Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

[quote author=kokosnuss link=topic=67681.msg2733719#msg2733719 date=1511718470

fabapi, ale chyba kazdy rozumie, ze praca kosztuje, wiec dobra opieka = wysokie koszty pracy = wyzsza cena pensjonatu w stosunku do analogicznego jesli chodzi o infrastrukture osrodka z gorsza opieka. Problem w tym, ze czesto wlasciciele pensjonatow deklaruja ze praca (sprzatanie, indywidualne karmienie etc.) zostanie wykonana i cena pensjonatu jest jak najbardziej odpowiednia aby wliczenie tej uslugi bylo oplacalne, tylko jakos nikt nie sprzata i nie karmi 😉 A juz wydzielanie 1 plasterka siana zamiast normalnej porcji to niewielka oszczednosc na pracy.

[/quote]

To jest nieuczciwość i nie ma nic wspólnego z oszczędnością  😉
My kiedyś mieliśmy tak dobrze, że jeden z instruktorów po padoku (jeśli było błoto) spłukiwał wszystkim konikom nogi wodą, to mi się bardzo podobało. Oczywiście jeśli znam daną osobę i wiem, że ta wie co robi, ma doświadczenie to ja jestem na tak: niech spłukują nogi, czyszczą itd. Ale absolutnie nie dla dzieciaków lub pseudo instruktorów, którzy sami powinni wrócić się na lonżę. I ja osobiście na obcinanie grzywy, czy ogona również bym się nie zgodziła  😉 Jednak po swojemu najlepiej
Ale właśnie cały czas piszemy o tym, że zależy kto tego konia będzie brał. Obca osoba nie ma nawet prawa wejść do boksu mojego konia. Ale jeśli mam zaufane osoby, to niech robią te wszystkie rzeczy, o których napisałam. Wiem, że zrobią to tak, jakby to był ich koń.
A co ma jazda, spacer czy nieautoryzowana zmiana towarzystwa do przejechania konia szczotką? 🤔 Ja nadal w tym ostatnim nie widzę nic złego... z tym, że ja wolę gdy moje konie pozwalają na zabiegi pielęgnacyjne każdemu. Nie zawsze jestem przy kowalu, czasem wyjadę i końmi zajmuje się ktoś inny... moim zdaniem bez sensu robić z tego wielką sprawę...
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2733878#msg2733878 date=1511774352]
A co ma jazda, spacer czy nieautoryzowana zmiana towarzystwa do przejechania konia szczotką? 🤔 Ja nadal w tym ostatnim nie widzę nic złego... z tym, że ja wolę gdy moje konie pozwalają na zabiegi pielęgnacyjne każdemu. Nie zawsze jestem przy kowalu, czasem wyjadę i końmi zajmuje się ktoś inny... moim zdaniem bez sensu robić z tego wielką sprawę...
[/quote]
Ja nie mówię, że mój koń nie pozwala. 😉 Po prostu nie uważam za zasadne, by ktokolwiek robił przy moim koniu cokolwiek, czego zrobienie nie jest konieczne.
Przy kowalu też ostatnio mnie nie ma, ale kowala mamy tego samego od zawsze i ruda kowala zna tyle, co i mnie. 🙂 A ponoć i tak jest zdziwiona i ogląda się na wszystkie strony, dlaczego mnie nie ma. 😉
Bo wlasciciele koni dziela sie na "moj moj tylko moja wara!" oraz "o, jak fajnie ze grzeczny jest przy kazdym..." 😉
Ja nie mówię, że mój koń nie pozwala. 😉 Po prostu nie uważam za zasadne, by ktokolwiek robił przy moim koniu cokolwiek, czego zrobienie nie jest konieczne.


