Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Karina7, Anka Wszystkiego najlepszego dla rocznych chłopaczków!!! :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Kurde, nie mogę uwierzyć, że nasi zimowi chłopcy już tacy duzi! 😉


Ktoś, Mi się takie podejście bardzo podoba.

Pozdrowienia od zielonego ludka. 😀 Jesteśmy mega zadowoleni z kombinezonu kaxs proxtec (z kapphal), który udało się nam kupić po bardzo okazyjnej cenie na tablicy.pl. Polecam bardzo. Dzieć może śmiało się wytarzać w śniegu, a będzie suchy i nie zmarznie.



(Butki od cioci sznurki   :kwiatek: )

<edit> Maleństwo, Strasznie się cieszę! Gratulacje!!!  😅 😅 😅

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 stycznia 2014 20:32
Sakura- ja w tym okresie po kazdym karmieniu malego odciagam pokarm pobidzajac tym samym produkcje (metoda minutowa 7-7-5-5-3-3) to co odciagnelam podawalam po kolejnym karmieniu sonda po palcu (najprostsza metoda nie zaburzajaca ssania piersi). Dziecko bylo w ten sposob najedzone i spalo, a ja mialam czas na odciaganie. W kilka dni bylam w stanie odciagnac po karmieniu nawet 200ml. Przestalam odciagac, karmie do dzis.

A jesli jeszcze raz przeczytam jak to wystarczy byc w dobrej formie przed ciaza, dbac w trakcie i nie bedzie rozstrpow i wiszacej skory to obiecuje ze wstawie wam zdjecie mojego brzucha! Zmasakrowanego, choc szczuplego i plaskiego, bo schudlam mocno i nie jestem 'flaczkiem'. Mialam fajne cialo i super cycki, teraz nie mam ani jednego ani drugiego i chocbym na uszach stawala nie bede miala.

Muffinka- jak tylko dorwe kompa to napisze Co kilka propozycji obiadowych
Sakura dziewczyny mają rację. Zrób sobie dzień lenia. Nie myśl o sprzątaniu, gotowaniu czy praniu. Zamknij się z małym w pokoju i przystawiaj go do piersi. Ważne są posiłki w tym choć jeden ciepły posiłek. Ale przystawianie najważniejsze. Niby herbatki nie działają, ale... bocianek medeli nie działał, ale rossmanowska mimo wszystko trochę mi pomaga. Karmi wygazowane u mnie popędzało laktację. Bawarka również.
Grunt to spokój i nie myśl, że ci zanika pokarm, że jest mniej. Też tak przez chwilę myślałam jak musiałam małą na miesiąc odstawić małą i odciągałam lakatorem. Jak tylko pojawiły mi się wątpliwości od razu mniej mleka leciało.
sakura   Najważniejsze to nie przyzwyczajać się....
19 stycznia 2014 20:51
Przystawiam go on possie chwile 2-3 ciumkniecia i odpada i w placz... Probuje laktatorem ale tego co wyciagne moze z 2 ml wyleci z ciezkim trudem. W szpitalu udawalo sie mi 20-30 ml sciagnac a teyaz to jakas masakra.
Nawet tez nie czuje ,zeby ,i cycki mrowialy na produkcje sa miekkie i puste 🙁 ;(

Teraz sie jeszcze mecze z tymi szwami i proba mie miecia zaparcia ale niestety nie wyszlo :/ i mam dodatkowy stres... Ale moze jutro jak mi zdejma szwy to o tym nie bede myslec.

Polecila mi znajoma hebratke Bocianek laktacyjna wiec jutro kupie i zobaczymy 🙁 poki co matka i ciotka jak zobaczyly ile uciagnelam dzis tego pokarmu daly spokoj z wymuszaniem na mnie ze musze karmic wlasnym mlekiem.

Ja bym chciala ale nie mam czym 🙁 ;(
Maleństwo, GRATULACJE!!

a w ogóle to miałam razem z Tobą, ale się nie wyrobiłam  🙄
Ból i stres związany ze szwami też nie pomaga.

Czy ktoś moze obejrzeć wędzidełko u małego? Może ma po prostu za krótkie i trzeba podciąć.

