Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

Orzeszkowa
Święte słowa 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
26 stycznia 2013 16:42
Dzięki za podpowiedzi,zmieniłam co-nieco.
[quote author=ikarina link=topic=8233.msg1666318#msg1666318 date=1359210995]
ogłoszenie brzmi tak, jakby ktoś był zdesperowany.

bo jestem.
[/quote]

Ty jesteś, ale kupujący w żadnym wypadku nie powinien o tym wiedzieć, bo raczej pomyśli że chcesz się pozbyć konia z którym coś jest nie tak, a nie że np potrzebujesz pieniędzy. Może to kiepski przykład ale ostatnio miałam tak z samochodem- chciałam umówić się ze sprzedającym na wizytę u mechanika, a on "ja opuszczę 500zł tylko pani go bierze od razu, bez przeglądu!" i co? Po dachowaniu jak się okazało  😉

Teraz ogłoszenie moim zdaniem o wiele lepsze chociaż dalej kiepsko wyglądają zwroty "nauczona wiązania" (co takiego umie związać, sznurówki?  😉 )- oczywiście wiem o co chodzi, ale można by to ubrać w inne słowa, oraz "wybiegana" bo to takie dość 'chwilowe' określenie moim zdaniem. Może lepiej 'padokowana'?
Faktycznie,nie pomyślałam o tych zwrotach ,czy ,,grzecznie stoi na uwiązie'' będzie lepiej trafionym określeniem,oraz ,,wychowana na pastwiskach''-chodziło mi o podkreślenie,iż wymagania odnośnie odchowu źrebięcia są spełnione.Ruch w wieku źrebięcym w parze z odpowiednim żywieniem jest niezastąpiony.
Zaraz poprawię te kwestie.
Możesz napisać, że prawidłowo odchowana.
Ok,zmienione.
Dzi,eki za pomoc.
Smutne jest, że tak mało osób zna się na koniach, że potrzebuje odpowiednich zdjęć, filmików, tekstu, żeby dokonać oceny. Nagle się okazuje, że w PL nie da się kupić konia, bo ten ma podkowy, tamten nie jest ganaszowany, a jeszcze inny ma dopisek w ogłoszeniu "do negocjacji". Chyba zrobiło się tak, że ocenia się nie konie a tekst, zdjęcia czy nagrania. Nie możecie się połapać w ogłoszeniach, gdzie są również opisani rodzice, czy są dodane ich zdjęcia - jak jesteście zainteresowani koniem, a nie tylko "oglądacie ogłoszenie" to z pewnością się połapiecie. Ja bym chciała zobaczyć czy przeczytać, czy mój przyszły koń jest "dzieckiem przypadku" czy może pomysłem hodowlanym. Ale każdy patrzy na to z innej strony...
faraa, nie jest tak źle 🙂 zupełnie inaczej patrzą na ogłoszeni Ci, co faktycznie szukają konia a inaczej Ci, którym dano szansę pooceniać i pokrytykować 🙂 poważnie 🙂
faraa, nie jest tak źle 🙂 zupełnie inaczej patrzą na ogłoszeni Ci, co faktycznie szukają konia a inaczej Ci, którym dano szansę pooceniać i pokrytykować 🙂 poważnie 🙂

Też tak uważam. Rv to wycinek populacji koniarzy. Poza tym faktycznie część kupujących to laicy (cześćneij trafiają się z ogłoszeń "tańszych"😉. Co do zdjęć, to ja jednak jestem bardzo za tym, żeby były jak najlepsze - czasem konie są "rozstrzelone" po całej PL i trochę głupio jechać w ciemno 😉
Niestety mało kto przywiązuje do tego wagę... robi się zdjęcia byle gdzie, byle jak... ale dobrze jest jak koń biega z kit a  😁
Fara- bingo🙂 w kwestii pochodzenia.
Często zdjęcia w ogło są nieaktualne, ja się nadziałam, na szczęście koń oglądany przy okazji 20 innych w konkretnej okolicy, na zdjęciach sprzed roku super, w realu...inna sprawa, że można się nie doprosić o zdjecia itp. w międzyczasie pojechać do konia z innego ogłoszenia ze zdjeciami i go kupić. Zdj i filmiki są przydatne jak konia nie możesz ot tak zaraz już zobaczyć, bo stoi daleko, ale mówimy o dobrych zdjęciach zootechnicznych itp. a nie czary mary różowa mgła i suknia ślubna😉
Cejlonaria- lubię to🙂
.
Swojego kupiłam na podstawie jednego zdjęcia (ale "uczciwego"😉, była podana cena, płeć, rasa, wiek, wzrost i telefon. Na wzrost wzięłam poprawkę, jeden telefon (konkretne informacje) - i pojechałam z przyczepką. Ale "czegoś takiego" szukałam 2 lata 🙂.
faraa, akurat w tym wątku wrzucono parę ogłoszeń i spytano, co myślicie, nie sądzę, żeby ktokolwiek z rozmyślających tu i piszących realnie się zastanawiał nad kupnem któregoś konia z ogłoszenia 🙂

