Co mnie wkurza w jeździectwie?
lilid jakoś nie chce mi się wierzyć w tych wszystkich właścicieli, którzy to tak bez żadnych problemów sami prawidłowo strugają kopyta. Biorąc pod uwagę, jaki wielki jest problem ze znalezieniem kowala, który zrobi to prawidłowo...
Kopyto to nie drewniany klocek, co to go starczy z grubsza ociosać i "bedzie" 🙄 A notorycznym "troszkę nieprawidłowym" struganiem można konia doprowadzić do takich problemów z całym aparatem ruchu, że hej.
Co do zdjęcia Arlyn -czy sędziowie muszą miec przepisy, żeby zobaczyć, jak wielkie dziewuszysko siedzi na malutkim kucyku?? A co na to kręgosłup konika? Też potrzebuje odpowiednich przepisów? 😉 Tutaj raczej ogólne prawo dotyczące znęcania się nad zwierzętami.
Gaga -dałabyś swojego ukochanego kucyka pod taka dziewuchę? Bo ja niestety nie 🙁 Ale każdy ma inne priorytety. Może puchar jest ważniejszy...
Ja znam takiego konia, co był przez właściciela po kursie samodzielnie strugany. Strugany, strugany, strugany, potem trochę do krwi, a potem juz nie mógł chodzić, wiec był dalej strugany, na końcu nie mógł stać.
Jeśli coś się dzieje to wezwanie weterynarza jest dla mnie oczywiste ... Z ręką na sercu, kto z Was, dbających o konie, sobie/swoim dzieciom robi co roku morfologię i milion innych badań z profilaktycznym prześwietlaniem stawów włącznie. Jeśli tak, to jestem pełna podziwu ... Ja chodzę do lekarza jak się coś dzieje, profilaktycznie tylko do dentysty na przegląd. A stać mnie na wykonanie wszystkich zalecanych prywatnie, tylko jakoś nie uśmiecha mi się spędzenie całego wolnego czasu u lekarzy ... Wolę pojechać w teren 😉
Dzieci raz do roku morfologia i ortopeda. Stomatolog raz na pół roku lub raz na 3 miesiące. Ortodonta - w razie wskazań stomatologa. TAK, z ręką na sercu ...
Poświęcamy na to czas z mężem, bo to nasze dzieci i jesteśmy z nie odpowiedzialni tak samo jak za to, żeby chodziły do szkoły czy nauczyły się angielskiego. Dzieci nie pracują stawami jak konie więc im nie prześwietlam, koniowi zresztą też co roku nie prześwietlam.
Murat-Gazon nie mówię o wszystkich wszystkich, tylko tych, którzy bardzo chcą. Jak bardzo chcą, szukają, czytają, uczą się, to mogą. Sama idea godna pożałowania nie jest, zwłaszcza, że jak sama zauważyłaś, tak ciężko znaleźć dobrego kowala, który jeszcze dojedzie, jak trzeba.
Strzyga profi-kowale też miewają takie "osiągnięcia".
Wpadki zdarzają się i właścicielom, i specjalistom - moim zdaniem we wszystkim trzeba szukać jeśli nie złotego środka, to przynajmniej mniejszego zła. Po prostu.
rzepka, wolę cięższego ogarniętego jeźdźca, niz lekkiego, któy narobi bałaganu. Wbrew pozorom masa to nie całość "problemu". Sędziom można powiedzieć, ze kuc trudny i trzeba go przepchnąć i nic się nie zrobi przy takim tłumaczeniu. Ni ma na to paragrafu
Co innego gdyby było widać, ze wysiłek jest ponad siły kuca, ale po pucharze widzę że ponad siły jednak nie jest... - nie że popieram ,ale wiem jak to wygląda czasami z loży sędziowskiej właśnie :/
Strzyga a to jest ponoć w ogóle problem - że narobiło się po "niedzielnych kursach strugania" wielu takich, co to już myślą, że umieją.
