Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza
Trusiu zapewniam Cię ,że w moim malym gospodarstwe non stop jest mój mąz ,moja mama.Jest tez stajenny. Wydawałoby się ,że nic złego nie może się stac. A jednak...3 lata temu Hultaj rozwalił sobie głowę, rana była spora trzeba było wezwac weta i szyc. Gdzie i jak to sie stało? Do dnia dzisiejszego nie wiem.
Doslownie na naszych oczach jedna z kaczy "nie wyrobiła" sie na zakręcie i wpadła w bramę. Szeroka ,otwarta ,wielka brama. Walnęla centranie w słupek od bramy, rozwaliła sobie czoło tuz nad okiem. Kurcze kon pesjonatowy , na naszych oczach i co? I biegiem wzywalismy weta, zadzwonilismy do włascicielki. Można bylo nas winic? Pewnie tak, konie się czegos wystraszyły i biegły razem do stajni a ta sierotka zwyczajnie sie "nie wyrobila" .Dzis na szczescie nie ma sladu.Po tym wypadku , słupek obłożylismy gumą, choc poki co nasteny kon nie wpadl na slupek.
Raz "dowcipniesie" ze wsi otworzyli bramę i wypuscili konie. Zorientowalismy się bardzo szybko. Po ok 15 minutach konie były z powrotem na pastwiskach. Brama była zamknęta ale dowcipnisie podniesli ją na zawiasach , teraz przyspawalismy blaszki nad zawiasmai i taki manewr jest już neimożoliwy ale....znów cos sie moze zdarzyc naprawdę los jest złosliwy i wypadki się zdarzają, zdarzają sie tez gapowicze tzn tacy co to stoją przy ogrozeniu niby koniki pooglądac a tu..patrzymy dokarmiją koniki pączkami lub bułęczką z masełkem.Naprwdę człwoeik się stara, uważa, dmucha lata co chwila do stajni ,na padok ale....wypadek to wypadek.
Rozumiem, że ktoś jest cały czas w pobliżu i regularnie sprawdza, co z końmi się dzieje.
OK, ale jak w takim przypadku określić odpowiedzialność?
Przykłady:
1. Stajenny widzi sytuację w której koń pensjonatowy podczas zwykłych końskich biegów - przewraca sie i poważnie uszkadza. Czyja wina - czyja odpowiedzialność?
2. Koń pensjonatowy A - dotychczas spokojny - kopie konia pensjonatowego B - powodując poważny uraz - stajenny to widzi - ale kto jest odpowiedzialny? Właściciel konia A powie, że jego koń zawsze był spokojny i nigdy nie kopał. Stajenny - potwierdzi i powie, ze jak doszło do bójki nie było już możliwości ratowania sytuacji...
3. Ogier pensjonatowy rozwala porządne ogrodzenia i pastucha i kryje kobyłę - również pensjonatową. Na oczach stajennego - ten jednak nie da rady rozdzielić koni w obawie o własne zdrowie i życie... Kto odpowiada za ogrodzenia , kto za krycie, kto za ewentualne obrażenia stajennego??
Pełno można opisać tego typu sytuacji i - jak sądzę - bardzo trudno określić odpowiedzialność...
Dla mnie dbanie o zdrowie i bezpieczeńśtwo koni to zminimalizowanie zagrożeń - unikanie ostrych kantów , szerokie przejścia stajenne, rozdzielanie nie tolerujących się koni, ogrodzenia podwójne i potrójne (drewno, pastuch, siatka) zapewnianie konim zajęcia w postaci paszy objętościowej etc...To jest odpowiedzialnośc właściciela - nie stanie i patrzenie jak się konie pasą...;-)
dokładnie,
bezpieczeństwo to dla mnie "zapewnienie bezpieczeństwa" wg. ogólnych zasad - czyli np. brak wystających drutów, brak szkła, solidne ogrodzenie itd.
