Wiecie co, ja mam pod nosem takiego potrzebujacego konia, stojacego u pijaka w oborze, pisalam juz o tym fazie na pw.
Niestety facet pije na umor i nie da sie z nim dogadac, a konia nie tylko nie zamierza sprzedawac, ale okazalo sie, ze juz planuje kolejnego kupic od handlarza... handlarza, ktory trzyma po 10 koni w oborze na stanowiskach i tuczy... wszystko 2km ode mnie...
Poza koniem facet ma psy, wszystkie rasowe z pseudohodowli - szczeniak dobermana trzymany w oborze, husky przywiazywany w lato na polu bez wody zeby pilnowal stogu siana, jest jeszcze jakis pies rasy bojowej na lancuchu, swinie, swiniodziki stojace z koniem w oborze z grzybica/swierzbem (konie tez podlapaly). W wakacje byly u niego dwa konie - ogierek szetlandzki i 1,5 roczna klaczka. Ogierka "pozyczyl" jakiejs dalszej rodzinie, a klaczke wymienil u handlarza na obecna 4 letnia i ponoc ujezdzona.
Konie w ogole nie wychodzily na padoki, bo takowych nie ma. Staly w gnoju.
Jakies propozycje rozwiazania sytuacji?
Jest tez kon ogloszony na r-v, szukajacy domu. Kon z copd, kopytami w fatalnym stanie, zaniedbany i z deprecha. Kon stoi w Łodzi.
Zamierzam wziasc go do siebie jesli uda sie dogadac z jego wlascicielka (poki co rozmawiam z wlascicielka stajni, w ktorej stoi), ale dopiero na wiosne, bo trzymam konie w chowie wolnowybiegowym i srodek zimy nie jest najlepszym momentem na to zeby konia z chowu alkierzowego przestawiac na padokowanie 24/7.
Poki co potrzebna jest osoba najlepiej z Łodzi, ktora bylaby w stanie go odwiedzac, wyczyscic, pomiziac, moze wziasc na spacer czy lonze. Ja do niego jade w przyszlym tygodniu, bede mu werkowac kopyta pomiedzy wizytami kowala.
Kon wymaga odrobaczenia, zmiany zywienia - poki co dostaje duze ilosci owsa, a siano tylko skubie od czasu do czasu - byc moze ma problemy z zebami?
Znajdzie sie ktos chetny do pomocy?
stare zdjecie Gostera: