Kurs instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością j.k.
Proszę o kontakt kogoś kto był na kursie w ośrodku Rancho Pod Olszyną - chciałam dowiedzieć się jak było oczywiście 🙂 😍
Nie musi być tutaj, można na PW 🙂
Jeśli chodzi o Ranczo pod Olszyną to:
- po przyjeździe na miejsce dowiedziałyśmy się o tym, że właścicielce nie opłaca się dla nas gotować (choć w cenę miało być wliczone wyżywienie)
- jeśli chcemy mieć ciepło w pokojach i nie marznąć to musimy dopłacić....
- do każdej został przydzielony koń, którego oporządzałyśmy i się opiekowałyśmy
- konie bardzo zmęczone po sezonie
- konie nie są tam hodowane, a tresowane
- naszym obowiązkiem było zakładanie gum na jazdy
- jazdy były z rana i po południu. Nie było jazdy podczas, której właściciel by nie przeklinał, a jego metody treningowe polegały na dosłownym biciu po łapach...
- ja i koleżanka wraz z legitymacją po kursie mamy uszkodzone kolano....
- jeśli wytrzymujesz jazdę w pół siadzie przez 1,5- 2h to Ranczo jest dobrym wyborem
- przy właścicielu broń boże okazywać miłość, sympatię do koni - od razu po łapach się dostaje a koń po pysku...
- w teren pojechałyśmy na poligon :/ (suuuper pomysł), właściciel w teren miał czarną i w drodze do domu postanowił galopować, nasze konie poniosły wprost na bardzo ruchliwą drogę nr 1 (na szczęście obok były roboty drogowe i koniska wystraszone wielkimi maszynami postanowiły zwolnić)
- gdy moja klacz rozwaliła sobie nogę mi kazał szczypać ją w chrapy, a koleżancę pukać ją między oczy i mówić głośno "prrrry pryyy " 😀😀 kiedy on chciał spryskać ranę 😀😀 (miało to odwrócić jej uwagę od niego)
- właściciel okazuje pogardę dziewczynom nawet z lekką nadwagą i warszawiakom - otwarcie to mówi
- hmm bardzo miło wspominam zajęcia z p. Zagorową - ale tylko dwa takie spotkania były
- fajne zajęcia z teorii
- kurs zakończył się chyba 3 dni wcześniej, bo zielona szkoła przyjechała (a kasy nam nie odliczyli)
i jeszcze duuuużo by pisać, ogólnie miejsce dla pracowników można nazwać "obozem pracy" a dla kursantów "obozem przetrwania".
Pracownicy nie bez powodu mówią, że właściciel ukradł napis z Oświęcimia, tylko nie zdążył powiesić 😀
Ja byłam na tym kursie co Canossa ale chyba z 5 lat temu już będzie?
U Nas jedzonko na szczęście było - BARDZO dobre (widocznie się opłacało jeszcze wtedy :P), ogrzewanie tez było - cieplutko i elegancko 😉 Konie rekreacyjne no szału nie było... Ale nie wyglądały na mega przemęczone... Gumy były i tez mnie okrutnie dziwiło po co na siłę każdemu gumy? Ale ja na moim rączym rumaku Dethmerze zawsze zakładałam je tak, że nie było efektu w ogóle :P Jazdy były jak dla dzieci ale w sumie wiele ćwiczeń było, które poniekąd do dziś pamiętam i częściowo używać mi się zdarza czy z nich korzystać w jakiś tam sposób... Męczarnią dla mnie nie były, nudne tez nie... Bez szału :P Z panią Zagorową miło ale w sumie tylko czworobok jeździliśmy bo poziom u Nas był masakrycznie marny nikt czworoboku oprócz mnie i koleżanki jechać nie potrafił porządnie więc ja się trochę nudziłam. Teoretyczne zajęcia były super.
Właściciele? Właściciel SPECYFICZNY: specyficzny styl jazdy jakoś tam zapewne skuteczny na Swój sposób ale niestety fanką nie mogłabym być tylko się przyglądałam, BARDZO specyficzny styl bycia podejrzewam, ze na dłuższą metę bym z takim typem człowieka nie wytrzymała, proponował pracę jeszcze przez następne sezony ale raczej nie skorzystała bym. Właścicielka bardzo fajna ale znerwicowana bardzo... Ciężko utrzymać im interes (jak to w branży końskiej bywa) dlatego maja taki przemiał imprez w ośrodku kurs, zielona szkoła, sanatorium... Podejrzewam, że po prostu minęło parę lat i maja ciężko, nie wytrzymują presji... Niestety coraz częściej słyszę o fajnych miejscach, które się psują.
