Macierzyństwo za wszelką cenę- instynkt czy widzi mi się..?

jestem pod wrazeniem ostatniego artykulu w ELLE. po prostu kopara mi opadla.
otoz coraz wiecej kobiet decyduje sie na macierzynstwo bez partnera. czyli albo bank spermy albo inseminacje- spotykaja sie z facetem, sperma do pudeleczka, strzykawka i lezenie z nogami w gorze..
ok, rozumiem, ze w zyciu sie roznie uklada i ze mozna nie trafic na tego jedynego, super odpowiedzialnego etc., a dziecka sie szalenie pragnie. nie mowie tutaj o sytuacji, ze jestesmy w zwiazku, ciaza a ojciec dziecka okazuje sie zwyklym prostakiem i nas zostawia- to juz inna para kaloszy.

staram sie jednak tego nie oceniac, chociaz przyznam, ze troche mnie to zaskakuje..moze za mloda jestem i patrze na te sytuacje z perspektywy matki, zony i kobiety szczesliwej w swojej rodzinie..
Mnie zastanawia, czy to nie jest jednak pewnien egoizm. W końcu dziecko powinno mieć rodziców. Pomijam przypadki, kiedy jedno z nich zostaje z dzieckiem samo z jakiegoś tam powodu. W tej sytuacji to jest jakby z góry skazywanie dziecka na wychowanie w rodzinie niepełnej dlatego, że kobieta bardzo chce mieć własną pociechę. No nie wiem, nie oceniam, sama tego nie rozumiem, ale u mnie instynktu zero.
Kami   kasztan z gwiazdką
15 grudnia 2008 13:39
U mnie instynkt w pełni rozwinięty  😁 niestety W. jeszcze dziecka nie chce  🙁 ale tak sobie myślę - gdybym go nie miała, pomimo chęci posiadania dziecka nie wyobrażam sobie posiadania go bez partnera. Z kim miałabym dzielić smutki i radości ciąży, porodu i wychowywania  👀 co bym odpowiedziała, gdyby dziecko zapytało mnie kim jest jego tatuś? Co jeśli chciałoby go odszukać?
Poza tym poruszona kwestia pełnej rodziny - ja jestem z rozbitej i wiem, jak bardzo brakowało mi taty. Nie mogłabym świadomie skazać syna/córki na życie w niepełnej rodzinie, bo wiem jakie to trudne  🙁
Ale niestety - część kobiet przedkłada własne potrzeby nad potrzeby dziecka  🤔wirek:
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
15 grudnia 2008 13:59
W takiej sytuacji można np stworzyć rodzinę zastępczą dla jakiejś sieroty albo rodzeństwa. Myślę, że takie rozwiązanie jest lepsze, bo czy to dziecko musi być koniecznie przez tę kobietę urodzone? Czy ważniejsze jest mieć dziecko w domu i je dobrze wychować, stworzyć mu dobre warunki do rozwoju.
w tym artykule byla rowniez poruszana kwestia adopcji dziecka przez kobiete. ale to przeciez na jedno wychodzi- i tak dziecko nie ma ojca, nie ma meskiego wzorca..
ja rowniez pokutuje z pietnem dziecka bez ojca- u nas to chyba pokoleniowe- i ja wiem, ze doskonale sobie poradze bez faceta. tylko po co...co jest takiego fajnego w zyciu w pojedynke?
nie mowie tu oczywiscie o jakiejs skrajnosci- piecioro dzieci, ojciec chleje i bije...bo wtedy to wiadomo ze lepiej samemu niz z facetem debilem..
Z tą adopcją chyba nie poszło by tak łatwo, w końcu są wymogi do spełnienia zanim się otrzyma zgodę na przyjęcie dziecka.
jest trudno w polsce adoptowac dziecko, ale bycie singlem nie stanowi strasznego problemu 😉
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
15 grudnia 2008 14:19
Z adopcją i owszem, ale rodzinę zastępczą można stworzyć jako samotna osoba. I uważam, że takie rozwiązanie jest dobre, bo te dzieci i tak pewnie nic lepszego nie spotka. Myślę, że wolą być wychowywane jedynie przez kobietę, a zostać np razem jako rodzeństwo, niż resztę dzieciństwa spędzić w domu dziecka, albo zostać rozdzielonym.
