Co mnie wkurza w jeździectwie?

Moon   #kulistyzajebisty
10 sierpnia 2013 17:25
Hahaha, a ja myślałam, że to tylko ja jestem jakaś nie teges i po cichu podśmiewuję się z hipoforum, pana WM i jego cudnych teorii  😜
[quote author=ElaPe link=topic=885.msg1846922#msg1846922 date=1376121489]


Co do filmiku "Trening ujeżdżniowy" - mógłby być doskonałą ilustracją dlaczego jednak się jeździ na wędzidle - porównując tę samą parę na wędzidle na tym filmiku



ElaPe, nie wiem kto to na filmiku,ale dosiad pozostawia bardzo dużo do życzenia- po co ten koń przeskakuje jak królik w zmianach? Nie rozumiem czemu buja biodrami jak wiosło, ani czemu tak strasznie wpada ciałem do wewnątrz w ciągach. No i koń jest jechany za mało w przód i do góry żeby te zmiany miały ręce i nogi.

[/quote]

No dokładnie... ja bym kondycyjnie nie dała rady tak pompować🙂 a jakbym mojego konia przy zmianie nogi tak "dziabła po słabiźnie" to czekałby mnie loooot tak długi, że usłyszłabym co on do mnie wtedy mówi; "ochuja...ś?!!! Przecież nie jestem głuchy! Nie drzyj japy!"

A wstawcie ten pierwszy film bo nie moge go tam znaleźć.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 sierpnia 2013 18:39
ojej tam się czepiacie. Nie od razu Kraków zbudowano ani też nikt nie rodzi się z wrodzonymi umiejętnościami do GP i takimż koniem.


Tylko rozchodzi się o to że na tym pasku to wszystko o wiele gorzej wygląda niż na wędzidle

Tu pierwszy filmik z paskiem na szyi

Co do filmiku, to strasznie to wszystko jest wymuszone, sztywne, skulone plecy, takie rzucanie się po siodle...

A wkurza mnie kupowanie przez osobę początkującą niezajeżdżonego konia, ogiera - bo on taki "milusi i przytulaśny"... Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
10 sierpnia 2013 19:48
Ale co do Pana WM, to zachodzi ciekawe zjawisko. Byłam w zeszłym roku na warsztatach SPHB w Sierakowie i w realu wcale nie sprawiał wrażenia fanatyka naturalu, a instrukcje, których udzielał w czasie prowadzonych przez siebie jazd, były bardzo sensowne i z niektórych korzystam do dziś. Nie rozumiem więc, dlaczego na Jego portalu ukazuje się co innego?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 sierpnia 2013 19:54
Ale co do Pana WM, to zachodzi ciekawe zjawisko. Byłam w zeszłym roku na warsztatach SPHB w Sierakowie i w realu wcale nie sprawiał wrażenia fanatyka naturalu, a instrukcje, których udzielał w czasie prowadzonych przez siebie jazd, były bardzo sensowne i z niektórych korzystam do dziś. Nie rozumiem więc, dlaczego na Jego portalu ukazuje się co innego?


zbiera klientów spośród naturalnych?
Denerwuje mnie to, że z konia wszystko wydaje się miodzio, a jak spojrzę na filmik, to popełniam tyle błędów, że głowa mała  👿
Mnie wkurza,że ludzie nie patrzą w ogóle na działanie nachrapnika. Kupują szweda,bo konikowi ładnie,dorzucają skośnik bo tak jest bardziej profi niż bez,a meksykana mi odradzają bo koniś będzie niefajnie wyglądał.
No złote rady...
Mnie wkurza, to że niektórzy jeźdzcy za przeproszeniem wyżej srają niż dupę mają. Nie wsiadą na zwyklego konia, nie kupia bryczesów za 200zł, i zadzieraja nos wsród laików...
asds co Twój koń w awatarze na w ogonie a Ty we włosach?
Wkurza mnie już nie tylko brutalność wobec koni, ale to, że ludzie się tego w ogóle nie wstydzą. To, co zobaczyłam ostatnio mnie przeraziło. Koń dostał łomot i to porządny w boksie, za to, że przerażony uciekł z myjki. Inny dostał z pięści w brzuch, bo się poruszył przy wsiadaniu. I parę podobnych sytuacji. Wszystko normalnie w stajni, przy ludziach. I że komuś nie jest głupio wyżywać się w ten sposób na zwierzęciu ot tak? W dodatku koń obrywa za nic i pewnie kompletnie nie rozumie co się stało i o co człowiekowi chodzi.
Mnie wkurza,że ludzie nie patrzą w ogóle na działanie nachrapnika. Kupują szweda,bo konikowi ładnie,dorzucają skośnik bo tak jest bardziej profi niż bez,a meksykana mi odradzają bo koniś będzie niefajnie wyglądał.
No złote rady...

