Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
Miałam oczy jak dwa spodki, że mamy tutaj publiczne przyzwolenie na zrobienie krzywdy dziecku (tak, to była krzywda, bo dziecko zrozumiało najgorszą rzecz jaką mogła mu powiedzieć jego własna matka i zareagowało nie tylko płaczem) w imię depresji, notorycznego przemęczenia, ……..( wpisz cokolwiek).
Abstrahując od całej reszty – czy naprawdę sądzicie, że niespełna 2 letnie dziecko zrozumie co to znaczy „Nie chce być już mamą”?
Przecież nawet starsze dzieci mają problem z pojęciem „NIE” , a co dopiero 2 latek i do tego tak abstrakcyjne „być mamą”.
Sądze, że dziecko zrozumiało tylko tyle, że mama jest smutna, zła (na nie?) i dlatego się popłakało.
Nie oceniam całej reszty, potrafię sobie wyobrazić, że gdybym ja zrobiła się gruba i zniewolona przez bycie matka – reagowałabym podobnie jak kotbury.
Ale po prostu zbyt dużą wagę przykładacie to tego jednego zdania.
Ok – cała reszta pewnie może wpłynąć negatywnie na dziecko, ale to jedno zdanie myślę, że ma mniejszy wpływ niż krzyk, płacz, zniechęcenie czy smutek matki.
Moze trzeba bylo to napisac na poczatku, ze nie uwazam, ze wyzywanie sie na dziecku jest ok. To nie jest ok i nie wydaje mi sie zeby ktokolwiek tutaj tak uwazal. Tak jak ja to widze, ktos doswiadczyl ciekzich chwil, przestal sobie radzic i szczerze sie do tego przyznal na forum. Po czym oprocz slow wsparcia, takich czy innych ale konstruktywnych porad, zostal objechany przez mamy, ktore najwyrazniej nie maja tego typu doswiadczen. "Ja tego nie rozumiem". Ok, nie rozumiesz, nie przeszlas przez to? To przyjmij do wiadomosci, ze nie jestes w tym temacie ekspertem. Wiecznie chudy nie doradzi grubasowi, jak schudnac. Tylko grubas, ktory schudl moze to zrobic skutecznie. BTW dzieci nie sa jedynymi istotami na ziemi, ktorym nalezy sie wspolczucie. Matki i ojcowie to tez sa ludzie i tak nalezy ich traktowac w tym watku.
gwash, z tymi podrozami hehe. My pojechalismy w dluzsza podroz teraz jesienia bo moze bedziemy chcieli jeszcze jednego potwora i wtedy to juz kaplica. Ogolnie rozkminialismy temat podrozy z dziecmi i wszyscy mowia ze im mlodsze tym latwiej, a to dlatego, ze im starsze tym lepiej wie czego chce i zwykle jest to cos innego niz chca rodzice. Dokad myslisz jechac?
Wiecznie chudy nie doradzi grubasowi, jak schudnac. Tylko grubas, ktory schudl moze to zrobic skutecznie.
Naprawdę? Każdy trener, instruktor fitness, który nie miał epizodu otyłości już jest niewiarygodny i nie ma szans pomóc skutecznie schudnąć? Każdy psycholog, który nie przeżył osobistej traumy nie doradzi skutecznie swojemu pacjentowi? 😉 Nie popadajmy w skrajności, po prostu.
I tak wpadło mi dzisiaj w oko a propo toczącej się tu dyskusji...🙂
Idrilla, powiedz mi ile z krytykujacych mam jest wykztalconymi ekspertami od radzenia sobie z psychicznymi dolami? A co do skrajnosci, nie odmawiam tym mamom glosu, chce im tylko uswiadomic, ze ich wklad w tym przypadku moze przyniesc wiecej szkody niz dobrego.