Ściąganie strugacza za powiedzmy 50zł

Cóż, w Warszawie 150 zł 🙂 Poważnie u Was naturalni strugacze biorą 5 dyszek, z dojazdem? To ile im zostaje w kieszeni po odliczeniu kosztów dotarcia do stajni? I naprawdę osoba, która poświęciła masę czasu na pogłębianie swojej wiedzy, ma oczywiście duże doświadczenie, wie, co robi i jest w stanie przeprowadzać precyzyjne korekty kopyt o milimetry pracuje za takie pieniądze? 😎
Czy może raczej strugają ludzie po kursie, którzy powiedzą właścicielowi konia, że jest mądrzejszy od innych, bo zdjął podkowy, które po jednym przybiciu robią z konia kalekę...

Super budowa to jest okropne określenie, budowa może być poprawna, z super to mi się kojarzy superman 😉


Jeszcze lepszy od super budowy jest super ruch (łał), nawet go ze dwa razy widziałam pisanego jako superruch 🤣

halo, no i najlepszy przykład tego, że jeśli ktoś wie, czego szuka, to nie potrzebuje ani peanów na temat wspaniałego ojca i kochającej matki, ani jakości włosa w grzywie 😉 Wystarczą podstawowe, poprawnie określone dane i zdjęcia.
Poza tym zawsze można zadzwonić, zameilować jak nas szkapinka zainteresuje i za mało info w ogło było😀 ja tak zrobiłam, do tego znajomy pojechał obejrzeć wcześniej te kilka koni i bingo🙂
super ruch,super charakter, super pochodzenie, super skacze...nic tylko tak jak armara mówi, czerwona pelerynka i ...S na zadzie😀
Imho, ogłoszenia ogłoszeniami, ale najlepiej konia szukać jadąc po prostu parę razy na zawody... często można upolować naprawdę fajne konie, od młodych po profesorki. Największy szok mnie spotkał, jak kiedyś na zawodach pod Toruniem była na sprzedaż klacz, 9 lat, bardzo fajna ruchowo, przewoziłą juniora przez N w ujeżdżeniu i P w wkkw, dała dwa fajne źrebaki mimo, że po śrenich ogierach. Fajny charakter, więc i koń juniorski super i perspektywa na pociągnięcie wyżej duża. I chcieli za nią całe 18 000 zł... Jedyne co trzeba było zrobic to TUV. Szkoda, że nie mogłam wtedy konia w tym wieku kupić, bo bym ją wzięła.

W ten sposób, unika się przykrych sytuacji, typu jadę kilkaset kilometrów, koń w ogłoszeniu miodzio a w realu tragedia, albo przyjeżdża do mnie kupiec i jeździ tylko do tyłu, złapał za twarz, a w ogłoszeniu jak wół napisane, że koń nie dla początkującego jeźdźca...
A do mnie dziś przyjeżdża czwarty koń kupiony prawie w ciemno, ogłoszenie -> telefon-> jedno oglądanie-> trzy kółka w siodle i biorę lub nie :P  Ciekawe, czy będę żałować. Jednego tak kupionego mam 7 lat i nie żałuję, koń zdrowy, bezproblemowy, fajny do jazdy. Fakt że ja nie mam wielkich wymagań, byle zdrowe były i grzeczne :P