To są trudne sprawy . Pewnie trzeba by samemu przeżyć,żeby oceniać.
Jak ze wszystkim. Czasem hormony się tak rozszaleją,że kobieta jest przekonana,że robi dobrze. I nic jej nie odwiedzie od decyzji.
Podobnie jest chyba u bezpłodnych małżeństw- niby los im mówi-nie,z tej mąki chleba nie będzie-a oni brną przez in vitro-budzące też wiele wątpliwości moralnych.
Trudne sprawy,trudne.
Mam swoje lata -ale bym się oceniać nie odważyła.
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
15 grudnia 2008 16:45
A ja Wam opowiem prawdziwa historie o cisnieniu na macierzynstwo,a wiec jakis czas temu spotykalam sie z facetem o ogromnej urodzie (bardzo dobry model) kiepsko bylo z inteligencja,ale cos za cos 🙂.No i zanim z nim bylam mialo miejsce pewne zajscie,byl sobie chlopak w pewnym bardzo modnym Warszawskim klubie,zmeczony alkoholem dosyc mocno, byl raczej latwa zdobycza.No i zaopiekowala sie nim dziewczyna w wieku 33 albo 34 lata (on 25 mial wtedy)atrakcyjna na dobrym stanowisku.W stanie naprawde mocnego upojenia zrobil co mial zrobic i czesc,minely 3 miesiace a laska dzwoni ze jest w ciazy.On jak juz wspomnialam wczesniej do lotnych nie nalezy wiec jesli go nie pogonila za brak prezerwatywy to nie przyszlo mu do glowy,ze kobieta w jej wieku sie nie zabezpiecza.Postanowila dziecko oczywiscie urodzic i podobno nic od niego nie chciala,co sie po 2 latach naturalnie zmienilo  😀 ale to juz inna sprawa.Czy mnie sie wydaje czy to jest wlasnie cisnienie,laska wybrala sobie teoretycznie dobry material genetyczny(fakt dziewczynka jest cudna)zdrowy i zrobila to z premedytacja???
Myślę, że to ciężko oceniać samemu nigdy nie będąc w takiej sytuacji.
Trudna sprawa.
Z jednej strony rozumiem - to znaczy myślę że mogę zrozumieć - kobietę która bardzo chce mieć dziecko i decyduje się na takie metody.
Z drugiej mam pewne obawy...dotyczą one tego, aby z takich metod nie korzystały kobiety o odmiennych orientacjach. Bo nie wyobrażam sobie aby dzieko miały wychowywać dwie matki 😉
oglądałam ostatnio dokument, niestety nie pamiętam na jakim programie, na temat samotnych rodziców w różnych krajach. był tam przedstawiony facet, który zaadoptował PIĄTKĘ dzieci. powiedział, że nie chciał się wiązać z kobietą(ani z mężczyzną rzecz jasna) ale pragnął założyć rodzinę. no i tutaj dochodzę do wniosku-rodzina to rodzina, nie ważne, czy założona z partnerem, czy bez.
sama jestem z rodziny niepełnej, wychowałam się z samotną mamą. ale rodzina to nie tylko rodzice, ale też dziadkowie, pradziadkowie, ciocie i cała reszta. nigdy nie czułam się pokrzywdzona tą sytuacją. racja-kiedyś nie wiedziałam jak się "obchodzić" z mężczyznami, ale nauczyłam się sama i teraz jestem w szczęśliwym związku.
dążę do tego, że różnie w życiu bywa. i różni ludzie podejmują różne decyzje. nie zawsze kosztem dziecka
nie wiem jakbym sie poczula gdybym sie dowiedziala, ze moj ojciec to tylko dawca spermy a moja matka sie zaplodnila z czysta premedytacja, wiedzac ze bedzie sama z dzieckiem. jednak niepelna rodzina, bo cos sie po drodze rodzicom nie ulozylo to zupelnie inna bajka niz tata ze sloika 🙄
Powoływanie na Świat dziecka, tylko po to, żeby nie być samotnym lub dla zaspokojenia instynktu macierzyńskiego jest dla mnie egoistyczne. Nie chciałabym się znaleźć na miejscu takiej osoby, ani matki ani dziecka.

Z drugiej strony podziwiam matki, które nie z własnego wyboru, wychowują dzieci w pojedynkę.

Z drugiej strony podziwiam matki, które nie z własnego wyboru, wychowują dzieci w pojedynkę.