Wiecie co dziwna sprawa z tą całościową trumną dziecka... Ile z was pamięta siebie w wieku 2 lat? I to co mówiła mama? Wiadomo że takie zachowanie to nie powód do dumy ale porównywanie tego do trzepania dzieckiem? Serio? 😉 moja mama nie raz się załamała i nawrzeszczala na mnie w nieciekawy sposób. I znam to tylko z jej opowieści bo nie pamiętam zwyczajnie
[quote author=Diakon'ka link=topic=74.msg1986240#msg1986240 date=1390298905]
Abstrahując od całej reszty – czy naprawdę sądzicie, że niespełna 2 letnie dziecko zrozumie co to znaczy „Nie chce być już mamą”?
Przecież nawet starsze dzieci mają problem z pojęciem „NIE” , a co dopiero 2 latek i do tego tak abstrakcyjne „być mamą”.
Sądze, że dziecko zrozumiało tylko tyle, że mama jest smutna, zła (na nie?) i dlatego się popłakało.
[/quote]
Diakon'ko, sek w tym, ze dzieci czytaja wspomniane przez ciebie emocje bez zadnego problemu i to wlasnie je koduja w swojej podswiadomosci na poziomie swoich aktualnych zdolnosci percepcyjnych.
Jasne, że nie każdy wypowiadający się na forum to ekspert w danej dziedzinie choć są również i takie osoby, które znają się na temacie, w którym się wypowiadają od strony również naukowej. Poza tym...to forum, taka już jest konstrukcja tego tworu, że toczą się tu dyskusje ludzi o różnych poglądach i nie zawsze przebiega to łagodnie. Ale gdyby nie to to czym byłoby forum? Bo dla mnie to własnie panel dyskusyjny gdzie trzeba być gotowym na zetknięcie się z różnymi opiniami, poglądami i ocenami tego co napiszemy. I mimo wszystko mam wrażenie, że akurat na tym forum przebiegają one w sposób kulturalny i nie obraźliwy/wulgarny itd. Tylko, że ostatnio panuje jakieś dziwne przekonanie, że połowie osób to nie wolno się wypowiadać w jakiś tematach bo dopiero czekają na dziecko, bo nigdy nie miały drastycznej nadwagi, bo ich dziecko jest grzeczne, bo to to i tamto. I tu mam na myśli nie popadanie w skrajności.
Peace :kwiatek:
escada - tak, wiele z sytuacji, które wydarzyły się tam gdzie Twoja dorosła pamięć nie sięga mimo wszystko są w Tobie zapisane i wpływały na Twoją kształtującą się osobowość, emocje itd
Bobek zawsze chcieliśmy podróżować, a nie jeździć na wycieczki rodzinne typu "all inclusive" gdzie jest po prostu nudno i jest się uwiązanym z dzieciakami do basenu, stołówki, hotelu. No chyba że to wypad na kilka dni, stricte dla odzyskania sił i wybyczenia się - ale to absolutnie bez dzieci wtedy.
Nie wiem co nam z tego wyjdzie w tym roku, ale mamy taki nieśmiały plan objechać znajomych w Tatrach, potem Słowację, Węgry i jak się uda to Rumunię. Śpiąc po kwaterach, kempingach (na Węgrzech są super dostosowane dla dzieciaków) zatrzymując się na 1-2-3 dni. Jak to wyjdzie to w następnym obierzemy może jakiś dalszy kierunek - śródziemnomorski np.
A ja uważam, że chudy grubego nie powinien krytykować, ani żadna z nas nie powinna krytykować siebie wzajemnie... dlaczego? bo każda z nas jest inna.
Szczupły nigdy nie zrozumie otyłego, a ciało po ciąży (i nie tylko) zmienia się, czasami diametralnie. Sama przytyłam 25 kg! i schudłam do wagi za czasów liceum. Nie ćwiczyłam, nie stosowałam żadnych diet itp - po prostu schudłam i już. Moja znajoma przytyła w ciąży 16 kg, z tego zostało jej 8 i żadne cuda, łącznie z aerobikiem w klubie jej nie pomagają. I co? mam jej dogryzać aby się ogarnęła? bo ma 160 cm wzrostu i widać te dodatkowe kg?
Tak samo ze słabością psychiczną, sama miewałam kryzysy jak była w domu 3 dzieci w podobnym wieku, jednak nigdy nie mówiłam do żadnego z dziecka, że mam go dość, tylko wychodziłam z domu (na korytarz).
