Kolejna tragedia -we Warszawie padł koń ciągnący dorożkę ...!

Na warszawskiej Starówce padł koń ciągnący dorożkę. "Straż dla Zwierząt" dowiedziała się o wydarzeniu od osoby spacerującej po Starym Mieście, która była świadkiem tragedii.
- Około godziny 14:30 otrzymaliśmy pierwszy telefon od osoby która była świadkiem wydarzenia. Osoba ta rozmawiała z właścicielem konia, który stwierdził, że koń padł z powodu kolki. To jednak wydaje się mało prawdopodobne - powiedział w rozmowie z Onet.pl przedstawiciel organizacji "Straż dla zwierząt" Zbigniew Gruda.

Jak informował przybyły na miejsce weterynarz koń sprawiał wrażenie dobrze utrzymanego. Ciało zostało przeniesione za pomocą dźwigu i przewiezione do kliniki w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego - donosi TVN Warszawa.
W celu sprawdzenia przyczyny śmierci konia, zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Jej wyniki poznamy we wtorek.

Kraków: zmienione zasady postoju dorożek na Rynku Głównym

Od poczatku sierpnia obowiązują zmienione zasady przejazdu i postoju dorożek na płycie Rynku Głównego w Krakowie. Na krakowskim Rynku Głównym podczas wakacji doszło do dwóch wypadków z udziałem dorożek.

20 lipca dorożkarskie konie wpadły na dwie nastolatki. 10 lipca dorożka zaprzężona w dwa konie wjechała w kawiarniany ogródek na Rynku Głównym. Cztery osoby odniosły obrażenia. Prawdopodobnie konie spłoszyła petarda, odpalona w czasie występu teatru ulicznego. W maju na Starym Mieście spłoszony przez przechodnia koń poturbował kobietę powożącą dorożką.

W myśl nowych zasad w zaprzęgach nie będą mogły jeździć ogiery i konie młodsze niż pięcioletnie. Konie będą się mogły poruszać wyłącznie stępa. Wprowadzony zostanie też obowiązek powożenia dorożką przez dwie osoby.

Magistrat z kolei będzie mógł wprowadzić zakaz poruszania się dorożek po mieście w godzinach od 12 do 15, jeśli temperatura powietrza w cieniu będzie wyższa niż 25 stopni. Będzie również informować stowarzyszenie dorożkarzy o głośnych imprezach, które będą się odbywały na płycie Rynku Głównego.
(źródło www.onet.pl )
Niestety akurat wczoraj wybrałam się na starówkę i widziałam martwego konia. Ja z relacji świadków usłyszałam, że koń przestraszył się i uderzył głową w słupek. Sama nie wiem jak to wyglądało, widziałam jedynie zwłoki przykryte już przez straż miejską płachtą. Ale zdecydowanie jestem za usunięciem dorożek z ulic Starego Miasta, wieczny tłok i harmider, upały latem nie są sprzyjającym miejscem.
szczerze z tego co wszedzie mozna przeczytac, kon byl zadbany a nawet przedbany bo spasiony. Nie wiem czemu ale mam wrazenie ze tutaj przyczyna byla wrecz nadopiekunczosc w formie przekarmienia. Dziadek wygladal na bardzo przejetego, sprawial wrazenie ze zalezalo mu na koniu ale nie jak na kasie tylko jako na zwierzeciu, w porownaniu do wypowiedzi w czasie reszty wypadkow jest zueplnie inny ton. swoja droga  wydaje mi sie ze tutaj to zwykly przykry zbieg okolicznosci ktory nie bylby naglosniony gdyby nie byl kolejnym tego typu wydarzeniem. poza tym tego dnia nie bylo juz przerazliwie goraco.
pewnie, dzień nie był upalny. Wszystkie konie na Starówce są wręcz otyłe... Ale jak dla mnie problem polega na tym, że tam po prostu za dużo się dzieje. Koń potrzebuje ciszy, spokoju - a ciągły hałas, tłumy ludzi, nawet głupie flesze z aparatów (bo ktoś koniecznie chce zdjęcie z konikiem) mogą doprowadzić do sytuacji spłoszenia się konia. Jeżeli nie myśli się tu już o koniu, to może warto pomyśleć o tym co spłoszony koń z dorożką może w takim tłumie ludzi zrobić. Pomijam tu już bezpieczeństow konia, bo jak wiadomo u nas njapierw człowiek musi ucierpieć, żeby może dostrzeżono niebezpieczeństwo.
Patrząc  na wypowiedzi typu "koń potrzebuje ciszy i spokoju", można by dojść do wniosku, że takie zdarzenia jak Samosierra, Kłuszyn, Kirchholm czy Grunwald to przejawy sadystycznej wyobraźni jakichś starożytnych pismaków...

