Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
Dziewczyny, dlaczego NIE mogę podać dziecku zupy pieczarkowej?
bo zdaje się małe dzieci nie mają enzymu odpowiedzialnego za trawienie grzybów
nika77, dlatego ze wszystkie grzyby są ciężkostrawne i nie maja żadnych wartości odżywczych.
ciężej niż kalafior, groch, kapusta? Abstrahując od wartości odżywczych, to czy serio może bardziej boleć brzuch po pieczarkowej niż po kapuśniaku, czy brokułowej, czy o co chodzi? Czy więcej wartości, niż zupa z jarzynami i pieczarkami i oliwą mają np chrupki kukurydziane podawane dzieciom? A żurek? Serio pytam, bo to byłaby kolejna zupa na odmianę, a tak jak gotuję dla nas pieczarkową, to Michałowi inną i jest frustracja, że nie dostaje naszej.
Bo leśne grzyby, to dla mnie klarowna sprawa,może się trafić "zły" i kłopot.
moje dzieci jedzą pieczarkową 😉. Stanisław również.
nika77, bo grzyby w tym pieczarki maja w sobie chitynę.
A tej organizm ludzki nie trawi.
Szczególnie malo rozwinięty przewód pokarmowy dziecka.
Ja nie mowie tu żeby w ogóle nie dawać dziecku pieczarek.
Ja po prostu poczekałabym z nimi troche aż przewód pokarmowy ciut dojrzeje.
Aaaaaale kazdy rodzic wie co najlepsze dla swojego dziecka i tego sie trzeba trzymać.
Jak robisz zupę to proponuje po prostu powybierać z talerza co większe kawałki pieczarek i dać pieczarkowej
nika77, bo grzyby w tym pieczarki maja w sobie chitynę.
A tej organizm ludzki nie trawi.
Szczególnie malo rozwinięty przewód pokarmowy dziecka.
Ja nie mowie tu żeby w ogóle nie dawać dziecku pieczarek.
Ja po prostu poczekałabym z nimi troche aż przewód pokarmowy ciut dojrzeje.
Aaaaaale kazdy rodzic wie co najlepsze dla swojego dziecka i tego sie trzeba trzymać.
Jak robisz zupę to proponuje po prostu powybierać z talerza co większe kawałki pieczarek i dać pieczarkowej
a no i to jest konkret🙂
a wywar nie ma w sobie chityny? Ja właśnie staram się najlepiej dla dziecka, ale za chiny nie mogłam rozkminić o co chodzi z pieczarkami, bo ja się czuję gorzej po kalafiorowej niż po pieczarkowej, dla mnie są obojętne. Teraz, jak jest starszy, to dla ułatwienia gotuję nam jedną pomidorową, ogórkową itd. część robię podobną do naszych, ale właśnie jego ciągnie do pieczarkowej, żurku, zapach mu się podoba. Żurek dałam, lubi.
A jakie jeszcze są niewskazane i dlaczego?
nika77, wywar juz nie. Tu chodzi o sam grzyb.
Czego jeszcze nie podawać w nadmiernych ilościach
Np. szczawiowej bo wypłukuje wapń z organizmu ( dlatego koniecznie trzeba ja zabielić śmietana, mlekiem, jogurtem itp.)
To samo jest ze szpinakiem.
Wydaje mi się, że z tymi grzybami to trochę ściema- mówi się, że ciężkostrawne i nie mają wartości odżywczych by zniechęcić do dawania, u uniknąć głupoty ludzkiej którzy jedzą grzyby na nich się nie znając. Grzyby mają wartość odżywczą - wystarczy sprawdzić skład takiego borowika:
Energy 342.4 kJ (81.8 kcal)
Fat 1.70 g
Protein 7.39 g
Vitamins
Thiamine (B1)
(9%)
0.105 mg
Riboflavin (B2)
(8%)
0.092 mg
Niacin (B3)
(40%)
6.07 mg
Pantothenic acid (B5)
(53%)
2.64 mg
Vitamin B6
(4%)
0.051 mg
Folate (B9)
(73%)
290 μg
Vitamin C
(5%)
4.21 mg
Trace metals
Calcium
(0%)
1.195 mg
Iron
(6%)
0.739 mg
Phosphorus
(3%)
22.26 mg
Potassium
(4%)
203.3 mg
Zinc
(44%)
Nadia jadła grzyby od kiedy miała ok. roczek. Nigdy nie miała problemów żołądkowych przez to (a w przypadku innych potraw się zdarzały). Do tej pory uwielbia.