I ważne, żeby swoje zdanie przedstawić na początku, żeby potem nie było nieporozumień.
faith to ja raczej jestem typem "fajnie, że jest grzeczny przy każdym, a teraz wara, mój ci on".  😁
(zresztą, najbardziej ekstremalny znany mi przypadek "mój mój tylko mój", jaki znam - nie wolno dotykać, nawet nie wolno pogłaskać, nawet przy właścicielu jak koń sam wyciąga głowę i chce się przywitać.  😎
Każdy właściciel konia i stajni powinni mieć dogadane co trzeba/można/Nie wolno. Jedni chcą czyszczenie,  ruszanie konia inni mają czas i wolą sami to robić.  Uważam,  że to kwestia ustaleń i na bieżąco dogadywania jeśli coś z góry nie jest ustalone. 
[quote author=Murat-Gazon link=topic=67681.msg2733851#msg2733851 date=1511770765]

Nie wyobrażam sobie np. niekonsultowanej ze mną zmiany towarzystwa na padoku czy nawet padoku. Ale widzę, że niektórym osobom jest wszystko jedno, czy ich koń stoi na drugim padoku, czy na czwartym. 😉
Ostatnio miałam okazję widzieć nieautoryzowane przez właściciela konia ciachnięcie ogona "bo chyba za długi już". Chyba bym wyszła z siebie na miejscu właściciela.  👿

Ruda nie jest koniem "po przejściach", ale jest elektryczna, lekko nadwrażliwa i nieufna, łatwo ją do czegoś / kogoś zrazić nieodpowiednim zachowaniem. Nie przepada za obcymi, nie lubi kontaktu fizycznego za wyjątkiem kilku bliżej jej znanych osób, raczej nie chce być nawet głaskana.
[/quote]
Murat hamuj, bo chyba trochę się zapędziłaś w ocenie, nie jest mi wszystko jedno co dzieje się z moimi końmi - bo do mnie to napisałaś. Coś Ci się chyba pomyliło. Napisałam jasno, no co się zgadzam, a na co nie. Mam dwa konie, jeden to dres, na kibola by się nadawała, druga to kobyła po przejściach, mega wrażliwa, krzywdzona w przeszłości, i o ile pierwsza sobie radzi ze wszystkim, ma psychę za stali, charakter ze skłonnością do dominacji, to druga jest bardzo delikatna i gdyby cokolwiek złego ją spotkało ze strony człowieka zauważyłabym to natychmiast. A on miałaby ze mną do czynienia. Wiele czasu zajęło mi odbudowanie pewności siebie u tego konia, a i tak jest z tym dość krucho 😉 Dresiara musi wiedzieć, że słuchać trzeba każdego, a nie tylko nas, ma wiedzieć, że np. nogi trzeba każdemu podawać, że nie można ludzi kopać i szarpać. W nosie musiałam mieć czy jej się to podoba czy nie, bo inaczej to ona porozstawiałaby nas po kątach. I tak, osoby zaufane, znające nas i nasze klonie, mogą je dotykać, czyścić i nie robię z tego tragedii. Wszystko trzeba ustalać i dogadać. To, że traktuję moje konie, jednak jak KONIE to nie znaczy, że mam w nosie co się z nimi dzieje. Gdybym się z nimi certoliła i nie wpoiła zasad kultury w stosunku do każdego człowieka (a jak to zrobić nie pozwalając innym się do nich zbliżać?), to jedna z nich mogłaby już dawno trafić na rynek, a potem ... Każdy wie jak kończą dominujące, źle prowadzone konie. A potem słyszę o kwiatkach; mój koń nie pozwala na to czy na tamto, tylko ja mogę go pielęgnować, przy innych to on jest niegrzeczny, kowala nie lubi, nikogo nie lubi, tylko mnie kocha  😂 Dobre, tylko że cholernie niepraktyczne. A co w sytuacji gdy koń będzie musiał zmienić właściciela? Bo jednak życie to nie tęczowa kraina 🙂