Oczywiście, że koń może chodzić w ruchu ulicznym i wcale nie musi bać się petard. Trzeba go tego tylko nauczyć...
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
24 sierpnia 2009 22:09
jkobus a ja uważam, że koń nawet przyzwyczajony do chodzenia w ruchu ulicznym, nie bojący się petard i innych głośnych odgłosów może się przestraszyć. To zwierze z natury płochliwe, uciekające. 100 razy może huku petardy się nie bać a za 101 pójdzie po ludziach chcąc uciekać.
Konie wykorzystywane są obecnie do pracy w dziedzinach absolutnie niszowych. Bardzo już rzadko - do zrywki drzew w górach. W mojej okolicy widuje się jeszcze wozy konne i wykonuje się (w biedniejszych wsiach) koniem niektóre prace polowe. Nie ulega wątpliwości, że za kilka - kilkanaście lat wszystkie takie relikty zanikną i koń będzie potrzebny już tylko:
a) na mięso
b) do rozrywki

W ostatnim "KT" wypowiedziałem się na ten temat obszernie i nie widzę powodu się powtarzać. Po co przyspieszać to, co i tak nieuchronnie nadejdzie? Co - zwłaszcza w obecnej sytuacji - może mieć bardzo niebezpieczne skutki? Dlatego będę bronił dorożek...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
25 sierpnia 2009 09:18

W myśl nowych zasad w zaprzęgach nie będą mogły jeździć ogiery i konie młodsze niż pięcioletnie. Konie będą się mogły poruszać wyłącznie stępa. Wprowadzony zostanie też obowiązek powożenia dorożką przez dwie osoby.

Magistrat z kolei będzie mógł wprowadzić zakaz poruszania się dorożek po mieście w godzinach od 12 do 15, jeśli temperatura powietrza w cieniu będzie wyższa niż 25 stopni. Będzie również informować stowarzyszenie dorożkarzy o głośnych imprezach, które będą się odbywały na płycie Rynku Głównego.



w końcu ktoś pomyślał. Chociaż.. ciekawe czy dorożkarze będą się do tego stosować.
Patrząc  na wypowiedzi typu "koń potrzebuje ciszy i spokoju", można by dojść do wniosku, że takie zdarzenia jak Samosierra, Kłuszyn, Kirchholm czy Grunwald to przejawy sadystycznej wyobraźni jakichś starożytnych pismaków...

Oczywiście, że koń może chodzić w ruchu ulicznym i wcale nie musi bać się petard. Trzeba go tego tylko nauczyć...