Też się ostatnio z tego "uśmiałam"...
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
30 sierpnia 2013 10:33
Chainsy, iskierkowa, popieram  😎
.
w temacie sprzedazy, to mnie wkurza jak ktos cos sprzedaje ale ani ceny nie poda, ani zdjec dobrych, a jak prosze o szczegoly albo lepsze zdjecia to musze czekac tydzien czasu :/ a cene zgadywac...
w temacie sprzedazy, to mnie wkurza jak ktos cos sprzedaje ale ani ceny nie poda, ani zdjec dobrych, a jak prosze o szczegoly albo lepsze zdjecia to musze czekac tydzien czasu :/ a cene zgadywac...


W pełni popieram. Jak dla mnie podstawą ogłoszenia są dobre zdjęcia (przedmiotu, a nie katalogowe) i cena. Mnie jeszcze wkurza cena do negocjacji bez podania ceny wyjściowej. No przecież od czegoś trzeba negocjować.
gllosia, całkiem niedawno byłam w pewnej stajni w dużym mieście w Małopolsce w odwiedzinach, z kolegą. Niedziela, dziewczyna - lat ok. 20 czyściła chyba kopyta swojej klaczy przy koniowiązie i leciały takie epitety w stronę klaczy, że głowa mała. Bo odpoczywała akurat tymi nogami, które księżniczka chciała chyba posmarować. Zmieniała te nogi, trochę się wierciła. Laska zwracała się do niej per "piz.." i informowała, że ma szczęście że są ludzie, bo by dostała wpier.... Żałuję okropnie, że się nie odezwałam, ale ja z reguły się nie odzywam niestety. Nikt się nie odezwał. Jak można tak traktować konia? Wolę nie wiedzieć, co by było gdyby nikogo tam nie było :/
Z tym wywrzaskiwaniem na konia to jednak bywa różnie, nie zawsze to oznacza, że tak naprawdę konia się źle traktuje, czasami po prostu człowiekowi puszczają nerwy i odreagowuje stres, nie patrząc jak to z boku wygląda. 🙂 Forkate mnie niestety też czasami zdarza się nawrzucać koniowi ile wlezie, głośno obiecać mu straszny łomot, porzucenie, pracę w jakiejś koszmarnej rekreacji... i widzę czasem miny ludzi, którzy zerkają ze zgrozą na to straszne babsko.  🙂  Tyle, że oni akurat nie znają mnie... 🙂
janka, na moje oko dziewczyna była ewidentnie nastawiona do konia agresywnie i nie wydaje mi się, że pierwszy raz. Sytuacja trwała z 5 minut, to naprawdę długo jak na "wrzucanie" koniowi. Nie krzyczała, ale odgrażała się koniowi podniesionym tonem i wulgaryzmami. Przy chyba 10 ludziach, którzy przyjechali na jazdę rekreacyjną lub czekali na kogoś, kto akurat jeździł. Moim zdaniem określanie konia epitetami typu pi...czy k...a jest poniżej poziomu. I oznacza to, że konia się źle traktuje, bo koń jakby nie było wyczuwa agresję z naszej strony. Jeśli mówisz to lekko żartobliwym tonem, to jeszcze przejdzie, ale to co ja widziałam i słyszałam, nie.
Każdemu czasem puszczają nerwy.Ja w piątek transportowałam swojego zwierza, który dostał kręćka przy zakładaniu ochraniaczy na tył, bo on już jedzie,już natychmiast musi, i w związku z tym zaczął strzelać tymi tyłami we mnie.Puściły mi nerwy i nawrzeszczałam na niego że poślę go na puszki... 😡
Ok dziewczyny, ale czy wyzywacie swoje konie od k..., głupich p...., a w przypadku wałków lub ogierów - głupich ch...? Dlatego, że koń odpoczywa jedną nogą? No bez jaj... O to mi chodzi, a nie od nawrzeszczenie na konia, jak zrobi coś głupiego lub ewidentnie przegina/ma nas pod ogonem.
Nie, ale siarczyste KUR... wyrzucone w kosmos podczas jazdy bardzo pomaga.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
01 września 2013 21:00
Forkate, na dobrą sprawę koń ma w nosie czy się powie do niego "mój misiu pysiu", czy "głupia p..". Ton jest istotniejszy.