edit. dopisek
jagoda1966 to nie było do ciebie, pisałam ogólnie o kilku przypadkach, które znam. Sorry, jeśli odebrałaś to personalnie.  :kwiatek:
A mnie to właśnie w ogóle nie obchodzi na którym padoku stoi mój koń oraz z jakim koniem stoi. Obchodzi mnie tylko to żeby inny koń nie zrobił mojemu poważnego "kuku". Przecież chyba prowadzący pensjonat/stajenni wiedzą najlepiej które konie mogą ze sobą łączyć itp.
Mnie naprzykład zawsze denerwowało jak mi ktoś każdą ranę zapsikiwał CTC: a bo widziałam ze się koń zranił to psiknełam. Kurde, ani rany nie widać, ani w przypadku czegoś poważnego potem zadziałac, zresztą osobiście i tak nigdy tego nie używam bo po co od razu zapsikiwać małe zadrapanie antybitoykiem?? Psikali byle pierdołe, a jak koniowi okropnie spuchła szyja od pogryzień przez innego konia i kapała ropa to nawet telefonu nie było 🙄 (szyja x3 plus pół h po karmieniu stał ze zwieszoną głową i nie reagował na nic, ten koń się tak nie zachowuje, że coś jest nie tak zauważyłam nawet nie wchodząc do stajni, a stajenny go przecież z padoku przyprowadził w ręku. 🤔wirek:


Ale hitem była jeszcze wcześniejsza stajnia, czyszcze konia, widze jakieś zadrapania ma, ale małe otarcia bez krwi, nigdzie pod siodłem wiec wsiadam normalnie. Po rozstępowaniu w kłusie koń niemrawy, ewidentnie coś nie halo. Akurat właściciel stajni coś spawał obok to go zapytałam żartobliwie czy dzisiaj szalały na padoku bo jakaś taka dętka jest. A ten mi ze śmiechem "hahahahah to nikt ci nie powiedział?? wyleciał przez metalowy płot i go połamał na łączeniu z furtką, właśnie spawam"..  koń zaczął puchnąć pół godziny później, pół konia spuchnięte, grzeje etc. Zlewałam go wodą chyba do 21. Jak już stwierdziłam, że wystarczy to poszlam sie zapytać czy nie mają może pożyczyc wcierki chłodzącej żeby mu przez noc nie spuchło, "nie takie rzeczy w gestii pensjonariuszy". To że mialam mord w oczach to bylo  mało powiedziane.


larabarson właśnie z tym, że oni wiedzą lepiej to nie jestem taka pewna🙂
Widzialam WIELE przypadków, kiedy beztrosko wpuszczali razem konie, które się gryzły, kopały i ogólnie uszkadzały, bo np przyszedł do stajni nowy koń i było za mało padoków. Dlatego ja wolę o takich zmianach wiedzieć i być informowana - inaczej można się bardzo zdziwić.
No to u mnie nie ma takich sytuacji i właścicielka dba o to, żeby konie się wzajemnie nie pozabijały. A na padokach są każdego dnia na innym, ba - nawet kilka razy w ciągu dnia mają zmieniane padoki.
drabcio to było tam, gdzie kiedyś stałaś, a pisałaś mi na PW?
Jednym słowem masakra, żeby nie napisać dobitniej i mniej etycznie.