Przy jednym dziecku serio, żadnej tragedii nie ma. Mam czas aby się wykąpać 😉 ale Krzysio od maleńkości potrafi zajmować się sam sobą (skrzynki autek do tego potrzebuje :hihi🙂
Czasami jak łazi za mną non stop - wkurzam się, ale ja z tych co pragną mieć więcej niż jedno dziecko. Nie potrafiłabym wyładowywać złości na dziecku, nawet takiej psychicznej, bo dziecko jest tylko dzieckiem i wbrew pozorom 2 latek jest już bardzo rozumną i uczuciową istotą. Może dokładnie nie rozumie sensu słów, ale ton głosu doskonale umie interpretować. Potrafi czuć się odrzucony, umie być zazdrosny itp. Dlatego zanim się coś powie - warto przemyśleć 10 razy czy warto, albo najlepiej przemilczeć choćby gotowało się w nas od środka.
Warto pamiętać o tym, że nie można traktować małego dziecka według kryteriów zachowań ludzi dorosłych, a bardzo często rodzice o tym zapominają, że świat dzieci jest zupełnie inny i maluchy inaczej wszystko postrzegają, choćby przez pryzmat własnej fantazji (tak, 2 latek umie już wymyślać, Krzysio już umie planować sobie zabawę, umie latać samolotem, tworzy lotniska, parkingi, garaże itp) a dopiero w marcu skończy 2 latka.
Nie mogłabym wyładowywać na nim swoich złości i frustracji w chwilach, gdy po raz setny muszę mu przypominać, że kuchenką gazową bawić się nie wolno 🤔 bo on nie rozumie, że ją zepsuje 😉 a nie jest w stanie pojąć dlaczego dorosłym wolno zapalać (i cykać wbudowaną zapalniczką) a gdy on podchodzi do kuchenki - jemu nie wolno.
Dziecko naśladuje dorosłych w czym tylko się da, co potrafi doprowadzać chwilami do szału, ale sami kiedyś też byliśmy dziećmi i warto o tym pamiętać 😉
Według opinii psychologów największy rozwój psychiczny dziecka jest do 3 roku życia, a z tego etapu nie pamiętamy nic... a podobno wpływa to na całe nasze życie.
szafirowa przy okazji dziękuje za pomysł na deserek 🤣 taki prosty (duszony banan z jabłkiem i z cynamonem, a ja sama na to nie wpadłam 😵 :icon_redface🙂. Byłabym bardzo wdzięczna, jakbyś podsunęła jeszcze jakieś pomysły na deserki :kwiatek:
[quote author=bobek link=topic=74.msg1986351#msg1986351 date=1390305568]
Wiecznie chudy nie doradzi grubasowi, jak schudnac. Tylko grubas, ktory schudl moze to zrobic skutecznie.
Naprawdę? Każdy trener, instruktor fitness, który nie miał epizodu otyłości już jest niewiarygodny i nie ma szans pomóc skutecznie schudnąć? Każdy psycholog, który nie przeżył osobistej traumy nie doradzi skutecznie swojemu pacjentowi? 😉 Nie popadajmy w skrajności, po prostu.
[/quote]
kocie, ale to są jakby... nauki ścisłe. z wychowywania dzieci czy radzenia sobie z kryzysami studiów... nie ma. a taki trener to wie jakby to ująć... nie z doświadczenia a z wiedzy. a przy kryzysach przy dzieciach wiedza nie pomoże tak jak doświadczenie w materii trudnych chwil 🙁
[quote author=Diakon'ka link=topic=74.msg1986240#msg1986240 date=1390298905]
Abstrahując od całej reszty – czy naprawdę sądzicie, że niespełna 2 letnie dziecko zrozumie co to znaczy „Nie chce być już mamą”?
Przecież nawet starsze dzieci mają problem z pojęciem „NIE” , a co dopiero 2 latek i do tego tak abstrakcyjne „być mamą”.
Sądze, że dziecko zrozumiało tylko tyle, że mama jest smutna, zła (na nie?) i dlatego się popłakało.