Ja po cc miałam chwilę pokarm, pozniej nic po dobie stymulacji laktatorem udało sie rozbujać laktację. Młody był w inkubatorze, więc tylko laktator mi został. Każda kropla jest istotna, to na prawdę dużo na początek. Moje dziecko było dokarmiane a pozniej już tylko na moim pokarmie. Moim zdaniem trzeba 2 sprawy ogarnąć : czy młody ma ok wszystko z wędzidełkiem i czy na prawdę chcesz bardzo karmić w przyszłości piersią. Bo jak chcesz to trzeba Ci jakoś pomoc to zorganizować.

Maleństwo gratki  😅

Julie przesłodko wygląda  😍

A ja się zgadzam w całości z Idrillą. Sama przestawiłam nasze żywienie, na nadmiar kasy nie narzekam, ale też nie zauważyłam, że wydaję więcej w sklepie.

kotbury, może pomyśl o psychologu, bo sorry, ale Twoje dzieci nie moga cierpieć, bo Ty masz problem. Mówienie dziecku, że nie chcesz być mamą, no come on, kobieto! Ja wiem, że powiedziałaś to w emocjach, że coś pękło, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Musisz się nauczyć radzić ze swoimi emocjami. To Ty jesteś dorosla, dojrzała, nie krzywdź dziecka słowem. Jest trudno, wierzę, że jest. Nie raz mówiłam, że podziwiam kobiety decydujące się na drugie dziecko. Musisz znaleźć w sobie siłę, żeby poradzić sobie sama ze sobą. Trzymaj się!


Zgadzam się - dobry psycholog.

Zen, po prostu śmiem wątpić, że w wieku 35 lat to jest mozliwe, w przypadku ciała tak zdewastowanego.



Nie zgadzam się . Mam więcej niż 35 lat i  trzecie dziecko w brzuchu, a w pierwszej ciąży przytyłam 35 kg. Mam zamiar wyglądać  całkiem nieźle za jakiś czas ze swoja trójka dzieciaków pod pachą. Nie będę Ci tu słodzić bo ja będę miała trzecie dziecko wiec trochę coś wiem o byciu mamą.
Załatw sobie psychologa, daj sobie dwa chlasty  po twarzy i się ogarnij.

UFFFF mogę już myśleć o rodzeniu. Wrócił mąż, zdjęłam ostatnie szwy z głowy Iwowi u chirurga, więc może wracać do przedszkola i właśnie skończyły się urodziny Tymka . Ogarnęłam 15 dzieciaków w domu z mega niezdrowym żarciem  🤣. Uratowali mnie studenci politechniki, którzy zajeli na 3 h dzieciaki ( młodą młodzież  😉) budową lego robotów.





Demon najlepszego dla Tymka. Nie mów mi, że pozniej nie jest łatwiej ze staszakami 😉 o noł  😵

Ok, trochę o laktacji.

To normalne, że zaraz po porodzie często pokarmu jest mało a potem często w pierwszej, drugiej czy trzeciej dobie jest bum laktacyjny, który przemija tak nagle jak się pojawił.
Mija mrowienie w piersiach, mija wrażenie pełnego biustu. Piersi przestają produkować na zapas, produkuja tylko tyle ile dziecko ssie.

W pierwszym tygodniu niemowlę najada się mniej więcej 5 ml. mleka na jedne posiłek (to jest naparstek).

to czy twoje dziecko się nie najada możesz sprawdzić jedynie monitorując jego wagę. Jeśli nie odrobiło pourodzeniowego spadku wagi i nie przybiera to znaczy, że pokarmu jest za mało. Jeśli przybiera na wadze to znaczy, że pokarmu masz dość, a przyczyna płaczu jest gdzie indziej.

Niemowlęta czesto płacza po pierwszych kilku łykach pokarmu w tym okresie właśnie jak matka miała hiperlatacje w pierwszych dobach. One się ucza , że po pierwszych kilku łykach zaraz z cycka opłynie tyyyle mleka, że się będą dławiły... i płaczą.
Co można robić:
1. tak jak dziewczyny pisały - przystawiać, ale pamiętaj - posiłek niemowlaka potrafi trwać tyle ile zjedzenie dwudanieowego obiadu w dobrej restauracji. najpierw zupa - jakieś 20 min jedzenia, potem przerwa, 10-15 minut, potem drugie danie- 20 min.
2. zmień pozycję diametralnie - dziecko może kojarzyć nieprzyjemne doznania z okresu hiperlaktacji z konkretną pozycją do karmienia. spróbuj karmić na leżąco na boku albo polozyć sobie małego na brzuchu (ty leżysz na plecach ze spora poducha pod plecami, on na tobie, tak aby głowa była centralnie nad piersią. nie, nie udusi się, jak nie może oddychać bomu nos tonie w cycku to podeprzyj czoło palcami. Pozycja na brzuchu do tego jest dobra dla dziecka bo często łakomczuchy mniej powietrza łykają a takie zaciągnięcie powietrza tez potrafi boleć i powodować płacz przy jedzeniu.

