Co mnie wkurza w jeździectwie?

Jaka jest ta różnica między "obawiać się " a "bać się"? Czy nie polega przypadkiem na przezwyciężaniu "obaw"? Jak przezwyciężysz to "obawiałeś się" a jak nie to "bałeś się"?
Obawy są minimalne jeśli jeździec jest poukładany i zrównoważony. 🙂 (no, koń też miarę 🙂😉
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
10 lipca 2013 08:28
Wystarczy się przejść po parkurze GP i potańczyć sobie w środku oksera polkę wink
Nie boją się tylko idioci i kamikadze  diabeł


oj Pani! jakby sie taki okser obiło pleksi, to spokojnie w środku by wyszły ze 2 boksy dla pracowników korporacji  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 lipca 2013 08:35
Obawiać się można że jak wejdę do wody to bardzo zmarznę, a bać się można wody jak człowiek niespecjalnie umie pływać i boi się że się utopi . Różnica zasadnicza.
halo, ech.... ja teoretycznie wiem też, że cała "wina" nie leży we mnie. Tzn. teraz już większość leży chyba we mnie, bo wyrobiłam koniowi nieprawidłowe nawyki i taką niepewność. Nie badzo umiem to ubrać w słowa, ale mysle, że rozumiesz co mam na myśli. On galopując do przeszkody sam nie wie czy ma skakac, czy nie. A, że x razy od tak nie musiał skakać, tudzież właściwie zabroniłam mu kiedy chciał przyatakowac to ... bliżej jest nieoodania tego skoku niż z włąsnej woli jego oddania. A odwrócić tego nie bardzo potrafię skoro sama co chwila tracę pewność tego, że skaczemy i tym samym utowrdzam go w przekonaniu, że wcale nie trzeba skakać. A, że do kompletu ma dość dominujący i wiecznie sprawdzający kompetencje jeźdźca charakter to hmm... brniemy w coraz głębsze bagienko mówiąc obrazowo. Plus oczywiście jest też jak mówisz. W domu jeżdżę czesto na prawde trudne rzeczy bez ostróg, bez bata. A na zawodach on reaguje nieporównywanie słabiej. Nie na "dotknięcia" jak w domu, ale często wręcz na "wbicie" ostrogi.
Co jeszcze gorzej, nijak nie ma tego jak przepracować, bo w domu nie ma żadnego problemu. Moge wsiąść sobie bez bata, bez ostróg, na wędzidle, na czymś mocniejszym, na haku, na czymkolwiek, pewnie i na kantarze, jak stoję i co mam pod ręką i wszystko jest po prostu super. Na rozprężalni mimo tłumu i nerwowej atmosfery jest również ok. Natomiast wchodzimy na parkur i cofamy się w rozwoju o jakieś ładne parę lat. A kolejne ekhm.... publiczne maniany raczej nie zachęcają mojej głowy do dalszych prób uporania się z problemem. A tylko na zawodach mogę walczyć z problemem, który występuje tylko na zawodach, ba... tylko na parkurze. A całą lawinę rozpoczął z pozoru nieduży błąd na zawodach kilka miesięcy temu. Niedomierzenie, niewycofanie za mocno idacego konia i w efekcie kraksa z przeszkodą. Trenera staram się słuchać, ale ciężko jest słuchac jak moja głowa zaczyna zamykac sie w błędnym kole. :/
Klami- a nie możesz jakiś czas pojeździć niższych konkursów? Tylko po to, by pooswajać się z parkurem na zawodach? Nawet kilka razy? Przekonasz siebie, że możesz. Pokażesz koniowi, że trzeba. I dopiero potem, wrócić do swoich wysokości.
Klami , tunrida dobrze mówi, dokładnie to samo chciałam Ci zaproponować. Nie próbowałaś w ten sposób ?