Diakon'ko, sek w tym, ze dzieci czytaja wspomniane przez ciebie emocje bez zadnego problemu i to wlasnie je koduja w swojej podswiadomosci na poziomie swoich aktualnych zdolnosci percepcyjnych.
[/quote]
natchnęło mnie to do zastanowienia... w moim odczuciu-dziecko też nie odbiera w tym wieku słów a inne sygnały. czy matka, która idzie ryczeć w poduszkę czy kwili pod prysznicem jest w stanie potem dziecku wysyłać "pozytywne" sygnały? w moim odczuciu jest tak samo sfrustrowana, tylko kłębi to w sobie, a dziecko wyczuwa tak czy inaczej więc... na jedno wychodzi, taki sam negatywny przekaz "moja mama jest nieszczęśliwa"
Dużo osób zaczęło BAĆ się tu wypowiadać. Dużo osób bliskich mojemu sercu (np mniej widzę Opolanki, Kenny czy Julie albo Szafirka) pisze mniej albo prawie wcale. mnie to BOLI. bo zwyczajnie mieszkam daleko, nie mam czasu widzieć się z ludzmi. praktycznie wcale nie rozmawiam z dorosłymi prywatnie. i dla mnie to są w pewien sposób osoby bliskie. nie tacy na żywo. ale ważne jest dla mnie raczkowanie Julki, rzyganie Milana, przespana noc Jasieńka czy nowy ząbek Gabiego. może dlatego często nie mogę znieść jakiejkolwiek nagonki na kogokolwiek. bo tracę kolejne ważne dla mnie w wątku osoby, bo "mam" ich mniej. z wirtualnymi przyjaciółmi też można się kłócić, można dyskutować, można się nie zgadzać. ale nie w taki sposób...
To co zrobiła kotbury, to co powiedziała do swojego dziecka - nie jest w porządku. To co się dzieje z kotbury fizycznie i psychicznie po dwóch ciążach - nie jest w porządku. Publiczne linczowanie jej za słowa wypowiedziane w emocjach do własnego dziecka, których na pewno bardzo żałuje - nie jest w porządku. Pisanie, że kotbury miała prawo tak postąpić i że przecież nic się nie stało - nie jest w porządku.
Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale jeśli już tak się stało, to nie wylewajmy ostatnich pomyj na kotbury. Dziewczyna ma problem, nie potrafi sobie z nim poradzić, a mąż, rodzina jakoś nie zauważają problemu i nie chcą (nie potrafią/nie widzą potrzeby, żeby) jej pomóc. I to też nie jest w porządku.
[quote author=Diakon'ka link=topic=74.msg1986240#msg1986240 date=1390298905]
Abstrahując od całej reszty – czy naprawdę sądzicie, że niespełna 2 letnie dziecko zrozumie co to znaczy „Nie chce być już mamą”?
Przecież nawet starsze dzieci mają problem z pojęciem „NIE” , a co dopiero 2 latek i do tego tak abstrakcyjne „być mamą”.
Sądze, że dziecko zrozumiało tylko tyle, że mama jest smutna, zła (na nie?) i dlatego się popłakało.
Diakon'ko, sek w tym, ze dzieci czytaja wspomniane przez ciebie emocje bez zadnego problemu i to wlasnie je koduja w swojej podswiadomosci na poziomie swoich aktualnych zdolnosci percepcyjnych.
[/quote]
I ok – ja się z tym zgadzam, tylko dziwi mnie trochę larum wokół tego konkretnego zdania „nie chce być mama”. Dziecko tego stwierdzenia nie zrozumiało. To co wyniosło z tej sytuacji to zapewne to samo, co wynosi z innych sytuacji – kiedy mama jest zła, krzycząca, zrezygnowana, niezainteresowana, płacze itp. Ale samo to zdanie – nie miało aż takiego znaczenia.
Tak sobie myślę, że - skoro depresja poporodowa (mniejsza lub większa) jest rzeczą tak powszechną, a jednocześnie wiadomo, że mózg dziecka kształtuje się w pierwszych 3 latach życia - to większość ludzi na ziemi wymaga psychoterapii. Serio.
