kącik porad prawnych

edyta, rozumiem. Ale nadal nie uzyskałam odpowiedzi na moje pytanie. Mogę dostać tonę pism, że ktoś kupił powiedzmy moje nieistniejące długi, ja im piszę, żeby mnie pocałowali w d*, a oni idą do sądu i co dalej. Sąd im klepie nakaz czy rusza proces?


bera7

Po pierwsze, jeżeli bank ma z Tobą umowę - to jesteś klientem banku i to bank ma obowiązek Ciebie osobiście poinformować co i jak (w tym podać podstawę prawną/ w umowie/ w regulaminie, na jakiej bazuje obciążając Ciebie jakimiś dodatkowymi opłatami). Olej bank całkowicie, jeżeli odsyłają cie do OF. Bo to totalna bzdura.
Na Twoim miejscu przestałabym do nich jeździć osobiście (bo to naraża Cie na koszty), tylko prowadziła korespondencję na piśmie ( i tylko na piśmie). W bankach, jak w urzędach - to co na piśmie jest bardziej poważane i szanowane. Do tego nadzór bankowy ew. będzie przeglądał dokumenty i pisma w tej sprawie, jak będzie kontrolować bank (po Twojej skardze).

Następna sprawa, w kazdym pismie bym jasno i dobitnie powtarzała (po n-razy), że odmawiam zapłaty kwoty ---- zł z tytułu rzekomej prowizji, ponieważ nie zaistniała Twoja wina w tej sprawie, dlatego że .... ( i tutaj tłumaczysz, jak byłas oszukana itp). Wazne aby w każdym pismie to powtarzać - bo wtedy wykazujesz konsekwencje i nie można Ci będzie zarzucić, że do czegos sie przyznałaś.

Zeby od Ciebie wyegzekwowali kwoty naliczonej prowizji, najpierw musza uzyskać od sądu klauzulę wykonalności na bankowym tytule egzekucyjnym - a Ty masz prawo od postanowienia o nadaniu klauzuli sie odwołać (sąd rozstrzygnie ostatecznie, czy bank miał podstawy, aby ta opłatę Ci naliczyć). Ale to później.
Na teraz bym wnosiła obowiązkowo skargę n=do nadzoru bankowego, gdzie bym dokładnie i rzeczowo (bez zbednych emocji) opisała sytuacje i postępowania banku oraz sposób komunikacji z Tobą. Powinno podziałać na parę osób w tym banku.
zen, ale nie napisalaś co jest podstawą długu, czy "łapią" się pod post nakazowe. Jak uzyskają nakaz służą ci zarzuty.
czesto takie firmy liczą na zmęczenie materiału delikwenta czyli efekt - a niech tam, zapłace te 100 zł i bede miał spokój.
Podstawą jest akt notarialny, gdzie jedna firma sprzedaje drugiej dług. A teoretyczny dłużnik nic o tym nie wie.
To sie poddaję 🙂 ale zgodnie z przepisami sąd nie ma podstawy na wydanie nakazu w opisanym kazusie,
chyba że masz na myśli, że sama sprzedaż długu odbyla sie w formie aktu notarialnego
ale to i tak jest przelew regulowany art. 509 kc
i teraz kwestia z jakiego tytułu jest sam dług, który został przelany/scedowany
Sama sprzedaż długu jest w akcie notarialnym. I pytanie, czy ten dokument (akt notarialny) jest podstawą ku temu, żeby sąd wydal nakaz zapłaty.
Pokazać sfabrykowaną fakturę, to naprawdę nie problem. Wydawałoby się zasadne, żeby w razie odkupienia długu ruszył proces a nie od razu nakaz i  klauzula. I stąd moje pytanie właśnie 🙂 Rozumiem, że do sądu ze sfałszowanymi dkumentami trochę lipa iść, ale papier cierpliwy jest, więc u notariusza można wszystko w sumie spisać. Ciekawi mnie po prostu czy rusza proces czy od razu nakaz zapłaty, najlepiej w postępowaniu nakazowym 😁


