Co mnie wkurza w jeździectwie?
Nie no jasne,że głupot się nie da słuchać, ja naszczęscie do tej pory stałam z dorosłymi , rozsądnymi ludżmi, z którymi rozmowa o koniach pochłaniała całe godziny 😉
rosek0, xxagaxx, zaręczam, że wręcz przeciwnie - jestem cennym osobnikiem w stajni, bo może i nie jestem rozmowna ale za to poproszona o pomoc zrobię przy czyimś koniu wszystko (obecnie mam takich pod opieką 3, chyba o czymś to świadczy).
Użeram się od 7 rano w pracy z ludźmi, którzy opowiadają mi o swoich chorobach, gdzie i co ich boli, jaka pogoda, a co i jak - godzinami. Aż wreszcie wybija 15 i mogę jechać do stajni. Najczęściej głodna, bo nie mam czasu zjeść, zmęczona bo pracy lekkiej nie mam, jest mi zimno, bolą mnie plecy od całodziennego stania a tu jeszcze koń/konie. A tu się zaczyna... TRAJKOTANIE. Poza tym ja nie mam czasu na stanie i gadanie. Jak ktoś ma, to niech znajdzie innego co też się nie spieszy i niech sobie nadają do rana. Ja się w zasadzie zawsze spieszę.
Dzionka, az sie zaczelam zastanawiac do ktorej kategorii Ty mnie zaliczylas...
mnie tez wkurzaja ludzie ktorzy to sie chwala jak to oni swoim koniom nie "robia dobrze", jak to dzieki nim zaczely wygladac lepiej bo je wyprowadzili z fatalnego stanu, jak to sie pod ich tylkami naumialy tego i owego... a ze siodlo to samo od 2 lat a kon nie daje na siebie wsiasc bo tak go plecy bola, to nic... bo nowa pasze wlasciciel zamowil i jest zadowolony z siebie i z tego jak to o konika dba.
kujka, no wiesz! Przecie my to niezliczone głupawki, typu "zaprzęgamy konie!" albo "pijemy reddsy na trawie!" miałyśmy i aż tęskno mi za czasami takiego funu w stajni 🙂 Mówię raczej o ludziach przyłażących z doskoku i coś mi opowiadających, a nie takich zakumplowanych, bo z tymi drugimi to ja mogę o koniskach godzinami gadać.
Mnie wkurza to, ze jestem na indywidualnej, pierwszej w zyciu jezdzie i prosze, aby mi wytlumaczono, jak konia zatrzymac, popedzic, spowolnic itp. Mowie, ze mam konia profesora, z którym sie dogaduje, reaguje na komendy glosowe, chodzi na samym kantarku, maksymalnie skupiony na jezdzcu. Chcialabym poprostu poznac najbardziej podstawowe pomoce. Oczywiscie lekcja polegala na robieniu wygibasów. Wiem, ze chcac sie uczyc jezdzic, nalezy cwiczyc dosiad, ale nie na wszelka cene... i jeszcze to, ze mówie instruktorce "nie zrobie tego, jeszcze nie teraz", nie przekrece sie tak w chodzie, bo spadne do tyłu na kark, i wiem, ze spadne, ale meczy i meczy bo jak nie zrobie tego, to bedziemy tak chodzic w kolko do konca lekcji.
Tempesta, no niestety, ale by konia zatrzymać, popędzić, spowolnić, trzeba użyć dosiadu i z tego co napisałaś wynika, że trafiłaś na dobrą instruktorkę, która chce by jej podopieczni dobrze przyswoili sobie wiedzę na temat tej nie łatwej sztuki jaką jest jeździectwo, ale przekazuje Tobie tą wiedzę w bardzo uproszczony sposób, gdyż nie jesteś jeszcze na tyle "wtajemniczona", by zrozumieć to profesjonalnej "pigułce". Przed Tobą jeszcze długa droga, by dojść do takiego wniosku samemu i na twoim miejscu robiłabym co każe instruktorka, ponieważ kiedyś za te podstawy będziesz jej dziękować, bo na nich i tylko na nich można zbudować dobrego jeźdźca. 😉
Tempesta, Jeśli jesteś na jeździec indywidualnej.... to masz robić dokładnie to co mówi Ci trener/instruktor. Nie mów "nie, nie zrobię", tylko próbuj. Masz możliwości - konia profesora i świetną instruktorkę. Doceniaj ją.
Wiem o tym, dziewczyna bardzo mila, ale wybralam sie profesionalisty, aby rozjasnil mi to, o czy czytam. Wyobraz sobie, masz konia, wszytsko super, ale nie potrafisz jezdzic, ze tak powiem "po angielsku", wiec jestes ciekawa, co Twoj kon potrafi, idziesz, prosisz o przyblizenie sprawy. Zawsze bardzo mnie to ciekwilo, jak zatrzymac KAZDEGO konia, tak w teorii, bo swoja kobylke znam i to mi wystarczy. Pozdrawiam 😉
Prosze, nie zrozumcie mojego posta, jako " mysle, ze jazda to pikus, jedna lekcja i bede smigac". Wrecz odwrotnie.
a ja mysle, ze Tempestcie, chodzi o to, ze instruktorka skupila sie nie na tym czego oczekiwala zainteresowana. i inaczej nalezy podejsc do osoby, ktora choc jezdzi slabo, to ma wlasnego konia i jednak JEZDZI.
Tempesta, zatrzymania wyłącznie z książki i teorii się nie nauczysz i im bardziej profesjonalny trener tym ciężej będzie mu wytłumaczyć laikowi tę sprawę. Ale jeśli zabierasz się już za jeździectwo na poważnie, to wiedz, że czeka Cię na początku pół roku ćwiczeń i treningu na lonży, gdzie będziesz ćwiczyć równowagę, skuteczność dosiadu i pomocy w postaci łydki i wodzy. Dopiero, gdy przyswoisz sobie te umiejętności, będziesz mogła "dowiedzieć się" co Twój koń potrafi, ale jak narazie możesz poprosić kogoś, kto dobrze jeździ, by wsiadł na Twojego konia i popróbował, pokazał, a Ty możesz na tą chwilę obserwować z ziemi i wyciągać wnioski, uczyć się. 😉
A co do książek, to są na temat uczenia się jeździectwa z książki podzielone zdania i raczej doradzałabym uczenia się jazdy w praktyce lub WYŁĄCZNIE z książek, których autorami są byli zawodnicy, profesjonalni trenerzy, choć i tak najlepiej uczyć się w stajni 🙂
edit;
Katija, ja odniosłam zupełnie inne wrażenie...
Tempesta, A ja myślę, że czasami od czytania głowa boli. 😉 Na serio. Książki są super i warto czytać, ale warto też weryfikować co się czyta i kiedy.
Twój koń to taki sam koń jak inne konie. Pomoce do zatrzymania Twojego konia są takie same jak innych koni. I powinien on reagować tak jak inne konie. Nie ma co tworzyć podziałów "mój koń" vs. "reszta koni", bo to nie ma sensu. Jasne, że każdy koń jest inny i tak dalej, że Twój koń jest dla Ciebie najwspanialszy :kwiatek:, ale teoria jest jedna, tylko każdy ma swój system tłumaczenia jej i decydując się na instruktorkę, decydujesz się również na jej sposoby tłumaczenia, jej ćwiczenia i jej system pracy. Nie zamęczaj jej książkami. To co piszą w książkach czasami ma się nijak do rzeczywistości, która nas otacza, więc ja bym na Twoim miejscu ufała instruktorce i nie marudziła jej na tej jeździe. Czytać owszem, jest dobrze, ale nie tak, że nagle nie podoba Ci się co robisz na jeździe, bo w książce napisali to inaczej.
O, taki przykład z tym zatrzymaniem -> w książce jest napisane, że "trzeba wsiąść w siodło, zrobić się "cięższym", napiąć odcinek krzyżowy, zamknąć konia w łydkach i nie cofając rąk, przytrzymać"...a w praktyce człowiek próbuje coś takiego robić, a kompletnie nie wychodzi, bo a) koń olewa łydki b) koń nie został nauczony i nie rozumie o co chodzi c) jeździec nie potrafi tego wszystkiego zebrać do kupy... i co wtedy? Ano wtedy trzeba przedsięwziąć jakieś kroki typu "nauczyć konia" i wykorzystać do tego, nie wiem, ogrodzenie, instruktora przed sobą, smakołyka albo instruktora wsiadającego na konia w celu nauczenia konia -> tego Ci w książce nie powiedzą.
Jeśli Ci się nie podoba sposób prowadzenia jazdy, to porozmawiaj z instruktorką i zapytaj jej o zdanie. Powodzenia.
Ech, kochane dziewczyny, rozumiem Was doskonale. Ja bez gadania wykonuje wszystko, o co prosi instruktorka🙂 Nie zrozumialyscie co mnie wkurza, wkurza mnie to, ze prosze instruktora :" prosze mi powiedziec, jak zatrzymac konia. Nie chce sie tego odrazu nauczyc, poprostu niesamowicie mnie to ciekawi. To tak, jak ciekawosc tego, jak robi sie jakas sztuczke magiczna. Jesli masz sie tego nauczyc, to chcesz to zobaczyc najpierw jak robi to poprawnie profesjonalista. Nic wiecej mnie wkurzac nie moze, bo nie jestem w swiecie koniarzy. Moze to, jak bardzo oscentacyjnie w np. Decathlonie osoba kupujaca oswiadcza reszcie klientom, ze tak, ona wlasnie kupuje czaprak i owijki i cos tam jeszcze i kazdy musi o tym wiedziec.
Wiem, że nie będzie to post w bieżacym temacie, ale to jest czas kiedy muszę się wyżalić. To już będzie kolejny post z tej serii , przepraszam,ale muszę 😎
Wkurza mnie w jeździectwie to, że teoretycznie mogłabym kupić własnego konia, ale świadomość moich umiejętności ( a raczej ich braku) mi na to nie pozwala 🙁 I wkurza mnie szufladkowanie rekreantów, jako wszystkowiedzących, piętnastoletnich "kóniarek". Mnóstwo jest ludzi, którzy dopiero w pewnym wieku, dojrzeli do tego co chcą robić, tak jak w moim przypadku pokonali strach. I tylko dlatego, że nie mam własnego konia, tylko dlatego,że "wiem, że nic nie wiem", dla tzw "prywaciarzy" jestem jeździeckim zerem. Ja rozumiem, wszystko z dystansem, ale naprawdę nie podobają mi się sytuacje na ujeżdżalni, kiedy ja dopiero co ćwiczę dosiad w galopie, muszę ustępować miejsca na ścianie, dorosłym ludziom o super umiejętnościach. Może to kwestia braku asertywności mojego instruktora, który w obawie o dobrą atmosferę nie zwraca na to uwagi. No, ale ludzie. Wy wszyscy też kiedyś zaczynaliście. Lubię posłuchać w stajni opowieści "doświadczonych" koniarzy, ale boli mnie troszkę chora atmosfera w jeździectwie. Chora rywalizacja i patrzenie z góry na każdego, kto zaczyna swoją przygodę z końmi. Chyba w żadnym innym sporcie, z czymś takim się nie spotkałam, z tyloma złośliwymi komentarzami. Mimo wszystko, to mnie nie zniechęca, kocham to tak samo, jak każdy, który siedzi w tym parę lat (ja dopiero 2 :konik🙂.
Kończąc, życzę wszystkim sukcesów w jeździe i kto wie, może doczekam się w końcu swojego pierwszego dzierżawka 😉
Mnie wkurza to , że większość osób ze szkółek ma gdzieś konie. Przecież w końcu one są tu priorytetem. Byle dłużej pojeździć , wyżej skoczyć a to ,że z konia cieknie i nie ma siły iść nic ich nie obchodzi. Bata i jadą dalej. A instruktorzy nic.
W stajni , w której jeżdżę jest dużo kucyków i dziewczynki je biorą i od razu galop , skoki , wyścigi i tak ponad godzinę. Co z tego , że kuce chodzą tylko w weekendy i ani trochę kondycji nie mają. Dziewczynkom fajnie się dupy wozi i to najważniejsze.