Pisze ci to matka, która właśnie trzyma komputer na stopach a na nogach na dzieciaka przy cycku🙂... bo my dziś znów "refluksik" czyli całonocne ulewanie z histerycznym płaczem  😫


Teraz co do dyskusji nad powrotem do formy po porodzie. Trochę się poczułam tu wdeptana w glebę.
To nie jest tak, że ja siedzę na dupie i się nad sobą użalam i nic nie robię "bo i tak się nie da" jak tu sugerowały niektóre osoby. Akurat na katowaniu się fizycznie to ja się dobrze znam (jako junior zdobyłam wicemistrzostwo kraju w dyscyplinie sportowej wymagającej dość mocnego treningu). Basen mi nie śmierdzi, jazda na rowerze także nie. Umiem sobie ułozyć plan treniengowy i wiem co i z jakimi interwałami trzeba robic kiedy i na jakie partie ciała.
To samo z dietą, jestem vege i aktualnie jem dobrze, zbilansowane i odpowiednie ilości. W swoim życiu kiedyś kilkukrotnie redukowałam swoją wagę skutecznie i np. w tempie ksiażkowym pozbyłam się pewnego razu 15 kg na diecie South Beach. więc to nie tak, że teraz siedzę w pieluchach z założonymi rękami i wylewam na dziecko swoje żale za gruby tyłek. O nie.

Chodzi mi o to, że znam swoje ciało i wiem co da radę cofnąć a czego nie. I tak, dołuje mnie fakt, że nie będe już taką laską jaką byłam. Nie będe chociazby daltego, że mi się miednica powiekszyła (tak, tak) i np. musiałam sprzedać swoje ukochane siodło, bo nagle moje krocze zrobiło się szersze niż miejsce na nie pomiędzy przednim łękiem a tylnym. I proszę nie piszcie, że trochę wieksza dupa to nie tragedia, bo jak ktoś lubił swoje ciało i wiele w życiu osiągał także dzięki temu jak wyglądał a ma 163 cm wzrostu to ta dupa wielka może dołować.
fajnie by było teraz ubrać szpilki, kieckę i się poczuć jak kobieta a nie jak jakieś monstrum... ale niestety nawet stopy mi "urosły" po ciazy (widocznie nowa waga zrobiła swoje) i wszystkie swoje zajebiste buty mogę sobie teraz tylko pomacać. I nie, nie pójdę do sklepu kupić sobie nową pare butów, która pasuje, bo nie mam jak iść do sklepu bo jednak nie z każdym niemowlakiem można zrobić sobie fajne zakupy.


Rada abym sobie dała dwa szybkie w twarz mnie troszkę... no zirytowała. ja nie mam jak się wykąpać. Zdarza się, że prysznic biorę raz na dwa dni jak mąż jest w domu i zajmie się dziećmi (młodego przypilnuje żeby głupoty nie zrobił) a mała ponosi, bo np. mała przez dwa dni wyje i nie można jej odłożyć.