Jeśli wiesz, że sprzedany sług jest na podstawie sfabrykowanej umowy to pierwsze co bym zdobiła to zgłosiła sprawę o fałszerstwo dokumentu.

damarina, dziękuję. Tak właśnie zrobię.
Mi się WYDAJE, że tak. Sądy bardzo łatwo i często bezpodstawnie wydają nakazy płatnicze i to TY masz udowodnić, ż jesteś niewinna.
Miało to ułatwić odzyskiwanie pieniędzy przez firmy, ale ułatwiło głównie krętaczom i kombinatorom.
(właśnie piszę do sądu o wydanie nakazu zapłaty, bo pani myślała, że jest cwana i se psa zagwoździuje za darmo  😁 )

Edit - Nie wiem Zen, czy pamiętasz, ale ja miałam jazdę parę lat temu. Tylko, że u mnie w grę wchodziła mała kwota, 2000. Poddałam się i zapłaciłam.
Miałam dość włóczenia się po sądach i udowadniania, że jednak jestem niewinna.
Sama sprzedaż długu jest w akcie notarialnym. I pytanie, czy ten dokument (akt notarialny) jest podstawą ku temu, żeby sąd wydal nakaz zapłaty.


nie jest. jest to tylko szczególna forma umowy sprzedaży wierzytelności, nie mająca wpływu na kwestie windykacji tej wierzytelności
Mi się WYDAJE, że tak. Sądy bardzo łatwo i często bezpodstawnie wydają nakazy płatnicze i to TY masz udowodnić, ż jesteś niewinna.
Miało to ułatwić odzyskiwanie pieniędzy przez firmy, ale ułatwiło głównie krętaczom i kombinatorom.
(właśnie piszę do sądu o wydanie nakazu zapłaty, bo pani myślała, że jest cwana i se psa zagwoździuje za darmo  😁 )


to wynika z przepisów i funkcji nakazu, który sąd może wydać jedynie w niektórych przypadkach (patrz wyżej). w poste nakazowym nie przeprowadza sie rozprawy, pozwanemu służa natomiast zarzuty od nakazu

a z tego co pisze zen, akt notarialne to jedynie forma umowy jaką wybrał sprzedający i kupujący dług
U mnie było tak, że pan chciał, żeby mu drugi raz za faktury zapłacić. Razem z odsetkami.

I jesteś pewna, że na tej podstawie, o której pisze Zen sąd nie wyda nakazu?
U mnie było tak, że pan chciał, żeby mu drugi raz za faktury zapłacić. Razem z odsetkami.



takie rzeczy sie zdarzaja

jesli zen opisała sprawe jaką jest to uważam, ze nie

udzielanie porad prawnych by net jest wielce ... ryzykowne 😉 "klient" może ze zwyczajnej niewiedzy opisać coś niewłaściwym pojęciem, pominac element, dokument istotny w sprawie, który mógłby rozstrzygniecie postawić w innym swietle 😉
takze raczej tego unikam
chyba, że ktoś faktycznie bardzo rzeczowo i szczegółowo opisuje stan faktyczny np jak pare stron temu była kwestia przeszukania, rewizji osobostej w wykonaniu pracodawcy.
Dziękuję edyta, tak też mi się wydawało, ale zdanie o naszych sądach mam podobne jak pokemon, więc wolałam się upewnić 😉 Jest akt notarialny, w którym jedna firma jednemu panu sprzedaje wierzytelność. Ów pan teraz usiłuje odzyskać to, co kupił, czyli kasę. I stąd moje pytanie było, czy na podstawie tej umowy zawartej przed notariuszem, może uzyskać nakaz zapłaty, czy też będzie musiał się wdać z dłużnikiem w proces.
Dziękuję edyta, tak też mi się wydawało, ale zdanie o naszych sądach mam podobne jak pokemon, więc wolałam się upewnić 😉 Jest akt notarialny, w którym jedna firma jednemu panu sprzedaje wierzytelność. Ów pan teraz usiłuje odzyskać to, co kupił, czyli kasę. I stąd moje pytanie było, czy na podstawie tej umowy zawartej przed notariuszem, może uzyskać nakaz zapłaty, czy też będzie musiał się wdać z dłużnikiem w proces.


