Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

ja zeżarłam jednak tych śliwek w czekoladzie za 500 kcal. Na swoje wytłumaczenie mam: chwytające mnie przeziębienie ( drapie w gardle, zaczyna lecieć z nosa- a zawsze wtedy mam ochotę być najedzona porządnie) i stres spowodowany czekaniem na wyniki ( HBV HCV HIV) Niby wiem, że powinnam mieć wyniki dobre, ale ..gdzieś tam niepokój w człowieku jednak siedzi.
Dobrze, że mam dziś trening. Odejmę z obiadu i podwieczorku jakoś i dzięki treningowi wyjdę na swoje. Ale mimo wszystko...ja cholera nie mogę mieć przy sobie słodyczy.  🤔

edit- ufff...wyniki ok  🙂 Mogę teraz głodować spokojnie.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
13 czerwca 2014 15:57
ja schudłam, lecz mięśnie zanikły, nie ma co się dziwić, dawno nie ćwiczyłam. Na szczęśćie juz za miesiac zaczynamy ostro dawać na siłowni  😅
ODPUSZCZAM !!!!
Chciałam urobić to co w grudniu! Na swoje wakacje ( teraz już nie za 7, ale za 4 tygodnie) Ale odpuszczam! Warunki do odchudzania miałam w grudniu jednak inne niż obecnie. Znaczy się- lepsze, sprzyjające niejedzeniu.  Poddaję się, nie umiem!
Nie umiem być dla siebie takim katem, jakim musiałabym być,aby osiągnąć, to co chcę. Po 2 dniach ostrej walki, trzeciego dnia upadam.
Jestem zmęczona tą walką samej ze sobą. Mam dość!
Może dlatego mi nie wychodzi, że w sumie podobam się sobie teraz? Akceptuję siebie i jest mi ze sobą dobrze? Nie jest idealnie. Nie jest tak, jak mi się marzy, ale..jest dobrze! Naprawdę dobrze.
Może nie mogę założyć WSZYSTKIEGO i we wszystkim wyglądać idealnie, ale..jest dobrze.
Dość mam spiny, walki, męki, zacinania się w sobie i postanowienia, że "muszę, muszę, muszę"!
A gówno muszę! NIC NIE MUSZĘ !

Postaram się utrzymywać to co mam. Jeśli mi się urobi więcej, to super! Ale jeśli NIE, tonie zamierzam się tym zamartwiać!
Takie mam nowe postanowienie! I już!
dobra spoko tuńczyk, nara.

...i tak tu wrócisz się żyłować na maksa bo będzie Ci tej walki zwyczajnie brakowało  😁


tak tak, też mam syndrom końcówki odchudzania gdzie już nie jest tak źle...






...wrócisz nie? odpoczniesz i wrócisz?
nie no...ja nie odchodzę  🙂 ja po prostu odpuszczam psychiczną spinę, poczucie, że MUSZĘ, walkę z czasem itd itp.
A trenowac będę z trenerem 2 razy w tygodniu, na bieżnię będę chodzić na ile łydka pozwoli, dietę będę trzymać.
Ale bez tej spiny, bez tego poczucia winy, jak coś nie pójdzie. Po prostu...luzik. Tak to widzę obecnie.
( właśnie wróciłam z treningu i padam na pysk)
tunrida, tyle osiągnęłaś, że możesz być dumna i masz prawo do odpoczynku. Skoro się dobrze ze sobą czujesz, to jest dobrze 🙂
Pewnie i tak wrócisz tu w końcu. Ja sobie nie wyobrażam tego wątku bez Ciebie, głównej założycielki i motywatorki 🙂

Ja wróciłam z ważenia tą super wagą, która opisuje ile się ma masy mięśniowej itp. Tłuszczowa spadła, mięśniowa niestety trochę też, grube kości mam. Schudłam 6 kg, w pomiarach mam -6cm w brzuchu i ponad -10cm w biodrach. Po trzech tygodniach. Jestem odrobinkę dumna z siebie 🙂
dzięki za przepisy na sałatki! skopiowałam i spróbuję!

zen, przede wszystkim ta dieta ma służyć oczyszczeniu mojego organizmu a nie schudnięciu. Przy tych produktach na bank mi waga poleci, ale nie jest to moim głównym celem. Jem dużo i często, bo jestem ciągle głodna. Z trudem wytrzymuję dwie godziny między posiłkami  👀