co powiecie o takim przypadku:
stajnia bardzo dobra z doskonałą opieką, osoba/osoby na miejscu praktycznie 24h
50 m od budynku wybieg ogrodzony rurami - solidny, odmalowany, zbudowany wg. prawideł BHP, od lat chodziły i chodza tam konie,
bramka też metalowa, solidna, wysokości ogrodzenia,
siedzimy przed stajnią - konik sobie tam chodzi, obok inne koniki (na innym wybiegu)
jesteśmy naprawdę blisko, na miejscu jest stajenny - bardzo solidny, zaradny, myślący: typu "ze świecą szukać"
i nagle koń "swiruje" i skacze... przód przeskoczył przez bramkę... tył się zawiesił... na kilka sekund...
cięzar przodu przeważył... - koń rozdarty w pachwinie - bramką - która praktycznie okrągła, bez żadnych "gwoździ"
wet- kilkadziesiąt szwów...
kto zawinił? na pewno nie "stajnia" bo ja nijak nie widzę jakiegokolwiek uchybienia - po prostu WYPADEK
Gaga, Faza: w większości to o czym piszecie to są wypadki. Jak zaznaczyłam, nie miałam na myśli wypadków, bo tych się ani nie uniknie, ani nie przewidzi. Wiadomo, konie to konie, raz się pogryzą, raz pokopią, na tym polega ich końskość.
Raz "dowcipniesie" ze wsi otworzyli bramę i wypuscili konie. Zorientowalismy się bardzo szybko. Po ok 15 minutach konie były z powrotem na pastwiskach. Brama była zamknęta ale dowcipnisie podniesli ją na zawiasach , teraz przyspawalismy blaszki nad zawiasmai i taki manewr jest już neimożoliwy ale....
Z tego co sama piszesz, jasno wynika, że można było bramę lepiej zabezpieczyć.
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg1141374#msg1141374 date=1317039099]
3. Ogier pensjonatowy rozwala porządne ogrodzenia i pastucha i kryje kobyłę - również pensjonatową. Na oczach stajennego - ten jednak nie da rady rozdzielić koni w obawie o własne zdrowie i życie... Kto odpowiada za ogrodzenia , kto za krycie, kto za ewentualne obrażenia stajennego??
[/quote]
Jeśli ogier rozwala ogrodzenie, tzn. że nie było ono odpowiednie dla ogiera – stajnia po prostu nie była przystosowana do trzymania ogierów.
i nagle koń "swiruje" i skacze... przód przeskoczył przez bramkę... tył się zawiesił... na kilka sekund...
cięzar przodu przeważył... - koń rozdarty w pachwinie - bramką - która praktycznie okrągła, bez żadnych "gwoździ"
wet- kilkadziesiąt szwów...
kto zawinił? na pewno nie "stajnia" bo ja nijak nie widzę jakiegokolwiek uchybienia - po prostu WYPADEK
Może wypadek a może bramka była za niska?
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg1141374#msg1141374 date=1317039099]
OK, ale jak w takim przypadku określić odpowiedzialność?
[/quote]
Ja nie wiem, jak określić odpowiedzialność. I prawdę powiedziawszy to nie moja – jako pensjonariusza - sprawa. Ale np. w sytuacji opisanej przez Gagę wydaje mi się, że naturalne by było, żeby właściciel stajni pokrył koszt badania źrebności kobyły i koszt ew. usunięcia płodu. Takie by było moje oczekiwanie, gdyby to spotkało moją kobyłę.
Pomijam moje moralne straty wynikające ze świadomości, że moja niewinna panienka zostala wykorzystane i przestała być panienką 😉
trusia zgadzam się z Tobą całkowicie.
Ale niestety każdy inaczej rozumie słowo odpowiedzialność.
U mnie w stajni jest tak,że jak ktoś widzi kopiace sie konie ale nie na zasadzie kopne sobie Ciebie a ty sobie pójdziesz i już tylko naprawdę sytuację wymagające interwencji człowieka są traktowane na zasadzie atrakcji.