zen, juz odpowiedziałam 🙂 akt notarialny jest w tym wypadku jedynie formą umowy sprzedaży wierzytelności
to normalne, że ten co dług kupił chce go odzyskać od dłużnika
może zrobic to na drodze polubownej, na drodze sadowej lub/i komorniczej
zalezy co jest przedmiotem tej sprzedaży tzn czy kupił np wierzytelność zabezpieczoną wekslem - wtedy spokojnie moze uzyskać nakaz zapłaty, ale podstawą bedzie weksel, a nie akt notarialny
a może kupił wierzytelność juz zasądzoną? wtedy moze od razu do komornika skierować itd itp
To mam jeszcze jedno pytanie, nie dotyczące już mnie, a znajomej.
Znajoma od kilku lat boryka się z problemami finansowymi i zalegała z czynszem. Próbowała zawrzeć z spółdzielnią ugodę, ale ta odmówiła. Był proces sądowy, sąd przychylił się do prośby znajomej o rozłożył zadłużenie na raty. Z uwagi na jej sytuację materialną zwolnił ją również z kosztów sądowych. Stare zadłużenie spłaciła, ale narasta nowe, bo nie jest w stanie płacić całej kwoty czynszu. Spółdzielnia naliczając jej sumę długu do spłaty dolicza kwotę postępowania sądowego za przegraną sprawę. Czy to zgodne z prawem?
to zależy od postanowienia sądu
jesli faktycznie całkowicie zwolnił kobiete z kosztów to nie powinna płacić
ale czasem jest tak,ze sąd zwalnia tylko czesciowo, takze kwestia doprecyzwoania co jest w orzeczeniu

i uwaga! koszty sąowe a koszty procesu to dwa rózne pojęcia
damarina,  dziękuję za odpisanie, zastanowiło mnie to, czy jak  rzeczywiście dojdzie do wypadku, kto będzie odpowiadał, a to całe oświadczenie zostało tak własnie sformułowane.
Nie, nie było ani weksla ani postanowienia sądu ani nic. Zwyczajna umowa dwóch osób. Więc stąd byłam ciekawa, czy jak ja pójdę do notariusza z kims i powiem, że kupuję wierzytelność na kwotę milion złotych, to czy zaraz potem mogę sobie podreptać do sądu po nakaz zapłaty wydany na podstawie tegoż aktu notarialnego (przy czym "na ręku" poza aktem nie mam nic). Uff, dziekuję raz jeszcze i uciekam :kwiatek:
zen, może nie potrafie jasno wyrazić
weksel pojawił sie w mojej wypowiedzi a propo tego CO zostało kupione w akcie notarialnym
ten akt juz sobie zostawmy z boku 😉

moze byc tak, że ktoś mi wisi kase np pożyczyłam mu 10.000 zł i ten ktoś wystawił mi weksel na zabezpieczenie tej pożyczki
i pojawia sie nastepny ktos i proponuje żebym mu sprzedała te wierzytelność która mi przysługuje wobec tego mojego dłuznika
i zawieramy sobie umowe sprzedazy wierzytelności (w formie tego nieszczesnego aktu ...) na mocy której ten drugi ktoś ma prawo dochodzić tych 10.000 zł zabezpeczonych wekslem ...
juz nie wspomne, ze weksel jescze powinien byc indosowany itd ale to tylko hipotetyczna sytuacja 🙂 i w tej sytuacji ten któremu sprzedałam wierzytelność zabezpieczoną wekselm może uzyskać nakaz zapłaty wobec dłuznika na podstawie tego weksla

podkreslam, ze weksel zabezpiecza tu samą wierzytelność, nie umowe sprzedaży tej wierzytelności (w formie aktu..)