No bo już chyba wtedy (kiedy zostaną same) nie mają innego wyjścia, ale faktem jest że napewno nie jest to łatwe.

tata ze sloika 🙄


Fajne określenie, ale ja też nie chciałabym mieć takiego taty 😉
kujka   new better life mode: on
15 grudnia 2008 19:08
edit
Muffinka, są takie matki, które po prostu zostawiają swoje dzieci, a to dziadkom a to w domu dziecka... Wiem, że piszę o patologii, ale takie matki też istnieją.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
15 grudnia 2008 19:11
ostatnio rozmawiałam ze wspólokatorką na ten temat. i zaczęłyśmy się zastanawiąc nad trochę inną kwestią: na ile sprawdza się dawce przed pobraniem spermy. głównie myślałyśmy czy sprawdza się choroby genetyczne lub zaburzenia psychiczne zarówno u dawcy jak i u jego rodziny. jestem ciekawa, czy kobiety, które decydują się na taki krok są w jakiś sposób chronione. nie jestem w stanie komentować czy to 'dobre czy złe', bo każda kobieta może mieć inne wartości i inny sposób myślenia.

a nawiązując do tego co napisła Karola- czytałam artykuł o kobietach, które właśnie starały się o takie 'wpadki' podczas imprez. kobiety sukcesu, po 30, bez partnera. chciały dziecko bez konieczności wiązania się z kimś na stałe. wybierały partnera w klubie/ na imprezie, specjalnie nie stosowały antykoncepcji i zachodziły w ciążę. wszystkie mówiły, że wolały to niż bank spermy, bo mogły poznać przyszłego ojca, ocenić wygląd, porozmawiać. tylko jakoś żadna nie mogła powiedzieć dlaczego wolała mieć dziecko z kimś obcym, niż znaleźć partnera i potem postarać się o pociechę  🙄
tak troche odplywajac na moment- mialam kiedys przyjaciolke, za ktora dalabym sobie rece uciac. przez pewien czas mieszkala ze mna, czesto nocowal u nas jej facet. ktorejs nocy nakrylam ja jak z prezerwatywy wyciaga strzykawka sperme...
do dzisiaj nie wiem czy chciala go zlapac na dziecko czy tez bardzo chciala miec dziecko- a wiem, ze on wtedy nie chcial z roznych powodow (nieudany zwiazek, liczne zdrady jego bylej kobiety, domniemane ciaze, poronienia etc.).

zerwalam z nia kontakt calkowicie. wlasciwie to ona ze mna 😉

edytka, sa w takim banku szeroko prowadzone badania wlasnie pod katem zdrowia psych i fiz- dawcy i jego najblizszej rodziny- nie wiem do ktorego pokolenia. przyszla mama wie tylko jaki ma kolor oczu, wlosow, ewentualnie widzi jakie potomstwo 'daje'- czasem sa zdjecia dzieci z przyslonietymi oczami (wymazanymi w jakims programie), zna zainteresowania. doslownie jak krycie zwierzat- sorry, ale dla mnie tak to wyglada po prostu..

dla mnie to szalenie malo....
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2008 19:27
Powoływanie na Świat dziecka, tylko po to, żeby nie być samotnym lub dla zaspokojenia instynktu macierzyńskiego jest dla mnie egoistyczne. Nie chciałabym się znaleźć na miejscu takiej osoby, ani matki ani dziecka.

Z drugiej strony podziwiam matki, które nie z własnego wyboru, wychowują dzieci w pojedynkę.


