Kącik WEGE :-)
mysle, ze... czas jest kluczowy 🙂 Raz, ze odstawiajac mieso odbieramy organizmowi glowne zrodlo dotychczasowego "paliwa", dwa, ze czesto jest tak, ze jak zazwyczaj dieta byla uboga w warzywa czy po prostu blonnik to dochodzi do rewolucji zoladkowo-jelitowych. A przez rewolucje, mniej czy bardziej intensywne, i odtruwanie organizmu ten jest na slabszych obrotach - stad czujemy sie "gorzej". A jesli do tego dodac wspomniane juz uzaleznienie ciala i umyslu, to czlowiek wyczula sie na wszelkie nawet malutkie sygnaly, na ktore nawet nie zwrocilby uwagi jakby nic sie w diecie nie zmienilo.
Dlatego mysle ze czas jest niezbedny do okreslenia czy organizm sobie z tym poradzi czy nie. Tzn, poradzic sobie poradzi, ale czy czlowiek sobie psychicznie poradzi? 🙂 To jest proces, dlatego ja bym sie nie sugerowala gorszym samopoczuciem na poczatku. Kazda dieta czy glodowka moze spowodowac takie objawy.
A może też organizm i psychika muszą dojrzeć do tej decyzji i wtedy przychodzi ona gładko 🙂 Mi się przypomniało, że ja przecież też miałam nieudaną próbę przejścia na wege, jak miałam około 14 lat, może mniej. Nie jadłam mięsa przez miesiąc i wmówiłam sobie, że się źle czuję, słabo mi, łapały mnie skurcze w łydkach itd. Ale ja po prostu przestałam jeść mięso i... nic więcej nie zmieniłam.
A potem nagle z dnia na dzień (a wybrałam sobie dobry dzień, bo sylwestra :icon_razz🙂 TO zrobiłam. Przed wybiciem północy zjadłam ostatniego "koreczka" z kostką szynki, a po północy koniec. I tak to trwa aż do dziś, mimo, że nikt wtedy nie wierzył, że wytrwam w tej decyzji. I wtedy przejście na wege przeszło u mnie mega gładko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki 😀
A mój facet też się wcale nie certolił, tylko z dnia na dzień wyciął mięso ze swojej diety. I też mu poszło gładko. Nie mam pojęcia od czego to zależy. Od motywacji? Silnej woli? Bo ja silnej woli nie mam za grosz...
Wracając do kwestii bardziej przyziemnych, to u mnie na obiad dziś przysmażone tofu w ziołowej panierce z sosem orzechowym, mix sałat i zimniorki 🙂
psychika jest kluczowa, ale nie zmienia to faktu ze czlowiek naprawde moze czuc sie gorzej 🙂 Ale nie ma co sie bac tylko przeczekac. Kazde odtruwanie organizmu "boli" 😀
A, mialam podac przepis na ciasto
http://kuchniapachnacabzem.blogspot.com/2013/05/ciasto-z-bananami.html baze, czyli maka, soda, olej, sol, jajka zostawilam, a reszte zmodyfikowalam. Polecam dac duuuuuuuzo orzechow wloskich 🙂
Meise, jak zmielisz daktyle to nie bedziesz ich czuc jako daktyle a jako cos slodkiego. Tez za samymi nie przepadam, ale genialnie zastepuje cukier 🙂
u mnie na obiad kapucha 😀
Teodora ot mysle, ze doglebna introspekcja w tej kwestii bylaby wskazana. Zgadzam sie i z nerechta i Meise w reszcie spraw.