o teraz sobie jeszcze przypomniałam, że chyba umowa sprzedaży wierzytelności zabezoieczonej hipoteką musi być przeniesiona w formie aktu notarialnego
ale ten co kupił dług bedzie zaspokajał sie z hipoteki, nie z aktu - rozumiesz? znaczenie ma Co sie kupuje, a nie Jak sie kupuje
ten akt notarialny ma znaczenie jedynie pomiedzy tym co dług sprzedaje a tym co kupuje, bo np kupujący moze sie poddac dobrowolnej egzekucji w trybie art. 777 kpc (o czym pisałam wyzej) w kwestii zapłaty ceny za wierzytelność,
forma umowy sprzedazy wierzytelności nie ma znaczenia dla dłużnika sprzedawanej wierzytelności, a jedynie dla kupującego i sprzedajacego te wierzytelność
Edyta, wszystko juz jasne :kwiatek:
Nie, nie było ani weksla ani postanowienia sądu ani nic. Zwyczajna umowa dwóch osób. Więc stąd byłam ciekawa, czy jak ja pójdę do notariusza z kims i powiem, że kupuję wierzytelność na kwotę milion złotych, to czy zaraz potem mogę sobie podreptać do sądu po nakaz zapłaty wydany na podstawie tegoż aktu notarialnego (przy czym "na ręku" poza aktem nie mam nic). Uff, dziekuję raz jeszcze i uciekam :kwiatek:


Co do zasady - można przelać swoją wierzytelność na dowolną osobę (z małymi wyjątkami przewidzianymi w prawie), na podstawie umowy cesji (przelewu/ sprzedaży wierzytelności). Bez zgody dłużnika (co do zasady). Wystarczy zawrzeć taką umowę na piśmie (nie potrzeba aktu notarialnego). To, że piszesz że Twoja sprawa była oparta o akt notarialny, trochę mnie niepokoi. Wnioskuję, że mogło by to być związane z czymś szczególmym (np. umowa Twoja była również a formie aktu notarialnego?/ czy była klauzula o dobrowolnym poddaniu sie egzekucji w trybie art 777 kpc?, a może nie byl to akt notarialny, a np. notarialne poświadczenie podpisów pod umową>😉.

Wracając do tematu. Co do zasady sąd powinień rozpatrzeć wszelkie dokumenmty, z ktorych wynika że wierzytelność istnieje i Ty jesteś dłuznikiem (nie tylko samą umowę cesji). Dopiero później wydaje nakaz zapłaty. Ale jest takie kuriozum, jak Sąd Rejonowy w Lublinie, który jako jedyny w PL, prowadzi tzw. "elektroniczne postępowanie upominawcze", polagające na tym że wierzyciel wypełnia elektroniczny pozew (bez pokazywania dokumentów) i sąd na podstawie pozwu (jedynie) wydaje nakaz zapłaty. Bez wysłuchania dłuznika. Teraz dłużnik może sie bronić dopiero po wydaniu nakazu zapłaty (po jego doreczeniu), wysyłając sprzeciw. Ma na to 14 dni od dnia doreczenia. Po otrzymaniu sprzeciwu od nakazu zapłaty sąd uruchamia machinę i zaczyna badać sprawę (zaczyna sprawdzać dokumenty). Wczesniej dokumenty go nie interesują. Jeżeli dłużnik nie zdązy i nie wysle sprzeciwu w terminie 14 dni od dnia doreczenia nakazu zapłaty ( z podniesieniem wszystkich zarzutow, twierdzen i dokumentów) - klamka zapadla. Nakaz zapłaty sie uprawomacnia i sprawia trafia do komornika.
Tą ścieżkę wykorzystują wszelkiej maści firmy windykacyjne, które skupują stare wierzytelnosci (np. sprzed 5-6 lat, często przedawnione), wysyłaja pozwy do Sądu w Lublinie w trybie elektronicznego postępowania nakazowego i żerują na tym, że osoby zaskoczone, zanim połapią się z trescią odebranego pisma z sądu - nie zdążą z terminem 14 dni i nie wyślą ew. sprzeciwu. I koniec, muszą płacić...
Taki proceder w świetle prawa. Jak najbardziej.
To mam jeszcze jedno pytanie, nie dotyczące już mnie, a znajomej.
Znajoma od kilku lat boryka się z problemami finansowymi i zalegała z czynszem. Próbowała zawrzeć z spółdzielnią ugodę, ale ta odmówiła. Był proces sądowy, sąd przychylił się do prośby znajomej o rozłożył zadłużenie na raty. Z uwagi na jej sytuację materialną zwolnił ją również z kosztów sądowych. Stare zadłużenie spłaciła, ale narasta nowe, bo nie jest w stanie płacić całej kwoty czynszu. Spółdzielnia naliczając jej sumę długu do spłaty dolicza kwotę postępowania sądowego za przegraną sprawę. Czy to zgodne z prawem?



