Co mnie wkurza w jeździectwie?

_Gaga, no to nie wiem  👀 Czasami mówię do koleżanki: "no to co, idziemy po te nasze trupki na pastwisko?", tudzież "idę ruszyć chabeciaka".
Facella, dokładnie mam tak samo.
Kurcze, no przecież koń nie otworzy słownika sprawdzajac co dany zwrot oznacza. Nieraz swoje zwałam od darmozjadów, brudasów, łotrów, i nigdy nie widziałąm by robiło to na nich wrażenie. Podobnie jak krzyknięcie "Rusz tę leniwą dupę". Już szybciej brak pochwały za starania sprawia że zmienia się im mina. Zwierzę dostosowuje sie do człowieka który ma je pod opieką, do jego sposobu zachowania, i uczy się tego zachowania. Jak ktoś codziennie wchodzi do stajni krzycząc 'O wy parszywe darmozjady, znowu żryć trzeba wam dać, nieprzydatne gnoje' - ktoś kto widzi to z boku pomyśli "Co za bezduszny typ". A koń pomyśli "O, znowu karmienie". Bo zna ten sygnał i wie co po nim następuje. Bo słyszy to codziennie, a nie ma gazet, internetów i podręczników do psychologii z których wyczyta że powinno go to smucić. Jeden chwyci mocno za uzdę chcąc konia cmoknąć w nochala, drugi by konia cicho skarcić, więc takich "przejawów" można się doszukiwać w codzienności każdego kto obcuje z końmi. Tylko po co?
a mnie wkurza wszelakie uczłowieczanie zwierząt.
np. koń ma gdzieś właściciela a ten mu robi pogadanki w boksie i jest święcie przekonany, że koń to przemyśli. a koń to koń targa potem człekiem.

Mnie to bardziej śmieszy. Tzn. jak koń kimś targa, to jest to mało śmieszne, ale jak ostatnio w takiej sytuacji usłyszałam "jak ty się zachowujesz, przemyśl to sobie!" (plus jeszcze coś tam było, żywcem wyjęte z pogadanki do dziecka grającego w piłkę w salonie, ale już nie pamiętam), to myślałam, że padnę. Na pewno koń wziął to do siebie i poszedł się kajać do kąta na padoku. 😉
kenna, mów sobie do swoich koni jak chcesz. Napisałam przecież wyraźnie, ze:
[quote author=_Gaga link=topic=885.msg2441325#msg2441325 date=1446038527]
to moje prywatne zdanie. Nie czepiam się. Nie moja sprawa jak kto się do konia odzywa...
[/quote]
Ha, ha z racji tego że mam same kobyły, nie licząc przychówku zwracam się do nich wiedźmy , a moje psy doskonale rozumieją komendę spierd.. i bardzo wątpię żeby zamieniły mnie na kogoś, kto będzie i mówił perełki . A psy atakują na komendę całuj , a na komendę patrol nie wypuszczą nikogo z podwórka komu furtki nie otworzę osobiście .
Ja tak w tym temacie dorzuce tylko, że jedyne co działało na takigo karego durnego konia, który jakiś czas chodził z moimi i potrafił się rzucać do ludzi i koni (sytuacja roziązana poprzez areszt delikwenta) to było właśnie "spierdalaj" 🤣 Po tym poleceniu grzecznie szedł sobie gdzieś indziej.
Do swoich też mówię czasami grubasy, tłuściochy, darmozjady, potwory, paskudy. Do jednego mówię też per "wielkogłowy", z racji łba jak dwa wiadra. I czasami "o wy żule dwa", ale to zwykle przy marchewkowaniu 😉 Strasze "bo pójdziesz na parówki!", choć chyba najbardziej mój koń reaguje na swoje pełne imie, "zachowuj się, "nie przeginaj", i "nie wkur.. mnie", z czego to ostatnie używam raz do roku i wywołuje totalny paraliż i panike.
Pogadanki też urządzam, na zasadzie "i nie można było tak odrazu? Trzeba się było tak osioł upierać, potargać, bata w tyłek dostać? Nie można od razu miło?" i zwykle nie w boksie, tylko w siodle, w trakcie pracy, jak już odpuści paskud. Koń raczej mnie nie rozumie, ale wole z nim pogadać, niż to kisić w sobie irytacje 😁 Może i głupie, ale raczej nieszkodliwe.
Waham się, czy się odezwać. Jednak zaryzykuję. Konie nie znają słownika. Ale my znamy. To co i jak mówimy, słówko po słówku, kropla po kropli - kształtuje naszą postawę. Nie tylko jacy jesteśmy tak mówimy (świadectwo o nas), ale i w drugą stronę.
I jeszcze jest coś takiego, jak "uważaj na marzenia bo się mogą spełnić". Jeśli bywa tak, że imię konia(!) ma "moc sprawczą" (tak, to zupełnie irracjonalne, ale zdumiewająco często samosprawdzająca się przepowiednia) to regularne nazywanie konia trupem... 🙁 Może przesąd, ale bym się bała. "Logos" ma swoją moc.
Przy czym święta nie jestem i np. dziś wyrwało mi się "ty chamie jeden, ty kretynie". Zazwyczaj (jak dziś) wyrywa mi się z poczucia bezsilności i strachu... o konia. Dziś - koń osiodłany, przechodzę z przodu żeby poprawić ochraniacz. Konik się cofa, to miękko podniosłam rękę i lekko chwyciłam za wodzę. A ten (wypoczęty) - przytrzymało 2 g? To dawaj w górę, świeca, piruet - wyglebił się na betonie 🙁 (na szczęście nic, zerwał się i kłusem poszedł w długą). No i nie zdzierżyłam.
Pewnie coś rozumie bardziej intencje niż przekaz lingwistyczny . 😉
kupę lat temu jadę parą koni, podkutych na 4 nogi, brukowaną iliczką między domami, lekko w dół. Wysokie, stare kamieniczki, ulica wąska słowem akustyka jak nie wiem co. I nagle, zupełnie nie patzrąc, baba z chodnika wyłazi mi prosto pod konie (a jechałam solidnym kłusem). Jedyne co zdążyłam zrobić to wrzasnąć na cały głos KU....!!!!
babę zmiotło z powrotem na chodnik prawie już pod pyskami koni (hamowałam ale gdzie tam)
Znajomy, który ze mną jechał skomentował to z calkowitym spokojem: "Fajny masz klakson!" 🙄