Ja mam na obiad totalne resztki z resztek- szpinak z tofu plus kasza gryczana.
nerechta, o rany, jak ja uwielbiam takie ciacha!
robiłam kilka razy babkę bananową i zawsze wychodził zakalec... pyszny, mimo wszystko 🙂
tobie ciasto wyrosło normalnie? może miałam kiepski przepis... albo zwyczajnie nie umiem piec, na dwoje babka wróżyła 😉
edituję: Meise, co to jest zimniorka?? google nie chce mi powiedzieć 😉
ekhem, wydaje mi się, że chodzi o ziemniaki 😉
My dzisiaj z siostrą ->
to. Jeszcze czeka w lodówce, ale jest obłęd 😍
Dla mnie odstawienie mięsa w 100% z dnia na dzień nie było najmniejszym problemem, po prostu mięso przestało dla mnie należeć do kategorii "jadalne".
Może było to wywołane szokiem po obejrzeniu filmiku w sieci, byłam nastolatką, zryczałam się okropnie i stwierdziłam, że nie chcę się do tego dokładać OD TERAZ.
Mało tego - ja nie miałam pojęcia jak jeść, jak "uzupełniać" jego brak, po prostu przez długi czas zamieniałam kotleta na sojowego lub ser lub jadłam ziemniaki z surówką - i nie miałam żadnych problemow zdrowotnych. Fakt, ze zawsze jadłam dużo warzyw i owoców. Potem dołożyłam ziarna.
Miałam trochę farta, bo mój organizm dobrze zareagował, nie przeszkodził psychice, która zrobiła swoje.
A – i przypomniało mi się, jak pare lat temu, na Hubertusie świadomie zjadłam mięso - dzika. Zrobiłam wcześniej dokładny research jak zginął, czy to było legalne, czy mięso było badane i zjadłam - z ciekawości. Smakowało nawet, ale potem czułam sie bardzo, ale to bardzo ciężko. No i nie smakowało mi na tyle, żeby jadać od czasu do czasu, bo ideologicznie – dopuszczam jedzenie dziczyzny, ale zwyczajnie mnie nie ciągnie.
Wracając do mojego żywienia – wczoraj zdębiałam – bo okazało się, że mam bardzo wysoki cholesterol!!! 257!! (norma 180). A odżywiam się super zdrowo! Prawdopodobnie jest to uwarunkowanie genetyczne (mój Tata ma tez wysoki). I się załamałam – bo chyba będę musiała brać jakieś leki? Zywieniem raczej tego nie zbiję, nie wiem jak mogłabym się zdrowiej odżywiać 🤔wirek:
Któraś ma podobny problem?
Diakon'ka, myślę że nie masz powodów do paniki. Z tego co kojarzę nie ma jednej normy dla wszystkich. Powinno się brać pod uwagę tryb życia, wiek itp. przy jej ustalaniu zamiast natychmiastowo zbijać.
Zrobilam weganskie kotlety z buraka, jestem z nich dumna 😁 i nie musialam dodawac jajka jako zlepiacza, wymieszalam startego buraka z kasza jaglana, zasypalam slonecznikiem i usmazylam. Ale kuchnia po tarciu buraka wygladala jak po dobrym mordzie 😁
[quote author=Diakon'ka link=topic=739.msg1916705#msg1916705 date=1383668101]
Wracając do mojego żywienia – wczoraj zdębiałam – bo okazało się, że mam bardzo wysoki cholesterol!!! 257!! (norma 180). A odżywiam się super zdrowo! Prawdopodobnie jest to uwarunkowanie genetyczne (mój Tata ma tez wysoki). I się załamałam – bo chyba będę musiała brać jakieś leki? Zywieniem raczej tego nie zbiję, nie wiem jak mogłabym się zdrowiej odżywiać 🤔wirek:
Któraś ma podobny problem?
[/quote]
Lekarz i leki, niestety tylko. Większość cholesterolu ma pochodzenie endogenne organizm sam go produkuje.
Jaki masz stosunek LDL do HDL, a jaki wynik TG ?