Taki kurs fajna rzecz, np. po to, żeby mieć jakąś podbudowę teoretyczną i umieć spojrzeć trzeźwiej na kopyta swojego konia i to, co z nimi robi kowal. Ale łapać się od razu za nóż i tarnik? 🤔wirek:
Moja kowal nieraz opowiadała, że jak widziała takie konie, co to pańcia strugała, to się włos na głowie jeżył, każde kopyto w inną stronę...
Murat-Gazon, ja to widuję dość często , nóż się w kieszeni otwiera (i to nie kowalski 😉)
To naprawdę niestety potrafi zabić konia 🙁
A potem człowiek się wkurza, bo tłumaczy takiej jednej z drugą, że koń ma nieprawidłowe kopyta, że źle chodzi, że to tamto - nieeee, jest dobrze i koniec. "On tak ma".
I to mnie właśnie wkurza w jeździectwie i nie tylko. IGNORANCI. Bo jak ktoś ma trochę oleju w głowie to będzie się uczył, czytał, pytał i poprosi specjalistę, żeby zerknął, podpowiedział. A taki spec od wszystkiego, najmudrzejszy nie dość, źle robi, zepsuje to jeszcze będzie się upierał, że tak ma być i nie masz pojęcia. A najgorzej jak nie jest to jeden spec-ignorant tylko cała stajnia takich. Człowiek traci wiarę w ludzi :/
Murat-Gazon ok, nie mówię, że nie. Stoję w stajni, gdzie prawie wszystko stoi podkute i nikt kopyt sam nie tyka i... no, różowo nie jest. Zawsze lepiej chodzić na te kursy, dokształcać się, pytać, szukać i na końcu samemu nie ciąć albo nawet ciąć tylko na doczekaniu na kowala, niż powierzać kowalowi 100% zaufania w kwestii kopyt. Z moich obserwacji wynika, że właściciele w rękach "profi" często (nie zawsze!!!) zwalniają się z odpowiedzialności za konia. Zawsze się człowiek więcej nauczy dążąc do samodzielności pod warunkiem, że nie popadnie w samozachwyt nad swoimi umiejętnościami - przynajmniej będzie lepszym obserwatorem procesów, które zachodzą w tych kopytach i nie tylko.
Poza tym dyskusja nie była o tym, czy to dobry pomysł, tylko czy się da. Otóż o ile z zębami, diagnozowaniem kulawizn i innych chorób niespecjalnie, to z kopytami owszem - da się. Na bardzo wymagających warunkach, ale się da.
lillid Da się. Tylko najpierw trzeba sobie zdać sprawę, że to nie są tylko kopyta, tylko aż kopyta, czyli podstawa całego konia. Kiedy ktoś ma chęci w to się bawić to nie widzę problemu, tylko niech nie eksperymentuje na własną rękę, a edukuje się i ćwiczy pod okiem specjalisty 🙂
Sivens dokładnie o to chodzi.
A kursy są doskonałą rzeczą jako podstawa wiedzy teoretycznej, którą jednak wypadałoby mieć. A zauważam dość często, że kopyta to taki temat traktowany trochę po macoszemu. Ktoś ma jakąś tam wiedzę o żywieniu, o sprzęcie, o chorobach, a kopyta? No są. Takie cztery puszki na dolnych końcach konia.
Murat, Sivens no to mamy konsensus. I zgadzam się, że kopyta traktuje się po macoszemu, a przecież problemy kopyt z czasem przenoszą się do góry. Mój koń bardzo zadbał o moją edukację w tym zakresie, mimo problemów po drodze jestem mu naprawdę wdzięczna. Żeby nie było - goszczę kowala regularnie co 6 tygodni, ale był czas, że sięgałam regularnie po tarnik, na szczęście już nie muszę.
Dostała puchar tylko dlatego że najmniejszy koń z tego co kojarzę (jechała przed konkursem normalnej wielkości koni). A co do sędziów... Mogli zareagować, ponieważ koń szedł najpierw skoki potem bryczki i jeszcze musiał wrócić do domu na nogach... I nie był przepychany bo to kuc który startuje tam co roku... I nigdy nie kończy parkuru...
arlyn, powtórzę: na podstawie jakich przepisów sędziowie mieli zareagować? Sądzisz, że przy ileś tam dziestu koniach sędziowie widzą jak konie przyjeżdżają na zawody?
Poza tym koń ma prawo startu 2 razy w ciągu dnia, nie ma w tym nic nadzwyczajnego
Co do startów co roku - co roku jest dokładnie ten sam skład sędziowski? Jest jakiś przepis, który pozwala sędziemu na nie dopuszczenie pary do konkursu z powodu nie skończenia konkursu rok wcześniej?
Ponownie napiszę: nie popieram takich działań, ale aby cokolwiek zrobić trzeba mieć poparcie przepisów... inaczej się nie da.
arlyn, a zgłosiłaś sprawę sędziom?
Na zawodach skokowych nie bywam więc nie wiem jakie są procedury ale zakładam, że jest tak jak u nas, czyli że u sędziego/stewarta/w biurze zawodów można zgłosić protest bądź przypadek znęcania się. Abstrahując już od tego, co pisze _Gaga (jak już wspomniałam, na skokowych przepisach się nie znam) i tego, czy z kucem jest coś nie tak czy nie - czy w trakcie zawodów zrobiłaś coś w kierunku zgłoszenia sytuacji, która wg Ciebie jest patologiczna i nie powinna mieć miejsca?
Swoją ścieżką - nie napisałaś co sądzisz o ochronie kręgosłupa szyjnego, której tak poszukiwałaś (a ja wstawiłam). 😉
[/quote]
Znam. Tzn wiem, że taki produkt istnieje, na żywo nie widziałam. Pomijając, że to jednak jest (chyba) moim zasięgiem finansowym to źle się wyraziłam - potrzebuję czegoś co chroniłoby w trakcie jazdy a nie tylko jak lecę. W ogóle nie wyobrażam sobie jazdy w czymś takim, zwykła ochronna (może była słaba, raz przymierzałam z ciekawości) mnie całkowicie usztywnia, tzn czuję się jak w zbroi i nie potrafię swobodnie jechać ... Ale ja przypadkiem do terapii SI jestem tylko za moich dziecięcych czasów tego nie było ... Czego nie żałuję, bo podwórko + stajnia i jakoś funkcjonuję.
Ja naprawdę nie chciałam burzy wywołać. Ale dobrze, że takie rozmowy wychodzą, bo można na wiele rzeczy spojrzeć z innej strony co nie musi od razu powodować zmiany przekonań.
SzalonaBibi, w takim razie mówimy o kompletnie różnych rozwiązaniach, bo kamizelka pneumatyczna jest to najzwyklejsza , miękka kamizelka, nie usztywnia w ogóle. Ty mówisz o kamizelce crossowej, na którą można tę pneumatyczną założyć jako dodatkowa ochrona.
Nie wiem co to jest terapia SI... nie rozumiem też niestety potrzeby ochrony kręgosłupa szyjnego w trakcie jazdy - ten odcinek kompletnie nie jest obciążany raczej...
swoją drogą, jeśli ktoś ma problemy z plecami/stawami/mięśniami/czymkolwiek od jazdy konnej - polecam ogólnorozwojówkę, really. Siłownia i ćwiczenia na plecy, głębokie mięśnie brzucha i co tam boli/nie daje rady. Albo ćwiczyć w domu. W zeszłym roku 3 miesiące przesiedziałam w stajni od rana do nocy (5-18 na ogół) i ćwiczenia pod okiem trenera 3xw tygodniu (wychodziło po 1,5-2h) czyniły cuda. Nagle wszystko przestao boleć jak ręką odjął, a wcześniej jak wsiadałam na piątego konia to czułam każdy krąg obijający się o sąsiednie
[quote author=_Gaga link=topic=885.msg2584588#msg2584588 date=1471373565]
SzalonaBibi, w takim razie mówimy o kompletnie różnych rozwiązaniach, bo kamizelka pneumatyczna jest to najzwyklejsza , miękka kamizelka, nie usztywnia w ogóle. Ty mówisz o kamizelce crossowej, na którą można tę pneumatyczną założyć jako dodatkowa ochrona.
