Co mnie wkurza w jeździectwie?


Pozatym jazda wygląda z nimi następująco: stęp (a spróbuj się tylko "wyrwać" do kłusa, to odrazu będzie pogadanka  🙄 ), 5 minut kłusowania, kilka okrążeń galopem, znowu 5 minutek kłusa i do stępa- luźna wodza. Jeśli się uda jakieś cavaletti przejechać, to dzień jest wesoły. 😵

(podkreślenie moje) no przepraszam, ale czy ja dobrze zrozumiałam, że chciałabyś pominąć rozstępowanie konia przed jazdą?
caroline   siwek złotogrzywek :)
20 kwietnia 2010 22:44
[quote author=Drata link=topic=885.msg561437#msg561437 date=1271791761]

Pozatym jazda wygląda z nimi następująco: stęp (a spróbuj się tylko "wyrwać" do kłusa, to odrazu będzie pogadanka  🙄 ), 5 minut kłusowania, kilka okrążeń galopem, znowu 5 minutek kłusa i do stępa- luźna wodza. Jeśli się uda jakieś cavaletti przejechać, to dzień jest wesoły. 😵

(podkreślenie moje) no przepraszam, ale czy ja dobrze zrozumiałam, że chciałabyś pominąć rozstępowanie konia przed jazdą?
[/quote]
przecież płaci za jazdę, a nie za stępowanie konia... 😉 ...to se chce pojeździć, czaisz? 😉
nie nooo, sorry Caroline, głupoty plotę  🤦
😀iabeł:
Poza tym co to znaczy "wyrwać się do kłusa"? Sądziłam, że o tym, jakim chodem i w jakim kierunku przemieszczają się konie na jeździe decyduje instruktor  🤔

[quote author=kare_szczescie link=topic=885.msg561523#msg561523 date=1271794288]
A mnie wkurzają niesamowicie ludzie, którzy przyjeżdżają do szkółek, jeżdżą na szkółkowych koniach, które chodzą po x godzin dziennie i chcą galopować, skakać i nie wiadomo co jeszcze.
[/quote]

A najgorsi są ci, których wątpliwe umiejętności nie pozwalają no robienie czegokolwiek więcej, ambicje mają duże, a chęć do nauki już mniejszą  🙄
Moon   #kulistyzajebisty
21 kwietnia 2010 06:39
A mnie wkurzają niesamowicie ludzie, którzy przyjeżdżają do szkółek, jeżdżą na szkółkowych koniach, które chodzą po x godzin dziennie i chcą galopować, skakać i nie wiadomo co jeszcze. A jak prosi się o pomoc, to są oburzeni, bo oni przyjechali na jazdę i chcą mieć konia osiodłanego i wyczyszczonego. No ale przecież ponoć kochają konie, a nie samą jazdę.

Mnie poza tym strasznie wkurzają ludzie, którzy na owe jazdy przyjeżdżają jeszcze spóźnieni i są wielce zdziwieni, że:
a) koń nie jest czysty
b) nie jest osiodłany
c) że sprzęt do jazdy trzeba sobie przynieść z siodlarni
Uwielbiam takie szanowanie czasu instruktorów.  😫

A po owej jeździe, ledwo dotkną nogami ziemi to już są w samochodzie, odjeżdżając. Konia najlepiej wpakować do boksu, sprzęt rzucić na ziemię i srru. Już ich nie ma. Zero zaczyszczenia, czy choćby pozostawienia po sobie porządku. To, plus ogólnie nieogarnięcie w stajni/na placu wywołuje u mnie wręcz furię.  😵 - ale powtarzam się: oni kochają konie, a nie tylko jazdę konną.  🤔wirek:
Poza tym co to znaczy "wyrwać się do kłusa"? Sądziłam, że o tym, jakim chodem i w jakim kierunku przemieszczają się konie na jeździe decyduje instruktor
Czasem ludzie próbują różnych rzeczy. Myślą, że instruktor nie widzi i oni sobie zakłusują na krótkiej ścianie albo spróbują
"pozbierać konika" przebierając raz jedną, raz drugą łapą 😵
Siss   Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
21 kwietnia 2010 08:00


Pozatym jazda wygląda z nimi następująco: stęp (a spróbuj się tylko "wyrwać" do kłusa, to odrazu będzie pogadanka  🙄 ), 5 minut kłusowania, kilka okrążeń galopem, znowu 5 minutek kłusa i do stępa- luźna wodza. Jeśli się uda jakieś cavaletti przejechać, to dzień jest wesoły. 😵