Pandurska, mam nadzieję, że to mi pomoże lepiej się poczuć. Zobaczę, będę informowała na bieżąco

dziś
płatki na mleku migdałowym
minestrone - włoska zupa warzywna bez zabielania
ryba sea bass nie wiem jak nazywa się po polsku z brązowym ryżem, i sałatką z oliwą
2 bułki sodowe w dwóch podejściach. Bułku w porównaniu z chlebem mocno średnie.

miałam zamiar jeszcze zjeść kukurydzę gotowaną, ale usypianie dziecka mnie pokonało i już mi się nie chce robić. Zjadłabym chętnie
ODPUSZCZAM !!!!
Chciałam urobić to co w grudniu! Na swoje wakacje ( teraz już nie za 7, ale za 4 tygodnie) Ale odpuszczam! Warunki do odchudzania miałam w grudniu jednak inne niż obecnie. Znaczy się- lepsze, sprzyjające niejedzeniu.  Poddaję się, nie umiem!
Nie umiem być dla siebie takim katem, jakim musiałabym być,aby osiągnąć, to co chcę. Po 2 dniach ostrej walki, trzeciego dnia upadam.
Jestem zmęczona tą walką samej ze sobą. Mam dość!
Może dlatego mi nie wychodzi, że w sumie podobam się sobie teraz? Akceptuję siebie i jest mi ze sobą dobrze? Nie jest idealnie. Nie jest tak, jak mi się marzy, ale..jest dobrze! Naprawdę dobrze.
Może nie mogę założyć WSZYSTKIEGO i we wszystkim wyglądać idealnie, ale..jest dobrze.
Dość mam spiny, walki, męki, zacinania się w sobie i postanowienia, że "muszę, muszę, muszę"!
A gówno muszę! NIC NIE MUSZĘ !

Postaram się utrzymywać to co mam. Jeśli mi się urobi więcej, to super! Ale jeśli NIE, tonie zamierzam się tym zamartwiać!
Takie mam nowe postanowienie! I już!


Brawo  :kwiatek:
Gratuluje i  rozumiem Twoją decyzję, bo wiem jak mnie psychicznie zmęczyła walka o idealne ciało. Skończyło się po prostu manią na tle ćwiczeń i jedzenia, przestałam mieć życie.
Uważam, że robisz bardzo dobrze, bo zdrowy styl życia zdrowym stylem życia, odchudzanie odchudzaniem, ale od tego jest niesamowicie łatwo się uzależnić i to niszczy. Życie jest krótkie, nie warto!
Trzymaj się tego co postanowiłaś, a ja będę trzymać kciuki  :kwiatek:
Do uzależnienia się od walki o idealne ciało to mi daleko. Nie o uzależnienie mi chodziło. Ale rozumiem co masz na myśli. Tak jak są uzależnienia od diet, od zdrowego jedzenia ( ortoreksja) tak może być uzależnienie od ćwiczeń.
Mi chodziło jednak o coś innego. Nigdy walka o ciało nie przesłaniała mi życia, bycia i innych przyjemności!! To nie moja bajka. Nie jestem perfekcjonistką. Jestem chaotyczna, zmienna, w zasadzie leniwa i zbyt wygodnicka i za bardzo kocham siebie i kocham jedzenie, żebym miała się uzależnić od tak meczącej rzeczy.

Raczej chodzi mi o poczucie, że nie chce mi się już walczyć na ostro. Zbudziło mi się, znużyło mnie to, zmęczyło. Poczucie że MUSZĘ coś osiągnąć zaczyna mnie męczyć. Poczucie, że muszę coś komuś udowodnić. Że wam muszę pokazać, że wytrwałam. Takie bezsensowne nakręcanie się, jakiś głupi wyścig, który mi wcale nie pomaga. Tylko mnie to frustruje, zamiast sprawiać przyjemność.  A ja chcę mieć z tego wszystkiego przyjemność, a nie frustracje.
Nie wiem czy dobrze tłumaczę co mam na myśli. Nijak to nie jest związane z uzależnieniem od walki o ciało.
Ale dzięki, że o tym piszesz, bo to też ważna sprawa. Podejrzewam, że zwłaszcza dziewczyny które są perfekcjonistkami w życiu mogą mieć z tym problemy.
Bo Ty jesteś poprostu ALIEN
i tyle 😉