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2395586#msg2395586 date=1437576378]
Spoko, ja tylko teoretyzuję, my prawie nie wyjeżdżamy, a jeśli już, to po Polsce i to też nie na drugi jej koniec.
Jak kiedyś będziemy bogaci, to sobie jeszcze pozwiedzamy świat 😉
[/quote]
Wg mnie po PL nie jest latwiej czy trudniej bo to kazdorazowo zalezy od konkretnych warunkow. Np najgorzej z wszystkich wyjazdow wspominam jazde do moich rodzicow autem. Przy tym wyjazd za granice to pikus 😉 Za granica trzeba miec tylko rozeznanie epidemiologiczne, a jezeli jedziesz na zachod Europy, to w zasadzie nie ma to znaczenia, a opieke lekarska masz potencjalnie lepsza niz w jakims lokalnym rzeznickim szpitalu w PL (za granica nie sprawdzalam tak mi mowiono ale znam szpital u moich rodzicow i poszlabym tam tylko gdybym naprawde musiala).
Kurczak, z tym chodzeniem ono o tyle upraszcza sprawe, ze nie masz problemu z higiena. Dziecko stojace nie ma juz tak brudnych raczek, ubierasz mu buty i moze chodzic wszedzie, a i jak smiecia znajdzie, to zanim wlozy do buzi zdazysz zareagowac. Dla mnie to mialo ogromne znaczenie. Inna sprawa, ze czasem musisz asekurowac ale ja wole asekurowac, niz czolgac sie za pociecha, myc lapki co 3 minuty i miec non-stop full uwagi, zeby skarby nie ladowaly w buzi. Nie sposob przeciez trzymac raczkuajacego malca na plecach albo w wozku przez tydzien, czy 2. Jezeli mieszkasz w hotelu lub jakiejs kwaterze to jeszcze dochodzi problem, czy sprzatana byla podloga i czym byla sprzatana bo w takich miejscach uzywa sie czesto agresywnej chemii. Bonus ze swiezo chodzacym jest taki, ze nie biega szybko jak dwulatek i ci nie "zniknie" w sekunde, jak opisywala nika. Potem zaczyna byc z tym ciezej ale inny wiek to inne problemy, inne rozwiazania tychze. Np ostatnio moj maz podpisal se starsza corkie dlugopisem na lotnisku, imie nazwisko i nr telefonu do wlasciciela i od razu czlowiek spokojniejszy 😁
Wywar z grzybow (hodowlanych) dawalam bo mi nie szkodzi (a cale grzyby bywa ze szkodza) wiec na zasadzie analogii zalozylam, ze bedzie ok i bylo 🙂 Tez slyszalam wbrew obiegowej opinii, ze grzyby maja cenne skladniki odzywcze, moze chodzi o to, ze nie maja skladnikow energetycznych? Poza tym wg mojej wiedzy dorosli tez nie trawia chityny ale moze sie myle? Ogolnie mysle, ze trzeba po troszeczku probowac dawac rozne rzeczy i obserwowac.
bobek, bardziej chodziło mi o trudy wielogodzinnej podróży, częstych wyjazdów itp. Że w Pl różowo nie jest, to sobie zdaję sprawę 😉 I że taniej w sumie też już nie. Ale wolę jechać 2,5 godziny samochodem niż wiele godzin samolotem czy autokarem. Po prostu nawet nie chodzi o dziecko, ale to JA mam masą schiz od początku - jak nakarmić, czym zająć, a co jeśli się rozpłacze, a ja nie będę umiała tego ogarnąć 😉
maleństwo, jezeli twoja pociecha lubi jazde samochodem to sie nie dziwie. Mi samochod niestety dawal zludne poczucie kontroli, natomiast moje odstawiaja w aucie takie hece, ze tak naprawde mialam juz rozpaczliwe wizje nocowania w nim w polu, a czas jazdy zwykle sie podwajal. Np zima jechalam 2 godzinna trase samochodem do ojca bo akurat byl "blisko" w sanatorium i byl horror. Za to 5-6 godzin w samolocie dla moich pociech to jest pikus. Dlatego nawet po Polsce czasem wolimy latac, jezeli auto to tylko wtedy kiedy jest to koniecznosc (nie ma mozliwosci przemieszczania sie bez wlasnego auta na miejscu). Ostatnio jechalam tez pociagami z Warszawy do Wieliczki - rewela.
Odpukać, samochód lubi, dodatkowo zawsze wyjeżdżamy w porze drzemki i 1,5-2h prześpi. A samolotu ja sama nienawidzę i panicznie się boję, więc nawet jakby mnie było stać na takie atrakcje, to bym raczej unikała 😉 pociąg jeszcze przed nami.