Czasem dosadny język sie przydaje!
Halo ja też jestem przesądny jeżeli chodzi o  imiona i intencje . Jednemu z ogierków tego rocznych dałem na imię Irydion i rzeczywiście istny z niego demon potrafi przenikać przez ogrodzenia . A co do nazewnictwa to w słowiańskiej  demonologi i przesądach istnieją nazwy anty życzeniowe np daleko nie szukać Niesobia , Nienasz , Krzywosąd , Mściwój itd .
Moja ma Hegemonia. Imie zobowiazuje 😁
Ja mam Safonę. Czyli mam wypatrywac nadmiernego zainteresowania innymi klaczami? 😁
Magda Pawlowicz, oj przydaje się! W sytuacjach awaryjnych nawet bardzo.
Tylko to nie takie proste. Część jeździeckiej drogi minęła mi w takim klimacie, gdzie "joby" leciały obficie, a wraz z nimi nazywanie koni "taki owaki". Uznawałam to za normę. No bo gdy wszyscy tak, to wszyscy, prawda? A potem zmieniłam klimat. Mój trener przez całe życie może ze 4 razy wyraził się o koniu... niekorzystnie (a nadal umiarkowanie, typu "to jednak jest łach"😉. I miał mocne powody. Ludzie już miewają gorzej 🙂
Jednak nawyki z młodości mi zostały. Z trenerem - to wystarczy wyraz niesmaku na twarzy i mnie stopuje. Ale gdy jeżdżę sama, to bardzo żałuję, że ten początkowy klimat był taki... folgujący sobie.