Ja podpisuje się pod tym. oczywiście nie wszystkie jazdy tak wyglądaja i nie wszędzie ale miałam kiedyś nieprzyjemność jeździć w jednym klubie gdzie instruktorka dała konie i 'róbta co chceta' dwa razy sprawdziła czy nikt na jeździe sie nie zabił a potem sugerowała żeby jeszcze nakarmić konie wyczyścić i pozamiatać korytarz, podczas gdy wspomniana instruktorka piła kawe i popychała pierdoły z koleżankami które miały prywatne konie wstawione do pensjonatu... i nauczyłam się, że jak nie ma się swojego konia to nic właściwie nie można zrobić... Ale na szczęscie etap klepania tyłka na szkółkowych koniach mam już za sobą 🙂
Nie będę cytować komu odpowiadam, bo mówię ogólnie 😉.

W sumie, to nie mam czego prostować, bo poprostu wypowiedziałąm się na temat tego, co mnie w szkółkach wkurza  😉 .

Ale skoro pytacie. Napewno to, że konia trzeba rozstępować przed jazdą jest konieczne, ale stępowanie konia 25 minut (połowę jazdy) może być denerwujące.
Pozatym zapomniałam napisać (co do "nauczania" instruktora), że jak tylko jakieś dziecko umie w miarę pożądnie zagalopować, odrazu instruktor sugeruje mu zakładanie ostróg dla wmacniania pomocy  🤔wirek: . Potem (dziwić się czemu) koń galopuje przez calą jazde, bo z każdym krokiem ostroga wbija mu się w bok, a instruktor siedzi z wesołą miną, że konie są "do przodu" ;O.
Podobnie z czarną wodzą i innymi 'pomocami'.

A co do jazdy instruktora, to nie mam nic przeciwko, tylko bardzo denerwujące jest jak pewien pan instruktor wsiada sobie, a niech reszta robi sobie co chce, byle by nie galopowali (a najlepiej to stali w miejscu  🙄 ), bo mu jeszcze drogę zajadą.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
21 kwietnia 2010 16:58
Drata, zejdź na ziemie w której szkółce jeździeckiej ktoś jeździ w ostrogach i na czarnej  🙄
przeważnie to są konie tuptusie co idą jeden za drugim a instruktor jak jest wporzadku stara się by jazda była mila dla wszystkich bo jakby nie patrzeć to rekreacja jest rekreacja ma człowieka relaksować i ma to być odpoczynek i przyjemność w jednym a zarazem formy uprawiania jakiegoś sportu rekreacyjnie.
jak ktoś liczy na to by coś więcej się nauczyć to najlepiej umawiać się na jazdy indywidualne.
sama jestem instruktorem w większości prowadzę jazdy indywidualne i wtedy poświecą się czas dla tej osoby. mając 4-7 koni na jeździe ciężko jest wszystkich na raz ogarnąć zakładając ze ujeżdżalnia jest duża i jeżdżą sami nie w zastępie.

mnie strasznie wkurza narzekanie na instruktorów że im się nie chce, rozumiem że nie zawsze jest dzień ochota itd ale patrząc za jaką kase niektórzy instruktorzy pracują i ile godzin dziennie to im się nie dziwie. co nie oznacza ze pochwalam siedzenie na jeździe picie kawy i urządzanie sobie pogaduszek z osobami stojącymi obok
Solina ja mam pod własnym nosem instruktora któremu się nie chce. Na jeździe sporo koni, zero ogarnięcia sytuacji, i Ci ludzie odkąd pamiętam zawsze jeżdżą tam samo, zerowy progres. I nie wszystkie konie to miłe tuptusie. Tak też się zdarza...

