spania 🤔
magda- a daj mi spokój. 😀 😉 Jestem na diecie już z półtora miesiąca. Efekty diety mam dobre. Czasami do szczęścia potrzebuję czegoś dobrego. I nie zamierzam się katować ani gnębić.
Gdybym nie chudła, to ok. Miałabym moralniaka.
Ale chudnę. I jest ok. Podobam się sobie i znów kocham siebie. I czasami chcę sobie zrobić dobrze, bo mi się należy.
Nie mam tempa chudnięcia ekspresowego, ale w moim wieku to chyba nawet lepiej. Skóra blisko 40-ki to nie jest skóra nastolatki. Nie kurczy się prawie wcale. A jeśli już, to bardzo powoli.
Nie spieszy mi się nigdzie. JUŻ włażę we wszystkie ciuchy, w które chciałam włazić. ( a nie....jeszcze spodnie skórzane zostały i materiałowe małe motocyklowe- zapomniałam)
Chcę zrzucić jeszcze 1 kilogram bo tylko tyle mi zostało do wago docelowej. Pewno pójdę dalej, bo się wkręciłam... Może stwierdzę, że zacznę ćwiczyć ostrzej i stwierdzę, że chromolę masywne uda i przerobię się na pakerkę? Nie wiem co zrobię. Na razie mi dobrze i jestem happy.
I należy mi się coś czasami. Dziś to było z 7 wafelków, chrupki słodkie do mleka i kiełbasa.
Jutro rano do stajni i spacer z koniem po lesie, więc myślę, że jutro pospalam trochę.
Mi się skóra nie kurczy w ogóle.
A tak poza tym to było pięknie do obiadu. Po obiedzie pozwoliłam sobie na dwie rurki i z 5 herbatników a potem wypiłam 4 drinki i zjadłam trochę chipsów. Fuj, obrzydliwa jestem.
Mi się chyba jednak trochę kurczy. Pamiętam jak 2 lata temu chudłam pod okiem dietetyczki z Warszawy. Byłam napalona i chudłam strasznie ostrym tempem. Wisiało mi więcej. Teraz jakoś mniej.
Pewności nie mam, ale mam wrażenie, że teraz jednak lepiej wyglądam, niż kiedy zrzucam wagę szybciej.
To dobrze, że zadowolona z siebie jesteś 🙂 ja cię mobilizować próbuję 😀
wiem, wiem, ale ja mam dziś dzień dobroci dla zwierząt 😉
anyann, przegapiłam zdjęcia- niesamowita zmiana!!! gratulacje!!!
magda- jem bardzo małe porcje, ale o różnych porach ... czasami sniadanie o 13
zawsze chudłam jak regularnie jeździłam konno- teraz widze , że już nie działa chyba jestem za stara
waga cały czas w miejscu 72-74 kg koszmar
a ja chce stracic tylko brzuch- resztę strawię jakos
może do dietetyczki jakiejś się udac? Tunrida- czytam, że Tobie pomaga
Mi też się zdarza jeść późno śniadanie - uroki pracy zmianowej. Ale wtedy trzymam się rozplanowania jedzenia co 2,5 - 3 godziny i ostatni posiłek nie później niż 3 godziny przed snem. Jak mam normalniejszy dzień to krócej przed snem ostatni posiłek mi często wypada.
Ej tam, dziewczyny, mnie też zdarza się zjeść coś nie planowanego no ale trzeba mieć jakieś przyjemności w życiu. Przecież waga nie skoczy tak od razu w gorę po kilku ciastkach, tylko wydłuży się czas odchudzania. Ja mój plan odchudzania już mam, ale idę dalej bo wciągnęło mnie.
Tunrida ja jadam do śniadania chudą szynkę, bo bez mięsa nie dam rady
Najważniejsze, że jadam naprawdę dużo mniejsze porcje, tak z perspektywy czasu widzę, że moje były jak dla chłopa pracującego fizycznie na roli 😀
Złota- już ci to kiedyś mówiłam, ale nie słuchałaś. NIE SCHUDNIESZ jeśli nie będziesz jadała regularnie. Uwierz mi! Przerabiałam to. Nie jesz, głodzisz się. I masz wrażenie, że tyjesz od powietrza wokół ciebie.
A wszystko właśnie przez to, że twój metabolizm jest na poziomie metabolizmu niedźwiedzia podczas zimowego snu.
Idź do dietetyczki. Wszystko ci wyjaśni, ułoży i pomoże. Naprawdę. :kwiatek: I nagle sama się zdziwisz jak ci waga zacznie spadać, mimo tego, że będziesz jeść.
tunrida ma rację, jak zaczęłam pilnować godzin to teraz sam organizm domaga się jeść co 3-4 godz
magda
Jeździsz rowerem nawet w zimie? Podziwiam, samej mi po głowie takie pomysły chodziły ale szybko odpuściłam.
Może zacznę na wiosnę choć nie wiem czy mi jazda w takim smogu wyjdzie na dobre 😉
Dzisiaj na wadze 65kg, a więc na minusie 5kg od 4.01 💃 Jeszcze z 3,4 i jestem w domu.
Ja dziś przespałam 2 posiłki. Żeby dobic zjadłam troche białego twarogu. Teraz na obiad pierś z kurczaka pieczona z 2 ogurkami i krem z pomidorów z bazylią.
Lenna, tak, jeżdżę okrągły rok po każdej nawierzchni, nawet po lodzie (ostatnio szosą po lodzie - nie polecam 😉 )
Wystarczy się odpowiednio ubrać - czapka chroniąca od wiatru, porządne rękawice, buty i spodnie chroniące kolana od wiatru (albo po prostu nogawki pod spodnie na czas jazdy).
Tulipan, super ci idzie 🙂
Co do małych przyjemności to owszem, czasem można. Tylko mnie np nie zadowala zwykle mała przyjemność i chcę więcej i więcej i robi się błędne koło. Więc unikam.
Dziewczyny dołączam do was 🙂
Od 15 listopada -8,5 kg , planuję jeszcze -10. Ale pojawił się problem, mianowicie od miesiąca waga ani drgnie w dół, ćwiczę uczciwie codziennie w klubie fitness, piję przed L-karnitynę, staram się jeść co 3 godziny i nic 🙁 Widzę zmianę w moim ciele, jest ładnie umięśnione, ale przykryte tłuszczem 🙁
Wybieram się do dietetyczki, bo nie daję sobie z tym rady.
Robiła któraś lipolizę igłową??
Jeśli przykryte tłuszczem i chcesz się go pozbyć to DIETA. Idź do dietetyczki, idź. ( powtarzam jak katarynka)
Ja w ciągu tego ostatniego tygodnia 0,5 kilo mniej. 😅
Chciałam na kolejnej wizycie u dietetyczki zobaczyć 72 na początku i coś mi się wydaje, że mi się uda.
A teraz idę jeść obiad. W kooońcu. Bo już mi burczy w brzuchu od pół godziny. 😀
Jako, że mnie mąż dziś wkur..... maksymalnie to poszłam do lasu z psem na 4 godziny, warunki ekstremalne, 30-50 cm śniegu, z kijkami. Krokomierz pokazał od rana jak do tej pory 28 000 kroków, a to dużo wg niektórych (
http://jak-biegac.pl/10-000-krokow-dziennie).
Wkurw trwa nadal, zobaczymy co będzie w tygodniu, już planuję kolejne wyprawy
[b]anyann[/b], w taki śnieg to w rakietach, dużo łatwiej 🙂
A ja szłam w najlepszym moim obuwiu stajennym, ogólno sezonowym, w gumofilcach 😜