ACTA: koniec wolnego internetu 26.01.2012 ?

Zaszantażować? On naprawdę użył tego słowa? Koniec świata ... . A taka apropos to polecam przeczytanie, mi ręce opadły: http://wiadomosci.wp.pl/title,Polski-europosel-dowiedzialem-sie-ze-glosowalem-za-ACTA,wid,14195107,wiadomosc.html?ticaid=1dcc5
sei   . let's grow old together & die at the same time .
24 stycznia 2012 21:14
od dziś głos ludu to szantaż. biedny premier został zaszantażowany przez swój naród  🤔wirek:
chyba chodzilo mu o ataki na strony internetowe. ale manifestacji to już nie widzi.
trzynastka   In love with the ordinary
24 stycznia 2012 23:59
http://pastebin.com/0VQv8XCK

Hasła gadu gadu wykradzione, radzę sobie pozmieniać 😉
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2012 00:04
Te hasła to chyba jakieś fejki: nie uwierzę, że aż tak dużo ludzi ma takie same hasła.

trzynastka   In love with the ordinary
25 stycznia 2012 00:07
Może to są puste konta.
W każdym razie ludzie piszą, ze działają.
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2012 00:10
Cóż, nie żal mi ludzi, którzy sobie ustawiają jako hasło "123456" 😀 Mnemotechniki mnemotechnikami, ale bez przesady, takie hakowanie to nawet ja bym umiała przeprowadzić gdyby mi się bardzo nudziło 😉
trzynastka   In love with the ordinary
25 stycznia 2012 00:12
Warto tu komentarze poczytać, i śmiechu trochę, i prawdy 🙂

http://www.wykop.pl/link/1018985/wyciek-numerow-gg-wraz-z-haslami/

Edit:
Do przeczytania tekst Jarosława Rafy nt ACTY.
[url=http://ultra.ap.krakow.pl/~raj/notka.php3?id=363&from=new]http://ultra.ap.krakow.pl/~raj/notka.php3?id=363&from=new [/url]
Cóż, nie żal mi ludzi, którzy sobie ustawiają jako hasło "123456"


Serwis kancelarii premiera miał: login: admin, hasło: admin1
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2012 00:50
No cóż, teraz minister Boni wysyła ankiety, żeby dowiedzieć się, kto był odpowiedzialny za administrowanie rządowymi stronami 😀
W Sejmie jest  ustawa - o świadczeniu usług drogą elektroniczną (zmiana ustawy) + zmiany w kodeksie cywilnym - w których możliwość cenzury wprowadzona jest wprost. Zadyma z ACTA powinna być Tuskowi na rękę - odwraca uwagę od kilku poważniejszych problemów.
Zadyma ACTA sprzyja odwróceniu uwagi od Iranu.
Pan Obama tak zapewniał,że wojny skończy, tak szydził, że Saddam nie miał broni chemicznej.
Tak samo nie ma atomowej Iran. Ale to okaże się jak już ciśninę Ormz opanują a ten piękny kraj zniszczą.
I wszystko dlatego,żeby grubi amerkanie jeździli wielkimi brykami.
link
Każdy kraj jakoś tam oszczędza. A amerykanie muszą latać i jeździć wielkimi samochodami.
I mogą podbijać każdy kraj na świecie.
trzynastka   In love with the ordinary
25 stycznia 2012 08:06
Do przeczytania tekst Jarosława Rafy nt ACTY.
[url=http://ultra.ap.krakow.pl/~raj/notka.php3?id=363&from=new]http://ultra.ap.krakow.pl/~raj/notka.php3?id=363&from=new [/url]


W sumie dla leniwych to zacytuję całość tu, bo naprawdę warte jest poświęcenia tych kilku minut na przeczytanie. Sympatycznie i rzeczowo wyjaśnione jest zagrożenie na podstawie konkretnych paragrafów i na przkładach.


Jestem (pozytywnie) zaszokowany tym, jak ogromny ruch wszczął się w Polsce wokół ACTA w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni. Niestety daje się w tym wszystkim zauważyć mnóstwo bałamutnych i błędnych informacji na temat tego, czym jest ACTA i jakie zagrożenia ze sobą niesie. Dlatego spróbowałem pokrótce opisać, co właściwie jest złego w ACTA. Nie jestem prawnikiem, dlatego też będzie to czysto zdroworozsądkowa analiza, niemniej jednak myślę, że niezbyt odległa od prawdy...