I b. często staję przed dylematem : umyć głowę czy zrobic obiad?- skoro w końcu mała zasnęłą. No i logiczne jest, że moje dzieci nie żyją energią słoneczną i kończy się robieniem obiadu i ścieraniem zasikanej podłogi czy praniem osikanych ciuchów (mały się uczy korzystać z nocnika)... I to "umyć głowę" musi czekać, dzień dwa, a czasme tydzień niestety.
Ja nie wiem jak miałabym się bardziej "wziąć w garść" i w jakim celu "dawać sobie po twarzy". Ja zapierda..m na b. wysokich obrotach bo niestety obowiązków jak każda z nas sporo.
Boli mnie serce, że nie tylko dbałość o własny wygląd jest nirealizowalna ale także np. projekty, które sobie zaplanowałam zrealziować. a jak nie ma projektów to nie ma kasy, a jak nie ma kasy to nie ma większej ilości czasu wolnego... ot takie zasrane zamknięte koło.
Wyglada na to, ze wiekszosc dziewczyn tutaj ma sporo szczescia, ze po nich tych ciaz nie widac. Zazdroszcze.
Mi zostaly rozstepy powyzej blizny po cieciu, pomimo ze smarowalam kremami, masowalam i cwiczylam. Uwazam, ze ciaza zmienia cialo w sposob nad ktorym nie zawsze mamy kontrole. Zgadzam sie z kotbury - komentarze typu: "Tak masz, bo sie zapuscilas", sa mocno nie na miejscu.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 stycznia 2014 06:48
kotbury, po prostu syty głodnego nie zrozumie. Ktoś kto ma bezproblemowe dziecko albo tego dziecka jeszcze nie ma nie zrozumie kogoś kto ma małego szatana.
Tak samo jak ktoś szczupły nie zrozumie grubego.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 stycznia 2014 07:06
Maleństwo, GRATULACJE!!

a w ogóle to miałam razem z Tobą, ale się nie wyrobiłam  🙄


Eee, to ja się pospieszyłam. A raczej Junior się pospieszył i nieproszony się wprosił w moje kiszki 😉
kotbury jeśli o wagę chodzi to nie przytulę, bo wielką d... mam od zawsze i ciąża w tym temacie niewiele zmieniła 😁. lecz jeśli chodzi o upiorne dzieciaki to doświadczenie mam, Piotrek był i jest koszmarny, jakiekolwiek sobie wymyślić problemy to on je sprawiał. co prawda przynajmniej tyle dobrego, że był pierwszy więc jednocześnie nie było starszaka do ogarniania. ale do rzeczy, mi twoje posty pachną depresją poporodową, weźże idź do psychologa, bo mówienie "nie chcę być mamą" i zamykanie się w łazience to lekka przeginka. a ja dużo jestem w stanie rozumieć, bo P często sprawia, że ma się ochotę go rozszarpać albo wyjechać na drugi koniec świata...
kujka   new better life mode: on
20 stycznia 2014 07:18
Kalina jak Kujka podoba mi się! 🙂 Kaliny to fajne dziewczyny 😉



i innego tłumaczenia niz to, ze Kalinka po cioci kujce nie uznaje  😀iabeł:

a tak serio, nie powiem ze to najlepsze imie na swiecie, ale chociaz sie fajnie zdrabnia 😉

GRATULUJE maleństwo!! Bede sledzic losy imienniczki (bo tez czuje w kosciach ze to dziewczynka bedzie, taka w 2 kucykach latajaca).
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 stycznia 2014 07:29
kujka, cóż... ja o swoim imieniu myślę podobnie, a wszyscy wokół piszczą, że takie fajne. Trudno, ja się w imieniu Kalina zakochałam wiele lat temu, kiedy to na KN-ce o tym imieniu uczyłam się podstaw jeździectwa. Teraz mam uczennicę Kalinę i jej mama tak do niej zawsze fajnie zagada ("Kalineczko" na przykład), no i tak wyszło.

To chyba będą zakłady - póki co chyba z osiem głosów na dziewczynkę i jeden na chłopaka :P

Ta, w kucykach i okularach zapewne, niestety... :/
Dziewczynki w kucykach i okularach są słodkie!!!
Moja na 100% kiedyś będzie Marianką! 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 stycznia 2014 07:36
whitemoon071, ja jednak marzyłabym, mimo wszystko, aby moje dziecię nie odziedziczyło po mnie wady wzroku... Strasznie się boję, że odziedziczy wszystko, co najgorsze 😉
Domyślam się, bo to niby tylko okulary, ale po co dziecku taka wada. Trzymam kciuki, żeby odziedziczyła (odziedziczył? :p ) wszystko co najlepsze jednak!

Btw - co do tej mojej Marianki (kiedyś tam..)...będzie podobna imieniem nawet do mamy :p Anna Maria jestem 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 stycznia 2014 07:42
Trzymam kciuki, żeby odziedziczyła (odziedziczył? :p ) wszystko co najlepsze jednak!