Ale jest i równiez szkółka gdzie koni jest max 4, widać postępy, konie grzeczne, jest możliwość startu w zawodach 🙂

Są ludzie taborety niestety...
Ja raz byłam w stajni, która była wychwalana przez wszystkich wokół, jakie tam są cudowne konie, cudowny instruktor i w ogóle jak to wszyscy wszyscy kochają tą stajnie. Dość dużo ludzi tam jeździ, no i jak wszyscy tak wychwalają.. Pojechałam się przekonać.
Okazało się, że 1 koń miał grzyba, czy jakieś takie cholerstwo na kłębie, drugi był obtarty, chodziły na oklep pod rekreacją.. No dobra, nie jest tragicznie. Ja wsiadłam na tego wałaszka, który był obtarty, no ale trochę na oklep już przejeździłam, więc normalnie sobie dawałam radę. Po zakłusowaniu instruktorka popatrzyła na mnie 0,5 minuty, zobaczyła, że nie spadam i zajęła się.. pisaniem smsów.
Konie były na.. mocno średnim poziomie (rady instruktorki, kiedy jakiś próbował uciekać do wewnątrz placu, to było "ciągnij zewnętrzną wodzę!"😉. Po pooglądaniu 3 jazd mogłam powiedzieć, co dokładnie Pani instruktor będzie kazała robić za chwilę-jazdy prowadzone schematowo, każda identyczna. Jak Pani instruktor nie pisała smsów, to gadała z ludźmi siedzącymi na ujeżdżalni, albo szukała sobie innego zajęcia, jeżdżących miała gdzieś. Wsadziła na tego obtartego wałaszka, który miał dość twardy kłus, 11 letnią dziewczynkę, która ledwo zaczęła jeździć. Dziewczynka w kłusie odbijała się od grzbietu na wysokość 15cm 🤔 Siedziała strasznie skulona, a rada Pani instruktor? "Spróbuj wysiedzieć". Ja stałam obok placu i musiałam powiedzieć tej dziewczynce, żeby się odchyliła i spróbowała rozluźnić. Nadal się od grzbietu odbijała, ale już nie na wysokość 15cm, a 5..
Na dodatek po ujeżdżalni biegały psy, w tym jeden owczarek niemiecki Pani instruktor, który tego samego dnia mnie ugryzł, jak siedziałam na ujeżdżalni. Miałam calutkie 2 przednie kły wbite w rękę. I co usłyszałam od Pani instruktor, po tym, jak przemyła mi to i zakleiła plasterkami (nawet nie bandażem 🤔)? Że "ja panikuję" i "że to wcale tak nie boli".. Chociaż przez następne 3-4 godziny, co jakiś czas krew mi ciurkiem ciekła.
Drugiego dnia (miałam zostać tydzień) instruktorka stwierdziła, że "dlaczego chcę wyjeżdżać, przecież już jutro będę mogła jeździć.. Nie mogę zginać ręki? To nic, przecież dobrze jeżdżę, mogę jedną ręką kierować!".
Gdybym miała jak, to już 1 dnia bym się stamtąd wyniosła. Pojechałam 3 dnia, bo dopiero wtedy załatwiłam transport do domu.
Sportem w tej stajni się zajmują inni ludzie, porządni trenerzy, jak oglądałam treningi, to podobało mi się na prawdę.. Ale rekreacja ostro kuleje. 🤔 I najbardziej mnie w tym wszystkim rozwala to, że wszyscy tak kochają tą stajnię, jakiego focha rzucili, jak stamtąd wyjeżdżałam wcześniej. 🤔

Aha, zapomniała bym. W tej stajni mój trener sędziował na odznakach. I Pani instruktor na swoim szportowym koniu, prawie nie zdała brązowej.
A, tak, znam to. Byłam w wakacje na obozie w stajni, którą wszyscy wychwalają. Że tak cudownie, świetnie i w ogóle... Zacznę od tego, że trzyletnie konie chodziły w rekreacji. Mało tego, często pod początkującymi. Widziałam, jak trzyletnia klacz skakała metrówki. Pomijając to, że właśnie ta klacz jeszcze rok temu zaliczała się do "źrebaków do opieki", to nic. Właśnie, na obozach w tej stajni obozowicze opiekują się źrebakami przez tydzień. Moja znajoma rok temu miała pod opieką tę klacz. Poza tym ledwo kobyły wyrosną ze źrebaków, już są źrebne...
Jazdy takich zupełnie początkujących wyglądają tak: zero lonży. Wieczorem, po naszych jazdach, jazdy mieli klienci. Był taki pan, który mi mówił, że będzie pierwszy raz na koniu. Miałam mu wtedy pomóc przygotować konia. Poszedł na jazdę, miał kłusować samodzielnie. Żadnej lonży. Z galopem było to samo - ani lonża, ani prowadzenie konia w ręku. Po prostu, samodzielny galop. Dodam jeszcze, że prowadził mi raz jazdę 16-letni stajenny, bez kursu instruktorskiego...
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
28 kwietnia 2010 16:17