Przede wszystkim, ACTA cały czas posługuje się pojęciem "naruszenia" (praw autorskich), nie określając nigdzie, czym owo naruszenie jest. Zgodnie z polskim prawem autorskim, na mocy art. 23 o dozwolonym użytku, pobieranie z Internetu materiałów objętych prawem autorskim jest dozwolone (zwróćmy uwagę, że prawie każdy tekst, obrazek czy inna treść, którą możemy znaleźć w Sieci, jest zazwyczaj w ten czy inny sposób objęta prawem autorskim - a więc gdyby nie było przepisu o dozwolonym użytku, korzystanie np. z WWW byłoby praktycznie niemożliwe!). Niedozwolone jest natomiast rozpowszechnianie. ACTA, nie definiując pojęcia "naruszenia", teoretycznie odwołuje się do istniejącego stanu prawnego. Sęk jednak w tym, że pojęcie rozpowszechniania nie jest zbyt dobrze zdefiniowane. W polskim prawie autorskim jako jedna z form rozpowszechniania wymienione jest "publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym". Pod tą zawikłaną formułą kryje się przede wszystkim udostępnianie utworu w Internecie. Niemniej jednak ta definicja nie określa, czy rozpowszechniania dokonujemy tylko wtedy, gdy sami fizycznie zamieścimy plik z utworem na serwerze, czy też także wówczas, gdy zamieścimy link do takiego pliku umieszczonego gdzie indziej przez kogoś innego. Już teraz sądy - pod wpływem lobbingu koncernów medialnych - coraz chętniej stosują "interpretację rozszerzającą" pojęcia rozpowszechniania, uznając za rozpowszechnianie także publikowanie linków. W sytuacji obowiązywania ACTA, które wielokrotnie podkreśla konieczność "skutecznego działania przeciwko naruszaniu praw własności intelektualnej", sądy mogą być jeszcze bardziej chętne do traktowania zamieszczania linków jako naruszeń praw autorskich.

Oznacza to, że jeżeli np. obejrzymy gdzieś w Sieci teledysk, który nam się spodobał, to "pochwalenie" się linkiem do tego teledysku na przykład na forum muzycznym, na którym często dyskutujemy, już może uczynić z nas "pirata"! Teoretycznie, może tak się stać nawet gdy zamieścimy link do legalnej kopii teledysku, zamieszczonej na oficjalnej stronie danego artysty! - jeżeli bowiem przyjąć, że zamieszczanie linków jest rozpowszechnianiem, to nie mamy wszak licencji na dalsze rozpowszechnianie tego utworu, możemy tylko oglądać go na swój własny użytek...

A czym to grozi? Tu "kłania się" artykuł 12 ACTA, który mówi o "środkach tymczasowych". Na wniosek posiadacza praw autorskich, "bez zbytniej zwłoki" i "bez wysłuchania drugiej strony" (czyli nas), sąd będzie miał prawo "zastosowania szybkich i skutecznych środków tymczasowych [...] w celu uniemożliwienia naruszenia jakiegokolwiek prawa własności intelektualnej". Do tych środków tymczasowych należy zaś m.in. "możliwość [...] konfiskaty lub innego rodzaju przejęcia kontroli nad podejrzanymi towarami oraz nad materiałami i narzędziami związanymi z naruszeniem". Owe "materiały i narzędzia związane z naruszeniem" to może być np. cały serwis internetowy, w którym "podejrzany" link został zamieszczony. Wystarczy zatem nieopatrznie zamieścić link do cudzego utworu na swojej stronie lub blogu, aby narazić się na to, iż ową stronę lub blog utracimy. Zwróćmy uwagę, że nikt nam nie musi w tym celu niczego udowadniać - wystarczy podejrzenie, wynikające z wniosku posiadacza praw autorskich. Ewentualna sprawa sądowa może się ciągnąć latami, i nawet jeżeli w jej wyniku okaże się, że byłem niewinny, nawet jeżeli dostanę za to odszkodowanie (którą to możliwość przewiduje tenże art. 12 ACTA), to i tak w ciągu tych lat trwania procesu byłem pozbawiony możliwości wypowiedzi, co jest ewidentnym naruszeniem mojej wolności słowa, a ta jest prawem bardziej fundamentalnym niż prawa autorskie, bo gwarantowanym w konstytucji, podczas gdy prawa autorskie - tylko w zwykłej ustawie. Dlaczego zatem posiadacz praw autorskich jest tu tak ewidentnie faworyzowany i wystarczy jeden jego wniosek, aby na lata zamknąć czyjąś stronę w Internecie?