Z innej beczki: byłam ze znajomym oglądać źrebka szetlanda do kupienia. I pan hodowca marudził do nas, że kiedyś to żył z hodowli, taki szetek szedł po 2-2,5 tys a teraz za 700 ciężko o kupca. Zlikwidował już wszystko, zostawił tylko trochę kucków wolnowybiegowo (pewnie dlatego, że tanie w utrzymaniu).
Słyszę już takie opowieści byłych hodowców (takich raczej z dolnej półki) nie pierwszy raz i zastanawia mnie jedno.
Wydaje mi się, że rekreacyjne jeździectwo jest w polsce coraz bardziej a nie coraz mniej popularne (zwłaszcza porównując do 20, 30 lat temu), jest coraz więcej osób które sobie ot tak kupują konika do pojeżdżenia, a jednak sprzedaż koni rekreacyjnych spada i to dramatycznie. Ciężko takiego konia pozbyć po kosztach odchowania do tych 3-4 lat. Gdzie tu logika??
U nas kilka lat temu sprzedawalo sie niespelna 2 letnie klacze po 10 tys i nikt nie krecil nosem. A teraz ludzie twierdza, ze 10 za podjezdzonego 3 czy 4 latka to duzo  🤦 w ubieglym roku odzyskalam troche nadziei  w jakies normalne sprzedaze bo pan kupujacy od nas 3 latka zupelnie nie negocjowal ceny mowiac, ze ten kon jest wart wiecej wiec to jest okazja kupic go za 10. Do tego kon zdrowy, grzeczny, ladny i przyjemny do jazdy 😉
Jeszcze lepszy od super budowy jest super ruch (łał), nawet go ze dwa razy widziałam pisanego jako superruch 🤣


Quanta, i te dwa razy to była poprawna pisownia 😉 Super z rzeczownikami piszemy razem, z nazwami własnymi - z łącznikiem.
Rynek jest tak zapełniony końmi że potencjalny kupujący może wybrzydzać ile mu się podoba,bo ma do wyboru 200 ofert...
Kiedyś pamiętam ( 10 lat temu) konie po wyścigach xo kosztowały ok.40000, teraz 7000 średnio.
Czyli mimo, że popyt jest i może nawet rośnie, hodowcy przesadzili z podażą? 🙂
hmm,chyba to nie tak...
Kiedyś posiadanie to było coś wow, bo nie mógł sobie kupić konia przeciętny zjadacz chleba. Teraz przeciętny człek może zakupić konia bez większych wyrzeczeń, bo jest ich dużo i także duża część tych koni pochodzi z przydomowych hodowli ( sprzedane nie drogo, nie dla zysku tylko bardziej dla fanu, bo to taka zabawa w hodowlę, hobby). Na tym cierpią hodowcy którzy utrzymują się z hodowli, bo oni muszą mieć ceną taką żeby zarobić na danym koniu, bo to ich zarobek.
Ja mam 2 konie i jak mi się znudzi to mogę je w każdej chwili sprzedać przykładowo po 7 tysi jak będę miała taki kaprys i wówczas ja obniżam ceny, bo dla mnie to obojętne że cena niska a p.Kowalski kupi ode mnie niż od hodowcy za 20 000 .
quantanamera, No wiesz, jeśli ten strugacz ma całą stajnię, to wyjdzie 50 zł. 😉 Nawet 40 zł/koń (za 2-3 konie). Struganie jednego konia (+dojazd) przez naturalsa to chyba jakieś... a bo ja wiem.... 80 zł? Nie wiem dokładnie, bo sama nie korzystam.

esef, Ale jaki jest realny popyt na usługi rekreacyjne w jeździectwie? I na jakie usługi? I jacy hodowcy. 😉 Bo to, że pojawiają się stajnie rekreacyjne, jeszcze nic nie znaczy. Wydaje mi się, że jeździectwo rekreacyjne jest nie tyle bardziej popularne, co dostępne dla każdego. Każdy szary człek z ulicy może sobie kupić konie, postawić stajnię i ogłosić rekreację, ale... jakie konie on kupi? Będzie zastanawiał się nad eksterierem i pochodzeniem? Nie, tylko nad ceną, a to z kolei nakręca handlarzy czy pseudohodowców.
Wcześniej jeździć konno można było chyba tylko w dużych państwowych stadninach i rekreacja była dodatkiem. Nie każdy mógł pójść po kredyt i założyć sobie stajnię. To samo z hodowlami. Były finansowane przez państwo, przecież nie utrzymywały się tylko ze sprzedaży koni, a teraz sprawienie, żeby hodowla sama na siebie zarabiała chyba graniczy z cudem.
Hodowli było mniej = zatem towaru było mniej = zatem cena była wyższa niż teraz.
Może coś mylę, więc proszę o poprawienie. 🙂
edit: Ooo, właśnie, zgadzam się z Perlicą. 🙂