Wiecie co, mnie też strasznie wkurza wyładowywanie frustracji na koniu. Koń zrobił coś nie po myśli człowieka, i nie ważne czy faktycznie jest winny czy nie, bo nie zrozumiał sygnału i wina leży po stronie człowieka - "jebs" bacikiem, a do tego jeszcze szarpnięcie wodzami.
A wiecie co jest najgorsze? Nie zdawałam sobie sprawy, że niesprawiedliwe i ostre karanie konia wpływa negatywnie na konie znajdujące się w pobliżu. Pamiętam jak kiedyś jeździłam z koleżanką i jej koń coś tam zrobił nie tak jak chciała, nie starczyło jej cierpliwości i koń dostał batem i dorzuciła siarczyste przekleństwo podniesionym tonem. A mój koń momentalnie się usztywnił. To było tak mocno czuć, tak jak szedł rozluźniony, tak poczułam jak cały się spiął. To mi dało do myślenia, i pozwoliło lepiej kontrolować emocje i nie dać się im ponieść tak, jak kiedyś mi się zdarzało.
Ja zazwyczaj jestem bardzo cierpliwa ale dzisiaj, drugi raz w życiu mojemu rudemu udało się mnie tak  wyprowadzić z równowagi, że zsiadłam i niestety  dostał raz batem w dupe. Mam teraz okropne wyrzuty sumienia ale po prostu nie wytrzymałam 🙁 Było mega wietrznie, koń dostał małpiego rozumu i zaczął mnie z impetem ponosić na prośby zatrzymania przyśpieszał jeszcze bardziej aż skończyło się hakiem i przylaniem, nie jestem z siebie dumna ale chyba nigdy nie byłam na niego tak wkurzona :/
Mnie dzisiaj na maksa wkurzył... trener. 😵 I to nie samym treningiem, ale... tak ogólnie, swoim marudzeniem i podejściem do jakiegokolwiek tematu ostatnimi czasy. I jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że bywają lepsze i gorsze dni, to takie nastawienie z jego strony od razu sprawia, że jest też gorzej na linii ja-koń (tzn. jak mnie wkurza marudzenie trenera, to od razu się bardziej spinam, mniej zwracam uwagę na to, co koń mi sygnalizuje itp.). Powoli przyjmuję do wiadomości, że zachowywanie spokoju w stosunku do konia jest o wiele bardziej efektywne, niż wkurzanie się (że coś nie wychodzi, że nie zrozumiał sygnału, że ja znów coś zrobiłam nie tak) - tzn. przyjęłam do wiadomości już dawno 😉, ale zanim nauczę się do tego stosować na co dzień (i bardziej kontrolować emocje), to jeszcze minie trochę czasu. No i wkurza mnie to, bo takie spięcia z trenerem mi w tym nie pomagają. :/ Dzisiaj ledwo się powstrzymałam, żeby nie obsztorcować konia, bo się wiercił i zabierał mi nogę przy zaopatrywaniu rowu Mariańskiego w strzałce (a zabierał, bo aktualnie ma prawo go boleć, jak mu się tam gmera), wszystko przez to, że byłam podminowana po potreningowej wymianie zdań. Chyba muszę częściej jeździć z empetrójką, jakoś łatwiej mi się wtedy ogarnąć... I na następny trening wezmę mordoklejki i w krytycznym momencie zaproponuję trenerowi. :jogin: Wczoraj miałam ze sobą ciastka (bo mi się upiekło dużo za dużo i coś z nimi trzeba było zrobić) i właśnie w chwili największego gderania wcisnęłam je trenerowi z tekstem: "ciasteczko? ciasteczko jest dobre na wszystko!" (dzięki madmaddie za dobry tekst :hihi🙂 i pomogło... ale jednak mordoklejki będą lepsze. 😀iabeł:

edit: dopisek
Może trener ma ciężki okres w życiu. 😉 ja w środku sezonu wakacyjnego też momentami miałam serdecznie dosyć, mimo, że lubię to co robię. 😉
Ja zazwyczaj jestem bardzo cierpliwa ale dzisiaj, drugi raz w życiu mojemu rudemu udało się mnie tak  wyprowadzić z równowagi, że zsiadłam i niestety  dostał raz batem w dupe. Mam teraz okropne wyrzuty sumienia ale po prostu nie wytrzymałam 🙁 Było mega wietrznie, koń dostał małpiego rozumu i zaczął mnie z impetem ponosić na prośby zatrzymania przyśpieszał jeszcze bardziej aż skończyło się hakiem i przylaniem, nie jestem z siebie dumna ale chyba nigdy nie byłam na niego tak wkurzona :/


martkagd ja właśnie z tego powodu, jak jest bardzo wietrznie, nie wymagam nie wiadomo czego od konia. Już go trochę znam i zauważyłam, że mój koń nie lubi mocnego wiatru, wszystko go wtedy płoszy, jak się wystraszy, zrywa się dzikim galopem i idzie niemal całą jazdę spięty. Więc zamiast się wściekać bez sensu, albo jazdę sobie odpuszczam, albo wsiadam żeby sobie tylko trochę pojeździć. Cały czas wtedy gadam spokojnie do konia i jakoś takie dni przetrzymujemy. Nie ma sensu w takich chwilach wyładowywać złości na koniu, bo może to nie małpi rozum, a strach? No i ostatecznie ani Ty nie poczujesz się lepiej, ani tymbardziej koń się nie uspokoi.
pamirowa , zgadzam się z Tobą, żałuję, że wsiadłam w ten dzień. Wyszła tylko nieprzyjemna szarpanina i walka :/
Wiecie, mi też się czasem zdarzy przeklnąć i w stronę konia urzyć niewielkiej agresji typu szarpnięcie, szturchnięcie, użycie bata, kopniak w nogę itp., bo sytuacje są różne. I nie uważam, że do koni to trzeba tylko "misiu, pysiu, moje słoneczko" i niech koń robi co chce. Ale sytuacja, którą opisałam nie była w porządku, a dziewczynę, która się wyżywała na koniach miałam okazję obserwować przez 4 dni, bo była luzaczką tak jak ja i akurat stała z końmi w stajni zaraz obok naszych. I nikt mi nie powie, że przeszarpanie konia na kolcu i zbicie go i skopanie z każdej strony w boskie jest rzeczą odpowiednią i że można to w jakiś sposób wytłumaczyć. NIE MOŻNA. Jeśli komuś tak mocno nerwy puszczają to niech zaparzy sobie melisy i nie pracuje ze zwierzętami, bo koń nic nie zrobił uciekając jej z myjki, a był już w tedy bardzo roztrzęsiony i przerażony. Tak samo jak walnięcie z całej siły z pięści w brzuch, aż koń się zatrząsł, bo przestąpił z nogi podczas wsiadania czy zbicie po pysku, bo machnął głową przy zaplataniu, a i tak był uwiązany dość krótko w boksie. Dla mnie to nie jest normalne i nie powinno być dla innych ludzi.
I tu jest jeszcze kwestia tego, że u takich ludzie reakcją jest od razu agresja. Ja przechodzę do słabej agresji kiedy koń nie reaguje na moje prośby po raz enty, to w końcu się denerwuję i pokazuje mu gdzie jego miejsce, ale czy muszę go od razu z miejsca lać, bić, kopać po całym ciele?