Ekhem mi tez czesto wychodzil zakalec z bananowca! 🙂 Wiec teraz rozlozylam go na duzej blasze zeby nie bylo zgyt grubo nalane. Podczas pieczenia uroslo bardzo ladnie, ale potem oklaplo 😀 Tyle ze nie bylo zakalca 🙂
Jako ze czuje z Wami wiez to podziele sie z wami moim dzisiejszym przezyciem w pracy... a w zasadzie wczorajszo-dzisiejszym. Przyszla wczoraj do gabinetu z kotem babka z synem. Ze kotek jakis taki marny, nic nie je, nie chodzi. Odkrywam kocyk, dotykam go i po prostu same kosci... Takiego wysuszenia nie widzialam chyba nigdy! Przerazilismy sie z weterynarzem totalnie, ja sie powstrzymac nie moglam i rzeklam pani pare slow, m.in. ze to przeciez jest stan dlugotrwaly i dlaczego przyszla dopiero teraz. Pani dopiero zaczela sie reflektowac, ze cos moze byc faktycznie nie tak, jakoz iz grobowe miny nam nie schodzily z twarzy i nie reagowalismy na jej tlumaczenia (bo myslala ze to moze ze starosci, kot ma 15 lat) i zarty jej syna jak to sie kot z psem niegdys bawil. Doszlismy koniec koncow do porozumienia, ze kot jest po prostu na wykonczeniu, i pani ze lzami w oczach spytala "czy to moja wina?". "tak, to pani wina", odpowiedzial moj szef, za ktorego szczerosc i serce do zwierzat po prostu kocham. Pani wiec wreszcie pojela..
Dzisiaj przyszli na kroplowke, ale kot juz niestety byl w stanie agonalnym. Postanowilismy go uspic.. Rozkleilam sie totalnie... nosz ku...wa... JAK mozna bylo do czegos takiego doprowadzic?! Jak totalnie nieodpowiedzialnym i slepym czlowiekiem trzeba byc, zeby "przeoczyc", ze dzieje sie cos niedobrego? Kot nie wychodzil z domu, byl na oku mieszkancow caly czas.. Noz w kieszeni mi sie otwiera i gdyby nie to, ze maja jeszcze psa, ktory wymaga leczenia (sic!) to zglosilabym sprawe na policje... ale czy oni by cos zrobili?
Musialam sie wyzalic, maz jeszcze nie wrocil z pracy nie moge mu sie wyplakac.. wybaczcie wiec..
nerechta
Niektóre umierają "zdrowe", a na sekcji wychodzą takie kwiatki, że 😵 Nie wiem jak długo można zwlekać z wizytą wet.
BTW kiedyś robiłam bardzo proste ciasto - mąka + posiekany ananas z puszki z częścią soku - wychodził mega super, tylko nie pamiętam gdzie podziałam przepis 😵
Nerechta, ale smutna opowieść 🙁
A powiedz, bo przeoczyłam, jaka jest Twoja rola?
[quote author=Diakon'ka link=topic=739.msg1916705#msg1916705 date=1383668101]Wracając do mojego żywienia – wczoraj zdębiałam – bo okazało się, że mam bardzo wysoki cholesterol!!! 257!! (norma 180). A odżywiam się super zdrowo! Prawdopodobnie jest to uwarunkowanie genetyczne (mój Tata ma tez wysoki). I się załamałam – bo chyba będę musiała brać jakieś leki? Zywieniem raczej tego nie zbiję, nie wiem jak mogłabym się zdrowiej odżywiać 🤔wirek:
Któraś ma podobny problem?[/quote]
Diakon'ka, pewnie tarczycę masz zbadaną? Niedoczynność niewyregulowana potrafi podnosić cholesterol. (BTW, wyniki tarczycowe "w normie" to czasem za mało. No i większość niedoczynnościowców ma za dużo kilogramów, ale to nie jest absolutna reguła.)
Moja mama miała problemy z wysokim cholesterolem, mimo niezłej diety. Tzn. było w niej i masło, i smażenie, ale bez topienia papu w tłuszczu, roślinnie, bez śmieci. (Hashimoto swoją drogą zdiagnozowano jej b. późno, bo nie pasowała do obrazu: szczupła, mówiąca szybko, żywotna na oko).