Nie wiem co to jest terapia SI... nie rozumiem też niestety potrzeby ochrony kręgosłupa szyjnego w trakcie jazdy - ten odcinek kompletnie nie jest obciążany raczej...
[/quote]
Równy i zdrowy może obciążony nie jest ... Ja mam takie zmiany zwyrodnieniowe, że niektórzy lekarze mówią, że nie powinnam jeździć ... Wbrew pozorom przy jeździe pełnym siadem obciążony jest bardzo. A jest on najmniej chroniony mięśniami. Przez to, że mało pracuje nie ćwiczy się też automatycznie w trakcje jazdy ... Na wiosnę mnie tak trafiło, że przez ponad miesiąc prawie nie mogłam ruszyć ręką ...
SI to modna ostatnio integracja sensoryczna ... zaburzenia równowagi, kłopoty z koordynacją, nieumiejętność planowania ruchu - to problemy "wewnątrz". A "na zewnątrz" to najczęściej nadwrażliwość na pewne bodźce ... Generalnie nieadekwatne do sytuacji odbieranie bodźców ... Coraz więcej się o tym mówi, bo dzieci same szukają rozwiązań i stymulacji czyli często łażenie po drzewach, gotowanie zupy z błota i tym podobne zabawy na podwórku dają radę. A coraz mniej mają takich możliwości ... W skrajnych przypadkach człowiek (nawet dorosły, bo to zostaje najczęściej) nie potrafi wykonać prostego zadania ruchowego czy powtórzyć ruchu po instruktorze, albo nie jest w stanie znieść pewnych bodźców ... Często zaburzenia SI towarzyszą zaburzeniom ze spektrum autyzmu, ale nie zawsze ... Dłuuugi, obszerny temat.
swoją drogą, jeśli ktoś ma problemy z plecami/stawami/mięśniami/czymkolwiek od jazdy konnej - polecam ogólnorozwojówkę, really. Siłownia i ćwiczenia na plecy, głębokie mięśnie brzucha i co tam boli/nie daje rady. Albo ćwiczyć w domu. W zeszłym roku 3 miesiące przesiedziałam w stajni od rana do nocy (5-18 na ogół) i ćwiczenia pod okiem trenera 3xw tygodniu (wychodziło po 1,5-2h) czyniły cuda. Nagle wszystko przestao boleć jak ręką odjął, a wcześniej jak wsiadałam na piątego konia to czułam każdy krąg obijający się o sąsiednie
Niby wiem, ale tak trudno zmusić się jak nie boli ... A jak boli to już trochę za późno, żeby tylko ćwiczyć ... Cóż, metryka się odzywa ...
Moje są super wygodne ... Poprawiam co mogę nieustająco a i doświadczenie mam ... Po moich jest nieźle, gorzej jak "robię" konie młode czy tzw "popsute" ... W tym roku na szczęście nic nie było. Ale to też nie najlepiej, bo zawsze coś wpłynęło na konto jak były ... Najgorsze są przestoje. Ja po prostu muszę ruszać się non stop. Zimą "popsuło" mi się kolano pewnie kręgosłup był tego skutkiem, bo nie mogłam nawet chodzić przez kilka tygodni. Starość, czyli "peseloza" jak mówi moja przyjaciółka (równolatka) :/
SzalonaBibi, integracja sensoryczna według behawiorystów to najgorsze zło niestety.
Aż muszę się wyżalić...