PauliSiianka, niestety problem zaniedbywania koni szkółkowych dotyczy większości polskich szkółek... 🙄 Do tego sytuacja wcale się nie poprawia 😤
Nie wiem gdzie jeździsz, ale to musi być jakaś patologia :/
PauliSiianka, ja pamietam swoje czasy rekreacji. Liczyło się tylko to, czy będzie galop i ile w czasie godziny wygalopujemy, a w terenie, czy dodamy w tym galopie czy nie. Na obozach czekało się na wieczorny teren. Dziś mam do siebie pretensję o to. Te konie zasuwały całe dnie. A mi tylko chodziło o moją satysfakcję. Dziś myślę inaczej. Jeżeli mam pracę w galopie do wykonania to pracuję, ale nie mam parcia na to. Chociaż, z innej strony, czasy tamte miały swój urok - szczytem umiejętności było tylko galopowanie. Ile mniej problemów 😉
WKurza mnie cena słomy i jej trudna dostępność ;] A denerwuje bardzo to, że na zadupiu mieszkam i mogę sobie pozwolić na trenera raz w tygodniu. Chcę wygrać w lotto, proszę!
Wkurza mnie mróz.... a jeszcze bardziej jego skutki.
Chodzi o to, że dla mnie nie liczy się to, czy ja skoczę-byle jak, ale skocze. Każdy ma gorsze i lepsze dni. Jak mam gorsze, nie czuję się na siłach, to nie skacze.Jeżeli ja mam uczyć się skoków, to koń musi mieć ochraniacze. Staram się jak najmniej obciążać konia. Nie wiem kiedy zaczynaliście jeździć, ale ja w wieku 23 lat, inaczej na to patrze. Na pewno nie "po trupach do celu". I wiem, że takich ludzi jak ja jest więcej, dlatego WKURZA mnie szufladkowanie. :/
szynyszyn, ja byłam w 3 klasie podstawówki. Rok 1993/1994. Inne stajnie, inna opieka nad końmi. Ochraniacze w szkółce? Pierwszy raz ochraniacze zobaczyłam w 1997 roku na Bródnie u konia prywatnego. Czapraki? KOc i do boju. Nie chcesz skakać? Bat po dupsku konia i skoczysz.
Dziś mnie to wkurza, chociaż wiem, że wtedy moja wiedza była mała (dziś też mi brakuje sporo do ideału, daleka jestem od stwierdzenia, że umiem jeździć konno - umiem nie spadać w 3 chodach, umiem coś skoczyć, umiem kilka elementów ujeżdżeniowych, ale jest to kropla w morzu i nie mam prawa uważać, że cokolwiek ogarniam w stopniu idealnym). Patrzyło się na coś innego. Totalnie laickie myślenie. Moi rodzice, najukochańsi ludzie, też nie mieli pojęcia o tym, czy w stajni jest wszystko prawidłowo (dziś są wyedukowani, od ochraniaczy, przez czapraki, derki po siodła i solaria dla koni - nawet słuchać siły nie mają, ale, siłą rzeczy, uczą się nadal, wbrew swoim potrzebom). Jak i ja. CHodziło się na konie. Godzinka i do domu. Miewam momenty pogardzania sobą, ale do końca nie umiem. To był brak świadomości. Dlatego robiąc jazdy konne postanowiłam, że u mnie w teren może zastęp powstać, ale jak padok - to jeden koń. W ochraniaczach, w dopasowanym do siebie siodle i wędzidle. Uczę podstaw - jeśli ktoś chce więcej - niech idzie dalej, chętnie daję namiary. Bo ja nie jestem w stanie nauczyć czegoś, w czym sama się nie czuję mocna.
Mój minus to uzurpowanie sobie prawa do znania lepiej koni pensjonatowych niż ich właściciele. Rządzę się i tyle. Nie mam ustalonej dawki karmienia. Jeżeli widzę, ze koń potrzebuje więcej, to mu dam. Jezeli widzę, że marznie, ubieram w derkę. Może tak robić nie powinnam, ale moja stajnia jest specyficzna -grono znajomych. Oni ze swoimi końmi są 2-3 razy w tygodniu, ja 7 dni w tygodniu. Obserwuję je. Jeżeli coś się dzieje, to najpierw dzwonię do weterynarza, potem do właściciela. Może nie powinnam. Ale dla mnie koń jest priorytetem.
konikikoniczynka, Eno, nie samobiczuj się tak. 🙂 Skąd miałaś wiedzieć jak może inaczej jeździectwo wyglądać. Każdy przecież kiedyś zaczynał.