Tak, bo co innego zwolnienie z kosztów sadowych (znajoma nie musiała płacić np. za wpis, za biegłych itp) a co innego zwrot kosztów przeciwnikowi za przegraną (dla niego wygraną) sprawę. Wtedy zwolnienie z kosztów sądowych nie obejmuje tej kwoty. Spółdzielnia działa zgodnie z prawem, jeżeli ma w reku wyrok (orzeczenie) z którego wynika że sąd zasądził od Twojej znajomej na rzecz spółdzielni zwrot kosztów sadowych (w określonej kwocie).
damarina, umowa nie była spisana w formie aktu. Mało tego, wierzytelność została zapłacona, ale facet, który kupił 'dług' nie przyjmuje tego do wiadomości. I ciekawi mnie teraz, co z tym sąd zrobi. Zastanawiam się czy w ogóle jest możliwość przeciwdziałania, ale chyba nie ma możliwości zrobienia kroku wyprzedzającego tego, który kupił kota w worku, trzeba pewnie czekać co facet dalej z tym zrobi.


Jeżeli masz w reku dowód (przelew?, pokwitowanie?) że zapłaciłaś całą kwotę pieniedzy zgodnie z umową - to sobie spokojnie czekasz. Nie przejmujesz się żadnymi pismami, wezwaniami do zapłaty od tego faceta. Bo to już nie jest Twoj problem.
Co on może zrobic teraz? Wystąpi do sądu z pozwem o zapłatę okreslonej kwoty z Twojej umowy (siebie przedstawi jako wierzyciela, pokazując umowe cesji).
Co sąd zrobi? Wyda nakaz zapłaty (bez rozprawy, bez wzywania Ciebie na posiedzenia). Następnie sąd wyśle nakaz zapłaty do Ciebie (listem poleconym), w którym zostaniesz pouczona że masz 14 dni na wniesienie sprzeciwu od nakazu zapłaty. I dopiero teraz możesz się zmobilizować do działania. W sprzeciwie wykazujesz (twierdzenia, dowody), że spłaciłas całą kwotę z umowy i że wierzytelność nie istnieje. Równocześnie wniesiesz o uchylenie nakazu zaplaty i oddalenie pozwu.
To zakończy Twoją sprawe.

Inaczej, niż na drodze sądowej, facet nie może skutecznie zmusić Ciebie do czegokolwiek. Pamiętaj.
Dzięki, oby nie było to postępowanie nakazowe. Już raz miałam taki cyrk- odkręcanie tego trwało lata 🤔
Dlatego bezwglednie należy odbierać korespondencję z sądu. Jeśli nakaz sie uprawomocni, praktycznie jest po ptokach. Często wystarczy podnieść zarzut przedawnienia w sprzeciwie od nakazu zapłaty lub zarzutach.
zen zależy jak duży jest ten scedowany dług i czy facet będzie chciał go dochodzić na drodze sądowej. Jeśli jest powyżej 5000 zl,ją bym brała adwokata/radcę prawnego i zażądałabym zwrotu kosztow procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego (1200 zl wzwyż...). Niech facet płaci.
Dlatego bezwglednie należy odbierać korespondencję z sądu.