A jak dwoje ludzi chce mieć dziecko to już za grosz egoistyczne nie jest?
Wybaczcie, ale nie rozumiem dlaczego dla was to takie złe i egoistyczne. Nie wszyscy ludzie muszę trafić na swoje drugie połówki, bardzo się cieszę ze szczęścia ludzi, którzy trafili, ale nie wszystkim jest dane. Jeżeli kobieta po prostu nie może znaleźć mężczyzny z którym będzie chciała spędzić resztę życia, dlaczego nie ma urodzić dziecka i jemu ofiarować swoją miłość?
Moim zdaniem każdy ma prawo do szczęścia i miłości, nie tylko kobiety, które znalazły partnera.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
15 grudnia 2008 19:37
dzieki Zen za wytłumaczenie. strasznie byłam ciekawa tej strony, nazwijmy to, technicznej. bo o kolorze oczu czy włosów wiedziałam, ale nie miałam pojęcia, czy ktoś interesuje się chorobami dziadków czy rodzeństwa. wiem, że to niewiele zmienia, ale przynajmniej kobieta moze czuc sie troszkę pewniej.
chyba w życiu większości kobiet przychodzi ten etap kiedy dziecko to największe pragnienie, dlatego w moim odczuciu każda z nad powinna mieć możliwość urodzenia i wychowania swojego potomka. a przynajmniej możliwość dania szczęścia dziecku którego 'rodzice' nie byli w stanie.
sama przeżywam coś podobnego, tyle że u mnie problem nie tkwi w partnerze, a zwykłej 'niemocy' czy po prostu braku szczęścia.
Strzyga, nie pisałam, że złe, tylko, że wg mnie egoistyczne. Taki mam punkt widzenia. Po prostu w moim wyobrażeniu, takie kobiety pragną dziecka w nienaturalny sposób, wykorzystując jedynie materiał genetyczny dawcy. Z góry skazują dziecko na nieznajomość biologicznego ojca, na brak jego miłości i troski. Dziecko potrzebuje obojga rodziców. W żadnym razie nie potępiam takiego działania, po prostu go nie popieram.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2008 21:38
Czyli lepszy jest byle jaki ojciec, byle się go znało?

Ja nie jestem emocjonalnie zaangażowana, żeby nie było, ale po prostu nie rozumiem tego egoizmu. Kobieta wolna pragnie tak samo dziecka jak zamężna, a łapanie faceta i bycie z nim byle spłodzić dziecko, to dopiero według mnie jest egoizm. Z drugiej strony, jeśli się żadnego faceta nie znajdzie, to ma się być absolutnie samym do śmierci? Mimo, że ma się mnóstwo miłości i warunki do wychowania własnego dziecka?
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
16 grudnia 2008 09:36
Ja sie zgodze ze stwierdzeniem,ze to jest egoistyczne podejscie do sprawy.Powiedzcie jak ma sie czuc ten facet,moze on chce miec wplyw na zycie tego dziecka i tu zaczynaja sie problemy bo albo slyszy nie dziekuje Ty juz swoje zrobiles,albo staje przed problemem wychowywania dziecka z totalnie obca osoba i to weekendowo.No i co taka mama powie dziecku,coreczko tata Cie olal bo ja bylam nie fair,czy tez coreczko Twoja mama to sie lubila pobawic i jak zobaczyla Pana z reklamy to stwierdzila ze ok ladna bedziesz to nie ma na co czekac 😅 yupiii no to lecimy. Ale ja tu mowie o tym przypadku kiedy sie wybiera ofiare z premedytacja,co do banku spermy to ja bym sie nie odwazyla,ale nie bede krytykowac bo kazdy ma prawo do swojej decyzji.
zastanawiam się nad przedstawionym problemem...
i dochodze do wniosku jednego

Każdy sam decyduje o swoim życiu i co chce z nim robić - więc to jego sprawa... czy babka złowi faceta na dawcę czy nie... - czesto stworzy później o wiele lepsza rodzinę niż "pelna rodzina =mama/tata/dziecko/pies"

Dla mnie facet w wychowaniu dziecka jest kompletnie ZBĘDNY i niepotrzebny. Widze to po moim "pseudo-zwiazku" który do "życia rodzinnego" NIC nie wnosi.
Ja z Wokiem stanowię rodzinę + rodzice, dziadkowie itd.
ostatnio rozmawiałam ze wspólokatorką na ten temat. i zaczęłyśmy się zastanawiąc nad trochę inną kwestią: na ile sprawdza się dawce przed pobraniem spermy. głównie myślałyśmy czy sprawdza się choroby genetyczne lub zaburzenia psychiczne zarówno u dawcy jak i u jego rodziny.

No wydaje mi się, że poznając na imprezie faceta i łapiąc go na jedną noc w celu prokreacji (i to jeszcze pijanego) tym bardziej nie znamy jego obciążeń psychicznych i genetycznych.
I może właśnie dlatego część kobiet decyduje się na korzystanie z banku spermy, bo tam - chociaż pod tym kątem - jest to sprawdzone.
Natomiast dziecko z przygodnym facetem? Bo jest lepszy, bo widzimy jego twarz?
Szalenie trudna sprawa i szalenie trudny temat. Nie wiem, czy w ogóle można się postawić po którejś stronie.
Nie wiem, czy sama bym się na takie macierzystwo zdecydowała.