Na początku rzeczywiście dostała leki, bo sytuacja była poważna (nie o same wyniki chodziło). Ale potem włączona została dieta - i leki trzeba było czym prędzej obniżać, bo cholesterol zaczął być za niski. Lekarze się dziwili, ale wyniki mówiły same za siebie. Ogólnie byli zdania: cokolwiek pani robi, proszę robić to dalej.
--> Dlatego nie powiedziałabym, że zawsze i tylko leki. Tzn. kontrola jest potrzebna, fachowe oko medyka, ale jeśli nie ma sytuacji nagłej, to może warto dać przez jakiś czas szansę metodom nieinwazyjnym? Plus obejrzeć hormony.
Mama była na diecie wegańskiej i niskotłuszczowej (trochę tych "dobrych", żadnych "złych"😉. Była pod opieką lekarza + dietetyka. Dieta nie była łatwa, przynajmniej na początku, ale okazało się, że bardzo warto. Przez jakiś rok mama stosowała ją ściśle, teraz je swobodniej, bywa oliwa, bywa ryba, a wyniki utrzymują się na ładnych poziomach.
a no... Chociaz wole przypadki naglej smierci, niz cos takiego, bo ile sie ten biedny kot musial nacierpiec... Po powrocie do domu dopiero przyszlo mi do glowy, ze moglismy zostawic go na sekcje. Wiadomo ze wszystko byloby "przezarte", ale moglibysmy porobic zdjecia i miec w razie czego dowod rzeczowy...
Teo, ucze sie na technika i pracuje w gabinecie.
Co do odstawiania mięsa i różnych reakcji organizmu.
Mój wujek, emerytowany sportowiec z czerwonych czasów choruje na coś (nazwy nie pamiętam) co objawia się tym, że zrastają mu stawy. Jest ewnenementem medycznym o tyle, że zazwyczaj jest to choroba postępująca nieprzerwanie a jemu dietą udało się nie dość, że ją zatrzymac to jeszcze niektóre zmiany cofnąć. Ogólne teorie co do tej choroby są takie, że to "genetyczne"... jednak on w młodość brał końskie dawki różnych anaboli (takie czasy, sportowcy brali i o tym co brali to wiedzieli a do tego im dokładali trenerzy, lekarze sportowi i reszta ekipy).
Swego czasu pojechał do jakiejś kliniki na turnus leczniczy. Tam pacjenci leczeni byli ... dietą. Nie było stołówki tylko na korytarzach stało żarcie, które można było jeść do woli. Same rośliny. nawet bodajże chleba czy nasion nie było. Rośliny i to nie wszystkie. Zakazany był zwiększony wysiłek fizyczny., Ot, mieli się szwendać i jeść to co było dostępne.
100% pacjentów pomiędzy 3-cią a5-tą dobą doznawało czegoś jak "zjazd". Gorączka, dreszcze, niektórzy do tego stopnia, że majaczyli. On mi opisywał, że towarzyszył temu totalny ból w stawach, że go dosłownie wykręcało. U każdego taki stan 'chorobowy" trwał różnie, dobę, dwie, trzy i więcej.
Podobno taka, a nie inna reakcja organizmu była efektem odtruwania się organizmu. Uwalniały się złogi 'wszystkiego" i tak nagły wyrzut syfu do krwiobiegu dawał właśnie taki efekt.
Więc jest wysoce prawdopodobne, że niektóre osoby, które nagle zmieniają dietę na bezmięsną mogą mieć naprawdę "mocne" objawy.
Co do cholesterolu i jego endogennego pochodzenia to tak się czysto teoretycznie zastanawiam ... bo nawet jak pochodzenie endogenne to jednak z powietrza organizm tego nie wyprodukuje. Do produkcji czego kolwiek w ciele człowieka potrzebne jest "paliwo".