I tu najlepszy i najpikantniejszy fragment: jak jest zdefiniowany - w myśl ACTA - posiadacz praw autorskich? Tę definicję trzeba przytoczyć w całości, bo jest tak kuriozalna: "posiadacz praw obejmuje zrzeszenia i stowarzyszenia, które na mocy przepisów są uprawnione do dochodzenia praw własności intelektualnej". A zatem nie łudźmy się, że np. niezależny twórca muzyczny, którego utwór zostanie skopiowany i zamieszczony na dziesiątkach stron WWW, będzie w jakikolwiek sposób chroniony przez ACTA - mimo iż przecież, zgodnie z ustawą o prawie autorskim, jest posiadaczem praw do swojego utworu! Nie, prawo do "ochrony" dawanej przez ACTA przysługuje tylko reprezentującym wielkie koncerny organizacjom typu ZAiKS, RIAA, MPAA itp. - tylko je ACTA uznaje za "posiadaczy praw" i tylko im będzie przysługiwało prawo składania wniosków, na mocy których cudze strony internetowe mogą być zamykane jako podejrzane o piractwo. I to by było tyle w kwestii równości wobec prawa, której ACTA w tym momencie ewidentnie zaprzecza.

Oczywiście można powiedzieć, że stron WWW jest zbyt wiele, aby podejmować takie działania przeciwko każdemu, kto na swojej stronie zamieści linki do materiałów "chronionych" przez ZAiKS, RIAA, MPAA i inne podobne organizacje. Naturalnie - dopóki prowadzisz wąską, niszową stronę, a materiały, które tam zamieszczasz, nie wzbudzają żadnych kontrowersji, raczej nikt się do ciebie nie "przyczepi". Ale wystarczy, abyś się komuś naraził - np. zaczął krytykować nie tych, co trzeba, a jeszcze do tego twoja strona zyskała jaką-taką popularność. W tym momencie mamy gotowy "bat" na uciszanie osób publikujących w Internecie "niewygodne" treści - wystarczy uprawdopodobnić podejrzenie, że taka osoba gdzieś na swojej stronie zalinkowała do "chronionych" materiałów...

Oczywiście, mamy pewien pozór zabezpieczenia przed nadużywaniem tej procedury: ustęp 4 wspomnianego art. 12 ACTA stwierdza, że sąd może zażądać od posiadacza praw składającego wniosek "wniesienia kaucji lub przedstawienia innego równoważnego zabezpieczenia wystarczającego dla ochrony osoby, przeciwko której skierowany jest wniosek, i zapobieżenia nadużyciu". Wydaje się, że jest to jednak tylko listek figowy, bo czymże jest taka kaucja w budżecie organizacji, o których mowa - zwłaszcza że już w następnym zdaniu stwierdza się, że kaucja nie może być zbyt dotkliwa dla wnioskodawcy: "Taka kaucja lub równoważne zabezpieczenie nie mogą nadmiernie zniechęcać do korzystania z procedur dotyczących takich środków tymczasowych." A zatem - czysta zasłona dymna, zwłaszcza że sąd nie musi, a jedynie może takiej kaucji zażądać, i należy się spodziewać, że raczej nie będzie korzystał z tej możliwości zbyt często...