To może ja jednak przypomnę swojego pierwszego posta w tym temacie, bo widzę, ze wiele osób czyta bardzo wybiórczo i tylko to co dla nich jest wygodne 😉.
Maleństwo gratki 😅
Julie przesłodko wygląda 😍
[quote author=zen link=topic=74.msg1984108#msg1984108 date=1390128243]
A ja się zgadzam w całości z Idrillą. Sama przestawiłam nasze żywienie, na nadmiar kasy nie narzekam, ale też nie zauważyłam, że wydaję więcej w sklepie.
kotbury, może pomyśl o psychologu, bo sorry, ale Twoje dzieci nie moga cierpieć, bo Ty masz problem. Mówienie dziecku, że nie chcesz być mamą, no come on, kobieto! Ja wiem, że powiedziałaś to w emocjach, że coś pękło, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Musisz się nauczyć radzić ze swoimi emocjami. To Ty jesteś dorosla, dojrzała, nie krzywdź dziecka słowem. Jest trudno, wierzę, że jest. Nie raz mówiłam, że podziwiam kobiety decydujące się na drugie dziecko. Musisz znaleźć w sobie siłę, żeby poradzić sobie sama ze sobą. Trzymaj się!
Zgadzam się - dobry psycholog.
Zen, po prostu śmiem wątpić, że w wieku 35 lat to jest mozliwe, w przypadku ciała tak zdewastowanego.
Nie zgadzam się . Mam więcej niż 35 lat i trzecie dziecko w brzuchu, a w pierwszej ciąży przytyłam 35 kg. Mam zamiar wyglądać całkiem nieźle za jakiś czas ze swoja trójka dzieciaków pod pachą. Nie będę Ci tu słodzić bo ja będę miała trzecie dziecko wiec trochę coś wiem o byciu mamą.
Załatw sobie psychologa, daj sobie dwa chlasty po twarzy i się ogarnij.
[/quote]
Wydaje mi się , że to była dobra rada, a nie żaden lincz.
Załatw sobie psychologa, daj sobie dwa chlasty po twarzy i się ogarnij. - Dla tych, którzy maja nieco większy problem z czytaniem ( np. bobek ) wyjaśnię - Dać sobie dwa chlasty po twarzy nie miało oznaczać bicie sie przed lustrem jak jestem zła na dzieci. To była przenośnia !!!!
No i wreszcie mamy podsumowanie. Brawo. 😅
[quote author=Diakon'ka link=topic=74.msg1986450#msg1986450 date=1390310239]
Tak sobie myślę, że - skoro depresja poporodowa (mniejsza lub większa) jest rzeczą tak powszechną, a jednocześnie wiadomo, że mózg dziecka kształtuje się w pierwszych 3 latach życia - to większość ludzi na ziemi wymaga psychoterapii 😉
[/quote]
Przecież to jest standard. Widoczna krzywda dziecku się nie stała. Nie przesadzajmy, przecież wszyscy to robią. Po co w ogóle się wysilać i zmieniać jakoś przeżyjemy.
eeee, tam, ja doskonale rozumiem KOTBURY
media kreuję matkę z dzieckiem jako osobę chudą, uśmiechniętą z czystymi włosami, pełnym makijażu i zadowoloną z życia
po porodzie w ciągu tygodnia ma wskoczyć w rozmiar S, być zadowolona i szczęśliwa,
a rozkoszny bobas ma spać 12h, uśmiechać się i gaworzyć
i zazdroszczę każdej kobiecie, która tak ma - po porodzie wskakuje w swoje ciuchy, jest zadowolona, i ma bobaska jak z reklamy
= bo oczywiście są takie
ale są też takie, które tak nie mają - pokuszę się, że zapewnie większość
ale cóż NIE można krytykować macierzyństwa, nie można się pożalić, nie można nic powiedzieć, bo SAMA CHCIAŁAŚ to ryj w kubeł grubaśnico, jesteś maciorą bo żarłaś w ciąży, nie żryj to schudniesz, dostawiaj do cyca co 10 minut bo głupia pi.po nie masz mleka na własne życzenie, bo każda ma mleko, jak możesz być zmęczona, skoro przecież to tylko dziecko
i za niedługo ten wątek jak każdy inny będzie słodzeniem i włażeniem w d. bez wazeliny, bo przecież nie można mieć gorszych dni, wątpliwości, załamania, nie można być zmęczonym…
ech re-volta = świat idealnych jeżdzców i idealnych mam z reklamy co nigdy nie fuknęły na dziecko...