Wyszukałam filmik frutarianina, na którym pokazuje swoje zdjęcia z okresu przestawiania się (od 16 minuty jakoś):
Z pełnym - słusznym - dystansem do sieciowych opowieści, naturalnie 🙂 W każdym razie twardy musiał być, że się przy tych objawach (nie tylko skórnych) trzymał swojej koncepcji 😵
Niby wiem, ze przestawienie, że choroby mogą wyłazić, że to droga choroby "od środka - na zewnątrz" itd. Ale takiej pełnej pewności bym na pewno sama nie miała. A filmik jako ciekawostka chyba tu nie zawadzi?
dlatego w zeszłej zimy odpuściłam próbę weganizmu. miałam 0 energii, nie mogłam się skupić, masakra jakaś. drugie podejście celowo zaczęłam w wakacje i celowo od wegetarianizmu, a i tak pierwsze 3 tyg byłam strasznie rozdrażniona i osłabiona.
No niestety procesy odtruwania nie sa przyjemne ani latwe 🙁 Trzeba sobie zarezerwowac czas, kiedy mozemy czuc sie gorzej i najzwyczajniej jestesmy w stanie lezec w lozku lub obejmowac kibel, ew. na nim siedziec z wiadomej przyczyny. Pamietam moje pierwsze intensywne wyjazdy z joga, gdzie oprocz specjalnej wege diety bylo duzo praktyki. Zamiast wakacji byla masakra 😀 Potrafilam tylko i wlacznie spac i generalnie chodzilam taka nijaka.
kotbury Fantastyczna historia z tym wujkiem!! Super, ze sa i w Polsce takie miejsca. Kiedys juz pisalam, ze mialam jogina- ex sportowca, ktoremu reumatoidalne zapalenie stawow zjadlo stawy biodrowe (mial sztuczne) i generalnie proces postepowal dalej. Wkurzyl sie bardzo i trafil pod opieke lekarza, ktory leczyl go dieta weganska, niskotluszczowa. Zajelo mu to 5 lat, ale obecnie nie ma sladu po chorobie. Stawow biodrowych mu to nie wrocilo rzecz jasna, ale dal rade. To on mnie zachecil, aby szukac rozwiazania, pokim mloda i silna 😉 Btw. nie bedzie mnie, gdy przyjdzie "twoj czas", ale zycze Ci milego i lekkiego porodu i wszystkiego naj dla bejbi! :kwiatek:
Diakon'ka Slyszalam juz o takich przypadkach u wegetarian i jako powod (chyba czytalam o tym w Wegetarianskim Swiecie) podawane bylo zjadanie zbyt duzej ilosci mleka/serow itd, jako zastepnikow miesa.. sama nie wiem co o tym sadzic..Wiecej nie interesowalam sie tematem.
Witajcie,
nie do końca w temacie WEGE, ale odnośnie dyskusji o objawach oczyszczania się organizmu.
Mój organizm przechodzi fazę odtruwania od 3 dni, przez pierwsze dwa dni piłam tylko wodę, teraz dołączam do diety powoli warzywo i może w następny dzień jakiś owoc. To co się działo ze mną kiedy nie jadłam było ciężkie, ale byłam na to przygotowana.
Co zauważam zawsze po takich głodówkach - zaczynam bardzo szanować każdy kęs jedzenia, bardzo dokładnie gryzę i delektuję się smakiem. Ogólnie mam tendencje do pochłaniania, byle szybciej i więcej i byle się napchać, żeby starczyło na jak najdłużej. Wynika to ze strachu przed głodem, który się wykształcił przez czasowe braki dostępu do jedzenia.
Po takim "resecie" dużo większą przyjemność sprawia mi jedzenie i dużo bardziej zależy, żeby nie jeść śmieci, stąd moje wizyty w tym kąciku.