Czyli niech się wda w ojca, który nie jest ,ślepy i nie jest takim nerwusem i pesymistą :p
ash   Sukces jest koloru blond....
20 stycznia 2014 07:56
maleństwo, na maxa się cieszę i ogromnie gratuluję!!!!!!
Maleństwo faajnie 🙂 Było nie przybywać w tym wątku tyle, wiedziałaś że igrasz z ogniem 😀
Gratulacje 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 stycznia 2014 08:30
ash, gwash, (o, jak Wy się rymujecie!) - dziękuję! Ano, czasem człowiek w życiu tak zaryzykuje 😉
Ktoś, w naszych czasach nawet czekolada na kartki była, przypomnij sobie 😉. Raczej nie groziła próchnica czy otyłość z powodu nadmiaru słodyczy.
Ja też pytam rodziców czy mogę obdarować dziecko słodyczami. Natomiast nie przyszło mi do głowy, żeby było czymś złym wzięcie na kolana i zabawa z dzieckiem koleżanki. W zakresie dotykania świat wariuje. Normą jest przecież, że instruktor pokazuje właściwą pozycję, o zgrozo na basenie są to półnadzy ludzie...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 stycznia 2014 09:03
sakura jedz i pij dużo, jak mleczna krowa i mniej na wszystko wylane. Luzik. Jak ta przysłowiowa krowa - wyluzowany przeżuwacz.
Łóżko, dziecko przy sobie, TV i książka. Luzik. Nic nie musisz, nic Cię nie goni, relaks, przyjemność obcowania z naleśnikiem i karmienie na żądanie.
Do picia herbatki laktacyjne (herbapol, bocianek), kompoty z jabłek, kawa zbożowa. Ja robiłam sama mieszanki ziołowe, jak masz gdzieś pod ręką sklep zielarski, to możesz spróbować. Recepturę mogę podesłać, ale jak wrócę z pracy..

Teraz wersja dla hardkorów  🤣 Mnie się mleko puściło po szklance piwa Perła Chmielowa. Obudziłam się na dwóch piłkach do kosza, a młody nie nadążał wypijać.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 stycznia 2014 09:05
Ludzie przeginają z dotykaniem, ale nie tam gdzie trzeba- bo odsetek pedofilów czyhających na ulicy/basenie/korcie/szkole to raptem 5-10%. A pozostałych 90% przypadków dziejących się na co dzień w domach rzadko kto zauważa.
też pytam czy mogę dać coś dziecku. czy prezent czy coś do jedzenia. bo masa rodziców ma różne zasady odnośnie np słodyczy w stylu "po obiedzie" "raz w tygodniu" i nie w mojej kompetencji leży "rozwalanie" im planu. jak znam kogoś dobrze, wiem że mogę-nie pytam aż tak zaciekle. w innych sytuacjach-obowiązkowo. przez grzeczność.
przy prezentach też się pytam. chcieliśmy podarować taki mały spalinowy motor synkowi koleżanki, ale nie wiedziałam jak ona się na to zapatruje, a przecież może mieć cos przeciwko. skonsultowała z mężem, byli oboje za - więc został "dany". bo tak z nienacka dać dziecku a rodzic powie, że nie? dzieciakowi będzie przykro i będzie miał żal do rodziców, że nie pozwolili zachować prezentu.

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
20 stycznia 2014 09:19
maleństwo, z tego wszystkiego, na tym moim szajsfonie mi umklo- gratulacje! a ze za wczesnie? To wiesz... nie ma dobrego momentu i nigdy nie bedzie 😁

Muffinka ja dania dla Jaska komponuje wybierajac najpierw mieso (indyk, krolik, kurczak poki co, kombinuje tez z rybami), potem 'zapychacz' - ryz, kasza jaglana, czasem kleik jak mi konsystencja pasuje i do tego, wlasciwie nie daje ziemniakow jesli uzywam blendera- nie pasuje mi konsystencja kleistej mazi jaka powstaje) warzywa w zaleznosci, jak sobie smakowo obiadek wyobrazam 😉. Np hitem JAskowym jest potrawka z krolika (warzywa starte na sredniej tarce, gotowane w mini ilosci wody, do tego ugotowane i rozdrobnione mieso z krolika i to razem duszone + dowolny 'zapychacz' i duuuzo koperku), pomaranczowe zupy tez bardzo lubi- np. mieso z indyka, kasza jaglana, dynia, batat i marchewka (+ po kawaleczku pietruszki i selera do 'przyprawienia'😉 oraz natka pietruszki na koniec. Teraz wcinamy brokulowa z ryzem z juz duzymi kawalkami warzyw i calym ryzem, zeby sobie gryzl- jest szal 😉.