Gniadata, może nie, ale specyficznej wytworności to już można 😁
Błagam was, mojego ślązaka ktoś nazwał Albatros. To się nazywa trafione imię :emota2006092:
halo - co prawda to prawda, przeklinanie w krew mi weszło przy stajni :/ Z jakim przystajesz takim się stajesz, stranie wrednie się w język to wkrada.
halo no, specyficzna to ona jest zdecydowanie, ale z wytwornością to coś jej się niestety rozminęło 😂
Ojjj troszkę chyba przesadzacie... Ja czasem mówie do kobyły baaaardzo łagodnym głosem jak mnie denerwuje "ojjj Ty głupia pindo, niemogłaś czegoś tam zrobić inaczej, ale ty jesteś głupia" , kolejnym razem mówię spokojnym głosem "kocham Cię", a jeszcze innym razem mogę się drzeć na nią ze słowami " jesteś cudowna" - jak myślicie, co lepiej odbierze? Łagodnym głosem "Ty głupia pindo" czy z krzykiem " jesteś cudowna".
To o czym tu mowa to jedynie prywatna sprawa każdego z nas, jak kto odbiera słowa innych. Koń to koń, nic i tak z tego nie rozumie oprócz tonu wypowiadanych słów.
Dla mnie jak ktoś do spokojnie stojącego konia podchodzi, np. żeby go osiodłać, zaczynajac od słów głupi koń, debil itp. A przy okazji Np. zamiast spokojnie konia przesunąć, to od razu leje go łapą po zadzie, po prostu okazuje oraz szacunku do niego. Moze koń nie sprawdzi w słowniku, ale mi się to nie podoba, tak po prostu 😉 przeciez jak mowię, ze chodzi mi o brak szacunku, to mam na myśli jak ktoś to mówi serio, jak nic się nie dzieje, tylko tak sobie podchodzi i wyzywa. Żarty to dla mnie zupełnie inna sprawa, rozumiem i sama tez czasem tak żartuje 🙂
kozdanda, widzisz, ja "pindo" nie powiedziałam nigdy w życiu. W żadnych okolicznościach. Co ma do tego to, że koń nie rozumie?
Ja zauważyłam , że u mnie słownictwo zdecydowanie zmieniło się od kiedy mam konie u siebie. Kiedyś to były "misie-pysie".Teraz srajtuchy i sierściuchy  🙂 A z ciekawostek językowych mam konia, który ze 100% skutecznością na "komendę głosową - k**** m*ć" robił lotne zmiany... Odkryłam to przypadkiem w terenie kiedy się spłoszył i mnie poniósł a ja nie mogąc go zatrzymać sobie zaklęłam... Potem sprawdzone na placu i działa bezbłędnie  🤣
halo to ma to do tego, że to tylko słowa 🙂 Słowa, które konia nie bolą, bo nie rozumie.. Co innego gdybym ją prała batem, uwiązem i wyzywała, tego tez nie zrozumie oprócz tego że ją bije, a ona nie wie za co.
SŁOWA SŁOWA SŁOWA... często wypowiadane na wiatr 🙂
słowa... i myśli mają moc stwórczą  🙂
W moim przypadku nie tworzą nic 😀
Oj, słowa mają moc.... Licho czasem nie śpi. Choć większą moc mają życzenia i pragnienia.... 😉

AnetaW, To u mnie "misie-pysie" się podwoiły 🙂
Ehe jasne! od lat gadam "wygram w totolotka" i NIC.
Gillian, Ano ok, możesz rozumieć to zdanie jak chcesz.

Tak w temacie wkurzania w jeździectwie.... Och, czemu ten sport taki drogi i "krwiożerczy" musi być. Chociaż z drugiej strony.... Teraz chyba i tak jest względnie tanio i dostępnie.
Rany julek. Poluźnij gumkę w gatkach, serio.
Gillian,  😲  Serio? Okej, nie rozwijam tematu.
Właśnie, Lotto!! Dlaczego nie wygrywam w lotka, chociaż tak często o tym myślę, i mówię co bym zrobiła z tymi pieniędzmi...
Wkurza mnie to, ze pomimo tego nie mam hajsu na własne konie w ilości mnogiej, pięknej hali, hektarów na padoki iwgl 🙁
Skoro słowa mają moc, któe koń "rozumie" to dlaczego nie rozumie jak mówie mu np. "zwolnij" albo "teraz zrobimy ładne ustępowanie w prawo, proszę" 🙂
serio? mam się czuć winna że mówię na nie prosiaczki,darmozjady?
a mój ma ksywkę kalegro a mistrzem IO jakoś nie jest,ile bym kalegro nie wołała.
kozdanda, A grasz regularnie? 😀 Ja myślę o Infitini. Iii... widziałam na żywo. Widuję regularnie. Wpadnę zapytać czy mogę sobie zdjęcie zrobić.... 😉 Życzenie spełnione? Ano, spełnione. W jakiejś formie.... 😉 (UWAGA: to pół-żartem, pół-serio)

[quote="kozdanda"]Skoro słowa mają moc, któe koń "rozumie"[/quote]
Nie, nie, tego nie powiedziałam. Bez przesady, żeby koń "rozumiał" w jakikolwiek sposób ludzkie słowa. Może je np. skojarzyć, reagować na głos określonego człowieka, no ale nie rozumie. Ja tam koni nie "umagiczniam" (za bardzo 😉 😉 😉 )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się