Ja sobie trochę dopuściłam przy 65 kg a jednak powoli wciąż spada. Skóra też się poprawia samoistnie. Tak samo jest jak walczę i jak nie walczę. Cheaty mam ze dwa na tydzień. Nie biegam i dobrze mi z tym. Bo mimo niedoskonałości i tak jesteśmy statystycznie lachonami  😁
tunrida, a ja myślę, że to dobra decyzja, teraz pewnie wszystko pójdzie inaczej i być może dopiero teraz nam pokażesz na co Cię stać 🙂 Fajnie! Nie wiedziałam, że aż tak Cię to wyczerpuje, byłam niemal pewna, że lubisz taką podkręconą rywalizację 🙂

U mnie dni pełne cudów, dietowo w miarę ok, nie ćwiczę niestety nic a nic, ale to się zmieni, jeszcze tylko ten tydzień taki pokręcony i z górki 🙂
Jak przytyłam 3 kilo tłuszczu, tak nie umiem sobie z tym poradzić. A tylko tego chyba tak naprawdę potrzebuję do szczęścia. Spaść z tych 3 kilo. Nic już budować nie będziemy.
Treningi mam tylko na spalanie i wzmacnianie i podtrzymywanie mięśni.
Ale póki nie zajmę się dietą i nie zejdę z tych 3 kilo tłuszczu, to będzie tak jak jest. Masakry nie ma... Nie jest idealnie jak bym chciała, ale masakry nie ma. Da się tak żyć.  🙂 Najbardziej mi szkoda ud, że znów się zwiększyły, ale cóż...





Ja teraz walczę sobie na luzie i z uśmiechem.

zen- rywalizacje i spiny były fajne, ale najnormalniej w świecie zmęczyły mnie już. Zbyt długo to trwało. Nawet jeśli nie w realnej walce, to w moim umyśle. Po prostu znużyło mnie to już. Bo to już prawie chyba w latach należy liczyć. Kiedy ja zaczynałam? Jakoś baardzo dawno temu,.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 czerwca 2014 09:55
Yga żebra Ci tak "naturalnie" wystają czy brzuch wciągnęłaś? 😲
yga   srają muszki, będzie wiosna.
14 czerwca 2014 10:14
troszkę wciągnęłam, przyznaję się bez bicia  😁, ale żebra mam takie wystające, tam dodatkowo światło spotęgowało wrażenie że odstają bardzo.

Ja ostatnio jestem ciągle zmęczona.. duzo nie jem, śpię po pracy do 19, pozniej pisze prace i znowu spie.. co za spierniczony okres.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 czerwca 2014 10:17
No, na tym o wiele lepiej 😉 Przyznam, że aż się przestraszyłam!
tunrida - rozumiem Cię doskonale, ja tak samo... 2 dni na 5, 3 nawalam. Żarcie mnie pokonuje...
z tym, że ja nie wyglądam tak super jak Ty, mam grube uda i wylewające się boczki. Talia, ręce, plecy, brzuch wyglądają ok...do tego jeszcze mam cellulitis.
Postanowiłam odpuścić jakiś czas temu, ale źle się czuję z tymi 3 kg więcej. Idealnie z wagą 62-63 kg. Mam 65 kg i czuję te wylewające boczki.
ale ostatnio nie mam siły na dietę, liczenie kalorii, odmawianie sobie. Nie chce mi się nawet ćwiczyć.
Nie wiem gdzie moje siły się podziały do walki o lepsze ciało.