Ech.. a co mnie wkurza ? Kontuzje ! Koń się wyleczy, to ja się połamię. Wyzdrowieję, to znowu koń sobie coś zrobi. No co za rok !
Klami, z pewnością oskakanie na niskich i łatwych na parkurach pomoże. Pokombinujcie też, może uda się jednak "utrudnić" w domu tak, żeby wyszła przyczyna tego co na zawodach?
Ciągle mam w pamięci pewne zawody w Weronie - czego tam jeźdźcy nie robili, żeby koniom Przeszkodzić - a te czworonogi - tylko lepiej skakały, olewając "polecenia".
My żeśmy nasz problem określili w domu, teraz pytanie czy ja sprostam 🤔 - bo trzeba go rozwiązać trwale.
ElaPe, tak się składa, że pływam... bardzo przyzwoicie. A wody się nie "obawiam" wg twojej definicji, tylko "boję" - bo wiem, jak nawet znakomity pływak łatwo może życie stracić, bo paru moich kolegów-pływaków skróciło sobie życie, nic im medale nie pomogły. Nigdy nie pływam na otwartym akwenie sama, nigdy nie pływam przez jezioro bez asekuracji, dbam o przyzwyczajenie organizmu, nie przeginam, i na dłuższe "spacery" biorę długą szpilkę, zawsze wolę plażę strzeżoną. "Boję się" też terenów - zawsze mówię gdzie i którędy jadę, biorę telefon, na coś więcej niż spacer także kamizelkę. "Boję się" też prowadzić samochód, co zupełnie nie przeszkadza, że uwielbiam.
No i "boję się" potężnych trudnych przeszkód i nie ja jedna, sądząc po bladości/zieloności wielu oglądających parkury/krosy.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 lipca 2013 22:03
halo dobra juz nie mędrkuj. To taki przykład a ta zaczyna jakieś analizy.

Zawodnicy z górnej półki na bank się nie boją skoków. Ci z dolnej mędrkują analizują tłumaczą się przed światem
Za to w ujeżdżeniu problemem jest kontrola własnego ciała.Jeździłam kilka lat temu skoki,potem przerzuciłam się na ujeżdżenie i na tej podstawie uważam,że większość ludzi wybiera skoki bo nie wymagają tyle cierpliwości co ujeżdżenie,i takiej kontroli na sobą,szczególnie psychicznie.
I nie,nie wybrałam ujeżdżenia dlatego,że boję się skakać,ale dlatego że ujeżdżenie ma dla mnie hm,pewną magię której nie mają skoki ani wkkw.Po prostu mnie skoki nie kręcą,podobnie jak wiele ludzi nie kręci pingwinizm albo western czy jeszcze coś innego.


Zgadzam się. U mnie było tak samo. Skakać uwielbiałam, choć wiele razy udało mi się potłuc w czasie upadku. Nawet po pewnym treningu z kilkoma spektakularnymi upadkami dostałam ksywkę Terminator 🤣 potem miałam trzy lata przerwy w treningach i jezdziłam wyłącznie do lasu. Po powrocie do normalnych jazd było dla mnie oczywiste, że znów będę skakała. Jednak tak sie nie stało. Miałam okazję przyglądać się i przysłuchiwać treningom ujeżdżeniowym. Zaczęło mi się podobać. Potem zdecydowałam się na kilka jazd na koniu trenerki i ... szybciutko zmieniłam siodło ze skokowego na ujeżdżeniówkę. Nie ze strachu przed przeszkodami, ale dlatego, że dla mnie to o wiele większa frajda. Cały wachlarz wrażeń, ktorych w skokach po prostu nie ma. Praca nad precyzją, dokładnością i świadomością własnego i końskiego ciała.
ElaPe, czyli wielokrotny mistrz PL w skokach jest z dolnej półki? Skoro do strachu się przyznaje? 🤣
Przemyślałam sobie i doszłam do wniosku, że mówimy o niewłaściwych pojęciach. Nie chodzi o "obawiam się" ani o "boję się". Chodzi o respekt. Gdy człowiek skonfrontuje się ze swoim strachem, oswoi lęki (na własny użytek: strach to emocja dobrze umotywowana, lęk - irracjonalna), przepracuje to i owo - powstaje respekt. Respekt nie blokuje, respekt mobilizuje. Także do uwagi i staranności. Nie ma wyśmienitego jeźdźca bez respektu. Juniorzy pomykają radośnie - do czasu. Każdego skoczka spotykają kryzysy i utrata spontaniczności. Im szybciej i lepiej sobie z tym radzi, tym lepszy jeździec. Czasem kryzys wiąże się z jednym koniem, czasem bywa "zajawka" na dany rodzaj przeszkody czy ustawienia przeszkód. Jedni nie lubią trawy, inni piachu, jeszcze inni konkretnego miejsca.
Wielokrotnego mistrza WKKW trudno podejrzewać o "banie się" a potrafi powiedzieć m.w.: "Zabieraj sobie tego konia - nie mam ochoty się potrzaskać i łazić w gorsecie w upał, za stary jestem. Już na rozprężalni witałem się z glebą. Niech go bierze ktoś młody a głupi, ja zrobiłem co mogłem." Konie to konie. Przeszkody to przeszkody. Niejeden srogo zapłacił za "takie phi". I "półka" nie ma tu nic do rzeczy, ew. wręcz przeciwnie.
halo, no właśnie strach a respekt ... Moim zdaniem strach, czyli brzydko mówiąc "pełne gacie"- tylko i wyłącznie pomogą zrobić  krzywdę. Strach jest złym doradcą, odbiera możliwość racjonalnego analizowania sytuacji, dokonania prawidłowego ruchu i pod jego wpływem wyczynia się z reguły niebezpieczne manewry. Dlatego też po bolesnych "wypadkach" jeździec (i koń czasem) odzyskują pewność siebie na niższych, łatwiejszych konkursach, łatwiejszych kombinacjach, przeszkodach nie rosnących w oczach.
Respekt jest jak pisze halo budujący i mobilizujący do jechania z głową każdej przeszkody, każdej kombinacji/ szeregu ( parkur/cross), czyli bezpiecznego jeździectwa. Na "pałę" jeżdżą tylko nieświadome niczego dzieci, albo delikatnie mówiąc lekkoduchy.
Pozostaje jeszcze stres startowy, który chwilowo "odmóżdża" i powoduje utratę głowy i myślenia w trakcie przejazdu. Na to ratunek jest tylko jeden: startować, startować i jeszcze raz startować, a przy tym w klasach nie budzących w zawodniku aż takich emocji. Wprawy trzeba nabrać, samo nic się nie robi.