Tempesta, Aha, rozumiem. To zmienia postać rzeczy. 🙂 Taka dociekliwość jest dobra. Na serio myślałam, że to wygląda inaczej. Wobec tego pozostaje mi życzyć powodzenia! Wpadaj na forum częściej z kobyłką. 🙂
Sankaritarina, to nawet nie biczowanie się, ale niesmak do siebie. Tylko właśnie człowiek nie wiedział, że może być inaczej. Powoli świadomość ludzka się zmienia. Ja bym wolała dziś zacząć od jazdy w stajni, gdzie są kameralne warunki albo dogadać się z kimś i jeździć na koniu prwatnym, nawet odpłatnie. Więcej człowiek się uczy, dla konia lepiej. Było, minęło, ale żal jest.
Wkurza mnie podejście ludzi, takie jak zaprezentowała w KR Epikea. Jak można jeździć na koniu który nie widzi!? No ludzie... Jeśli koń ma zaufanie do swojego jeźdźca, radzi sobie doskonale pod siodłem dzięki "szefowi" to ja nie rozumiem? Ślepy koń=gorszy? NIE. Jeśli nie dzieje się krzywda, to nie widzę problemu.
Bischa, zgadzam się. Nie wspomnę, że Orkisz startując już [pod Kubiakiem na jedno oko widział bardzo słabo ;]
Wkurzają mnie dzieci przyjeżdżające na obozy jeździeckie.
Po co przyjeżdżać na obóz zimowy, skoro potem się marudzi, że nie będzie się jeździć, bo zimno (-10 stopni - to chyba normalna temperatura na przełomie stycznia i lutego)?!
Wkurzają mnie też dzieci robiące z siebie niedołęgę, kalekę niemalże, co to nie wie gdzie koń ma głowę a gdzie nogę i nie ma siły podnieść rączki ani nóżki. A wszystko po to, żeby się przypadkiem nie wysilić i żeby ktoś zrobił wszystko za nie. Cały czas wydają z siebie nieartykułowane odgłosy jęcząco-stękające, a kiedy się im spokojnie tłumaczy jakąkolwiek czynność, jedyną odpowiedzią jest "No ale jaaaaak?" na granicy rozpłakania się z jednoczesną wyraźną nutą pretensji (No czego ty chcesz ode mnie? Koń powinien sam się czyścić, siodłać i mnie wozić!)
jestemzlasu nie tylko tak jest na obozach. Dziewczynki ze szkółki proszą mnie żebym im w czymś pomogła , wytłumaczyła a jak już to robię to mają do mnie pretensje i twierdzą , że one tego nie zrobią bo nie i koniec! 😵
jestemzlasu, ło matko, takie "srajdupy" są zmorą jakichkolwiek obozów jeździeckich i to nie tylko zimowych 🙄 A na pytanie: "Po co chcesz jeździć jak panikujesz, na polecenie wejdź do boksu?!" odpowiadają: "Nie wiem." 😵
Naprawdę tak nie lubicie dzieci, które do was przyjeżdżają? Jedne są super, drugie mniej, ale żeby takie koszmarki o dzieciakach na forum wypisywać? A fe... 😉
Ależ ja lubię dzieci, teraz na turnusie mam większość świetnych, pozytywnych osób. Niestety są wśród nich małe koszmarki...
Tak strasznie, straszliwie wkurzają mnie POLICJANCI stojący w naszej stajni! 😤 Kurde, normalnie, państwo hrabie na swych rumakach! Jeździć to to ni kuta nie daje rady, o zasadach ruchu po ujeżdżalni nie słyszało, a tak w ogóle, to wara mu ze ściany, bo on z grzbietu czołga swego konwersuje właśnie na szerokość czterech śladów w stępie z mości panem kumem, również czołga dosiadającym. SZLAG człowieka trafia i bierze cholera! Mój koń normalnie dostaje wścieklizny na widok tych ich koni i wyznaje regułę, że na widok policji należy spieprzać. Szybko. I to już. Chamstwo i prostactwo, totalny brak kultury, w dupie mają wszystko i wszysykich, bo przecież to POLICJA. Niech ich piekło pochłonie, będziemy wszyscy szczęśliwsi i skończy się ich rozjuszanie ludzi za pieniądze z naszych podatków 😤