To naprawdę mnie wkurza, bo nie dość, że ludzie nie panują nad sobą, to wcale się tego nie wstydzą, w dodatku traktują zwierzęta przedmiotowo, bo nie wolno mu się poruszyć, parsknąć, machnąć głową, ma tylko stać i wykonywać polecenia, a wszystko co robi nie po człowieka myśli, to robi złośliwie, na przekór i należy mu się za to wpie**ol. Ja się na to wszystko patrzyłam ze zdziwieniem i przerażeniem w oczach, a reszta osób, czy zawodników czy luzaków w ogóle nie zwracała na to uwagi, pewnie robią tak samo.. To jest przykre.. Bo w sumie taka osoba zachowująca się w ten sposób publicznie powinna być potępiona, a nie tylko że nie jest, to mam wrażenie, że właśnie takowe patologiczne zachowanie uchodzi w tym momencie jako normalne i wszystko jest w porządku.
Ależ oczywiście, że to nie jest normalne (choć może powinnam napisać "nie jest w porządku", bo jeśli za definicję normalności uznać "zachowanie, które jest normą", to... wychodzi, że takie postępowanie jest najzupełniej normalne, bo większość osób jednak nie ma z tym problemu, że ktoś w ich obecności się wyżywa na koniu :/). I to jest naprawdę smutne, że ludzie reagują dopiero wtedy, kiedy ewidentnie koniowi dzieje się krzywda, tzn. jak się np. skończy urwaniem języka podczas załadunku (a i w takich sytuacjach bywa, że ludzie wzruszają ramionami albo boją się zareagować). Ewentualnie jak się ktoś spodziewa, że koń może sprawiać jakieś tam problemy (przy wspomnianym załadunku, pod siodłem, przy weterynarzu), to nagle się wszyscy zlatują popatrzeć. 🤔 A to, że koń dostaje kopy za free (o przepraszam, za to, że mu mucha usiadła i śmiał się poruszyć) - to nikogo nie obchodzi, widocznie mu się należało. 🙄 Owszem, to nie jest tak, że konia nie wolno tknąć palcem czy podnieść na niego głosu, czasem trzeba, bo to jednak silne zwierzę i dawanie sobie wejść na głowę wcale bezpieczne nie jest, ale... niech to będzie sprawiedliwe! Bo bezpodstawne karanie konia na dłuższą metę się mści... Częstym zjawiskiem jest też spranie konia od góry do dołu - jakby to, że użyjemy dużej siły, miało największe znaczenie. 🤔 Jakoś ludzie nie widzą tego, że koniowi zwykle wystarczy raz, żeby zrozumiał, że przegiął... Ale sytuacji, które naprawdę wymagają wydarcia na konia japy jest wbrew pozorom niedużo.
A już szczytem jest dla mnie sytuacja opisana w artykule Marka Szewczyka, który ktoś wrzucał w jednym z wątków - artykuł dotyczył oszustwa podczas komisowej sprzedaży konia, ale było wspomniane o tym, do jakiego stanu został doprowadzony koń tylko dlatego, że ktoś nie chciał się wywiązać z umowy i rozliczyć ze sprzedaży tegoż konia. Dla mnie to jest niepojęte, żeby traktować zwierzę w ten sposób - jakby było rzeczą, w ogóle bez pomyślunku, że to przecież nie pozostaje bez wpływu nie tylko na stan fizyczny konia, ale i jego psychikę...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się