Mam zagrania na dużo wyżej, a jeżdżę w kółko konkursy 100 cm, nabieram obycia, wprawy, szybkości analizy sytuacji i wcale nie czuję się upokorzona, że jeżdżę tak "nisko". Wyżej pojeżdżę sobie kiedyś jak będę na 100% skuteczna niżej.
Moon   #kulistyzajebisty
11 lipca 2013 09:26
Klami, a jakbyś poszła do psychologa sportowego?
Kiedyś, crazy chyba pisała, że bardzo jej pomógł.
Ceny-koszty! Ceny sprzętu/leczenia koni/koni wkurzają mnie w jeździectwie najbardziej!  👿
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 lipca 2013 12:16
czeggra b. dobrze podsumowała mim zdaniem
czeggra1, amen! 😀
piotrowska   Między grzywą a ogonem
15 lipca 2013 12:26
http://hipologia.pl/news/show/id/598

Właśnie to mnie wkurza. Wygórowane ambicje jeźdźców i dążenie do osiągania wielkich celów kosztem koni.
Dava   kiss kiss bang bang
15 lipca 2013 14:16
http://hipologia.pl/news/show/id/598

Właśnie to mnie wkurza. Wygórowane ambicje jeźdźców i dążenie do osiągania wielkich celów kosztem koni.


Ten 'art' jest tak ogólnikowy i mało konkretny, że nie rozumiem co Cię wkurza?
piotrowska   Między grzywą a ogonem
15 lipca 2013 14:45
Dava - Nie jest to sprawa świeża, ale ile się słyszy o takich rzeczach? Dla mnie to jest przykre.