i za niedługo ten wątek jak każdy inny będzie słodzeniem i włażeniem w d. bez wazeliny, bo przecież nie można mieć gorszych dni, wątpliwości, załamania, nie można być zmęczonym…
mieć innego zdania, opinii na jakiś temat i ocenić osoby która naszym zdaniem bardzo źle postąpiła 😉
ech re-volta = świat idealnych jeżdzców i idealnych mam z reklamy co nigdy nie fuknęły na dziecko...
No tak nie przyszło mi do głowy, że tak rożnie można postrzegać nasze życie 😉.
Co nigdy nie fukneły na dziecko Hmmmm. Coś w tym jest.
W sumie maż, który spuścił zonie bęcki bo zupa była zasłona, po protu zwrócił jej uwagę, że powinna przyłożyć się do gotowania.
Oczywiście, to także można i tak interpretować 🤣.
No i wreszcie mamy podsumowanie. Brawo. 😅
[quote author=Diakon'ka link=topic=74.msg1986450#msg1986450 date=1390310239]
Tak sobie myślę, że - skoro depresja poporodowa (mniejsza lub większa) jest rzeczą tak powszechną, a jednocześnie wiadomo, że mózg dziecka kształtuje się w pierwszych 3 latach życia - to większość ludzi na ziemi wymaga psychoterapii 😉
Przecież to jest standard. Widoczna krzywda dziecku się nie stała. Nie przesadzajmy, przecież wszyscy to robią. Po co w ogóle się wysilać i zmieniać jakoś przeżyjemy.
[/quote]
źle odczytałaś sens mojej wypowiedzi - chciałam powiedzieć, że każdy w sobie nosi jakieś traumy, podświadome przekonania z dzieciństwa, które rzutują na nasze życie i serio uważam, że prawie KAŻDEMU PRZYDAŁABY SIE PSYCHOTERAPIA.
Pierwsze 3 lata sa KLUCZOWE dla rozwoju i przyszłości. Tworzą się wówczas zręby rozwoju poznawczego, umiejętności społecznych i emocjonalnych, też językowych.
Dlatego wśród nas tyle emocjonalnych kalek...
Ja raz na volcie, dawno temu, napisałam szczerze co czułam przez chwilkę. Dostałam niezły lincz. Teraz się pilnuję.
Wolę pisać o samych zajebistych sprawach niż się potem tłumaczyć. Dlatego też nie komentuję tego co się obecnie w wątku dzieje choć częściowo (częściowo!!) zgadzam się z demon. I częściowo (częściowo!!) rozumiem kotbury. I częściowo (częściowo!!) rozumiem i zgadzam się z całą resztą piszących w wątku 😉 hehe
A tak w ogóle to Adam znów chory. Katar, kaszel, gorączka. Filip jeszcze się trzyma. Ciekawe jak długo. I szczerze mówiąc tego mam już dość! Tych wiecznych chorób!
Ale problem jest bardzo ciekawy - brak społecznego przyzwolenia na słabość matki.
I mimo, iz inne matki wiedzą jak trudną czasami rzeczą jest macierzyństwo - to i tak mówienie rzeczy niepopularnych, odbiegających od wyidealizowanego obrazu, jaki serwują nam media - często spotyka się z linczem.