Oooo..., to bardzo ważne. Bardzo.
Ostatnio moja znajoma dowiedziała się o wystawionym przeciwko niej nakazie zapłaty z zajęcia komorniczego (!). Otóż nakaz zapłaty został wystawiony z tytułu jej zadłużenia (?) sprzed 8 lat (wtedy mieszkała pod innym adresem). Dochodzonego przez firmę windykacyjną. Nie miała o tym zadłużeniu pojęcia. Ktoś (kto mieszka w jej dawnym mieszkaniu) widocznie musiał odebrać przesyłke poleconą z sądu (listonosze doręczają dorosłym "domownikom"😉 i podpisac odbior w dokumentach poczty. I mleko sie rozlało. Minął termin 14 dni na zaskarżenie  (o czym znajoma nie wiedziała), nakaz sie uprawomocnił. Firma windykacyjna skierowała sprawe do komornika. Komornik odnalazł jej nowy adres zamieszkania i doręczył zajęcie rachunku bankowego. I dziewczyna dostała pasztet.
Na szczęście kwota długu siegała kilkaset złotych, więc machnęła ręką na opcję odkrecania sprawy na drodze sądowej. Ale gdyby to była kwota kilku tysiecy zł? Aż strach pomyśleć jaki problem przed nią, aby tą całą sprawę odkręcić ....
laparotomia, jest BIK (biuro informacji kredytowej), tam możesz sprawdzić czy masz na siebie kredyt.

Widziałem ich stronę. Ale z tego co wyczytałem, to trzeba wypełnić formularz, wysłać im pocztą (albo zostawić w odpowiednim biurze) i trzeba grzecznie czekać na odpowiedź. A czy jest możliwość sprawdzenia takich informacji on-line albo telefonicznie (bo czegoś takiego tam nie widziałem)?


Żeby szef wziął na Twoje nazwisko kredyt na firmę (?) musiałby przede wszystkim podrobić Twój podpis pod umową kredytową/ pożyczki. A to już jest przestępstwo (!). Masz prawo zawiadomić o takim zdarzeniu Policję, a szefowi grozi kryminał.

A dostanę w BIKu takie informacje jak:
-kto kiedy i ile wziął kredytu w moim imieniu?
-kopię umowy pożyczkowej?
No i jak mam udowodnić, że taki podpis jest podrobiony? W końcu przez moje ręce przewija się dużo papierów służbowych, część z nich podpisuję, pracodawca widzi jaki mam podpis. Ja zaś wiem, co podpisuję a czego nie podpisuję. Ale jak to potem udowodnić, skoro w sądzie będzie "słowo przeciw słowu"?


Inna sytuacja:
Jeżeli zgodzisz się, aby szef wziął kredyt na Twoje nazwisko i przeznaczył pieniądze na swoją firmę - wtedy jeżeli w umowie kredytowej/ pożyczki będziesz figurować Ty, oczywiście to Ty będziesz odpowiedzialna za terminowe spłaty kredytu/ pożyczki. Szef będzie zwolniony od odpowiedzialności. Dlatego przenigdy i za żadne skarby nie zgadzaj się na taki układ (nawet za cenę wylania z pracy). Błagam!!!!!

Nie bój się, aż taki głupi nie jestem  😀  Wiem, że jest ciężko, boję się o pracę chyba jak każdy. No ale z drugiej strony z moimi dochodami i problemami finansowymi nie mogę sobie pozwolić na żadne kredyty i ich spłatę, więc jestem mega-ostrożny.
Choć przeraża mnie wizja, że ktoś weźmie kredyt za mnie, a mnie się oberwie... finansowo  😕 

Aha, no i a propos BIKu mam jeszcze jedno pytanie:
Po jakim czasie pożyczka pojawia się u nich w systemie?
Bo sprawa jest dość świeża, sprzed około miesiąca, no i żeby nie było tak że ja im napiszę, oni mi odpiszą że jest okey, a tak naprawdę nie jest, bo informacja o pożyczce do nich jeszcze nie dotarła.