Cały topik na ten temat: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,61779.0.html
Oj mocno wkurzały mnie cztery pannice, drące się jak szalone na zawodach. W west doping ze strony widzów jest akceptowany i stosowany. Jednak jakoś adekwatnie do sytuacji. Czyli ktoś jedzie wybitnie, czy z innych względów porusza serca.
Panny darły się czteroosobowo aż skóra cierpła . Jak cztery pawiany. Bez względu na sytuację na arenie. Bez refleksji, że przeszkadzają wszystkim wokół. W sumie z ich powodu poszłam sobie. Bo nie chciało mi się tłumaczyć, że:
- bezrozumne darcie się nie należy do etykiety zawodów west a przeciwnie
- w każde zawody jeździeckie dorośli, z rana, są wrażliwi na dźwięki  😉
Pomyślałam, że to nie moje buty, nie moja słoma, nie moje dzieci. Nie obchodzi mnie to. Pffff................
Dziś wkurzyło mnie, że mój żel, pożyczony dla córki pani z pensjonatu, aby zakładała pod siodło swojemu kucykowi zastałam porwany... Niby nie był mi teraz potrzebny, bo mam inną podkładkę, ale 150 zł drogą nie chodzi... 😫
Lov   all my life is changin' every day.
21 lipca 2013 21:40
Klami, ja mam to samo. Na treningach wszystko okey, wszystko pasuje, różne trudności pokonujemy, płotki, nie płotki, inne badziewia. Na rozprężalni też dobrze. A wjeżdżałam na parkur i sru, pustka w głowie, wyparowuje wszystko, co wypracowało się na treningach. Ja się cofnęłam, nie rzucam się na wyższe klasy, chociaż po ostatnich idealnych treningach mogłabym jechać wyżej ze spokojem. Ale wiem, że  głowa na zawodach mi czasami świruje, więc układam, LL, teraz L, od nowa 😉 To nie wstyd. A bardzo, bardzo pomaga.

Tania, na CSI4* w Poznaniu w tym roku, siedziałam na niedzielnym GP przed kilkoma starszymi paniami, które irytowały mnie tak, że już głośno do kumpeli mówiłam i je poprawiałam. To taki poziom szkołkowego jeszcze laika, który twierdzi, że "pan tak brzydko szarpie tego konia przed tą przeszkodą". No tak, bo lepiej, żeby nie szarpnął jak nie pasuje i wpierdzielił się w okser 150 cm. Albo Włoch, który wygrał, nie powinien wygrać, bo jego koń miał "takie straszne rzeczy w pysku, przecież to boli, i jakie ostrogi, i bije batem". Ręce opadają, ale co zrobisz...
Klami, ja mam to samo. Na treningach wszystko okey, wszystko pasuje, różne trudności pokonujemy, płotki, nie płotki, inne badziewia. Na rozprężalni też dobrze. A wjeżdżałam na parkur i sru, pustka w głowie, wyparowuje wszystko, co wypracowało się na treningach. Ja się cofnęłam, nie rzucam się na wyższe klasy, chociaż po ostatnich idealnych treningach mogłabym jechać wyżej ze spokojem. Ale wiem, że  głowa na zawodach mi czasami świruje, więc układam, LL, teraz L, od nowa 😉 To nie wstyd. A bardzo, bardzo pomaga.

Trening ,ma się nijak do zawodów ,bo na zawodach dochodzi stres jeźdźca , oraz konia . Ale jeżeli się boisz to koń nie tylko natychmiast wyczuwa twój strach ,ale dodatkowo nie ułatwiasz mu sprawy w opanowaniu własnego strachu ( konia ) on przecież też ma stres na zawodach . Można to nazywać respektem , można inaczej ,ale jeździec w skokach nie może się bać . Potem wiekszość przechodzi w ujeżdżenie i opowiada jak to fajnie wkurzona że tyle czasyu straciła na walkę z wiatrakami  ,ale duszą zostaje w skokach . Bardzo ciężko jest przezwyciężyć własne słabości zwłaszcza jak każdy zdaje sobie sprawę że każdy następny poziom ,będzie już tylko wyższy trudniejszy i większy i trzeba sobie zadać pytanie czy dam radę ,czy jeżdżąc teraz L ( 100 cm ) jak dojdę do poziomu 130cm czy dam radę . A to dopiero początek zabawy na jakichkolwiek zawodach Ogólnopolskich. Uważam że jeżeli ktoś boi się na początku ,to raczej niewierzę żeby nie bał się na parkurach 135/140 cm . A to w zasadzie tylko poziom jaki muszą jeździć juniorzy na ZO i MP . Może to brutalne i przykre ale może faktycznie lepiej spróbować sił w Ujeżdżeniu wtedy nie traci się czasu i można coś osiągnąć a takie 100 cm czy  120 cm to można sobie skakać zawsze ,to żadne wysokości i można to traktować jako zabawę .  😉

Dla tych co się boją skakać . !!!