I nie "piję" tu do nikogo persolanie :kwiatek:
Ja raz na volcie, dawno temu, napisałam szczerze co czułam przez chwilkę. Dostałam niezły lincz. Teraz się pilnuję.
bo tu chyba nie ma miejsca na szczerość - taką z serca
w ogóle net nie jest takim miejscem
tu jak w stadzie - albo się dostosujesz, albo zginiesz ;-) 🏇
A u nas od niedawna probiotyki (tak globalnie, nie te apteczne śmieszne) rządzą i jak na razie (tfu tfu tfu! Odpukać! etc.) lepiej, katary, gardziołka ból itd itp w dystansie 😎
No właśnie. Podobnie z karmieniem piersią. Napisałam kiedyś że w sumie cieszę się że nie karmiłam bo mi to ułatwiło wiele spraw. To też nie spotkało się z akceptacją. Ale cóż, nie karmiłam bo nie mogłam choć pewnie niektóre dziewczyny uważają że mogłam a nie chciałam. Nie prostuję tego🙂
I tak właśnie jest - matka ma być zawsze zadowolona i uśmiechnięta. Ja zawsze taką matką chciałam być. Czy taką jestem? Niestety nie. Zmęczenie i nieprzespane noce dają w kość. Często jestem tak zmęczona że chętnie spakowałabym męża i dzieci i wysłała ich w kosmos. Ale tego też lepiej nie pisać.
I ja podobnie jak sznurka staram się o tym nie myśleć. Jest jak jest. Wiem, że za parę lat będzie lepiej i muszę przetrwać ten cięższy okres. Co nie zmienia faktu, że padam na ryj.
RaDag jakie probiotyki? Dziel się wiedzą proszę 🙂
Ja bardzo lubię nasze dyskusje. Prawie zawsze rozumiem obydwie ze stron. Często trzymam język na wodzy, czasami nie wytrzymuję. Mam też swoje wykrystalizowane poglądy i czasami widzę inaczej, lub inne sprawy jako pierwszoplanowe.
Szkoda by było żeby tych dyskusji zabrakło.
U mojego Ignaca wszystko ok. Nauczył sie otwierać piekarnik i wchodzić na drzwiczki żeby w garach pomieszać. Przy zdejmowaniu tragedia.
A u nas od niedawna probiotyki (tak globalnie, nie te apteczne śmieszne) rządzą i jak na razie (tfu tfu tfu! Odpukać! etc.) lepiej, katary, gardziołka ból itd itp w dystansie 😎
Napisz prosze jakie to probiotyki
Często jestem tak zmęczona że chętnie spakowałabym męża i dzieci i wysłała ich w kosmos. Ale tego też lepiej nie pisać.
Muffinka ja nie raz pisałam, że moje potwory mnie wykończą i ze dzieci są przereklamowane. Nikt mnie z tego powodu nie zlinczował. 😉
Ale poczułam sie zlinczowana 🤣, że śmiałam mieć opiekunkę, kiedy szłam do pracy co = ( bez absolutnie żadnych wątpliwości) brak zmęczenia wychowaniem dwójki dzieci.
Bo zapewne taka opiekunka to śpi pod moim domem i jest na każde moje gwizdniecie 😁. A w ogóle to funduje mi ja ( pakiet roczny) co roku Święty Mikołaj 🤣.
Za każdym razem jak jesteśmy w jakiejś knajpie z dzieciakami na obiedzie. To kelner, który daje nam rachunek ma taki współczująco- przerażony wyraz twarzy. Ja mówie: tak, tak niech Pan się dziesięć razy zastanowi i dobrze zabezpiecza, bo takie egzemplarze jak nasze dzieci zdarzaja sie nie tylko na filmach 🤣.
( Od razu dodam dla tych, którzy lubią nad interpretować moje słowa, ze nie mam dzieci chamskich i agresywnych tylko bardzo energiczne).
Demon ano. Opiekunka to lek na wszystko 😉
Demon ano. Opiekunka to lek na wszystko 😉
Ja uwazam ze jest w tym wiele prawdy. Pisalam to juz gdzies, ze czlowiek nie jest ewolucyjnie przystosowany do siedzenia w odosobnieniu ze swoja pociecha/pociechami, pozbawiony mozliwosci robienia czegokolwiek poza opieka nad nimi. Taki styl zycia jest nowym wynalazkiem co najwyzej 200-300 letnim, a to za malo dla gatunku ludzkiego zeby sie przystosowal. Co rok prorok tez jest wynalazkiem industrialnym. Wczensiej dzieci rodzily sie co 3-5 lat, a kobiety byly otoczone wsparciem innych kobiet i mezczyzn ze swojej rodziny, dzieki czemu mogly oderwac sie czasem od opieki nad dziecmi. No i "praca" nie odbywala sie w "fabryce", do ktorej nie mozna wziac ze soba pociechy, dlatego mozna bylo wykonywac wiele prac doslownie z dzieckiem przy cycku. Teraz wiekszosc kobiet musi wybierac albo praca albo osobista opieka nad dzieckiem. Reasumujac najszczesliwsze sa pewnie te mamy, ktore moga miec dziecko przy sobie albo na oku kiedy pracuja, a ktorym pomaga w tym czasie opiekunka albo rodzina. Czyli takie co np maja swoja firme i spora czesc obowiazkow wykonuja z domu lub takie, ktorym pracodawca pzowala na work from home + stac je na opiekunke.