Z drugiej strony - jest związek, jest wpadka (albo i planowane) i zanim dziecko się urodzi związku JUŻ nie ma. I nie piszę tu o patologii, ale o normalnym życiu, normalnych sytuacjach, których niestety jest coraz więcej. I matka zostaje sama, sama wychowuje. I dalej:
- ojciec może się interesować dzieckiem nie mieszkając z matką, ale i tak dziecko wychowuje się w niepełnej rodzinie (ale ma chociaż kontakt z ojcem)
- ojciec znika i wracamy do punktu wyjścia.....

Nie jestem w stanie ocenić i chyba nie wolno oceniać, jeśli same nie jesteśmy w takiej sytuacji. Mam wiele koleżanek w wieku po 35r.ż. samotnych, bezdzietnych, które dzieci bardzo by chciały, mają warunki...ale w takim wieku poznać faceta, zakochać się i stworzyć rodzinę jest bardzo trudno...Sytuacja patowa 🤔
ja bym pochopnie nie oceniała tez- ale nie razi mnie to...  tak jak nie razi mnie odmienna orientacja , kolor skóry itp...

Nie sądze zeby takie dzieci '' ze sloika''- jak to zabawnie oceniła chyba zen- były w czyms gorsze. Tym bardziej za kilka lat kiedy samotne matki czy ojcowie to juz bedzie normalka. Nie ma i nie bedzie sie czego wstydzic ze sie samemu wychowuje- a tym bardziej samemu z wyboru a nie z przyczyn losowych.

Ja tez sie wychowałam w niepełnej rodzinie, choc oboje rodzice na normalnych stanowiskach- usłyszałam kiedys od matki mojej kolezanki- ''nie spotykaj sie z nia bo ich ojciec z nimi nie mieszka''. No i skonczyła sie kolezenskosc. Moj najstarszy syn tez niby ''bez ojca'' - i mimo ze mieszkamy na wsi- nie ma zadnych z tego powodu nieprzyjemnosci. Ale wychowuje sie z rodzenstwem,  ojczymem i w szczesliwej rodzinie.


''Kazdemu niebo według jego potrzeb'' jak mawia moja babcia.
efeemeryda   no fate but what we make.
15 września 2016 18:13
Odkopuję wątek z czeluści.
Temat wydaje mi się bardzo ciekawy, ciekawa jestem również nowych opinii.
Czy naprawdę samotna kobieta musi być samotna ? Czy "robienie sobie" w tym momencie dziecka to egoizm, czy raczej naturalna potrzeba?
Widzę rzecz jeszcze inaczej. Dziecko nie jest potomkiem jedynie matki, ojca także. Mam wrażenie, że inaczej odbiera się "dzieci miłości", czy choćby fascynacji, nawet jeśli związek potem potoczył się źle, a inaczej gdy ojciec jest obojętny czy wręcz darzony niechęcią. A tak też bywa, i w "pełnych" rodzinach. Nie mam pojęcia jak to jest, gdy ojciec to jedynie sperma, bez Żadnych skojarzeń. I chyba nigdy nie będę wiedziała, bo jakoś nikt się nie chwali takim wyborem.
Informacje o ojcu są ważne dla dziecka, przychodzi taka chwila. Przy czym, jak zauważyłam - mogą być jakiekolwiek, byle autentyczne, nie "ściemy". Jak się mówi dziecku, że tatuś został wybrany jako materiał genetyczny? Pewnie jakoś się mówi.
I tak wydaje mi się, że najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy jest ojciec i córka. A ojciec nabiera chęci na rodzinę gdy córka ma już naście lat, wprowadza się, "angażuje wychowawczo" itd. Reszta wydaje mi się do przejścia. Nie licząc, bywa, ogromnego osamotnienia matek z rodzin 1+1 gdy dziecko wybierze swoją drogę bardzo odległą od matki. Ale gwarancji na inny przebieg zdarzeń nikt nie ma. Dzieci nie wychowuje się wszak dla siebie, tylko dla nich. Nie da się "przyciąć skrzydełek" i pozostać szczęśliwą.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się