Myślicie że ona się boi !!!
Smok10 czy naprawdę musisz dokładnie wszędzie te filmiki wrzucać? strach lodówkę otworzyć już. Co to ma wnieść do tego wątku?
Smok10 czy naprawdę musisz dokładnie wszędzie te filmiki wrzucać? strach lodówkę otworzyć już. Co to ma wnieść do tego wątku?


Ano właśnie widac na filmiku jaki ta dziewczyna ma strach ! 😉 Myślę że to dobry przykład pokonywania barier !
Z drugiej strony ciężko znaleźć filmik na You Tube  na którymś ktoś pokazuje że  boi się skakać . Jeżeli taki znajdziesz to go wstaw !
To nie jest watek o tym czy ktoś się boi skakać tylko co kogo wkurza w jeździectwie. Ty walisz te same filmiki do każdego wątku w  którym cokolwiek piszesz. Masz jakąś manię nawracania na jazdę na oklep i cordeo?
Smok10 uważasz, że każdy skoczek musi dojśc do poziomu C,CC?
Czy w sporcie nie ma miejsca dla ludzi, którzy zajmują się nim "just for fun" , tj. po pracy, niezbyt systematycznie - po prostu dla zabawy
Nie kazdy ma parcie na MP. znam wiele dorosłych, pracujacych osób, którym jazda po prostu sprawia radość. A zawody są jej dopełnieniem - uda się tę Ptkę czy nawet Nkę na czysto przejechać - super. Nie uda się , to nie... nie ma presji...

Znam ludzi, którzy jeżdżą WKKW na poziomie 3* i się w pewnym sensie boją, lub bardziej - mają obawy...  Jakoś sie na ujeżdżenie nie przerzucają...

A wkurza mnie podejscie, że sport jeździecki musi być zawsze dążeniem minimum do zawodów na poziomie MP... jeśli nie w skokach, to w ujeżdżeniu... notabene osobiście nie znam nikogo, kto ze skoków na poziomie P/N przeniósł się na czworoboki i coś wielkiego osiągnął (w sensie MP)...

Smok10 (...) strach lodówkę otworzyć już. Co to ma wnieść do tego wątku?


Fakt  🤣
Smok10

Z tego co piszesz wynika, że jak komuś nie idzie w skokach to przerzuca się na ujeżdzenie, jak mnie takie sformułowania irytują to nawet nie macie pojęcia. Tego typu sformułowania to może wysyłać chyba tylko osoba , która uważa, że jak potrafi anglezować i galopować to jest super ujeżdzeniowcem. Strasznie mnie irytują takie ,,łatki".
Bo jeżeli dyskusja jest o profesjonalnym sporcie ,to ambicją każdego sportowca jest rozwijać się i jeździć jak najwyżej i jak najlepiej. Ale jeżeli ma yto być zabawa w sport albo rekreacyjne uprawianie sportu , to masz 100% racji. Można się bawić i przezwyciężać własne lęki i strachy !. Ale to już nie sport wyczynowy tylko zabawowy .!!! Więc pytanie czego te posty dotyczyły ,bo może nie doczytałem . Jeśli chodziło o zabawę to przepraszam ,jeśli o sport wyczynowy to podtrzymuje swoje zdanie !!!

P.S COCO ; Edit : NIE IDZIE A SIĘ BAĆ ,TO DWIE RÓŻNE SPRAWY !!!
A ja cały czas myslałam, że wybór dyscypliny w jeździectwie to wynik tego co chcemy robić, kocham ujeżdzenie to robię to, uwielbiam skakać to skaczę, a nie boje się skakać, kocham skoki, to pojeżdzę ujeżdzenie. Jesli robisz coś co nie jest Twoja pasją, cos czego nie kochasz to nie będziesz w tym dobry takie moje skromne zdanie kończąć.
Widzę że nawet nie masz bladego pojęcia jak wielu zawodników zmienia konkurencję jeździectwa. Ostatnio np.Michael Jung Mistrz Olimpijski,Mistrz Świata i Mistrz europy w Wkkw zmienia konkurencję na skoki
Jest wielu ludzi którzy kochają konie i jeździectwo a konkurencję często zmieniają i w każdej są bardzo dobrzy
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się