Ogólnie ja dobrze wspominałam obóz (nie rewelacyjnie) było przyjemnie ale bez szału i widzę, ze nie dość że nie poszło ku lepszemu to jeszcze się pogorszyło... Szkoda bo miejsce naprawdę fajne.
Zizi - ten o którym pisałam odbędzie się dopiero w marcu na Poznańskie Woli i AWF-ie. Wiem, że kompletują ekipę.
BlueHorse - dziękuję za wypowiedź i poniekąd podpowiedź 🙂 Wiadomo - różni ludzie - różne opinie - im więcej ich padnie - tym łatwiej podjąć decyzję 🙂
Gdyby ktoś jeszcze coś mógł dodać - to proszę i z góry dziękuje 🙂
Matinka u nas pewnie nie byłoby tak źle, gdyby na kurs przyjął więcej osób, a nie tylko 6. Musiałyśmy ogarniać konie, 2 stajnie, zajęcia jak na ok 25 osób... Zdarzało się, że wychodziłyśmy z pokoju ok 7 a wracałyśmy po 21 mega padnięte. Na naukę rzadko kiedy miałyśmy siły...
Dokładnie styl jazdy i bycia mają SPECYFICZNY - mi nieodpowiadający. Zdarzało się, że któraś dostała taki opieps***, że płakała. Kiedy ja z bólu kolana nie była wstanie mieć nogi przyłożonej do boku konia, ani nawet opierać stopy w strzemieniu i poprosiłam o pozwolenie zejścia z konia dostałam "operę" jaka to jestem beznadziejna itd.... Wyzywanie dojrzałej kobiety (ok 40lat) od "pał" też nie uważam za odpowiednie.
Fajnie wspominam za to woltyżerkę, miłych pracowników i to, że w dość ciężkiej sytuacji potrafiłyśmy się tak zintegrować i podnosić siebie na duchu po niemiłym zachowaniu właściciela.
Ja tez nie preferuję tego typu zachowania i stylu bycia, a na dodatek szczerzę walę prosto z mostu co o tym myślę... czy to mogłoby mieć wpływ na ocenę na egzaminie? 🙂🙂 Pewnie tak 🙂
serio dalyscie sie tak traktowac?
przeciez daje sie im tak gruba kase do kieszeni,ze powinni kolo was cwierkac...
kot ma rację - za taka kasę to się robi rozpierduchę, jak coś nie pasuje... wyjścia nie ma.
Kasę pobrali z góry i dało się wyczuć, że za wszelkie nasze pyskówki czy odmowy punkty na egzaminie lecą w dół...
Każda z nas chciała tylko szybko kurs skończyć i mieć z głowy tego gościa...
Jasne - zrozumiałe... ale trafi swój na swego jak to mówią, to się zemści na bank.
Wybiera się ktoś z okolic Warszawy do Barczewa 11-21 luty?? Z własnym koniem?
Wiecie moze, gdzie mozna zaoczniezrobic kurs? Najlepiej dolny slask. Albo jakie sa stacjonarne terminy gdzies na luty? Nawet z tym zaocznym, trudno, moge juz gdzies dojezdzac,koniecznie potrzebuje zrobic jak najszybciej
Karolas jest kurs weekendowy w Poznaniu, zaczyna się 9 luty.
http://www.efib.pl/index.php/kursy_instruktorskie/szczegoly
Jak to w końcu jest, można zdobyć ISP bez tego skróconego kursu? Bo ze strony PZJ wynika, że tak, ale nigdzie nie znalazłam na to żywego dowodu.
Ja się teraz zastanawiam nad kursem IRR w Lewadzie, a kursem IRR/ISP w Toporzysku, z tym, że składam wniosek do PUPu, i na Toporzysko mam mniejsze szanse. Dlatego pojechanie do Lewady na IRR i zdanie później samego egzaminu na ISP byłoby rozwiązaniem idealnym. Ale wygląda to wszystko zbyt pięknie i podejrzanie....
Przejrzałam wątek, ale niewiele znalazłam konkretów, więc zapytam. Jak to jest z tym prowadzeniem jazd bez uprawnień? Można to w końcu robić czy nie można? Ma ktoś może jakiś przepis regulujący tą sprawę?
podbijam pytanie.
[quote author=Kurczak link=topic=71.msg1540773#msg1540773 date=1349182975]
Przejrzałam wątek, ale niewiele znalazłam konkretów, więc zapytam. Jak to jest z tym prowadzeniem jazd bez uprawnień? Można to w końcu robić czy nie można? Ma ktoś może jakiś przepis regulujący tą sprawę?
podbijam pytanie.
[/quote]
Można, jednak w takim wypadku musisz mieć ubezpieczenie NNW sprawa jest troche skomplikowana jeśli nie masz uprawnień bo w takim wypadku musisz podciągać pod ubezpiecznie każdą osobę którą uczysz imiennie, czyli musisz podać dane tej osoby do ubezpieczalni. i możesz to robić jedynie na swoim koniu, w przeciwnym wypadku konie też pasuje ubezpieczyć
Przy irr sprawa jest łatwiejsza bo masz ubezpieczenie nnw obejmujące wszystkim Twoich uczniów bez i nie musisz nikogo so ubezpieczenia zgłaszać
Ubezpieczenie przy irr też takie proste nie jest, ponieważ trzeba być chyba zatrudnionym w ośrodku jeździeckim, bądź pracować u siebie jako instruktor...
Przy prowadzeniu pojedynczych jazd z ubezpieczeniem się - jest chyba ciężko...
Czy się coś zmieniło?? 👀
Ja mam zarejestrowaną działalność- szkółkę jeździecką, dlatego z oc irr nie było żadnego problemu, składka mnie wyniosła grosze bo jakieś 200zł niecałe za rok.
No a niestety z ubezpieczeniem pojedynczych jazd jest troche roboty papierkowej
Mam pytanie, słyszał ktoś gdzie wiosną/latem będzie eksternistyczny egzamin na ISP pzj-u? Mam IRR i złotą odznakę więc chyba tylko prowadzenie jazd+egzamin z teorii mnie interesuje (chyba).
Canossa Matko Boska! To straszne co piszesz. Ja znam ten ośrodek i ludzi w nim pracujących i właścicieli też i fakt że są SPECYFICZNI ale ośrodek mają fany, zwłaszcza dla dzieci ale z tym co piszesz to ojej. No cóż , ku przestrodze!
A czy moze mi ktos wyjasnic, bo ciezko odnalezc sie w tym calym chaosie i biurokractwie, czy nadal te kursy obowiazuja i mozna po nich normalnie prowadzic jazdy jako osoba uprawniona?
Matinka trudno mi uwierzyć w to co dziewczyny piszą 😲 - robiła tam kurs parę lat temu, było naprawdę fajnie, dużo jazd z Zagorami, warunki ok.
Kopyciak można w to uwierzyć bo jeśli było duzo jazd z Zagorami to raczej na pewno było spoko a jeśli ktoś trafił na jazdy z panem właścicielem to dostał ostro w dupsko bo on ma takie jakby to powiedzieć, ułańskie, wojskowe podejście. Pozwólcie na mały 🚫 Jest to swojego rodzaju musztra, albo obóz przetrwania 😉 i to niby ma na celu uczyć odporności bo jeździec-instruktor musi być twardy a nie miętki 😉 Są tego zwolennicy a są też przeciwnicy czyli ci co sobie na to nie pozwolą.Znam sporo ludzi któzy tam jeździli i odeszli właśnie z tych powodów ale sa tam też ludzie którzy od lat tam jeżdżą i im takie coś odpowiada lub są troszkę inaczej traktowani bo coś do tej stajni wnoszą i ma się do nich tzw rispekt i są inaczej traktowani.
Ale, wracając do wątku to jest tyle miejsc gdzie można zrobić kurs instruktorski że nie trzeba akurat tam.
Zastanawiam się nad poziomem takich kursów. Czy trzeba mieć bardzo duże umiejętności, żeby zdać. Jeśli tak to jakie konkretnie?
Jadę na kurs z Urzędu Pracy i potrzebuję tylko papierka. Nie jeżdżę na wysokim poziomie, tylko typowa rekreacja i obawiam się czy nie obleję.
Fog skoro nie jeździsz za dobrze to po co chcesz zostać instruktorem? Instruktor powinien mieć większe umiejętności niż "typowa rekreacja". Chcesz powiększyć grono "instruktorów" posiadających papierek i niewiele poza tym?
Wiem, że to nie brzmi zbyt miło, ale ciągle słyszymy ogólne biadanie nad poziomem rekreacji w Polsce, a jak on ma się zmienić, skoro instruktorami zostają "typowi rekreanci"?
A to do mnie kiedyś dzwoniła pani, która chciała iść na kurs z Urzędu Pracy. Jeździć nie potrafiła w ogóle - ot po prostu lubiła konie. I pytała się ,czy w ciągu 5 miesięcy nauczę ją wszystkiego, co potrzebne jest na kursie.
A my kiedyś zorganizowaliśmy kursy, na których rolnicy uczyli się od poziomu "że już jeździł" do poziomu instruktora... w 3 tygodnie. Na koniec jechali parkur metrowy, czworobok, powozili po torze przeszkód, zdawali obsługę stajenną, chów i hodowlę, lonżowanie i prowadzili jazdy. Ale zajęcia mieli od świtu do nocy i maści na otarcia poszło co niemiara 🙂 Osoby wykładowców i instruktorów (oraz cała organizacja) też nie były bez znaczenia.