Nikomu do głowy nie przyjdzie,żeby konie w jakiś sposób rozdzielić.
Kwestia ogrodzenia też pozostawia wiele do życzenia.
Tak naprawdę jestem w stajni codziennie i codziennie wszystkiego musze pilnować sama, tylę że na dłuższą metę jest to męczące 🙁
Netti ,jesteś w stajni codziennie? przez 24/24 pilnujesz koni?
Dziewczyny człowiek się stara , wsród tych koni mam swoich 6 i naprawdę kocham swoje konie ,dbam o nie jak potrafię ale... czasmi cos przeoczę, czegos na czas nie zobaczę- jestem tylko człowiekiem.
Może i mogłam tą bramę lepiej zabezpieczyc ale... wczesniej moja wyobraznia nie widzała tego małego błędu w montażu.
Nie mowcie mi ,że jestescie ludzmi nieomylnymi, że wypadki nie mają prawa sie zdażac. Tu przeciez nikt nie mówi o rażacych zaniedbaniach typu bałagan na pastwiskach , porozrzucane niebezpieczne przedmioty. Niedbałosc gopodarzy typu otwieranie i niedomykanie bramy lub zle ogrodzone pastwiska.
Tego typu rzeczy (jak opisane wyzej) dla mnie eliminowały by taką stajnie i tyle. Natomiast wypadki mogą zdażyc się wszędzie. Dlatego warto miec stajnie i konie ubezpieczone.
FAZA, nie nie jestem w stajni 24 godz na dobę,ale robie wiele rzeczy, które należa do obowiązków kogoś innego,a stajnia coż sama w sobie nie jest zła tu chodzi raczej o ludzi i ich podejście, które staram się zmienić.
Absolutnie nie pije do tego, o czym pisałaś.Nie każdy jest w stanie wszystko przewidzieć i tu się z Tobą zgodzę.
Nie mniej są rzeczy TYPOWE do przewidzenia.Twój przypadek z bramą jak koń wpadł na słupek ok zgadzam się był wypadkiem ale np zabezpieczenie bramy przed zdjęciem jej przez niepowołane osoby można było przewidzieć ludzie są różni.
A my jeszcze koni nie przetransportowaliśmy do nowej stajni, a już są problemy. Uzgodniłam z właścicielami stajni, że w piątek przyjeżdżam z pierwszym koniem. Otrzymałam sto upewnień, że śmiało możemy przyjeżdżać, będą czekać na nas. Dziś rano telefon, że jednak do piątku to się nie wyrobią z przygotowaniem boksu, bo coś tam coś. Możemy przyjechać w piątek, ale następny. Tylko, że na ten jeden tydzień ich poślizgu Ogr nie ma gdzie mieszkać, bo w piątek jego boks zajmuje inny koń. Tak więc ten tydzień to chyba będzie stał u nas w salonie.... 😵 Wściekła jestem strasznie, bo na prawdę pomysłów mi brak co zrobić teraz i co będzie później. Skoro już jakieś problemy to co dalej? Głowa pęka.... a tak miało być cudownie.
Powiedz koniecznie o tym ze nie masz gdzie konia przetrzymac, niech jeszcze sprobuja cos zrobic. Za fajna sytuacja nie jest, ale czasem warto dac druga szanse jak stajnia sie podoba.
Masz jeszcze 3 dni zeby znalesc mu boks na tydzien, mysle ze ktos cie przyjmie, sprobuj tez wynegocjowac jakies znizki, bo ponosisz dodatkowe koszty transportu. I spytaj w swojej stani czy nie moga przesunac przyjazdu tego nowego konia w piatek.
To jest co bym ja pewnie zrobila jako pierwsze.