Lubię u nas to, że właśnie stada są podzielone na silne i stare osobniki. Widać, że koniom to służy, bo słabsze nie dostają wpierdolu, a młodsze dokazują między sobą i spalają naturalnie energię. I właściciel zadowolony, bo emeryt cały.
Była kiedyś taka sytuacja, że klacz weszła do stada starszych koni, ale po paru miesiącach znudziło jej się bycie miłą i zaczęła dokazywać. Telefon do właścicielki z opisem sytuacji i hop, kobyła poszła do silnego. Problem się rozwiązał.
maluda dlatego dla mnie roszady w stadach są normalne i czasem konieczne. Konie miewają zmienne sympatie i antypatie. Trzeba rzeczywistość dostosowywać do potrzeb. Moje konie praktycznie co pół roku od dwoch lat (i tak już raczej zostanie) muszą przyjąć zmianę miejsca i stada, i dają sobie z tym świetnie radę. Ja dostosowuję się do nich i one muszą również do mnie 🙂 Wygląda na to że wszystkim zainteresowanym to pasuje 🙂
Dziewczyny jak czytam Wasze posty to nie wim czy ja jestem taki rozrzutny czy Wy Takie wyrozumiałe . Ja swoim koniom ( i tak samo pensjonatowym ) gdybym miał a mam puste boksy przy domu daję co 3-4 godz. siano . Jak stoją w boksie gdy leje lub zimą ,a przy pogodzie od rana do nocy na łące + na noc siano . Mam Do Was pytanie ile powinno się dziennie dawać  i jak czésto siano . A pensjonarjuszkę co by sama karmiła , sprzątała, wyprowadzała i wyrzucała  nosił na rękach a nie zabierał taczek i drabiny
Piotr_48 powinno się dawać tyle, ile koń potrzebuje zjeść, i tak często, by nie zostawał nie mając nic do jedzenia. 😉
A ile to jest konkretnie, to już zależy od konia i jego zapotrzebowania.
Piotr48, w sezonie pastwiskowym daję o 5 owies i puszczam na łąkę, wieczorem o 21-22 daję owies i mają siatki z sianem, których nie dojadają do rana, stąd mam pewność, że rano przed owsem przekąszą sianem a później łąka. W sezonie pozapastwiskowym o 7 plaster siana, po 15 minutach owies i wychodzą na padok, gdzie siano mają w siatkach. Starcza im do około 10 - 11, później mają ze dwie godziny szwędacza i około 12-13 znów targam siatki. (czasem siano zostaje z dnia poprzedniego,więc donoszę około 11 i do powrotu do boksów im starcza) Zazwyczaj do 16 nie wyjadają, czyli to jest ilość wystarczająca. o 16 zganiam do stajni, tam na ciepło wysłodki plus mała ilość siana (zazwyczaj o 17 już leżą i śpią) o 20 pakuje siano w siatki i wieszam na noc. Dwa konie z czterech do rana nie dojadają. Jak są mrozy, to karmię treściwym 3 razy dziennie, czyli o 20 jeszcze raz owies ale mała ilość. Powinno niby się dawać na noc najwięcej, ale u mnie treściwego najwięcej dostają o 16 a na noc głównie objętościówka.
Takie karmienie uważam za wystarczające.
W pensjonatach wkurzało mnie to, że konie od 7 do 15 nie miały nic na padoku, a na śniadanie dostawały tylko owies często na pusty (po nocy) żołądek.
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek🤔erdeczne dzięki . To jednak nie przesadzam a już się bałem ,bo te moje dwa fryzki wyglądają jak ,,mini słonie- tylko im trąby brakuje ,,
gdybym miała szansę wystawić balot, który byłby jedzony bez strat, to wolałabym taką formę, niestety konie się odganiają i muszę targać siaty 😉 aby każdy miał swoją 😉
Ogólnie, mimo braku ciągłego dostępu do siana nie ma problemu z głodowaniem 🙂 ważne, aby zbyt długo nie były bez paszy...te dwie godziny uważam za zdrowe, bo i tak albo wtedy się ganiają, albo śpią 🙂