orjentica Chyba już to gdzieś padło.... a na jakichś forach/stronach dla arabiarzy bądź zagranicznych, próbowałaś wystawić?
Esef wejdz na jakikolwiek portal z ogloszeniam o sprzedazy koni. Wpisz w wyszukuwarce konir do max 5tys. Wyskoczy ogromna ilosc koni, ktore glownie powstaly z przypadku bo:
A) dotacje
B) jakistam ogier stoi blisko a krycie za flaszke wiec pokryje wszystkue swoje klacze
C) o zmiksujemy konika polskiego z fryzem albo araba z koniem sasiada bo ma ladna masc
D) mamy klacz to zrobimy sobie zrebaczka.

I powstaja takie wynalazki. Moze sie uda ladny a moze bedzie karykatura konia. Moze bedzie mily a moze zlosliwiec bo 'howodca' nie do konca zna sie na wychowaniu mlodego konia... Dla mnie to temat rzeka....


edit.

Inaczej do sprzedaży podchodzi osoba prywatna, która ma jednego/dwa konie i z przyczyn losowych/znudzenia/innych powodów chce się tego konia pozbyć. W tym momencie nie będzie kalkulowała, że konia kupiła 5 lat temu za 10tys, wiec musi do ceny doliczyc utrzymanie tego konia przez te lata. Będzie chciała sprzedac tego konia, wiec rzuci cenę taką samą za jaką konia kupiła. Nie ma odzewu? To cenę obniża dalej, bo kolejny miesiąc to kolene pieniądze ze pensjonat itd. Bardziej opłaca się tej osobie sprzedac konia za mniejsze pieniądze, ale szybciej, niż czekać aż zjawi się ktos, kto zapłaci większe pieniądze. Nie piszę w tym momencie o koniach sportowych, ale koniach do ambitnej rekreacji/małego sportu, które są końmi prywatnymi do czerpania przyjemności z jazdy.

Ale jeśli mowimy już o hodowcach ( i 'hodowcach"😉.... Nie jestem w stanie uwieżyć, że koń 3-4 letni, podjeżdżony, niezły ruchowo i skokowo, z dobrą głową może być sprzedany za mniej niż te (no zaszaleje) 8 tys. Oczywiscie, rynek wymusza jak najniższe ceny, ale czy wtedy hodowca ( o ile nie jest pasjonatem!) bawiłby się w taki biznes? Czy taki 3-4 latek, który kosztuje mniej niż te 8-10tys to koń, który od początku był zadbany, otoczony opieką wet, miał zagwarantowanego dobrego kowala co 6 tyg ( a nie sąsiada Rycha z sąsiedztwa), dobrej jakości pasze, witaminy, dodatki, odpowiednią ilość ruchu, dobrej jakości siano/trawę? Wątpię.Bo gdyby tak było, to ten hodowca zwinąłby już dawno interes, bo najnormalniej w świecie musiałby do tego dokładać ogromne pieniądze. Ale ile tak można wytrzymać? 😉  Do tego trzeba doliczyć cenę za krycie/inseminację. Kontrole wet w czasie ciąży i utrzymanie klaczy. 

Oczywiście są osoby, które hodują konie z pasji ( dzień dobry - Państwo Bieńko), ale ile lat można ciągle dokładać do tego interesu? Nikt nie mówi i zarabianiu kokosów. Byłoby super, jakby udawało się sprzedać tak, żeby wyjść na zero, a do tego mieć satysfakcję, że wyhodowało się niezłego konia.

Ostatnio był kupiec oglądać 2 latki. Początkowo była mowa o kupnie dwóch w pęczku za (!!!) 10tys. (Jak już pisałam wyżej, 4-5 lat temu za jedną dwulatkę płacono 10tys bez mrugnięcia okiem.) I co? I nagle na miejscu dochodzi do negocjacji cen do jakiś śmiesznych pieniędzy, mimo, że to 5 to i tak już dużo poniżej wartości tych klaczy 😵