EDIT:
Doczytałem, nie da się dokonywać zapytań drogą mail'ową lub telefoniczną  🙁 
I przy okazji mam jeszcze taką jedną prośbę:
załóżmy że dostałem raport taki jak w podanym przykładzie
http://www.bik.pl/NR/rdonlyres/0FF4725D-7F48-4A03-8D83-C49420D22F28/0/raport_plus.pdf
Strasznie to dla mnie skomplikowane...  🙁  Mógłby mi ktoś wytłumaczyć na co mam zwracać uwagę i która pozycja świadczy o tym, że ktoś wziął na mnie jakiś kredyt?
No i jak mam udowodnić, że taki podpis jest podrobiony? W końcu przez moje ręce przewija się dużo papierów służbowych, część z nich podpisuję, pracodawca widzi jaki mam podpis. Ja zaś wiem, co podpisuję a czego nie podpisuję. Ale jak to potem udowodnić, skoro w sądzie będzie "słowo przeciw słowu"?


Zapewniam Cie - to nie będzie "słowo za słowo". Powoływany jest w takim przypadku biegły z zakresu grafologii. Bada, czy podpis nie jest podrobiony. Dla grafologów to chleb powszedni.

Co do BIK - przyznam, że nie mam doświadczeń. Ten wzór, co podeslaleś - strasznie mało czytelny jest. Jest w nim mnostwo informacji, przez to jest zaciemniony. Widac w nim jakie zostaly udzielone kredyty i komu (czy jesteś kredytobiorcą czy poręczycielem) (rodzaj kredytu, splaty), czy zadłużenie jest spłacane terminowo, czy jest przeterminowane (na jaki okres)  i na jaką kwotę. Jak rozumiem, "historia z całego życia".
Też trudno mi sie połapać...

Co do ryzyka, że Twój szef podrobi Twoj podpis pod umową pożyczki i poda Twoje dane osobowe. Kiedy sie o tym dowiesz? Dowiesz sie, jak dostaniesz wezwanie do zapłaty z firmy (pożyczkowej/ windykacyjnej) za pierwszą ratę. Co powinieneś wtedy zrobić? Pomijając takie oczywistości, jak rozmowa z szefem itp., to smarujesz pismo do firmy pozyczkowej z informacją, że nie zawierałeś z nimi umowy pożyczki, a w związku z tym nie jestes ich dłużnikiem i odmawiasz spłaty. Zastrzegasz w pismie, że w sprawie najprawdopodobniej doszło do przestępstwa podszycia się osoby trzeciej pod Twoją tożsamość i masz zamiar powiadomic Policję i prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dalsze kroki - skladasz zawiadomienie na Policje/ prokuraturę, która wszyna postepowanie w sprawie i szuka sprawców.
Jeżeli  firma nadal domaga sie zapłaty od Ciebie raty pożyczki, czekasz na ich ruch. Firma musi uzyskać z sądu nakaz zapłaty. Gdy nakaz zapłaty zostanie wydany i doreczony Tobie, masz 14 dni na sprzeciw od nakazu zapłaty. W tym sprzeciwie zawierasz wszelkie fakty, twierdzenia i dowody na okoliczność, że nie Ty zaciagnąłeś pozyczkę, a ktoś podszył się pod Twoją tożsamość i podrobił Twój podpis. Wnioskujesz o powołanie przez sąd biegłego z zakresu grafologii na okoliczność podrobionego podpisu. Równoczesnie powołujesz się, że w tej sprawie zostało złożone zawiadomienie na Policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sąd cywilny jest związany wyrokiem co do sprawcy przestępstwa wydanym w sprawie karnej.
Czyli nie jesteś taki bezbronny.
laparotomia, jak będę w domu przy kompie to postaram się przejrzeć ten link. Generalnie procedury bankowe przewidują natychmiast wpisanie klinta do BIK i to ląduje w dokumentach kredytu. Ten system powstał po to by klient nie brał 10 kredytów jednocześnie w różnych bankach. powinno się wpisywać do niego nawet złożony wniosek. Jeśli nie jest kredyt udzieliny to informacja znika. 10 lat temu znikało po 30 dniach.
Damarina a co z wekslem, który często jest zabezpieczeniem kredytu? też wymaga procedury sądowej?

Edit: Jeśli chodzi o ten dokument z BIK, to interesują Cię strona 2 i 3. Tam są wymienione kredyty i złożone wnioski o kredyt. Jeśli tam jest coś więcej niż Ty wiesz to kieruj się do banku, w którym rzekomo masz zadłużenie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się