Nikt nie mówi, że koń nie powinien chodzic w ruchu ulicznym. Uważam, że warto konia uczyć, że nie jest to nic strasznego. Z drugiej strony niech to nie będzie dla konia "praca na pełen etat".
Tylko co? Pół etatu? 3/4? Toż to mżonki! Do dorożek zawsze używało się tanich koni (stąd "dorożkarska szkapa", podobnie zresztą jak ”dorożkarski sznaps"...) - jest to działalność o minimalnej opłacalności, wręcz na granicy przeżycia i nic się pod tym względem nie zmieniło od 100 lat, odkąd po Warszawie jeżdżą tramwaje... Biorą się za to albo pasjonaci (niekoniecznie przy tym bardzo profesjonalni, stąd ten nadmiar tłuszczu na tyłkach dorożkarskich koni: na wsi do tej pory im grubsza baba, tym większe ma powodzenie...), albo kompletni kretyni. Ci ostatni powodują czasem wypadki. Takie lub inne. Jednak nie ma żadnego praktycznego sposobu na odróżnienie jednych od drugich. Nie da się sformułować takiego prawa... Nie widzę powodu, aby zmieniać cokolwiek. Tym bardziej pod wpływem typowo "wakacyjnej" kampanii prasowej. Zbyt wiele takich kampanii sam robiłem, abym mógł choć w jedno słowo, jakie się w tych sprawach publicznie wypowiada uwierzyć...
Tylko co? Pół etatu? 3/4? Toż to mżonki! Do dorożek zawsze używało się tanich koni (stąd "dorożkarska szkapa", podobnie zresztą jak ”dorożkarski sznaps"...) - jest to działalność o minimalnej opłacalności, wręcz na granicy przeżycia i nic się pod tym względem nie zmieniło od 100 lat, odkąd po Warszawie jeżdżą tramwaje... Biorą się za to albo pasjonaci (niekoniecznie przy tym bardzo profesjonalni, stąd ten nadmiar tłuszczu na tyłkach dorożkarskich koni: na wsi do tej pory im grubsza baba, tym większe ma powodzenie...), albo kompletni kretyni. Ci ostatni powodują czasem wypadki. Takie lub inne. Jednak nie ma żadnego praktycznego sposobu na odróżnienie jednych od drugich. Nie da się sformułować takiego prawa... Nie widzę powodu, aby zmieniać cokolwiek. Tym bardziej pod wpływem typowo "wakacyjnej" kampanii prasowej. Zbyt wiele takich kampanii sam robiłem, abym mógł choć w jedno słowo, jakie się w tych sprawach publicznie wypowiada uwierzyć...


podkreslenie moje
jkobus wymiękłam - na granicy opłacalnosci 😂
tak sie sklada ze znajoma jezdzi dorozką po krakowie
kurs w okol rynku -50zł
kurs na wawel - 150zł
kurs do Kazimierza  - 250zl
plus napiwki, gdzie od turysty zagranicznego 10E to mały pikuś

Tysiąc złoty to wyrabiają w sezonie turystycznym do południa zbytnio się nie męcząc i nie nagabując klientów tylko czekając az sami wsiądą.
Więc ten Twój tekst o granicy opłacalnosci jest po prostu śmieszny
Rozłóż to na 365 dni w roku, w tym 200 pochmurnych, deszczowych, nie świątecznych i bez turystów z euro w kieszeni, a odechce Ci się śmiać...
a własnie ze sie bede smiac bo z pewnych wzgledow ostatnio temat dorozek w krk jest mi mocno bliski
i nawet wiedzac ze dorozki jezdzą tylko powiedzmy pol roku i liczmy ze najmarniej dziennie srednio na okrągło zarobią 1000zł
Widze jakimi landami jezdzą, jaką uprząż kupują,ba jakie mają samochody stajnie itd
Gdyby byl to  taki biznes na granicy przezycia jak to mówisz to czemu jest to tak zamkniete srodowisko? Czemu tak trudno się w nie dostać, czemu własciciele koni mają po kilka dorozek z powozącymi, po N par koni - skoro taka dorozka przywozi im do południa taki marny tysiąc zł za ktory tak cięzko wyżyc jak to mówisz...
Zazdrościsz..? Cóż, nic Ci na to nie pomogę...
znaczy czego niby zazdroszcze??
chyba Tobie klapek na oczach i jednotorowego spojrzenia na sprawe
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
25 sierpnia 2009 15:21
a czy ktoś wie, czy może znane są już wyniki sekcji zwłok konia ??
Też mi się zdaje, że ten biznes do nieoplacalnych nie należy. W zimę na pewno są w stanie sobie dorobić (jak jest śnieg, są kuligi - na bank stać ich na sanie). Sezon na takiej Starówce (czy t w Krakowie, czy w Warszawie) nie trwa lipiec - sierpień, a znacznie dłużej. Częstymi gośćmi są obcokrajowcy, którzy z pewnością zostawiają troche gotówki - również dorożkażom.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się