Arimona - to już zrobiłam. Niestety kobieta, która w piątek przyjeżdża ze swoim koniem w miejsce mojego ma podobną sytuację i musi się wynieść w piątek. Ze swoją "nową" stajnią rozmawiałam na temat problemu, że przecież ja "muszę" konia gdzieś wstawić na ten tydzień. Niestety pole możliwości się zmniejsza w przypadku ogiera. Tydzień to w sumie też na taka tragedia - wytrzymam z nim w salonie heh. Tak na poważnie to jeśli się nie uda nic "naprawić" i zorganizować w najgorszym wypadku zamieszka w ogrodzie na te kilka dni, bo cóż... Stajni zmieniać nie będę. Najpierw muszę skosztować tej, bo prócz tej wpadki z czasem ma same plusy. Padok jak się postaram to z okna w sypialni widzę, na piechotkę do stajni 5 minut. Chociaż zimą to komfort, że nie muszę się martwić czy mi samochód odpali, czy gdzieś drogi nie zasypało etc. Infrastruktura stajni też mi w 100% pasuje. No wszystko, wszystko jest tu tak jak bym chciała - tylko ten poślizg...
no ludzie, brama to brama, standardowa brama ma zawiasy, których sie nie "zespawuje" zawiasy sa po to by ewentualnie tą bramę osadzić czy wyjąć...
w pale sie nikomu nie mieści, ze jacyś debile WYJMĄ bramę z zawiasów by wypuścić konie...
i co? teraz każdy z nas ma sprawdzić bramy i zawiasy w swoich stajniach i kazać je zaspawać?
te w drzwiach stajni też?
ogólnipolska akcja aby bramy na pastwiska spawać? w każdej stajni?
no proszzzzzze!
Usłyszałam taką historię (zaznaczam, że prawdziwą): w pewnej stajni pojawil się ktoś, kto chciał do niej wstawić 5 koni. Akurat były tam tylko trzy wolne boksy, więc z przyczyn oczywistych właściciel stajni odmówił. Na to kandydat zaproponował, żeby wymówił dwóm osobom i w ten sposób znalazł dla niego miejsce. ❗
Bylam zszokowana z jednej strony bezwględnością tej osoby, a z drugiej jej bezmyślnością. Bo przecież jeśli właściciel stajni zrobi taki manewr raz, nie można mieć pewności, że go nie powtórzy i że np nie uderzy to w autora tego cudownego pomysłu.
Trudno mi było uwierzyć, że ktoś może być takim bezczelnym egoistą.
U nas był taki manewr, że jak przyszli nowi, to chcieli wywalić nasze 5 koni do gorszych boksów i wstawić swoje w ich miejsce. Gospodarz przyszedł do nas spytać, czy nie mamy ochoty przejść do stodoły 😲 mrugmrug - nie, dziękuję... - W sumie miłe, że zapytał 😲 Także jak widać, nic nadzwyczajnego.
U mojej koleżanki zimnokrwisty ogr wypuszczony na napojenie ruszył na porządną, metalową bramę z grubych rur. Wygiął ją prawie w pół...
U nas był taki manewr, że jak przyszli nowi, to chcieli wywalić nasze 5 koni do gorszych boksów i wstawić swoje w ich miejsce. Gospodarz przyszedł do nas spytać, czy nie mamy ochoty przejść do stodoły 😲 mrugmrug - nie, dziękuję... - W sumie miłe, że zapytał 😲
Dea, a przynajmniej temu pytaniu towarzyszyła propozycja nizszej opłaty za gorsze boksy?
A ja chciałam zwrócić uwagę niektórym właścicielom pensjonatów, którzy twierdzą, że pensjonariusze albo "wymyślają" albo mają kosmiczne pomysły, że każdy człowiek - właściciel konia jest inny, niektórzy mają własną wizję na utrzymanie konia, inni poddają się zasadom panującym w stajni, w której stoją, ale większość chce dla swoich koni dobrze i nie wydaje mi się, żeby rozsądny właściciel konia wymyślał sobie nowe potrzeby dla własnej przyjemności - ludzie na to wpadają, bo chcą lepiej i lepiej dla swoich zwierzaków. Właściciele są coraz bardziej świadomi, jak powinno wyglądać choćby karmienie, większość jednak zna swoje konie i widzi, kiedy jest im źle, a kiedy jest ok.
Przydałoby się również przypomnieć sobie, jak to było kiedy samemu było się pensjonariuszem i to wam narzucane były zasady - karmienia, systemu wypuszczania, ścielenia itp. i nieco zrozumieć, albo chociaż spróbować zrozumieć wymyślających pensjonariuszy i inny punkt widzenia - bo każdy koń jest inny, ma inne potrzeby żywieniowe i bytowe, o czym często się trochę zapomina.
Ja wróciłam do siebie (stajni przydomowej) głównie z powodów finansowych, ale też ze względu na to, że mam swoją wizję utrzymania i karmienia mojego konia, której w pensjonacie nie mogłam realizować.
Ciągle upieram się przy tym, że znam potrzeby mojego konia, który jasno je manifestuje - a często miałam wrażenie, że kiedy o tym mówiłam, to widziałam uśmieszki pod nosem. I takim sposobem koń jest zamykany w stajni tylko na czas jedzenia 2 razy dziennie (głównie dlatego, żeby reszta mu nie wyjadła 😉 ), ma cały czas dostęp do padoku trawiastego, a w razie czego może się schować do stajni (muchy, słońce - jest wrażliwym staruszkiem i po prostu ciężko je znosi), woda non stop, dużo siana i moja spokojna głowa, bo widzę, że mu to służy.
W dwóch stajniach, w których stałam przez rok pobytu poza domem, były bardzo dobre warunki, ale nie dla mnie i dla mojego futrzaka.
I dlatego ,że każdy własciciel konia jest inny ja nie prowadzę profesjonalnego, dużego pensjonatu. I tak czasem przychodzi "zwariowac" gdy jeden pensjonariusz mówi ,że jego kon ma jeśc o tej i o tej porze (nir zgodnej z porami karmienia pozostałych koni), drugi ,żeby podawac mu inną paszę, trzeci daję inne supementy a czwarty prosi o zakładanie konikowi na padok ochraniaczy, żeby mial cieplej w nogi.Piąty zas twierdzi ,ze jego kon to staruszek a wiec muis miec zakładane derki (różne w zależnosci od temp na zewnątrz i wenątrz boksu).
Okey- jestem za tym aby dbac o konie, cieszy nawet troskliwosc włascicieli o swoje konie. Jednak jak nazwac prosbę aby kon chodził w ciepłe dni w ochraniaczach neoprenowach po pastwisku. No i miałam finał ,że w ciepły dzien konisko weszło dla ochlody do stawu i ochraniacze były mokre.Zdjęłam je mając obawy ,że kon poobciera sobie nogi. Własciciel swteirdzil ,że okey to on w takim razie przywiezie zapasowe. 🙄
Dalej - po cholerę derkowac konia ,ktory nie jest golony , który bryka i szaleje na paswtsku , wówczas gdy temp na zewnątrz są dodatnie? Finał - kosnisko przegrzane, aktualnie lekko kaszle.
Fajnie by było gdyby w tych żadaniach gdzies nastąił umiar no i kompromis obu stron. Trudno jest spełniac absurdalne czasem żadania włascicieli koni.
Faza, takich absurdów jak zakładanie na cały dzień neoprenów na pastwisko nie miałam na myśli 😉 Jeśli chodzi o pory karmienia, to nie śmiałabym ich przestawiać właścicielowi pensjonatu - to już dość dziwne. Tak jak piszesz, dobrze byłoby wypracować kompromis - ale fajnie by było przy tym, jakby właściciel pensjonatu zrozumiał potrzeby pensjonariusza, a nie uważał siebie za alfę i omegę, a wszystkie zalecenia właściciela konia za "zachcianki z kosmosu". Do tego trzeba jednak dobrej rozmowy, aby jeden mógł przekonać drugiego do swoich racji, a często jest tak, że ludzie nie umieją zbytnio rozmawiać ( 😡 ) i jeden narzeka na drugiego (bo ten wymyśla, a ten wie wszystko lepiej).
