Rzadko pisze, ale jak juz pierwszy raz od... hoho, chyba poltorej roku wsiadlam na dluzej niz 5 minut na innego konia niz Basiowa to sie pochwale fotkami:



(i w tle moje auto z odstajaca listwa =) nie wiem czemu, wszyscy zwracaja na nia uwage - zwlaszcza Panowie na stacji :P )
Ogolnie powiem Wam, ze przyzwyczajenia to straszna rzecz, zwlaszcza, jak sie ma takiego konia jak Basiowa, ktora jest wlasciwie zawsze kochana i grzeczna (no, ostatnio nie byla jak mnie chciala zabic, ale coz ;-) ). Ja przyzwyczajona do konia, ktory przy czyszczeniu stoi i sie nie rusza, a to huculaste wierc ilo sie przeokropnie - jeszcze ja Basiowa to wiarze taklekko do czyszczenia, a tenm cwaniak od razu sie odwiazal =) pozniej jak zla co wyprawia chcialam go szarpnac to odpielam uwiaz i mi kurdupel chcial uciekac =)
Ale jazda bardzo pozytywna - boooze, nie wiedzialam, ze huculy są TAAAAAAAAKIE wygodne... Basiowa niby tez niska kulka, ale taka to ona nie jest =)