edit. 2

Jeszcze jeden kwiatek z ostatnich dni. Justus będzie od tego roku krył i cena za stanówkę usalona została na 500zł (okaże się jakie jest zainteresowanie). No i dowiedziałam się, że to bardzo drogo  😵 To przepraszam ile ma wynosić cena? 50zł? Flaszkę? Kurcze no, więcej kosztuje pokrycie psem  😵 Cena taka a nie inna, bo ogier młody. Wydaje mi się, że jest to jakieś minimum. A przynajmniej wydawało do niedawna  🤣
galopada
Ja się od jakiegoś czasu zastanawiam czy te niskie ceny i ogromna liczba wynalazków, ma faktyczny wpływ na konie droższe, powiedzmy z przedziału 10-20 tys ? Moim zdaniem niestety konie są po prostu w dzisiejszych trudnych czasach za drogie. I nie myślę tylko o samym zakupie, ale późniejszym utrzymaniu zakupionego zwierzęcia. A im koń droższy tym bardziej się ludzie zastanawiają. Ba, w wielu wypadkach, samych zawodników nie stać na kupienie konia za 30 tys., surowego i ponoszenie ryzyka - sprawdzi się albo się nie sprawdzi. Mamy Polskę, zarabiamy w zł.

Jak to jest ?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 stycznia 2013 10:30
armara w pełni się z Tobą zgadzam- samo kupno konia to tak naprawdę nie jest problem, gorzej z utrzymaniem. Zawsze można powiedzieć sobie "kupię konia za pół roku" i przez ten czas odkładać pieniądze, które przeznaczyłoby się na jego utrzymanie, wyjdzie ładnych kilka tysięcy więcej  😉 Zwłaszcza, że trzeba jeszcze założyć że z roku na rok utrzymanie będzie co raz droższe (jak kupowałam Grubego to za pensjonat płaciłam 300zł, teraz taka cena wydaje się po prostu śmieszna  😉 ).
[quote author=galopada_ link=topic=8233.msg1667099#msg1667099 date=1359280131]
Inaczej do sprzedaży podchodzi osoba prywatna, która ma jednego/dwa konie i z przyczyn losowych/znudzenia/innych powodów chce się tego konia pozbyć. W tym momencie nie będzie kalkulowała, że konia kupiła 5 lat temu za 10tys, wiec musi do ceny doliczyc utrzymanie tego konia przez te lata. Będzie chciała sprzedac tego konia, wiec rzuci cenę taką samą za jaką konia kupiła. Nie ma odzewu? To cenę obniża dalej, bo kolejny miesiąc to kolene pieniądze ze pensjonat itd. Bardziej opłaca się tej osobie sprzedac konia za mniejsze pieniądze, ale szybciej, niż czekać aż zjawi się ktos, kto zapłaci większe pieniądze.[/quote]

Ja sprzedałam w zeszłym roku Ericka, za dokładnie tyle samo co kupiłam 7 lat wcześniej.
A dwa konie, które miałam przez dwa lata w szkółce udało mi się sprzedać z dużym zyskiem. To było dwa lata temu, naprawdę miałam szczęście.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 stycznia 2013 10:35
O, dokładnie tak jak pisze galopada. Gdybym chciała teraz wyjść na zero to musiałabym dać cenę.. ok 60 tysięcy, już widzę tłumy chętnych  😉
Hodowcy patrzą na to zupełnie inaczej, no i utrzymanie konia we własnej stajni to jednak kilkakrotnie mniejszy koszt niż w pensjonacie.
armara mysle, ze wpływ jest na pewno. Jeśli pan X chce kupić konia do jazdy rekreacyjnej czy jakiegoś małego sportu to może wybrać między wynalazkiem za mniejsze pieniądze, który może się ,,sprawdzi" i będzie ok, a między koniem z jakimiś tam predyspozycjami i umiejętnościami, z hodowli za te 10-20tys. I teraz podejmuje decyzje - wydam mniej, ale zaryzykuje (ewentualnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ze ryzykuje), albo wydam wiecej. Dodatkowo, jesli kupuje konia za te 5tys to nie bedzie robił badan, bo bedą one stanowiły 1/4 ceny konia. A jesli juz ktoś kupuje konia za więcej niż 10tys to badania zrobi na pewno. I wtedy szanse, na kupienie zdrowego konia znacznie rosną (juz pomine sposob i jakość wychowania tych 2 koni).