Faza: to się po prostu mówi: u mnie w stajnie jest tak i tak i albo ci to odpowiada albo nie. Wydaje mi się że to o czym piszesz to dokonała ilustracja tego, jak świrnięci pensjonariusze wchodzą "dobremu" (w domyśle słabemu psychicznie) właścicielowi na głowę bo sie zorientowali że moga wejść na głowę.
A mnie zastanawia taka sytuacja z przykładowym pokryciem pensjonatowej klaczy.
Ktoś miał taki przypadek?
Jakby moja klacz została pokryta to również chciałabym zwrotu kosztów za badania i żeby ten źrebak nie był moją własnością ( tym bardziej że byłby NN).
W dodatku co z okresem kiedy nie można jeździć na klaczy a jak chciałabym trenować?
Sprawa skomplikowana...
trusia - żartujesz? 🤣
Perlica - w naszej stajni regularnie się to zdarzało (4 źrebaki z takich kryć kojarzę, dwa sezony po dwie klacze). Chciałabyś, żeby źrebak nie był Twoją własnością? No to urodzi się, będzie ssał Twoją kobyłę, a potem właściciel weźmie i sprzeda na rzeź. Kobyła wymęczona ciążą, karmieniem wyssana, i tak nie mogłaś jeździć pod koniec ciąży i jeszcze nawet kasę z tego "bękarta" ma szef. Fajnie? U nas był taki teskt: "od przybytku głowa nie boli" - czytaj: sprzedasz źrebaka na hak i będziesz do przodu... Żaden z tych maluchów na hak nie trafił (no dobra, o jednym nie wiem - został sprzedany z matką), no ale właścicielki kobył głowa nieco bolała, a kobyły wyglądały nieciekawie w tych nieplanowych ciążach, wymarniały. Całe szczęście nasze kobyły się nie załapały na ten "przybytek". Teraz jak słyszę, że do stajni ma przyjść ogier, to się robię agresywna 😤
Dea masakra 😀iabeł:
Ale w sumie co przeciętny człowiek może z tym zrobić? Chyba tylko przenieść konia do innego pensjonatu.
Bo ciekawe czy można dochodzić "ukarania" ogiera za gwałt na dziewicy oraz alimentów w mocy prawa? 😉
W przypadku dzikiego krycia można podać klaczy środki zapobiegąjace zagnieżdżeniu się zarodka - nie ma wówczas problemu ze źrebakiem. Problem tylko w tym kto ma pokryć koszty środków i weterynarza - a to już zależy od sytuacji...
i pod warunkiem że wiemy iż takie krycie nastąpiło...
Dokładnie... u nas sprawa "wyszła" po kilku miesiącach, że ktoś gdzieś widział że ogry latały luzem (nie raz) - no i akcja: badanie na źrebność wszystkich kobył i dwie "pozytywne" :/ Zagnieżdżone to już dawno było... Oczywiście stajenni nie mają w zwyczaju powiedzieć, ze ściągali ogra z kobyły.
dobrze że moja klacz pochodzi z linii gdzie od wielu pokoleń klacze nie są kryte już naturalnie...dzięki temu krycie naturalne jest nie możliwe nawet na pętach bo instynkt zatracony
trusia - żartujesz? 🤣
W takim razie ja bym poczuła się mocno obrażona. Bo znaczy to, że ten właściciel ma pensjonariuszy za idiotów. Niby dlaczego by mieli chcieć się przenosić do gorszych boksów?
Instynktu nie zatraca się ot tak, potrzeba na to setek tysięcy, milionów lat! Jakby trzeba było, to będzie wiedziała co robić. Kobyła Ci się nie grzeje w ogóle?
Perlica, nie przekonała mnie Twoja teoria.
Perlica buahahahah zaplulam monitor 😁 co ty pergolisz dziewczyno 😁