Pozdrawiam 🙂
Nowa weg-knajpa w Warszawie
https://www.facebook.com/MEZZE.hummusifalafel?directed_target_id=0 (i to rzut beretem ode mnie) 😅
I jesli ktoś jeszcze nie widział: Loving Hut otwiera się przy metro Politechnika (tuż pod moim biurowcem, witajcie boskie wege lunche) 😅
Zobaczcie jakie cuda:
Make it Vegan with Isa Chandra MoskowitzVegan Food MagazineRobiłam ze dwa podejścia do Loving Hut. Nijak mi tam nie smakuje 🙁
TeodoraOd siebie jeszcze dołożę link do fp tego drugiego (zdjęcia, mega, mega, mega :emoty327🙂
https://www.facebook.com/VeganFoodMagazine?fref=ts
Diakon'ka a czy w wieczór poprzedzający badanie nie napiłaś się np. lampki wina? Też tak mi kiedyś wywindował cholesterol, mimo długoletniej diety wegetariańskiej, pani dr powiedziała, że właśnie taka może być przyczyna dlatego trzeba powtórzyć badanie. Oczywiście była lampka wina, nawet dwie 😉
McBetka wypiłam, wyjątkowo akurat wtedy wypiłam 😉 ale tak wysoki cholesterol u mnie jest możliwy, kilka lat temu brałam leki, których skutkiem ubocznym było jego podwyższenie, brałam wtedy leki, spadł, potem przestałam, widocznie wrócił do tamtego poziomu
zrobię bardziej szczegółowe badania, ofkors :kwiatek:
Wcisnę się z moim kremem z dyni po tajsku:

Wyszedł po prostu obłędnie!!!! 😍
Ej, a
kotbury już chyba rodzi, bo coś jej nie ma 😀 Jak tak, to trzymam kciuki, żeby poszło gładko! 😅 :kwiatek:
no ba, trzymamy kciuki mocno! Fajnie by bylo wpasc do niej z wizyta z jakims pysznym obiadkiem...
Myślicie, że stłuszczenie wątroby może być wynikiem wegetarianizmu? Dwa lata temu podczas TK okazało się, że mam stłuszczeniową wątrobę( nie wiem czy tak fachowo się to nazywa 😉) Jestem szczupła, ważę 51 kg przy 166cm wzrostu, odżywiam się zdrowo, czytam etykiety i zwracam uwagę na skład. Wegetarianką jestem od 9 lat. Gastrolog stwierdził, że stłuszczenie jest wynikiem tejże diety i że powinnam wrócić do mięsa.
Mięsa nie jem nadal, badam kontrolnie alat i aspat, a do pana doktora już nie poszłam...
Co myślicie o tej diagnozie?
A tak btw. chętnie dopiszę sie do tego kącika 😀
stluszczenie watroby moze byc powodem nadmiernego spozywania tluszczow lub weglowodanow albo obnizonym ich metabolizowaniem. Moim zdaniem nie ma to nic wspolnego z jedzeniem czy niejedzeniem miesa, troche dziwna diagnoza.. predzej bym wlasnie przy jedzeniu miesa, szczegolnie tlustego, podejrzewala stluszczenie narzadu.
Skontroluj swoja diete i moze po prostu sprobuj ograniczyc tluszcze i weglowodany do minimum, i idz do jakiegos normalnego lekarza 🙂 Moze jakiegos przychylnego wegetarianom, spis jest na stronie wegetarianskiego swiata 🙂
Jeszce nie rodzę - tzn. nie w tej chwili gdy to piszę 🤣
Mało się internetuje bo po prostu gdy tylko mam możliwość non stop śpię, heheh.
Oczywiście chętnych na wizytę do mnie zapraszam ale uprzedzam - mieszkam w mega niewykończonym domu... np. nie mam drzwi do kibla jeszcze🙂
hehe, no to ladnie! 😀 A gdzie dokladnie mieszkasz? Szczecin Poznan czy Szamotuly?? 😀