Kącik WEGE :-)
AHA! Więc to o te linki chodzi 😀 Czy ja muszę być w 100% utożsamiana z treścią wklejanych przeze mnie artykułów? Czy to ja je piszę? Ja je wklejam tylko po to, żeby ktoś mógł to przeczytać i się ustosunkować. Żeby ktoś wiedział jak powstaje mleko (ludzie naprawdę tego nie wiedzą!). Ja też nie lubię takich górnolotnych określeń, jak "gwałt na krowie". Brzmi to już trochę groteskowo i na wyrost. Wklejam coś, ale to nie znaczy, że zgadzam się z każdym słowem. Ew. sama używam innych określeń.
Vanilka- nie zaspokoję Twej ciekawości, bo za mało Cię kojarzę. A tak naprawdę, to w ogóle Cię nie kojarzę z tego wątku. 😉 Taka jesteś dla mnie niewidzialna. Ani nie odbieram cię negatywnie, ani pozytywnie. Aż taką zagorzałą czytelniczką wątku nie jestem, by kojarzyć wpisy sprzed miesięcy. Sorki. Ale moich negatywnych odruchów nie wzbudzasz.
Ja naprawdę chciałam powiedzieć tylko tyle, że od samych argumentów czasami ważniejszy jest sposób przedstawiania tychże argumentów. Bo sposób ich przedstawiania albo mnie zachęci do zapoznania się z tymi argumentami i zastanowienia się nad nimi, albo spowoduje u mnie automatyczny BLOK i cześć. ( bo wiem, że te argumenty dotyczą sprawy, co do której mam przecież odmienne ZDANIE, tak? Więc żebym zechciała zapoznać się z czymś, z czym nie chce mi się zapoznawać, to SPOSÓB podejścia, przedstawiania mi tego, jest bardzo ważny w tym momencie)
I tylko tyle.
I już spadam. :kwiatek:
tunrida, bo do myślenia o vege trzeba dorosnąć.
Najwyraźniej to jeszcze nie twój czas i dlatego tak alergicznie reagujesz na informacje/argumenty podane wprost, a nie w zawoalowany sposób. 😉
Żeby ktoś wiedział jak powstaje mleko (ludzie naprawdę tego nie wiedzą!). Ja też nie lubię takich górnolotnych określeń, jak "gwałt na krowie". Brzmi to już trochę groteskowo i na wyrost.
eeee.... co złego jest w tym, że doję kozę i mam od niej mleko? Nie wygląda na "gwałconą", sama upomina się meczeniem, że cycki są pełne i prosi o wydojenie.
Ja rozumiem, że wielkie przemysłowe obory są nastawione na zysk. Ale w małych gospodarkach akurat krowy są zwykle dobrze traktowane i stawiane wyżej niż inne zwierzęta, bo żywią całe rodziny.
bera7, ale tam jest mowa tylko o tych przemysłowych własnie.
Jakby mi ktoś przysunął, że jestem zbyt niedojrzała, żeby z nim rozmawiać, to też by mi się nie spieszyło dojrzewać 😉 Jak dla mnie podstawą dyskusji jakiejkolwiek jest szacunek do rozmówcy. Niezakładanie, że jest mniej rozwiniętą formą od mówiącego się do tego szacunku zalicza IMHO 😎
Jak dla mnie podstawą dyskusji jakiejkolwiek jest szacunek do rozmówcy.
I WSZYSTKO się chyba rozbija właśnie o to. :kwiatek:
edyta, dlatego należy przeciwdziałać wielkim a wspierać małe rolnictwo. Na wsi nikt nie trzyma tych 20 kur w klatkach, tylko łażą sobie i wcinają trawę i robaczki.
Tam gdzie są fabryki zwierząt i produktów odzwierzęcych zawsze będzie rządził pieniądz.
bera7, bardzo fajnie, że to piszesz :kwiatek:
Mnie tylko jeszcze jedna rzecz trochę smuci, a trochę zastanawia- odnoszę wrażenie, że ludzie wege uważają się za nieco wyższą formę życia niż osoby mięsożerne, uważają, że są bardziej świadomi swojego istnienia, bardziej empatyczni, więcej wiedzą i więcej rozumieją. Nie wiem czy tylko ja to tak odbieram, że dość często mam właśnie takie poczucie 😉
zen, nie jesteś osamotniona. Niestety przez pewne postawy i nazywanie mięsożerców "kultem ubitej świni" w drugą stronę działa "wegeoszołomstwo".
I niestety dopóki ludzie nie nauczą się tolerować nawzajem swoich wyborów i dyskutować na te tematy bez wzajemnego obrażania to nie widzę możliwości poprawy.
Ja jestem typowym mięsożercom, ale... nie kupuję mięsa w sklepie (sporadycznie wędliny typu salami czy szynka parmeńska, których na wsi nie kupię).
Kupujemy mięso i wędliny od rolników, jajka też. Wiem kto karmi naturalnie a kto koncentratami. Co prawda u nas podstawy ma nie tylko empatia dla zwierząt, ale na zdrowe jedzenie. Pstrągi i karpie mamy na stawach hodowlanych. Ryba jest zabita 1-2 min po wyjęciu z wody a nie zdycha po kilku godzinach czy dusi się kilka dni w kastrach.
To samo dotyczy warzyw i owoców. Cały sezon kupujemy tam, gdzie są nawozy naturalne i minimum oprysków.
[quote author=dea link=topic=739.msg1914020#msg1914020 date=1383418447]
Jak dla mnie podstawą dyskusji jakiejkolwiek jest szacunek do rozmówcy.
I WSZYSTKO się chyba rozbija właśnie o to. :kwiatek:
[/quote]
zgadłaś :kwiatek: a teraz przeczytaj jeszcze raz swój wpis, w którym przydzielasz rozmówcom "kategorie" i piszesz kogo szanujesz, a kogo "walisz". Może wyciągniesz wnioski...
bera7, jest dokładnie tak jak piszesz. Wiele osób nie sprzeciwia się samemu spożywaniu mięsa, zabijaniu w tym celu zwierząt, ale ich masowej "produkcji". To jest w sumie bardzo swieży "wynalazek". Ludzie nie tak dawno jeszcze nie jedli tyle mięsa co teraz, "produkcja" nie była jeszcze tak szybka i tak tania. Zwierzęta miały szansę wieść normalne życie i stracić je nie w tak okrutny sposób jak dziś. Ja tez jadam jeszcze jajka, ale tylko te od kur sąsiada, które widzę za płotem i wiem, że żyją jak na kure przystało 😉 dziś ludzie chcą jeść mięso trzy razy dziennie, siedem dni w tygodniu i jeszcze musi być tanio! To ma swoje konsekwencje w postaci kultury ubitej świni.
I zgadzam się, ze może być tutaj miejsce na niewielkie wytwórnie. Takie porównania robi też autor "Zjadania zwierząt", który odwiedza i opisuje przemysłówki oraz rodzinne fermy, na których indyki, czy świnie mają szansę oglądać słońce, a ubój odbywa się pojedynczo i z poszanowaniem zwierzaka.
Dlatego należy uświadamiać, że niestety tanio = dużo, a to nie służy dobrostanowi. Mały rolnik boi się kontroli, duży da w łapę komu trzeba i ma w nosie. I to się jeszcze długo nie zmieni.
Zwierzaki na wsi nie zawsze mają źle. A oto nasz szczęśliwy świąteczny obiad:
Vanilka b. ci dziękuję za to co napisałaś i wcale nie odebrałam tego jako atak. Po prostu widzę, że jeszcze nie mam tak opanowanego słowa pisanego aby przekazać to co myślę jasno w 100% dla każdego. Twój post dał mi wiele do myślenia i to dobrze. tak jak wspomniałam, jestem na etapie szukania i dialogu głownie z samą sobą.
To co napisałaś o człowieczeństwie i nowym człowieku bardzo trafne... zastanawiam się czy każda z epok się z tym problemem nie spotyka.
Chciałam znać motywatory innych osób bo pokazują jak "różny" jest świat, zawsze to poszerza horyzonty.
Tunrida - bardzo źle zrozumiałaś to co napisałam o kulturze ubitej świni, a może nie doczytałaś wszystkiego po prostu. Nie utożsamiam ludzi jedzących mięso z osobami należącymi do kultury ubitej świni. Sama nie jem mięsa od stosunkowo niedługiego czasu, ale nie należałam do kultury ubitej świni. Terminu tego użyłam aby jakoś nazwać pęd pewnych osób do negowania niejedzenia mięsa. Pęd, który momentami jest wręcz systemowy i instytucjonalny. Pęd, który pewnym grupom każe bronić danego światopoglądu do upadłego, po trupach. Bezrefleksyjne podanie się światu. tak jest i już.
Bardzo to prawdziwe w obliczu tego co napisano tu o tym jak dzisiejszy pęd cywilizacyjny zżera nam czas np. na spędzanie czasu z rodziną.
U mnie w pracy są osoby, które nie widzą w tym problemu. Bezrefleksyjnie przyjmują, że tak teraz ma wyglądać rzeczywistość, że to jest norma i nic złego się nie dzieje bo przecież "wszyscy" tak żyją.
Nie jestem na etapie nawracania kogokolwiek... i teraz serio nie wiem, czy to źle czy dobrze. Może powinnam być... może bierność jest gorsza, jest taka sama jak nicnierobienie. nie wiem. Jeszcze tego nie rozważałam. Ale dzięki waszym wpisom właśnie zaczynam o tym myśleć.
Bardzo prawdziwe jest także to, co napisała Vanilka o naszym aktualnie lukrowanym świecie.
Fajnie się z wami gada🙂
Vanilka, obiad na pierwszym planie, na koninę świadomie nie jestem się w stanie zdecydować.
bera7, dlatego cieszą mnie takie artykuły jak ten w ostatniej Polityce. Piszą tam też, ze nadzór weterynaryjny buntuje się i dąży do odklejenia ich od Ministerswa Rolnictwa do Ministerstwa Administracji. Teraz w zasadzie mają związane ręce nawet w przypadkach ewidentnego znęcania się nad zwierzętami. Odpowiedź jest zwykle krótka - poprawa bytu zwierząt, to wzrost kosztów producenta, a dbać nalezy o dobrostan producenta, a nie zwierząt. A ponieważ podlegają pod rolnictwo, to kontrole to pic na wode.
ja nie jem mięsa mając głównie motywację bery 😉 nie stać mnie na zdrowe, szczęśliwe mięso. nie chcę jeść hormonów, a jako studenta stać mnie na kurczaka z marketu. nie chcę żeby mój obiad się niepotrzebnie męczył przed śmiercią. któraś z Was pisała o problemach żołądkowych przy powrocie z weganizmu na wegetarianizm. niedawno po 3 miesiącach bez mięsa zjadłam miskę zupy na eko-wołowinie (tzw. "szczęśliwe" krowy, wypasane w Bieszczadach (?) ) - brzuch bolał mnie przez 5dni. dlatego zupełnie obcięłam mięso i ryby - jak mnie kiedyś będzie stać, to może wrócę.
zgadłaś :kwiatek: a teraz przeczytaj jeszcze raz swój wpis, w którym przydzielasz rozmówcom "kategorie" i piszesz kogo szanujesz, a kogo "walisz". Może wyciągniesz wnioski...
Tak..ale patrz....to jest przecież mój odzew. Osoby podzieliłam sobie na te, które w moim odczuciu szanują rozmówce z kultu ubitej świni i osoby, które nie szanują rozmówcy. I dlatego jedne są w jednej kategorii, a drugie w drugiej. To jest efekt, skutek.
Aczkolwiek teraz widzę, że mogłam jednak to napisać bez nicków. Byłoby łatwiej rozmawiać o samym spostrzeżeniu bez emocji. Przepraszam, naprawdę nie chcę nikogo urazić. Zwłaszcza, że pisanie w wątku nie zawsze idealnie się przekłada na to jacy jesteśmy tak do końca w realu.
PonPon, w warzywach z marketu też masz niestety tablicę Mendelejewa. Tak samo jak w pieczywie za 2zł. Generalnie jedzenie syf jest tanie, bo jest syfem. I czy to jest kurczak, ser czy warzywo procesy są dokładnie takie same.
edit.
Jeszcze tak mnie naszło, po przeczytaniu postu kotbury, że nasze poglądy się zmieniają wraz z różnymi doświadczeniami. Jeden jest czuły na filmiki propagandowe inny sam obserwuje i z różnych przyczyn zmienia swoje preferencje. Ja do długo wcinałam syf, bo taniej. W zeszłym roku przynajmniej 2 razy w tygodniu kupowaliśmy mięso w sklepie. Teraz jemy go dużo mniej, ale zdrowsze. Porównanie moich wyników badań z kwietnia do tych sprzed kilku tygodni jest jak niebo a ziemia.
[quote author=edyta link=topic=739.msg1914055#msg1914055 date=1383419867]
zgadłaś :kwiatek: a teraz przeczytaj jeszcze raz swój wpis, w którym przydzielasz rozmówcom "kategorie" i piszesz kogo szanujesz, a kogo "walisz". Może wyciągniesz wnioski...
Tak..ale patrz....to jest przecież mój odzew. Osoby podzieliłam sobie na te, które w moim odczuciu szanują rozmówce z kultu ubitej świni i osoby, które nie szanują rozmówcy. I dlatego jedne są w jednej kategorii, a drugie w drugiej. To jest efekt, skutek.
Aczkolwiek teraz widzę, że mogłam jednak to napisać bez nicków. Byłoby łatwiej rozmawiać o samym spostrzeżeniu bez emocji. Przepraszam, naprawdę nie chcę nikogo urazić. Zwłaszcza, że pisanie w wątku nie zawsze idealnie się przekłada na to jacy jesteśmy tak do końca w realu.
[/quote]
Pisałaś tam raczej o tym czyje wypowiedzi do ciebie trafiają i faktycznie nadanie plakietek odebrałam jako brak szacunku. Nawet wprost wyraziłaś się jakoś w ten deseń, że jak czytam x, y, z to mam do nich szacunek, a jak a, b, c to niech się walą. To jest własnie brak estymy dla rozmówcy o odmiennym od twojego spojrzeniu na rzecz.
A moje "nie dorosłaś" było lekką prowokacją. Wiem dobrze, ze takie słowa działają jak płachta na byka (co widać po reakcji niektórych i tutaj😉). Sama w przeszłości dostawałam wysypki kiedy ktoś mówił "do dziecka trzeba dorosnąć". A kazdy ma swoją drogę po prostu.
bera - masz rację. jednak dobre warzywa, ser, pieczywo, jaja, olej są tańsze niż dobre mięso.
bera7 - ale wyprodukowanie roślin jest tańsze z definicji. Żeby wyhodować zwierzę, trzeba najpierw wyhodować rośliny - z biologii w podstawówce pamiętam jeszcze, że na każdym etapie "produkcji" traci się ~90% na mityczne "oddychanie", czyli podtrzymywanie procesów życiowych. 10% przyswojonej energii jest wbudowywane w masę. Czyli opierając się na tym, mięso powinno być ~10x droższe niż rośliny. Dlatego też kompletnie nieekonomiczne jest jedzenie drapieżników - tam to jest 10% z 10%, pomijając już kwestię kulturową, która stawia psa nad krową w naszej cywilizacji.
Dlatego presja na obniżanie kosztów produkcji roślin mogłaby być mniejsza (nie jest, bo tanie pasze są potrzebne dla zwierząt hodowlanych), ale na pewno powinno to umożliwiać kupienie w danej cenie lepszej jakości roślin niż produktów zwierzęcych.
dea, tylko aby produkować roślinę potrzebne są nawozy. Nawozy zwierzęce są jednak dużo zdrowsze niż syntetyczne. Uzyskanie wysokich plonów minimalnym kosztem kusi tak samo jak szybkie utuczenie kurczaka.
Ale masz rację, że nie musimy jeść mięsa 7 dni 3 razy dziennie.
A ja bym jadła mięso, jakbym sama była w stanie np. zaciąć kurę 😀 Ale nie jestem i pewnie nigdy nie będę. A nie chcę zwalać "mokrej roboty" na kogoś innego. Uszycie butów nie byłoby dla mnie problemem. Ale uśmiercenie zwierzaka jak najbardziej. Dlatego chodzę do szewca, a nie chodzę do rzeźnika.
edyta- mnie twoje "nie dorosłaś" nie rusza. Zdaje mi się, że jestem tak skonstruowana, że nigdy nie dorosnę do takich decyzji. Człowiek od zarania dziejów, najpierw zbierał i zjadał, a jak nauczył się dźgać włócznią, to dźgał i zjadał. I dla mnie to jest normalne. Rozumiem, że w czasach dobrobytu, możemy decydować czy jemy zwierzaki, czy je oszczędzimy a zjemy sobie jakiś zastępnik. Rozumiem, że są ludzie, którzy źle się czują, nie trawią, lub mają jeszcze jakieś inne powody, by zrezygnować z mięsa, nabiału, czy czegoś tam jeszcze.
Nie uraziłaś mnie. 🙂
Nic nie poradzę, że są osoby, które potrafią o tym wszystkim pisać tak, że budzą moje zainteresowanie tematem i swoim podejściem i powodują, że mam ochotę pozastanawiać się nad tym o czym mówią , a są osoby które przeskipuję. A to co różni te osoby, to właśnie sposób przedstawienia swoich racji.
Może sama należę do osób, które swoją postawą NIE zachęcają do zgłębiania tego co mają na myśli!!! Czy ja piszę, że jestem lepsza? 😉 Nie!
OK rozumiem. Mnie chodziło teraz o to, że jesli ktoś oczekuje szacunku, sam powinien go okazywać. Ale to już banał.
Ja raczej odniosłam się do tego sprowokowana waszym pisaniem o osobach z kultu zabitej świni.
Pisałyście że dobrze, że dzieci się nawracają w szkołach, że dobrze, że ludzi nie jedzących mięsa jest coraz więcej, że was to cieszy. Po czym post kotbury o ludziach z kultu zabitej świni i posty na temat tego, jacy to ci ludzie są "be".
Więc napisałam jako przedstawiciel żrący mięso, że jeśli będę tu sobie zaglądać po cichu z ciekawości i po cichu będę czytać, jaka to jestem ograniczona, głupia i ciągle w tym tonie, to z pewnością NIE otworzę linka i NIE zainteresuję się tematem głębiej, mimo, że z ciekawości w wątek zaglądam.
Bo SPOSÓB przekazania ma olbrzymie znaczenie.
Ale po co Ty tu wchodzisz? Nie pytam złośliwie, z ciekawości raczej. Przecież, jak napisałaś wcześniej, z wege Ci nie jest i raczej nigdy nie będzie po drodze. Więc po co? Żeby w głowie sobie pomyśleć: idioci? Albo: nie kumam tego, pokrętna logika. Albo: bzdura, człowiek jest wszystkożerny, mięso jeść musi!
Bo jak ktoś regularnie wchodzi na ten wątek, to coś go musi ciągnąć w kierunku tego tematu.