Tak naprawdę ten zapis w ACTA wydaje się najgroźniejszy i stwarzający najwięcej pola do nadużyć. To jednak nie wszystko. Artykuł 11 - o ile go dobrze rozumiem, bo napisany jest bardzo zawikłanym językiem - zdaje się znosić obowiązującą w polskim prawie zasadę, że oskarżony lub podejrzany nie ma obowiązku zeznawania przeciwko sobie i może odmówić udzielania jakichkolwiek informacji (pamiętajmy, że zgodnie z konstytucją ratyfikowana umowa międzynarodowa ma pierwszeństwo przed ustawą!). Artykuł 11 ACTA przewiduje możliwość "nakazania przez [...] organy sądowe sprawcy naruszenia lub osobie, którą podejrzewa się o naruszenie, [...] przekazania posiadaczowi praw lub organom sądowym [...] stosownych informacji [...] będących w posiadaniu lub pod kontrolą sprawcy naruszenia lub osoby, którą podejrzewa się o naruszenie. Informacje takie mogą obejmować informacje dotyczące dowolnej osoby zaangażowanej w jakikolwiek aspekt naruszenia lub podejrzewanego naruszenia [...] w tym informacje umożliwiające identyfikację osób trzecich". Inaczej mówiąc, jeżeli jesteśmy podejrzani o naruszenie praw autorskich, nie możemy - jak to jest w przypadku wszystkich innych czynów karalnych - uchylić się od składania zeznań, jeżeli sąd wyda nam taki nakaz. Dlaczego np. morderca może odmówić jakichkolwiek zeznań na temat morderstwa, które popełnił, a człowiek, który nielegalnie udostępnił film, musi ujawnić wszystkie związane z tym informacje? Gdzieś tu wyraźnie zostały naruszone proporcje między popełnionym czynem a stosowanymi środkami prawnymi...

Popatrzmy teraz na artykuł 27, który odnosi się konkretnie do "dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej w środowisku cyfrowym". Poza potwierdzeniem faktu stosowania "doraźnych środków zapobiegających naruszeniom i środków odstraszających od dalszych naruszeń" (hm... do czego konkretnie ma się odnosić to drugie?), mamy tu m.in. zapis przewidujący "możliwość wydania przez swoje właściwe organy dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naruszenia, jeśli ten posiadacz praw zgłosił w sposób wystarczający pod względem prawnym żądanie dotyczące naruszenia praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich lub praw pokrewnych". Przekładając to z prawniczego na nasze 😉, do tej pory dostawca usług internetowych mógł ujawnić dane abonenta tylko prokuraturze lub sądowi, i tylko w ramach toczącego się już postępowania. ACTA wprowadza możliwość nakazania ISP ujawnienia danych użytkownika bezpośrednio posiadaczowi praw autorskich, znowu na jego "wystarczający pod względem prawnym" wniosek. Przy czym nakaz ten ma być wydawany przez "właściwe organy" - wcale nie jest powiedziane, iż będzie to prokuratura lub sąd! Adaptując treść polskiego prawa do postanowień ACTA - jeżeli traktat ten wejdzie w życie - ustawodawca może przyznać takie uprawnienia np. policji. Wówczas wystarczy, aby np. ZAiKS zgłosił się na policję z podejrzeniem, że jakiś tam użytkownik Internetu narusza prawa autorskie, i policja (znając polskie realia) w zasadzie automatycznie nakaże jego operatorowi internetowemu ujawnienie ZAiKS-owi danych tej osoby! To również świetny sposób na eliminowanie pod byle pretekstem "niewygodnych" użytkowników Internetu - teraz każdy dostatecznie wpływowy człowiek, który ma znajomych w ZAiKS-ie (albo jest w stanie tam kogoś przekupić), będzie w stanie ustalić tożsamość dowolnego np. autora wpisu na forum, który mu "podpadnie"...

Art. 27 ACTA również delegalizuje jakiekolwiek obchodzenie DRM, jak również delegalizuje tworzenie i rozpowszechnianie narzędzi przeznaczonych do obchodzenia DRM. Obchodzenie DRM jest już wprawdzie obecnie zakazane w polskim prawie autorskim, niemniej jednak zakaz ten stosuje się, "jeżeli działania te mają na celu bezprawne korzystanie z utworu". Ta sama ustawa o prawie autorskim zawiera zapisy o dozwolonym użytku, na podstawie których wolno mi wykonać kopię posiadanego utworu i przekazać taką kopię np. członkom rodziny. Do tego celu muszę oczywiście zdjąć DRM i mogę się bronić faktem, iż takie korzystanie z utworu jest zgodne z prawem. Jednak ACTA nie mówi nic o dozwolonym użytku, a obchodzenie DRM czyni nielegalnym w przypadku "działań, na które ci autorzy, wykonawcy lub producenci fonogramów nie udzielili zezwolenia lub które nie są prawnie dozwolone". A zatem prawo producenta do ograniczania nam możliwości korzystania z utworu poprzez DRM jest tu postawione wyżej od naszego prawa do dozwolonego użytku, praktycznie eliminując to ostatnie (znów trzeba pamiętać, że ratyfikowana umowa międzynarodowa ma pierwszeństwo przed ustawą).