Wiadomo, ze jak ktoś szuka konia do jazdy po lesie to chętniej kupi tego tańszego. Ale czy koń, który jest tańszy będzie taki w utrzymaniu? W którym przypadku istnieje większa szansa na jakies ukryte wady/problemy zdrowotne? U konia z dobrej hodowli czy konia, który jest kotem w worku? Swiat jest mały, więc hodowca zatajając cokolwiek albo sprzedając bubla strzela sobie kulą w stopę. A kupujący, który chciał początkowo oszczedzic na samym kupnie może się wpakować w leczenie, które przewyższy wielokrotnie wartośc tego konia.  Oczywiscie to nie jest jakas reguła i taki kon moze byc zdrowy.

Akurat przytaczany przeze mnie przykład wałaszka żabieńskiej hodowli, który jako 3 latek został sprzedany za 10tys. to koń właśnie do jazdy głównie w tereny i dla przyjemności. TUV zrobiony, wszystko czyściutkie, kupiec zadowolony, my też, bo koń trafił do kochającego domu.

I przykład z naszego pensjonatu. Dziewczyna kupiła konia za jakieś grosze. Przez ponad rok jego posiadania i utrzymywania jezdziła może 2 razy, bo koniowi ciągle coś dolegało. Non stop problemy z nogami. Konisko wielkie, wiec ja od razu przy kupnie robiłabym pełny TUV bo nie wiadomo co tam moze sie dziac w srodku. No i po 1,5 roku utrzymywania i leczenia konia-kaleki oddała go za symboliczną złotówkę. Ile wydała na samo leczenie? Aż boję się pomyśleć. A zwykłe rtg nóg kosztowałyby ją jakieś 500zł.  🙄



Julie bo za DOBREGO rekreacyjnego konia, który jest spokojny, w miarę zdrowy i sobie grzecznie tupta pod kimś, kto przypomina worek ziemniaków ludzie zapłacą duże pieniądze! Tylko, ze takich koni się nie sprzedaje (no chyba, ze ma się jakies zyciowe zawirowania/czy likwiduje sie stajnię). Bo taki koń, wożąc i czuąc ludzi, zarabia i na siebie i na innego konia.
Kon z hodowli wcale niczego nie gwarantuje zdrowotnie, kazdy kon sie po kupnie moze rozwalic nawet majac swietne badania.
Zwlaszcza n.p. czy byly urazy tkanek miekkich nijak nie sprawdzisz przy kupnie, trzeba by bylo calego konia na usg przeswietlic i tak nie bedzie pewnosci.
A hodowca ci sie nie przyzna, bo watpliwa szansa ze takiego konia ktos kupi za 20 tys., bo takie rzeczy lubia sie odnawiac.




Hodowcy patrzą na to zupełnie inaczej, no i utrzymanie konia we własnej stajni to jednak kilkakrotnie mniejszy koszt niż w pensjonacie.

Nie, nie hodowcy. Inaczej ceni się młode konie, remonty sportowe czy hodowlane, a inaczej konie starsze. Najgorzej jest z tzw. "rekreantami" w przedziale 7-14 lat.
Koń od hodowcy to (teoretycznie, trochę idealizuję, części lepszych stajni to faktycznie dotyczy) najlepszy produkt - koń o db lub bdb rodowodzie, prawidłowo odchowany, ciekawy.
Koszty utrzymania są może niższe niż w pensjonacie, ale to bardzo ryzykowna inwestycja - 4 sezony inwestycji obarczonej dużym ryzkiem. Konia rekreacyjnego nie można liczyć tak jak młodego - kupujemy coś zastanego z całym bagażem doświadczeń (złych i dobrych), któremu samo utrzymanie w pensjonacie nie przysparza wartości. Wartość takiego konia rośnie tylko w przypadku gdy wzrasta jego stopień wyszkolenia, rozwija się kariera sportowa.


Mnie zadziwia jedno. O ile w Niemczech ceny, choć wysokie, są dla mnie racjonalne (nie mówię o aukcjach !), bo koszty stanówki, koszty weterynaryjne i wgl opłaty są wyższe, to nie rozumiem przełożenia tego na polskie warunki. Polska stanówka, polskie ceny, a konie drogie jak...
Tego nie rozumiem i nie zrozumiem. Bo jak już się urodzi ciekawy, polski koń to cena jest często tak zaporowa, a zachowanie hodowcy tak dziwne, że nie wiem jak to tłumaczyć...

Arimona
Racja, przy dosłownej pladze urazów międzykostnego - może choć to warto rozważyć przy TUV ? Nawet kosztem RTG? Bo chipa można wyciągnąć, a jak poszło ścięgno to, no. Ja bym takiego konia nie kupiła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się