Piotr48, w sezonie pastwiskowym daję o 5 owies i puszczam na łąkę, wieczorem o 21-22 daję owies i mają siatki z sianem,
My nie dajemy owsa od maja do listopada. Trawa wystarcza. Spróbuj. Zaoszczędzisz pracy i kasy.
Ale latem to są szczątkowe ilości, aby tylko do stajni wracały, bo czasem je do północy po pastwisku ganiałam 🙂 a tak, wiedzą, że coś mają w żlobach i chętniej wracają 😉
no tak. Spać byś nie mogła gdyby konie zostały na noc na pastwisku. Kobieca troskliwość. Nie zamykaj ich na noc w stajni. W nocy łażą tyle samo co w dzień. A gdy są meszki/jusznice itepe, to nawet dużo więcej. W zimie też chodzą. Po co je zamykać.
A, poza tym, jaka wygoda. W maju wypuszczasz na pastwiska, i masz labe aż do listopada. Możesz pojechac np rowerem do Mongolii. I wracasz, a tam wszystko ok. Konie napasione. Zero roboty. Ja tak nie mogę, bo mam za mało pastwiska. Muszę co kilka dni kwatery zmieniac. Taka niedogodność.
Uwierz mi, że gdybym miała pastwiska ogrodzone nie taśmą a drewnianym płotem to bym tak zrobiła z miłą chęcią, niestety czasem po nocy muszę lecieć i naprawiać, bo zwierzyny tu u mnie kupa. Poza tym potrafią sprzątnąć nocą krowę spod domu, więc masz racje 😉 spać bym też chyba za bardzo nie mogła 😉
Marzy mi się taki system utrzymania o jakim napisałeś, ale nie w tym miejscu.
U mnie wyglądało to jeszcze śmieszniej, od 2012r. jak kupiłam konia:
Stajnia nr 1 -  2,5 miesiąca
Dalej: Stajnia nr 2 - około 2 lat
Dalej: powrót do stajni nr 1 na ok. pół roku
Dalej: powrót do stajni nr 2 na ok 5 miesięcy
Dalej: powrót do stajni nr 1 na ok. 7 miesięcy
Dalej: stajnia nr 3 na nie całe 2 miesiące
Dalej: powrót do stajni nr. 1, która zamknęła się po 7 miesiącach
Dalej: stajnia nr. 4 na 5 miesięcy
i teraz od 2 miesięcy jesteśmy w 5 stajni
To jest dopiero czad  😀 i błędne koło
Wigorrr, a z czego wynikało to krążenie między stajniami 1 i 2?
LSW - zaraz tam kobieca troskliwość, ja tam baba i u mnie łażą w sezonie 24 h - niestety jeszcze nie wszędzie mam wiaty, więc jak są wspomniane przez Ciebie jusznice, to muszę na dzień zgarniać do stajni. W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie zamykania koni na noc - jusznice potrafią zaczynać ciąć od 8-9 rano, a i zdarzały się upalne lata, że o 6 już konie dostawały zajo... na pastwisku, przestają około 21 - to jeśli konie mają stać w nocy w stajni, to kiedy miałyby się paść? Do tego dodatkowa robota związana ze sprzątaniem boksów, ścieleniem, karmieniem - nie miałabym kiedy zrobić sianokosów, a że koszę corocznie około 30 ha, to nie zajmuje mi to dwóch godzin 😉 No i ogrodzenie też mam takie pszenno-buraczane czyli drut. Tyle, że u mnie "daleko od szosy" 🙂, koniokradów (tfu, tfu odpukać) nie ma, a zwierzyna i owszem łazi i rozwala, ale konie wyłżą sporadycznie - konkretny impuls w pastuchu jednak zniechęca nawet do podchodzenia do drutu, który leży na ziemi.
U mnie jest jeszcze ten problem, że ziemie marne i słabiutka trawa. W takim systemie zganiania na noc muszę się nagłówkować, aby do października miały zielone. Poza tym muszę konie suplementować, głównie selenem, bo tu ubogo w ten pierwiastek (stąd też spędzanie na treściwe). Pierwszy raz w tym roku to odkryłam, kiedy konie na trawie zaczęły chudnąć, tzn nie chudły może, ale zawsze o tej porze wyglądały jak fortepiany, a w tym szału nie było. Za rok, może dwa poszukam miejsca z dobrą ziemią, soczystą trawą i postawię wiaty, ale już nie w tych okolicach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się