Wydaje mi się, że z tymi grzybami to trochę ściema- mówi się, że ciężkostrawne i nie mają wartości odżywczych by zniechęcić do dawania, u uniknąć głupoty ludzkiej którzy jedzą grzyby na nich się nie znając. Grzyby mają wartość odżywczą - wystarczy sprawdzić skład takiego borowika:
Nadia jadła grzyby od kiedy miała ok. roczek. Nigdy nie miała problemów żołądkowych przez to (a w przypadku innych potraw się zdarzały). Do tej pory uwielbia.
dokładnie takie miałam podejrzenia, że to o głupotę rodziców chodzi i ta pieczarka mi nie pasi, bo z czym ja ją mogę pomylić kupując hodowlaną w sklepie? Ta chityna, OK. Trafia do mnie, nawet jeśli ja jej też nie strawię, to łatwiej mój organizm sobie poradzi niż taki rozwijający się dziecka.
Szczawiowej nie jadam, więc nie ma problemu 🙂 Nie mam zdrowego źródła szczawiu... szpinak jadam, zawsze ze śmietaną, więc nie ma problemu, Michał też lubi i dawno już jada.
Ta pieczarkowa spędza mi sen z oczu 🙂 bo często gości
falabana, aha bo borowik, maślak i boczniak to jedyne grzyby ktore jakies wartości odżywcze mają.
Reszta w tym pieczarka hodowlana a w szczególności ona to syf.
Napędzana sztucznymi nawozami co by szybciej rosła.
Z reszta wystarczy kupic pieczarke i zobaczyć po jakim czasie będzie nadal świeża.
Ja juz mówiłam każdy rodzic wie co najlepsze dla swojego dziecka.
Ale mamy tyle wspaniałych warzyw i darów natury ze serio z grzybów do 3 rz można zrezygnować.
bobek, no dobra, przekonałaś mnie. Udało Ci się do tego stopnia, że zaczęłam mieć nadzieję, że będzie chodzić 😉
Co do jazdy samochodem, to Hania też w podróży jest straszna. Oczywiście nie zawsze, ale zdarza się, że potrafi wrzeszczeć jak opętana przez 60 km.
Dziewczyny, a co z jedzeniem dla niemowlaka na wczasach? Mała będzie miała 11 miesięcy. Sporo rzeczy będzie mogła już spróbować od nas, ale mimo wszystko nie będzie jeszcze na tyle dorosła, żeby jeść z nami normalne posiłki. Zabierać ze sobą słoiczki? Kupować na miejscu? Jak rozwiązuje się takie sprawy? 😀
Kurczak my mamy limity dla bagazy 2x20 kg wiec sporo (+spacerówka) i bierzemy słoiczki ze soba. Kaszke tez i mały czajnik turystyczny bo nie ma tego w pokoju.
Nie wiem co i jakich firm zastane na miejscu a hiszpanskiego nie znam 😉
A na zwolnione miejsce do walizki zapakuje wino 😀
Jedziemy na tydzień.
Tak samo zrobilismy jadac w maju do Włoch.
Zależy tez czy Hania je juz dorosłe rzeczy, Ania leci na słoiczkach póki co.
No i srednie mam zaufanie do zarcia hotelowego dla takiego malucha.
Podstawą nadal bedzie cyc.
Gdzie jedziecie? 🙂
Wczoraj wreszcie kupiłam blender wiec troche sama tez poeksperymentuje.
a moja nadal je ilości minimalne. Tzn próbuje wszystkiego (oprócz mlecznych, z glutenowymi też ostrożnie), smakuje jej ale co z tego jak się kończy na 5 łyżeczkach. 🙁
plusem jest że hemoglobina, erytrocyty, hematokryt , MCV, MCHC super wyszły w morfologii.
Ja Ani nie wprowadziłam jeszcze glutenu, bo zapomniałam 😎
Bede działac po 10 mies zg ze starym schematem.
Ania tez niewiele je poza cycem ale przestałam sie tym martwic, póki przybiera na wadze.
leosky Ty sie masz z tymi badaniami...
Najwazniejsze ze jest ok.