I to w zasadzie tyle. Oczywiście jest to groźne. Oczywiście wprowadza to jawną nierówność wobec prawa. Oczywiście grozi to poważnymi ograniczeniami wolności słowa i naruszeniami prywatności. Wbrew temu, co można jednak tu i ówdzie przeczytać w Sieci, ACTA nigdzie nie wprowadza obowiązku monitorowania przez ISP aktywności użytkowników w Sieci (aczkolwiek niewykluczone, że niektórzy ISP mogą z własnej inicjatywy w mniejszym lub większym stopniu takie monitorowanie wdrożyć, aby móc spełnić obowiązek udostępniania danych posiadaczom praw w odpowiedzi na nakaz - ale biorąc pod uwagę związane z tym koszty, monitorowanie taki będzie obejmowało na pewno najmniejszy możliwy zakres). Tym bardziej nieprawdą jest - jak można czasem usłyszeć - że ISP będzie miał obowiązek informowania policji o tym, że użytkownik ściągnął chroniony prawem autorskim materiał. Nie mamy też nadal w ACTA kryminalizacji pobierania plików - wobec braku definicji "naruszenia" praw autorskich nadal pozostaje w mocy dotychczasowe prawo.

To, co jest rzeczywiście zapisane w ACTA, jest wystarczająco groźne, i nie trzeba dokładać do tego fikcyjnych, wyssanych z palca zagrożeń. Wzbudza to tylko niepotrzebną panikę i podważa wiarygodność protestów przeciwko ACTA, gdyż znów wyjdzie na to że - jak to usiłował nam wmówić premier Tusk przy okazji awantury o Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych - że "protestujemy, a nie wiemy przeciwko czemu", a przecież "musimy zrozumieć, że te przepisy absolutnie nie naruszają niczyjej wolności ani prywatności". Przeciwko ACTA trzeba protestować, ale błagam przy tej okazji o rzetelność i nierozpowszechnianie bzdur.

Nestor czyli wychodzi na to, że ratyfikowana ACTA jest nadrzędna w stosunku do konstytucji, co w sumie wynika z samej treści konstytucji? Co więcej, premier kłamie publicznie (znaczy mija się z prawdą), że ACTA nie ograniczy wolności słowa, mówiąc jednocześnie prawdę, że stosowanie jej będzie zgodne z konstytucją. Jeśli będzie zgodne z punktami konstytucji które zacytowałeś to nawet nie kłamał. Co nadal nie zmienia faktu, tylko problem leży w obu dokumentach, z tym, że z zapisami konstytucji walczyć nikt nie będzie.

Co myślicie o referendum ws. ACTA? Realne? Ja wydrukowałam wniosek.

www.referendumacta.pl

Co za nowe ustawy są przepychane za kurtyną dymną związaną z ACTA? Jakie zmiany w prawie cywilnym otwarcie mówiące o cenzurze?
A ja jeszcze dziś doczytałam, że regulacja dotyczy i części do samochodów.
I też oczywiście -kradzież i przestępstwo.
A cena każdego g.... oryginalnego w salonie to jest w porządku.
Nestor czyli wychodzi na to, że ratyfikowana ACTA jest nadrzędna w stosunku do konstytucji, co w sumie wynika z samej treści konstytucji?
(...)
Co za nowe ustawy są przepychane za kurtyną dymną związaną z ACTA? Jakie zmiany w prawie cywilnym otwarcie mówiące o cenzurze?

Bez wdawania się w detale - w ogólności tak, umowy międzynarodowe są nadrzędne względem polskiego prawa, są stosowane bezpośrednio (w uproszczeniu nie wymagają ustaw ani rozporządzeń, chyba, że to konieczne czy uwarunkowane) i mają priorytet w razie konfliktu z polskim prawem. To reguła ogólna, wynikająca z treści Konstytucji.

Więcej:

Art. 90
Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.