To jest właśnie straszne, jak konie są zajeżdżane w zbyt młodym wieku (bo ujeżdżonego lepiej będzie sprzedać).... Czasami, jak przeglądam sobie konie na sprzedaż (na allegro np.) i widzę trzyletniego lub młodszego konia i opis pod spodem, że jest w treningu ujeżdżeniowym i skokowym i zdjęcia tego konia skaczącego to prawie wychodzę z siebie. 😵
A mnie ostatnio w kurza jeździectwo w ogóle, a najbardziej ludzie jeździectwem się parający  🤦
Ucieknę, zaszyję się na wsi i będę jeździć z koniem po lesie, ot co.
groszek
rudazaraza   Bo rude jest piękne.
29 kwietnia 2010 18:02
Najgorsze jest to, że ogólnie w polskim jeździectwie zaczyna się skakać konie mające 3-4 lata. Według mnie jakakolwiek praca nad skokami powinna być rozpoczęta w wieku 5 lat. Ale u nas 4-latek na zawodach to norma, co ma na celu tylko "podniesienie" wartości konia, a w efekcie te konie mają duże problemy z nogami. Znam konia który w wieku jakiś 7 lat chodził konkursy P, N, został wycofany ze sportu bo "jego możliwości się skończyły", a teraz całe wakacje przestał w boksie bo odezwały się skoki. 3-4 letni koń jeszcze rośnie i takie obciążenia nie są raczej wskazane. Polskie jeździectwo bardzo mocno kuleje...
I niestety takie rzeczy widzę u osób jeżdżących długie lata, a nawet w stajni prowadzonej przez byłego Mistrza Polski.
rudazaraza  skoro są czempionaty dla 4-latków, to pewnie  dla mądrze prowadzonych koni nie jest to duże przeciążenie. Gdyby tak było, pewnie przepisy zostałyby zminienione. Dla 7 -latka P i N to też nie jest jakiś szalony wyczyn, oby tylko robić wszystko z głową
rudazaraza   Bo rude jest piękne.
30 kwietnia 2010 07:50
Ale nie wszystkie takie konie przygotowywują świadomi trenerzy zdający sobie sprawę z tego co robią. Koń przed skokami musi być do tego odpowiednio przygotowany fizycznie, a wiele osób to pomija.
A mnie ostatnio w kurza jeździectwo w ogóle, a najbardziej ludzie jeździectwem się parający  🤦
Ucieknę, zaszyję się na wsi i będę jeździć z koniem po lesie, ot co.

Czyli w sumie tak jak ja! hehehe
Może nie dosłownie, ale po powrocie z Niemiec, gdzie startowaliśmy niestety nie znalazłam miejsca dla siebie w naszym zaściankowym światku jeździeckim i zaszyłam się z koniem na wsi
groszek
Podpisuje sie pod opiniami na temat szkólek niestety
a co do nauczania jak slysze jakas instruktorke krzyczaca "kick, kick" mam ochote podejsc i jej jednego sprzedac 🤬

Duzo tu bylo o wkuzajacych ludziach  któzy przekladaja szmatki (sprzet) nad dobro konia przyklad z mojej bylej  stajni
mloda dziewczyna kupila nie zajezdzonego 3-latka miala  go odrazu ujezdzac a ze konia do lazy nie przyuczyla tylko myslala ze jak mu powie to kon bedzie wykonywal jej polecenia ( ja glupia nie wiedzialam ze konie angielski znaja)
wiec jej nie szlo nie robila z nim nic poza wstawieniem go na prawie rok do stajni gdzie go bezprzerwy pucuje strzyze nawet w styczniu, kon  nie widzial trawy bo by sie jej wybrudzil. Stoji sobie opatulony mnustwem derek, nafaszerowany prochami, a jak sie spytalam dziewczyno co ty robisz ? on byl niegrzeczny to dostaje uspakajajace 😵 , i od tej pory zaczela sie mscic na mnie ze jej uwage zwrucilam 👿
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
30 kwietnia 2010 20:34
rudazaraza ja się z Tobą zgadzam w 100%... Trening skokowy na 3-4 letnim koniu to jest coś strasznego. 😵 Koń powinien być zajeżdżony w wieku 3 lat (jak nie później, zresztą zależy to też od rasy, typu konia; mniejsza z tym), potem powinien mieć czas, żeby się w ogóle przyzwyczaić do noszenia jeźdźca na grzbiecie i pracy pod siodłem.. Dla konia to duża nowość i zmiana.. A niektórzy niestety nie uwzględniają tego, tylko "dawaj" konia na skoki... "Bo wszystkie konie ze stajni skaczą to mój też musi! 3-4 lata to najlepszy wiek, żeby go nauczyć skakać!" - takie podejście niektórych osób mnie przeraża. Wiele koni za wcześnie idzie w trening skokowy, tylko dlatego, żeby potem można było je szybciej i drożej sprzedać (jak już pisałam mnóstwo przykładów jest chociażby na allegro). A potem wszyscy się dziwią skąd choroby nóg i kręgosłupa..Spadły z nieba chyba... 🤔wirek:

perdolinska To, że koń stoi w boksie i na trawę nie wychodzi, bo by się pobrudził to mnie totalnie 'rozwala'. (zresztą to jest powszechne stwierdzenie wśród wielu osób niestety..) 😁
Ciekawe, jakby tak właścicielkę zamknąć (żeby się przypadkiem nie ubrudziła)... 😀iabeł:
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
30 kwietnia 2010 20:54
Mnie baaaaaardzo wkurw**ją ludzie, którzy robią wielkie oczy i naśmiewają się z eleganckich jeźdźców. I mówię tu całkiem serio.
Uważam jeździectwo za sport elegancki, lubię być schludnie ubrana na koniu (skoro kupuję mu ładne szmatki to dlaczego sama mam jeździć w byle jakich ciuchach?). Stać mnie np. na elegancką bluzkę polo i bryczesy z pełnym lejem (walory nie tylko estetyczne) to ubieram. A jak ktoś chce sobie jeździć w podartych bryczesach i wyciągniętym t-shirtcie, to kto mu broni? 🤔
O oficerkach i cylindrze na zawodach nie wspomnę. Na to trzeba sobie jakoś zasłużyć? Może powinni wprowadzić zakaz jazdy w tym poniżej C klasy?
Bardzo mnie to ostatnio wkurzyło. Stać mnie na takie 'zachcianki', podobają mi się, to niech się ktoś nie naśmiewa, skoro mu żal du** ściska 😤
O tak, zgadzam się ze Strucelką.

Utarło się, że konie śmierdzą i są brudne, a to zależy od stajni i pielęgnacji. Także jak zwykle wszystko leży po stronie człowieka. U mnie wszyscy wyglądają elegancko i nikt nikomu wyrzutów za schludny strój nie robi - tak się przyjęło ?
rudazaraza   Bo rude jest piękne.
30 kwietnia 2010 21:14
Favoritta ciesze się że są jeszcze osoby które myślą w ten sposób jak ty. Zauważyłam, że wiele błędów wychodzi od trenerów, a raczej pseudo trenerów. Ostatnio spotkałam się z przypadkiem, gdzie osoba uważająca się za instruktora, o ile nawet nie trenera ( nie posiadając ŻADNYCH uprawnień) prowadziła trening skokowy na którym kazała młodej dziewczynie skakać metrowe przeszkody w wypinaczach. Taki błąd mógł ich wiele kosztować, a jest potem powielany. Nie mówiąc już o tym, że bierze sobie za to niezłą kase. I tak są szkoleni młodzi jeźdźcy.

I też się zgadzam ze Strucelką. Zwłaszcza, że kiedyś byłam wręcz wyśmiewana za to że jeżdżę w ochraniaczach i czapraku, bo tam był to obciach i wywyższanie się, choć nie dla wszystkich. Moją koleżanke dalej to spotyka kiedy próbuje w jakikolwiek sposób zadbać o konia. Ja się przeniosłam i jest mi o niebo lepiej.
groszek
gargulec, a jestes w stanie to uargumentowac ??
Averis   Czarny charakter
30 kwietnia 2010 21:23
gargulec, a mnie wkurza takie gadanie. Jeśli kogoś stać, to daj mu Boże. Jeśli kupuje szmaty kosztem inwestowania w końskie zdrowie/ trening/ komfort, to jest to naganne. Ale sama chęć fajnego wyglądania?
groszek
gargulec, ale za przeproszeniem "co ma piernik do wiatraka" ??
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się