Rosek - no to od poniedziałku spalisz te 2 kg, by pojechać na kolejny urlop. Super, że odpoczęłaś no i brawo za wygraną
Ja mam wrażenie cierpienie, że to takie "zmęczenie materiału. Nie tyle fizyczne, co psychiczne. Tak jakby...znudziło się? No bo ileż miesięcy można tak w kółko i w kółko?
Z drugiej strony odpuścić nie możemy, bo przytyjemy. Przynajmniej ja. Muszę fizycznie robić to co robię. Chociaż tyle. Żeby nie popsuć tego co mam.
Ale psychicznie chyba muszę odpocząć. Po prostu.
( też się nie czuję dobrze z tymi 3 kilogramami więcej. W pamięci ( i na fotach) mam tę chwilę, kiedy było 3 kilo mniej i tak blisko mojego ideału) Ale cóż...  odpoczynek od spin jest mi potrzebny
No właśnie, to zmęczenie psychiczne mnie dopadło. Muszę odpocząć, ale oczywiście dalej coś tam ćwiczyć, jeść zdrowo, ale bez przesady. Odpocznę, będę wiedziała, że jestem gotowa to znowu podejdę do odchudzania na 100%.
dokładnie tak! Robię to samo co robiłam, ale ponieważ psychicznie muszę odpocząć, to robię to bez spiny, bez poczucia, ze MUSZĘ KONIECZNIE. Nie MUSZĘ, tylko chcę. na luzie
Tunrida, dobra decyzja, to ma byc przyjemność a nie ciągła frustracja.

Ja jestem lekko załamana, dzisiaj na wadze 69  😲 (a było przed wyjazdem 63) , chyba poniosła mnie z tym żarciem jednak, wiem ,że to też  woda , ale chyba jednak więcej niż 2kg... No nic trza walczyć. Przynajmniej na fotach wyszłam tym razem całkiem 🙂

Cierpienie , dzięki  :kwiatek:
Fota miodzio. Seksi i bardzo ok. Nie widać, żebyś spaślak była. I  co za biust!  🙂
bo to był drugi dzień  😁 Dzieki  🙂
Lotnaa, spróbuj - efekty widać naprawdę bardzo szybko.

ja ostatnio zaczęłam jeść nabiał od czasu do czasu, ale bardzo rzadko - i jest w sumie ok.
i też się bałam odstawienia - a poszło bez problemu w sumie 🙂
rosek0, na tym zdjęciu wyglądasz moim zdaniem idealnie 😉 zgrabna i kobieca, taka w sam raz. zazdraszczam  😉
właśnie wróciłam z biegania w terenie w lesie. Łydka zmasakrowana, jutro na 100% przerwa. Mąż za mną jechał samochodem. Dumny. Pierwszy raz mnie widział jak  tak biegam i biegam i biegam. Dumny ze mnie.  🙂 Fajne uczucie tak zaskoczyć męża.
Dziewczyny, nie chcę wprawdzie schudnąć bo odpowiada mi moja waga ale po porodzie został mi wypukły brzuch. Nawet jak wciągnę na maxa to nie jest to. Nigdy nie miałam mocnych mięśni brzucha ale teraz mam wrażenie, że są totalnie zwiotczałe i zastanawiam się jakie ćwiczenia byłyby najlepsze. Myślałam o A6W ale widzę, że opinie różne. Co doradzicie?
tunrida, cierpienie Ja Was rozumiem. 🙂 Dlatego właśnie mnie też już tu nie ma jakiś czas. Byłam bardzo zmęczona tym wszystkim. Ciągle się nakręcałam, nawet sam wątek na liście mnie wkurzał. Teraz też oscyluję pewnie jakieś 3kg na plusie (czyli ok. 65kg). Będzie fajnie laski.  :kwiatek:
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
14 czerwca 2014 21:23
tunrida bardzo ładnie i zgrabnie 😉 i dobrze Ci w stroju w takim jasnym kolorze 🙂
rosek laska 😀 jakie nogi 😉
Dziecko stwierdziło, że wyglądam jak prostytutka, a mąż, że wyglądam jakbym ukradła strój córce nastolatce.
Czyli - jest dobrze. W sam raz na wakacje nad Morzem Czarnym z Rumunkami na plaży.  😁
ja mam za sobą słaby dzień. Myślę patrzę i chcę inki. I bułeczki z wędliną, serem i pomidorem. Bardzo chcę i mocno myślę.

chleb sodowy z pomidorem i ogórkiem- w sensie kanapki
zupa minestrone- na dwa podejścia, bo dużo mi wyszło 0.6litra
rosół
2 kolby kukurydzy.


I chce mi się palić(rzuciłam dwa lata temu), i chce mi się Inki. I kanapek  🙄 🙄 🙄

ALE czuję się rewelacyjnie. Jem duże porcje tak jak lubię, a wstaję z płaskim brzuchem, moje problemy trawienne znikły. Póki co jestem zadowolona.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się