ale- przestaly mu przechodzic przez gardlo jednolite papki- zrobilam mu danie z lososia, szpinaku i ziemniakow, z koperkiem. Jest smaczne, ale po zblenderowaniu to jednolita masa. Pogardzil w calej rozciaglosci. Krem z dorszem (z cukinia, wloszczyzna, kawalkiem batata i natka pietruszki oraz kasza minima) jakos przeszedl- ale tez ledwo ledwo. Planuje dac mu kawalek lososia samego do sprobowania, zeby zobaczyc czy to kwestia ryby czy konsystencji.

Zamierzam na dniach zrobic pulpeciki z indyka, zgniesc widelcem z ziemniakami i gotowana marchewka i tez bedzie pewnie pycha 🙂
No właśnie Adam też już zupek papek nie chce jeść. Nie blenderuje mu już. Ryż, kaszę daje w "całości", makaron rozgniatam widelcem na mniejsze kawałki. Rybę też mu daje tylko jakoś nie wiem z czym...Sama bym rybę zjadła chyba tylko z ziemniakiem. A jemu chciałabym coś tam jeszcze wtrynić 😉
Jejciu jak wy o te wasz dzieciaczki dbacie to aż mi głupio  😡
Moja je to co my aktualnie jemy, jak chce, a jak nie chce to sio, zjesz później jak zgłodniejesz (to samo). Nie karmie ostatnio bo się nie daje, nic specjalnie nie przygotowuje, nie namawiam i ogólnie wychodzę z założenia że jak zgłodnieje to się zgłosi. Je bardzo malutko jak na stan dzisiejszy, ale wszystko. Jak zaczęła ostatnio wybrzydzać na warzywa gotowane (groszek, marchewka, kalafior, fasolka) to przetrzymałam do wieczora i zjadła obiad na kolację ze smakiem.  Tyle że zapychaczy nie daję i słodyczowy dzień dla Kazia jest tylko raz w tygodniu (wtedy i Nelcia coś skorzysta 😉 ).
Szkoda tylko że babcie oczywiście mają inne zdanie i podsuwają przysmaki żeby tylko "coś" zjadła.

A tak w ogóle to staro się czuję w tym wątku, drugie dziecko się odchowało nie wiadomo kiedy, problemy niemowlęce stały się bardzo odległe. Jeszcze kilka lat i będę stara i zgrzybiała, za to może w końcu pojeżdżę sensownie konno, na nartach, zajmę się podróżami, oczywiście z dziećmi  bo już będę miała takie fajne, mądre i odchowane  😁
Zet dzięki  :kwiatek: No u mnie niestety nie jest łatwiej  😉. Przysłowie się niestety sprawdza.



Rada abym sobie dała dwa szybkie w twarz mnie troszkę... no zirytowała.



No to chyba jeszcze bardziej Cie zirytuje po tym co ostatnio napisałaś. Bo teraz uważam, że nie dwa chlasty powinnaś sobie dać, tylko ktoś Ci porządnego  kopa w tyłek powinien sprzedać.
Współczuć to można szesnastoletniej dziewczynie, która zaszła w ciąże, nie usunęła jej, a teraz została sama jak palec z bliźniakami na ręku, które wyją non stop, rodzina się od niej odsunęła, a chłopak zostawił. Taka młodą, samotną kobietę można wspierać ciepłymi słowami, a nie starą babę, która nie umyje włosów codziennie i już nie jest super laską  🙇

I tak, dołuje mnie fakt, że nie będe już taką laską jaką byłam. Nie będe chociazby daltego, że mi się miednica powiekszyła (tak, tak) i np. musiałam sprzedać swoje ukochane siodło, bo nagle moje krocze zrobiło się szersze niż miejsce na nie pomiędzy przednim łękiem a tylnym. I proszę nie piszcie, że trochę wieksza dupa to nie tragedia, bo jak ktoś lubił swoje ciało i wiele w życiu osiągał także dzięki temu jak wyglądał a ma 163 cm wzrostu to ta dupa wielka może dołować.