W uproszczeniu oznacza to, że Polska zrzekła się suwerenności (artykuł szyty na potrzeby przynależności do Unii).

Konstytucja zawiera wiele innych ciekawych zapisów (tak na marginesie) - dotyczących np. Trybunału Konstytucyjnego (obywatel nie ma w praktyce możliwości złożenia skargi konstytucyjnej, a prawo niezgodnie z Konstytucją może obowiązywać, o ile Trybunał nie orzeknie, albo rząd nie ma pieniędzy - Rozdział VIII).

To, co już jest, albo będzie możesz przeczytać tu:
http://bezdekretu.blogspot.com/2012/01/kto-zastawia-sieci.html

Jeżeli masz alergię na PiS, to nie czytaj - na dole są linki do projektów ustaw, komentarza p. Waglowskiego (serwis vagla.pl).
Można przeczytać treść źródłową i wyrobić sobie opinię samodzielnie, ale to dużo pracy - nawet posłowie nie czytają tego, nad czym głosują 🙂

O tym, że wprowadzenie cezury jest celem wielu środowisk, w tym środowiska "Krytyki Politycznej" hojnie wspieranej finansowo przez obecną władzę świadczy chociażby cytat z Kingi Dunin:

Oraz, nie ukrywam, że naszym celem nie jest jedynie stworzenie neutralnej sfery dla wszelkich poglądów, ale taka hegemonia, która pozwoliłaby na zawsze z dyskursu wykluczyć pewne treści.
Źródło: „Rzeczpospolita”, 5–6 lipca 2003 r. za: m.in. Wikipedia.
dzisiaj w jednej z gazet D.Tusk powiedział, że się nie wycofa, podpisze, ale to chyba jeszcze musi prezydent zatwierdzić, czyż nie? Padam.  😵
dempsey   fiat voluntas Tua
25 stycznia 2012 11:55
nawet posłowie nie czytają tego, nad czym głosują 🙂

do czego się ostatnio jeden zupełnie otwarcie przyznał..
http://migal.salon24.pl/384515,90-poslow-nie-wie-o-90-glosowan-czyli-demokracja-udawana

a dla równowagi źródeł 😉
klik
osek: Czy to prawda, że przez ACTA nie dostaniemy już części zamiennych do naszych aut, będzie trzeba kupować drogie oryginalne części?

ACTA jest dokumentem dość ogólnym, trudno więc w tym przypadku o jednoznaczne wnioski. Zdaniem Joe McNamee z European Digital Rights nie można jednak wykluczyć takiego właśnie obrotu sprawy. Zgodnie z art. 16 ust. 2 pkt. a i b porozumienia organy celne będą mogły z własnej inicjatywy zatrzymywać towary, które uznają za podejrzane. Co więcej również prywatne podmioty będą mogły wnioskować o zatrzymanie takich towarów.

Z treści art. 23 porozumienia można wnioskować, że sprzedaż każdej z części zamiennych, które nie pochodzą od oryginalnego producenta stwarza ryzyko sankcji karnych, jeżeli okazałoby się, że na tranzyt tych produktów służby celne nie wydały stosowanego zezwolenia. Jeżeli mimo takiego ryzyka przedsiębiorcy zdecydują się sprowadzać zamienniki z zagranicy, to będzie można je nabyć. Pytanie brzmi jednak, czy podejmą oni takie ryzyko?


edit: skróciłam link
a dla równowagi źródeł 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11025613,Wszystko__co_chcecie_wiedziec_o_ACTA___odpowiedzi.html (...)
Czy to prawda, że przez ACTA nie dostaniemy już części zamiennych do naszych aut, będzie trzeba kupować drogie oryginalne części?
Z treści art. 23 porozumienia można wnioskować, że sprzedaż każdej z części zamiennych, które nie pochodzą od oryginalnego producenta stwarza ryzyko sankcji karnych, jeżeli okazałoby się, że na tranzyt tych produktów służby celne nie wydały stosowanego zezwolenia. (...)