Wkurza mnie, że "ośrodki jeździeckie" nie kochają zwierząt... kochają pieniądze przez nie generowane 🙁 (nie wrzucam wszystkich do jednego wora, więc wybaczcie zaokrąglenie słów)
Dobija mnie do ziemi, że przez 2 miesiące wakacji konie szaleńczo pracują po ileś tam godzin dziennie i rozumiem, że dzieciom które przyjeżdżają nie do końca wpadnie do głowy ile ten koń już przewiózł na swoim grzbiecie i ile przeszkód skakał przez ten okres i ilu młodych adeptów uczył... Ale starsze dzieciaki mogłyby trochę o tym pomyśleć, a nie tylko, że on tu jest, on zapłacił to wymaga by konie były w full siłach do pracy i tyle! A najgorsze jak jeszcze kadra ma gdzieś ile te konie przepracowują, i zamiast wyluzować z jazdami tak by dzieci miały je atrakcyjne i przyjemne i dużo się nauczyły, ale by konie nie były wykończone, tylko heja ile fabryka dała 🙁((
SzalonaBibi, integracja sensoryczna według behawiorystów to najgorsze zło niestety.
Myślę, że złem jest robienie cyrku z takich ćwiczeń. To powinno dziać się samo przy okazji innych aktywności ... Dobrze to widać u moich pacjentów na hipoterapii.
Ja jestem strasznym nadwrażliwcem i pewne rzeczy trudno mi znosić ... Naprawdę, jak człowiek nie przeżył to mu się wydaje, że to fanaberia a to bywa ogromny problem. Muszę się zmuszać do rzeczy, które dla przeciętnej osoby są czymś naturalnym i niezauważalnym.
Piaffallo, serio aż tak źle tam jest? Na zdjęciach sprzęt i konie wyglądają całkiem ok, chyba tylko jedno ciemnogniade takie mocno szkapkowate jest. I nie wiem co dokładnie masz na myśli, ale skakanie na koniu rekreacyjnym 80cm nie wydaje mi się formą przemocy, to koń rekreacyjny to jakiś inny jest od konia "sportowego" (czyt startującego na regionalkach 😉) i mu nogi odpadną? Chyba że chodzi o czestotliwość albo nieprofesjonalność podejscia, to rozumiem.
Ale starsze dzieciaki mogłyby trochę o tym pomyśleć, a nie tylko, że on tu jest, on zapłacił to wymaga by konie były w full siłach do pracy i tyle!
Ja na obozy to dawno za stara jestem, ale jako klient płacę i wymagam tj nie bede wozić czterech liter na ledwo żywej szkapie, a jak ktoś mi szkapę zaoferuję to wezmę zabawki i sobie pójdę. Jednak jakbym wykupiła turnus wożenia tyłka na koniu to oczekiwałabym konia w full siłach do pracy, co w tym dziwnego? 🙂
A bycia instruktorem w kolonijnym młynie nie zazdroszczę, właściciel sie przeliczył z możliwościami i ściągnął za dużo dzieciaków, dzieciaki w sumie tylko chcą tego co im obiecano, a ty bądz mądra i to ogarnij...
potrzebuję czegoś co chroniłoby w trakcie jazdy a nie tylko jak lecę.
SzalonaBibi, a może to?
http://www.backontrackproducts.com/People-Products/Back-Braces-Neck-Covers/Neck-Cover-p301.htmlPiaffallo, I nie wiem co dokładnie masz na myśli, ale skakanie na koniu rekreacyjnym 80cm nie wydaje mi się formą przemocy,
kokosnuss, ja nie wiem dokładnie o której stajni jest mowa, ale byłam kilkukrotnie instruktorem na wakacjach, jeśli konie pracują 4 godziny dziennie bez przerwy to na przykład godzina z treningiem skokowym+3 godziny z galopadą w terenie to jest dla nich po kokardkę. Na każdą jazdę masz zestaw wypoczętych dzieciaków, a co godzina koniom ubywa sił tym bardziej, że czym później to tym mniej zaawansowane grupy, więc większe telepanie po plecach.
Jak porównam to do mojego konia, który wczoraj wyszedł na padok a potem popracował trochę ponad godzinę i z tego powodu miał dzisiaj tylko padok, to skakanie na takich koniach z tatersalu jest dla nich obciążające 🙁