Nie, przepraszam można by było i Ciebie wspierać bo z drugiej strony kobieta to nie inkubator i dlaczego ma nie być jej przykro, że już nie bedzie miała takiego ciała jak dawniej ( tez mi jest z tego powodu przykro, pewne rzeczy są nieodwracalne, no chyba, że ktoś sobie strzeli operacje), ale piszesz do tego tak koszmarne rzeczy:




Ja swoje dzieci kocham ale mamą być nienawidzę. Nienawidzę tego porannego "mamooo", robienia śniadań, ubierania, sadzania na nocnik, mycia zębów, wymyślania zabaw. No nie mogę i już, myślałam, że mi przejdzie, zrobi się lepiej jak mały podrośnie ale nie. na samą myśl o chodzeniu z dziećmi na spacer chodzę na nerwie. jak do mnie przychodzi z misiem, żeby scenki odgrywać to za każdym razem sobie myślę "znowu?". Nienawidzę wieczorów bo jest gehenna kąpielowa i potem oczywiście do usypiania to tylko mamoo i mamooo. W nocy to samo, mamooo i mamooo, przez sen non stop się drze mamooo, zbudzi się w nocy "mamooo'. Doszło do tego, że mi ostatnio nerwy puściły i się poryczałam przy tym moim biednym niespełna dwulatku i mu powiedziałam, że ma już do mnie nie krzyczeć ciągle mamooo bo ja już nie chcę być mamą... i on zrozumiał i się pobeczał jak bóbr i nie chciał się ode mnie odkleić a ja chciałam aby się w tej chwili te moje dzieci zdematerializowały ( bo to młodzsze non stop beczy z powodu refluksu i statystycznie 18h na dobę musi być w pioanie, czyli na rękach) więc idiotka zwiałam temu biednemu dzieciakowi i się zamknęłam w garażu żeby chociaż przez minute nie słyszeć tego "mamooo".
Mój mąż mi pomaga... co z tego jak i tak jest non stop mamooo.



Uwierz mi, że są kobiety którym maż w ogóle nie pomaga i nie maja jak zamknąć się w garażu, żeby odsapnąć te dwie minuty i takich rzeczy do dwulatka w życiu by nie powiedziały. Tym bardziej jako były sportowiec, który odniósł aż takie sukcesy powinnaś umieć trzymać emocje na wodzy. Bo tak " wysoki sport" to już nie tylko mięśnie, a przede wszystkim silna psychika.

Zatem albo masz depresje poporodową, albo na co dzień nierówno pod sufitem i zarówno jedno i drugie trzeba skonsultować ze specjalista bo może to nie miec najlepszego wpływu na rozwój Twoich dzieci, a one niczemu nie są winne.
Albo jesteś zwyczajna egoistką, która ma żal do dzieci bo jej się aktualnie tyłek w siodle nie mieści.

kotbury, po prostu syty głodnego nie zrozumie. Ktoś kto ma bezproblemowe dziecko albo tego dziecka jeszcze nie ma nie zrozumie kogoś kto ma małego szatana.
Tak samo jak ktoś szczupły nie zrozumie grubego.

 

Taaaaak ????  🤣 Zaraz będę miała trzecie dziecko. Moje dzieci to coś więcej niż szatany. Jeżeli szafirowa będzie miała ochotę to potwierdzi bo zna kilka historyjek o moich dzieciach, a szczególnie o Iwciu  😉 ( ale może być na mnie obrażona i słusznie bo jestem świnia i się nie odzywam, ale ostatnio mam od cholery na głowie).
Moje dzieci naprawdę potrafią wykończyć nikt ich nie chciał nigdy wziąć na wakacje- bo najzwyczajniej się ich boją. Iwo jako dwulatek został karnie wyrzucony po 1,5 roku chodzenia z rehabilitacji. Tymon w tym roku wyleciał  z obozu sportowego, argumentacja była taka- nie mają już siły ukierunkowywać jego nadmiaru energii ( sportowcy  :icon_rolleyes🙂. Ostatnie 3 tygodnie to dwukrotny pobyt na SOR i szwy na głowie Iwa. Pomijam typowe domowe drobnostki i mamo, mamo, mamo od dwóch na raz.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się