Tu czytają też dzieci, więc ostrożnie z linkami ... 🙂
GW wytwarza szum informacyjny - ACTA zadziała, gdy części samochodowe "tanie" opatrzone będą logo wytwórcy pojazdów - co jest podrabianiem. Części tanie nie są sygnowane logiem - pomimo, że są robione w tych samych fabrykach fizycznie są to identyczne podzespoły. Jeżeli te tanie podzespoły byłyby oferowane jako oryginały - to byłoby to podrabianiem - ale tak jest i teraz. Sprzedaż części z innych fabryk (całkowicie niezwiązanych z producentem samochodów)  jako oryginalnych jest nielegalna również obecnie.

Ciekawy tekst na temat tego, jak można chronić prawa i interes twórców napisał Cejrowski. W Polsce wymienione przez niego możliwości są również dostępne, ale mało popularne ze względu na koszty sprzętu i brak wiedzy. Na TV z dostępem do internetu można sobie np. oglądać seriale w usłudze dedykowanej dla producenta TV całkowicie za darmo. Nie wszystkie, ale można. Usługi VOD (filmy na żądanie) też niedługo będą relatywnie tanie - nie będzie opłacało się kupować podrabianych płyt DVD. Propozycja ma jednak wadę - twórcy być może mniej by zarobili, a o zarobku decydowałby rynek, a nie koncern medialny. Może zarobiliby więcej - nie wiem.
Podobna propozycja padła na blogu "szczurbiurowy" - polegająca na płaceniu za transfer treści płatnych.
dempsey   fiat voluntas Tua
25 stycznia 2012 14:03
No to już taki bardziej neutralny link:
http://www.giodo.gov.pl/259/id_art/4497/j/pl/
W opinii GIODO, podpisanie i ratyfikacja konwencji ACTA jest niebezpieczne dla praw i wolności określonych w Konstytucji RP. Dr Wojciech Rafał Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, takie swoje stanowisko w sprawie konwencji ACTA szczegółowo uzasadnił w piśmie, które 23 stycznia 2012 r. skierował do Michała Boniego, Ministra Administracji i Cyfryzacji. [...]
mnie jednak jedno cieszy w tej całej sprawie-głosowanie na PO wreszcie stało się towarzyskim obciachem.
sei   . let's grow old together & die at the same time .
25 stycznia 2012 15:20
bo ja wiem. głosowałam na PO i nie odczuwam obciachu. gdyby PIS był u władzy mogłoby być tylko gorzej. może ci co głosowali na RPP są w lepszej sytuacji. gdyby oni wygrali moglibyśmy się przynajmniej legalnie naćpać 😉
tak sobie to tłumacz 😁
sei   . let's grow old together & die at the same time .
25 stycznia 2012 15:33
tu nie ma sobie co tłumaczyć 😉 PIS też był jak najbardziej za ACTA. a jak już mówiłam ACTA to tylko ustawa. jedna. będą inne. w większości działań zgadzam się z PO. inna kwestia, że w tym kraju nie ma partii, której 'założenia' pokrywałyby się w pełni z moimi 🙂
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
25 stycznia 2012 16:51
a jak już mówiłam ACTA to tylko ustawa. jedna. będą inne. w większości działań zgadzam się z PO

tylko ustawa....  😵 no i gratuluję aplauzu dla postępowania PO, no po prostu gratuluję  😲
sei   . let's grow old together & die at the same time .
25 stycznia 2012 17:06
a gdzie ty masz aplauz?  😀iabeł:
tak. to tylko jedna ustawa. wolę partie gdzie nie zgadzam się z osądem względem 1 ustawy niż 10. ale każdy ma swój system wartości. to tak jakbym zagłosowała na RPP tylko dlatego, że byli za legalizacją aborcji  🙄
ja mysle, ze tego w koncu nie podpisza. ludzie tak protestuja, ze chociaz dla dobrego imienia PO powinno sie liczyc z ich zdaniem. demokracja jest nie? a nie absolutyzm...
Kurcze...W Kielcach była demonstracja przeciw ACTA, no i oczywiście musiała się napatoczyć jakaś banda, za przeproszeniem, debili, którzy musieli rzucać butelkami (kamieniami?) w samochody... A media? Jakby inaczej, demonstranci=wandale! Rozbójnicy, gdzie policja? + te kłamstwa w Radiu Kielce, że na miejscu nie ma policji "bandyci" niszczą samochody (byłem tam 5 minut przed audycją, stały radiowozy policyjne, w ciągu 20min w stronę radiowozów poleciały...2 śnieżki). Co za państwo...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się