Moja mama jak bylam malutka pracowala i konczyla studia/bronila sie. Tata tak samo. Opowiadali mi wielokrotnie, ze jak wracali do domu po poludniu/wieczorem zmeczeni bardzo (praca z niepelnosprawnymi dziecmi/mlodzieza) to od autobusu oboje biegli i scigali sie kto mnie pierwszy wezmie, pobawi sie, 'pomorduje'. Bo mieli dla mnie tylko wczesne ranki i te wieczory. Byli zmeczeni, ale 'zyciem'- praca, studiami itp, a nie zmeczeni psychicznie nieustanna opieka nad dzieckiem. Mieli niedosyt, byli stesknieni i dzieki temu mieli +10 do cierpliwosci.
Ja to widze po swoim mezu- on spedza z Jaskiem troszke czasu, nieduzo czasem, czasem kilka dni go w ogole nie ma. I on ma do niego anielska cierpliwosc, jemu sie chce wymyslac zabawy i go nosic. Bo ma go malo, bo wykorzystuje te chwile. Ale jak zdarza sie, ze w weekend jest w domu i przyjdzie spedzic z dzieckiem juz znacznie wiecej czasu to juz mu jakos entuzjazm spada,braknie ochoty do ciaglego zabawiania malego malpiszona i noszenia w kolko, bo mu sie nudzi/bo zabek wychodzi/bo tak. A ja jestem z nim 24/h i czasem mi sil brakuje, czasem bola plecy i nie mam tyle cierpliwosci. To jest roznica, ktora daje mozliwosc pracy i mozliwosc 'ucieczki' od dziecka/dzieci na kilka godzin dziennie.
Ale ja tam wole o deserkach pogadac 😉 przynajmniej cos pozytecznego z tego wyjdzie moze. Ktos ma jeszcze jakies pomysly?
kasiulkaa25, Ja niestety dopiero zaczynam kombinowac, bo mi sie dziec dochowal 6 zebow i wypial na sloiczkowe papki 😉 na jogurt naturalny z dodatkiem przetartych/pokrojonych owockow pewnie sama wpadlas. Dzisiaj bede kombinowac z jablkiem duszonym i bezmleczna kaszka owsiana (przy okazji chce sprawdzicz czy Jasiek zle reaguje na gluten w ogole, czy tylko na pszenice).
szafirowa, 6 zabków??? u nas ani sztuki na horyzoncie 🙁
Isabelle - z tego co ja wiem to pierwsze ząbki mogą pojawić się zarówno w 5 miesiącu (jak u mojej siostrzenicy naraz 2 wyskoczyły) albo nawet dopiero koło roku więc chyba nie masz się czym martwić 🙂 Podobno to uwarunkowane rodzinnie jest.
Cholera jasna, która ma suwaczek z suwaczki.maluchy.pl ? No która?! Bo mnie upala na tym telefonie!!! UPALA!
I jak nie zmienicie swojego postępowania, to mnie się też pozbędziecie i nie powiem wam, że moje dziecko przestało spać po nocach, że rzyga jak wściekłe, że nabił sobie pierwszego guza i że znowu posiał skarpety. I nie powiem, że się wreszcie wcisnęłam w moje nowe portki bo schudłam i zaczynam wyglądać. I że zrobiłam test i Bogu dziękować Janek nie będzie miał rodzeństwa.
No nie powiem!