Jeśli Was to pocieszy, to moja pojutrze ma rok, a też wcale tak dużo nie je. Dwa razy dziennie papkę, czasem zje pół miski, a czasem 3 łyżeczki. W ciągu dnia pogryza a to owoce, a to ogórka, a to ciasteczko (bezcukrowe maślane herbatniki Babydream - swoją drogą, są pyszne, wyjadam jej pół opakowania...). I nawet jak zje te pół michy, to zaraz jęczy i zjada cycka w normalnej ilości. Tak jakby posiłek posiłkiem, ale prawdziwe żarcie to przecież i tak mleko 😉
Moja za młodu tak się nażarła mleka, że teraz nic nie chce jeść 😎 😁
A tak w ramach dyskusji - Kaliszek dostał od cioci deksterowej miskę na przyssawkę i sztućce. Właśnie szamie, maże po stole i dokarmia psa. I nawet nie zauważyła, że stoi bez podparcia!
Agnieszka, u nas limity takie same. Hania je głównie to co jej gotuję, okazjonalnie zje jakiś słoiczek. Od nas czasami próbuje jedzenie, ale jest to naprawdę próbowanie, bo nie chcę jej dawać za przypraw. Cycem karmić już nie chcę i odstawienie do sierpnia jest dla mnie nadal terminem ostatecznym. Od soboty będziemy próbować już na poważnie. Chyba faktycznie zabranie słoiczków jest najlepszym rozwiązaniem.
Jedziemy do Grecji 🙂
leosky, nie martw się. Hania też nie je jakichś super ilości. Zdarzają się dni, że zje całkiem sporo, ale później znowu ogranicza się do kilku łyżeczek. Chociaż przed chwilą dostała pierwszy raz kiwi i była zachwycona.
maleństwo, brawo!
Kurczak a owoce wchodzą pięknie. Ona kocha. Ale gorzej z obiadkami.
Agnieszka co do badań. Właśnie siedzę i na płacz mnie bierze bo rehabilitantka prosi o konsultację neurologiczną 🙁 Coś jej nie gra z tym napięciem w nóżkach. Umówię się do dr Kasprzyka. Byliśmy już u niego. On nas skierował na reaha. Jest bardzo dobrym lekarzem.
Dziś było strasznie na zajęciach 🙁 Siedzę i ryczę i pytam się czemu? Mała śpi. Bidusia. Strasznie sie wymęczyła 😕
Terapeuci od terapii czaszkowo-krzyżowej coś mi nie odpisują. Muszę tam zadzwonić.
leosky przytulam! :przytul:
Współczuje Wam bardzo.
Jesli masz super lekarza to musi byc dobrze i kiedys te wszystkie badania, konsultacje i rehabilitacje beda tylko wspomnieniem.
Trzymaj sie, dla swojej córeczki :kwiatek:
Ania tylko 1,5 mies. młodsza a tez tylko pełza i turla sie. Próbuje dzwigac dupke i buja sie ale do raczkowania jeszcze jej daleko.
A co dopiero siadanie czy wstawanie i chodzenie.
Jak tak czytam o Was to czasem sie zastanawiam czy Ania troche nie odstaje pod tym wzgledem od rówiesników.
Ale z drugiej strony byłam u pediatry no i wniosek taki ze dzieci nie zawsze ida ksiazkowo z rozwojem.
No i oszalec mozna jak niektóre mamuski (na szczescie nie tu) licytuja sie co ich dziecko juz potrafi...
Agnieszka, a czniać mamuśki, zawsze, jak świat światem, się licytowały. Ba, babcie też! Moja mam mówi, ze jej koleżanki pytają oburzone: "jak to, twoja jEEEESZCZEEEE tego nie robiiiiii?". I dalej: "to trzeba pomagać, prowadzać pod paszki, za rączki, w chodziku" i takie tam. Moja mam na szczęście wyluzowana i odpowiada "no coś ty, to ty nie czytałaś? Teraz zalecają czekanie, aż dziecko samo zacznie" i robi mądrą minę. Działa :p
Ja sie nie spinam. Kalina wstała w 9. miesiącu, a nadal sama nie chodzi. Kocha raczkować, stoi sama coraz dłużej, chodzi przy meblach. Ćwiczy mięśnie - kuca, klęka, schyla się, wstaje. Jak będzie gotowa, to pójdzie.
Nie chcę tej imprezy 🙁 Będzie dobrze, ale po tym, co wiem, że ostatnio teściowa i szwagierka o nas mówiły, po prostu nie mam ochoty być miła.
"Taaak??? a mama ostatnio mówiła że to czy tamto... .... coś się zmieniłoooo??"
Nie chciałabym robić afery. Młoda i bez tego będzie wystraszona...
Agnieszka spokojnie. Widzisz Milenka pełza dopiero od niedawna. A u nas problemem jest napięcie mięśniowe więc nie martw się. Twoje dziecko na pewno rozwija się prawidłowo. I to prawda że każde dziecko ma swój indywidualny czas.